Category Archives: Grady J. Lee

Biologia Bożego Narodzenia

J. Lee Grady

Tłum.: BM

 Zrodzenie z dziewicy przeczy prawom nauki. Lecz nasza wiara opiera się na cudzie Wcielenia.

Moja żona i ja mamy cztery córki. Osobiście byłem w szpitalu przy narodzinach każdej z nich. Normalna ilość krwi, bez poważnych komplikacji. Nasza najstarsza rodziła się całe wieki. Drugiej córce tak się spieszyło, że omal nie wylądowała na podłodze szpitalnego korytarza. Trzeciej pępowina zawiązała się na supeł w łonie matki. A nasza najmłodsza córka po prostu cichutko się wysmyknęła, jakby chciała powiedzieć: „OK, już jestem. Co dalej?”.

Nie miałem wiele do roboty na sali porodowej. To moja żona była bohaterem. To ona się pociła, napinała, pchała, nabierała powietrza i wydychała. Pogładziłem ją po ramieniu kilka razy i pochłonąłem kilka pączków.

„Koncepcja zrodzenia dziecka przez kobietę bez udziału mężczyzny jest śmieszna dla niewierzących. To przeczy wszelkim prawom biologii”.

Normalne narodziny są zdumiewające, bez względu na to czy mają miejsce w szpitalu, w domu, czy na tylnym siedzeniu taksówki. Jednak, gdy myślę o narodzinach Jezusa, jestem pełen podziwu i to nie tylko ze względu na wyboistą drogę do Nazaretu, jaką Maria i Józef musieli pokonać, braku znieczulenia podczas porodu czy surowości żłobka, ale również z powodu sposobu w jaki Jezus został poczęty. Maria była dziewicą. Józef, „ojciec”, poza tym, że miał stać z boku to nic więcej wspólnego z tym nie miał.

Sekularyści i liberalni teologowie od wieków wyśmiewają narodziny z dziewicy. Thomas Jefferson nazwał je nawet bajką, podczas gdy episkopalny heretyk Jon Shelby Spong dał temu nazwę „mityczne wejście”. Koncepcja zrodzenia dziecka przez kobietę bez udziału mężczyzny jest śmieszna dla niewierzących. To przeczy wszelkim prawom biologii.

Ale Maria nie była prześmiewcą. Zapytała anioła jak się urodzi to dziecko, a on jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na ciebie i moc najwyższego zacieni cię” (Łuk. 1:35).

Ja bym zapytał o więcej szczegółów. (Hmm, dzięki Gabriel, ale tak naprawdę, to jak ten proces zapłodnienia ma wyglądać?’). Ale Maria nie wdawała się w szczegóły. Uwierzyła temu, co powiedział Gabriel i poddała się Bogu z dziecięcą wiarą.

Greckie słowo „zacienić”, episkiazo, odnosi się do obłoku Bożej obecności, która materializowała się w tabernakulum Mojżesza. Amplified Bible tłumaczy Łuk. 1:35 w ten sposób: „zacieni cię, jak świecący obłok”. Ten sam obłok unosił się nad arką przymierza, niesioną przez lud Boży przez pustynię i ten sam, co wypełniał świątynię Salomona jako widzialna chwała Boga.

 Pomyśl o tym. Ten sam obłok chwały, który spowodował, że twarz Mojżesza jaśniała, gdy schodził z góry ze spotkania z Bogiem, zacienił dziewicę i umieścił boskie nasienie w jej łonie. Bóg, który ukrył się za zasłoną w Starym Testamencie, przyoblekł Samego Siebie w ciało ludzkie w Nowym Testamencie.

Wcielenia nie można wyjaśnić w kategoriach czysto biologicznych. Nie było w tym nic seksualnego, a mimo to jajeczka Marii i tak zostały zapłodnione bez udziału spermy Józefa. Boskie połączyło się z ludzkim. Jezus, w pełni Bóg i w pełni człowiek, rozpoczął dziewięciomiesięczny okres ciąży.

 Gdy Jezus się rodził była krew, pot i łzy, bo Maria była człowiekiem. Jednakże te narodziny były fenomenem, gdyż Józef nie był ojcem. Pochodził z rodu królewskiego, ale jego rodowód nie wystarczał, by zbawić rasę ludzką. Nie mógł się przyczynić do tego cudu.

