John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Dzisiaj porozmawiamy o procesie naszego chodzenia z Bogiem Ojcem oraz z Panem Jezusem.
W 1 Kor. 10:11Paweł stwierdza, że to, co przydarzyło się Izraelowi, jest dla nas przykładem. Dzisiaj więc przyjrzymy się prawdziwym wydarzeniom z życia Eliasza i Elizeusza, gdy Eliasz zmierzał na spotkanie ze swoim przeznaczeniem.
Cała historia rozgrywa się w 2 Król. 2
Werset 11 stwierdza: „…A gdy oni szli dalej wciąż rozmawiając, oto rydwan ognisty i konie ogniste oddzieliły ich od siebie i Eliasz wśród burzy wstąpił do nieba”. Biblia Króla Jakuba używa tutaj słowa „trąba powietrzna”, ale w rzeczywistości jest to słowo „burza” – tutaj postrzegane jako burza ognista, która zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Jeden z komentatorów biblijnych zwraca uwagę na to, że hebrajskie słowo można przetłumaczyć tak, że Eliasz został po prostu „pochłonięty” przez ogień, który wzniósł się do nieba. Byłoby to odzwierciedleniem historii jego zwycięstwa na górze (1 Król. 18:38), gdzie ogień spadł z nieba i strawił ofiarę, gdy w tym przypadku to Eliasz ofiarował samego siebie Panu.
Innymi słowy, nic nie wskazuje na to, że dusza Eliasza poszła do nieba (Bożego), lecz raczej dołączył on do reszty zmarłych w Raju, podczas gdy jego ciało zostało strawione przez burzę ogniową.
Ale to tylko kwestia do przemyśleń, lecz nie na tym się skupimy…
Nas jednak interesują miejsca, do których udali się, zanim powyższa sytuacja miała miejsce.
Miejsca, w które poszli, zanim Eliasz został zabrany, może posłużyć jako przykład dla nas obrazujący proces, który Bóg w nas uruchamia, gdy zaczynamy dojrzewać. Być może niektórzy z was pamiętają historię, gdy spytałem Ojca, czy obserwowanie nas nie jest dla Niego nudne, skoro zna przyszłość, a On odpowiedział mi, że nie, bo sprawia Mu przyjemność śledzenie tego procesu.
Fakt, że Chrystus jest w nas oznacza, że nie jest On „gdzieś tam na zewnątrz” jako średnio zainteresowana nami osoba trzecia, która tylko obserwuje, jak radzimy sobie w życiu – nie, Chrystus jest w nas, w naszym duchu, więc On porusza się Z nami i W nas, gdy idziemy przez życie.
Ich drogę widzimy w 2 Król. 2:1-11, gdzie Eliasz mówi Elizeuszowi, że może już odejść, a wręcz nalega, by to uczynił, jednak Elizeusz odmawia. Zaczynają w Gilgal, potem idą do Betel, potem do Jerycha, potem „nad Jordan”. W 1 Król. 17:1 powiedziano nam, że tam właśnie urodził się Eliasz, tak więc zmierzał on do domu, aby tam umrzeć lub zostać zabranym.
Każdy z tych przystanków po drodze jest przykładem naszych własnych „przystanków” na drodze do duchowej dojrzałości. Elizeusz trzykrotnie otrzymuje możliwość opuszczenia Eliasza i za każdym razem odmawia. Czy my wszyscy nie mieliśmy okazji, by porzucić nasze chodzenie z Panem, lecz mimo tego dzisiaj czytasz ten tekst, ponieważ odmówiłeś to uczynić? Nawet jeśli odszedłeś na jakiś czas, zszedłeś z Bożych dróg, trwało to tylko jakiś czas i już jest przeszłością. I tak musi pozostać.
Continue reading