Author Archives: pzaremba

Kto poddał znikomości całe stworzenie?

Richard Murray.

Czy 20ty wers ósmego rozdziału Listu do Rzymian sugeruje, że to Bóg „poddał” równocześnie całe stworzenie niewoli „znikomości” i błogosławionej „nadziei”?Mamy do dyspozycji trzy różne tłumaczenia tego samego fragmentu. Zastanówmy się, co każde z nich mówi o charakterze i naturze Boga.

1) „gdyż stworzenie zostało poddane znikomości, nie z własnej woli, lecz z woli tego, który je poddał, w nadziei, że i samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych” Rzm 8:20-21 BW.

2) W wersji Biblii Króla Jakuba (i w Biblii W-P) w tłumaczeniu pominięto przecinek przed zwrotem „w nadziei”. „Słabości bowiem zostało poddane stworzenie – nie z własnej woli, ale ze względu na poddającego je [prawom słabości] W NADZIEI, że i samo stworzenie będzie uwolnione z niewoli zepsucia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych” Rzm 8:20-21 BW-P.

3) W komentarzu Matthew Pool znajdujemy to oddane następująco (nawiasy dodane przez RM):
„… Niecierpliwym wypatrywaniem [tj. NADZIEJĄ] oczekuje stworzenie na objawienie się synów Bożych. (Słabości bowiem zostało poddane stworzenie nie z własnej woli, ale ze względu na poddającego je [Szatan]) w nadziei [z niecierpliwym wypatrywaniem], że i samo stworzenie będzie uwolnione z niewoli zepsucia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych” (przyp. tłum.: na podstawie B.W-P).

Te alternatywne tłumaczenia podnoszą kwestię co do tożsamości „tego”, który jest odpowiedzialny za upadek stworzenia w Rzm 8:20-21… jest to Bóg, … jest to Adam,… czy jest to Szatan? Jeśli jest to Szatan (bez względu na to czy widzimy diabła jako anioła ciemności czy też personifikację ciemnej dynamiki) to KTO jest źródłem nadziei stworzenia na uwolnienie z wersów 19-21. Ze względu na sugestie co do Bożego charakteru oraz na to w jaki sposób zgadza się to bardziej spójnie z pozostałą częścią Nowego Testamentu, wolę propozycję tłumaczenia 3) z Komentarza Matthew Pole’a (należy pamiętać o tym, że grecki tekst nie zawiera interpunkcji i dopóki nie wstawimy koniecznych znaków, jest to jedno długie zdanie).

Wprowadzenie wersu 20, „bowiem”/”ponieważ” zaznacza to, co następuje natychmiast jako wtrącona w nawiasie myśl, która kończy się natychmiast po „samo”. Pierwsze słowa po wtrąconej myśli kończą się „w nadziei” i pojawiają się na koniec wersu 20. „Niecierpliwe wypatrywanie” oraz „nadzieja” z wersu 20 to jeden i ten sam wyraz. Zdrowy rozsądek podpowiada nam, że są to kontekstowo synonimy.
„W nadziei” podejmuje poprzednią myśl z wersu 19. Jeśli przeczytamy to w całości, bez wtrącenia, myśl płynie w następujący sposób:
Niecierpliwym wypatrywaniem [tj. NADZIEJĄ] oczekuje stworzenie na objawienie się synów Bożych,… w nadziei [z niecierpliwym wypatrywaniem], że i samo stworzenie będzie uwolnione z niewoli zepsucia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych”.

W tym miejscu „w nadziei” jest po prostu odniesieniem do wcześniej występującego w wersie 19 terminu „niecierpliwe oczekiwanie”. Następujące tutaj wyjaśnienie mówi o tym, DLACZEGO ta „nadzieja” i to „niecierpliwe oczekiwanie” istnieje i trwa – mianowicie przyczyną są starożytne prorocze obietnice mówiące, że „całe stworzenie” zostanie wyzwolone ze wszystkich składników śmierci.

Przejrzymy więc ponownie główne interpretacyjne pytanie jakie ten fragment prezentuje. „Kto” spowodował upadek i rozpad stworzenia w wersie 20 i „KTO’ jest źródłem „nadziei” i „oczekiwania”, wypatrywanego przez całe stworzenie ratunku z wersów 19-21; czy jest to jeden i ten sam byt, czy różne?
Jak czytamy w Cambridge Bible Commentary for Schools and Colleges odnośnie tego „tego” z Rzm 8:20: „Bardzo trudno jest zdecydować czy jest to (a) Kusiciel, który spowodował Upadek; (b) Człowiek, który upadł; c) Sędzia, który mógł ukarać Upadek”.

Matthew Poole’s Commentary, zastanawiając się nad tym czy Szatan nie jest owym „tym” z 8:20 proponuje:

„Mamy podstawy do tego, aby spodziewać się i mieć nadzieję, że to stworzenie powróci ponownie do swego pierwotnego stanu, w którym zostało stworzone; że zostanie uwolnione i odbudowane do lepszej kondycji, jak to widzimy w następnym wersie. Ci, którzy przez stworzenie rozumieją pogański świat, dają różne interpretacje tych słów. Mówią, że poganie zostali poddani znikomości to jest bałwochwalstwu czy próżności, zabobonnym praktykom oddawania czci (bałwany są nazwane znikomością, Dz. 14:15). bądź nędznemu, nikczemnemu stanowi, który jest (jak zauważa Hezychiusz z Aleksandrii) zapożyczeniem marności tego świata. Nie dzieje się to na ich własne życzenie czy z ich wolnego wyboru, lecz z mocy i złośliwości Szatana … on rządzi w ich sercach, wiąże ich serca swoją wolą, poddaje ich wszelkiej niedoli. Sensowne jest przypuszczać, że cie biedni poganie chcą być uwolnieni (co najmniej w pewnym stopniu i jakaś ich liczba) od tej marności i niewoli, jak to jest zapisane w Rzm 8:22.

Pytanie: skoro tym, który ich „poddaje” jest diabeł, to jak można powiedzieć, że robi to „w nadziei”?
Odpowiedź: zwrot „w nadziei” należy do zakończenia poprzedniego wersu (19), a cała reszta wersu czytana bądź zawarta w nawiasie. To stworzenie uczestniczy w manifestacji synów Boży w nadziei: w międzyczasie jest poddane znikomości.

Komentarz John Gilla (John Gill’s Commentary) przyjmuje podobne podejście do tego fragmentu, mianowicie, że „tego” oznacza tu Szatana: „Choć świadomie poddaje się znikomości, nie zostało z chęcią poddane tej znikomości czy zniewoleniu; on poprowadził ich zniewolonych według swojej woli, z mocą ich wprowadził, przy boskiej zgodzie, tak więc stali się wasalami jego, i swoich pożądliwościach, ponieważ wydaje się, że to on jest pomyślany jako ten, „który poddał go”, nie Adam, przez którego grzech wszedł na świat.