Wątpiący sądzą, że Józef zapłodnił Marię zanim stali się małżeństwem. Gdyby tak było, Chrześcijaństwo samo w sobie byłoby oszustwem z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze: gdyby Jezus nie został zrodzony z kobiety, nie mógłby się identyfikować z naszym grzechem w pełni. Po drugie: gdyby Bóg nie był Jego biologicznym ojcem, nie mógłby nas odkupić.

 Jest to najbardziej chwalebne objawienie Narodzenia. Biblijny nauczyciel R. T. Kendall ujął to w ten sposób: „Dziewicze narodziny Chrystusa pokazują, że zbawienie nie przychodzi nigdy poprzez ludzki wysiłek”. Bóg dokonał tego cudu bez naszej pomocy. Wszystko, co możemy zrobić, to przyjąć Jego cudowną miłość i przebaczenie.

Możemy stać nad tym w zachwycie. W trakcie przygotowywań do tych Świąt Bożego Narodzenia, modlę się, abyście Ty i Twoja rodzina zostali w nowy świeży sposób zacienieni przez obecność Zbawiciela.

 — – – –

 J. Lee Grady jest byłym redaktorem naczelnym magazynu Charisma

You can follow him on Twitter at leegrady. His most recent book is:  10 Lies Men Believe (Charisma House).

комплексное продвижение сайта интернет

Słowo do zmęczonych: Bóg dokończy to, co zaczął!

30 listopada 2011 11:24

J. Lee Grady

Diabeł bardzo pracowicie stara się usunąć Boże obietnice, trzymaj się i wierz.

Oto trywialne pytanie: Która z poniższych budów zajęła najwięcej czasu

A. Budowa Pentagonu.

B. Wykucie rzeźby Mount Rushmore.

C. Przekopanie Kanału Panamskiego

D. Postawienie Empire State Building.

E. Wykucie i poskładanie Statuy Wolności.

Prawidłowa odpowiedź brzmi C: potrzeba było 31 lat, aby przekopać Kanał Panamski, głównie dlatego, że to nadludzkie zadanie było zaczynane i przerywane wielokrotnie z powodu powodzi, obsunięć ziemi i niespodziewanych kosztów (ogólne koszty poniesione przez USA w 1914 roku to 375 milionów dolarów).

 A morał z tej historii jest taki:  Spodziewaj się opóźnień, gdy przecinasz 80cio kilometrowy kanał łączący dwa oceany.

Nie próbuję przenosić milionów ton ziemi, aby zrobić przejście dla statków. Zadanie mojej służby jest zupełnie inne, lecz czasami czuję się nim przygnieciony. Bóg wzywa nas, abyśmy się przyłączyli do Niego w Jego pracy, lecz osiągnięcie czegokolwiek w duchowym wymiarze (takiego jak budowa kościoła, zdobywanie zgubionych czy wpływanie na kulturę dla Chrystusa) nie jest możliwe na ludzkich warunkach. Nie możemy niczego osiągnąć dla Boga bez nadnaturalnej wiary.

Pan nie mówi ci, żebyś zaczął coś, a następnie zostawił w połowie drogi. Bóg jest mądrym budowniczym i wybitnym rzemieślnikiem. On jest Alfa i Omega, początek i koniec. On kończy to, co rozpoczyna.

Bóg daje nam obietnicę – to jest ta łatwa część  – następnie objawia Swoją strategię, czyni cuda i udziela zaopatrzenia. Gdy tak się dzieje to praca z Bogiem jest bardzo ożywiająca, lecz wiara to również działania wojenne. Diabeł miota w naszym kierunku wątpliwościami i trudnościami. Mają miejsca bitwy, a czasami zdarzają się ofiary. To są takie okresy, gdy jesteśmy kuszeni, aby zrezygnować.

