DS_18.11.09 Hbr.12

HeavenWordDaily

Servant David

Nasza duchowa ziemska podróż jest porównana do długodystansowego biegu. Jesteśmy nagradzani owacjami z głównych trybun w niebie przez tych, którzy biegli przed nami, przez bohaterów wiary (12:1). Ta wiedza pobudza nas, co więcej, Jezus to Jezus stoi na mecie, więc na nim powinniśmy skupić nasz wzrok (12:2). Naszym celem jest być na zawsze z Nim a kluczem jest wytrwałość. Biegacze są znacznie bardziej wytrzymali, gdy niosą mniejszy ciężar i podobnie jest tutaj powinniśmy „złożyć z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla” jeśli chcemy przekroczyć linię końcową w niebie.

Zwróć uwagę na to, że autor wspomina o tym, że tak grzech jak i obciążenia mogą nas spowolnić. Obciążenia, choć mogę same w sobie nie być grzeszne, to wszystko cokolwiek zwalnia nasz duchowy postęp. To, co robimy z naszym czasem z pewnością tutaj pasuje. Marnowanie czasu, naszej najcenniejszej posiadłości, na bezwartościowe relacje, czy bezmyślne rozrywki, jest obciążeniem dla duchowego życia wielu wierzących. Długodystansowcy nie dobiegają do mety przypadkiem, oni docierają do tej linii, ponieważ tak postanowili w swych sercach i spodziewają się cierpienia na drodze do celu.

Oczywiście, największym przykładem wytrwałości wiary pośród cierpienia jest Jezus. ON zniósł krzyż „dla radości stojącej przed Nim” (12:2 -wg tłum. ang.). On wierzył. Wierzący z Żydów również cierpieli z powodu „wrogości grzeszników”, lecz ich cierpienia były niewielkie w porównaniu do Jego cierpienia (podobnie jak i nasze). Oni nie rozlali swojej krwi (12:4).

Niektórzy mogą się zastanawiać dlaczego ich miłujący Ojciec, wszechpotężny Bóg nie powstrzymał ich prześladowców. Autor wyjaśnia, że w Jego boskim planie, Bóg używa cierpień do dyscyplinowania nas, abyśmy „mieli udział w Jego świętości” (12:10). On „karci każdego syna, którego miłuje„, a to właśnie dlatego, że ich wszystkich kocha (12:6). Dopuszcza więc do tego, aby Jego własne dzieci cierpiały, co najmniej czasami, aby wezwać je do pokuty. „Jeśli jesteśmy bez karania” to znaczy, że nie jesteśmy prawdziwymi dziećmi Bożymi.

Możliwe są dwa błędne rodzaje reakcji na Boże karcenie. Możemy „je lekceważyć” (12:5), to znaczy po prostu zignorować, bądź możemy „upaść na duchu” (12:5), zrezygnować rozdrażnieni (do czego byli kuszeni ci wierzący). Prawda jest taka, że często, gdy wierzący gromią Szatana za ich próby, mogliby zastanowić się nad zgromienie siebie samych za zachowania, która proszą się o Bożą dyscyplinę.

Karanie nikogo nie cieszy i o to chodzi. Uczymy się unikać grzechu, aby uniknąć konsekwencji. Kojarzymy nieposłuszeństwo z bólem, podobnie jak nieposłuszne dziecko, które jest karane klapsem. Boża karci nas i wychowuje, co prowadzi do „błogiego owocu sprawiedliwości” (12:11). Nie jest to coś drobnego, ponieważ bez uświęcenia „nikt nie ujrzy Pana” (12:14). Bóg wychowuje nas dla nieba, gdzie świętość panuje.

Autor używa Ezawa jako przykładu, którego nie należy naśladować, ponieważ „sprzedał pierworództwo swoje za jedną potrawę” (12:16). Nie ocenił właściwie wartości praw posiadanych przez pierworodnego syna i zrezygnował z nich w wyniku pokuszenia chwilowej próby. Później głęboko żałował swojej decyzji, lecz konsekwencji jego głupoty nie dały się cofnąć (12:17). To przesłanie było bardzo czytelne dla żydowskich chrześcijan i wszystkich, którzy doszli do dojrzałości w Chrystusie. Porzucić wiarę w tym punkcie, jest nieodwracalną decyzją (pamiętaj 6:4-6).

W końcu autor maluje obraz, w którym porównuje niesamowite sceny, których świadkami były dzieci Izraela, gdy Mojżesz otrzymywał Prawo, z o wiele bardziej cudowna przyszłością, w której będą mieli udział wszyscy wierzący, którzy wejdą do Nowego Jeruzalem.