Myśl o tym, że „ten” z Rzm 8:20 „jest kimś innym niż Bóg w τὸν ὑποτάξ” znajduje się w licznych komentarzach: „Knatchbull oraz Capellus interpretowali go jako 'Adama’; Chryzostom, Schneckenburger, Bisping, oraz Zahn – jako 'człowieka’; Hammond oraz inni cytowani przez Wolfa, – jako „diabła” (Meyer’s New Testament Commentary). Wśród tych trzech opinii najbardziej sensowną wydaje się być uznanie diabła jako „tego, który poddał”. Bóg nie „poddaje” nas niewoli – Szatan tak. Bóg jest źródłem nadziei ratunku, NIE źródłem znikomości i związania. Takie błędne czytanie maluje dwubiegunowy i dualistyczny obraz Boga i jest to sprzeczne z narracją postępującego objawienia całego tekstu Biblii.

Zastanów się nad fragmentem z 2 rozdziału Listu do Hebrajczyków, 14-15, który wydaje się zajmować tym samym wnioskiem, co Rzm 8:20: „Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli”. Widać wyraźnie, że to Szatan jest tutaj zidentyfikowany jako źródło „znikomości” i „związania” stworzenia, NIE Bóg.

Czyż przebieg innych fragmentów Nowego Testamentu nie wskazuje raczej na Szatana, a nie Boga, jako tego, który związał ludzkość?
Z pewnością.
Czytając poniższe fragmenty zadaj sobie sam pytanie, kto przynosi związanie, a kto je zrywa. Odpowiedź jest całkiem jasna. Przeczytanie Rzm 8:20-21 tak, aby powiedzieć, że Bóg jest tym, który związuje pogwałca to, co Nowy Testament mówi w licznych miejscach.

Jeśli pozwolimy, aby te fragmenty przeprowadziły nas przez źródło „znikomości”, „więzów” i duchowej „ślepoty”, stanie się jasne, że to Szatan, a NIE Bóg:

„A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy i że WYZWOLĄ SIĘ Z SIDEŁ DIABŁA, KTÓRY ICH ZMUSZA DO PEŁNIENIA SWOJEJ WOLI” (2Tym 2:24-26).

My wiemy, że z Boga jesteśmy, A CAŁY ŚWIAT TKWI W ZŁEM” (1j 5:19).

Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć TEGO, KTÓRY MIAŁ WŁADZĘ NAD ŚMIERCIĄ, to jest diabła, i ABY WYZWOLIĆ WSZYSTKICH TYCH, KTÓRZY Z POWODU LĘKU PRZED ŚMIERCIĄ PRZEZ CAŁE ŻYCIE BYLI W NIEWOLI” (Hbr 2:14-15).

Teraz odbywa się sąd nad tym światem; teraz WŁADCA TEGO ŚWIATA BĘDZIE WYRZUCONY” (j 12:31). „Już wiele nie będę mówił z wami, nadchodzi bowiem WŁADCA ŚWIATA, ale nie ma on nic do mnie” (Jn 14:30).

„… o sądzie zaś, gdyż KSIĄŻĘ TEGO ŚWIATA został osądzony” (J 16:11).

„… w których BÓG ŚWIATA TEGO zaślepił umysły niewierzących, aby im nie świeciło światło ewangelii o chwale Chrystusa, który jest obrazem Boga” (2 Kor 4:4).

Znowu wziął go DIABEŁ na bardzo wysoką górę i pokazał mu wszystkie królestwa świata oraz chwałę ich. I rzekł mu: To wszystko DAM CI, jeśli upadniesz i złożysz mi pokłon” (Mt 4:8-9).

I wyprowadził go (DIABEŁ) na górę, i pokazał mu wszystkie królestwa świata w mgnieniu oka. I rzekł do niego diabeł: Dam ci tę całą władzę i chwałę ich, ponieważ ZOSTAŁA MI PRZEKAZANA, i daję ją, komu chcę. Jeśli więc Ty oddasz mi pokłon, cała ona twoja będzie” (Łk 4:5-7).

Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi WŁADZAMI, ze zwierzchnościami, z WŁADCAMI TEGO ŚWIATA CIEMNOŚCI, ze złymi duchami w okręgach niebieskich” (Ef 6:12).

I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś chodziliście WEDŁUG MODŁY TEGO ŚWIATA, NAŚLADUJĄC WŁADCĘ, KTÓRY RZĄDZI W POWIETRZU, DUCHA, KTÓRY TERAZ DZIAŁA W SYNACH OPORNYCH” (Ef 2:1-2).

Tak więc, biorąc te wszystkie fragmenty pod uwagę, niejasność Rzm 8:20 zostaje wyjaśniona i staje się spójna z całą resztą Nowego Testamentu. Całe stworzenie jest rozbite i niedoskonałe dopóki dzieci Boże nie ZAMANIFESTUJĄ SIĘ jako synowie Boży, aby uwolnić stworzenie z więzów Szatana. To „żarliwe wyczekiwanie” pozwala nam teraz żyć „w nadziei”, nawet pomimo tego, że stworzenie „wydaje się” być poddane diabelskiej znikomości.

Niemniej, wielu czyta Rzm 8:20 jako oświadczenie, że to BÓG jest tym, który poddał stworzenie związaniu i znikomości. Ja jednak czytam to inaczej, jak opisałem powyżej. Lepszego sensu temu, że „stworzenie zostało poddane znikomości, nie ze swej własnej woli, lecz z woli tego, które je poddał” odnosi się do woli Szatana jako źródła poddania. Przymierze Szatana i Adama ze śmiercią spełniło się w alegorii ogrodu. Jest tutaj w szczelinie upadku, wola szatana, nie Boga.

Dla równowagi Rzm 8:18-21 mówi, że „Bo stworzenie z nadzieją oczekuje tego, że będzie wyzwolone z niewoli skażenia”. W Nowym Testamencie tylko Szatan jest pokazywany jako ten, który narzuca więzy, nie Bóg. Pamiętajmy o tym, że Jezus trzy razy nazywa Szatana „archon” czy władcą systemu tego upadłego świata (J 12:31; 14:30; 16:11). Paweł nazwał Szatana „bogiem tego świata” (2Kor 4:4) i „księciem zwierzchności niebieskich” (Ef 2:2), Jan zaś, że świat jest w mocy Szatana (1J 5:19).

