Gościnnie: Jose Bosque
Nosiłem ten artykuł w sercu przez wiele miesięcy. Gdy się nad tym zastanawiam intryguje mnie jak też łamie serce pytanie, dlaczego narodzeni na nowo bracia i siostry, których znam, gdzieś na swej chrześcijańskiej drodze zbliżają się do spraw związanych ze zorganizowanym kościołem tylko po to, aby odwrócić się i nigdy naprawdę nie angażować? Z jednej strony twierdzą, że pragną prawdziwej skupionej na Chrystusie drogi, a z drugiej jednak wydaje się, że nie potrafią uciec przed pułapkami religii skupionej na kościele.
Kiedy mówię o „prawdziwym Kościele”, mówię o tym Jednym Kościele Pana Jezusa Chrystusa – o tym Kościele, który On buduje. Nie chodzi mi o fizyczne struktury, lecz o ludzi w których zamieszkuje Bóg Miłości. To jest prawdziwy kościół – ekklesia. Niestety, imitacja jest dobrze znana. Te fałszywki często podobne są do wychwalanych placów zabaw i klubów country, które przebierają się za kościół Pana Jezusa Chrystusa.
Nie chodzi tu również o nazwę. Nie obchodzi mnie jak nazywa się jakaś organizacja. Mogą być niezależne, bez-denominacyjne, zielonoświątkowe, baptystyczne, katolickie itp. Są to wymyślane przez ludzi etykiety służące do identyfikacji i separacji, na które nie ma żadnego miejsca w wiecznym odkupieńczym planie Pana. Mówię o tym, co jest Oblubienicą Króla, która dąży do tego, aby wyłamać się z więzów ludzkiej religii i uchwycić się wolności i radości życia w Chrystusie.
W tej podróży ku podobieństwo do Chrystusa jest wiele stopni dojrzałości. Niektórzy, jak jeleń złapany w światła reflektorów, nie mają pojęcia o czym mówię i odrzucą ten artykuł jako tyrady zranionego lidera. Inni dobrze wiedzą o czym mówię, lecz poszli na kompromis ze swoim oddaniem i mają jakiś ważny powód poddania się. Ostatnio podeszła do mnie pewna osoba i powiedziała: „Bracie Jose, wiem, że nie wzrastam tutaj (mówiąc o wielkim zgromadzeniu z okolicy), lecz są tu wszyscy przyjaciele moich dzieci”. Ja też mam przyjaciół, którzy mają nadzieję, że ich dzieci dopasują się do społeczności. Wydaje się, że takie pragnienia są dla nich ważniejsze od dążenia do Bożego celu w ich życiu. Mógłbym napisać niewielką książkę ze spisem wielu takich powodów, przyczyn czy wymówek.