Category Archives: Książki

Kilka książek przetłumaczonych w całości

Chrześcijanie poza kościołem – Rozdział 10

                                                  CZY ODPOWIEDZIĄ JEST „PREBUDZENIE” ?   

Przebudzenie” w sensie chrześcijańskim zdefiniowane jest jako potężne poruszenie Boże, które przynosi prawdziwe „odnowienie” – powrót kościoła do czegoś, co było oryginalnym stanem z „Księgi dziejów” – i trwa przez pewien czas. Było wiele wspaniałych Reformacji i Przebudzeń w ciągu całej historii kościoła – które dramatycznie zmieniły go na zawsze.

Zdając sobie sprawę z tego, że tysiące ludzi opuszcza współczesne kościoły, wielu liderów chce jakiegoś rodzaju „rozwiązania”, aby ich sprowadzić z powrotem.

 Co możemy zrobić, aby wrócili – pytają.  Lecz nie zdają sobie sprawy z tego, że wielu z tych „niezkościelonych” ludzi nie jest w ogóle zainteresowanych powrotem do „kościoła jaki znamy” . Czekają na nowe poruszenie – całkowicie nowy „Kościół” – przemieniony przez moc Bożą. W rzeczywistości jest jasne, że oni chcą czegoś znacznie bardzie podobnego do pierwotnego kościoła Biblii. To o czym mówią to Reformacja na ogromną skalę a Przebudzenie, to coś co przeniesie nas  ponownie do pełni żywotności, wiary i mocy pierwszych chrześcijan.

Ciekawe jest to, że oryginalny kościół w Jerozolimie był w istocie kościołem „otwartym”.

 Przepraszam – mówisz – kościół zewnętrzny? Myślałem, że spotykali się każdego dnia w świątyni. To wcale nie brzmi dla mnie jak kościół „otwarty”.

 Choć niewiel chrześcijan współcześnie zdaje sobie z tego sprawę jest absolutnie poza wszelkimi wątpliwościami, że kościół Jerozolimski przede wszystkim był „otwarty”.

Księga  Dziejów Apostolskich zapisuje to, że wierzący z Jerozolimy zbierali się codziennie  Przysionku Salomona, który był ogromnym otwartym dziedzińcem dołączonym do głównej świątyni. Zwany był również „dziedzińcem pogan” i był ogromnym otwartym obszarem z ławkami – o wymiarach około pięciu i pół boisk do piłki nożnej. Wzdłuż jednej strony był zakryty obszar, gdzie stawali apostołowie i głosili – znany jako ganek Salomona.

Wiemy, że kościół w Jerozolimie był liczony w tysiącach od samego początku, a zatem jeśli chcieli się gromadzić „jako jedno” to jedynym miejscem na to było coś na otwartym powietrzu. Zatem był to najbardziej zatłoczony i ruchliwy „plac” w całym mieście. Jeśli więc chcieli, aby ich posłanie było przekazane przed największą możliwą publicznością to właśnie było odpowiednie miejsce.

  Cóż ma to wszystko wspólnego z dyskusją na temat chrześcijan „bez kościoła”. No tak, oni nie są jedynymi, którzy mówią o powrocie do „oryginału”. Nie są jedynymi, którzy wierzą, że wielka Reformacja i Przebudzenie nadchodzi. Jest to coś, co Bóg zdaje się mówić do wszystkich chrześcijan – w poprzek całego spektrum – od wielu już lat. Zdaje się, że to ON chce Przebudzenia bardziej niż ktokolwiek inny.

Czy to możliwe, aby takie poruszenie Boże było „punktem spotkania”, gdzie wielu ludzi zarówno z kościoła jak i z poza niego znajdzie wspólny grunt? Czy to może być odpowiedzią?

Jasne jest, że Bóg chce powrotu do Swego „oryginalnego” kościoła. Wszystkie cuda, jedność, przenikające serca kaznodziejstwo „pokuty” i wszystko inne, co powodowało, że pierwszy kościół był tym czym był – to wszystko Bóg chce odnowić, ponieważ tak wiele zostało utracone przez stulecia. Porównywalnie do nich, nasz wpływ jest minimalny, a nasze małostkowe podziały zabijają nas.

Myślę, że wielu chrześcijan byłoby zdumionych, gdyby dowiedziało się, jak całkowicie inny był pierwszy kościół od tego, co nazywamy „kościołem” teraz.

Wtamtych dniach mieli oni całkowicie  ZEJDNOCZONY style=””> kościół ( i nie mówię tutaj o „ekumenizmie”!). Prostą prawdą jest to, że nie mieli „denominacji” wcale. W rzeczywistości to byliby zdumieni słysząc o czymś takim! Był „jeden” kościół – bez podziałów, bez małych grupek separujących się i określających siebie różnymi nazwami. Przede wszystkim Jezus modlił się” aby byli JEDNO… aby świat uwierzył. Cóż takiego nie pozwala światu „uwierzyć” współcześnie? To, że nie ma JEDNEGO.

Ostatnio mnóstwo ludzi podkreśla to, że pierwszy kościół spotykał się w domach (co jest prawdą), lecz wydaje się, że zapominają o tym, że wierzący zbierali się również na OGROMNYCH SPOTKANIACH NA OTWARTYM POWIETRZU i działo się to CODZIENNIE – wspólne schodzenie się „jako jedno”. Wszyscy wierzący z całego miasta mogli zbierać się w ten sposób.

 Widzimy wiec, że były DWA różne rodzaje spotkań, w kościele jerozolimskim. Jedne były to bardziej intymne spotkania typu „kościół domowy”, gdzie wierzący z sąsiedztwa mogli zebrać się razem w czyimś domu – przyjmując komunię i poruszając się wspólnie w duchowych darach – budując siebie nawzajem w jedności i miłości. Drugie zaś były ogromne i otwarte o czym tu już dyskutowaliśmy. (Masowe zgromadzenia całego miasta, gdzie apostołowie mogli głosić, uzdrawiać chorych itd.). Te również odbywały się przez cały czas.

W rzeczywistości apostołowie kontynuowali służbę Jezusa – po prostu tak, jak im nakazano. Zarówno Jezus jak i Jan Chrzciciel prowadzili służby na otwartej przestrzeni – tam, gdzie „zwykli ludzie” byli. To było bardzo ważne. Zostali oni powołani do tego, aby docierać do zgubionych, a nie ukrywać się za czterema ścianami.

Dziś w kościel bardzo źle się przysługujemy całemu światu. Oni niemal nigdy nie widzą jak się zgromadzamy „jako jedno”, czyż nie? Faktycznie, to oni w ogóle nas nie widzą. Zamykamy się w naszych oddzielnych grupach – za czterema ścianami – poza polem widzenia i poza uwagą. Nic dziwnego, że mamy tak mały wpływ na świat wokół nas. Sami powodujemy naszą nieobecność w ich życiu.

Lecz to wszystko ma się zmienić. Bóg mówi w ostatnich latach na całym globie o nadchodzącej „Wielkiej Reformacji” kościoła – o wielkim „wstrząsaniu”, które przywróci go do stanu w jakim powinien się zawsze znajdować.

Bardzo interesujące jest zwrócenie uwagi na to, że największe Przebudzenia kościoła w ciągu stuleci zawsze obracały się wokół ogromnych spotkań na otwartym powietrzu. Wielkie przebudzenie lat 1740 (Wesley, whitefield i Tennant)) jest pierwszym tego przykładem. Zwyczajnym stało się dla dziesiątków tysięcy ludzi zbieranie się na otwartym powietrzu. Podobnie „Drugie Wielkie Przebudzenie” w 1800 (zaczęło się w Kentucky), które było świadkiem powstania „camp-meeting” i odbywało się wśród tysięcy zgromadzonych na otwartym powietrzu. Nawet wielkie Przebudzenie 1859 roku było mocno w tym zakorzenione – szczególnie w Ulsterze, gdzie były masowe spotkania modlitewne na otwartym powietrzu.

  Jestem przekonany, że Bóg już wkrótce zadziała w ten sposób ponownie. On chce odnowić „oryginał”, pragnie, aby kościół zbierał się „jednomyślnie” – właśnie tam, gdzie są ludzie. Pan pragnie „jednego” kościoła – nie wielu – kościołów, który jest czysty i święty – „bez skazy, zmazy czy czegoś w tym rodzaju” i chce kościoła, który idzie „niszcząc dzieła diabła”, jak to robił Jezus.

  Aby oglądać ponownie takie chrześcijaństwo Bóg będzie musiał wykonać wielkie „trzęsienie” i właśnie to zrobi. Cokolwiek jest potrzebne. Wchodzimy w erę wielkiej „przemiany” w kościele. Wierzę, że będzie to aż do krytycznego punktu „zmień lub zgiń” wśród współczesnego zachodniego chrześcijaństwa, ponieważ Bóg nie może mieszkać w letnim kościele.

Gdzie zatem w tym wszystkim pasują chrześcijanie będący „poza kościołem”? Ogromna ich ilość wierzy, że to co obecnie robią to „przygotowanie” do tego nachodzącego poruszenia Bożego. Faktycznie jest znaczące to jak wielu z nich napisało do mnie o tym. Wierzą, że aby być w pełni gotowymi na to, co Bóg ma zrobić muszą się „oduczyć” wiele z ich starych sposobów „prowadzenia kościoła”  i przygotować się na to, że Bóg chce zrobić coś zupełnie nowego.

Oto kilka przykładów tego, co napisali w tej sprawie:

Rowayne (Płd. Afryka):

Wierzę, że Bóg jest bardzo zajęty czymś całkowicie nowym, co wstrząśnie religią i tradycją. Nadchodzi taki czas, że będziemy świadkami ogromnej zmiany w sposobie funkcjonowania kościoła. Wierzę, że kościół wyjdzie na ulice, uwielbienie będzie absolutnie ogniste na rogach ulic i równinach. Modlitwa wzniesie się z centrów handlowych i biznesowych miejsc. Nie będziesz musiał chodzić do kościoła, ponieważ kościół będzie czekał na ciebie na zewnątrz! Niesamowita przemiana słabej i bezsilnej organizacji w potężną Walczącą Oblubienicę… Niektórzy z nas widzieli tę cudowną przemianę w sercu Boga wiele razy, czekamy i przyglądamy się a nie będzie to już długo trwało. Chwała Bogu!

Lea (USA):

Czuję, że tradycyjny sposób na „prowadzenie kościoła” miał już swoją erę. Myślę, że Bóg szuka ludzi, którzy są gotowi przyznać, że głodujemy i nie zostajemy nakarmieni we współczesnym kościele, choć słyszałam pastorów mówiących, że tak. Szczerze wierzę, że nie będziemy gotowi na następny ruch Boży dopóki nie przyznamy się, że pragniemy i, że współczesna struktura nie działa. Wyczekuję tego, co Bóg zrobi i myślę, że to się działo poza ścianami a w szczególności poza programami i tradycjami niedzielnych poranków. Wypatruję również czasu, gdy my, jako wierzący, zjednoczymy się pod parasolem i będziemy mieli przywilej brania udziału w następnym ruchu, który Bóg wykonuje. Nie sądzę, aby wszyscy byli wezwani do opuszczenia kościoła, lecz wierzę, że niektórzy tak i jestem zachęcona tym, co słyszę o reakcjach tych ludzi. Jestem bardzo podekscytowana i chcę oglądać to, co Bóg zamierza zrobić przy pomocy tych ludzi!

Sue (Australia)

W 1995 roku Pan pokazał mi, że zamierza „strząsnąć piekło z kościoła”. Dosłownie.