Niewierzący Żydzi prawdopodobnie wskazywali na poprzednie miasto, starając się przekonać wierzących, aby wrócili do judaizmu, lecz ich nie trzeba było przekonywać. Bóg miał znacznie bardziej niesamowite sceny przygotowane dla nich w przyszłości! Po nadaniu Prawa Mojżeszowego Bóg wstrząsną górą, lecz pewnego dnia, zostanie wstrząśnięta ziemia i pozostanie wyłącznie to, czym nie da się wstrząsnąć, a mianowicie to, co należy do Jego niewzruszalnego królestwa. Wierzący, trwajcie w wierze i będziecie niewzruszeni!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJпродвижение сайта в интернете самостоятельно

DS_17.11.09 Hbr.11

HeavenWordDaily
Servant David

Dopiero po przeczytaniu 10 rozdziałów Listu do Hebrajczyków jesteśmy gotowi na przeczytanie rozdziału 11, ponieważ teraz rozumiemy jego ważny kontekst. Zamiarem autora było zachęcić prześladowanych wierzących z Żydów, którzy mogli zwątpić, aby naśladowali przykłady starotestamentowych postaci, które trzymały się mocno swej wiary i w ostateczności zostały nagrodzone.
Dowiadujemy się tutaj czegoś, o czym Stary Testament nie mówi: Bóg zaakceptował zwierzęcą ofiarę Abla z powodu jego wiary (11:4). Abel miał pewną podstawę swej wiary, a mianowicie ubrania, które Bóg dał Adamowi i Ewie po ich grzechu, zrobione ze zwierzęcych skór. Z drugiej strony Kain, nie miał podstawy, aby wierzyć, że Bóg przyjmie jego ofiarę z „owoców ziemi” i reprezentuje on tych, którzy przychodzą do Boga z własnymi martwymi uczynkami, które nie wynikają z wiary.
Noe działał w wierze, ufając, że Bóg zgodnie z obietnicą zaleje ziemię wodą, a on będzie wyratowany od Bożego gniewu (11:7) i wten sposób stał się przykładem dla czytelników tego listu. Podobnie jak Noe, wierzący są teraz, gdy sąd spada ponownie na ziemię, bezpieczni w Bożej arce Jezusie.

Abraham i Sara zaufali, że Bóg da mi ziemię w dziedzictwo, gdzie mieszkali jako obcy. Wierzący Żydzi rozumieli to, żyjąc jako obcy na ziemi, wierząc, że i oni pewnego dnia otrzymają od Boga dziedzictwo.
Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali je z dala” (11:13). Znaczy to, że mieli pewien wgląd w obiecane błogosławieństwo ewangelii, wgląd, który w tragiczny sposób został zaprzepaszczony przez niewierzących Żydów. Wygląda na to, że ci starożytni święci mieli więcej poznania co do przyszłego planu Bożego niż widać to na podstawie zapisów Starego Testamentu. Na przykład, Abraham, „oczekiwał bowiem miasta mającego mocne fundamenty, którego budowniczym i twórcą jest Bóg” (11:10). Wiedział o Nowym Jeruzalem, które jest opisane w Księdze Objawienia (p. również Hbr. 13:14). My oczekujemy tego samego miasta.
Wiara Abrahama została wypróbowana, tak jak i wiara wierzących z Żydów. On wierzył, że Bóg może wzbudzić z martwych jego syna, podobnie jak czytelnicy tego listu musieli uwierzyć, że Bóg wzbudził z martwych Swego Syna (11:17-19).

Życie Mojżesza również było dla nich przykładem. On zdecydował się iść za Bogiem, nawet pomimo tego, że dla oznaczało to wyrzeczenie się świeckiej władzy i rozkoszy. Zapłacił wysoką cenę, lecz jego wiara została nagrodzona (11:24-28). Do przeprowadzenia pierwszej Paschy trzeba było wiary wszystkich dzieci Izraela, którzy ofiarowali baranki i pokropili ich krwią odrzwia domów (11:28). To, co dla Egipcjan wydawało się głupotą, opłaciło się Izraelitom, gdy anioł zniszczenie zabijał wszystkich pierworodnych, którzy nie byli „pod krwią”. Wiara Izrealitów w krew uratowała ich, podobnie jak nasza wiara w krew Baranka Bożego zbawia nas.
Obchodzenie przez siedem dni Jerycha w milczeniu wśród szyderstw jego mieszkańców wymagało wiary, lecz mury miasta zwaliły się (11:30).
Nierządnica Rahab, została zbawiona przez wiarę, gdyż ona i jej rodzina byli jedynymi mieszkańcami Jerycha, którzy przetrwali rzeź. Zaufała „ewangelii” szpiegów i zadziałała zgodnie z nią, przywiązując czerwony sznur do swego okna, co, jak niektórzy mówią, jest symbolem krwi Jezusa spływającej w dół krzyża (11:31).

Jest jeszcze wiele wspaniałych starotestamentowych przykładów tych, którzy zachowali wiarę i których Bóg nagrodził. Oczywiście, był to Daniel, który „zamknął paszcze lwom” przez swoją wiarę (11:33), byli jego trzej przyjaciele, którzy „zgasili moc ognia” (11:34), była wdowa z Sarepty (1Król. 17:17-24) i Sunamitka (2Król. 4:17-35), które „otrzymały z powrotem ich zmarłych przez wskrzeszenie” (11:35).