Myślę jednak, że nawet jeśli wersja King James JEST poprawna i modyfikacja tekstu nawiasami dokonana przez Matthew Pool jest błędna to ciągle nie oddaje właściwie dynamiki. Paweł miał kilka czkawek starotestamentowej hiper-suwerenności w Liście do Rzymian w szczególności w rozdziałach 9-11. Jeśli rzeczywiście przekład King James jest tutaj najlepszą wersją, co jest bardzo wątpliwe, proponowałbym, że jest to kolejna taka czkawka. Niemniej, proponowałbym to alternatywne tłumaczenie jako lepsze.
Jeszcze jeden dodatkowy punkt. Jeśli tłumaczenie z nawiasami, za którym stoję, jest złe to rozważmy ten cytat dotyczący alternatywnego użycia greckiego wyrazu ELPIS, tłumaczonego w Nowym Testamencie jako „nadzieja”: „w klasycznej grece miał on ogólne znaczenie oczekiwania, w odniesieniu zarówno do złego jak i dobrego. Stąd Platon mówi życiu w złym oczekiwaniu („Państwo” ) to jest w obawie przed złem. Tukidydes pisze o „nadziei na zło, które ma przyjść” to jest o oczekiwaniu na aresztowanie. (Vincent, M. R. Word Studies in the New Testament). TA możliwość „złej nadziei” dobrze koresponduje z „obawą śmierci”, która umożliwiła Szatanowi zniewolenie całej ludzkości (Hbr 2:14-15). O ile trzeba przyznać, że ELPIS nie jest w takim sensie używane nigdzie indziej Nowym Testamencie to jednak kontekst Rzm 8:20 daje możliwość takiego alternatywnego podejścia, które jest o wiele bardziej pożądane niż przypisywanie „znikomości” i „związania” ramieniu Bożemu.

Stan_28/29.07.2019

Stan Tyra

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie image.png

28 lipca
Kogo widzisz na tym obrazku? Starą czy młodą kobietę? Prawdopodobnie z łatwością zobaczysz jedną lub drugą, lecz trudność sprawi zobaczenie obu, o ile nie przeszedłeś przez ćwiczenia Stevena Covej, lub ktoś ci nie pomógł.

Bez względu na to, którą kobietę dostrzegasz z łatwością, mogę wskazać na kilka cech tej „drugiej” i jeśli przyjrzysz się cierpliwie, prawdopodobnie zobaczysz ją, a przecież wszystko na tym obrazku jest w porządku. Niektórzy nigdy nie zobaczą. Mimo wszystko, wielu nie jest w stanie wyjść poza to co widzą. Niemniej, tylko dlatego, że czegoś nie widzisz, nie znaczy, że tego tam nie ma.
Wydaje się, że religia i polityka to dziedziny, w których mnóstwo ludzi patrzy na coś z jedne perspektywy i żarliwie zaprzecza innej, nawet pomimo tego, że jest w pełni oczywista. Co bardziej tragiczne, większość nie chce zobaczyć cokolwiek więcej czy inaczej. Nawet nie przyjrzą się tym cechom, które mogą ich doprowadzić do czegokolwiek innego, co jest sprzeczne z tym, co obecnie widzi, zdecydował się widzieć i nazywa „prawdą”.

Jezus powiedział: „Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim” (Łk 14:26). Jest tu użyty bardzo mocny język po to, aby wskazać, że nadmierne przywiązanie do czegokolwiek będzie ogromną przeszkodą naśladowania Chrystusa, co jako główne zadanie ma spowodować zmianę umysłu czy perspektywy (metanoia).

Podróż Chrystusa zawsze wiąże się z dalszą drogą ku nieznanym ludziom, którzy dobrze usadowili się w bezpiecznej strefie życia i tego co znajome. Jezus nie mówi o przyłączeniu się do nowej denominacji czy nowego systemu bezpieczeństwa. Grupowe myślenie dalej pozostaje grupowym myśleniem, bez względu na to jakiej grupie przysięgniesz lojalność.

Opuszczenie „domu” jest wyzwaniem dla większości. Jeśli spędziłeś mnóstwo czasu budując swój własny, osobisty projekt zbawienia, swoją wieżę powodzenia, swoją wieżę własnej ważności i uważnie otaczałeś to logiką, w tym odpowiednim rozdziałem i wersem (z Biblii) to jest prawdopodobne, że nie chcesz opuścić tego i iść „do ziemi, której nie znasz”.

Niemniej jednak, wydaje się, że, gdy zdecydujesz się opuścić swoją bezpieczną strefę czy system grupowego myślenia oraz jego totemiczne rytuały, boska grawitacja przejmuje cię a podróż zaczyna mieć swoje własne życie i śmierć. Jest to jedyny sposób na to, aby każdy z nas został rzeczywiści poprowadzony do „całej prawdy”. Nigdy nie zobaczysz szczytu „całej prawdy” jeśli nie zechcesz choćby spojrzeć poza to, zdecydowałeś już wcześniej, że tam jest. Nie znaczy, że tego tam nie ma, po prostu nie chcesz tego zobaczyć. Ta staromodna religia jest wystarczająco dobra, stare bukłaki dadzą radę, więc po co miałbym zaszywać nowy worek czymkolwiek, lepiej zostawić dziurę tak, jak jest.

Nic więc dziwnego, że jest tak wielu gniewnych, skupionych na sobie, sprawiedliwych we własnych oczach ludzi i nic dziwnego, że nie ma różnicy czy to w polityce czy w religii. Powinno być oczywiste dla wszystkich, że jedni i drudzy są wyćwiczeni w powierzchowności. W wierze nie chodzi o powtarzanie tego co znane – jest to podróż ku nieznanemu.

29 lipca
Ogromne szkody zostały wyrządzone przez nadużycie wierzeń, władzy, rytuałów i tradycji zarówno przez ludzi religijnych jak i polityków. Większość z nas wie w pewnym stopniu jakie zniszczenia i niedojrzałość zostały spowodowany zwykłym poleganiem na strukturze czy autorytecie/władzy. Gniewne, samo-sprawiedliwe opinie ślepota są tak niszczące ponieważ usuwają potrzebę zadawania pytań czy patrzenia poza i rodzą przekonanie o tym, że belka zawsze jest w cudzym oku. Zachodni kościół, podejmując próbę powstrzymania ludzi przed szukanie, czy „wyjściem z domu” doprowadził do mistrzostwa sztukę szybkich odpowiedzi, co niezaprzeczalnie spowodowało powstania osądzającego i gniewnego „Pierwszego Kościoła Starszego Brata”.

Większość wojen, ludobójstw i kultów zostało stworzony przez nie kwestionujących uczniów egoistycznych przywódców. Robimy tak dlatego, że jest jakaś dziwna wygoda i poczucie bezpieczeństwa pozostawaniu w ramach jego/jej teologii, nawet jeśli są złe czy całkowicie sprzeczne z nauczaniem Jezusa. Uwalnia nas to od ciężaru myślenia, odrzucenia wywołanego kwestionowaniem oraz od osobistej odpowiedzialności.

