Organizacja Narodów Zjednoczonych stwierdza, że zwracanie uwagi na muzułmańskie mordy chrześcijan jest „islamofobią”

Tłum.: Google.
22 czerwca muzułmanie zamordowali 25 chrześcijan — głównie kobiety i dzieci — i ranili prawie 100 osób w kościele w Syrii.

Według relacji naocznych świadków, jeden lub dwóch uzbrojonych mężczyzn wtargnęło do greckiego kościoła prawosławnego Mar Elyas w Damaszku w trakcie mszy, w której znajdowało się około 350 wiernych, i otworzyło ogień, a następnie zdetonowało pas z materiałami wybuchowymi wewnątrz świątyni.

„Kiedy dotarliśmy do kościoła, zastaliśmy wejście wypełnione szczątkami ciał” –  powiedział  ratownik, który przybył wkrótce po ataku. Zdjęcia pokazywały zwęglone i poplamione krwią podłogi, a ściany kościoła były posypane odłamkami.

Chociaż o tym ostatnim islamskim ataku terrorystycznym na kościół chrześcijański można by mówić wiele, moje dzisiejsze pytanie jest proste i bezpośrednie: Dlaczego to nie wystarczy, aby skłonić Organizację Narodów Zjednoczonych i inne organizacje międzynarodowe do zwrócenia uwagi i zabrania głosu, tak jak to robią, gdy muzułmanie padają ofiarą ataków niemuzułmanów?

Jeden akt przemocy

Na przykład dwa lata temu Organizacja Narodów Zjednoczonych ogłosiła 15 marca „ Międzynarodowym Dniem Walki z Islamofobią ”. Co skłoniło ją do tak stanowczego kroku? Prosta sprawa: 15 marca 2019 roku uzbrojony Australijczyk wtargnął do dwóch meczetów w Nowej Zelandii i otworzył ogień, zabijając 51 osób i raniąc 40 muzułmańskich wiernych.

Skoro  jeden  atak na meczet wystarczył, by ONZ ustanowiła specjalny dzień poświęcony obronie islamu, to co z niezliczonymi, często gorszymi, muzułmańskimi atakami na niemuzułmańskie miejsca kultu? Dlaczego nie wywołały one podobnej reakcji ze strony ONZ i innych instytucji rządowych?

Jeśli uważasz, że makabryczny atak na syryjski kościół, który miał miejsce w zeszłą niedzielę, to jakiś wyjątek, oto krótka lista innych śmiertelnych muzułmańskich ataków na kościoły chrześcijańskie, do których doszło w ostatnim czasie, uporządkowana według liczby ofiar.

Przygotuj się.
. . .

W Irlandii wskaźnik aborcji wzrósł czterokrotnie od 2018 r., podczas gdy liczba urodzeń gwałtownie spadła


Każdy kraj, który legalizuje aborcję, nieuchronnie ją normalizuje. Irlandia nie jest wyjątkiem.
Jonathon Van Maren
Wtorek, 15 lipca 2025 r.


Tłum.: Google.
Oryg.: TUTAJ
( LifeSiteNews ) — Przekleństwem ruchu pro-life jest to, że rzadko zwraca się na niego uwagę, ale prawie zawsze ma rację. Nowe dane irlandzkiego Ministerstwa Zdrowia ujawniają, że w 2024 roku dokonano 10 852 aborcji – najwięcej od czasu legalizacji aborcji w 2019 roku.

„Irlandzkim wyborcom obiecano, że aborcja będzie 'bezpieczna i rzadka’, ale liczba ta wzrosła prawie czterokrotnie – z 2879 kobiet w 2018 roku, do szokującej, rozdzierającej serce liczby 10 852 dzieci zabitych w wyniku aborcji w 2024 roku” – powiedziała LifeSiteNews Niamh Uí Bhriain z Life Institute. Uí Bhriain, jedna z czołowych irlandzkich działaczek pro-life, przewodziła jednej z kluczowych kampanii antyaborcyjnych podczas referendum aborcyjnego w 2018 roku.

„Jak można to w ogóle uważać za 'postęp’? Na tym etapie rosnąca liczba aborcji w Irlandii pochłonęła życie 55 000 dzieci. To liczba ofiar, jaką zazwyczaj widuje się na wojnach – bo nic nie jest w stanie znormalizować aborcji, czyli celowego zabijania człowieka jeszcze przed jego narodzinami”.

