Tarek Fatach
Po raz kolejny w Gazie giną setki ludzi i nie da się nie czuć bólu Palestyńczyków. Chowają swoje dzieci, nie mając widoków na zakończenie. Może wkrótce pojawi się jakieś zawieszenie ognia, lecz nie zakończy to trwającego od pokoleń nieszczęścia ludzi pozbawionych państwa.
Tragedia Palestyńczyków ma miejsce nie dlatego, że nie mają swojego własnego państwa (na które zasługują), lecz dlatego, że są zakładnikami przywództwa, które dziesięciolecie po dziesięcioleciu nie uczy się lekcji z swych nagromadzonych porażek i upokorzeń.
Gdy w 1947 roku Narody Zjednoczone przegłosowały podział Brytyjskiej Palestyny na dwa państwa, żydowskie i arabskie z Jerozolimą pod zarządem NZ, arabskie przywództwo odrzuciło ten podział i następnego roku najechało żydowskie państwo. Arabskie siły zebrane z Egiptu, Syrii, Iraku, Libanu, Transjordanu, Arabii Saudyjskiej i Jemenu wspólnie zaatakowały nowo stworzony Izrael i zostały pokonane.
Palestyńczycy zakładnikami przywództwa, które dziesięciolecie po dziesięcioleciu nie uczy się lekcji z swych nagromadzonych porażek i upokorzeń.
Wyobraźcie sobie, co by było gdyby Arabowie zaakceptowali ten podział. Palestyna byłaby dziś nowoczesnym państwem, a tysiące, które zginęły w powtarzane szaleństwo wojny, jako „dżihad” przeciwko Yahud” (Żydom) miałoby możliwość rozwoju, zamiast rozproszenia po globie.
Jakby wojna z 1948 roku nie wystarczała Arabowie próbowali ponownie zmieść Izrael z mapy w 1967 roku i 1973, tracąc czas pomimo powoływania się na Allaha jako ich inspirację i odwołując się do fałszywej pamięci Proroka Mahometa, który rzekomo osobiście wyrzynał Żydów.
Jakiego rodzaju polityczne przywództwo powtarza co kilka lat ten sam błąd i ma nadzieję, że martwe ciała ludzi, których, jak twierdzą, reprezentują, zdobędą im sympatię, gdy powołują się na to, że są ofiarami?
Moim zdaniem, sprawa Palestyny dostała śmiertelny cios, gdy prezydent Egiptu, Anwar Sadat, podpisał traktat pokojowy z Izraelem, a z nim poszła Jordania. Jedyna droga jaka została otwarta to droga ugody z Camp David i porozumienie z Oslo.
Niestety, tak nie miało być. Niegdyś wpływowa Partia Pracy Izzaka Rabina i Szymona Pereze, którzy pracowali nad tym pokojem z Palestyńczykami straciła znaczenie, na co pojawił się Benjamin Netaniahu i ci z politycznej prawicy.
Po stronie palestyńskiej prezydent Mahmoud Abbas, który prowadził Fatach po Jasserze Arafacie, został wybrany na 4 lata, choć nadal jest na urzędzie po latach 16. Wybory wyznaczone na później tego roku zostały przez Abbasa odwołane, jak i wszelkie nadzieje na zmianę.
Continue reading →