Wszyscy jesteśmy stworzeniami, które kochają identyczność, familiarność i to co powszednie oraz naszą własną grupę. Większość nie porzuci bezpieczeństwa jakie daje nasza własna grupa, dopóki nie zostanie do tego zmuszona. Niemniej, bez tego oddzielenia będzie utrzymywało się zaufanie do systemu wierzeń (grupowego myślenia) jako zbawienia. Jest to najbardziej powszechnym fałszywym substytutem autentycznej przemiany oferowanym przez fundamentalistyczną religię. znaczy to, że nie ma tam prawdy w ogóle, lecz najskuteczniejsze kłamstwa to takie, które zawierają w sobie 90% i mogą pojawiać się nam jako „aniołowie światłości”. Dlatego tak łatwe jest zwidzenie. Na przykład: jeśli wierzysz, że Bóg będzie torturował i palił na wieki choćby jedną osobę za jaj zachowanie to minąłeś się z całym przesłaniem i celem przyjścia Jezusa. Wiem, że wielu nie jest w stanie zobaczyć tego jakby nie byli ślepi, a jednak nie mogli zobaczyć (J 9:41).

Dajemy innym zgodę na to, aby nas prowadzili jak jagnięta na rzeź, w stronę religijnego systemu wierzeń, który mówi, że jeśli zachowasz zasady, to zasady zachowają ciebie. Jeśli staniesz mocno na „naszych” przekonaniach i praktykach, zostaniesz uratowany z piekła, które czeka na tych, którzy tego nie robią. Jesteśmy przekonani, że nasze Biblie dowodzą tego, że Jezus jest Bogiem i że on wierzy w to co ja (my) wierzymy. Jesteśmy przekonani, że jeśli dowiedziemy, że ci spoza naszego kultu błądzą to wygramy trofeum prawdy i życie wieczne. Jest to zarówno smutne jak i bardzo przerażające, lecz jedyne co potrafi dualistyczne myślenie.

Nikt z nas nie może kochać bliźniego tak, jak Chrystus kocha kościół, dopóki nie będziemy w stanie bez mrugnięcia okiem utrzymywać własnej tożsamości równocześnie cierpliwie rozumieć tożsamości innych. Ci, którzy budują mury wokół swojej wyjątkowej grupy nigdy nie będą mieć pożytku z ludzi z „zewnątrz”, z tych, którzy są poza ich sferą kontroli, a prawdopodobnie będą ich bardzo nienawidzić.

<|>


Stan_26/27.07.2019

Stan Tyra

26 lipca o 07:15 ·

Zawsze mam nadzieję , że cokolwiek piszę zachęca do patrzenia i daje zgodę na zobaczenie, równocześnie nie mówiąc o tym co masz zobaczyć. Nie musisz sobie niczego wyobrażać, próbować i rozumieć, czy złapać „to” właściwie, cokolwiek „to” jest. Wszystko co możesz i musisz zrobić to być połączonym i obecnym, równocześnie kontynuując podróż.

„Jeśli we mnie trwać będziecie a Ja w was, jesteście moimi uczniami, ja wam pokaże prawdę i prawda was wyzwoli” (J 8:31-38).

Jesteśmy zaproszeni do tego, aby iść za tym, który zawsze „zmierza przed wami do Galilei” Chrystus zawsze prowadzi nas ku temu, na co nigdy nie jesteśmy przygotowani, a jedynie możemy w tym uczestniczyć w bieżącej chwili. Musimy pamiętać o tym, że bieżąca chwila nie dzieje się w umyśle. Umysł może tylko być „przed” lub „po”. Umysł nie wie, w jaki sposób być obecnym teraz. To dlatego duch zaprasza nas aby „wyjść poza umysł” (meta-noia).

Gdy jesteś przyłączony i obecny nie będzie już żadnych przypadków. Jedność dostraja cię do wszystkiego. Nie potrafię tego wyjaśnić, lecz wiem, że to prawda. Prawdziwe Ja nieskończenie odradza się, ponieważ jest stale połączone z krzewem winnym i przynosi wiele owocu. Jak pokazał Jezus, bycie obecnym,trwanie.. może sprawić, że możesz stracić ucho i je ponownie odzyskać.

Taka jest odradzająca się natura łączności. Nie ma niczego ostatecznego, a wszystko jest przywracane ku dobremu.

Fałszywe ego jest oderwane od krzewu winnego i bezużyteczne, jego życie jest uważane za ostateczne i bezsensowne. Zawsze jest skupione na rozumie, logiczne, delikatne i niepewne. Zbyt dużo czasu spędziliśmy na próbach wyobrażania sobie, zrozumienia, zamiast uczyć się być po prostu obecnym i iść za tym. Na szczęście, wszyscy zostaliśmy zbawieni/uratowani pomimo nas samych, ponieważ tam gdzie grzech obfituje, łaska jest jeszcze bardziej obfita.

27 lipca

Wyłącznie to, co dojrzałe może zrozumieć niedojrzałość, dlatego tak ważna jest rola autentycznych Starszych w religii i społeczeństwie. Problem jest w tym, że pomyliliśmy bycie starszym z byciem członkiem rady starszych, więc nadal ślepy prowadzi ślepego.

Nieprawdziwi starsi po prostu utwierdzają ludzi na ich poziomie niedojrzałości, odrzucając i osądzając wszystkich innych. Następnie niedojrzałość kocha ich i wybiera ich za to, że są równie niedojrzali i wyjątkowi. Bóg zawsze posuwa ludzkość do przodu przez zdrowych i zatem świętych ludzi, lecz to zazwyczaj staje się przyczyną zabijania ich.

Jednym z moich ulubionych powiedzeń Einsteina jest: „Żadnego problemu nie rozwiąże umysł, który go stworzył”. Jedyni ci, którzy wzrośli w „mądrości, wieku i łasce” (Łk 2:52) są w stanie być cierpliwi i rozumieć wszystkie poprzednie stany życia i niedojrzałości. Dlatego właśnie musimy opadać i wznosić się, bo w przeciwnym razie nie będziemy w ogóle rozumieć tych, którzy są w stanie poniżenia i mieć do nich cierpliwość. Będziemy zwyczajnie stać z wyniosłym samozadowoleniem i osądzać ich za to, że tam się znajdują.

Fundamentalizm jest tak nieskuteczny dlatego, że przeważnie to niedojrzali ludzie prowadzą niedojrzałych. Plemienność i zbiorowe myślenie nie są w stanie istnieć bez silnej egotycznej postawy, co występuje w większości zachodnich religii. Wschodnie religie są gorąco krytykowane i potępiane przez zachodni kościół za to, że próbują patrzeć na życie z innej perspektywy i kierować do innego celu.

