Author Archives: pzaremba

Jeślibyś składał dar swój…


Richard Murray

Jak powinniśmy czytać te fragmenty Ewangelii, w których wydaje się, że Jezus aprobuje starotestamentowe wymagania rytualne?

Na przykład.

Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, (24) zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój” (Mt 5:23-24).

Czytając to ktoś mógłby dojść do wniosku, że nadal powinniśmy mieć ołtarze, na których można by składać ofiary i dary. Można też podejść do tego tak, że Jezus mówi to wyłącznie do współczesnych Mu Żydów oraz, że to Jego nauczanie w Ewangeliach, które jest przed Ukrzyżowaniem, należy do starotestamentowego nauczania i nie ma żadnej wartości czy zastosowania dla nas, ponieważ jesteśmy pod innym przymierzem.

Niemniej jednak , takie czytanie tego tekstu jest bardzo kruche. Brakuje w nim niuansów i rozpoznania podtekstów Jezusa. Musimy popuścić śmiertelny uchwyt krótkowzrocznego „kontekstu”, a zamiast tego szukać wiecznego „podtekstu”, którego Jezus próbuje nauczyć wszystkich ludzi w każdym czasie. Jeśli przeczytamy to jako martwą literę to będzie ona wszystkim, co zobaczymy, jeśli jednak przeczytamy to patrząc na serce Jezusa, to będzie ono wszystkim co będziemy widzieć. Nazywa się to nabożnym czytaniem.

Serce Jezusa wskazuje tutaj po prostu na to, żebyśmy byli pojednani z bratem PRZED angażowaniem się w modlitwę, uwielbienie czy duchową służbę. Jest to coś wspaniałego i jest to koncepcja mająca zastosowanie do nas teraz, jak to było i w przypadków ówczesnych Żydów.

W istocie, we współczesnym żargonie, Jezus mówi: „Niech tak nie będzie, że nienawidzisz brata, a potem śpiewasz pieśni uwielbienia, podnosisz głos w modlitwie czy dzielisz się słowem łaski. Pojednaj swoje serce przebaczeniem, aby twoje modlitwy nie były zatrzymywane przez hipokryzję czy brak przekonania”.

Ten fragment nie ma nic wspólnego z budowaniem fizycznych ołtarzy i składaniu darów ze „zwierząt ofiarnych”. Wejdź w podtekst. Nasze serce jest nowotestamentowym ołtarzem, które jest centrum naszej modlitwy i uwielbienia. Naszymi ofiarami dla Boga są nasze gotowe serca i pragnące umysły (Rzm 12:1-2).

Jezus wiedział, że wszyscy ludzie mają swoje własne typy symbolicznych ołtarzy oddania i symboliczne dary, które przynoszą Panu. Ta Jego wypowiedź nie mówi nic o formie tych rzeczy, lecz raczej o ich wewnętrznej pobożnej funkcji. Chodzi raczej o to, żeby ustanowić pokój i pojednanie między braćmi, zanim zaangażuje się w duchową służbę.

Tak więc, musimy czytać z większą płynnością. W każdym z tych fragmentów, starajmy się zrozumieć istotę przesłania serca Jezusa a wtedy Ewangelię ożyją.

Co zrobią wierzący, gdy nadejdzie czas 666? – część 2

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Część 1

Zaczęliśmy od ukazania zmian politycznych i gospodarczych, które przyniesie pojawienie się 666. Tym razem pozwólcie, że pokażę wam, dlaczego nie będzie nas tutaj, gdy to wszystko się wydarzy. Kolejnym razem znowu wrócę do 666 i znaków mu towarzyszących.

„…obecnie objawił się On jeden raz u schyłku wieków dla zgładzenia grzechu przez ofiarowanie samego siebie…. tak i Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wielu, drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują” (Hebr 9 : 26-28).