Tradycja mówi, że to Izajasz został rozcięty piłą na pół (11:37). Jeremiasz był więziony, a Zachariasz ukamienowany. Dobrze jest o tym pamiętać szczególnie w czasach, gdy wiara jest promowana jako środek do zdobywania bogactwa, zwycięstwa i powodzenia. Prawda jest taka, że wiara zasadniczo przyspiesza prześladowania, lecz zawsze kończy się błogosławieństwem. Bóg nagradza tych, którzy Go szukają (11:6).

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJпоисковая оптимизация страницы

DS_16.11.09 Hbr.10

HeavenWordDaily

Servant Dawid

Bóg mógł akceptować śmierć zwierząt jako symboliczny środek odkupienia, lecz coś więcej było konieczne, aby wykupić nas na wieki, a nie tylko od kary za grzech, lecz od samego grzechu. Pokuty za każdy grzech, który człowiek mógł był popełnić, nie była w stanie ponieść żadna śmierć zwierząt, nie wpływała na wnętrze człowieka, nie dokonywała w nim żadnej nadnaturalnej zmiany, aby usprawiedliwić go zarówno prawnie jak i praktycznie. Lecz Jednorazowa ofiara Jezusa czyni nas świętymi i ostatecznie doprowadzi do doskonałości (10:1, 14). Uważamy więc starotestamentowy system ofiarny tylko „jako cień tych dobrych rzeczy, które miałby przyjść” (10:1).

Autor Listu do Hebrajczyków odważnie stwierdza: „Jest bowiem rzeczą niemożliwą, aby krew wołów i kozłów mogła gładzić grzechy” (10:4). Nie ma żadnego porównania między ofiarami ze zwierząt, a ofiarą złożoną z ludzkiej istoty, stworzonej na obraz Boży. Jakże więc jakakolwiek ofiara zwierzęca mogłaby w ogóle odkupić grzechy człowieka? Gdy porównasz relatywną wartość Jezusa do wartości ludzkich istot to On ma nieskończenie wyższą wartość, można więc z łatwością zobaczyć to, że ON mógł odpokutować za grzechy każdego.

Kierując czytelników ponownie ku pismom Starego Testamentu, autor pokazuje, że zapowiadały one ofiarę przebłagalną, która zakończy stary system ofiarny (10:5-7). Przypisuje słowa zapisane w Ps. 40:6-7 Chrystusowi, mówiącemu do Swego Ojca, gdy po raz pierwszy wchodzi na świat. Te słowa pokazuje braki starotestamentowego systemu ofiarnego, oraz, co zaskakujące, ujawniają to, że tak naprawdę Bóg nie miał upodobania w ofiarach ze zwierząt. Natomiast to, co miał zrobić Jezus w Swoim wcieleniu miało zaspokoić to niezadowolenie. Wiemy, że właśnie to Jezus zrobił!

Przeciwieństwie do kapłanów starego przymierza, którzy musieli stale składać rok po roku ofiary za grzechy, Jezus złożył „raz na zawsze jedną ofiarę za (wszystkie) grzechy” (10:12). „Usiadł po prawicy Bożej, oczekując teraz, aż nieprzyjaciele jego położeni będą jako podnóżek stóp jego” – kolejne odniesienie do Ps. 110 – ponieważ Jego dzieło zostało dokonane.

Te wszystkie cudowne prawdy o jednorazowej ofierze Jezusa i Jego arcykapłańskiej służbie dawały wierzącym Żydom z pierwszego wieku powód, aby chodzić z Jezusem stale, nawet wobec prześladowań. Autor namawia czytelników, aby „mocno trzymali się” tego, tak nawiasem wspominając, że można nie trzymać się mocno. Mamy też pewne wejrzenie na to jakie prześladowania już znosili oni na rzecz Chrystusa. „Z radością przyjęliście grabież mienia, wiedząc że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą” (10:34), inni znaleźli się w więzieniu. Ich wiara była szczera za co otrzymają nagrodę (co jest tematem następnego rozdziału).

Ten rozdział, prawdopodobnie skuteczniej niż jakikolwiek inny, kończy wszelkie debaty na temat tego czy wierzący może stracić swoje zbawienie. Autor pisze o straszliwym końcu tych, którzy zostali uświęceni przez krew Chrystusa, a którzy „podeptali Syna Bożego” (10:28-31). Ostrzega przed straszliwymi konsekwencjami jakie spotkały tych, którzy są sprawiedliwi, lecz nie trwają w wierze, którzy „się cofają i giną” (10:36-38). Nie da się tego już wyraźniej powiedzieć.