Wczesne stany religii zawsze są skoncentrowane na stajence z zamiarem przygotowanie miejsca, w których Chrystus może się narodzić. Problem z tym jest taki, że większość ludzi jest tak zajęta swoja stajenką i upewnianiem się, że ich stajenka jest lepsza od innych, że tak naprawdę nigdy nie robią miejsca na urodzenie się Chrystusa, a zatem nigdy nie ma tam „miejsca dla niego”. Ich „Inn” jest pełen ludzi takich jak oni sami.

Jezus nigdy nie potrzebował ani nie domagał się doskonałej stajni, lecz po prostu miejsca, które byłoby dla niego i które byłoby dla wszystkich, którzy przyjdą z Nim. Wydaje się, że zwierzęta i natura mają większą świadomość i umiejętność dostosowania się do boskich spraw niż ludzie. Prawdopodobnie dlatego to ludzie, którzy nie znaleźli miejsca w tradycyjnym kościele znajdują faktycznie Boga i są przemieniani w niekościelnych miejscach. Prawdopodobnie natura przygotowała dla nich miejsce i zaprosiła ich do narodzenia się manifestacji Chrystusa, którego noszą. Myślę, że dlatego wielu wygląda na dzikusów tak, jak Jan Chrzciciel. Pojawiają się z szarańczą w zębach i miodem na twarzy, lecz na szczęście to oni są w stanie wskazać na baranka. To jest bardziej pobożna droga niż wielu z tych, którzy stoją obok Niego i „nie znają go”.

<|>

Królewskie dzieci oraz pozostali ludzie w Królestwie_4

THE CHURCH WITHOUT WALLS

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

W podsumowaniu tej serii, na wstępie pozwólcie mi od razu powiedzieć, że tego co wiemy jest o wiele, wiele mniej od tego, czego jeszcze nie wiemy.  Słowo daje nam tylko pewien zarys tego, co ma nadejść i wydaje mi się, że znalazłszyTHT CHURCH WITHOUT WALLS się po ‘drugiej stronie’, wiele razy patrząc na coś powiemy „Aaa, to o to chodziło”. To jest właśnie naturą proroctwa, że możemy zrozumieć je w pełni dopiero wtedy, gdy się wypełnia.

Pozwólcie, że podsumuję nasze dotychczasowe ustalenia:

Zaproszeni na ucztę weselną Baranka to ludzie, którzy umarli w Chrystusie przed tym, jak Trąba Ostateczna zabrzmi; także ci którzy usłyszą jej dźwięk. Wszyscy oni zostaną przemienieni  i na zawsze już będą z Panem. ( 1 Kor. 15: 40-55)

Ludzie, którzy umrą w Panu w czasie Wielkiego Ucisku, który nastąpi na Ziemi  w czasie, gdy w niebie będzie odbywała się uczta weselna Baranka – oni oczywiście nie będą uczestniczyć w uczcie weselnej, ale będą częścią rządzących i panujących z Chrystusem w czasie Millenium. (Obj. 20: 4)

W Ewangelii Mateusza 25 widzimy, jak po swoim powrocie Pan podzieli narody na owce i na kozły.  W Zach.14 czytaliśmy, że niektóre narody nie będą chciały pójść na Święto Szałasów, aby oddać cześć Królowi i w wyniku czego Pan zatrzyma deszcz w ich kraju – przypuszczalnie aż do chwili, gdy będą z tego pokutować.

Nasze uwielbione ciała

W 1 Kor. 15: 39-51 Paweł wspomina: „Nie każde ciało jest jednakowe… są ciała niebieskie i ciała ziemskie. A powiadam, bracia, że ciało i krew nie mogą odziedziczyć Królestwa Bożego ani to, co skażone, nie odziedziczy tego, co nieskażone. Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni…

Mówi tutaj o naszym uwielbionym ciele, które otrzymamy przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych. W Rzym. 8:22-23 czytamy: „całe stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd. … lecz i my sami, którzy posiadamy zaczątek Ducha, wzdychamy w sobie, oczekując synostwa, odkupienia ciała naszego”

Odkupienie ciała, o którym tu mowa, to nie tylko prawda teologiczna, że Jezus nas odkupił, ale również dosłowne tego wypełnienie – otrzymanie uwielbionego, niebiańskiego ciała. Wzdychamy do tego.

O tym samym, czytamy również w 2 Kor. 5: 1-8, że nasze ciała niebiańskie są „nie rękoma zbudowane, wieczne. Dlatego też w tym doczesnym (ciele) wzdychamy”. Paweł nie mówi tutaj, że chcemy przedwcześnie zakończyć naszą ziemską egzystencję ale, że wzdychamy w tęsknocie za nowym ciałem i naszą przyszłością. Jego konkluzja brzmiała, że „być nieobecnym w ciele, to być obecnym z Panem”.

Pierwszą rzeczą, którą pamiętam, jaką powiedział mi Pan, była kwestia uwielbionego ciała: „Kiedy otrzymasz już swoje uwielbione ciało, przekonasz się, że nie podlega ono naturalnym ziemskim prawom”. Zapytałem, co ma na myśli i odpowiedział: „Jeśli chcesz chodzić, możesz iść. Jeśli chcesz biegać, możesz biec. Jeśli chcesz pływać, możesz płynąć. Jeśli chcesz latać, możesz lecieć. Jeśli chcesz znaleźć się gdzieś, możesz znaleźć się tam w oka mgnieniu”.

Jezus jest pierworodnym z wielu, którzy powstaną z martwych. Sposób, w jaki pojawiał się i znikał ludziom, jak przechodził przez zamknięte drzwi pokazuje jak będziemy poruszać się w naszych uwielbionych ciałach.  Zwróćcie też uwagę na to, że po swoim zmartwychwstaniu, mógł On również spożywać chleb, ryby i plaster miodu (Łk 24:42, Mk 14:22)

To oznacza, że nasze uwielbione ciała będą mogły spożywać ziemskie pokarmy, gdyż ziemskie rzeczy są niższą formą stworzenia. Pamiętacie także, jak Eliasz w 1 Król. 19: 4-8 zjadł posiłek dostarczony przez anioła i „posiliwszy się, szedł w mocy tego posiłku czterdzieści dni i czterdzieści nocy”? To pokazuje nam, że niebiański pokarm jest wyższą formą stworzenia (tak jak nasze niebiańskie ciała) i dla naszego ziemskiego ciała jest ‘super-hiper-pokarmem’.

Będziemy panować na ziemi mając uwielbione ciała. Będziemy poruszać się w słowie wiedzy i mądrości i wszelkich innych darach, gdy będą potrzebne, by móc właściwie zarządzać, panować sprawiedliwie zarówno wobec sprawiedliwych jak i niesprawiedliwych ludzi.  Ty i ja będziemy częścią służby rządowej, ale będziemy wyposażeni w uwielbione ciała i w dary Ducha!