Autor Listu do Hebrajczyków wierzył, że Jezus pojawi się, aby dopełnić zbawienia „tym, którzy Go oczekują”. Tu nie ma mowy o Jego drugim przyjściu w czasie Armagedonu, ponieważ wtedy Jezus objawi się wszystkim, bez względu na to, czy Go oczekują i wierzą w Niego, czy też nie. Więc w tym miejscu jest mowa o wydarzeniu, gdzie Jezus objawia się tym, którzy Go oczekują, aby dopełnić ich zbawienia.

Czy sugeruje to, że wierzący, którzy Go nie wyczekują, nie będą uczestniczyli w tym wydarzeniu? Czy to możliwe, że wierzący, którzy nie wierzą w pochwycenie kościoła przed uciskiem, nie zostaną wzięci ‘na własne życzenie’? Nie wiem tego i wielu ludzi dyskutuje na ten temat. Wszyscy, do których pisał Paweł, oczekiwali na Pana. Widać też, że autor listu pisze o wydarzeniu, które dopełni zbawienia, i dotyczy ono tych, którzy oczekiwali Pana.

Paweł pisał w oparciu o kulturę judaizmu pierwszego wieku

Rosz Haszana- żydowski nowy rok, nazywany jest również Świętem Trąb. W judaizmie siedem świąt ustanowionych przez Boga nazywa się „próbami” przed spotkaniem z Prawdą, która przyjdzie pewnego dnia. (Kapł. 23)

4 wiosenne święta wypełniły się dokładnie określonego dnia: (1) Święto Przaśników oraz (2) Pascha – na krzyżu, (3) Święto Pierwocin – w niedzielę, w dzień zmartwychwstania, (4) Zielone Święta, które miały miejsce 50 dnia po Święcie Pierwocin (po zmartwychwstaniu) a które były rocznicą dania Mojżeszowi Zakonu przez Boga. Związek pomiędzy Mojżeszem, który otrzymuje Zakon a ludźmi, którzy zaczynają mówić innymi językami może nie jest oczywisty, ale chodzi tu o Boże Słowo zapisane w czasie Pięćdziesiątnicy w ludzkich sercach, Żywe Słowo żyjące teraz w człowieku.

Zostają trzy jesienne święta: (5) Święto Trąb / Rosz Haszana (6) Jom Kippur- Dzień Pojednania i (7) Święto Namiotów- świętowanie Boga mieszkającego z człowiekiem.

Continue reading

Stan 9/10.04.2020

9 kwietnia
Jezus często mówił uczniom,aby nie opowiadali o swoich nowych przeżyciach. Dla wielu jest to nie tylko trudne, lecz bardzo dziwne, ponieważ zwykle nie możemy doczekać się, aby wszystkim opowiedzieć o tym, co wiemy i co przeżyliśmy! Wydaje nam się, że dzieląc się tym pomagamy innym i, o ile to jest prawda, ostatecznie, nie jest prawdą NATYCHMIAST i dlatego Jezus zakazywał opowiadać o nowych przeżyciach.
Nowe przeżycia i spotkania nie są podsumowaniem czegokolwiek, lecz są zaproszeniem do więcej.

Tak więc, jeśli zdefiniujemy je i zaszufladkujemy szybko, nadmiernie upraszczamy sprowadzając do słów, które pozwalają nam wyrazić je w oparciu o aktualny stan świadomości. Innymi słowy: na samym początku zamrażamy/opracowujemy i w ten sposób zatrzymujemy dalszy wzrost. Jeśli dane przeżycie jest wystarczająco unikalne to pojawi się nawet chęć otworzenia nowej służby opartej na tym jednym doświadczeniu.

Za każdym razem, gdy pochwycisz i zdefiniujesz boskie przeżycie z pozycji poprzedniego stanu , nie możesz już niczego oczekiwać.