Pokazał mi, że w systemie lokalnego kościoła nad niektórymi kościołami są demoniczni mocarze i mają do tego legalne prawo. Dał mi werset mówiący, że „rzeczy podlegające wstrząsowi, będą wstrząśnięte” Każda struktura, która nie jest zbudowana na Panu rozpadnie się, tj. instytucje, kościoły, koledże, wszystko, co nie zostało ugruntowane na Skale Chrystusa Jezusa. Ustabilizowany system, taki jak go znamy, rozpadnie się. Stało się to, że ludzie weszli w drogę Bogu i jego planowi dla Jego królestwa.

Jestem jedną z tych wyczekujących. Wiem, że Bóg znów użyje mężów i niewiasty, których wytrenował i którzy są poza systemem. To, co Bóg tchnął w ich życie, nie pójdzie na marne. Czuję, że zostałam ukryta w Jaskini Adullam na 5 lat. W zeszłym roku wzięłam udział w proroczej koferencji i odkryłam, że inni czują to samo… Jezus przychodzi do kościoła pełnego chwały.

Steven (miejsce nieznane):

Byłem poza kościołem przez trzy lata, czekając na Boga, aby pokazał mi, co mam dalej robić. W tym tygodniu otrzymałem list z prośbą, abym przyjechał i nauczał na temat pastorskiego przywództwa w szkole biblijnej w South Pacific, lecz czego miałbym nauczać? Moje pojmowanie rzeczy jest całkowicie odmienne od NORMALNEGO pastorskiego punktu widzenia. Czy kościół będzie kiedykolwiek gotowy na wykorzenienie i zburzenie normalnie bezsilnego systemu, który powoduje, że ludzie uzależnieni są od kościoła i liderów, zamiast polegać na Bogu i na Nim JEDYNIE?

Jim (Lokalizacja nieznana):

Komicznie nazywam to „przeżyciem poza Ciałem” odnosząc to do ciała Chrystusa. To style=””> w co może się to przerodzić to przebudzenie, które objawi Kościół bez ścian.

Cathy (USA):

Ostatnio przeprowadziliśmy się… są tutaj trzy widoczne, napełnione Duchem kościoły, które mają w większości takie same doktryny. W żadnym z nich nie wspomina się o pozostałych, ani nigdy nie schodzą się razem w jedności na jednym miejscu. Na tyle na ile można to powiedzieć wszystkie wzrastają i maja przyjemne budynki i programy przyciągania tak wielu ludzi jak to tylko możliwe… Dziwi mnie to… słyszałam jak jeden pastor z Columbii mówi:

 Ludzie byli gotowi na jedność, lecz pastorzy ich powstrzymywali.

Może to nie jest pełna odpowiedź, lecz w duchu wierzę, że jest to kluczowy krok.

L.S. (USA):

Czuje się tak, jakbym czekał od dawna… lecz wierzę, że Pan mówi, że Reforamcja jest już blisko i, że znajdę miejsce w nowym poruszeniu Bożym.

Carroll (USA):

Słyszeliśmy i stale słyszmy proroctwa o nadchodzącej w kościele zmianie. Słyszymy tylko w części. Większość z nich nie zdaje sobie sprawy, że Bóg nie przeniesie  jednej cegły czy betonowego kościoła do drugiego, lecz zrobi coś poza ścianami kościołów.

Nie jesteśmy przeciwni kościołowi – lecz Bóg chce dokonać pewnych zmian a my chcemy być z Nim, gdy będzie to robił.

 Jest wielu ludzi, którzy, podobnie jak my, nie należą do kościołów – nie jesteśmy samotnymi strażnikami przyrody. Przyjaciele, których mamy nie wędrują w kółko bez celu. Jesteśmy częścią „Ciała” a następne poruszenie Boże będzie miało miejsce na rynku miejskim i w domach i być może wtedy ci, którzy nie „opuścili” będą siedzieć wewnątrz cegły, czy betonowego systemu, ponieważ oni byli uczeni, że wszystko musi pochodzić z systemu. Będą mieli trudny czas z nowym poruszeniem Bożym.

Mark (USA):

Czuje w swym sercu, że to masowe pragnienie i ludzie idący za Jezusem jest Bożą sposobem na ustanowienie sceny na wielkie reformacyjne zmiany.

 __________________________________________________

Ponownie autor:

Jak więc widzicie, to poczucie nadchodzącej Reformacji czy Przebudzenia jest bardzo powszechne wśród ludzi z poza kościoła. Postrzegają siebie, jako będących na „Pustyni” i zwróconych w stronę Obiecanej Ziemi Przebudzenia – „nowego bukłaku” dla kościoła. Lecz, jak już wcześniej powiedziałem w tej książce, podobnie jak było to z dziećmi Izraela, kiedy przyjdzie czas na ostateczne opuszczenie tej pustyni, przyjdzie test.

Jestem przekonany, że wielu z pośród ludzi poza kościołem to materiał na liderów i nie zdziwi mnie jeśli Bóg przygotowywał ich do przywódczej roli w nadchodzącym poruszeniu. Lecz jest jedna rzecz, z która będą musieli się zmierzyć: wszystkie największe przebudzenia miały silnych liderów. Była to całkowicie krytycznie ważna sprawa dla ich powodzenia. Czy jednak ci ludzie z poza systemu rzeczywiście poradzą sobie z tą koncepcją? Nic nie mogę poradzić na uczuciu, że niektórzy (o ile nie: wielu) staną się ofiarami postaw anty-liderskich, anty-władzy, anty-Ciała, które wchłaniają na całej poza kościelnej scenie (podobnie jak ja sam kiedyś). Wielu z nich rzeczywiście nie wierzy już w LIDERSTWO wcale.

  Jeśli nie wierzysz w nic poza najbardziej umiarkowaną formą władzy to wtedy jest bardzo trudno PROWADZIĆ siebie. Możesz „zarządzać” lecz faktyczne prowadzenie jest czymś zupełnie innym, a bez liderów, którzy będą korzystali ze swego autorytetu, aby trzymać diabła z daleka, każde Przebudzenie będzie infiltrowane przez przeciwnika natychmiast. Zobaczyłem to w czasie badań nad minionymi przebudzeniami stale i wciąż. Jest to główna przyczyna zakończenia Wielkiego Przebudzenia Walijskiego z 1904 roku w ciągu JEDNEGO ROKU. Mamy przeciwnika, który grasuje wokół jak lew ryczący i nienawidzi Przebudzeń. Przeniknął i zrujnował wiele poruszeń Bożych w historii i jeśli damy mu szansę to zrobi to ponownie. Uwielbia on sytuacje, w których istnieje „próżnia” władzy i nikt nie strzeże bram. Mówię wam, nie istnieje coś takiego jak Przebudzenie bez liderów. A jeśli jest to nie trwa długo! Przebudzenia muszą być strzeżone przez liderów, którzy są wyznaczeni przez Boga i którzy nie boją się stanąć przed odpowiedzialnością. Tacy ludzie jak Wesley, Booth, Finney i podobni. Silni przywódcy – ci wszyscy. Takimi byli też apostołowie. Przebudzenie i silne przywództwo idą ręka w rękę.

Księga Dziejów jest pełna liderów, którzy DIAŁALI JAK LIDERZY. Byli sługami – tak, lecz byli również RZECZYWISTYMI PRZYWÓDCAMI. Bez nich nie byłoby Księgi Dziejów. Zastanawiam się, ile czasu upłynie zanim ludzie z poza kościoła poradzą sobie z tym prostym faktem? (Mnie zajęło to bardzo dużo czasu).

Muszę, zatem, zadać te pytania:

Czy współcześni nie zrzeszeni ludzie rzeczywiście są gotowi pomóc prowadzić nowe poruszenie Boże? Czy też wielu z nich faktycznie boi się „prowadzić”? Czy są gotowi wziąć odpowiedzialność i autorytet tam, gdzie to jest potrzebne? Czy też wierzą w jakiegoś rodzaju przebudzenie bez przywództwa? Czy są oni gotowi stać się „stawami” w prawdziwym znaczeniu tego słowa? Czy też podejrzliwość i „trwanie poza” stały się przeważającą częścią ich duchowej konstrukcji? Czy są gotowi na przyłączenie się do ciała czy też znajdą ewentualnie jakieś wymówki, aby pozostać z dala i odczepieni? Są to zasadnicze pytania i są to właśnie te rzeczy, które będą testowane, gdy nadejdzie pora. Czy ci ludzie prawdziwie WYRZEKLI SIĘ wszystkiego, czego muszą się wyrzec?

POKUTA, KTÓRA ZALEJE
KOŚCIÓŁ

Oczywiście, choć jest wiele spraw dotyczących „struktury”, którymi należy się zająć dziś to RZECZYWISTYM problemem (tym, który faktycznie się liczy) jest sprawa SERCA. Kościół jest chory i niedomagający, ponieważ jego serce jest chore i niedomagające. Nie tyle jest to problem ‘szufladek’, w których żyje czy stylu nabożeństw, które prowadzi. To są składniki drugorzędne. To SERCE ludzi Bożych potrzebuje faktycznej pracy i to jest to, od czego każde Przebudzenie musi zacząć – oczyścić serca Jego ludzi. Rozwiązywanie spraw „strukturalnych” może przyjść później to serce tak naprawdę się liczy. A zatem, potężna fala POKUTY musi przyjść najpierw (podobnie jak w każdym prawdziwym Przebudzeniu w całej historii).

  Znam wielu ludzi w ruchu kościołów domowych, którzy wierzą, że jeśli tylko wejdziemy we właściwą strukturę opartą na domach, to wszystko inne pójdzie za tym. Niektórzy spędzają całe godziny na dyskusjach o „pluralizmie starszych” czy „formach kościołów domowych” itd. Wydaje się, że wierzą w to, że zmiana „szufladki” spowoduje, że zmieni się ku dobremu wszystko inne. Przykro mi, lecz nie zgadzam się z tym. To zmiana SERC jest konieczna – przede wszystkim i ponad wszystkim i to właśnie Przebudzenie spowoduje. Pamiętajmy, w pierwszym kościele, to WYLANIE przyszło najpierw, a później budowano wokół tego struktury. Najpierw musi przyjść Przebudzenie i zmienić serca Bożych ludzi, zanim zacznie się cokolwiek innego. Próby formowania „nowego bukłaka” bez nowego wina jest po prostu stawianiem zaprzęgu przed koniem.

Jak wielu, jestem przekonany, że wielkie Przebudzenie nadchodzi – powódź Bożego Ducha, która sprowadzi kościół na kolana w głębokiej pokucie i przemianie. Poprzez te dzieła przyjdzie „nowy bukłak” i ogromne zbiory – wraz z wzbudzonymi przez Boga nowymi liderami.

Czy będzie, zatem, wielu nowych liderów wśród tych trwających poza kościołem?

Nie wątpię, że tak będzie. Nie po to Bóg przeprowadził ich przez to wszystko, aby nic z tego nie było, lecz czas jest kluczową sprawą. Czasami potrzeba „kryzysu”, aby mógł powstać nowy lider. Jak mówi przysłowie „Z właściwą godziną przychodzi właściwy człowiek” („Cometh the hour, cometh the man”) i nigdy nie będzie to bardziej prawdziwe niż w czasach Przebudzenia czy Reformacji. Nagle nowi liderzy przyjdą jakby znikąd – przygotowywani przez Boga latami w ukrytych miejscach. Tak zawsze było z największymi Przebudzeniami. Czas jest najważniejszy.