Mogę jeszcze wywołać trochę problemów? Dziękuję.  Pastorzy często cytują wers 10:25, przypominając swym trzodom, że Biblia mówi, żeby „nie opuszczać zgromadzeń wzajemnych, jak to jest u niektórych w zwyczaju„. Jednak ci sami pastorzy, gdy ich trzody gromadzą się razem, ignorują to, co najbliższy kontekst tego wersu mówi, a mianowicie to, co powinno się dziać w zgromadzeniu. Mamy „pobudzać się do miłości i dobrych uczynków” i „zachęcać się nawzajem” (10:24-25). Gdy się razem zbieramy, wszyscy mamją coś do zaoferowania z Ducha i zgromadzenia powinny mieć charakter współuczestnictwa, a nie pokazu jednego człowieka:

Gdy się gromadzicie, jeden z was służby psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu” (1Kor. 14:26 ).

OK, zrzuciłem to z siebie!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer

Droga przez pustynię

Chip Brogden

http://theschoolofchrist.org/articles/a-way-in-the-wilderness.html

Oto czynię rzecz nową: już się rozwija, czy tego nie spostrzegacie? Tak, przygotowują na pustyni drogę, rzeki na pustkowiu?” (Iz. 43:19).

A Jezus, pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu i był wodzony w mocy Ducha po pustyni,…. i powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei” ((Łk. 4:1, 14).

Krzyż nie usuwa słabości, tylko wyprowadza ze słabości siłę. Im mniej mnie, tym więcej Pana. Celem przeżywania pustyni jest, abyśmy nauczyli się czegoś o słabościach. Gdy jesteś słaby, gdy nie masz żadnej siły, wtedy objawia się Chrystus. Wtedy masz przekonanie o nadnaturalnej mocy podnoszącej się wewnątrz. Kiedy pościsz, jesteś głodny, a głód nie znika w jakiś magiczny sposób. Gdy masz w ciele cierń to Bóg nie macha magiczną pałeczką i po prostu zabiera go. A co On mówi? Nie zabiorę go, lecz dam ci więcej łaski, abyś nauczył się przez to, że moja łaska wystarcza.

Widzisz, nie nauczysz się tego, że sama Łaska wystarcza, dopóki nie przeżyjesz niewystarczalności Siebie. Im szybciej zrezygnujesz tym lepiej. Wracam do mojego pierwszego stwierdzenia: spędzamy nadmiernie dużo czasu wołając i prosząc Boga, aby wyciągnął nas z zaistniałej sytuacji. Tymczasem właśnie to z czego usiłujemy się wyrwać, jest Jego sposobem nauczenia nas czegoś o Nim Samym. Mówisz, że to twarda szkoła. A kto powiedział, że będzie łatwa?

Jedynie ludzie, którzy nigdy nie przeszli przez pustynię powiedzą ci, że będzie łatwo. Brzmi to tak, jakby mieli wielką wiarę, lecz ta wiara nigdy nie była poddana próbie. Nie mają głębokiego przeżycia. Nie przeszli z Bogiem przez dolinę śmierci. Wydaje im się, że zwycięstwo to usuwanie problemów, choć tak naprawdę zwycięstwo to życie niezależnie od okoliczności. Ciągle mam ciernie i słabości, ciągle mam problemy. Przeszliśmy z żoną tyle, że moglibyśmy wypełnić trzy długości życia. Teraz robię to, co robił Paweł: pysznię się ze słabości. Nie będę zanudzał was szczegółami wszystkiego przez co przeszliśmy, nie chcę, aby to nauczanie było o mnie. Mówią to tylko, aby cię zachęcić.

CHODZENIE PO PUSTYNI

Czego pragnie twoje serce? Czy chodzi o poznanie Boga? O chodzenie z Nim? O wzrost w łasce i poznaniu Pana Jezusa? Powiem ci więc coś. Głębokość objawienia będzie proporcjonalna do głębokości twojego cierpienia. Małe cierpienie oznacza małe objawienie. Wiele cierpienia oznacza duże objawienie.

Nie zyskujesz intymnej relacji z Bogiem czytając i studiując książki, słuchając jak inni głoszą. Enoch chodził z Bogiem, Abraham chodził z Bogiem, Dawid chodził z Bogiem, Paweł chodził z Bogiem. Wszyscy razem byli w podróży.

To było jak małżeństwo, nie ma wątpliwości. Jeśli chcę być blisko związany z moją żoną to muszę chodzić po jej znajomych i rodzinie, aby mi opowiedzieli o niej. Nie wklepuję jej nazwiska w Google, aby zobaczyć co się pojawi. Bliska relacja z żoną wymaga czegoś więcej niż akt małżeństwa! Potrzeba czegoś więcej niż ceremonia ślubna! Te rzeczy mogą zaspokoić prawne wymagania wobec małżeństwa, lecz jeśli to wszystko, co zrobisz, daleko nie zajdziesz. Myślę, że taki właśnie problem zachodzi w przypadku wielu ludzi i ich duchowej drogi. Wypełnili wszystkie „prawne” wymagania „otrzymania zbawienia”, odbyła się ceremonia, po czym powiesili swój akt małżeństwa na ścianie i rzekli: „W porządku, teraz, skoro już jestem zbawiony, mogę to już skreślić z listy”. To powinno być początkiem relacji, a nie jej końcem.  Staram się tutaj prosto wyrażać: najwyższy czas na dojrzałość. Zacznijmy poważnie traktować nasze duchowe życie.