PRZECZYTAJ: Greg Gutfeld, działacz pro-life, ma wyższą oglądalność niż jego koledzy-zwolennicy aborcji w programach telewizyjnych emitowanych późnym wieczorem

Uí Bhriain, wieloletnia działaczka pro-life, zauważyła, że ruch przewidział taki wynik. „To, co widzimy w Irlandii, widzimy również w każdym innym kraju na świecie: media ignorują przerażający wzrost liczby aborcji” – powiedziała. „Nie tyle jest to chowanie głowy w piasek, co celowe oszustwo lub oszustwo przez zaniechanie – jeśli o tym nie mówią, nikt nawet nie będzie wiedział, że to się dzieje, a co dopiero kwestionował”.

Jak szczegółowo opisałem w mojej książce „Patrioci: Nieopowiedziana historia irlandzkiego ruchu pro-life” , media odegrały kluczową rolę w tłumieniu prawdy podczas referendum w 2018 roku – i teraz ich modus operandi jest taki sam. Relacjonowanie gwałtownego wzrostu liczby aborcji w Irlandii oznaczałoby de facto przyznanie, że przewidywania ruchu pro-life sprzed zaledwie kilku lat były zarówno prorocze, jak i przewidywalne.

„55 000 aborcji to ponury i rozdzierający serce nowy rekord, a grupy pro-life muszą przełamać cenzurę mediów, aby upublicznić tę rzeczywistość i zapewnić prawdziwe uznanie tych szokujących wskaźników aborcji oraz debatę na ich temat” – powiedziała Uí Bhriain portalowi LifeSiteNews.

Faktem jest, że rząd nie zapewnił wsparcia kobietom i rodzinom, a zamiast tego po prostu koncentruje się bez końca na dostępie do aborcji. Liczba aborcji gwałtownie wzrosła do 6666 w 2019 roku – ale teraz, w 2024 roku, osiągnie prawie 11 000 – i dosłownie pozbawiamy się naszej przyszłości.

Jesteśmy w momencie, gdy wskaźniki aborcji gwałtownie rosną, a wskaźniki urodzeń spadają, a rząd nie gromadzi żadnych rzetelnych danych na temat przyczyn tego zjawiska. To polityka celowej obojętności. Rząd musi zrozumieć, co popycha kobiety do aborcji i jak zawodzimy zarówno matkę, jak i dziecko, zbyt często uznając aborcję za jedyną opcję.

Prawie 11 000 aborcji rocznie to wyraźny czynnik wpływający na załamanie się wskaźnika urodzeń – w 2024 roku liczba urodzeń była o 7000 mniejsza niż w 2018 roku, kiedy aborcja została zalegalizowana. Teraz słyszymy ostrzeżenia, że nie będziemy mieli wystarczającej liczby osób, aby opłacić emerytury i że musimy zwiększyć imigrację, aby zbudować siłę roboczą, a rząd i media wciąż ignorują fakt, że dosłownie niszczymy własną przyszłość i zaniedbujemy matki i dzieci.

PRZECZYTAJ: Planned Parenthood nie ma „prawa” do pieniędzy podatników, twierdzi grupa prawna

Każdy kraj, który legalizuje aborcję, jak zauważył Uí Bhriain, nieuchronnie normalizuje aborcję; dodajmy do tego fakt, że poparcie dla aborcji staje się coraz bardziej zakorzenione ze względu na szybko rozprzestrzeniającą się sieć zaangażowania. Po tym, jak dziesiątki tysięcy kobiet dokonało aborcji, coraz więcej osób ma głęboko osobiste powody, by stanowczo zaprzeczać oczywistej i niegdyś niezaprzeczalnej prawdzie: że aborcja brutalnie kończy życie dziecka rozwijającego się w łonie matki.

Zadanie ruchu pro-life pozostaje takie samo: stawiać przed kulturą lustro i zdecydowanie odmawiać prawa do tego, by ciche ofiary aborcji pozostały niewidoczne i pozbawione głosu.