Jak zobaczyliśmy w tym rozdziale – a faktycznie w całej książce – jest na świecie grupa chrześcijan, którzy opuścili bezpieczną strefę rutyny, przyjaciół i znajomego otoczenia, aby oddzielić się ku czemuś nowemu, nie wiedząc dokładnie dokąd idą czy też w jaki sposób się tam dostaną, po prostu wiedząc, że muszą iść. Usłyszeli wołanie, sprawdzili wizję i wyruszyli. To wymagało odwagi i wielu z nich bardzo głęboko podziwiam. Jeśli dali radę przejść przez pustynię, nic pewniejszego niż to, że wielu z nich będzie wspaniałymi przywódcami Bożego ludu, lecz kluczem jest tutaj nastawienie na wyjście z tej ‘pustyni’. Osobiście wierzę, że ogromna ich ilość przejdzie to. Żyjemy w doniosłych czasach.

Czy, zatem, ten potężny ruch poza-kościelny jest znakiem, że coś nieuniknionego leży przed nami? Czy ta narastająca fala „niezadowolenia” wśród tłumów chrześcijan jest dowodem dramatycznych zmian, które są tuż za rogiem? Z pewnością możemy wywnioskować, że coś ważnego się dzieje. To, co się dzieje jest zbyt wielkie, aby mogło być dziełem zwykłego zbiegu okoliczności, coś niezwykłego i to na światową skalę, co może być zarządzone wyłącznie przez Boga.

Czy więc, zobaczymy nowy typ przywódców wychodzących z pustyni – przygotowanych na ten czas- gotowych do przyjęcia narodzin nowego poruszenia Ducha Bożego? Czy nadchodzi następne wielkie „przebudzenie uliczne”? Cóż, jedno jest pewne – zdecydowanie potrzebujemy go. Tylko czas pokaże.

Niemniej są znaki tego, że coś o tej wielkości i znaczeniu zbiera się. Wydaje się poza wszelkimi wątpliwościami, że Bóg jest bliski działania w zupełnie nowy sposób w tym pokoleniu i, że On czyni coś całkowicie radykalnego. Czy też, może, jest to coś tak starego, że wydaje się radykalne, ponieważ nigdy do tej pory tego nie widzieliśmy.

 _________________________________________________________________

< Część 9 |

Można kopiować, drukować, kserować tą książkę i przekazywać dalej.

Niemniej jeśli chcesz „publikować” ją lub jej fragmenty w innej formie, czy publikacji, proszę o uzyskanie najpierw zgody autora.

Andrew Strom’s email:
prophetic@revivalschool.com

 NASZA STRONA :

http://www.revivalschool.com

PRZYŁĄCZ SIĘ DO NASZEJ LISTY “PROROCZO/PRZEBUDZENIOWEJ’ E-MAILOWEJ

W j. angielskim).

Wystarczy wysłać pusty e-mail na adres:
anzac-subscribe@welovegod.org


_________________________________________________

Copyright (c) Andrew Strom, 2003/2004.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

продвижение сайтов seo раскрутка сайта обучение

Siedem prostych tajemnic 01

Cullen Brad

TAJEMNICA #1 –
Przystąp do Boga zuchwale i
wytrwale AŻ DO uzyskania wyniku.

Oto jeden z tych dziwnych lecz absolutnie prawdziwych paradoksów: Jeśli nie nauczymy się pełnej mocy modlitwy, nie osiągniemy tego, o czym będziemy mówić tutaj jako o dynamicznej wierze.

Dynamiczna wiara jest zdefiniowana jako potężna, skuteczna, wykonująca dzieła, powodująca trzęsienia ziemi wiara. Bez dynamicznej wiary nie jesteśmy w stanie modlić się z mocą – jest to tylko paradoks, dopóki nie spojrzymy na to w całości. Między dwoma oddzielnymi rzeczami, które są połączone w JEDNĄ POTĘŻNĄ JEDNOSTKĘ tworzy się napięcie – uwalniane w postaci STWÓRCZEJ ENERGII i celu.

Jak zaangażujemy się modlitwę pełną mocy? Przez zatrudnienie dynamicznej wiary. W jaki sposób osiągamy dynamiczną wiarę? Przez zaangażowanie w modlitwę mocy. Ta widoczna sprzeczność kończy się z chwilą, gdy zrozumiemy, że zaangażowanie w modlitwę mocy jest dynamiczną wiarą. Dynamiczna wiara jest modlitwą pełną mocy. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć z tego nic, jeśli będziemy trzymać się tradycyjnego, religijnego rozumienia tego, co nazywamy „modlitwą”.

Sprawdzian stanu faktycznego: Jaki obrazek pojawia się niektórym z nas, w naszych umysłach, gdy słyszymy słowo „modlitwa”? Czy można spokojnie założyć, że będzie to coś zupełnie innego niż druzgocące tradycje polecenia udzielone przez Jezusa? Tradycyjny obraz jest taki, że jest to ktoś szacownie i z respektem zaczynający przemawiać do Wszechmogącego: „0, Boże, jeśli taka jest twoja wola…..” po czym następuje jakaś niewyraźna prośba lub coś innego. Kpię sobie z tego. Dlaczego?
Ponieważ istotą TAJEMNICY #1 jest to, aby przystąpić do Boga tak, jakbyśmy zrobili to w stosunku do dobrego przyjaciela. Na tyle dobrego, że nie obawiamy się iść do niego w środku nocy obudzić go i sprawić, aby nam pomógł w problemie. Przyjaciel na tyle bliski, że nie musimy do niego przychodzić z respektem. Jezus powiedział, aby wymusić pomoc na tym przyjacielu, nawet do miejsca zuchwalstwa, całkowicie bez szacunku dla jego pozycji. Mamy walić do jego drzwi i powiedzieć mu zuchwale, że jesteśmy w potrzebie! Mamy domagać się i tłuc w te drzwi tak długo, aż wstanie i zaspokoi naszą potrzebę. Ja tego nie powiedziałem – to powiedział Jezus. Podkreślił to mówiąc, że jeśli „przyjaciel” nie dlatego wstanie i da nam to, czego potrzebujemy dlatego, że jest naszym przyjacielem, to zrobi to z powodu naszego natręctwa (braku respektu) i uporu. Jeśli mamy jakikolwiek respekt dla Jezusa to czy nie miałoby sensu zacząć podążać za Jego poleceniami wskazującymi jak się modlić?

Opowiadałem już historię (znieście powtórzenia) o córce dyrektora Chrześcijańskiego Uniwersytetu z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, która wściekła się na mnie z powodu tego, w jaki sposób odpowiedziałem na jej pytanie zadane w grupie około 15 studentów, z którą się dzieliłem Słowem. Pytanie brzmiało:
– Dlaczego mam zwracać jakąkolwiek uwagę na to, co mówisz? Czy to, jak się modlisz, różni się czymkolwiek od tego, jak ja się modlę?
– Różnica jest taka, – odpowiedziałem po kilku chwilach oczekiwania na prowadzenie – że gdy ja się modlę, wiem, że otrzymam odpowiedź dokładnie według tego, o co się modlę.

Mówię o tej historii tutaj dlatego, że on poszła do domu, zamknęła się w swej sypialni i modliła się do Boga:
– Jeśli ten obrzydliwy typ (to ja) może otrzymywać odpowiedzi na swoje modlitwy to dlaczego ja nie mogę, na swoje?

Ta historia miała swój dalszy ciąg kilka dni później w rozmowie telefonicznej z profesorem tej klasy. Okazało się, że zamknęła się pokoju i modliła w ten sposób przez kilka godzin w wyniku czego, została uzdrowiona! Wyobraź sobie, nie nauczyła się modlić ode mnie, po prostu wściekła się i poszła do domu, zuchwale i cierpliwie modliła się do Źródła DOPÓKI nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytanie. Życzyłbym sobie, aby tylko połowa z ludzi, którzy do mnie piszą próbując mnie korygować, zamiast tego wściekła się na mnie i poszła do Boga, i zuchwale, z cierpliwością domagała się tego, aby wiedzieć dlaczego ja otrzymuję odpowiedzi na moje modlitwy, a oni nie! Ponieważ, szczerze mówiąc, oni nigdy nie piszą do mnie, że mają lepszy sposób. Po prostu piszą, że ja się mylę! Oczywiście, z drugiej strony, jest o wiele więcej osób, która piszą, że teraz ich życie zostało zmienione, ponieważ idą za poleceniami Jezusa. Przy okazji, to nie są tylko instrukcje Jezusa – to sposób w jaki się modlił. Możesz o tym przeczytać w całości w moim artykule pt: „Wyjdź i pozostań”.

Ludzie często piszą do mnie pytając:
– Skąd mogę wiedzieć, że to, o co się modlę, jest zgodne z Bożą wolą i Jego czasem, zanim zacznę się modlić?
Jest to wspaniałe pytanie – przede wszystkim, któż chciałby się modlić przeciw Bożej woli? Ja nie! Częściowo odpowiedź znajdziemy rozważając cytowaną historię.
Przede wszystkim zwróćmy uwagę, że ta kobieta nie traciła czasu. Poszła bezpośrednio do jej jedynego doskonałego Tatusia i powiedziała:
– Jak to możliwe, że ja nie?

Widzisz, w tym dniu wydarzyło się kilka rzeczy w tej klasie, które udowodniły jej, że nie tylko mówię lecz, że wiem o tym z doświadczenia, o czym mówię i pojawiły się poste dowody na to. Oto proste pytanie, które pozwoli ci zrozumieć „skąd zmierzam”.
Czy sądzisz, że gdy poszła zapytać Tatusia, „jak to możliwe, że ja nie?” to odezwał się potężny głos z nieba i powiedział jej:
– PONIEWAŻ TO JEST MOJĄ WOLĄ, ABYŚ BYŁA CHORA i nie jesteś jeszcze gotowa, aby modlić się w ten sposób.
Ona była/jest Jego dzieckiem i nie miała wątpliwości, co do tego, że On odpowie jej i tak się stało! Taka była istota instrukcji Jezusa – jeśli my, jako niedoskonali rodzice nie pozwolilibyśmy naszemu dziecku na chorobę, gdybyśmy byli w stanie – to nie ma takiej możliwości, aby nasz Doskonały Rodzic nie odpowiedział i nie odpowiadał w przyszłości – jeśli przystąpimy do Niego z taką samą dynamiczną wiarą i pełną mocy modlitwą jak ta młoda kobieta do swojego jedynego doskonałego Ojca.

Wracając do pytania: „Skąd mogę mieć pewność, że modlę się zgodnie z wolą Boga i Jego czasem, zanim zacznę się modlić?”. Jest kilka rzeczy, o których wiem na pewno, że są wolą Bożą a czas na odpowiedź zawsze jest: TERAZ. Na przykład, wiem, że zawsze jest Jego wolą, abyśmy byli całkowicie zanurzeni w Jego Świętym Duchu. Wiem, że zawsze jest Jego wolą, aby każdy znalazł życie wieczne w Nim, TERAZ.
Wiem, że zawsze jest Bożą wolą, aby każdy został uzdrowiony z każdej choroby, TERAZ. Boży czas to: TERAZ. Niemniej jednak, wiem również, że czasami ludzie nie są gotowi, aby przyjąć uzdrowienie i uwolnienie, ponieważ to jest sprzeczne z ich własnym pojmowaniem tych rzeczy. Bywa również tak, że ludzie sami są przyczyną swoich chorób, które są wywołane ich licznymi problemami z myśleniem. Po prostu spójrzcie, ostatniej nocy, ktoś przysłał mi następującego maila:
„Mam do ciebie takie pytanie, Brad: czy zgodnie z twoim doświadczeniem grzeszne warownie takie jak zgorzknienie i nieprzebaczenie musza zostać odpokutowane, zanim będzie można doświadczać autorytetu w duchu nad czymkolwiek, co powoduje chorobę. Wspominałeś w swoich artykułach, że duchowe konflikty mogą zatrzymać uzdrowieni czy uwolnienie. Czy te rzeczy muszą być najpierw rozeznane i załatwione, zanim jakiekolwiek uwolnieni i uzdrowienie może się wydarzyć? Czy w ten sposób szufladkuję Boga czy też są to duchowe prawa, które nas dotyczą”.
Faktem jest, że zazwyczaj zgorzknienie i nieprzebacznie wywołują choroby. Dopóki nie zostanie załatwiona leżąca u podstaw przyczyna to taka osoba nie może ubiegać się o Boże uzdrowienie. To naprawdę jest tak proste. Czy to zmienia Bożą wolą lub czas? NIE! To są sprawy, które należy załatwić – sprawy, które należy załatwić TERAZ. Rzeczywistość jest taka (i jest to tylko jeden prosty przykład), że jeśli ktoś kontroluje ludzi czy sytuacje poprzez zgorzknienie i nie chce się tego pozbyć, i JEŚLI zgorzknienie jest przyczyną choroby to często jest tak, że trzeba najpierw rozprawić się ze zgorzknieniem, zanim może mieć miejsce uzdrowienie.