Gdy już raz to zrobisz to staje się ono bardziej własnością ego niż stałą przygodą duszy.
Pozbawieni upadku, jeśli je uchwycimy i zdefiniujemy zbyt wcześnie, zawsze będziemy błędnie interpretować każde doświadczenie.
To przeżycie jest jak ziarno, które musi zostać ukryte na pewien czas, które wymaga nieco ciemności i wody, zanim może się pojawić. Nawet wówczas potrzeba jeszcze więcej czasu od chwili, gdy jest widoczne do chwili, gdy faktycznie zacznie przynosić owoc.

Ego zawsze chce krzyczeć „patrzcie na mnie!” „Patrzcie, jakże bardzo duchowy jestem?” „Powiem wam coś, co wiem”. „Pozwólcie, że opowiem wam, czego się dowiedziałem!” Nie poddawajcie się temu. Jeśli możesz zachować w ciszy i pokorze do czasu aż zostanie wykonana praca wewnątrz to będziesz mógł się podzielić czymś przemieniającym, a nie tylko doświadczeniem opakowanym w tą samą egoistyczną perspektywę i język.

Rozdawanie swego doświadczenia nie ma długoterminowej wartości. Potężną moc przemiany ma dawanie tego, czym stałeś się w wyniku tego przeżycia

Po pewnym czasie te przeżycia staną się twoim cieniem, który będzie funkcjonował nieświadomie, nie będzie wymagał wkładania rąk. Może być nawet tak, że nawet nie zauważysz tego, ponieważ nie będziesz już więcej szukał stałego potwierdzania twojej duchowości. Słowa staną się życiem a duch stanie się ciałem w tobie i poprzez ciebie.

10 kwietnia
Podróż może być zdefiniowana w następujący sposób: od prostej do skomplikowanej świadomości, do oświeconej świadomości, co jest zaskakujące, która jest znowu prosta. Niemniej, pierwsza i druga prosta są zupełnie różne. Ta pierwsza jest z konieczności naiwna i niedoświadczona, lecz gdy dochodzimy do oświeconej świadomości to mamy już za sobą naukę włączania, akceptowania i przebaczania negatywów, problemów i sprzeczności, które zostały pokazane w środkowym stanie komplikacji WIĘC! Co jest wartościowego w mówieniu o przechodzeniu przez różne poziomy świadomości? Czy jest to jakiś nowy żargon psychoterapeutów?

„Nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego o czym by się dowiedzieć nie miano” (Mt 10:26). Mój Boże, wszyscy byliśmy w młodości przerażeni tym wersem, gdy był głoszony w taki sposób, jakby to miało być publiczne upokorzenie dokonane przez samego Boga!! Pomimo przerażenia tą perspektywą dalej nie było to odstraszające dla tych wewnętrznych spraw. Prawda?

Nasza podróż to proces, w którym te „wewnętrzne/ukryte rzeczy” w nas, niekoniecznie „o nas”, są nam objawianie. Nie chodzi tu o „złe” rzeczy, lecz o boskie rzeczy. Pokonujesz zło wyłącznie dobrem, a nie lepszym zrozumieniem zła. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że 95 procent naszych prawdziwych motywacji jest przed nami ukryte; działają w naszej podświadomości. Gdy w pełni przeżywamy nasze doświadczenie podróży te wszystkie zakryte rzeczy są odkrywane a te ukryte w tajemnicy stają się znane nam.

Nie możesz uzdrowić czegoś, czego nie uznasz. Grzech nie jest zachowaniem, ponieważ nie jest czymś zewnętrznym

Grzech jest tą wewnętrzną i ukrytą częścią nas, która jest nieprawdziwa. Jest to każda niewierność naszej prawdziwej naturze i boskiemu obrazowi.

Grzech to, o czym Bóg mówi „bardzo dobre”, nazywa bardzo złym bądź też buduje usprawiedliwiające siebie wnioski o Bogu i sobie, które nie dają miejsca i/lub przyczyny do dalszej podróży.