Uwolnij aniołów

Norhtwest Prophetic

Tłum.: DeepL.com (po korekcie)
Opowiadałem już tę historię. Ale nadal do mnie przemawia.
Uwielbiam świadectwa. Mówią tak wiele dobrego o Bogu! A cała koncepcja „świadectwa” („μαρτυρία”, interesujące słowo na kilku poziomach) obejmuje koncepcję „To, co Bóg uczynił, jest gotów uczynić ponownie”. Uwielbiam to w Bogu.
Oto świadectwo: opiekowałem się nowo nawróconą chrześcijanką, która umierała. Miała 90 lat, niedawno została zbawiona i właśnie zdiagnozowano u niej raka. Kiedy zapytaliśmy Ojca, powiedział: „Rak jej nie zabije, ale nadszedł jej czas”.
Jak już wspomniałem, umierała, ale nie spieszyła się z tym. Od kilku tygodni balansowała na granicy wieczności. Patrzenie na jej cierpienia było trudne dla niej i wszystkich, którzy ją kochali, a ona sama nie była wcale szczęśliwą kobietą. Ponownie ją odwiedziłem i tym razem nie widziała mnie, ale słabo ścisnęła moją dłoń, gdy siedziałem przy niej i modliłem się za nią. Pokój wypełniał spokój i kochałem ją. Chciałem, żeby ona mogła zaznać tego spokoju.
Po chwili potrzebowałem lepszej perspektywy, więc wstałem i stanąłem przy drzwiach, gdzie zanurzyłem się w świecie duchowym i porozmawiałem o tym z Ojcem. „Co ją powstrzymuje, Ojcze? Dlaczego nadal tu cierpi?” I natychmiast miałam wizję. Tam, w sferze duchowej, podróżowała krętą drogą pośród pól dzikich kwiatów i była już prawie przy moście. Ale było tam kilka demonów, które ją powstrzymywały, drwiąc z niej i dręcząc ją. Zrozumiałam, że czerpały one siłę z jej cierpienia. To mnie rozgniewało.
„Co mam zrobić, Ojcze? Naprawdę nie jestem gotowy, aby modlić się o jej śmierć, mimo że powiedział mi Ojciec, że nadszedł jej czas”.
To, co nastąpiło potem, było jednym z najbardziej zaskakujących doświadczeń w moim życiu z Bogiem. Ojciec powiedział: „Wyślij nasze anioły, aby oczyściły jej drogę”, i tym jednym zdaniem cała lekcja została przekazana mojej duszy.

Trochę informacji o mnie: wychowałem się w liberalnym kościele, a następnie kształciłem się w kościele ewangelickim, z których oba stanowczo, a nawet fanatycznie nalegały, abym nigdy nie zwracał uwagi, a zwłaszcza nie próbował komunikować się z aniołami ani (o zgrozo!) wydawać im poleceń! O mój Boże! Byłoby to równoznaczne z porzuceniem wiary w Boga na rzecz bełkotania w kącie z folią aluminiową na głowie.
Ci, którzy mnie uczyli, spotkali ludzi, którzy posunęli się za daleko w kwestii aniołów, zawsze rozmawiając z aniołami, zawsze słuchając tego, co mówią anioły. Niektórzy z tych ludzi faktycznie nosili na głowach folie aluminiowe i spali pod mostami. Mówiąc wprost, była to doktryna oparta na strachu, ale była to doktryna, w której zostałem wychowany, a Bóg ją unieważnił.

Continue reading

To, co usłyszałem od Ojca, Jezusa lub aniołów – część 4

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Jak co piątek odbierałem Chrisa z jego domu opieki, by go zabrać do domu na weekend. Jechaliśmy razem robiąc rzeczy, które planowałem przez cały tydzień, aby zrobić je z nim. Chris mentalnie ma około 4 lat, a ja opisuję historię, która wydarzyła się w 2024 roku, gdy miał 44 lata.

Podczas jazdy myślałem o tym, jak od przeszło 40 lat słucham dziecięcych piosenek. Byłem zmęczony słuchając tych samych piosenek, które Chris zna, które kojarzą się mu z domem i nigdy się nie nudzą. Chris jest też bardzo rozmowny. Nigdy nie spotkał nieznajomego człowieka czy chociażby psa, których od razu by nie polubił. Komentuje wszystko, co się wokół nas dzieje w czasie jazdy. I to wszystko na poziomie czterolatka.