Wracając do pytania: „Skąd mogę mieć pewność, że to, o co się chcę modlić jest Bożą wolą i w Bożym czasie, zanim zacznę się modlić?” Po pierwsze: zrozum, że Bóg zawsze pragnie i jego celem zawsze jest („wolą”), aby wszyscy byli doskonale zdrowi. Po drugie: zawsze jest to w Jego czasie. On szanuje ludzkie wybory, jednak jeśli ktoś czerpie drugorzędne korzyści z choroby to lepiej odkryjmy taki fakt i zobaczmy czy są gotowi wybrać lepszą drogę – zanim zaczniemy się modlić.

Lub, być może lepiej stwierdzić:
– Pomódlmy się o odkrycie ukrytej przyczyny. W jaki sposób modlić się o rozeznanie? Przez zastosowanie PROSTEJ TAJEMNICY #1 tak: Przystąp do Boga zuchwale i wytrwale, AZ DO otrzymania odpowiedzi.aracer.mobi

Siedem prostych tajemnic #2

Cullen Brad

TAJEMNICA #2 –
Możesz zdobyć i używać tej samej
wiary, którą miał Jezus – „Bożej wiary”.

(wszystkie cytaty z ew. Jana 14, 15, 16)

Jednym z najbardziej zdumiewających fragmentów Biblii (z mojego punktu widzenia) jest następujące stwierdzenie, które Jezus poczynił w języku oryginalnym: „Miejcie Bożą wiarę!” (Bożego rodzaju). Z kontekstu wynika, że mówił o tym, że możemy zdobyć i używać wiary tego samego rodzaju, którą On pokazywał, aby robić te same rzeczy, które On robił. Właśnie w mocy przemówił do drzewa figowego, ono uschło i obumarło, z tego powodu! Postaram się teraz wydostać nieco więcej z tego fragmentu, niż kiedykolwiek dotąd.

W skrócie było tak, że któregoś dnia Jezus był głodny i podszedł do drzewa, aby zobaczyć czy nie ma na nim fig. Niestety były tylko liście i z pewną dozą irytacji powiedział:
– Niechaj nikt już na wieki nie jada z ciebie owocu!

Uczniowie to słyszeli i zapamiętali to, co powiedział. Następnego dnia, gdy przechodzili obok tego drzewa:
– Patrzcie! – powiedział Piotr z widocznym zaskoczeniem – drzewo figowe, które przekląłeś uschło aż do korzeni.

Jezus mówi więc do nich:
– Nie dziwcie się, możecie równie dobrze robić to samo. Powiem wam jak:
Osiągnijcie i używajcie takiej samej wiary jaką widzicie u mnie. Nauczcie się przemawiać z mocą do duchowej rzeczywistości a będziecie w stanie robić te same rzeczy.

To, co tu napisałem jest dla mnie nieuniknionym wnioskiem w związku z kontekstem. Te cztery wersy, następują natychmiast po owym wydarzeniu i Jezus stwierdza:
– Miejcie wiarę Boga – lub inaczej „Bożą wiarę”.

Możemy rozważyć tutaj pytanie: Dlaczego tak niewielu z pośród nas wierzy w niektóre rzeczy, które powiedział Jezus? Przykład: „Każdy kto wierzy, będzie czynił te same cuda, które widzieliście, że ja czynię„.  Oto inne pytanie: Co powiedział Jezus na problem, z którym się spotkali uczniowie, gdy nie mogli wypędzić pewnego szczególnego demona? „Dlatego, że nie macie wystarczająco wiary.

Uczniowie Jezusa mogli otrzymać od Niego właściwą odpowiedź, ponieważ byli wystarczająco szczerzy, aby Go zapytać, dlaczego nie mogli tego zrobić. Ciągle zaskakuje mnie to jak wielu ludzi, którzy twierdzą, że wierzą, wydaje się chować za doktrynami, aby usprawiedliwić swoją niewiarę i swoją niezdolność do czynienia tego, co Jezus powiedział, że będziemy robić jeśli uwierzymy – i inaczej niż w przypadku uczniów, nie stać ich na tyle szczerości w ich relacji, aby zapytać:
– Dlaczego ja nie mogą?

Być może powinniśmy przyjrzeć się symbolice drzewa figowego?
Być może, iż tym, co faktycznie Jezus zademonstrował zabijając słowem mocy drzewo figowe, które nie miało fig to pokazanie nam w jaki sposób pozbyć się z naszego życia „drzew”, które ubrane w liście, dobrze wyglądają, lecz przy bliższym przyglądnięciu się nie przynoszą owoców? Jezus nie powiedział tego dokładnie, więc nie zamierzam spekulować. Niemniej, ten szczególny wniosek wydaje się mieć tyle samo sensu, co stworzone przez ludzi doktryny na temat tego wersu, więc cóż złego miałoby być z odrobiny spekulacji?  To, co Jezus wyraźnie mówi to fakt, że mamy tą samą wiarę Bożego rodzaju, którą On miał i której, w kontekście całego zdarzenia, właśnie użył do uśmiercenia drzewa!

Popatrzmy kolejno:
Podszedł do drzewa, ponieważ miało liście, a On był głodny. Gdy zbliżył się zobaczył, że nie ma na nim fig. Przemówił do niego w taki sposób, że uczniowie stwierdzili, że było to „przeklęcie” i drzewo uschło całkowicie, aż do samych korzeni.

Jeśli przyjrzymy się bliżej temu brakowi „owocu” (w tym szczególnym przypadku „wiary”) w naszym własnym życiu, czyż nie powinniśmy popatrzeć wstecz na trudności, powiedzmy na „drzewa”, które zajmują miejsce w naszym ogrodzie i przekląć je? Jeśli podążymy tą alegorią dalej badając w naszym życiu drzewa, które nie przynoszą owocu – możemy dostrzec, że maja liście, tj religijne tradycje i działalność, które obiecująco wygląda (podobnie jak wyglądały dla Jezusa liście na figowym drzewie), lecz niczego nie przynoszą. Być może jest już czas na to, aby je przekląć i powiedzieć: „Tak jest, jesteś całkowicie bezproduktywne i nie zamierzam już z ciebie kiedykolwiek jeść!” Po czym usiądź i patrz jak usycha i umiera. Następny wniosek działania w Bożej wierze to pytać u Źródła: pytaj Tego, którego Jezus powiedział, że pośle, aby nas prowadził do prawdy.
Istotą działania w Bożej wierze jest pytanie Źródła: pytaj Tego, którego Jezus obiecał posłać, aby nas prowadził do prawdy.

Zakończmy tą TAJEMNICĘ #2 drobiną duchowej logiki wprost z biblii.
Jezus powiedział tak:
– Gdy przyjdzie Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę.

Bądźmy na tyle odważni, aby pytać Go o prowadzenie.
– Duchu prawdy, Jezus powiedział, że jeśli uwierzymy to będziemy w stanie czynić wszystko to samo, co ty czyniłeś. Czy to prawda? Co więcej, Duchu prawdy, Jezus powiedział, że mamy zdobyć tą samą wiarę, którą On miał, i o której wyraził się: „Boża wiara”. Czy mamy mieć taką wiarę?

Ciarki chodzą mi po plecach, dosłownie, gdy to piszę. Czy wiesz o tym, że Duch Prawdy odpowiada na takie pytania? Zdecydowanie: „tak!” Czy wiesz w jaki sposób możesz sprawdzić Jego odpowiedź? W tym samym wersecie, w którym Jezus mówi, że: „Duch prawdy wprowadzi was we wszelką prawdę” potwierdza to: „ponieważ nie będzie mówił od siebie” – zaraz w następnym wersecie mówi: „On mnie uwielbi„. Widzisz to? Duch prawdy, Ten, którego Jezus posłał nie sprzeciwi się niczemu, co powiedział Jezus.

NIE! Sprzeczności pochodzą od tych, którzy mówią, że wierzą w Biblię, a jednak nie chcą przyjść do Niego. Jezus powiedział: „badacie Pisma, bo sądzicie, że w nich macie żywot wieczny, lecz one składają świadectwo o mnie, lecz wy nie chcecie przyjść do mnie, aby mieć żywot (J 5:39,40).

Czym jest obiecany przez Jezusa żywot? Życie Ducha prawdy wylane na nas. Oto werset do zapamiętania: „Lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was, wszystkiego i przypomni wam, co wam powiedziałem.
(J 14.26).

Spójrzmy, że Jezus powiedział te same słowa w nieco inaczej: „gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ocja, Duch Prrawdy, który od Ojca wychodzi, złoży świadectwo o mnie” (15:26). „Lecz Ja wam mówię prawdę: Lepiej dla was, żebym Ja odszedł, bo jeśli Ja nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę go do was” (16:7).

Czy powinniśmy ignorować takie przeznaczenie? Jakie przeznaczenie? Być na ziemi tym, czym Jezus był i robić to, co robił Jezus – stosując

TAJEMNICA #2 – tj.: osiągając tą samą wiarę, jaką miał Jezus – Bożą wiarę.

bradcullen33316@yahoo.com

topod

Siedem prostych tajemnic #3

Cullen Brad

#13 Marzec 2004

TAJEMNICA
#3-

Unikaj duchowych konfliktów –
zwróc się do NIEGO.

Wiele lat temu odkryłem coś, co było dla mnie zdumiewającym odkryciem.
Jedną z podstawowych ingerencji w chodzenie w dynamicznej wierze i
modlitwie mocy jest obecność duchowych konfliktów. Jest mnóstwo
różnorodnych warunków, które wywołują duchowe konflikty. Duchowe
konflikty mogą jątrzyć w świadomości, ale mogą być również stłumione
czy zepchnięte do podświadomości tak, że nie ma żadnych śladów po nich
na powierzchni podczas, gdy sieją spustoszenie w podświadomości.
Częściowo to odkrycie było wynikiem pracy z psychiatrą, którego
praktyka lekarska ograniczona była do wyznających chrześcijaństwo i
wierzących w to, że Biblia jest czymś więcej niż zwykłym zbiorem
„inspirowanych pism”.

Kiedy przychodził do niego nowy pacjent, wskazywał na „J.B. Phillips
Student Edition of the New Testamtent” (Nowy Testament dla studentów.
J.B. Philips’a), który mu dałem i mówił:
– Wszystko, co robię jeśli chodzi o leczenie pacjenta kręci się wokół
relacji z Jezusem i tą księgą. Jeśli do pewnego stopnie nie wierzysz,
że Jezus Chrystus i ta księga ma wpływ na twoje życie to będziesz
musiał poszukać sobie kogoś innego. Jeśli chcesz mogę ci polecić.