Zorobabel i Jozue, dwaj mężowie oddani odbudowie świątyni Salomona, gdy spojrzeli na ruiny Jerozolimy walczyli z silnym zniechęceniem. Zadanie było przytłaczające, koszt wygórowany, pracownicy skonsternowani a ich przeciwnicy rozpaleni. Zaczęli pracę gorliwie, lecz usłyszeli znany głos, szepczący im: „Nigdy tego nie skończycie. Bóg zostawi was w samym środku tego projektu”. Na szczęście, gdy Zorobabel i Jozue byli na skraju rzucenia ręcznika, pojawił się prorok Aggeusz z odświeżającą zapowiedzią. Powiedział im (Ag. 2:4): “Bądźcie mężni…. Do dzieła, bo ja jestem z wami!”Pan obiecał również, że doprowadzi do zakończenia budowy, a „chwała tego domu będzie większa niż dawna… i miejsce to obdarzę pokojem” (w. 9).

Te wspaniałe prorocze obietnice pobudziły Zorobabel i Jozuego do działania. Te słowa ożywiły ich zmęczoną wiarę i zahartowały ich determinację. Pasja została ponownie rozpalona. Wrócili do pracy pomimo tego, że wydawało się to niemożliwe do skończenia. Na koniec Boży pełen chwały dom został wzniesiony z ruin.

Jest to Boża obietnica dla wszystkich, którzy zostali wezwani do pracy z Nim. Pan mówi ci, żebyś zaczął coś nie po, abyś to następnie zostawił w połowie drogi. Bóg jest mądrym budowniczym i wybitnym rzemieślnikiem. On jest Alfa i Omega, początek i koniec. On kończy to, co rozpoczyna.

 Apostoł Paweł wiedział o tym, gdy napisał: “Mam pewność, że Ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, będzie je też pełnił Aż do dnia Chrystusa Jezusa” (Flp. 1:6). Biblia w tłumaczeniu Żywego Słowa oddaje to w taki sposób: „Nigdy nie było w moim umyśle najmniejszego śladu zwątpienia co do tego, że Bóg, który zaczął to wspaniałe dzieło w was, będzie je kontynuował i doprowadzi do wielkiego zakończenia w tym dniu, w którym Chrystus Jezus pojawi się”.

Wiele sług Bożych jest dziś zmęczonych. Budżety są napięte, opór silny a trendy negatywne. Diabeł usilnie stara się usunąć Boże obietnice. Może byłeś już kuszony w tym tygodniu, aby dać sobie spokój z twoim zadaniem, lecz chcę cię zachęcić słowami Aggeusza: „Bądź odważny! Pan jest z tobą!” Bez względu na twoje braki, potężna obecność Pana dotyka wszystkiego czego trzeba, aby dokończy twoje zadanie. Polegaj na Nim i trwaj w wierze.

Uwaga: Gdyby ktoś był ciekaw  informacji o wymienionych w pytaniu z początku projektach, oto odpowiedzi:

  1. Największy na świecie biurowiec, Pentagon, był budowany 16 miesięcy
  2. Wykuwanie Mount Rushmore trwało 14 lat
  3. Empire State Building zakończono w ciągu 1 roku i 45 dni.
  4. Statua Wolności została wykuta i poskładana  okresie 10 lat.

——————————-

J. Lee Grady jest byłym redaktorem magazynu Charisma. Jego ostatnia książka zatytułowana jest “10 Lies Men Believe” (Charisma House).

You can follow him on Twitter at leegrady.

deeo

Ostrzeżenie: módl się w ten sposób na własne ryzyko!

Oryg.: Warning: Pray This Prayer at Your Own Risk

16 listopada 2011 J. Lee Grady

Kiedy powiedziałem Bogu, “Oto jestem, poślij mnie”, zaczęła się prawdziwa przygoda.

Ponad 12 lat temu znalazłem się przy ołtarzu kościoła w Orlando na Florydzie. Bóg zajmował się mną, abym opuścił bezpieczną strefę. Miałem bardzo sympatyczną pracę z niezłymi świadczeniami, lecz było to miejsce duchowego niespełnienia. Wiedziałem, że przede mną jest wspaniała przygoda, lecz sam nałożyłem poważne ograniczenia na moje posłuszeństwo.