W czasie jazdy, w swoich myślach powiedziałem Ojcu:
„Ojcze, tęsknię za dorosłą relacją z Chrisem. Tęsknię, by porozmawiać z nim jak z dorosła osobą”. Nagle, w czasie jazdy, po mojej lewej stronie zobaczyłem w powietrzu coś, jak ekran telewizora. W tym samym czasie widziałem świat realny jak i ten ekran. Podobnej rzeczy doświadczyli Elizeusz i jego sługa (1 Krl 15-17), gdy obaj widzieli jednocześnie fizyczną armię zebraną przeciwko nim, jak i chroniącą ich armię anielską. Przynajmniej w moim przypadku, jeśli mam tego typu widzenia, zazwyczaj widzę oba światy jednocześnie.

Na ekranie widziałem siebie w niebie, stojącego obok Chrisa, tuż po jego lewej stronie. Ponieważ stałem, a on siedział na czymś przypominającym kamień, mogłem jedynie widzieć czubek jego głowy i ramiona. Zauważyłem jednak jego posturę — gdyby był normalny, byłby mojego wzrostu – około 6 stóp 6 cali (2 metry) — ale z powodu uszkodzenia mózgu nabytego przy porodzie, z atrofią mięśni przez całe lata, jest dużo niższy. Jego głowa miała normalny rozmiar i nadal miał ciemne włosy, które odziedziczył po swojej mamie (mojej żonie Barb). Był postawnym mężczyzną.

Przed nim na ziemi siedzieli ludzie, którzy uważnie go słuchali. Niektóre z twarzy były rozmyte, ale przez Ducha wiedziałem, po prostu wiedziałem to, że kiedyś byli oni opiekunami Chrisa na ziemi. „Ojcze, co widzę?” „Widzisz Chrisa w niebie”. „Co on robi?” „Opowiada ludziom, jak to było być uwięzionym w niedoskonałym ciele, jakie miał wtedy myśli i swe doświadczenia. Mówi również, jak mimo tego, że przez uraz nie mógł się w pełni komunikować, to jednak wiedział różne rzeczy, dostrzegał to, co ludzie mówili i co się działo wokół niego. Będzie nadal dzielił się swoim życiem z innymi, aby byli tym ubłogosławieni”. Ekran zniknął i dalej jechałem samochodem. Spojrzałem na siedzącego obok Chris i pomyślałem, jakim jest dobrym człowiekiem i jak bardzo jesteśmy błogosławieni jako jego rodzice.

Continue reading

To, co usłyszałem od Ojca, Jezusa lub aniołów – Część 3

The Church Without Walls

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Dlaczego Ojciec posługuje się niewierzącymi, aby błogosławić wierzących?
Gdy Barb i ja byliśmy świeżo po ślubie (a także w kolejnych latach), jej rodzice od czasu do czasu wspierali nas finansowo. Raz nawet dali nam samochód. W tym czasie nie znali jeszcze Pana. Kiedy pewnego razu ukazał mi się mój anioł, spytałem go: „Dlaczego Ojciec posługuje się niewierzącymi, aby błogosławić wierzących?”
Szybko odpowiedział z wyrazem twarzy mówiącym: „Jak to możliwe, że jeszcze tego nie wiesz?”: „Aby nie stanęli przed Królem z pustymi rękami!” Rodzice Barb uwierzyli w Pana tuż przed swą śmiercią i zrozumieliśmy, że wszystkie dobre rzeczy, które uczynili dla nas i innych ludzi, zostały zapisane na ich koncie – tak właśnie często czyni Ojciec z powodu swojej dobroci.

Koncepcja stawania przed królem z podarkiem nie jest czymś nowym. Nawet w dzisiejszych kulturach, odwiedzający często przynoszą prezent dla gospodarza lub gospodyni. W Rz 12:1 czytamy: „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza”. W czasach Starego Testamentu ofiary miłości były uważane za dar dla Boga. Jezus odniósł się do tego w Mt 5:23-24, mówiąc: „…zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a idź, pojednaj się najpierw z bratem swoim…”. Nawet dzisiaj głowy państw wymieniają się prezentami, czy to jako osoby prywatne, czy w imieniu swoich rządów.
„Aby nie stanęli przed Królem z pustymi rękami”. Nie dodawajmy Jezusa do naszego zapracowanego życia i harmonogramu – powinniśmy raczej ofiarować Mu siebie jako dar w podziękowaniu za Jego Ostateczną Ofiarę, którą złożył dla naszego zbawienia. Próby i uciski naszego życia, gdy je pokonujemy i stajemy się wtedy bardziej podobni do Chrystusa, są w jakiś sposób przekształcane w niebiański materiał, abyśmy nie przyszli przed królewski tron z pustymi rękami.

