Category Archives: Kościół

Rola odpowiedzialności w reformacji 1/5

Don Atkin

Wody kąpielowe leją się potokiem; dziecko jest w niebezpieczeństwie!

Żywe wody słowa rhema oczyszczają kościół, a objawienie wyrzuca świętych z miejsca niewolnictwa ku synostwa jak z katapulty. Wiele z tego, co wiedzieliśmy o autorytecie w kościele jest analizowane i dobrze, że tak. Lecz nie wylewajcie dziecka z kąpielą!

W swej książce pt.: “Don’t Drink the Grape Punch,” Daryl Wood demaskuje kultowy rodzaj władzy, która dominuje i manipuluje ludźmi. Są to ludzie, którzy wykorzystują ludzi, aby zapewnić sobie powodzenie, zamiast prosić Boga, aby ich używał do prowadzenia innych do powodzenia.

Równie poważny problem znajduje się po drugiej stronie ruchu wahadła ~ ludzie chodzący w duchu niezależności. O ile większość świata ma szacunek dla władzy i respekt wbudowany w kulturę to „robić swoje” jest popularne w zachodniej kulturze. Wielu straci to, co Bóg ma najlepszego, z powodu wpływu ducha tego wieku (niezależności).

Obecnie przeżywamy dni przemiany i reformacji. Potrzebujemy świeżego zrozumienia pojęcia władzy (autorytetu) i odpowiedzialności w świetle tego, co Bóg robi.
On objawia nasze dziedzictwo jako Jego synów. Proszę przeczytaj z Ewangelii Jana 15:14-16, a następnie ten cytat z „Ligii Królów”, Johna Garfielda, kontrastujących rolę sługi i przyjaciół (synów):

„Sługa oczekuje na rozkazy i stara się je wykonywać. Tak więc, nie jest to miejsce na osobiste pragnienia. Przyjaciele są zapraszani do „biznesu mistrza” w taki sposób, który rozwija osobiste pragnienia ich serc. Zamiast mówić przyjaciołom, co mają robić, Bóg „zaprasza” ich, aby prosili 'o cokolwiek’, co mają w swym sercu. Nasze modlitwy zmieniają się z mówienia na słuchanie.
Ku naszemu zdumieniu słyszymy jak Ojciec zadaje nam Salomonowe pytanie: „O czym marzysz, w czym mogę Ci pomóc?”
„Jestem przyjacielem Boga” jest pieśnią życzeń duchowych dzieci. Proklamacja Jezusa: „Nazywam was przyjaciółmi” przyszła po trzech latach uczniostwa, uczenia posłuszeństwa, przy równoczesnym nazywaniu ich sługami. Przyjaźń z Bogiem pojawia się jako owoc dojrzałości. Odmawia się dzieciom obietnic przeznaczonych dla przyjaciół.

Przez dojrzewanie wielu uczniów doświadcza uwolnienia Ducha synostwa, adopcji jako synów Ojca.
Nie jesteśmy ani niewolnikami grzechu, ani systemów tego świata (w tym religijnych). Jesteśmy „naprawdę wolni”, aby znać i wykonywać Boży cel i nasze przeznaczenie w autorytecie.
Możemy widzieć, co robi Ojciec i robić podobnie. Podstawa duchowego autorytetu jest i struktury musi być zbudowana na prowadzeniu Ducha Świętego.

I. PODDANIE DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi (Rzm. 8:14).
Całe stworzenie żarliwie oczekuje objawienia synów Bożych, którzy przyniosą oczekiwane uwolnienie od zepsucia. Chwała Ojca, widziana w synach, którzy są podobni do Niego, wypełni prawo Ducha i wprowadzi życie i pokój.
Ten Namaszczony, żyjący w wielu synach, wypełni tajemnice nadziei – przynoszenie owocu miłości, radości, pokoju, cierpliwości, łagodności, dobroci, wierności, powściągliwość. Nie będzie końca wzrostowi Jego rządu i pokoju, gdy szukamy najpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości.
Żar Pana zastępów tego dokona – nie dzięki mocy, ani sile, lecz dzięki Jego Duchowi. Jego Duch, który wzbudził Chrystusa z martwych da życie tym, którzy są poddani Jemu.

II. PODDANIE RZĄDZĄCYM WŁADZOM

Niech każdy człowiek będzie poddany władzom zwierzchnim – Rzm. 13:1

Uwolnienie od prawa grzechu i śmierci nie jest licencją na bezprawie. Chrześcijanie są najlepszymi obywatelami krajów, a to oznacza coś więcej niż machanie flagą. Prowadzeni przez Ducha synowie Boży będą dosłownie stawać się solą ziemi i światłem świata w bardzo praktyczny sposób, wprowadzając zmiany tam, gdzie mieszkają.
Nasze poddanie Chrystusowi będzie przejawiać się w nieskażonym postępowaniu, któremu towarzyszy bojaźń, wraz z łagodnym i cichym duchem, który jest cenny w oczach Bożych. Synowie będą zwyciężać zło dobrem. Stanie się to, gdy będziemy pod prowadzeniem Ducha Bożego chodzić dodatkową milę i oddawać nawet swoje koszulę. Uboczne prawa Królestwa wyrażone w Kazaniu na Górze będą przeżywane w praktyczny i widoczny sposób pod mocą i autorytetem niebios.
To proste (lecz głębokie) posłuszeństwo wiary zaprowadzi wprost do punktu przebicia się do woli i natury Boga. Tylko w tym miejscu nieposłuszeństwo władzom cywilnym będzie na miejscu, ale nawet tutaj musimy utrzymywać właściwą postawę pokory i poddania, która jest oczekiwana i umacniania przez Ducha Świętego.

III. PODDANE POSŁUSZEŃSTWO LIDEROM

Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli – Hebr. 13:17.

Bóg umieścił nas pod strażnikami i szafarzami, którzy w zamian zdają odpowiedzialność przed Nim za dusze nasze. Oni są oddani dobrowolnemu zarządzaniu nami w taki sposób, aby nas wyposażać do pracy i służby, abyśmy mogli chodzić w sposób godny naszego powołania.
Bóg przygotował dobre uczynki dla nas, abyśmy w nich chodzili, lecz te uczynki zostały przygotowane dla dojrzałych wierzących. Chrześcijanie dzieci muszą najpierw nauczyć się chodzić w posłuszeństwie. (Jeśli nie potrafimy być posłuszni człowiekowi, którego widzimy, jakże możemy być posłuszni Bogu, którego nie widzimy?) Najpierw musimy stać się uczniami, poddanymi przywódcom, abyśmy mogli uczyć się chodzić Jego wyższymi drogami myślenia i działania.
Jezus robił wyłącznie to, co widział, że Ojciec robi. Tak robią synowie! Musi być wiele umierania dla starego życia i starych dróg myślenia i działania (śmierdzącego myślenia i złego działania). To przez dobrowolne posłuszeństwo dyscyplinie tych, którzy są wyznaczeni nad nami, będziemy przemieniani przez odnowienie umysłów, aż (razem) osiągniemy umysł Chrystusa.
Nasze stare, cielesne drogi, drogi ciała, nie mogą podobać się Bogu. Pozostawieni naszym własnym sposobom, nigdy nie będziemy podobać się Bogu – nigdy nie będziemy mogli modlić się tak jak Jezus:
,,Uwielbiłem Ciebie na ziemi; wykonałem dzieło, które mi zleciłeś”
.

IV. PODDANIE CIAŁU

Ulegając jedni drugim w bojaźni Bożej – Ef. 5:21

Boży plan dla jednostek znajduje się w kontekście Jego ciała, kościoła. Nawet ci, których głównym celem jest, aby wyjść na rynki, mają być wyposażeni i wspierani przez umieszczenie w ciele.
Bóg umieścił członki, każdego z nas tak, jak chciał. Jesteśmy członkami jedni drugich i potrzebujemy siebie nawzajem, dla prawidłowego duchowego dokarmiania i wspólnego udziału. Zawsze gdy się schodzimy razem, każdy ma coś przynieść, aby się podzielić z pozostałymi. To w gromadzeniu się razem pobudzamy i zachęcamy się nawzajem, pobudzając do miłości i dobrych uczynków.