To była jego mowa powitalna wobec nowych pacjentów, którą niezmiennie
zaczynał rozmowę z nimi. Spotkałem go po raz pierwszy 40 lat wcześniej
w małym ewangelicznym kościółku w Płn. Kaliforni. Był to jego ostatni
rok pobytu w wielkim, stanowym szpitalu psychiatrycznym, a ja
zarządzałem firmą przewozową produktów leśnych. To początkowe spotkanie
przerodziło się w bliską, długotrwałą przyjaźń. Jedną z niesamowitych
jego cech było to, że „wiedział”, że pacjent miał przeznaczone popełnić
samobójstwo. Dalej nie znał takiej terapii, leków czy innego
psychiatry, który mógłby odwrócić ten ewentualny akt samobójczy, dopóki
nie odkrył jak modlić się o tych ludzi. Nigdy więcej samobójstw! Więcej
na temat naszej przyjaźni można znaleźć w małej książeczce pt.:
„Otwieranie skarbnicy Bożych darów”.

Ten sam rodzaj duchowych konfliktów, który powoduje emocjonalne
problemy i umysłowe choroby może bardzo ograniczyć zdolność do
zdobywania dynamicznej wiary i pełnej mocy modlitwy. Z drugiej strony,
dynamiczna wiara i modlitwa mocy mogą wyrugować te konflikty – widoczny
paradoks.

Pozornie nierozwiązalne różnice w relacjach: zgorzknienie;
nierozwiązany gniew czy poczucie winy; działanie w sprzeczności z
systemem wartości jednostki to tylko kilka rzeczy, które otwierają
drzwi duchowym konfliktom. Oto cztery bezpośrednio duchowe rzeczy,
które ograniczają naszą zdolność do funkcjonowania w wierze i mocy.

1. Trzymanie się religijnych dogmatów i nie patrzenie naprawdę. Jezus
powiedział:
– ..I tak to dla zwyczajów waszych uczyniliście nieważnym Słowo
Boże (Mat 15.6 BWP)

2. Bycie pod przykryciem duchowego autorytet, który jest zarówno bez
mocy jak i tłamszący. Odkryłem to „przypadkowo” jednej nocy, gdy
usługiwałem w innym mieście. Zgromadzenie składało się z ludzi,
którzy zostali „nawróceni” czy „zbawieni” przez pobliską misję.
Pastorskie małżeństwo było starej daty, pokorni, duchowi wojownicy,
wobec których żywiłem najgłębszy szacunek. Zostałem przedstawiony i z
moich ust wyszły słowa;
– Znając was dwoje, przypuszczam, że nie muszę prosić o pozwolenie, aby
mówić czy robić to, co Duch Święty chce, abym zrobił czy powiedział?

Oboje gorliwie pokiwali głowami. Coś we mnie w tej chwili „puknęło”,
czego nie rozumiałem. Tej nocy były cuda i uzdrowienia w tym kościele –
takie jakich nie widziałem od chwili, gdy przestałem być pastorem. Od
tej chwili, tak długo jak długo usługuję jako gość w zborach, nigdy nie
doświadczyłem letniości. Dlaczego? Ponieważ nie pojadę nigdzie, dopóki
przywództwo kościoła nie udzieli mi pozwolenia na powiedzenie
wszystkiego, cokolwiek Bóg wskaże mi, aby powiedzieć, lub nie.

3. Widoczne konflikty biblijne, gdy jedna część Biblii zdaje się mówić
coś zupełnie sprzecznego z inną częścią. Podam tutaj coś, co jest tylko
jednym z wielu ważnych przykładów i wpadnięcie w taką pułapkę będzie
gasić zdolności do otrzymania dynamicznej wiary i modlitwy mocy. W 23
rozdziale ew. Mateusza, w oryginalnym języku, Jezus całkowicie wyraźnie
stwierdza, że nie powinno być ani liderów ani nauczycieli z wyjątkiem
jednego „Chrystusa”, jak to ujął. Podkreślił to mówiąc, że nie
powinniśmy sami pozawalać, aby nas nazywano ani tytułowano w taki
sposób, który sugeruje duchowy autorytet lub zwierzchnictwo, ani nie
powinniśmy się tak odnosić do innych. „Wy macie usługiwać sobie
nawzajem jako równi, bracia i siostry. Nie odnoście się do żadnej
ludzkiej istoty jako do duchowego ojca – macie jednego Ojca i On
przebywa w niewidocznej rzeczywistości ducha”. Wydaje się, że
jest to całkowicie sprzeczne z kilkoma fragmentami z listów Pawła. W
jednym z listów do młodego Tymoteusza, któremu Paweł mentorował, mówi o
sobie jako o duchowym ojcu Tymoteusz. Przekazuje mu polecenia dotyczące
tego, jak powinien zarządzać „trzodą”. W Liście do Efezjan, gdzie Paweł
kładzie fundamenty pod służbę zwaną „pięcioraką służbą kościoła” używa
nazw takich jak: apostołowie (tytuł, którego Paweł używa wobec siebie),
prorocy, ewangeliści, pastorzy i nauczyciele. Tylko ktoś zupełnie
intelektualnie i duchowo nieszczery może twierdzić, że nie ma tutaj
wyraźnej sprzeczności. Zauważ słowo „wyraźny” w powyższym zdaniu. Nie
czuję się powołany do zajmowania się tym w szczegółach w tym traktacie
– po prostu oferuję mój osobisty punkt widzenia, każdemu kto napisze i
zapyta o to – jak pisze Paweł:
„Dziękuję Bogu, że w Chrystusie jest droga wyjścia” (Rzym 7.25 tłum. z
ang.) z takich niezgodności, którym się właśnie przyglądamy.

4. Omijanie woli Bożej przez to, że nie chce się do Niego zwrócić. W
poprzednim paragrafie zajmowaliśmy się tym, że Ten, do którego Jezus
zamiennie odnosił się jako do „Ducha Świętego” lub „Ducha Prawdy”, jest
zawsze dostępny i chętny do prowadzenia nas w każdej sytuacji.
Zakończenie wszelkich konfliktów zaczyna się wtedy, gdy zanosimy je do
NIEGO. Niektórzy mogą powiedzieć, że studiowanie Biblii jest
odpowiedzią. Z mojego doświadczenia w zajmowaniu się ludźmi z umysłową
niesprawnością jest takie, że studium biblijne jeśli nie prowadzi
do Ducha Prawdy jest śmiertelne. Jest to doskonała chwila na
przypomnienie historii kobiety z Huston, w stanie Teksas, która nie tak
dawno studiowała biblię intensywnie i została przekonana, że powinna
zabić swoich pięcioro dzieci i tak zrobiła, w raczej dramatyczny
sposób.

Tajemnica #3 – unikaj
duchowych konfliktów, zwróć się do NIEGO.

сайта

Siedem prostych tajemnic #4

Cullen Brad
Marzec 14, 2004

TAJEMNICA
#4 –

aby uzyskać więcej wiary – ćwicz
tą, którą masz teraz

Z mojego punktu widzenie, wiele z „wyznań wiary”, które ludzie
przekazują mi w swoich e-maila jest całkowicie głupia. Proszę
posłuchajcie mnie – powiedziałem z mojego punktu widzenia. Dla
każdego czytelnika powinno to oznaczać, że mogę się mylić, lecz jest
tak z mojej perspektywy – dobrze ugruntowanej na moim własnym
doświadczeniu poważnego traktowania tego, co Jezus powiedział i
stosowanie tego, i odkrywania, że to DZIAŁA!

W powyższym rzucam wyzwanie. Jeśli mamy zamiar zastosować „Tajemnicę
#4” to znacznie skuteczniej będzie jeśli zaczniemy ćwiczyć już tą
wiarę, którą mamy obecnie. Muszę nieco wyjaśnić, dlaczego mówię, że
niektóre ludzkie „wyznania wiary” są skończoną głupotą. Są głupie
(powtarzam, z mojej perspektywy), ponieważ są oparte na intelektualnym
uczepieniu się religijnej doktryny i tradycji („wierzeniu”), a zupełnie
nie na „wierze”. Jeśli wrócimy do „Prostego Sekretu #1-” i
spojrzymy na to, w jaki sposób jest zdefiniowana „dynamiczna wiara” to
z łatwością zobaczymy różnice między intelektualnym wierzeniem, a
dynamiczną wiarą. Oto ta definicja:
„Wiara dynamiczna to potężna, skuteczna, wykonująca dzieła, powodująca
trzęsienia ziemi wiara”.

Powiedzenie „wiem, że Bóg może uzdrawiać” jest intelektualne, bezsilne
i bez znaczenia jeśli chodzi o osiągnięcie czegokolwiek. Pamiętasz tę
kobietę, która przez dwanaście lat cierpiała na krwotok? Usłyszała o
Jezusie i o tym, że ma On moc ku uzdrawianiu. Uwierzyła w to, co
usłyszała. Mogła pozostać w domu i jej wiara byłaby nietknięta. Mogła
nawet poczynić wyznanie typu: „wiem, że Jezus może uzdrowić” i nic by
się nie wydarzyło. Nie podjęłaby żadnego działania, które jej system
wierzenia zmieniłoby w WIARĘ.

Lecz zamiast siedzieć w domu – powiedziała sobie: „Jeśli tylko dotknę
się kraju jego płaszcza, będę uzdrowiona!” i zrobiło to, co
powiedziała. Poszła na miejsce, gdzie był Jezus. Przecisnęła się przez
tłum, aż do Jezusa, dotknęła Jego szaty i BANG! Natychmiast została
uzdrowiona! Podeszła do cuda czyniącej, uzdrawiającej mocy Bożej
będącej w Jezusie. Co powiedział do niej Jezus, gdy odkrył, co się
stało? Czy powiedział jej:
– Tak, zostałaś uzdrowiona dzięki mocy, która jest w mnie(?).
Nie, zdecydowanie nie. Powiedział jej, że to jej wiara uzdrowiła ją.
Ponownie, czym była jej „wiara”? poszła tam, gdzie był Jezus,
przepchała się przez gęste tłumy, aż dotarła do miejsca, z którego
mogła sięgnąć i dosłownie dotknąć się jego ubrania – i została
natychmiast uzdrowiona!

Oto jest prosta prawda o tym, że „mamy jak w banku”. Możemy przeczytać
sobie słowa Jezusa z 14 rozdziału ew. Jana i uwierzyć, że one
objawiają, że każdy, kto wierzy, będzie czynił dokładnie te same cuda,
które On czynił (przywracanie wzroku ślepym, słuchu głuchym,
uzdrowienia wszelkiego rodzaju chorób, wzbudzanie z martwych, zamiana
wody w wino, wypędzanie demonów, posiadanie stale obecnej Bożej mocy ku
uzdrawianiu w nas – tak WSZYSTKIEGO, co robił Jezus) i jednak nic nie
zrobić, aby uaktywnić tą obietnicę jako dynamiczną wiarę, i żadna z
tych obietnic się nie wypełni.
Możemy też skierować naszą wiarę do działania i zacząć robić te same
rzeczy, które robił Jezus w taki sam sposób. ON ICH NIE ROBIŁ!
Powiedział:
– Ojciec, czyni te dzieła.
To jest tajemnica, że każdy, kto czyni te dzieła, które czynił Jezus –
nie on sam je czyni – Ojciec, który jest w nim czyni je.