Continue reading

Miałem taki sen…

Northwest Prophetic
Jezus przyszedł do kościoła, aby sprawdzić referencje osób, które nauczały innych o Bogu. Ci, którzy nauczali bez Jego upoważnienia, mieli pewne kłopoty. Najważniejszą kwestią było upoważnienie, drugorzędną kwestią była treść. Wiele fałszywych idei na temat Boga było nauczanych przez osoby, które nie posiadały upoważnienia, ponieważ wraz z upoważnieniem od Boga przyszła treść ich przesłania.
Fakt, że potrzebowali upoważnienia, aby mówić o Bogu, był dla większości ludzi zaskoczeniem.
Sieci społecznościowe stały się globalną platformą dla wszystkich, którzy chcą dzielić się swoją opinią. Gdziekolwiek się udamy, jesteśmy bombardowani opiniami. I najwyraźniej Jezus słucha tego, co mówimy.
W ciągu ostatniego roku odkryłem, że bardzo interesuje Go to, co mówię. Dowiedziałem się, że to, o czym mogę mówić jako przedstawiciel mojego Króla, jest dość ograniczone: uzdrawianie, służba prorocka, sny i kilka innych rzeczy. Ponieważ otrzymuję objawienia i możliwości działania w tych obszarach, wiem, że mam prawo o nich mówić.
Mam opinie na temat innych spraw, takich jak dziesięcina, pochwycenie, kościół misyjny, aborcja itp. Myślę, że wiem, co Biblia mówi o niektórych z nich i mógłbym przedstawić swoje poglądy, gdybym chciał. Ale Bóg nie mówi mi o nich, więc nie angażuję się w te dyskusje. W sprawach, o których On milczy, staram się milczeć.
Wierzę, że upoważnił niektórych z nas do wypowiadania się na określone tematy, ale nie wszystkich. Ci, którzy zostali upoważnieni do wypowiadania się na dany temat, otrzymali od Boga właściwe serce i właściwe przesłanie, a On zapewnia również słuchaczy, którzy chcą słuchać.
Posiadanie upoważnienia od Boga stwarza sprzyjające warunki dla przesłania i posłańca, aby przyniosły dobre owoce. Ci, którzy wypowiadają się bez upoważnienia od Boga, prawdopodobnie przyniosą owoce ciała, powodując niezgodę, podziały, zamieszanie i wrogość.
Bóg nie jest autorem zamieszania, więc jeśli w ciele panuje zamieszanie, to my je tworzymy. (1 Koryntian 14:33)
Moja sugestia jest dość prosta – skonsultuj się z Jezusem i zapytaj, o czym masz prawo mówić, a o czym nie. Kiedy już to ustalisz, bądź posłuszny i obserwuj, jak Pan działa poprzez ciebie.
Autor: Praying Medic

Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)

To, co usłyszałem od Ojca, Jezusa lub aniołów – 2

Kontynuuję dzielenie się tym, co Ojciec, Pan, albo aniołowie powiedzieli mi i które to mnie zmieniły…

Jak aniołowie postrzegają uwielbienie
Pracowałem w dużym kościele. Ze względu na moje stanowisko pastor chciał, abyśmy siedzieli za nim w drugim lub trzecim rzędzie. Miało to znaczenie, ponieważ scena była ustawiona na środku przykrytego wykładziną boiska do koszykówki, a zgromadzenie siedziało na trybunach patrząc w dół. Po lewej stronie była grupa uwielbienia, pośrodku kazalnica, a po prawej otwarta przestrzeń, przeznaczona później na wezwanie do ołtarza.

Podczas uwielbienia Pan otworzył me oczy na świat duchowy. Tak jak u Elizeusza i jego sługi w 2 Krl 6:15-17, którzy widzieli w tym samym czasie zarówno armię naturalną, jak i duchową, tak i moje oczy widziały oba światy jednocześnie. Właściwie, to tak najczęściej mi się dzieje – widzę oba światy jednocześnie.