Spojrzenie w przyszłość

Gdy Jezus powróci, będzie rządził jako Król całej Ziemi i będzie to czynił z Jerozolimy. Izrael w końcu zajmuje przywódcze miejsce pośród narodów Ziemi.

W Ewangelii Mateusza użyto słowo „królestwo” 55 razy, z których zdecydowana większość była w odniesieniu do Królestwa Niebieskiego. W całym Nowym Testamencie użyto je 154 razy. Musimy więc uświadomić sobie, co to oznacza być członkiem rodziny królewskiej w królestwie, ponieważ w taki sposób jesteśmy nazwani w Chrystusie – jesteśmy dziećmi Króla.

Poznawszy Jezusa, jesteśmy w procesie ustanawiania Go królem w każdym aspekcie naszego życia. Obecnie, w każdej dziedzinie życia, znamy Go jako Zbawiciela. Ale poznanie Go również jako Króla jest procesem zajmującym całe życie. Proces ten to uczniostwo.

Ci, którzy Go znają, są mu poddani w swych sercach, choć nie zawsze są Mu posłuszni w umyśle i ciele. Pewnego dnia nasze uwielbione ciało dopełni naszą trójkę: nasz duch, dusza i ciało będą w Nim jednością. Wszystko będzie wypływać z naszego ducha do naszej duszy, która będzie w 100% w Nim odnowiona, potem do naszego ciała, które, będąc stworzone z niebiańskiej materii, chce być posłuszne Panu we wszystkim.

Przeminie nasz doczesny przybytek, który chce podążać na modłę tego świata, który, jak to zauważył Paweł w Rzym.6, nieustannie się zmaga z tym, co chce zrobić a tym jak potem kończy. Cała ta walka przeminie.

Będąc kompletną całością, stworzonym w 100% z niebiańskiej materii, nasz duch, dusza i ciało nigdy więcej już nie będą się zastanawiać, czy oby np. za 10 000 lat nie zbuntują się i nie odrzucą Jezusa  lub czy może nie popełnią jakiegoś grzechu w trakcie trwania Millenium i zostaną wyrzuceni…. Nie! W 100% będziemy stworzeni z niebiańskiej materii, gdzie przepływ odbywa się w doskonałej harmonii, z ducha do duszy a potem do ciała.

Jesteśmy członkami rodziny królewskiej. Odziedziczymy Ziemię. Pamiętajmy o tym w chwilach, gdy życie nam się wali. To tylko chwila i bez względu na to, co inni o tobie myślą – wszystko to zniknie w chwili, gdy staniesz przy Jezusie a On powie Ojcu, że cię zna. „Zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy… obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (w pełnej chwale)” (1 Jan 3: 1-2)

John Fenn

Stan_24/25.07.2019

Stan Tyra
24 lipca
Kontynuujemy temat uczty i posiłku z wczoraj. Spójrzmy na to, co tradycyjnie nazywamy Wieczerzą Pańską, co również zamieniliśmy na posiłek wartościujący dla „zbawionych” i czystych. Pamiętam, jak byłem przerażony w kościele jako nastolatek słysząc, że „jedzenie w niegodny sposób” mogło spowodować śmiertelne uderzenie pioruna za udział w tym rytuale. Zaczynałbym godzinami wcześniej wyznawanie, zanim próbowałem przeżyć to zdarzenie 😜
Niemniej, ten posiłek z Jezusem nie miał nic wspólnego z godnością, a we wszystkim dotyczył społeczności i włączenia tych „niegodnych”. Nie mieli pojęcia o czym mówił, gdy powiedział: „to jest ciało moje…”, nie wiedzieli, że przy wspólnym stole zasiadło dwóch zdrajców (Judasz i Piotr) oraz mała grupa zmieszanych mężczyzn, którzy nigdy nie wypiliby „krwi” (Kpł 17:12), ponieważ czyniąc to sami stali by się z pewnością nieczystymi grzesznikami.

Wieczerza Pańska była w rzeczywistości zebraniem ludzkości, niegodnych a jednak zaproszonych i zdecydowanie mile widzianych. Jedno, co wiedzieli, to to, że przesłanie Jezusa było całkowicie niekonwencjonalne a Jego życie wyglądało na stałe gromadzenie się przy stole z najgorszą częścią ludzkości czy też „jedzenie z grzesznikami”, .

Wydaje się, że Bóg zawsze stara się dać Boga, a jednak jakby nikt nie chce Boga, lecz to, czego chcemy to system wartości. Lubimy wyścig wyższości i rytuały „zwycięzców”… Ostatnia Wieczerza – posiłek religijnych czempionów!!! Uwielbiamy nagradzanie nas za to, na co, wydaje nam się, zapracowaliśmy i zasłużyli.

Naszym problemem jest to, że dar nic nie mówi o mnie, a wszystko o dawcy. To jest główny problem z powodu ego, które zawsze wrzeszczy „patrz na mnie!”, „zauważ mnie”, „słuchaj mnie”, „oklaskuj mnie”. Dlatego właśnie Maria jest doskonałym miejscem narodzenia Boga, jest, podobnie jak my, niczego nie spodziewającą się służącą (Łuk 1:38), która może tylko powiedzieć: „Jak to się stanie?”

25 lipca
Jan Chrzciciel, największy starotestamentowy prorok czyni wspaniałe odkrywcze ogłoszenie, którego zdaje się ciągle nie rozumiemy: „Oto Baranek, który gładzi grzech świata” (Jn 1:29). Jak to się stało? W jaki sposób Baranek Boży „gładzi” nasz grzech?

Jezu gładzi grzech świata w ten sposób, że ujawnia czym grzech rzeczywiście jest i, prawdopodobnie nawet bardziej, czym nie jest. Grzech to nie lista złych zachowań, „gorących grzechów” czy łamania jakiegoś chrześcijańskiego kodu prowadzenia się. Grzechem jest wiara w to, że my w jakikolwiek sposób z naszej strony przez robienie czegoś, lub nie robienie, „uczyniliśmy” siebie dobrymi, sprawiedliwymi czy niewinnymi. Jest to (chybienie) rzeczywistego i autentycznego siebie (cel) przez założenie, że stworzone przez siebie „sprawiedliwe” ja jest dobre czy niewinne w oparciu o nasze własne uczynki, w tym obficie zlaną łzami deklarację „modlitwy grzesznika”.

Nie.
Baranek Boży jest to historia o ukrzyżowanej niewinności, a nie zła ocenionego na podstawie zachowania.