Jaka jest najistotniejsza różnica? Zamiast czynić wyznania niewiary i
braku-wiary typu: „Wiem, że Bóg może uzdrowić” czy „Jeśli Bóg chce, aby
miał tego samego rodzaju wiarę to może mi ją dać” itd., możemy zacząć
robić to, co Jezus powiedział, że trzeba robić, aby dojść punktu
wykonywanie tego samego, co On. Jak to się stanie?

Weźmy wersję pewnego wydarzenia opisaną w ew. Mateusza, które zaszło,
gdy Jezus rozmawiał z najbliższymi uczniami o tym, w jaki sposób zacząć
ćwiczyć wiarę, którą już posiadali – wiarę, o której wielu z nas nawet
nie zdaje sobie sprawy, że ją posiada.

Pewien człowiek przyprowadził swego syna do Jezusa i powiedział:
– Proszę cię, uzdrów pomóż memu synowi. Ma chorobę, która powoduje, że
wpada do wody a nawet do ognia. Przyprowadziłem go do twoich uczniów,
lecz oni nie mogli go uzdrowić.
Jezus zareagował wyraźnie gniewając się na swoich uczniów. W
oryginalnym języku nazwał ich (literalnie) „bandą niewiernych
renegatów” (odstępców – przyp. tłum.). Nazwał ich tak, ponieważ nie
praktykowali tego, czego ich nauczył. Dalej tekst mówi, że zgromił
demona wywołującego chorobę i chłopiec został natychmiast uzdrowiony.
Później, w prywatnej rozmowie, uczniowie pytali Jezusa dlaczego nie
byli w stanie wypędzić tego szczególnego demona. Odpowiedź Jezusa
przetłumaczona dosłownie z oryginalnego języka brzmiała:
– Ponieważ nie macie wystarczającej wiary.

Następnie Jezus, idąc dalej, dał fenomenalną obietnicę:
– Gdybyście mieli dość wiary nic nie byłoby dla was niemożliwe.

Po czym powiedział im (i nam):
– Niemniej, ten rodzaj demona reaguje na wasze słowa tylko wtedy, jeśli
przeszliście przez wystarczający okres przygotowania wymagający dużo
postu i modlitwy.

Część z poleceń Jezusa (znajdująca się w oryginale) na temat tego jak
się modlić i, faktycznie, jakie wypowiadać słowa, gdy się modlimy, to
było, aby cierpliwie i zuchwale (bezczelnie – dod. tłum.) domagać się
tego, co chcemy, aby się stało w naszej, fizycznej rzeczywistości,
tłukąc się do drzwi naszego jedynego i doskonałego Tatusia. Mamy to
robić długo; AŻ DO chwili, gdy nasze żądanie stanie się
rzeczywistością. Jeśli jesteś kuszony, aby się z tym sprzeczać to
pozwól, że ci uprzejmie przypomnę, że ja tego nie wymyśliłem – to
pochodzi od Jezusa.

Poniżej spory fragment mojego artykułu napisanego w 3.10.2003. Całość
znajduje się w innym miejscu.
Cytuję:
Wiele napisałem na temat tego, że faktycznie słowo „prosić” często jest
tłumaczone z oryginału, który może znaczyć „nakazywać” lub „domagać
się” w zależności od kontekstu. Prawdopodobnie sześćdziesiąt procent
moich słuchaczy ma problemy z pozbyciem się religijnego szkolenia,
które mówi, że „nie możesz niczego od Boga wymagać” (domagać się –
przyp.tłum.).

Oto prosta zasada, zgodnie z którą należy postępować. NIE DOMAGAM SIĘ
OD BOGA NICZEGO, DOPÓKI NIE WIEM, ŻE TO, CZEGO SIĘ DOMAGAM JEST ZGODNE
Z JEGO WOLĄ. Jeśli mam jasność, co do Bożej woli dotyczącej
jakiejś szczególnej sprawy (rzeczy) to wtedy żądam tego, ponieważ wiem,
że jestem w zgodzie z Bogiem. Oto klucz… kiedy wiem, że coś jest Bożą
wolą to wiem, że to już zostało mi zapewnione. Jeśli zostało to już mi
zapewnione, to dlaczego tego jeszcze nie mam? To czego żądam jest to
coś, o czym Jezus w jasny sposób nauczał (według oryginalnego języka
NT) i jest zniekształcone w tłumaczeniach. Żądam (domagam się), aby
przeszkody występujące na drodze otrzymania tego, co Bóg już ogłosił
jako Bożą wolę dla mnie, zostały usunięte. Żądam, aby agenci
przeciwnika zabrali swoje ręce z tego, co już do mnie należy.
W jaki sposób dowiaduję się, co jest Bożą wolą w danej sytuacji?
Cofnijmy się na chwilkę. Są dwie rzeczy, o których już wiem, że Bóg
tego dla mnie pragnie.
Pierwsze: to Pan chce, aby moje życie było kierowane przez Jego Ducha.
Właściwa jest tutaj pewna dygresja. Skoro wiemy, że Bóg jest duchem
(„który ma być czczony w duchu i prawdzie”) to ja zdaję sobie sprawę z
częstego powtarzania zwrotu „Boży Duch”. Zdaję sobie również sprawę z
gotowych koncepcji istniejących w ludzkich umysłach – i taka
frazeologia wydaje się znacznie ułatwiać przejście z religijnych
koncepcji do głębokiego zrozumienia.
Po drugie: wiem, ze Bóg chce, abym żył w Jego doskonałej woli, zgodnie
z Jego doskonałą wolą.
Zostało mi objawione, że główną przyczyną żądania tego, aby Boży Duch
przejmował kontrolę nad moim życiem w każdej chwili i każdego dnia i
tego, że chcę Bożej woli, jest przekazanie sygnału mojemu umysłowi oraz
istotom w duchowej (czy niewidzialnej rzeczywistości), że ja
rzeczywiście bardzo poważnie to traktuję.

Zatem poważnie traktuję instrukcje przekazane przez Jezusa na temat
pukania do drzwi mojego Ojca i uporczywego domagania się tego, abym był
w Jego woli i miał WIĘCEJ Jego Ducha – DOPÓKI nie poznam Jego woli i
czuł wzrastającą obecność Jego Ducha nade mną.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to całkowicie subiektywne, lecz, jak
już pisałem w kilku różnych artykułach, pozwoliło mi to na udzielenie
odpowiedzi pewnej młodej kobiecie, studentce uniwersytetu, na którym
prowadziłem zajęcia, na postawione przez nią następujące pytanie:
– Dlaczego miałabym słuchać czegokolwiek, co ty masz do powiedzenia na
temat modlitwy?
– Ponieważ – odpowiedziałem – ja nigdy nie modlę się o nic, dopóki nie
wiem, że jest to zgodne z Bożą wolą.

Jeśli chcesz przeczytać jeden z moich artykułów, który zawiera raczej
pełną wersję tej prawdziwej historii to przeczytaj ten pod tytułem:
„Wyjdź i pozostań”.

W szczególności, to co robię to fizyczne stukanie, uderzanie w
podłogę, kierownicę samochodu, bok łóżka, biurka i wszystkiego, co jest
pod ręką. Równocześnie mówię mojemu Ojcu, że chcę więcej Jego Ducha i
znać Jego wolę w tej szczególnej sytuacji. Trwam w tym pukaniu,
stukaniu, tłuczeniu (odpowiedź może przyjść w ciągu kilku dni lub w
mgnieniu oka) i nieprzerwanie domagam się tego, aby otrzymać więcej
Jego Ducha, dopóki nie uzyskam jasności i nie wiem na pewno w jaki
sposób i o co się modlić. To naprawdę jest tak proste.

Nauczyłem się również tego, że mogę mieć pewne wcześniej nabyte
przekonania, które ograniczają moją zdolność do skutecznej modlitwy
tj., ich skuteczność. Odkryłem, na przykład, że często jestem
zaklinowany na myśleniu, że pewne rzeczy mogą się wydarzyć tylko w taki
sposób, podczas gdy w rzeczywistości może istnieć wiele sposobów Bożego
działania w tej szczególnej sytuacji. Moje uprzednio nabyte przekonania
mają tendencje do zawężania moich horyzontów – odkryłem, że bardzo
pomaga, gdy prosimy Bożego Ducha, aby usunął wszelkie tego typu idee i
dał mi Swoje wizje. Jest to zdumiewające. Podam jeden przykład, gdy
zwykle patrzyłem na pewien fragment w Biblii w szczególny sposób, a
nagle zobaczyłem, go w całkowicie innym świetle, po tym właśnie,
gdy prosiłem Ducha Świętego, aby usunął moje uprzedzenia.

Następną rzeczą jaką odkryłem i mającą znaczenie przy domaganiu się
poznania Bożej woli w szczególnej sytuacji jest zdanie sobie sprawy z
tego, że przyjąłem pewne idee, które mogą mieć nawet swoje fundamenty w
Biblii, lecz czas ku temu może być nie ten. Weźmy jako przykład
uzdrowienie z fizycznej dolegliwości.

Wiem, że jest prawdą, że generalnie Bóg chce abyśmy mieli się dobrze i
żyli w dobrej kondycji fizycznej. Nigdy, NIGDY, nie modlę się o czyjeś
uzdrowienie tylko dlatego, że wiem, że jest to Boża wola. To, że
uzdrowienie jest Boża wolą nie znaczy, że wielu z nas nie choruje.
Wiem, że wielu choruje. Często choroba pojawiła się jako wynik
niewłaściwego postępowania czy postawy. Czasami biorą w tym udział inne
czynniki jak np. głęboko zakorzeniony konflikt. Czasami, jak w
przypadku chłopca, który miał ataki podobne do padaczki u podstaw leży
działanie demoniczne. Zatem, gdy modlę się w jakiejś szczególnej
sytuacji jak prośba o modlitwę o uzdrowienie kogoś – domagam się Bożej
woli i domagam się Bożego Ducha, abym wiedział, co robić dalej.
Zazwyczaj „otrzymuję” to rozmawiając z tą osobą, aby zobaczyć, co się
kryje za tym z ich perspektywy.

Mam na samym końcu palca, aby napisać: „Jeśli chodzi o moje życie, to
nie rozumiem, dlaczego to wszystko, o czym było wcześniej, sprawia
niektórym ludziom takie problemy i wywołuje tak wiele sporów”.

Już słyszę: „O tak sprawia”. Dwadzieścia lat temu te wcześniejsze
fragmenty przestraszyły by mnie na śmierć. Gdy po raz pierwszy byłem
świadkiem demonicznej istoty manifestującej się przed moimi oczami,
wiedziałem, że to nie mogło być nic innego – szczególnie, że działo się
to w raczej dramatyczny sposób – całe moje życie zostało wywrócone do
góry nogami. Wcześniej, przed tym doświadczeniem, gdybym przeczytał coś
takiego, jak napisałem tutaj, to przepełniłby mnie strach. Teraz wydaje
się to takie głupie..

Koniec cytatu.

Wcześniej , przed tym cytatem, napisałem, że mamy zacząć ćwiczyć tą
wiarę, którą już posiadamy. Wiarę, o której posiadania wielu za nas nie
zdaje sobie sprawy.

Oto jak to robić:
Pytaj Boga o następujące rzeczy:
– Chcę wiedzieć, czy powinienem domagać się więcej wiary. Nie chcę
robić niczego, co nie jest zgodne z twoją doskonałą wolą dla mnie. Chcę
to wiedzieć.

Podczas pytania stukaj kostkami w dowolną powierzchnię i trwaj w tym
stukaniu, gdy cierpliwie i zuchwale upierasz się przy swojej
odpowiedzi.