Gdy wbiłem głowę w dywan tego kościoła, zdałem sobie sprawę z tego, że Bóg wymaga bezwarunkowego poddania. Pan chciał, abym zamachał białą flagą. Wiedziałem, co mam powiedzieć, lecz trudno było wypowiedzieć te słowa. W końcu wykrztusiłem je z siebie. Powiedziałem to samo, co prorok Izajasz, gdy modlił się dawno temu: Oto jestem, poślij mnie (Iz. 6:8).

“Oto jestem, poślij mnie; poślij mnie na końce ziemi; poślij mnie do surowych, dzikich pogan na pustynię; poślij mnie z dale od wszystkiego, o czym na ziemi mówi się ‘wygodne’; poślij mnie nawet do samej śmierci, jeśli tylko będzie to w Twojej służbie i ku promocji Twojego Królestwa”. – Misjonarz David Brainerd.

To właśnie nazywam naprawdę niebezpieczną modlitwą. Jest ryzykowana, ponieważ Bóg natychmiast ją podejmuje. Wierzę, że gdy wypowiadasz te proste słowa, niebiosa robią twoje polaroidowe zdjęcie z podniesionymi rękoma i zaczyna się cudowny proces. Wtedy Pan nadciąga na nas, aby skruszyć nasze strachy i zdemolować egoizm.

Gdy pomodliłem się w ten sposób w 1998 roku, natychmiast, gdy jeszcze byłem na podłodze, otrzymałem wizję. Widziałem morze afrykańskich twarzy. Wiedziałem, że pojadę do Afryki i byłem śmiertelnie przerażony. Nie miałem najmniejszego pojęcia, jak się tam dostanę, co będę mówił czy kto za to zapłaci. Przełknąłem więc z trudem i pomodliłem się jeszcze raz: „Poślij mnie, oto jestem!”

W ciągu niecałych dwóch lat znalazłem się na ogromnej scenie sportowej  areny w Port Harcourt w Nigerii, przemawiając do 7.000 pastorów. Nie cieszył mnie ‘wyboisty’ lot przez Saharę, a gdy głosiłem, kolana trzęsły mi się. Czułem się tak, jakbym został wypchnięty daleko poza krawędź. Pomimo tego, że byłem przerażony, ten strach mieszał się z niezwykłą radością. Pan pokonał mój opór i używał mnie! Od tej podróży usługiwałem już w ponad 25 innych krajach.

Łaska jest tak zdumiewająca. Bóg nie tylko daje moc do służenia Mu, On zasiewa w nas pragnienie poddania się Jego woli nawet jeśli jesteśmy przerażeni konsekwencjami. O tym właśnie apostoł Paweł mówił, gdy napisał: „Bóg to sprawia w was, według upodobania Swojej woli, i chcenie, i wykonanie” (Flp. 2:13).

Bóg ma osobliwe sposoby pociągania nas ku posłuszeństwu i poddaniu. Nasze ciało może protestować a nasze strachy paraliżować nas, lecz na końcu, jeśli po prostu podniesiemy ręce w poddaniu, łaska bierze górę. On daje nam moc, siłę i ochotne serce, a wyniki jest nadnaturalny, ponieważ to Bóg działa w nas.

Jezus uczył Swoich uczniów rozwijania tego ochotnego ducha i modlitwy tą niebezpieczną modlitwą. Powiedział im: „Żniwo wprawdzie obfite, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, aby wysłał robotników na żniwo swoje” (Łk. 10:2).

To z kolei nazywam modlitwą podstępną. Ty módl się na własne ryzyko. Gdy prosisz Pana, aby posłał na Swoje pola pracowników to tak naprawdę modlisz się: „Oto jestem, Panie,.. poślij Mike,… bądź Jurka,.. bądź Basię”. Lecz Pan żniwa może również klepną w ramię ciebie i powiedzieć: „Tak? A co z tobą?”

Kościół szedł do przodu przez historię dzięki ludziom, którzy poddali się Bogu. Jednym z nich był odważny David Brainerd (1718-1747), misjonarz działający wśród afrykańskich Indian z czasów Pierwszego Wielkiego Przebudzenia. Pomimo, że zmarł w wieku 29 lat na gruźlicę, jego dziedzictwo totalnego poświęcenia żyje w jego pamiętnikach, które zostały opublikowane przez jego przyjaciela Jonathana Edwards’a.