W Księdze Wyjścia każda rodzina miała wybrać „doskonałego” małego baranka i sprowadzić go do domu a po czterech dniach zabić.
Co zrobić!!!??? Pomyśl o tym, co mówi nam ta opowieść. Po czterech dnia ten mały baranek stawał się częścią rodziny. Niewinną i zaakceptowaną częścią rodziny. Pascha mówi nam o śmierci czegoś zaakceptowanego, dobrego, niewinnego, cenionego i kochanego.

Jest to obraz mojego ego, mojego fałszywego ego, które zawsze czuje się niewinnie, zgnębione, a gdy zachowuje wszystkie zasady nawet „dobre”. To dlatego Jezus nie wahał się ogłosić, że nie jest dobry. On wiedział, że był tak określany, ze względu na swoje zachowanie i nie zgadzał się na taką etykietkę, ponieważ wiedział, że nie była prawdziwa.

Jezus na krzyżu to nie ukrzyżowanie złego ego, lecz tego dobrego i niewinnego ego. Ten doskonały baranek „bez jakiejkolwiek skazy”. O ile miał wszelkie powody, aby odgrywać ofiarę, nie robił tego, ponieważ nie był przywiązany do siebie, nawet to swego „Bożego ego”. To nasze przywiązanie do tego ego odpada czy „ginie”, to, które prowadzi do największych iluzji czy grzechu. To właśnie ten stworzony na własny obraz i skonstruowany przez siebie „niewinny” Baranek ma być zgładzony”. To nie moje złe ja musi zginąć, lecz dobre ja, aby to większe ja, Chrystus, mogło się pojawić. Jezus umiera, Chrystus zmartwychwstaje. I tak jest z każdym, kto Go naśladuje.

<|>

Kiedy jest czas, aby opuścić Kościół?

Jeśli w twoim kościele występuje którykolwiek z tych znaków, zmierzaj do drzwi.

(Gearstd/Getty Images)

Pewien mój przyjaciel z Anglii  poprosił mnie ostatnio o radę w poważnym dylemacie. Jego pastor miał pozamałżeńskie romanse, mimo to nigdy po ujawnieniu skandalu nie ustąpił. Mój przyjaciel czuł się coraz bardziej niewygodnie, a zaalarmowany został, gdy nękany problemami pastor ogłosił, że w weekend zamierza wkładać ręce na każdego członka kościoła, aby udzielić „specjalnego objawienia”.

Ten pastor miał pewną bazę lojalnych fanów, lecz niedzielny tłumek kurczył się, ponieważ śmierdziało problemami. Ludzie wiedzieli, że nie jest w porządku, aby ten człowiek pozostawał w przywództwie, nie przyjmując osobiście żadnej poważnej posługi duszpasterskiej. Poleciłem przyjacielowi, że popędził w kierunku drzwi.
Nigdy wśród licznych moich podróży nie znalazłem doskonałego kościoła, lecz są kościoły, które zasługują na to, aby je nazwać niezdrowymi. Choć wierzę, że nie powinniśmy zbyt szybko rezygnować z kościoła, jest kilka ostrzegawczych znaków, które powinny zatrzymać nas, abyśmy zadali sobie pytanie czy nie powinniśmy znaleźć lepszego pastwiska.

Brak odpowiedzialności. Tam gdzie jest wielu doradców jest bezpiecznie (p. Przyp 11:14). Znacznie mniej bezpiecznie – a może nawet niebezpiecznie – jest wtedy, gdy kościół prowadzony jest przez przywódcę, który się całkowicie izoluje. Wszyscy liderzy powinni być graczami zespołowymi. Powinni starać się o rady kompanów, jak też siwowłosych mężczyzn i kobiet, których mądrość nabyta jest doświadczeniem. Jeśli pastor czy lider nie jest otwarty na korektę i nadzór nad finansami zmierza ku ruinie. Jeśli pozostaniesz w takim kościele możesz rozbić się razem z nim.

Duchowy elitaryzm. Zdrowi liderzy kochają całe ciało Chrystusa. Strzeż się każdego kościoła, który twierdzi, że ma „wyłączne” objawienie czy wskazuje na swoją wyższość nad innymi chrześcijanami. W taki sposób zaczynają się kulty. Jeśli pastor kiedykolwiek zrobi taką uwagę to najwyższy czas na to, aby strzepnąć kurz ze stóp i ruszyć dalej. Ugruntowana niemoralność. Apostoł Paweł nakazał liderom wymuszanie biblijnej dyscypliny. Musi to być czynione z łagodnością (p. Ga 6:1), lecz mimo wszystko ze zdecydowaniem, ponieważ przeciwnik chce przeniknąć kościół przy pomocy moralnego kompromisu. Jeśli pastor jest zaangażowany w cudzołóstwo czy perwersję i nadal głosi, równocześnie odmawiając przyjęcia karcenia, jego niepokutujący duch wpłynie na całe zgromadzenie, i możesz spodziewać się tego, że niemoralność będzie się rozpowszechniać. Nie daj się skalać.

Autorytarny duch. Zdumiewa mnie to, jak wiele duchowych nadużyć jest tolerowane współcześnie w kościele. Nie ma doskonałego pastora i wszyscy musimy wykazywać cierpliwość wobec upadków innych, lecz jeśli przywódca kościoła jest werbalnie napastliwy wobec swego zespołu czy członków zgromadzenia, bezpośrednio łamie Pismo. Apostoł Paweł nauczał, że przywódcy kościoła nie mają być „gniewni” czy „kłótliwi”, lecz „powściągliwi” i „łagodni” (p. 1Tym 3:2-3). Jeśli twój pastor nie jest w stanie kontrolować swego gniewu czy nie chce pokutować z dyktatorskiego stylu, lepiej znaleźć innego.

Nieposkromiona chciwość. Paweł daje wyraźnie do zrozumienia, że lider nie ma po co brać się za służbę, jeśli nie jest „wolny od miłości do pieniędzy” (1Tym 3:3). Niemniej, wywróciliśmy współcześnie ten wymóg do góry nogami. Daliśmy chciwym szarlatanom dostęp do linii lotniczych i pozwoliliśmy im skorumpować kościół głoszeniem skupionym na pieniądzu. Pastor nie musi żyć w ubóstwie, lecz jeśli naciska na to, żeby żyć w zbytku – manipuluje ludźmi w czasie zbierania pieniędzy, aby wycisnąć pieniądze z ich portfeli na zapłacenie za swoje zabawki – to ty wspierasz jego nałóg.