Gdy po mojej lewej stronie grupa uwielbienia grała i śpiewała, na środku, przed moimi oczami, w tej otwartej przestrzeni, zobaczyłem 50 albo 60 aniołów, którzy tańczyli razem w rytm muzyki. Uderzyła mnie ich dziecięca niewinność. Wyglądali jak młodzi mężczyźni w wieku około 30 lat, ale z niewinnością i słodyczą przypominającą małe dzieci.

Z pewnością nie raz widziałeś małe dzieci, które bawią się razem i które nie mają pojęcia o różnicy między chłopcem a dziewczynką. W ich rozumieniu nie istnieje pojęcie płci — dokładnie tak odbierałem aniołów, choć wyglądali jak mężczyźni w wieku około 30 lat.

Spojrzałem na zespół uwielbienia i było jasne, że nie mieli pojęcia, co się wokół nich dzieje. Mój anioł (opiekun) stał na stopniach pierwszego rzędu, poniżej miejsca, gdzie ja stałem. Spojrzeliśmy na siebie i wtedy spytałem: „Wy też tańczycie?!” Jego odpowiedź na zawsze zmieniła moje spojrzenie:
„To, co dane jest z nieba, sprawia radość w obu wymiarach”.

Około 10 lat wcześniej Pan pozwolił mi odwiedzić niebo. Gdy mijaliśmy tam dwoje małych dzieci, które bawiły się ze sobą, zauważyłem, że towarzyszy im 14 krewnych, starszych nawet o pokolenia. Zauważyłem pradziadków, ciocie i wujków, „prapraciocie”, aż do około 4 pokolenia, ale nie widziałem ich rodziców. Zapytałem o ich nieobecność i usłyszałem, że dzieci zginęły w wypadku samochodowym, a ich rodzice wciąż żyją na ziemi.

Anioł powiedział mi: „Gdy tylko jest to możliwe, dzieci w niebie są wychowywane tu przez swoich krewnych”. Poprosiłem o poparcie tego jakimś wersetem biblijnym i usłyszałem: „Czy nie czytałeś Ef 3:14-15, gdzie jest napisane: ‘Z tego powodu zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię’? Jest tylko jedna rodzina. Nie ma znaczenia, czy w niebie, czy na ziemi — jest tylko jedna rodzina”.

Wielu ludzi napisało książki, nauczania, pieśni, wiersze, itp, których treść była zainspirowana przez niebo, lecz nie zostało to odzwierciedlone w tym życiu. Niektórzy są przekonani, że Pan powiedział im, że to co robią zostanie zauważone przez wielu, jednak to się nie dzieje i wtedy zastanawiają się, dlaczego tak jest? Jeśli coś jest dane z nieba, to nawet w ‘przyszłych wiekach’ to się wypełni, będzie widziane, czytane, słyszane i śpiewane przez innych. Twój dar osiągnie swój cel – będzie wykorzystany, choć może jednak nie w tym wieku. Gdy niebo coś powiedziało, to nie musisz się o to martwić – to się wydarzy na pewno!

Chris i jego nagroda…
Nasz najstarszy syn – Chris, urodził się przez cesarskie cięcie, gdy ratowano go z powodu owinięcia pępowiny wokół szyi, co doprowadziło do uszkodzenia mózgu. Gdy to piszę, ma 44 lata, ale umysłowo tylko 4. Wciąż ma swą dziecięcą niewinnością. Przez pierwsze 24 lata mieszkał z nami, ale kiedy jego młodsi bracia ukończyli szkołę i wyjechali na studia, szybko zdaliśmy sobie sprawę, jak bardzo byli nam pomocni i że nie jesteśmy wstanie jednocześnie pracować i opiekować się Chrisem.

Podjęliśmy najtrudniejszą decyzję w naszym życiu i umieściliśmy go w domu opieki. Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy dom, około dwóch godzin jazdy od nas, który był prowadzony przez chrześcijan. W noc, kiedy zadzwonili z informacją, że mają miejsce, płakaliśmy z żoną jak dzieci, czując się najgorszymi rodzicami na świecie, aż w końcu Barb zasnęła. Ja zostałem i rozmawiałem z Ojcem. „Ojcze, przenieś jego uszkodzenie mózgu na mnie” — taka myśl przeleciała mi przez głowę, zanim przypomniałem sobie, że przecież Jezus już to wziął na siebie. Potem powtórzyłem słowa, którymi modliliśmy się wcześniej z Barb: „Jeśli nie masz zamiaru go uzdrowić, to zabierz go do domu. Oboje byliśmy w niebie i wiemy, dokąd trafi, więc wolimy tęsknić za nim przez 50 lat, jeśli może to oznaczać, że będzie uwolniony ze swego uszkodzonego ciała”.