Mamy wzrastać w duchowej mocy koniecznej do panowania nad naszym własnym życiem. (Często potrzebujemy siebie nawzajem, aby zostać uwolnieni i trwać w wolności.)
Pojedyncze jednostki nie powinny brać na siebie duchowych mocy ciemności w rzeczywistościach sięgających poza ich własny autorytet. To ciało Chrystusa, pod udzielonymi przez Boga i apostolskimi starszymi, będzie wiązać zwierzchności i moce, rozbijać warownie i sprowadzać panowanie królestwa do naszych miast i regionów.

V. POTRZEBA ODPOWIEDZIALNOŚCI

Bo i ja jestem człowiekiem podległym władzy i mam pod sobą żołnierzy – Mat. 8:9.

Jezus zdumiał się wiarą setnika, który ją miał! Tak wielu jeszcze w to nie weszło. Niektórzy już 'wyszli’, lecz jeszcze nie 'weszli’. Są latającymi luźno członkami bez ciała. Niektórzy opierają się władzy z powodu jakichś nierozwiązanych konfliktów czy nieuzdrowionych ran.
Inni po prostu jeszcze nie złapali tego.
Setki tysięcy, a może miliony ludzi wyszło z instytucjonalnego kościoła, aby stać się częścią nowej drogi. W tym samym czasie wiele tradycyjnych społeczności zostało przemienionych od wewnątrz. Słowo Boże jest żywe i skuteczne, a całe Pismo korzystne bez względu na sposób w jaki jest przyjmowane.
Bóg zakończy Swój cel przez miejską i regionalną ekspresję Swego kościoła. Bądź w łączności dopóki nie będziesz miał żadnych wątpliwości, że Bóg cię przenosi. Nie pozostawiaj swoich korzeni wystawionych na żywioły.
Lepiej być częścią ciała, gdzie reformacja jeszcze nie została rozpoznana, niż być samotnym jeźdźcem, nie mającym żadnej odpowiedzialności. Być odpowiedzialnym nie wymaga tych wszystkich znajomych „pułapek”, które znamy jako „kościół”.
Boża rządowa struktura jest oparta na relacjach. Ważne jest, aby mieć „Amen” Ducha w sobie, jeśli chodzi twoje umiejscowienie.
Życie rodzi struktury, struktury nie rodzą życia. Władza/autorytet jest udostępniana w naszym życiu, gdy zajmujemy specyficzną i określoną odpowiedzialność wobec tych, których Bóg postawił nad nami! Pozostajemy bez władzy/autorytetu dopóki nie znajdziemy się pod władzą/autorytetem. Niektórzy muszą nauczyć się ponownie ufać. Zazwyczaj do uzdrowienia potrzeba tego, co nas zraniło. To jest, jeśli zranił nas lider, potrzeba będzie innego lidera, aby pomógł nam wejść do pełnego poziomu zdrowia w obszarze naszej odpowiedzialności. Istnieją godni zaufania słudzy-liderzy, którzy mogą być rozpoznani po owocach.
Inni muszą pokutować, odwrócić się od swojego surowego indywidualizmu, niezależności buntu czy anarchii, które są kolejnymi poziomami tego samego, uniemożliwiającymi ludziom wspólne płynięcie w życiu ciała.
Odpowiedzialność jest istotna dla naszego udziału w odkrywających się celach Bożych. Zarówno wzajemna odpowiedzialność wśród rówieśników, jak odpowiedzialność wobec tych, którym zostało dane rządzenia nad nami w Chrystusie, są konieczne.

Boży Duch Święty ustanawia sprawiedliwą odpowiedzialność w Chrystusie. Pomimo że służymy zgodnie ze wzorem Jezusa Chrystusa, nie jesteśmy zwykłymi sługami. To odpowiedzialność ułatwia naszemu istnieniu wznieść się do pełnego synostwa, do pełnego uczestnictwa w reformacji kościoła.
Nasz Ojciec stoi obok, oczekując naszego właściwego wyrównania szeregów, aby mógł zadać nam Salomonowe pytanie: „O czym marzysz, jak mogę ci pomóc?” Właściwie uporządkowani, możemy od Niego otrzymać spełnienie pragnień naszych serc.

Część druga 

Więcej informacji o Don Atkin i jego nauczniu znajduje się na jego witrynie:

www.DonAtkin.com

aracer.mobi

Zamieszkanie prowadzi do panowania

Don Atkin

Zawsze w Bożym planie było wprowadzenie Jego królestwa na ziemię przez dojrzałych synów, którzy uwielbiają Go.
Początkowe błogosławieństwo udzielone ludzkości miało na celu uzdolnienie ich do tego, aby byli owocni i rozmnażali się; napełniali ziemię i poddawali ją sobie; aby panowali nad wszystkim, co porusza się na ziemi (Gen. 1:28).
Jego zaopatrzenie, Drzewo Życia, stało cicho, gdy pierwsi ludzie słuchali złego głosu i dokonywali złych wyborów i nie wypełnili swego potencjału.
Zamieszkiwanie odbywa się w czasie teraźniejszym, a nie w przyszłym, a jednak spora część współczesnego kościoła ciągle krąży w kółko po swoich pustyniach, oczekując w niewierze na coś, co Bóg już im dał.

NAWIEDZENIE
Nawiedzenia to wydarzenia i okresy czasu. Zamieszkiwanie to styl życia zwyciężającej wiary. Nawiedzenie może być doświadczeniem, które zdarza się dzięki byciu na właściwym miejscu (geograficznie i/bądź duchowo) i we właściwie czasie. Zamieszkiwanie staje się dla nas doświadczalną rzeczywistością, gdy jesteśmy umieszczeni we właściwym miejscu Jego ciała, a następnie jesteśmy szkoleni przez strażników i szafarzy, którzy są odpowiedzialni za nasze wychowanie.

Ludzie spragnieni i głodni ekscytują się, gdy pojawia się wśród nich nawiedzenie. Demony uciekają, cuda uzdrowień mają miejsce, zgubione owce odnajdują się i są ratowane w atmosferze wiary. Cykliczna historia współczesnego pustynnego kościoła jest powiązana z takimi zdarzeniami i okresami czasu.
Mimo wszystko, przez te wszystkie czasy odświeżenia, to „światło” nie jest tak jasne, jak było. Kościół nie jest tak „słony” jak był w przeszłości. Straciliśmy, a nie zyskaliśmy grunt wśród wielu konkurujących i konfliktowych wpływów.

Tylko dwa wersy w całym Nowym Testamencie odnoszą się do nawiedzenia Bożego. Oba odnoszą się do tych, którzy trwali w niewierze.

1)
Płacz nad Jerozolimą. Jezus prorokował jej zniszczenie, „ponieważ nie poznało czasu nawiedzenia swego” (Łk 19:41-44).

2)
Piotr nakazuje wierzącym, co do ich zachowania między poganami, aby poganie „ przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia ” (I Ptr 2:12).”

Jest tylko kilka nowotestamentowych wersów odnoszących się do zamieszkiwania, niektóre dobre inne nie, lecz jeden jest szczególnie oświecający. Jest Liście do Efezjan 2:19-22 i odnosi się do kościoła jako budynku wznoszonego wspólnie, świętej świątyni budowanej na mieszkanie (zamieszkanie) Boże w duchu.

ZAMIESZKANIE

Kładąc fundament w Koryncie Paweł pyta: „Czyż nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście, i że Duch Boży mieszka w was?” (I Kor. 3:16) Piotr (1 Ptr. 2:5) określa wierzących jako żywe kamienie, które są budowane w duchowy dom (zamieszkanie). Paweł daje nam ostateczny lakmusowy test, który stawia na zawsze kwestię zamieszkania: „Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie, o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście próby nie przeszli” .(II Kor. 13:5).

Chrześcijanie (ci, w których mieszka Chrystus)! Bóg nie przychodzi i nie wychodzi ponownie. On jest daleko od nas! Tak, On jest na górze. Tak, On jest w Jerozolimie. Tak, On jest właśnie tutaj, w tobie teraz! On przebywa (zajął stałą rezydencję) w tobie. On przebywa również w chwałach Swego ludu. ON jest zarówno osobiście jak i zbiorowo w Jego obecności, przebywaniu i celu.