<|>

Stan 7/8.04.2020

7 kwietnia
Jeśli przyjmiemy, że nasza podróż składa się tylko wyznania, że „Byłem grzesznikiem, zaprosiłem Jezusa do serca, teraz jestem zbawiony” to sprowadzamy tą podróż do powierzchownego systemu wierzeń, pozbawionego znaczących doświadczeń, z których moglibyśmy się w pełni uczyć i doświadczać. W istocie to nie upadliśmy wystarczająco, nie zostaliśmy dość odrzuceni przez otoczenie, aby stanąć na pozycji dobrej do przyjęcia skandalicznego miłosierdzia i autentycznej przemiany. Kończymy zmieniając niektóre opinie i pewne zachowania, podczas gdy serce pozostaje takie samo. To dlatego „chrześcijaństwo” wydaje się nie mieć problemu z usprawiedliwianiem nieprzebaczenia, osądzania, potępiania, odrzucania itp…

W 15 rozdziale Ewangelii Łukasza, historii, którą często nazywamy Przypowieścią o Synu Marnotrawnym, starszy brat jest doskonałym przykładem tego, o czym mówię. Skoro nie odbył podróży, upadku i odrzucenia czy cierpienia, mógł osądzić i potępić Ojca, za współczucie i przebaczenie, a swego brata, że zostało mu przebaczone. Tylko „ci, którym dużo przebaczono, dużo miłują” (Łu 7:47).
Ci, którzy uważają siebie za „grzeszników” dlatego, że narodzili się w Adamie, i jest to ich jedyny poważny problem, nigdy nie doświadczają głębokiego przebaczenia na osobistym poziomie. Dlatego właśnie „chrześcijanie” z taką łatwością wierzą w Boga, który ma za złe i potępia na wieczne cierpienia wszystkich, którzy nie stają właściwie w szeregu. Jeśli naprawdę doświadczyłeś miłosierdzia na głębokim poziomie, będziesz miłosierny i będziesz znał Boga jako miłosiernego. Niestety chrześcijaństwo jest kościołem „starszego brata”. Powinno to być oczywiste dla wszystkich, szczególnie wtedy, gdy jeśli kiedykolwiek przekroczyłeś jego religijne granice.

Continue reading

Kobiety nie wychodzą w góry

Jamie Stark Rasor
14 kwietnia o 16:50
Czy zwróciliście kiedyś uwagę na to, że w Piśmie mężczyźni zawsze wychodzą w góry, aby spotkać się z Panem?
Jednak Pismo jakoś nie wspomina o tym, żeby kobiety wychodziły w góry i wszyscy wiemy czemu – prawda?
Ponieważ kobiety były zbyt zajęte utrzymywaniem życia:
nie mogły zostawić dzieci,posiłków,domów,ogrodów
i tysiąca odpowiedzialności, aby wspinać się w góry!

Rozmawiałam o tym kiedyś z przyjaciółką, mówiąc jej, że jako współczesna kobieta nigdy nie jestem na tyle „wolna” od swych zajęć, nigdy na tyle wyciszona czy święta, aby móc w jakikolwiek sposób komunikować się z Bogiem tak, jakbym chciała.
Jej odpowiedź powaliła mnie: „Właśnie dlatego Bóg przychodzi do kobiet. Mężczyźni, aby spotkać się z Bogiem, muszą się wspinać w góry, lecz Bóg przychodzi do kobiet tam, gdzie są”.
Zastanawiałam się nad jej słowami tygodniami i przeszukiwałam Pismo, aby zobaczyć czy to, co powiedziała, jest prawdą. Bóg rzeczywiście przychodzi do kobiet tam, gdzie one są, kiedy robią to co zawsze, przy codziennej pracy.

Bóg spotyka się z nimi przy studni, gdy nabierają wody dla swoich rodzin,
w ich domach,
w ich kuchniach,
ich ogrodach.