Powiem ci, że gdy przeżywasz jakiś ból, słabość czy chorobę ciała, zaczyna cię to obchodzić, szukasz uwolnienia. Starasz się o lekarskie porady, prosisz o modlitwę świętych, szukasz uzdrowienia i uwolnienia. Gdybyśmy tylko byli tak zainteresowani naszym duchowym życiem, jak jesteśmy jego biologiczną częścią, wtedy znalibyśmy Boga.

Przyjrzymy się naszej sytuacji finansowej. Jeśli nie możesz związać końca z końcem czy straciłeś pracę, bądź zdarzyło się coś nieoczekiwanego, na co nie masz pieniędzy, zajmujesz się tym. Modlisz się, szukasz pomocy, robisz wszystko, co tylko można, aby wyjść z tych finansowych trudności. Gdybyśmy byli tak zainteresowani naszą duchową sytuacją, jak interesujemy się materialną, poznalibyśmy Boga. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Absolutnie. Często tak bywa, że Bóg nie jest w stanie pozyskać naszej uwagi inaczej, jak tylko przez dopuszczenia, aby coś zdarzyło się naszemu ciału lub finansom. Czasami potrzeba czegoś bardzo drastycznego, aby skierować nasza uwagę na duchowe życie.

„POPROWADZONY PRZEZ DUCHA … NA PUSTYNIĘ!”

Jezus został poprowadzony przez Ducha na pustynię, aby był kuszony, sprawdzony. Taki też jest cel naszej pustyni, to dlatego Bóg prowadzi nas na pustynię. Chcemy ukryć nasze słabości, a Bóg chce je ujawnić. Obłudnik chce ukryć swój prawdziwy stan i chce wyglądać na lepszego niż rzeczywiście jest. Obłudnicy potrafią być tak dobrzy w ukrywaniu swego stanu, że sami zaczynają wierzyć w to, że są lepsi, niż są. Następnie starają się naprawiać wszystkich innych, wskazując im na ich słabości i upadki. Ot, po prostu nie spędzili wystarczająco dużo czasu na pustyni. Nigdy nie zostali skonfrontowani ze swymi słabościami, nie mają pojęcia czym jest głód, nie znają siły prawdziwego pragnienia, nie wiedzą nic o tym, czym jest odosobnienie ani co to znaczy być obnażonym. Nigdy nie byli złamani, nigdy upokorzeni, nigdy nie wzięli Krzyża i nigdy dla niczego nie umarli. Skoro tak, to mają do dyspozycji mnóstwo czasu, który spędzają na wypatrywaniu źdźbła w oku bliźniego, ignorując belkę we własnym.

Powiadam wam, że Wąska Droga, która prowadzi do Życia wiedzie przez Duchową Pustynię. Jeśli jeszcze tam nie byłeś to będziesz, jeśli pozostaniesz na tej Drodze. Ludzie ciągle szukają, jak ją obejść, przelecieć nad nią czy przekopać się pod spodem, lecz Boża droga prowadzi przez pustynię. Mnóstwo ludzi wraca! Mówią: 'Wróćmy do Egiptu. Tutaj jest gorąco, sucho i samotnie. Potrzebuję społeczności, potrzebuję czegoś dla dzieci, nauczania,…’ Wkrótce wracają dokładnie do tego samego miejsca, o którym niedawno mówili, że Bóg ich stamtąd wywołał. Byli prowadzeni przez Ducha na pustynię, lecz zanim Ducha zdążył ich czegoś nauczyć, już starają się stamtąd wydostać.

Na pustyni nie idziesz za uczuciami. Mówi się, że dzieci Izraela były prowadzone przez obłok w dzień i słup ognia w nocy. Gdy Obłok ruszał, oni ruszali, gdy obłok zatrzymywał się oni stali. Myślę, że jest to właśnie tak proste. Chodź w Duchu. Jeśli poddasz się prowadzeniu uczuciami to za każdym razem będziesz podejmował złe decyzje. Przeważnie dobre decyzje nie dają dobrego wrażenia, a robienie tego, co właściwe zazwyczaj jest trudne. Najłatwiej jest zrezygnować, poddać się i wrócić do Egiptu, lecz mówię ci: idź tam, skąd powrót nie jest już możliwy; a wtedy powrót nie jest już kuszący.

This article is based on an audio series titled „The Spiritual Desert: How God’s Purposes Are Fulfilled In Your Wilderness Experiences.” It is available in its entirety here:

http://theschoolofchrist.org/listen/the-spiritual-desert.html

aracer

DS_16.11.09 Hbr.10

HeavenWordDailyServant Dawid

Bóg mógł akceptować śmierć zwierząt jako symboliczny środek odkupienia, lecz coś więcej było konieczne, aby wykupić nas na wieki, a nie tylko od kary za grzech, lecz od samego grzechu.