Jezus prorokował Zielone Święta: „Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was. Jeszcze tylko krótki czas i świat mnie oglądać nie będzie” (Jn 14:17-19a). Nasza wiara ma być zakorzeniona w Nim, jako Słowie Bożym, a nie na szczególnych wydarzeniach. Wiara bierze się ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe. Sprawiedliwy z wiary żyć będzie!

To lotna wiara, a nie lotny Ojciec, powoduje nasze wzloty i upadki, góry i doliny, wykrzywione drogi i chroniczne utykanie.
Jezus ukształtował strategię, która jest potrzebna do rozwinięcia wiary i do pomnażania królestwa! Oto ona: On poświęcił trzy lata Swego życia, aby przygotować dwunastu, aby stali się – ukształtować ich – na mieszkanie Boże. Towarzyszyły im znaki i cuda, gdy szli w posłuszeństwie, żyli prowadzeni i uprawomocnieni przez zamieszkującego w nich Ducha. Jezus obiecał: …bo Ja żyję i wy żyć będziecie. Owego dnia poznacie, że jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was. Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie. (Jn14:19b-21).
Samo nawiedzenie nie upoważnia ani nie uzdalnia do wypełnienia wielkiego przykazania czy wielkiego nakazu. Miłość jest owocem Ducha, wynikiem przebywania w obecności i trwałej relacji z Tym, którzy przyszedł, aby zamieszkać w nas i wśród nas

POZYCJA
W dniach swego uwolnienia w uporządkowanym szyku wyszli Izraelici z Egiptu (Exodus 13:18, B.W-P).  Był również pewien porządek wchodzenia do Jordanu w drodze na podbój: Po upływie trzech dni przeszli przełożeni przez obóz i nakazali ludowi: Gdy ujrzycie Skrzynię Przymierza Pana, Boga waszego i kapłanów Lewitów niosących ją, to także wy wyruszcie z waszych miejsc i idźcie za nią.
Tylko niech będzie pomiędzy wami a nią odległość około dwóch tysięcy łokci; nie zbliżajcie się do niej, abyście wiedzieli, jaką drogą macie pójść, bo tą drogą przedtem nigdy nie przechodziliście
(Joz 3:2-4).
Innymi słowy: „jeśli podejdziecie zbyt blisko, nie będziecie w stanie znaleźć właściwej drogi – a to jest całkowicie nowa droga!”. Zastanówmy się nad tym przykładem: żarówka oświeca wszystko wokół siebie, również to, co jest poza nią, lecz jeśli zbliżysz się twarzą do żarówki, nie będziesz widział niczego oprócz żarówki!
Może brzmieć całkiem duchowo, aby pragnąć tylko Jego oblicza. Dzieci początkowo rozpoznają swoją matkę i nic, i nikogo innego. To dobre, gdy dziecko jest dzieckiem, niemniej, nasz Ojciec chce, abyśmy wyrośli na synów i widzieli „tekst” w kontekście!
Kościół przez stulecie rozpoznawał to, „o co” chodzi w nawiedzeniach, lecz teraz jest czas na to, aby nauczyć się części: „dlaczego”, ponieważ to zaprowadzi nas do tego „jak” zamieszkania. Bezcelowość może by ubocznym produktem ignorancji (braku właściwego pouczenia), bądź zwiedzeniem dogadzania sobie (wszystko kręci się wokół mnie).
Celem nawiedzenia, tym „dlaczego”, jest dostarczenie próbki, posmaku królestwa. To, co Bóg robi w takich czasach nawiedzenia – zbawienie, uwolnienie, uzdrowienia i cuda – powinno być powszechne z powodu zamieszkania! (przebywania) Nasz Ojciec chce przygotować nas na przyjęcie królestwa, które On dla nas przygotował! To jest dziedzictwo Jego synów i odpowiedź na wzdychanie całego stworzenia (Rzm. 8:19).
„Panie, przygotuje mnie, abym był świątynią!”

ZMARTWYCHWSTANIE
„Jak” zamieszkania jest  – można powiedzieć – niezdarzeniowe. To nie jest wydarzenie, lecz jest to wewnętrzne, wyrzekające się siebie posłuszeństwo aż na śmierć – nawet codzienne umieranie na naszym osobistym krzyżu. (To naprawdę dobra nowina!) Radość postawiona przed nami znajduje się po drugiej stronie krzyża. Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus (Gal 2:20a).

Musimy zejść z drogi, aby stać się mieszkaniem Bożym, musimy zejść z drogi, aby zrobić miejsce dla Niego i dla tych, z którymi połaczy nas Pan w świątyni, która jest budowana, bez udziału ludzkich rąk.
O ile identyfikujemy się z Chrystusem w Jego śmierci, pogrzebaniu i zmartwychwstaniu przez wiarę i przez chrzest to musimy również zdawać sobie sprawę z tego, że jest też praktyczne zlecenie. To zmartwychwstałe życie Chrystusa w nas – Jego zamieszkanie w nas i wśród nas – które wydaje owoce królestwa wokół nas.
Nawiedzenie może być przygotowaniem, które zapali wiarę do tego, aby stać się prawdziwym uczniem, a uczniostwo przyniesie konieczną dojrzałość, aby podtrzymywać wierne życie zmartwychwstałego życia. Nie możemy się nastawiać wyłącznie na nawiedzenie. To zamieszkiwanie, a nie nawiedzenie, wprowadza panowanie, królestwo Boże na ziemi, jak jest w niebie.
Ludzie, którzy żyją od wydarzenia do wydarzenia, nieustannie modlą się o przebudzenie i żyją dla nawiedzenia, nie zostali jeszcze właściwie ukształtowani i doprowadzeni do dojrzałości. Potrzeba ojców, aby wychowali synów, którzy wychowają synów, którzy wychowają synów – wzory i tych, którzy wyposażają – aby uczyć ethnos , aby cierpieć bóle porodowe, aż Chrystus zostanie ukształtowany w Jego ludziach i wśród Jego ludzi.
Bardzo ważne jest to, abyśmy widzieli Jego obecność w kontekście Jego celu! W przeciwnym razie będziemy okrążać góry, aż pojawi się pokolenie, które będzie chciało wejść. Uchwyć się takiego modelu uczniostwa jaki został wykształcony przez Jezusa u dwunastu. Módl się i pracuj wśród adoptowanych synów (Rzm. 8:14-21).
O ile działalności i wydarzenia niekoniecznie są złe to ważne jest, aby uczniostwo prowadzące do umiejscowienia Ducha Świętego i funkcjonalnej owocności, miało wysoki priorytet. Zbyt wielu idzie szeroką drogą działalności skupionej na wydarzeniach. Zbyt niewielu idzie wąską drogą, która prowadzi do życia 24/7 (sól i światło) zgodnego z wołaniem całego stworzenia.
Niech arkę będzie przed tobą. Żyj w Jego wspaniałej obecności, lecz miej perspektywę i znaj cel! Nie wracaj w koło! Jest nowa ziemia do zajęcia. Nie zbliżajcie się do niej, abyście wiedzieli, jaką drogą macie pójść, bo tą drogą przedtem nigdy nie przechodziliście. (Joz 3:4). W końcu Eliasz odkrył, że Pana nie ma w wietrze, trzęsieniu ziemi, ani ogniu, lecz w cichym głosie (1 Krl. 19:11-13). Co tutaj robisz, Eliaszu? Co TY tutaj robisz?

Więcej informacji na temat Dona Atkina i jego nauczania znajduje się na stronie:

www.DonAtkin.com
aracer.mobi

Panie, daj nam gorącego węgla z Twojego Ołtarza

Logo_Grady

Grady J. Lee

To, co zdarzyło się w Walii w 1904 roku, było prawdziwym przebudzeniem, ponieważ zostało zapoczątkowane przez pokutę i spowodowało masowe nawrócenia. Dlaczego szukamy czegokolwiek mniej?

Kaplica Moria w Loughor, w Walii nie jest jakimś fantazyjnym budynkiem.
Postawiona w 1898 roku i otoczona pokruszonymi kamiennymi nagrobkami, jest prostym i niezachęcającym wyjątkiem pomnika stojącego w pobliżu frontowych drzwi, który może być uznany za pamiątkę z wojny. W rzeczywistości jest jednym z nielicznych wyrazów uznania dla Evan’a Roberts’, młodego Walijczyka, który głosił w tej kaplicy pod koniec 1904 roku i wzbudził jedno z największych chrześcijańskich przebudzeń współczesnej historii.