Nagle w pokoju pojawił się Jezus
Nie przywitał się jak zwykle, lecz od razu powiedział: „Czy chciałbyś, żeby Chris stracił pełnię swojej nagrody tylko dlatego, że czujesz się źle, że musiałeś oddać go do domu opieki?” „Nie, Panie, przepraszam, nie pomyślałem o nagrodzie Chrisa. Chcemy, żeby otrzymał pełną nagrodę — ale jednak pod dwoma warunkami: żeby nie został wykorzystany, ani zaniedbany”. Jezus skinął głową mówiąc: „Załatwione” i zniknął.

Gdy to piszę, Chris mieszka w domu opieki od 20 lat. Początki były bardzo trudne. Ale teraz lubi tam mieszkać w tygodniu a wracać do nas w piątki, mówiąc personelowi: „Tata przyjeżdża w piątek!” Uwielbia piątkowe kolacje, które Barb dla niego przygotowuje, i sobotnie poranki, gdy może spać dłużej. Najczęściej leży rano przez godzinę lub dłużej i ogląda swoje ulubione filmy lub programy na DVD. Odwożę go z powrotem w sobotnie popołudnie.

Pewnego dnia, gdy jechaliśmy razem do miasta załatwiać sprawy, w aucie leciała jego playlista, którą mam na komórce. W duchu westchnąłem, gdyż słucham tych piosenek od ponad 40 lat. W swym sercu powiedziałem: „Ojcze, mam już dość Donut Mana, Veggie Tales i Barney’a. Tęsknię za dorosłą relacją z moim synem”. Nagle, podczas jazdy, moje oczy otworzyły się na świat duchowy i przed sobą zobaczyłem niby ekran. Patrzyłem na scenę:

Stałem w niebie obok Chrisa, który siedział i rozmawiał z wieloma ludźmi, którzy siedzieli przed nim na ziemi. Stojąc przy jego lewym ramieniu widziałem tylko czubek jego głowy i ramiona. Był normalnego rozmiaru, nie jak teraz w wózku. Mam około 198 cm wzrostu i on miałby tyle samo, gdyby był zdrowy. Po Barb odziedziczył mocną budowę. Byłem pod wrażeniem, jak postawnym mężczyzną był w niebie.

Zapytałem: „Ojcze, na co patrzę?”
„Widzisz Chrisa w niebie”. „A co on robi?” „Opowiada ludziom, jak to jest być uwięzionym w uszkodzonym i niedoskonałym ciele, opowiada o swoim życiu, co myślał i czego się uczył w różnych momentach swojego życia”. Potem obraz zniknął. W swej łasce Ojciec postanowił zachęcić mnie i Barb, byśmy nie ustawali w czynieniu dobra, bo to życie na ziemi nie jest wszystkim, co istnieje.

Pewnego dnia Chris będzie całkowicie zdrowy. Kocha Pana i z radością oczekuje nieba, aby być uzdrowionym — co nas, jego rodziców, czasem frustruje, ale to tam pokłada swą wiarę. Jesteśmy jedną rodziną w niebie i na ziemi. Rzeczy dane z nieba sprawiają radość w obu wymiarach.

Piszę to, aby zachęcić każdego, kto może stracił bliską osobę lub może opiekuje się dzieckiem specjalnej troski, lub opiekuje się kimś, kto był kiedyś normalny, ale w następstwie urazu, czy wypadku już taki nie jest. To życie to nie wszystko. Jest jeszcze niebiańska przyszłość — bo w szerokiej perspektywie, życie tutaj to tylko nieznaczna część naszej wieczności i przyszłych wieków. Uczmy się, rozwijajmy w sobie charakter Chrystusa i chodźmy z Bogiem. Odkrywajmy, co się da, ale bądźmy jednak zadowoleni z tego, że „rzeczy tajemne należą do Pana, Boga naszego” (Pwt 29:29).

Kolejnym razem więcej rzeczy, które mi powiedziano. A do tego czasu wiele błogosławieństw!

< Część 1 | Część 3 >

John Fenn