Pokuty za każdy grzech, który człowiek mógł był popełnić, nie była w stanie ponieść żadna śmierć zwierząt, nie wpływała na wnętrze człowieka, nie dokonywała w nim żadnej nadnaturalnej zmiany, aby usprawiedliwić go zarówno prawnie jak i praktycznie. Lecz Jednorazowa ofiara Jezusa czyni nas świętymi i ostatecznie doprowadzi do doskonałości (10:1, 14). Uważamy więc starotestamentowy system ofiarny tylko „jako cień tych dobrych rzeczy, które miałby przyjść” (10:1).

Autor Listu do Hebrajczyków odważnie stwierdza: „Jest bowiem rzeczą niemożliwą, aby krew wołów i kozłów mogła gładzić grzechy” (10:4). Nie ma żadnego porównania między ofiarami ze zwierząt, a ofiarą złożoną z ludzkiej istoty, stworzonej na obraz Boży. Jakże więc jakakolwiek ofiara zwierzęca mogłaby w ogóle odkupić grzechy człowieka? Gdy porównasz relatywną wartość Jezusa do wartości ludzkich istot to On ma nieskończenie wyższą wartość, można więc z łatwością zobaczyć to, że ON mógł odpokutować za grzechy każdego.

Kierując czytelników ponownie ku pismom Starego Testamentu, autor pokazuje, że zapowiadały one ofiarę przebłagalną, która zakończy stary system ofiarny (10:5-7). Przypisuje słowa zapisane w Ps. 40:6-7 Chrystusowi, mówiącemu do Swego Ojca, gdy po raz pierwszy wchodzi na świat. Te słowa pokazuje braki starotestamentowego systemu ofiarnego, oraz, co zaskakujące, ujawniają to, że tak naprawdę Bóg nie miał upodobania w ofiarach ze zwierząt. Natomiast to, co miał zrobić Jezus w Swoim wcieleniu miało zaspokoić to niezadowolenie. Wiemy, że właśnie to Jezus zrobił!

Przeciwieństwie do kapłanów starego przymierza, którzy musieli stale składać rok po roku ofiary za grzechy, Jezus złożył „raz na zawsze jedną ofiarę za (wszystkie) grzechy” (10:12). „Usiadł po prawicy Bożej, oczekując teraz, aż nieprzyjaciele jego położeni będą jako podnóżek stóp jego” – kolejne odniesienie do Ps. 110 – ponieważ Jego dzieło zostało dokonane.

Te wszystkie cudowne prawdy o jednorazowej ofierze Jezusa i Jego arcykapłańskiej służbie dawały wierzącym Żydom z pierwszego wieku powód, aby chodzić z Jezusem stale, nawet wobec prześladowań. Autor namawia czytelników, aby „mocno trzymali się” tego, tak nawiasem wspominając, że można nie trzymać się mocno. Mamy też pewne wejrzenie na to jakie prześladowania już znosili oni na rzecz Chrystusa. „Z radością przyjęliście grabież mienia, wiedząc że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą” (10:34), inni znaleźli się w więzieniu. Ich wiara była szczera za co otrzymają nagrodę (co jest tematem następnego rozdziału).

Ten rozdział, prawdopodobnie skuteczniej niż jakikolwiek inny, kończy wszelkie debaty na temat tego czy wierzący może stracić swoje zbawienie. Autor pisze o straszliwym końcu tych, którzy zostali uświęceni przez krew Chrystusa, a którzy „podeptali Syna Bożego” (10:28-31). Ostrzega przed straszliwymi konsekwencjami jakie spotkały tych, którzy są sprawiedliwi, lecz nie trwają w wierze, którzy „się cofają i giną” (10:36-38). Nie da się tego już wyraźniej powiedzieć.

Mogę jeszcze wywołać trochę problemów? Dziękuję.  Pastorzy często cytują wers 10:25, przypominając swym trzodom, że Biblia mówi, żeby „nie opuszczać zgromadzeń wzajemnych, jak to jest u niektórych w zwyczaju„. Jednak ci sami pastorzy, gdy ich trzody gromadzą się razem, ignorują to, co najbliższy kontekst tego wersu mówi, a mianowicie to, co powinno się dziać w zgromadzeniu. Mamy „pobudzać się do miłości i dobrych uczynków” i „zachęcać się nawzajem” (10:24-25). Gdy się razem zbieramy, wszyscy mamją coś do zaoferowania z Ducha i zgromadzenia powinny mieć charakter współuczestnictwa, a nie pokazu jednego człowieka:

„Gdy się gromadzicie, jeden z was służby psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu” (1Kor. 14:26 ).

OK, zrzuciłem to z siebie!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJaracer.mobi

DS_13.11.09 Hbr. 9

HeavenWordDailyDavid Servant

Niewątpliwie starotestamentowa świątynia wraz z jej wyposażeniem w połączeniu z nieustanną służbą kapłanów służyła w całości do objawienia ważnych duchowych prawd, lecz większość Żydów nie rozpoznała najważniejsze prawdy, a mianowicie tej dotyczącej służby Chrystusa.