W tym tygodniu stałem wewnątrz tej kaplicy, przyglądałem się jej prostym ścianom i rozklekotanym schodom prowadzącym w górę na wąski balkon. Stanąłem za drewnianą kazalnicą i rozglądałem się po pustych ławkach, na których były czasami wyryte inicjały.
Stałem obok współczesnego grobu Roberts’a. Przypomniało mi się słowo, które mówi że Bóg używa tego, co słabe, aby zamieszać mądrym.

Nie było nic zewnętrznie szczególnego w samym Roberts’ie ani w miejscu, w którym zaczynał służbę. Był prostym synem górnika.
Pracował jako kowal i aspirował na duchownego. Gdy wypowiedział swoją sławną modlitwę: „Panie, pochyl mnie” (Lord, bend me) na konferencji w pobliżu Blaenanerch, padł przygnieciony ciężarem walijskich dusz. Jego pierwsza przebudzeniowa usługa w Kaplicy Moria dotknęła tylko garstki ludzi, lecz gdy Duch Święty spadł na to miejsce w listopadzie 1904 roku, tłumy zaczęły napływać do kościoła z sąsiednich wiosek.

Następnie
przygniótł mnie ciężar zbawienia dusz. Poczułem się rozpalony
do tego,

aby
przejść całą Walię i powiedzieć ludziom o Zbawicielu – Evan Robert

Szacuje się, że w ciągu jednego roku około 100 000 ludzi przyszło do Chrystusa. Twardzi mężczyźni, którzy normalnie wydawali rodzinne dochody na trunki, biegali do kościołów i pokutowali.
Górnicy przestawali kląć, nastoletnia młodzież zbierała się na stacji kolejowej i śpiewała hymny bądź składała świadectwa swego nawrócenia. Przestępczość ustawała.

Walia została przemieniona.

Aby być w porządku, trzeba powiedzieć, że walijskie przebudzenie nie kręciło się wokół Roberts’a, a przynajmniej nie w początkowych dniach. Nie było ruchem skupionym na człowieku – pomimo, że świeckie gazety usiłowały całą uwagę zwrócić na tego młodego kaznodzieję. Wiele lat przed tymi wydarzeniami w Kaplicy Moria, odczuwalne były duchowe bóle porodowe w innych miastach Walii w czasie spotkań prowadzonych przez ewangelistów Prezbiterian i Armii Zbawienia. Zapał wzrastał, przygotowywany był ołtarz, a suche drewno oczekiwało na jakąś iskrę.

Najwyraźniej stało się to wtedy, gdy Roberts odwiedził Blaenarerch. Bóg wziął gorący węgiel ze Swego ołtarza i dotkną nim Roberts’a, gdy ten miał 26 lat. Został tam wspaniale ochrzczony w Duchu Świętym, podczas gdy inni patrzyli na niego klęcząc w ławkach. Z powodu wydarzenia tak bardzo płakał, że przyszły do niego trzy kobiety, aby go pocieszać i wytrzeć z jego twarzy pot. Jak powiedział, miłość Boża gotowała się w nim.

Roberts opisuje to przeżycie w taki sposób: „Po licznych modlitwach poczułem jakąś ożywczą energię czy moc wchodzącą do mej piersi; odebrało mi oddech; nogi trzęsły mi się straszliwie; w miarę jak kolejni ludzi modlili się, ta żywa energia wzrastała i wzrastała tak, że byłem już niemal gotowy wybuchnąć,… Wołałem: „Pochyl mnie, pochyl mnie, pochyl mnie; Oh! Oh! Oh! Oh! Oh!’ …
Po tym przyszła mi do głowy myśl o pochylaniu się w dniu sądu. Wtedy serce zostało napełnione współczuciem dla ludzi, którzy będą musieli pochylić się w dniu sądu i płakałem. Następnie przygniótł mnie ciężar zbawienia dusz. Poczułem się rozpalony, aby przejść całą Walię i powiedzieć ludziom o Zbawicielu”.

Dwie głębokie cechy charakterystyczne znaczyły walijskie przebudzenie: po pierwsze: niewidzialne fale przekonania o grzechu prowadziły ludzi do pokuty. (Często grzesznicy wchodzili na spotkania i natychmiast klękali przy ołtarzach.) Po drugie: chrześcijanie zostali pobudzeni do tego, aby dzielić się Chrystusem ze wszystkimi wokół nich, z powodu realności piekła i Bożego sądu. Wydawało się, że są niemal pochłonięci przez miłość Bożą do zgubionych. Na spotkaniach Roberts często dzielił się czteropunktowym sposobem na prowadzenie chrześcijańskiego życia: 1) wyznaj wszystkie znane grzechy; 2) zajmij się i pozbądź wszystkiego, co „wątpliwe” w twoim życiu; 3) bądź gotów na posłuszeństwo Duchowi Świętemu; 4) wyznaj Chrystusa publicznie.

Po odwiedzinach Kaplicy Moria i ponownym przeczytaniu wydarzeń związanych z walijskim przebudzeniem, zapragnąłem autentycznego poruszenia Bożego. Jestem tak zmęczony podrabianymi i fabrykowanymi poruszeniami. W dniach medialnej manipulacji wydaje się, że każdy może użyć dymu i luster, aby stworzyć „przebudzenie”, które nie daje ani przekonania o grzechu, ani nawróceń.

Ach, myślimy, że mamy moc. Pysznimy się rozmiarami tłumów, chełpimy się cudami, gotowi jesteśmy ogłosić przebudzenie, gdy chrześcijanie padają na podłogę lub dają wielkie ofiary. Lecz gdy muzyka cichnie, telewizyjne kamery zostają wyłączone, a pieniądze policzone, co nam pozostaje? Nic, oprócz taniej imitacji.

Gdzie jest Bóg Eliasza? Gdzie jest Bóg Evana Roberts’a? Gdzie jest prawdziwa moc Boża, która może zalać całe miasto i doprowadzić odstępczych chrześcijan do pokuty a zatwardziałych grzeszników do największego cudu ze wszystkich – cudu nowego narodzenia?

Zapraszam was do tego, aby zapalić ogień Ducha Świętego w waszym życiu. Niech gorący węgiel niebiańskiego oczyści wasze serca z wszelkiego grzechu.
Pokutujmy z wszelkich kompromisów, bądźmy bezlitośni dla bałwanów, niech miłość Boża gotuje się w środku tak długo, aż serce będzie opływać miłością do grzeszników. Wierzmy, że Duch Święty może przyprowadzić nasz odstępczy naród z powrotem do Boga.

J. Lee Grady wydawcą magazynu Charisma

seo оптимизация сайта google

Duchowe spekulacje i proroczy kąsek kredytowy

Terry Somerville

Wierzę, że finansowy kryzys w Stanach Zjednoczonych mam prorocze przesłanie i jest ostrzeżeniem dla kościoła. Jest proste, lecz łatwe do pominięcia. Oto kilka proroczych myśli do rozważenia ku zrozumieniu czasów!


Kościół pożycza od świata

Obecnie świat zdaje sobie sprawę z tego, że rynek mieszkaniowy i towarowy jest napędzany bardziej przez kredyty niż rzeczywistą gotówkę. Ten narosły „balon” pęka. Niestety, proponowane rozwiązanie to jeszcze więcej pożyczania. Lecz problemem JEST pożyczanie. Jest to proroczy znak dla kościoła!

Przez niemal 2000 lat pożyczaliśmy, jako kościół, od świata i szukaliśmy nowych sposobów budowania i wzrostu. Co to znaczy? Przykład. Po cesarzu Konstantynie kościół zaadoptował rzymskie instytucje i budynki, rządowe stroje i pochody oraz greckie krasomówstwo i filozofię. O ile chóry i stroje kapłańskie mogą nie być dziś w modzie, z pewnością staramy się utrzymać na topie zespołami uwielbienia, służbą dobrego samopoczucia i wysoką technicznie jakością prezentacji! W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat doszło to już do szaleństwa! Zastosowaliśmy więcej przyjaznych dla poszukujących (Boga) metod i wystawiliśmy na sprzedaż więcej niż kiedykolwiek intensywnych duchowych przeżyć z nadzieją zrobienia wielkiego „PRZEBUDZENIA”.