Niektórzy religijni nauczyciele powiedzą ci, że jest to granica
okultyzmu i lepiej by było, gdybyś było ostrożny, ponieważ zły duch
może dać ci imitację i doprowadzić cię do zwiedzenia. Inni zaś mogą
powiedzieć, że jest to tylko arogancja, a nie wiara. Moja riposta jest
taka, że to właśnie uczenie ludzi, że to czego nauczał Jezus jest
arogancją czy jeszcze gorzej, prowadzi do zwiedzenia przez złe duchy i
jest arogancją najwyższej miary! Jak oni śmią! To może nam dać
wskazówkę do tego, jak oni śmią tak robić, czyż nie?

Niech kolejny krok wniknie do twojej świadomości. Alegoria podana przez
Jezusa, która mówi o stukaniu i domaganiu się jak małe dziecko –
została zakończona przypomnieniem o tym, że my jako ludzcy,
niedoskonali rodzice wiemy, jak dawać naszym dzieciom to, o co proszą.
Czy damy im jadowitego węża (symbol złego ducha), gdy proszą o rybę
(symbol Chrystusa). Oczywiście, że nie.
Ostatecznie jego nauczanie kończy się słowami:

– O ileż więcej swego Ducha wasz doskonały Tatuś (właściwe tłumaczenie
ze aramejskiego słowa użytego w tym miejscu) da tym, którzy uparcie
proszą, aby dostać więcej.

Używaj tej wiary, która masz naciskając na uzyskanie odpowiedzi od
Niego, czy powinieneś otrzymać jej więcej! Chyba, że wolisz
słuchać religijnych nauczycieli, którzy sami nie używają dynamicznej
wiary i modlitwy pełnej mocy?

Bradcullen33316@yahoo.comcистема продвижения сайта

Siedem prostych tajemnic #5

17 Marzec 2004

5- Zacznij TERAZ!
Zacząć TERAZ?
Dobra, przejdźmy najpierw do tego, czym zajmujemy się TERAZ.

Jednym z najbardziej intrygujących terminów w biblii jest zwrot „życie wieczne”. Jest to dla mnie tak intrygujące dlatego, że w oryginalnym języku słowa te znaczą dokładnie: „bez początku, jak i bez końca”. Wielu z nas dorastało w takim nauczaniu, że „życie wieczne” oznacza pójście do nieba, po tym, gdy nasze ciało przejdzie przez zdarzenie zwane „śmiercią”, podczas, gdy to słowo literalnie oznacza TĄ CHWILĘ. Niektóre wschodnie religie i filozofia „new age” uchwyciły właściwe znaczenie tego terminu i podkreślają to przez odnoszenie się do niego jako „doskonała obecna chwila”. Chrześcijaństwo w przeważającej części odrzuca „doskonałą obecną chwilę” jako okultystyczne „mambo-jumbo” , podczas, gdy jest to całkiem poprawne biblijnie!

Gdy Jezus używał tego terminu, tłumaczonego jako „życie wieczne”, mówił o życiu w niewidzialnej rzeczywistości „ducha”, które może być osiągnięte teraz – w tej chwili – i nigdy już od tej chwili nie skończyć się, ale, które też zawsze było. Tak przy okazji, Jezus w oryginalnym języku mówił, aby nie rozglądać się za tym wiecznym środowiskiem „tutaj czy tam” bo ono jest w tobie.

W rzeczywistości ducha jest zawsze TERAZ – w tym momencie. To my, którzy zajmujemy to ludzkie ciało mamy skłonności do odkładania pewnych rzeczy na później, z wyjątkiem tego, co karmi nasze fizyczne zmysły przyjemnościami chwili – do tego podążamy. Wszystko zaś, co oznacza zamiany i wzrost naszej duchowej strony niech się dzieje jutro, w przyszłym tygodniu, miesiącu, roku, a najlepiej NIGDY. Praktykujemy zwlekanie, pozwalamy sobie sami na oszukiwanie się, odsunięci od doskonałości i radości bycia TERAZ z naszym jedynym i doskonałym Tatusiem.

Część tego oszustwa bierze się z naszego uczepienia się wiary w to, że jest coś widocznie dobrego w religijnej aktywności takiej jak: regularne uczestnictwo w kościele, studiowaniu Biblii i w tym, o czym religijni mówią jako o „modlitwie” oczywiście to wszystko w połączeniu z „dobrym” moralnym zachowaniem i mówieniu innym o Jezusie Chrystusie (lub, ostatecznie, zapraszaniu ich do kościoła). To wszystko mają być składniki „wiecznego życia” i, że to wszystko zostanie nam odpłacone po naszych cierpieniach i śmierci i wtedy „pójdziemy do domu”.

Jezus miał znacznie lepszy plan. Uniknij śmierci oraz chodź do domu, zamieszkaj w „królestwie Bożym” TERAZ – w tej chwili! Życie w nieustannej ekscytacji i, tak, rzeczywistym miejscu radości i pokou – nie takimi jak świat daje (włączając w to „kościół”), lecz takimi jak daje Jezus. Czy mówię, że uczestnictwo w kościele, studium biblijne, „modlitwa” nie mają żadnej duchowej wartości? Nie, mówię tylko, że jeśli nie występują one z nieustanną fascynacją, pokojem i radością to być może potrzebna jest zmiana.

Oto krótkie studium biblijne, które pozwoli nam „zacząć teraz”, każdego dnia.  Jezus powiedział: „Oto stoję u drzwi i kołaczę. Kto usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę i będziemy mieli razem czas intymnej społeczności” (Obj. 3:20).

Skoro Go zaprosiłem go właśnie ponownie – inny fragment OŻYWA:  „Tajemnicę, zakrytą od wieków i od pokoleń, a teraz objawioną świętym jego. Im to chciał Bóg dać poznać, jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest CHRYSTUS W WAS (1 Kol. 1:26/27)

W jaki sposób tą rzeczywistość wprowadzamy w TERAZ? Mówić kilka razy dziennie i pozwalając temu, który jest w nas mówić. Kiedy ktoś zapyta was:
– Jak się masz.

Prosto jest odpowiedzieć w wierze mówiąc

– Doskonale – ponieważ Ten doskonały, żyje w tobie!

Być może poniższy fragment z e-maila od brata z Kanady będzie pomocny w tym:

Cyt: „Zdaje się, ze powinienem się wstydzić, ale mam również nadzieję, ze to może zachęcić cię do tego, aby nigdy nie rezygnować z nikogo. Ponad rok temu przeczytałem po raz pierwszy „Otwieranie Skarbnicy” i właśnie dwa tygodnie temu zdecydowałem się podjąć praktykowania tego, co powiedziałeś na temat pozwolenia Temu doskonałemu, który mieszka w nas mówić. Powiedzenie: „doskonale” po raz pierwszy było bardzo trudne za pierwszym razem. Musze przyznać, że wielokrotnie wpadałem w stary zwyczaj odpowiadania:
– W porządku, a ty?

„Doskonale” to już teraz nawyk i chcę, abyś wiedział (jestem pewien, że wiesz), jaką to spowodowało różnicę w moim życiu. Teraz WIEM, że Jezus jest we mnie – faktycznie wiem. Lepiej późno niż wcale, nie? Zaczęliśmy wraz z żoną pościć kilka miesięcy temu i było to bardzo korzystne. Dziękujemy ci za twoją wytrwałą pracę”.  Koniec cytatu.

Chciałbym coś zasugerować – abyś zainwestował 30 minut czytając „Fascynujące życie”. Gdy pisałem to, co powyżej to zdałem sobie sprawę z tego, że już to wszystko wcześniej powiedziałem wiele razy w różny sposób – zatem wróciłem do kilku artykułów znajdujących się już na stronach, aby zobaczyć, czy nie mogę znaleźć jakichś fragmentów, które mówią w istocie o Zaczynaniu TERAZ. Wprowadził to Jezus, lecz chrześcijaństwo przekręciło to na: „gdy umrę pójdę do nieba”. W końcu wylądowałem na „Fascynującym Życiu”. Przeczytałem wiele razy to, co „ja” napisałem – i zawsze jestem zdumiony tym, w jaki sposób mnie to dotyka.

Przyznaję, że opowiada ona moją historię o wyjściu ze zorganizowanego kościoła (i o tym, dlaczego) – zatem ma i wiele osobistego znaczenia dla mnie, lecz biblijne fundamenty, które tam podałem są dobre i jestem pobudzony do tego, aby zachęcić wszystkich do czytania „Fascynującego życia” – ponieważ to skutecznie wzmocni tą Prostą Tajemnice #5 – Zacznij TERAZ.

A potem…. do zobaczenia jutro, lub następnego dnia przy Prostej Tajemnicy #6.

Bradcullen33316@yahoo.comраскрутка

Siedem prostych tajemnic – 06

Bądź wdzięczny i przebaczaj!

Przebaczenie

Wszyscy wiedza, że mamy przebaczać, lecz niewielu wie jak to robić.

Niewielu z pośród nas, nazywających siebie chrześcijanami rozumie to, że Jezus dał jasne i całkiem proste instrukcje na temat tego, jak przebaczać – jedynym wyzwaniem jest tłumaczenie.

Na przykład słowo „przebaczenie”, używane w Biblii jest tłumaczeniem dwóch słów z oryginalnego języka. Jedno z nich oznacza literalnie: „zdecydowanie odrzucić”, a drugie „uwolnić” lub jak powiedzielibyśmy „pozwolić odejść”. Zatem „przebaczyć” wraz z całą przywiązaną do tego słowa tradycją jest całkowicie nieadekwatne do wyrażenia koncepcji „odrzucania” i „uwalniania”. Nadal jednak pozostajemy z pytaniem: odrzucić, uwolnić – CO?

Innym wyzwaniem jest zwyczaj powtarzania: – Mogę przebaczyć, lecz nie mogę zapomnieć.

Z praktycznego i emocjonalnego punktu widzenia jeśli nie mogę zapomnieć zła (czy to faktycznego czy tylko postrzeganego tak) jakie ktoś mi wyrządził to nie mogę mówić, że przebaczam, lecz rzeczywiście, dopóki nie zapomnę incydentu, to tylko żartuję z siebie mówiąc: „Przebaczam”. Nadal jestem przywiązany do osądu.  Widziałem wiele ludzkich istnień zmienionych (nawet uzdrowionych od
wieloletnich chorób i słabości, jak też wszelkiego rodzaju emocjonalnych chorób), z chwilą pozbycia się tych złych wspomnień, gdy poszli za poleceniami Jezusa. Nie przez stłamszenie czy zaprzeczenie, lecz przez pozbycie się z pamięci tych incydentów.

To, co powiedział Jezus, wyrażając to w oryginalnym języku w ew. Marka jest krystalicznie czyste, lecz sposób przetłumaczenia mąci nasze myślenie. Składnia oryginalnego języka niemal uniemożliwia właściwe zrozumienie (dla współczesnych amerykanów) przekładu – szczególnie jeśli upieramy się przy tłumaczeniu słowo w słowo z oryginału.

Przejdźmy do Marka 11:23-26. Poniższe tłumaczenie tego, co Jezus powiedział w tym fragmencie jest bardzo właściwe i zachowuje sens oryginału – zarówno w kontekście jak i literalnym znaczeniu.