Auto Listu do Hebrajczyków wskazuje na to, że kapłani nieustannie służyli na zewnątrz miejsca najświętszego, lecz do wewnątrz wchodził tylko arcykapłan raz do roku, aby pokropić krwią tron łaski arki przymierza, który reprezentował tron Boży. Oczywiście, wszystko co działo się w tym miejscu zgodnie z zasadami oddawania Bogu czci w żaden sposób nie prowadziło do umożliwienia zwykłym ludziom, aby mogli wchodzić do Miejsca Najświętszego. Nawet po zakończeniu przez arcykapłana całego rytuału w Dniu Pojednania nadal nie można było nikomu tam wchodzić, w tym również samemu arcykapłanowi, aż do następnego roku i ze szczególną ostrożnością.

Tak więc, to, co działo się przez setki lat, początkowo w wewnątrz świątyni, później w świątyni było tylko cieniem tego, co Jezus, nasz arcykapłan miał pewnego dnia osiągnąć. On miał wejść do niebiańskiej świątyni przed rzeczywistym Bożym tronem, przynosząc własną krew jako świadectwo Swego cierpienia i śmierci za grzechy świata „dokonawszy wiecznego odkupienia” (9:12). Oczywiste jest, że skoro przyniesienie krwi zwierząt w ziemskiej świątyni dawała pewne oczyszczające korzyści czcicielom, to krew bezgrzesznego Syn Bożego przyniesiona przed Boży tron da o wiele większe korzyści. Autor pisze, że „oczyszcza ona nasze sumienia od martwych uczynków, abyśmy służyli Bogu żywemu” (9:14), co jest kolejnym odniesieniem do wewnętrznego dzieła Ducha Świętego, którego efektem jest szczera świętość wynikająca z przemienionej natury.

Pamiętajmy o tym, że gdy Jezus zawołał z krzyża „skończone”, zasłona w świątyni rozdarła się na pół (Mat. 27:51), mamy więc teraz odwagę, aby wejść do miejsca świętego przez krew Jezusa, o czym czytamy w następnym rozdziale (10:19). Gdybyśmy mogli zostać cofnięci do czasów Mojżesza, moglibyśmy wejść do Miejsca Najświętszego bez strachu!

Niewątpliwie, wielu Żydów sprzeciwiało się koncepcji ukrzyżowanego Mesjasza, lecz autor listu wskazuje na to, że starożytne przymierza często były umowami między dwoma stronami i obowiązywały ich potomków dopiero po ich śmierci. Niektóre ze starożytnych przymierzy, obejmujące natychmiastowe korzyści dla obu stron były ratyfikowane przez śmierć zwierząt, być może jako symboliczną śmierć obu stron oraz wskazanie na ostateczna i niezmienne warunki umowy.

Tak było w przypadku zawarcia starego przymierza, zatem nowe przymierze zostaje pokazane jako nadrzędne, ponieważ zostało ratyfikowane, nie przez symboliczną śmierć zwierzęcia, lecz rzeczywistą śmierć jednej ze stron, co zdumiewające: Samego Boga.

Co więcej, Bóg wyraźnie i często demonstrował pod starym przymierzem, że „bez przelania krwi nie ma odpuszczenia” (9:22). Stare przymierze było zapoczątkowane rozlewem krwi, zatem jest całkowicie właściwe, aby nowe przymierze szło tym samym śladem, co również wyjaśnia przyczynę śmierci Chrystusa.

Zwróć uwagę na to, że autor wierzył, że Chrystus nie umarł tylko za grzechy popełnione po Jego śmierci, lecz również za grzechy popełnione pod starym przymierzem (9:15). Prawda jest tak, że nigdy nigdy w całej historii ludzkości nie otrzymał przebaczenia grzechów poza śmiercią Chrystusa. Tak, jak Jego śmierć 2000 lat temu zapłaciła za grzechy ludzi, które jeszcze nie zostały wówczas popełnione, tak też wszystkie grzechy ludzi żyjących przed Chrystusem zostały opłacone, bez względu na to czy zdawali sobie z tego sprawę, czy nie.

Nadrzędna ofiara Chrystusa z Siebie Samego była konieczna wyłącznie raz (9:25-28). Pod starym przymierzem, gdy kapłan kapłan wychodził z Miejsca Najświętszego, aby pojawiać się przed ludem, wiedzieli, że następnego roku będą świadkami kolejnego pojednania, lecz gdy Jezus pojawi się ponownie, przyjedzie „nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują” (9:28). Chwała Bogu!

– – – – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJраскрутка

Słuchanie Boga

Alice Smith

Przez całe moje życie jestem gadułą, uwielbiam mówić! Dobrze, że zostałam kaznodziejką. Pamiętam ze szkoły, jak bardzo pobudzało mnie to, gdy coś działo się w klasie i trzeba było o tym porozmawiać. Pani Lovett, nauczycielka matematyki o farbowanych niebieskich włosach, nosowym głosie, nosząca grube okulary żywo podchodziła do mojej ławki, zatrzymywała się przede mną, aby powiedzieć babcinym tonem: „Alice Lee Day, czy mogłabyś mnie posłuchać? Przestań gadać!” Nie tracąc rytmu wracała do tablicy i dalej prowadziła lekcję.