Nasza prawdziwa natura nie jest taka. To, co pożyczyliśmy wygląda dobrze, lecz „fundamenty’ nie są solidne. Obecnie pojawia się desperacja i pragnienie do powrotu do Niego!


Duchowy kredy wyczerpał się

Na światowych rynkach skrajne pożyczanie doprowadziło do kredytowego kryzysu . Podobne to jest do międzynarodowego „ponzi scheme” (u nas zwanego systemem argentyńskim) – gdzie starzy inwestorzy są spłacani z pieniędzy późniejszych inwestorów, gdy proces nabiera rozpędu. Nie ma w tym prawdziwego biznesu. Teraz jesteśmy na skraju paniki, gdzie każdy chce wyjść z tym, cokolwiek uda mu się uratować, a nikt nie będzie pożyczał (tj. udzielał). To samo dotyczy pożyczania od świata na budowanie kościoła. Chrześcijanie zdają sobie sprawę (pobudzani przez Ducha) z tego, że nie doświadczamy życia, za które zapłacił Jezus. Zabawne budynki, wspaniała muzyka, wielkie wydarzenia kościelne i wszystko inne zapożyczone ze świata, już się po prostu nie redukuje. Ten „ładunek zadłużenia” osiągnął szczytowy punkt, chrześcijanie budzą się i „wystawiają na sprzedaż” cały ten system tysiącami!

Rozwiązania nie da nam jeszcze więcej „zapożyczeń” ze świata. Chrześcijanie nie pozostaną w kościele, dlatego, żeśmy „go wydoili”. Problemem JEST właśnie pożyczanie, a my musimy wrócić do ekonomii Jezusa.


Rzm. 11:36
Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen.


Spekulacja nadmiernie rozdymała duchowy towar

Na rynku towarowym spekulacje inwestorskie (napędzane przez pożyczone pieniądze) podniosły ceny podstawowych towarów. Ceny ropy, domów, zboża i ryżu wzrosły poza możliwości wielu konsumentów i spowodowały sporą część obecnego kryzysu. Jest to znak czasu.

Podobnie, „duchowe spekulacje” napompowały duchowe oczekiwania (towar) ponad możliwości przeciętnego chrześcijanina. Prorocze służby ustanowiły nowe „złote standardy” duchowej autentyczności. Zwykłe nadnaturalne życie z Jezusem zostało napompowane złotym pyłem, piórami, klejnotami, doświadczeniami trzeciego nieba oraz instrukcjami zmarłych patriarchów. Jak przeciętny chrześcijanin może sięgnąć po tak wzniosłe rzeczy? Jedyny sposób na osiągnięcie tego „duchowego bogactwa” to konferencje z brokerami wiary! Nie strać tego bo nie będziesz tego miał! Te wzniosłe spekulacje osiągnęły zenit w fałszywych twierdzeniach o przebudzeniu, złocie, chwale, aniołach, niebie i zmartwychwstaniach w Lakeland, wyprzedzając światowych „inwestorów”. (Tak, wielu poszło tylko dla Jezusa, chwała Bogu.) Kiedy jednak prawda o tych i innych spekulacjach wyszła na jaw, chrześcijanie stracili wiarę nawet w to, co prawdziwe – w swoje „życiowe oszczędności” (Jak wielu nie chce mieć nic do czynienia z Jezusem z powodu tych klęsk?). Miejmy nadzieję, że to „przywiązanie do śmietnika” przeżywa GŁĘBOKĄ recesję i możemy wrócić od „zwykłej” służby Jezusa, która jest dostępna dla każdego chrześcijanina.

KOŚCIÓŁ FUNKCJONOWAŁ NA STERYDACH,

A TERAZ JEST BLISKI ATAKU SERCA!!


Kościół poszukuje Boskiego wykupu!

W świecie finansów przywódcy chcą, aby wszystko wróciło do normy, a to oznacza wstrzyknięcie jeszcze większej ilości kredytów w system trzymający się dziki długom! Niestety, to właśnie kredyt przede wszystkim wywołuje ten problem i ludzie o tym wiedzą! Niemniej wszyscy cofnęli ręce, aby, wobec ogromnej presji zwykłych Amerykanów, rząd zgodził się na ten ratunek kosztujący 700 miliardów dolarów. HA! To przeleci przez ten system jak zjedzenie 700 rodzynków w czasie zbiorów! (właśnie wykopaliśmy nasze drzewko rodzynkowe, . . . rodzynki są środkiem przeczyszczającym). Pomoc rządowa nie rozwiąże podstawowego problemu, konieczna jest potężna zmiana w sposobie pożyczania i wydawania pieniędzy. Jest to również prorocze dla kościoła!

Wielu chrześcijańskich przywódców naucza o boskim środku ratunkowym. Ostatnio czytałem pewną broszurkę z konferencji z udziałem głównych proroczych liderów. Reklama mówi: „strategie jak połączyć niebo na ziemi” oraz „otwórz bramy zaopatrzenia na wielki transfer bogactwa”. Chrześcijanie pożyczający metody z tego świata, szukają światowego bogactwa, aby ratować kościół! Pieniądze od Boga nie rozwiążą podstawowego problemu! Musimy żyć tym, co Bóg zrobił na krzyżu!

Prawdą jest to, że niebo już jest tutaj na ziemi! Nazywa się to ” Królestwo Boże jest u drzwi„. Nie sprowadzamy, lecz ogłaszamy! Jezus już otworzył bramy zaopatrzenia. Nazywa się to: ” mój Bóg zaspokoi wszelką potrzebę waszą według bogactwa Swego w chwale„. Jezus już jest Panem ziemi i wszelkiego bogactwa. Ratunek już został zdobyty. Już czas na to, aby żyć według ekonomii niebios, a nie tego świata!


Jezus ma zrównoważony bilans

Kontrola księgowa zakończona, Duch Święty bije na alarm! Prorocze znaki są wszędzie, aby każdy mógł je odczytać. Obecne systemy kościelne są duchowymi bankrutami, ponieważ spekulując pożyczaliśmy, światowe sposoby, a teraz szukamy boskiego ratunku! Lecz spragnieni chrześcijanie szukają innego sposobu życia. Już czas, abyśmy zaczęli żyć według Bożego planu dla Jego Kościoła.

Przede wszystkim Jezus już zbilansował księgi! Spłacił każdy dług i posiada wszystko! Nasze konta są spłacone całkowicie, nie musimy pożyczać sposobów tego świata, aby przyciągnąć ludzi. To nasza wolność przyciąga ludzi! Zostaliśmy pojednani z Bogiem i mamy służbę pojednania! „Pojednać” jest finansowym terminem dotyczącym zbilansowania ksiąg rachunkowych (ang.: „reconcile” to również „uzgodnić” – przyp.tłum.).


A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania, (19) to znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania
(2 Kor.5:18,19).

Po drugie: boskie życie w Bożych ludziach będzie budować kościół w prawdziwy sposób. Boży pył i pióra nie dają nam ani odrobiny dojrzałości! Jesteśmy duchowym domem, Ciałem Chrystusa, Oblubienicą Chrystusa, to Jezus żyjący w nas jako zbiorowości czyni z nas kościół! Nie potrzebujemy „duchowych spekulacji”, aby iść do przodu. Potrzebujemy Jezusa. On powiedział: „Ja zbuduję kościół mój„. Kiedy każda poszczególna część funkcjonuje prawidłowo, wtedy Ciało Chrystusa wzrasta!

Jeśli mamy otwarte oczy to obecny kryzys ekonomiczny jest proroczym alarmem. Już czas na to, aby lud Boży przeżywał prawdziwą ekonomię Jezusa.

Terry Somerville

aracer

Ta, która kocha czy prostytutka?

Pytanie, które zmieniło moje życie.