Fałszywe doktryny i manifestacje. O ile pastor powinien być otwarty na spontaniczną pracę Ducha Świętego to musi również  strzec trzodę przed zwiedzeniem. W wielu segmentach dzisiejszego ruchu charyzmatycznego dziwaczne wpływy New Age zostały z całego serca przyjęte, i wygląda na to, że chrześcijanie pozbyli się daru rozeznawania. Jeśli kościół skupia się na objawieniach jakiegoś szczególnego proroka, czy idzie w dziwacznym kierunku – kosztem solidnej doktryny – powinieneś udać się szybko gdzieś indziej.

Kultura pychy. Niektórzy przywódcy kościoła mają tak niskie poczucie bezpieczeństwa, że, aby funkcjonować, fabrykują wokół siebie poczucie ważności. Otaczają się ochroniarzami, „giermkami”, agentami i asystentami, nigdy nie budując szczerych relacji z członkami swego kościoła. Uważają, że w kościele chodzi tylko o ich sceniczne przedstawiania, więc polegają na głośności, teatralnych gestach, ubraniach i wielkim wejściu, co ma zrobić wrażenie na kościele, zamiast być normalnymi, osiągalnymi, dostępnymi sługami.

… który(a) jesteś w Niebie

Phil Drysdale

Kilka tygodni temu całkiem sporo ludzi zaniepokoiło się tym, że odniosłem się do Boga przy pomocy żeńskich zaimków. Dla mnie nie stanowiło to problemu, ponieważ dawno temu przeszedłem poza swoją potrzebę opisywania Boga jako wyłącznie mężczyznę czy kobietę.
Z pewnością Bóg obejmuje wszystko, co czyni z nas mężczyzn i kobiety, lecz sam nie jest wyłącznie jednym czy drugim.

Zarówno „On” jak i „Ona” są w pewnym sensie poprawne, jak i w innym sensie niepoprawne.
Bóg nie jest równocześnie ani jednym ani drugim. Mężczyźni i kobiety zostali stworzeni na „Jego” obraz, lecz Bóg nie jest ograniczony naszym obrazem. Możesz mieć zabawkę, która reprezentuje prawdziwy samochód, lecz nie przyjdzie ci do głowy wybrać się tą zabawką do pracy! Prawdopodobnie nie ma tam nawet silnika!
Ostatecznie, kogo to obchodzi czy nazywamy Boga mężczyzną czy kobietą, gdy Bóg jest istotą, która raz spotkana, całkowicie wykracza poza te koncepcje.
Nazywamy atom protonem czy neutronem lecz nie jest to jakoś szczególnie właściwe? Może jeśli weźmiemy pod uwagę oba, znajdziemy się bliżej, lecz i tak w tej miksturze będą nam potrzebne elektrony. Dalej jednak, gdy już skupimy się na elektronach i protonach, będzie nam brakować piękna kwarków i subatomowych cząsteczek. Jest ciągle MNÓSTWO więcej niż ta jedna czy dwie rzeczy, na których możemy się zafiksować.

Spotkajmy się z tym: każdy wyraz jaki użyjemy do opisania Boga, czy nawet wiele pięknych słów spiętych razem ostatecznie BARDZO zawodzi. Nadmierna koncentracja na nich grozi tym, że nigdy w nowy, ekscytujący sposób nie zrozumiem, kim jest Bóg. Ograniczamy nasza relację z Bogiem, który jest nieograniczony.
Nawet najlepsze z naszych słów,.. tak nawet w z Biblii zawodzą jeśli chodzi o pełny opis tego, kim jest Bóg.


Stworzone słowa nigdy nie s w stanie doskonale opisać tego, co nie jest stworzone. Można przeczytać tysiąc poematów o wschodzie Słońca, lecz nigdy nie będą w stanie uchwycić tego, co możesz zobaczyć osobiście. To jest doskonałe podsumowanie tego, co się dzieje, gdy Bóg osobiście pojawia się, mówiąc: „w poszukiwaniu Mnie badałeś gorliwie wszystkie
te słowa a jednak gdy patrzysz mi w twarz, nie rozpoznajesz Mnie, kim jestem”.
Powiedziano o Jezusie, że nawet całego atramentu nie wystarczyłoby na spisanie ksiąg o tym, kim On jest i co uczynił… a to mnóstwo jest atramentu!

Tak, wiem, że Jezus jest mężczyzną, lecz jak mógłby Jezus mówić do wielkich tłumów, przebywać wśród grzeszników, przemawiać w świątyni i spotykać się ze śmietanką społeczną, gdyby było kobietą (czy interseksem?)

Czy fakt, że Jezus był mężczyzną oznacza, że Bóg ma penisa? Że ma chromosomy X i Y. Że może mu urosnąć broda?
Osobiście, nie ma dla mnie znaczenia czy nazywasz Boga Ojcem, Matką, Nim, czy Nią. Moim zdaniem, raczej dziecinne jest skupiać się tych rzeczach. Bóg jest przecież tym, który trzyma wszystko razem, tym, który daje ci w płucach tchnienie i sprawia, że możesz spierać się o płeć Boga. Przecież nie jest On dosłownie jakimś drobnym mężczyzną czy kobietą utrzymującym razem atomy w powietrzu. Gdyby chirurg mógł otworzyć twoje serce, nie znalazłby tam człowieka Jezusa, którego zaprosiłeś, gdy zostałeś zbawiony.
To, co mnie interesuje to abyśmy znaleźli łaskę, potrzebną do znoszenia tego, jak inni wyrażają się o Bogu (jakiego języka używają) i ich doświadczeń z Bogiem.
Boże uchowaj, aby ktoś, kto został zgwałcony przez swego ojca mógł łatwiej zrozumieć wszechmiłującą istotę, która jest Matką, niż Ojcem. Czy musimy powstrzymywać tą „herezję”? Czy wolno nam zadusić taką okazję, aby ktoś mógł zostać uzdrowiony i połączony z Bogiem?

Na pewno powinniśmy celebrować to, że Bóg jest większy i sięga do nas właśnie tam, gdzie jesteśmy.
Czy zapominamy o tym, że Biblia często mówi o Bogu jako o kokoszy, matce niedźwiedzicy, matce orle, ludzkiej matce, że mówi o tym że Bóg nas zrodził, karmi piersią, że El Shaddai (żydowskie imię Wszechmogącego, które zostało zapożyczone z innej pogańskiej religii), literalnie znaczy: „ta, która ma wiele piersi”? Uspokójmy więc nieco skakanie do gardeł ludzi, którzy korzystają z innych niż my metafor na opisanie Boga…
Wyjdźmy temu naprzeciwko: Wszystko, cokolwiek mówimy, aby opisać Boga to metafora.
Radością jest pokazanie się z taką wielką ilością metafor dla Boga, jak tylko możemy. Być może, ale tylko być może, nieco lepiej opiszemy wschód słońca, lecz, przy odrobinie szczęścia, nie okradniemy siebie samych z radości osobistego oglądania wschodu.

Mnóstwo miłości
Phil