Słuchanie Boga było dla mnie raczej trudną dyscypliną, zawsze łatwiej było mówić w modlitwie. Na szczęście nauczyłam się słuchania i wiem, że jeśli nie komunikuję się z Bogiem stale z nastawieniem na słuchanie to mogę nie usłyszeć Jego delikatnego głosu. Jezus powiedział, że będziemy słyszeć Jego głos, jeśli tylko będziemy słuchać:

Temu odźwierny otwiera i owce słuchają jego głosu, i po imieniu woła owce swoje, i wyprowadza je. Gdy wszystkie swoje wypuści, idzie przed nimi, owce zaś idą za nim, gdyż znają jego głos. Za obcym natomiast nie pójdą, lecz uciekną od niego, ponieważ nie znają głosu obcych” (Jn. 10:3-5).

W książce „Beyond the Veil” (Za zasłoną) napisałam: „Niektórzy chrześcijanie żyją tak, jakby Bóg napisał bestseller, Biblię, i poszedł na emeryturę! Zachowują się tak, jakby całkowicie nam pozostawił wszystko, co się tutaj dzieje, lecz prawda jest taka, że Bóg bardzo aktywnie działa na ziemi! Wypełnia biblijne proroctwa codziennie, kończy pracę, którą rozpoczął, a zadania, które podjął, realizują się! On jest Bogiem, który żyje, kocha, utrzymuje relacje i mówi dziś! Nigdy nie przestał mówić! To my przestaliśmy Go słuchać. Czy masz w sobie taką głęboką tęsknotę za Bogiem, która tak pali gdzieś głęboko wewnątrz, że dusza woła, aby słuchać Jego głosu?” (str. 78).

Głos Ducha Świętego jest tak miękki, że jeśli nie jesteśmy na niego wrażliwi, nie będzie nas mógł prowadzić. Co gorsza, dopóki nie będziemy słuchać Go uważnie, możemy Go zasmucać i nawet o tym nie wiedzieć. Zastanówmy się nad przyczynami, dla których powinniśmy słuchać głosu Ducha Świętego:

–   On potwierdza w nas to, że narodziliśmy się na nowo(Rzm. 8:16);

–  On jest naszym przewodnikiem, który mówi nam dokąd iść, co mówić i co robić (Rzm. 8:14);

–   On objawia nam Chrystusa i Ojca (Jn 14:26; 15:26).

–  Duch Boży jest naszym pomocnikiem we wstawiennictwie. Gdy nie wiemy o co się modlić, modli się za nas (Rzm. 8:26).

–  Duch Święty przekonuje nas o grzechu (Jn 16:8). On uczy nas prawdy o naszej przyszłości (Jn 16:13).

Niektórzy z nas mają trudności w słyszeniu głosu Bożego, ponieważ nie wyczekujemy. Pytamy, lecz nie pytamy w wierze, oczekując, że Go usłyszymy! Innym powodem jest to, że zdecydowaliśmy się wcześniej na to, że będziemy Mu posłuszni. Pismo mówi: „Owce idą za nim, bo znają głos jego” (Jn. 10:4). Jest tutaj coś więcej niż słuchanie – celem słuchania jest, abyśmy poszli za tym głosem.

Gdy Pan mówi do ciebie, uruchamia się pewien proces: gdy przyjmujesz światło, otrzymujesz jeszcze więcej światła. Jeśli słyszysz Jego polecenia i jesteś posłuszny poleceniom, Pan z przyjemnością daje ci więcej. Lecz jeśli nie działasz na podstawie objawienia, które otrzymałeś, to Pan zatrzymuje objawienie, dopóki znowu nie będziesz posłuszny. Niestety, jeśli zgasisz Ducha nieposłuszeństwem, nie pójdziesz dalej w słuchaniu Jego głosu. Możesz wrócić do miejsca intymności i przez pokutę i odwrócenie się od nieposłuszeństwa iść za Nim Ponownie. Jeśli twoje świadectwo skurczyło się tylko do mówienia o przeszłości: „gdy zobaczyłem to” czy też „gdy Bóg zrobił tamto” to żyjesz tym, co Jezus powiedział czy zrobił wczoraj, zamiast tym, co mówi i robi dziś. Z Ojcem należy komunikować się regularnie, aby zachować swoje świadectwo przed zatopieniem go w przeszłości. Pan nie wprowadzi cię w głębsze rzeczy, dopóki nie wrócisz do słuchania Jego głosu. Jeśli chodzi o modlitwę to sam sobie odpowiedz czy jesteś bardziej gadułą czy słuchaczem? Proś Pana teraz, aby pokazał ci, kiedy przyjąłeś Jego polecenia, lecz nie słuchałeś i nie wykonałeś ich. Pokutuj i podejmij działanie, a otrzymasz nowe objawienie od Niego!

продвижение