Przychodzi do kobiet,
gdy siedzą przy łóżkach chorych,
gdy rodzą,
gdy troszczą się o starszych,
i wykonują niezbędne bolesne pogrzebowe rytuały.
Nawet przy grobie Maria była pierwszym świadkiem zmartwychwstania Chrystusa.
Była tam, ponieważ wykonywała kobiece obowiązki właściwego przygotowania ciała Chrystusa na pogrzeb.

W tych wszystkich nieciekawych zwyczajnych obowiązkach te kobiety z Pisma znalazły się twarzą w twarz z bóstwem.
Jeśli więc, podobnie jak ja, zaczniesz kiedykolwiek użalać się na tym, że nie masz dość czasu na spędzenie go w górach z Bogiem, jakbyś chciała, pamiętaj, Bóg przychodzi do kobiet. On wie, gdzie jesteśmy i zna ciężary, które nosimy. Widzi nas i jeśli otworzymy oczy i serca, zobaczymy Go, nawet wśród najbardziej zwyczajnych miejsc i najbardziej pospolitych rzeczy.

On żyje..

Stan 5/6.04.2020

Stan Tyra

5 kwietnia
Nikt nie wyrusza na poszukiwania jeśli nie zada wcześniej właściwych pytań. Na właściwe pytanie trudno jest odpowiedzieć, o ile jest to w ogóle możliwe bo sięga poza możliwość użycia słów. Ten świat jest zmęczony ludźmi, którzy dysponują mnóstwem próżnych odpowiedzi na każde pytanie, którym brak jakiejkolwiek rzeczywistej mądrości. Jest to równie prawdziwe w dziedzinie polityki jak i religii.

Jak powtarzam od lat, największy przełom może nastąpić wtedy, gdy wyczerpią się wszystkie odpowiedzi. Tylko wtedy ważne stają się pytania. Dzięki temu można żyć przez pewien czas bez odpowiedzi, choć większość ludzi taka sytuacja prowadzi do wściekłości. Tak więc, osiadają na formułach, przekonaniach, szablonach i poleganiu na opiniach grupowego myślenia.

Zbyt długo szliśmy ślepo za ślepymi przewodnikami, którzy twierdzą, że mają większość odpowiedzi, o ile nie wszystkie, a skutek jest taki, że wszyscy wpadliśmy do dołu. Nikt nie chce się do tego przyznać, lecz o tym wiemy. Problem polega na tym, że niewielu jest przewodników, którzy dadzą nam zgodę, bądź zachęcą, do własnej podróży. Jest tak dlatego, że ci, którzy chcą nam doradzać sami nigdy nie byli w podróży, a jednie zasiadali w szkolnej ławce. Nauczyłem się nie słuchać nikogo, kto nie wybrał się w podróż.. Natychmiast da się rozpoznać ich, ponieważ nie powiedzą ci, co masz robić, lecz tylko zachęcą do tego, abyś udał się i sam zobaczył. Będą tez cierpliwie czekać na ciebie bez osądzania i potępienia.

Dziś mamy więcej starszych ludzi niż rzeczywiście starszych, którzy mają nas czegoś nauczyć. Kazania pełnie idei i opinii nie zmienią ludzi, natomiast spotkanie z „innymi” tak. Nigdy nie powinniśmy dopuszczać do tego, aby system przekonań/wierzeń stał się substytutem osobistego poznania Boga, a jednak tak się dzieje.

6 kwietnia
Religijne nabożeństwa i szkółki dają ludziom od wielu lat łatwe odpowiedzi na nieistotne pytania. Akceptujemy te pytania zbyt szybko  a one próbują się do nas przyczepić jak zewnętrzny pasożyt niczego nam nie przydając, a w rzeczywistości zaczynają z nas sączyć.

Co gorsza, niektóre z tych płytkich efektów stają się prawdami, które ludzie wyrzucają z siebie przez resztę życia, jako „prawdy biblijne”. Najczęściej, używamy tych łatwych odpowiedzi do tego, aby uniknąć szczerych pytań. Skoro zakładamy, że już znamy odpowiedzi, przestajemy szukać, siadamy i przysypiamy.

