John Fenn
Witajcie
Kiedy miałem prawie 14 lat mama pozwoliła mi kupić w zoologicznym sklepie małą małpkę, tzw. trupią główkę. Są to małpki żyjące w Centralnej i Południowej Ameryce mające ok, 30cm. Kiedyś można je było kupować w sklepach zoologicznych w Stanach Zjednoczonych.
Myślę, że mamy widziała swego najstarszego syna zranionego i ciągle motającego się z powodu odejścia ojca 1.5 roku wcześniej i instynktownie wiedziała, że moje osobiste zwierzątko będzie jakąś formą uzdrowienia dla mnie, gdy będę je kochał i troszczył się o nie. Z jakiegoś powodu, którego nie pamiętam, nazwałem ją Tilly.
Początkowo Tilly była bardzo bojaźliwa. W sklepie przywarła do innej małpki, która była razem z nią w klatce. Być może była to jej potrzeba, która rezonowała z moim własnym zranieniem i to mnie do niej przyciągnęło, lecz jako młody nastolatek, nie rozumiałem sił działających we mnie. Przybyła do domu niepewna co do moich intencji, całkowicie pozbawiona poczucia bezpieczeństwa, nie reagowała na mój głos i nawet przez kilka pierwszych dni nie jadła.
Jej zachowanie przypomina mi niektórych chrześcijan, gdy zaczyna się rozmowę o społeczności z Ojcem. Religia tworzy taką klatkę niepewności i strachu wokół ludzi, zmuszając ich do ucieczki do rogu, nerwowego przyglądania się na zewnątrz ku Ojcu zza swoich ochronnych krat strachu z niepewności co do Jego prawdziwych zamiarów wobec nich.