David Ryser

Kilka lat temu miałem przywilej uczyć w pewnej szkole służby. Moi uczniowie byli spragnieni Boga i ciągle szukałem sposobów na pobudzenie ich do większej miłości do Jezusa i do tego, aby stali się głosami przebudzenia w Kościele. W tych poszukiwaniach trafiłem na cytat, przypisywany Samowi Pascoe. Jest to skrócona wersja historii chrześcijaństwa i wygląda mniej więcej tak: „Chrześcijaństwo zaczęło sie w Palestynie jako społeczność; przeszło go Grecji i stało się filozofią; przeszło do Włoch i stało się instytucją; przeszło do Europy i stało się kulturą; przeszło do Ameryki i stało się przedsiębiorstwem”. Niektórzy studenci byli w wieku 18 czy 19 lat – ledwie oderwani od pieluszek – i chciałem, aby zrozumieli i docenili wagę ostatniego stwierdzenia, wyjaśniłem więc im dodając: „Przedsiębiorstwo, to jest biznes”. Po kilku minutach, Marta, najmłodsza w klasie, podniosła rękę. Nie wyobrażałem sobie, jakie zada pytanie. Wydawało mi się, że ta mała winieta jest zrozumiała sama w sobie, i że przedstawiłem ją błyskotliwie. Mimo wszystko, zauważyłem podniesioną rękę Marty: „Tak, Marto”. Zadała całkiem proste pytanie: „Biznesem? Czy nie powinno być ciałem?”. Nie bardzo wiedziałem, gdzie ta myśl prowadzi, więc mogłem jedynie zareagować odpowiedzią: „Tak”.
Kontynuowała: „Lecz gdy ciało staje się biznesem, to czy nie jest to prostytutka?”

W klasie zapadała cisza. Przez kilka sekund nikt nie poruszył się, ani nic nie mówił. Byliśmy oszołomieni, bojąc się poruszyć, ponieważ obecność Boża zalała pomieszczenie i wiedzieliśmy, że znaleźliśmy się na świętym gruncie. Jedyne, co mi przyszło w tych świętych chwilach do głowy to: „Aj, szkoda, że ja tego nie wymyśliłem”. Nie śmiałem wyrazić tej myśli głośno. Bóg przejął klasę.

Pytanie Marty zmieniło moje życie. Przez 6 miesięcy myślałem o jej pytaniu co najmniej raz dziennie. „Gdy jakieś ciało staje się biznesem, to czyż nie jest to prostytutka?” Jest tylko jedna odpowiedź na to pytanie: „Tak”. Amerykański Kościół, tragiczne, jest ogromnie zaludniony ludźmi, którzy nie kochają Boga. Jak możemy kochać Go? Nawet Go nie znamy, a chodzi mi o rzeczywiste poznanie Go.

Co mam na myśli, mówiąc: „rzeczywiście znać Go?” Nasze poznanie i wiedza wypływają z naszej zachodniej kultury (które opiera się na starożytnej greckiej myśli filozoficznej). Wierzymy, że mamy poznanie (i przez to mądrość), gdy nazbieramy informacji. Zbiór informacji to nie to samo co mądrość, szczególnie w kulturze biblijnej (która należy do wschodniej, a nie greckiej, kultury). W kulturze wschodniej cała wiedza jest eksperymentalna. W zachodniej/greckiej kulturze spieramy się od założenia do wniosku bez względu na doświadczenie – bądź tak myślimy. Może być pomocny tutaj przykład. Przypuśćmy, że stawiamy pytanie oparte na dwóch następujących założeniach: po pierwsze: pszenica nie wyrośnie w zimnym klimacie, a po drugie: w Anglii jest zimny klimat. Pytanie brzmi: Czy pszenica rośnie w Anglii? Większość ludzi z obszaru zachodniej/greckiej kultury odpowiedziałoby: „Nie, jeśli pszenica nie rośnie w zimnym klimacie, a Anglia ma zimny klimat, to wynika z tego, że nie rośnie w Anglii”. W kulturze wschodniej odpowiedź na to samo pytanie, opierające się na tych samych założeniach, brzmiała by: „Nie wiem. Nigdy nie byłem w Anglii”.
Śmiejemy się z tego rodzaju myślenia, lecz gdy postawiłem to samo pytanie moim przyjaciołom z Anglii, odpowiedzieli: „Tak, oczywiście, pszenica rośnie w Anglii. Pochodzimy stąd i wiemy, że pszenica tu rośnie”. Oni opanowują kulturalny system myślenia, ze względu na swoje doświadczenie. Doświadczenie zwycięża nad informacją, gdy chodzi o poznanie.

Podobny problem występuje w naszej koncepcji wiary. Mówimy, że w coś wierzymy (czy kogoś) bez osobistego doświadczenia. Niemniej definicja wiary nie obejmuje naszego maklera giełdowego. Pozwólcie, że wyjaśnię. Przypuśćmy, że dzwoni do mnie makler giełdowy i mówi: „Trzymam rękę na towarze, który w ciągu następnego tygodnia potroi swoją wartość. Potrzebuję pana zgody na przelanie 1000$ z konta i zakupienie tego towaru”. Dla mnie to mnóstwo pieniędzy, więc pytam: „Czy rzeczywiście wierzysz, że cena wzrośnie trzykrotnie w tak krótkim czasie?” Odpowiada mi, że z pewnością wierzy. Mówię: „To wspaniale! Znakomicie! A ile więc ze swojej gotówki zainwestowałeś w ten towar?” Odpowiada: „Nic”. Czy mój makler wierzy? Naprawdę wierzy? Nie sądzę, i nagle ja sam również nie wierzę. Jak to możliwe, że mamy na tyle rozeznania w sprawach świata, szczególnie gdy chodzi o pieniądze, a jesteśmy tak mało wymagający, gdy chodzi o duchowe sprawy? Fakt jest taki, że nie wiemy, bądź nie wierzymy nie mając doświadczenia. Biblia została napisana przez ludzi, którzy nie rozumieli koncepcji poznania, wierzenia i wiary poza doświadczeniem. Podejrzewam, że Bóg myśli podobnie.

Tak więc stoję na takim stanowisku, że większość Amerykanów nie zna Boga – a jaszcze mniej kocha Go. Taki stan zaczyna się od tego w jaki sposób przychodzimy do Boga. Większość przyszła do Niego, dlatego, że dowiedzieliśmy się, co On może dla nas zrobić.
Zapowiedziano nam, że On może błogosławić nasze życie i zabrać nas po śmierci do nieba. Wyszliśmy za Niego za mąż dla pieniędzy i nie obchodzi nas czy On żyje, czy umarł, dopóki możemy od Niego coś dostawać. Przerobiliśmy Królestwo Boże na biznes, handlując Jego namaszczeniem. Tak nie powinno być. Nakazano nam kochać Boga i zostaliśmy nazwani Oblubienicą Chrystusa – to całkiem intymna sprawa. Powinniśmy być ludźmi kochającymi Go. Jak możemy kochać kogoś, kogo nie znamy? A nawet jeśli kogoś znamy czy to gwarantuje, że rzeczywiście kochamy go? Jako kochający czy prostytutki?

Zastanawiałem się kolejny raz nad pytaniem Marty i rozważałem pytanie: Jaka jest różnica między kimś kto kocha, a prostytutką?”. Zdałem sobie sprawę z tego, że w jednym i drugim przypadków robią wiele podobnych rzeczy, lecz kochający(a) robi to, co robi, ponieważ kocha. Prostytutka udaje miłość, lecz tylko dopóki jej płacisz. Wtedy zadałem pytanie: „Co by się stało, gdyby Bóg przestał mi płacić?”

Przez kilka następnych miesięcy pozwalałem, aby Bóg badał moje ukryte motywacje kochania Go i służenia Mu. Czy naprawdę kocham Boga?
Co by się stało, gdyby On przestał mnie błogosławić? Co by było, gdyby nigdy już nic dla mnie nie zrobił? Czy nadal kochałbym Go?
Proszę zrozumcie, wierzę w obietnice i błogosławieństwa Boże. Lecz sprawa dotyczy nie tego czy Bóg błogosławi Swoje dzieci; lecz stanu mojego serca. Dlaczego służę? Czy Jego błogosławieństwa w moim życiu są darem miłości Ojcowskiej, czy zapłatą, którą zarobiłem bądź łapówką/zapłatą za to, aby kochać Go? Czy kocham Boga bez jakichkolwiek warunków? Zajęło mi kilka miesięcy przepracowanie tych pytań. Nawet teraz zastanawiam się czy moje pragnienie kochania Boga zawsze dorównuje mojej postawie i zachowaniu. Ciągle łapię się na tym, że jestem rozczarowany Bogiem, zły o to, że On nie zaspokoił pewnych odczuwalnych życiowych potrzeb.
Podejrzewam, że jest to coś, czego nigdy w pełni nie rozwiążę, lecz bardziej niż czymkolwiek innym chcę być tym, który kocha Boga

Jak więc będzie? Kim jesteśmy? Tymi, którzy kochają czy prostytutkami? Nie ma prostytutek w niebie czy Królestwie Bożym w tym przypadku, lecz jest mnóstwo byłych prostytutek w obu tych miejscach.