Brainerd zapisywał w swoim dzienniku właśnie tą niebezpieczną modlitwę: “Oto jestem, poślij mnie; poślij mnie na końce ziemi; poślij mnie do surowych, dzikich pogan na pustynię; poślij mnie z dala od wszystkiego, o czym na ziemi mówi się, że ‘wygodne’; poślij mnie nawet do samej śmierci, jeśli tylko będzie to w Twojej służbie i z korzyścią dla Twojego Królestwa”.

Rzadko kiedy słyszymy współcześnie tego rodzaju modlitwy. Dziś, jego pasja byłaby uważana za politycznie niepoprawny fanatyzm. Nie sprzyjamy ofiarom z siebie; teraz mamy nową ewangelię samo-spełnienia. Nie mówimy o wielkiej trosce o straconych ludzi; sami zatraciliśmy się w naszym wygodnym materializmie.

Zastanawiam się, co by się stało, gdybyśmy wszyscy przed zakończeniem tego roku całkowicie szczerze pomodlili się modlitwą Izajasza. Co by było, gdybyś wzniósł swoje ręce, a opuścił na niebiański ołtarz swoje strachy, zmartwienia, wymówki, zastrzeżenia, ograniczenia i warunki, i zaprosił Boga do tego, aby użył twojego życia w jakikolwiek sposób On chce. Mam nadzieję, że spróbujesz tego.

– – – – – – – – –

J. Lee Grady jest drugim redaktorem naczelnym magazyny „Charisma”.

You can follow him on Twitter at leegrady. His most recent book is 10 Lies Men Believe (Charisma House).

проведение рекламных кампаний

Twój Pastor jest na linii ognia – módl się o niego, proszę!

28 września 2011

J. Lee Grady

Często, kiedy nauczam grupę ludzi, którzy pragną zostać usługującymi, zaczynam od słów: „Witam na wojnie.” Dodatkowo przypominam im, że w momencie gdy zgłosili się na ochotnika by stanąć na pierwszej linii ognia w duchowej bitwie, na ich plecach pojawił się widoczny z daleka, czerwony celownik. Służba może być czymś niesamowicie satysfakcjonującym, ale nie oszukujmy się: najczęściej polega ona na wykonywaniu niewdzięcznej pracy, pełnej bólu głowy, rozczarowań, konfliktów, osamotnienia, frustracji, wysłuchiwania małostkowych skarg i zażaleń oraz na zmaganiu się z napiętym budżetem.

Można by było przypuszczać, że każdy pastor ma pod sobą ogromny kościół i jeździ wciąż to nowymi samochodami, jednakże pamiętajmy o tym, iż przecięty kościół w tym państwie (w USA – przyp. tłumacza) składa się z 75 członków a przeciętny pastor zarabia mniej niż 34 000 dolarów rocznie – plus ewentualnie dodatkowa praca by wyżywić swoją rodzinę. Statystyki biją na alarm: 90 procent pastorów pracuje ponad 50 godzin tygodniowo; 70 procent twierdzi, że nie ma żadnych bliskich przyjaciół; 45 procent musiało odejść ze służby na jakiś czas z powodu depresji lub wypalenia.

Normalnym jest, że każdy lider przechodzi emocjonalne wzloty i upadki, jednakże w momencie gdy zniechęcenie zaczyna wycieńczać psychicznie, może ono powalić kogoś na dobre.

Eddie Taylor, mój przyjaciel, pastor Church on the Hill (Kościół na Wzgórzu) w Dalton, w stanie Georgia, parokrotnie stawiał już czoła naciskom związanym ze służbą oraz stał oko w oko z wypaleniem w służbie. Zaczął on bardzo mocno wczytywać się w historię Eliasza (zobacz: 1 Księga Królewska rozdziały 17-19) aby dowiedzieć się jak przetrwać ten czas; ostatnio podzielił się ze mną wnioskami dotyczącymi tego, w jaki sposób modlić się o ludzi w przywództwie. Jako że październik jest miesiącem poświęconym duchowieństwu, postanowiłem podzielić się głównymi zagadnieniami z tego, co mi powiedział.