„Musicie pozbyć się wszystkich duchowych trudności przez autorytatywne nakazanie im, aby odeszły mając w umyśle obraz tego, jak podnosisz je do góry, nad głowę i wrzucasz do morza. Jeśli zrobisz tak, nie dopuszczając przeciwnych myśli, które powodują, że chwiejesz się w stałym i emfatycznym mówieniu i równoczesnym wyobrażaniu sobie tego, jako coś, co odeszło – to odejdzie, jeśli będziesz tak robił, aż do chwili, gdy odejdą. Lecz nie sądźcie, że możecie to zrobić jeśli macie coś przeciwko komuś. Jeśli trzymasz się jakiegokolwiek osądu czy krytycyzmu wobec kogokolwiek o coś, co uważasz, że ci zrobiono, musisz odrzucić i uwolnić te myśli osądu i krytycyzmu w taki sam sposób (wrzucając je do morza), tak, abyś mógł żyć całkowicie wolny od wszelkiego osądu czy krytycyzmu, tak jak twój Tatuś niebieski już zrobił dla ciebie. Lecz jeśli nie uwolnicie każdego ze swego osądu lub krytycyzmu, nie możecie chodzić w doskonałej wolności waszego Ojca.

To, że jest tutaj mnóstwo gadaniny, którą w pierszej chwili trudno pojąć, jest widoczne. Gorąco zalecam, aby przerobić ten tekst czytając go wielokrotnie, dopóki tak koncepcja jak i słownictwo nie zostaną głęboko przetrawione.

Powtórzę, jest to literalnie poprawne tłumaczenie z oryginalnego języka. Jezus powiedział metaforycznie o „górze”. „Góra” jest literalnym ekwiwalentem słowa użytego w oryginale. Niemniej jednak z kontekstu jest oczywiste, że mówił o przeszkodach, które stoją na naszej drodze do osiągnięcia czegoś i o sposobie jak się tego pozbyć – nie wchodząc w ogóle w dyskusje na temat „przenoszenia gór”.

Innym słowem używanym w większości przekładów to „wątpliwości”. W oryginale słowo to odnosi się do rozdwojenia myśli lub przeszkód powodowanych przez duchy rozdwojenia (dosł. Podziału). Nasze religijne pojmowanie „wątpliwości” każe nam myśleć, że wątpienie jest złe. NIE TAK JEST! Szczere wątpliwości prowadzą do wytrwałego naciskania na Boga, aby otrzymać odpowiedź, aż dostajemy się na bagna poczucia winy, lecz tutaj nie ma słowa „wątpić” – lecz jest dokładnie to samo, którego używa Jakub na mówiąc o tym, że wiele może osiągnąć modlitwa sprawiedliwego, jeśli nie jest „rozdwojonego umysłu”.  Pokuszenie, aby przystać do pewnych szczególnych religijnych tradycji były bardzo silne, gdy to pisałem i zostały skutecznie odparte. Na przykład, pewni ludzie mają poważne problemy, żeby nie zwracać się w czasie modlitwy do Boga inaczej niż przez bardziej szacowną formę niż „Ojcze”. Szczerze mówiąc, byłem szczerze kuszony do tego, aby hołubić ich widoczną potrzebę i uniknąć głupich sporów argumentów opartych na tradycji. Wyzwaniem jest to, że oryginalny język Jezusa, używał bardzo intymnego słownictwa, które może być właściwie tłumaczone wyłącznie jako „Tatusiu, Tato, Papo”. Pan demonstrował w ten sposób mamy unikalnego, doskonałego, miłującego Tatusia, do którego mamy całkowicie swobodny dostęp i któremu możemy przedstawić każdy problem. Bardziej surowy „Ojcze” niszczy sam cel poleceń Jezusa. Jeśli mamy zrozumieć polecenia Jezusa, które nam zostawił, musimy opierać się religijnym tradycjom, zachowywanym przez archaiczny język i błędne tłumaczenia.

Jaki cel postawił przed nami Jezus udzielając nam tych poleceń? Prawda jest, uderzającym przykładem tego, jak podstępna była siła religijnej tradycji i mętnych tłumaczeń, aby zaciemnić nam obraz tego, o czym mówił nam Jezus.  Ten fragment Mk. 11;23 -26 zawiera instrukcje na temat tego, jak zdobyć i używać taką samą wiarę, którą Jezus zdumiewał uczniów. Żeby to zobaczyć musisz sięgnąć nieco dalej w tekście. Jezus wraz uczniami szedł z Betanii do Jerozolimy. Był głodny i zobaczył drzewo figowe w oddali. Podszedł do niego tylko po to, aby się przekonać, że nie ma na nim fig. Marek wyjaśnia, że przyczyną ich braku było to, że nie była to pora na figi, lecz Jezus z pewną irytacją powiedział:
– Niechaj nikt już z ciebie nie jada owocu  Uczniowie słyszeli to dobrze.

Uwaga: ktoś ostatnio wyjaśnił mi, że figi zawsze znajdujdą się w tym samym czasie, co i liści. Prowadzi mnie to do kilku wniosków na temat symboliki bezowocnego ornamentalnego zdobnictwa – na przykład ludzi, którzy są zajęci szukaniem duchowości, lecz nie przynoszą żadnych owoców, które wydaje Duch Święty.

Szli więc dalej do Jerozolimy, gdzie Jezus wypędził przekupniów i wekslarzy ze świątyni. Było już całkiem późno, gdy zwrócili się z powrotem w stronę Betanii, zatrzymali się więc na noc, aby przespać się na ziemi. Rano ruszyli znowu i mijali drzewo figowe – teraz uschnięte od szczytu do korzeni i Piotr powiedział do Niego:
– Oj! Patrzcie na drzewo figowe, które wczoraj przekląłeś. Jest kompletnie martwe!

Wróćmy teraz do wersu 22, tuż przed omawianym fragmentem 23-26. We współczesnej mowie, można to powiedzieć:
– Taak, wiem. Moglibyście robić to samo. Zdobądźcie i używajcie Bożej wiary, wary tego samego rodzaju, jaką widzicie u mnie w działaniu

Tak, uciekłem się tutaj do parafrazy, koniecznej do strząśnięcia z nas pewnych śmiesznych religijnych tradycji, które uniemożliwiają nam zobaczenie tego, co faktycznie Jezus mówi.  Każdy godny zaufania grecki Nowy Testament przekłada to stwierdzenie Jezusa jako:  „miejcie wiarę z Boga” lub „miejcie Bożą wiarę”..  Następnie, Pan przechodzi do wyjaśnienia w jaki sposób Bożą wiarę osiągnąć, a ma się to stać przez usunięcie przeciwności, które stają na drodze do jej zdobycia. Otóż dzieje się to na drodze nauki autorytatywnego mówienia – tak autorytatywnego, że aż do punktu uśmiercenia „biednego, niewinnego” drzewa! Nic mniej!

Lecz może wydawać się, że oddalam się od głównego punktu rozważań tj., od „przebaczenia”, lecz tak nie jest. Wielu lekarzy i specjalistów od zdrowia psychicznego mówi, że u korzeni wielu chorób, włączając w to umysłowe, jest nieprzebaczenie tj., nierozwiązany gniew i zgorzknienie. Wierzę, że jest to również przyczyna tego, że jest tam mało wiary, o której mówił tutaj Jezus, w „kościele”. Jezus wyraźnie stwierdza, że nie możemy zdobyć ani używać tego rodzaju wiary jeśli nie wyrzucimy i nie uwolnimy naszego osądu i krytycyzmu wobec innych, bez względu na to, co nam zrobili. Proszę zwróć szczególną uwagę na to: jedną z przyczyn duchowej anemii i bezsilności w „kościele” jest osąd i krytycyzm. Jezus mówi, aby pozbyć się takich uczuć i myśli i uwolnić ludzi od naszego osądu. Pokazał nam również JAK to zrobić!

Niemal wszystkie przekłady tłumaczą słowa z wersu 22 jako „Miejcie wiarę w Boga” Jest znaczna ilość naukowych komentarzy dotyczących tego, dlaczego tłumacze Biblii Króla Jakuba (KJV) świadomie błędnie przełożyli „Bożą wiarę” lub „Bożego rodzaju wiarę” w mętne „miejcie wiarę w Boga”. Lecz pozostaje pytanie, dlaczego następni tłumacze zachowali tą tradycję, które zaciemnia wpływ całego fragmentu?

Kiedy po raz pierwszy utknąłem na tym fragmencie zapisanym w oryginalnym języku, poszedłem do przyjaciela, który był przywódcą w Assemblies of God (Zbory Zielonoświątkowe), i który w tym czasie znany jako znakomity znawca greckiego Nowego Testamentu. Powiedział mi, że robię z igły widły. Musiałem wielokrotnie zadawać pytanie czy mam rację, aż w końcu przyznał, że tak. To on pokazał mi ów komentarz tego szczególnego wersetu, który pokazywał, że tłumacze dosłownie bali się tłumaczyć to poprawnie ze względu na całkowicie uprawniony strach przed Królem Jakubem, który mógł rozkazać uciąć im głowy!

Musimy zrozumieć „wiarę”, do zdobycia i używania, której namawia nas Jezus. Musimy zrozumieć, że pierwszą „górą” czy trudnością do jej zdobycia jest NIE POSTĘPOWANIE WEDŁUG JEGO INSTRUKCJI. Każdego dnia musimy usuwać duchowe przeszkody, a szczególnie negatywne emocje gniewu, zgorzknienia spowodowane złym potraktowaniem oraz nasze krytyczne i osądzające myśli dotyczące innych. Powtórzmy, jakie są instrukcje Jezusa? Wrzuć je z wściekłością do morza! Nie wykonanie tego, jest pierwszą przeszkodą czy górą stojącą na drodze do osiągnięcia tej wiar!

Przeznaczenie jakie dla każdego z nas jako wierzących ogłosił Jezus to być w stanie czynić wszystko to, co On czynił, gdy chodził po tej planecie jako człowiek. Nigdy nie będziemy w stanie osiągnąć tego punktu, dopóki wyraźnie nie zobaczymy i nie usuniemy gór z naszej drogi. „Nieprzebaczenie” i uparte trzymanie się religijnych tradycji, które nie mają nic wspólnego z tym, o czym mówił Jezus, to dwie pierwsze przeszkody.

Jedną z ostatnich rzeczy, które mogą nam pomóc zobaczyć pełne zasięg uwolnienia nas z naszych własnych przestępstw jaki udziela nam nasz Tatuś to słowa Jezusa wypowiedziane do Piotra:

Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał:
– Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?
– Nie. – odpowiedział Jezus – siedemdziesiąt siedem razy.

W języku oryginalnym jest całkowicie oczywiste, że Jezus powiedział, aby zwolnić swego brata od naszego sądu nie tylko owe 490 razy (literalnie), lecz przebaczać za to samo przekroczenie stale i wciąż. Jeśli takie jest polecenie Jezusa dla nas to czyż nie możemy dostrzec tego, że nasz Tatuś już uwolnił nas nieskończoną ilość razy spod swojego ostatecznego osądu?  Zostaliśmy ogłoszeni jako wolni! Lecz tylko wtedy, gdy uwalniamy naszych braci i siostry z pod naszych własnych myśli sądu i krytycyzmu! Ja tego nie powiedziałem, to są słowa Jezusa! (Mk 11:26)

Gdy już raz przejdziemy przez ten proces to w naturalny sposób pojawi się w nas wdzięczność i zdumienie dla Bożego doskonałego uwolnienia, jakie na nas spływa. Dzięki, Tatusi, za to, że pokazujesz nam to zdumiewającą prawdę – że gdy my „przebaczamy (i zapominamy) to wtedy chodzimy w Twoim doskonałym „przebaczeniu”. Bądź błogosławiony i uczczony, Tatusiu, za to, że wszystko wykonałeś tak doskonale dla nas! Prosta tajemnica #6 – praktykuj „przebaczenie” i wdzięczność.

Bradcullen33316@yahoo.comоптимизация сайта поисковые системы