Gdy mówię, że nie istnieje substytut bezwarunkowej, intymnej relacji z Bogiem, uczcie się od odzyskiwanej prostytutki. A chodzi mi o to, że nie ma przyjemnego substytutu dostępnego dla nas (spójrz jeszcze raz na Mat. 7:21-23 czasami). My musimy dokonać wyboru.

Dr David Ryser

Mile widziane reakcje na ten artykuł. Z autorem można się skontaktować pod: drdave1545@yahoo.com

раскрутка сайтов в интернет

Boża recepta na organiczny kościół

Somerville Terry

Organiczna żywność stała się w ostatnich latach ogromnym przemysłem. Przez pewien czas słowo „organiczne” było używane do nabierania ludzi, aby płacili więcej za otrzymywanie tego co prawdziwe. Teraz mamy już rządowe wytyczne, co można nazywać „organiczną żywnością”. W ciągu ostatnich kilku lat wiele mówiono o powrocie do „organicznego” kościoła, lecz co to znaczy? Wiele zwykłych kościołów używa tego terminu, aby przyciągać członków. Teraz (z przymrużeniem oka), chciałbym zasugerować pewne wskazówki tego, jak używać zwrotu „organiczny kościół”.

Co jest organicznym kościołem?

Organiczny kościół nie jest genetycznie modyfikowany – zawiera czyste DNA

Przez stulecia życie kościoła było planowane i programowane do najdrobniejszych szczegółów. DNA kościoła było modyfikowane na stole instytucjonalizmu. Takie manipulowanie istotą życia zgromadzenia Jezusa jest nienaturalne i „nieorganiczne”. Pomimo, że okazjonalnie pojawiają się monstrualnych rozmiarów rośliny, takie zmodyfikowane DNA wywołuje chroniczną niedojrzałość i przynosi małe owoce.

Organiczny kościół nie może mieć zmodyfikowanego DNA, którym jest Jezus kontrolujący jego życie. Każda roślina wzrasta zgodnie z boskim kodem wpisanym w nią; jedynie wtedy kościół jest prawdziwie organiczny. Niestety większość ogrodników została wyszkolona w kościelnej genetyce i nie zgadza się na to, aby „zabrać ręce” od tej działalności. Aby określić życie Jezusa jako „organiczne”, potrzebna jest zgoda na całkowicie swobodny wzrost w Jego ciele.

Organiczny kościół nie potrzebuje korzystać z pestycydów – ma własną naturalną odporność

We współczesnym kościele niekontrolowane rośliny (młodzi wierzący) i wywrotowe plagi (grzesznicy) są kontrolowani z postawą godną herbicydu i trucizny. „Niesubordynowany” i „NIE jesteś tu mile widziany”. Nigdy więcej! To, co wydaje się jak „ogród kwitnący w bałaganie” jest w rzeczywistości dopuszczonym przez Boga życiem a naturalna odporność zaczyna działać! Rozeznanie, dary uzdrowień, ewangelizacja, zachęcenie i wiele innych darów oczekują w uśpieniu. Gdy zaś te dary funkcjonują, wierzący będą kochać niekochanych, opierać się grzechowi, wypędzać demony i zbawiać dusze. Organiczne życie kościoła jest naturalnym pestycydem. W organicznym kościele chwytamy się chrześcijańskiego życia, chwastów, plag i wszystkiego. Aby określić kościół jako „organiczny” musi on pozwalać Bożej miłości płynąć ku ludzkim problemom. Ona zakrywa wiele grzechów.

Organiczny kościół nie używa sztucznych nawozów – rośnie na kompoście życia

Ostatnio w wielu ogrodach-kościołach na całym świecie została odkryta próżność stosowania sztucznych nawozów pn.: „przyjazny dla poszukujących” (dosł. „seeker friendly”). Cała pasja szła na tzw. „wzrost kościoła”, lecz wywołało to tylko uzależnienie się od nawozu, a nie od Jezusa. Te chemikalia powodują fontanny entuzjazmu, lecz szybko wysuszają rośliny prawdziwego życia! Takie „hydrofoniczne życie” nie jest organiczne, nie jest prawdziwe (hydrofoniczne ogrody – rośliny są trzymane w wodzie bogatej w związki mineralne, zamiast w ziemi – przyp.tłum.) Potrzebujemy prawdziwej ziemi! Nie ma nic lepszego jak znaleźć się w nawozie wzrostu Bożego życia. Precz ze sztucznym kościołem! Aby mógł być „organiczny” wzrost musi się odbywać na kompoście codziennego życia.

Organiczny kościół nie ma sztucznego koloru i zapachu – wszystko jest (super) naturalne!

Pomimo twierdzeń o spektakularnych znakach i cudach, silnie dramatycznych proroctwach i obietnicach „większego namaszczeni”, wydaje się, że rośliny w Bożym ogrodzie wcale nie mają się dobrze! Lecz czego można oczekiwać? Ostatnie przypływy „niebiańskiej” woni, miały bardzo sztuczny smak. Tanie imitacje tego co prawdziwe, sprzedawane przez handlarzy! („Chodźcie i weźcie!”). NIE! Już czas na to, aby Boży lud wyszedł z supermarketu i odwiedził Boże przydrożne stoisko! Bądź organiczny! Organiczny kościół wydaje najlepsze naturalnie dojrzewające owoce, które smakują lepiej niż cokolwiek na ziemi! Ciśnij w kanał podrabiany materiał i wejdź do Bożego organicznego ogrodu!

Organiczny kościół to farma swobodnie wędrujących wierzących – nie klatka na kurczaki!

Kościół jaki znamy bardziej przypomina farmerski konglomerat. Każdy kurczak jest czyjąś własnością i ktoś go kontroluje! Z pewnością znasz kierownika, lecz jego robotą jest utrzymywanie ciebie w klatce!… Karmiony siłą na czas pod sztucznym światłem! Złóż tą dziesięcinę! Prawdziwy organiczny kościół ma swobodny przepływ wierzących. Swobodnie gromadzi się razem, lecz jest częścią większej trzody. Żywi się naturalnie, dzieli się ze sobą, wzrasta w świetle słonecznym! Swobodnie rozwiń skrzydła i leć! (Boże kurczaki potrafią latać.) „Organiczny” oznacza, że wierzący mogą w wolności być częścią całego Bożego ogrodu, a nie są związani. Są oni związani wyłącznie prawem miłości!

Organiczny kościół jest miejscem biologicznej różnorodności – nie jest monokulturą.

Współczesna kościelna farma to monokultura. NIE wszyscy mogą mieć wkład do służby. Oczekuje się, że wszystkie rośliny mają być takie same. Siedź tu i wzrastaj! Żadnej różnorodności nie dopuszcza się. Jeśli coś innego zaczyna wyrastać w kościele, szybko jest przycinane. Jest „niesubordynowane”.

W organicznym kościele każda roślina jest unikalna i ma swój wkład do gospodarstwa. Jest zachęcana. Każda jedna dodaje swoje unikalne dary, gdy Jezus działa przez nią. My jesteśmy „ogrodem Bożym” i wydajemy Jego obfitość. To pobudza do wzrostu silniejszych korzeni, szybszego wzrostu, większej siły, odporności na choroby i wywołuje zdrowszą różnorodność owoców! Aby być „organicznym” każdy członek musi mieć swój udział, wnosząc swój szczególny zapach, budując siebie i innych nawzajem..

Organiczny kościół jest środowiskowo zrównoważony (trwały)

Nowoczesny kościół kończy się. Wyczerpał ogrodników, ograbił ziemię, stworzył plagi odporne na chemikalia, zarósł chwastami i wydał owoce pozbawione smaku. Świat już więcej nie kupuje z tego ogrodu.