Jestem pewien, że twój pastor bardzo ucieszyłby się z kartki z życzeniami wręczonej mu w następną niedzielę, ale podwójnym błogosławieństwem dla niego była by informacja, że regularnie modliłeś się o następujące rzeczy:

1.       Módl się przeciwko czarom i manipulacji. Gdy tylko Eliasz przeciwstawił się bałwochwalstwu w Izraelu, Izebel skierowała swoje działania na atak przeciwko niemu. Musimy zawsze pamiętać jakiego typu zasadzki stosuje szatan (zobacz: 2 List do Koryntian 2:11). Wróg uderza przede wszystkim w chrześcijańskich liderów, próbując wciągnąć ich w niemoralność, zwiedzenie lub pychę; podsyła też swoich ‘ludzkich wysłanników’ aby ich kontrolowali lub też zniechęcali ich. Przez modlitwę możesz obnażyć tą diabelską taktykę.

 2.       Módl się o odwagę. Eliasz był człowiekiem o mocnym charakterze. Nie tylko postawił się Achabowi, ale również zorganizował publiczną konfrontację między nim a fałszywymi prorokami Izebel. Jednakże, zaraz po tym jak w odpowiedzi na modlitwę Eliasza spadł z nieba ogień, Izebel grozi Eliaszowi – i jak mówi Biblia „Zląkł się (…) i ruszył w drogę, aby ocalić swoje życie (…)” (1 Księga Królewska 19:3). Liderzy są powołani do konfrontowania się z różnymi rzeczami, jednakże, aby to czynić, potrzebują ponadnaturalnej Bożej pomocy. Módl się, aby Bóg sprawił, że twój pastor stanie się odważnym człowiekiem.

 3.      Módl się przeciwko depresji. Po tym jak Eliasz ucieka na pustynię, zaczyna się zachowywać jak pastor cierpiący na wypalenie w służbie. „Dosyć już, Panie, weź życie moje (…)” (19:4). Normalnym jest, że każdy lider przechodzi emocjonalne wzloty i upadki, jednakże w momencie gdy zniechęcenie zaczyna wycieńczać psychicznie, może ono powalić kogoś na dobre. Módl się, aby twój pastor codziennie czerpał świeżą radość ze studni zbawienia.

4.       Módl się o odpocznienie. Po intensywnym czasie spędzonym na górze Karmel, Eliasz uszedł jeden dzień drogi z Beer-Szeby i spał pod krzakiem jałowca. Czasami twój pastor potrzebuje najbardziej jednego wolnego dnia. Mimo to, wielu pastorów czuje, że wciąż powinni wykonywać swoją służbę, albo z powodu oczekiwań innych, albo też z powodu oczekiwań, które sami sobie narzucili. Sytuacja jest o tyle bardziej dramatyczna, iż wielu z nich nie wyznaczyło sobie pomocników by razem z nimi uporać się z bieżącymi sprawami. Módl się, aby twój pastor nie tylko się wysypiał, ale również aby miał czas odpoczynku z dala od telefonu komórkowego, emaili oraz ciągłych pozornie podbramkowych sytuacji, które z pewnością mogą zaczekać.

 5.       Módl się o Boże dotknięcie. Po wyczerpującym pobycie na szczycie góry, Eliasz poczuł w sobie ponadnaturalny przypływ sił, nie tylko dlatego, że zjadł coś i spał, ale przede wszystkim dlatego, że został on dwukrotnie dotknięty przez anioła Bożego (zobacz: 19:6-7). Módl się aby twój pastor otrzymał podwójną dawkę Bożej obecności. Jedynie dzięki ponadnaturalnemu namaszczeniu od Boga jesteśmy w stanie usługiwać w mocy Ducha Świętego.

 6.       Módl się o uczniów. Nawet po tym jak Eliasz usłyszał głos Boga na górze Choreb, był skłonny pomyśleć, że jest jedynym prawdziwym prorokiem, jaki pozostał. Jednakże Pan powiedział mu, że jest 7 000 proroków, którzy nie pokłonili się przed Baalem, oraz polecił mu, aby namaścił Elizeusza na swojego następcę (zobacz: 19:15-18). Bóg nie chce, aby jego liderzy sami wykonywali swoją służbę. Bieg, do którego jesteśmy powołani, jest biegiem długodystansowym, który obejmuje wiele pokoleń! Módl się o to, aby twój pastor dobrze ustalił swoje priorytety, tak aby mógł inwestować swoje życie w młodsze pokolenie liderów.