Z tej pozycji wydaje nam się, że jesteśmy zdrowi i „w porządku”, i możemy udzielać wspaniałych porad. Tak naprawdę, gdy znajdujemy się w stanie drzemki, jesteśmy wyłączonymi obserwatorami, którzy siedzą w tanich miejscach i krytykują tych, którzy faktycznie są zaangażowani w grę.

Największym darem mądrości dla tych obserwatorów,  jest milczenie, ponieważ „nawet głupiec, gdy milczy, uchodzi za mądrego” (Przyp. 17:28).

<|>

Stan 14/15.04.2020

Stan Tyra

14 kwietnia
Wielka prawda zawsze jest zakryta, dla ciebie, a nie ukryta przed tobą. Kluczem do odkrycia prawdy jest to, że to, że musi być rozumiana i oglądana przez prawą część mózgu, jako że prawa zna rzeczywistość holistycznie. Bardziej patrzy na kontekst niż na tekst, raczej nie rozrywa rzeczy, lecz składa je razem.

Lewa półkula woli szczegółowe badania i wnikliwe analizy, ponieważ jej sposób poznawania buduje myślenia „albo-albo”, czyli: „jeśli to jest prawdą to tamto nie może być”.
Przyczyną tego, że Biblia została tak zniekształcona i jest błędnie rozumiana, szczególnie na Zachodzie jest to, że mamy tendencję do patrzenia na wszystko logiką lewej półkuli, stąd nie mamy możliwości, aby zająć się tajemnicą czy paradoksem „zarówno / jak i…”

Skutek jest taki, że wymuszamy na rzeczywistości nasze definicje Boga, zamiast pozwolić rzeczywistości objawiać Boga. Jeśli bardzo się starasz i niczego nie łapiesz (widzisz) to być może jedyne czego trzeba to „zarzucić sieć po drugiej stronie”.


15 kwietnia
Jesteśmy uczeni i warunkowani do takiego traktowania fragmentów Pisma i wrzucaniu ich albo do szuflady „przeszłość” lub „przyszłość”. Dzięki temu nie musimy wychodzić poza to, co literalne czy co jest „teraz”, ani brać jakiejkolwiek odpowiedzialności za aktualną prawdę. Mówiąc inaczej: mogę wierzyć w historyczną śmierć Jezusa i w związku z tym patrzeć w przyszłość ma moją przyszłościową ucieczkę z tego przepełnionego grzesznikami, złego miejsca.

Tak więc teraz, jestem wolny i mogę ignorować wszystko co jest pośrodku, o czym mówił i co robił Jezus objawiając Ojca. Umożliwia to szalejące w tym anty Chrystusowym, grupowym myśleniu nieprzebaczanie, zgorzknienie, potępienie, mściwość, osądzanie i karanie. Jeszcze raz mówiąc inaczej: „Ja jestem święty a wy grzesznicy. Wy umrzecie i będziecie się smażyć, podczas gdy ja będę żył na wieki w słodkiej przyszłości. O ile głośne wypowiedzenie tego brzmi śmieszenie naiwnie, taki jest doktrynalny fundament całego fundamentalizmu.

Wiemy, że królestwo podzielone nie ostoi się. W tej mentalności dokładnie to się przejawia, jest to starotestamentowa mentalność głoszona jako ewangelia i opatrywana nalepką: „w imieniu Jezusa” i to się sypie. Na całym świecie zachodzi przemieniające przebudzenie, które jest przejściem od patrzenia na stworzone przez siebie „zwierciadło, w którym widzimy tylko częściowo (jak we mgle)” do patrzenia „twarzą w twarz na moje prawdziwe ja, tak, jak zawsze byłem znany” (1Kor 13:12).

<|>