Organiczny ogród-kościół wraca na swoje. Może wzrastać w dzisiejszym środowisku, adaptuje się do zmieniającego się świata. Znosi kryzys. Jest prosty. Jest przenośny. Nie potrzebuje budżetu, budynku czy programu. Jest pełen Bożego życia. Jest prawdziwy i wydaje wspaniale smakujące owoce. Po prostu potrzebuje organicznych wierzących.

To jest Boży Organiczny Kościół

aracer.mobi

Zmiana Kościoła – Zmiana Ziemi

Austin Greg

(Poniższy tekst został napisany 10 lat temu, w 1998 roku. Czytając go dziś ponownie poprawiłem tylko kilka linii, lecz reszta jest w całości taka sama, jak pierwotna wersja i jest jeszcze bardziej przydatna obecnie, niż była dekadę temu GJA.)

W tej krytycznej godzinie historii Święty Duch Boży prowadzi tych „którzy mają uszy” do nowego wymiaru objawienia i chwały. Jakikolwiek powrót do status quo, wszystko-jak-zwykle, tradycyjnej kościelnej praktyki będzie tylko udaremniać pełne pragnienie Ducha Bożego.

Jestem przekonany, że Bóg wzbudza NOWY GŁOS, NOWĄ TWARZ i NOWE SERCA  na ziemi. W czasie ostatniego lotu przeczytałem artykuł, który informuje, że w Wielkiej Brytanii mniej niż 2% populacji w ogóle deklaruje swój udział w kościele. Coś jest straszliwie złego, gdy ziemia, po której stąpali Spurgeon, Whitefield, Wesley, Wigglesworth i wielu innych, podupadła do stanu, w którym obecnie marnieje. W Ameryce, czasy Jonathana Edwards’a stały się tylko historycznym wspomnieniem. Tak naprawdę niewielu współczesnych chrześcijan w ogóle pamięta historię Wielkiego Przebudzenia, które wstrząsnęło fundamentami kraju. Echo Azusa Street poszło w niepamięć, pomimo że sama ulica została zmieniona w wąską aleję. Aimee Semple McPherson, John G. Lake, Oral Roberts, Billy Graham wstrząsnęli tą ziemią, lecz tak nieliczni kontynuują dziś ich wysiłki.

Ci, którzy starają się sondować głębokości Bożego Ducha i studnię Jego Mądrości w poszukiwaniu kierunku i zrozumienia, muszą patrzeć poza współczesne osobowości i ruchy. To co Bóg robi jest PONAD. Bóg powiedział Danielowi, aby „zapieczętował proroctwo” ponieważ dopiero przyszłe pokolenia będą je mogły zrozumieć. Jest nowe pokolenie, które dorasta w zrozumieniu a ci, którzy będą słuchać „tego, co Duch mówi do zborów”, musza słuchać uważnie.

Gdy ostatnio obserwowałem twarze młodych liderów z pewnego znanego na świecie kościoła, serce mnie bolało, chciałem wstać i krzyczeć do nich: „Wy możecie zmienić wasz kraj! Wstańcie! Napełnijcie się Bogiem! Weźcie Jego moc i Jego zapatrzenie, Jego Słowo, Jego Mądrość, Jego Uzdolnieni i zaatakujcie narody Jego miłością, miłosierdziem i łaską!!!!”

Kocham mężów i niewiasty, których Bóg wzbudził w poprzednich pokoleniach. Bóg w unikalny sposób używał ich w ich czasach, lecz Bóg nie ugrzęzł w przeszłości i nie jest usatysfakcjonowany tym, co już było. Poprzednie pokolenie liderów znało i doświadczało Boga w obrębie swego zrozumienia. Było to zrozumienie, które dziś uznajemy jako część objawienia, manifestacji i tradycji  „Starych Bukłaków”. Bóg używa tych mężów i niewiasty oraz ich zrozumienia w chrześcijańskiej służbie w tej godzinie. Tak więc, gdy to piszę, widzę w umyśle obraz mostu. Czy to może być Bożym pragnieniem – zamiarem – żeby użyć tego poprzedniego pokolenia, do zapewnienia siły i stabilizacji nowemu pokoleniu i Nowemu Bukłakowi, równocześnie rozwijając całkowicie nowe pokolenie i nową koncepcję zmiany ziemi przez Bożą chwałę?

Wierzę, że coś znaczącego znajduje się w pieśni Darlene Zschech: „Touching Heaven, Changing Earth” (Dotykając Nieba, zmieniając Ziemię). Wielkie zainteresowanie „dotykaniem niebios” spowoduje zmiany na ziemi. Do tej pory kościół skupiał się na robieniu różnych „rzeczy”: rozwijaniu programów i wymyślaniu strategii, co spowodowało, że skupił się on na „robieniu”. Wzrastanie kościołów, zdobywanie ilości (członków) i powiększanie budżetów zaczęło zastępować wzrastanie w Chrystusie i zdobywanie duchowego poznania przez Ducha. Utrzymywanie dziedzicznych służb, „wykonywanie” dzieła służby dało dobry grunt duchowemu przeciwnikowi, gdy piekło zapoczątkowało subtelne przeniesienie punktu skupienia z „bycia” na „robienie/wykonywanie”. Podczas, gdy my „wykonujemy”, straciliśmy z widzenia aspekt wiary zwany „dotykaniem nieba”. To, co nazwaliśmy „kościołem” stało się organizacją, maszyną i instytucją; rozwinęło się w korporację i przestało być zbiorowym Ciałem, które Jezus dwa tysiące lat temu powierzył opiece dwunastu mężczyznom.

Bóg szuka ludzi, którzy skupią się na ty, aby „być”. Nasze zainteresowania powinny przenieść się z poszukiwania tego na co z kolei naciskać w służbie na naciskanie ku niebu, na uwielbienie, kochanie i słuchanie Boga, na budowanie głębokiej, duchowej relacji z innymi w Ciele Chrystusa, a wynikiem takiej przemiany w naszym własnym życiu będzie potężny wpływ na ziemi! Musimy dotykać niebios! Musimy bardziej połączyć się z niebem niż jesteśmy połączeni z naszymi denominacjami, kościołami czy religijnymi systemami, które obiecują wodę, a produkują piasek! Aż do czasu, gdy naszym głównym łączem nie będzie niebo, wszelkie nasze najlepsze wysiłki rzucenia wyzwania światu zawiodą a sami będziemy zagrożeniu duchową rewoltą.

To właśnie stamtąd służba w nadchodzących dniach będzie czerpać – z mężczyzn i kobiet, którzy szukali oblicza Bożego, którzy znaleźli relacje ze sobą nawzajem tak, że sama istota Jezusa może być dostrzeżona przez świat.  Ten powstający kościół nie może być taki, jak ten, który był do tej pory i jako taki nie ma już więcej racji istnienia. Moje serce woła do młodego, żarliwego pokolenia: pozwólcie się prowadzić Bogu na głębiny: do nietkniętych wód, do wolności, jakiej jeszcze nikt nie doświadczył.

Nie błądźcie: to nie jest CIAŁO i KREW ani żadna ORGANIZACJA i BUDYNEK, ani WYKRESY WZROSTU,…

Bóg buduje coś znacznie bardziej rzeczywistego niż organizacja czy budynek. On buduje Swój kościół. Ten kościół ma niewiele, bądź nic, wspólnego z budynkami, budżetami i osobowościami o Wielkich Nazwiskach. Obserwowanie maszynerii wczorajszego kościoła może być pouczające, lecz to czego potrzebujemy tej godziny jest relacyjne. Proszę, odwróćcie swoje serca i uszy od rzeczy minionych, nie zgadzajcie się na imitowanie wczorajszego namaszczenia i odkryjcie świeży olej na dziś.
Nie wspominajcie dawnych wydarzeń, a na to, co minęło, już nie zważajcie!
Oto Ja czynię rzecz nową: Już się rozwija, czy tego nie spostrzegacie? Tak,
przygotowuję na pustyni drogę, rzeki na pustkowiu. Chwalić mnie będą zwierzęta
polne, szakale i strusie, że dostarczyłem na pustyni wody, rzeki na pustkowiu,
aby napoić mój lud, mojego wybrańca. Lud, który sobie stworzyłem,
będzie zwiastował moją chwałę.
(Iz 43:18-21)

комплексная сео раскрутка