P.S. Nie wręczaj tej listy swojemu pastorowi w następną niedzielę i nie mów mu, że modlisz się o powyższe rzeczy. (Mówiąc np.:” Pastorze, modlę się abyś miał odwagę skonfrontować się z plotkarzami w tym kościele, a zwłaszcza z panią Kowalską!”). Nikt nie chce poczuć się zmanipulowanym przez prośby modlitewne. Zamiast tego, módl się nikomu o tym nie mówiąc, i proś Boga aby potrzymał twojego pastora tą samą łaską, którą miał dla Eliasza.

 Tłum.: Magdalena Michna

   – – – – –  – – – – – – – –

J. Lee Grady jest byłym wydawcą czasopisma Charisma (Charyzma). Można znaleźć go na Twitterze wpisując leegrady. Chętnie dowie się z jakich powodów kochasz swojego pastora albo w jaki sposób twój pastor pobłogosławił ciebie lub twoją rodzinę..

aracer.mobi

Nie dopuść do tego, aby twoja kazanica została zbrukana


19 października 2011

J. Lee Grady

Duchowny odwiedzający zgromadzenie może być wielkim błogosławieństwem, lecz jeśli nie odrobisz swego zadania domowego to może się okazać, że zaprosiłeś katastrofę.

Pewien mój przyjaciel opowiedział mi ostatnio, że przywódcy pewnej służby zaprosili sławnego amerykańskiego kaznodzieję, aby przemawiał na konferencji. W czasie dyskusji na temat organizacji pomocnicy kaznodziei przedstawili dwa warunki odwiedzin: (1) zawsze i każdy kto do niego mówi ma się zwracać do niego per „apostoł”; (2) ma być wyprowadzony z audytorium do pomieszczenia w zieleni natychmiast po zakończeniu kazania, aby zapewnić, że publiczność nie będzie się z nim bratać. On potrzebuje zacisza.

Gdybym tego dnia ja odebrał telefon, tak odpowiedziałbym: „Proszę powiedzieć Apostołowi Arogancji, że skoro jest tak przejęty tym, aby mu mali ludzie nie przeszkadzali, niech się nie przejmuje. Niech nie przyjeżdża. Nie potrzebujemy tego choróbska, które szerzy w ciele Chrystusa. Niech was Bóg błogosławi”.

„Słyszałem wiele strasznych historii o tych, którzy domagali się od swoich gospodarzy pieniędzy na zakupy, szczególnego rodzaju egzotycznej wody do pica, limuzyn i manicurzystek. Można by się spodziewać domagania się tych luksusów po jakiejś dziecinnej rockowej gwieździe, lecz dla sługi ewangelii jest to karygodne. Nie zaspokajajcie ich apetytów”.

Może to się wydawać opryskliwe, lecz nie sądzę, żeby w jakikolwiek inny sposób można było zapobiec rozprzestrzenianiu się tej plagi. „Syndrom celebryty” jest nadal żywy w 2011 roku pomimo recesji, a jednym sposobem na to, aby zatrzymać tych nadętych szarlatanów przed psuciem kościołów jest bojkotowanie ich.

Polecam następujących strażników:

1. Zanim zaprosisz, przeprowadź dochodzenie. Jest mnóstwo wspaniałych podróżujących kaznodziejów, którzy mają prawdziwe namaszczenie i mogą przynieść wielkie błogosławieństwo kościołom oraz organizowanym przez nie imprezom. Zostali nazwani przez Boga ewangelistami, prorokami, nauczycielami apostolskimi liderami, a ci, którzy chodzą w namaszczeniu Ducha Świętego będą wydawać owoce dokądkolwiek pójdą.

Są również w kręgach kaznodziejów oszuści. Niektórzy z nich mieli kiedyś namaszczenie i stracili je; inni rzeczywiście weszli do służby jako podróby i nauczyli się jak łupić naiwne zbory. Nie oddawaj kazalnicy nikomu, kto ma wątpliwą historię kariery. Zawsze badaj wobec kogo są odpowiedzialni. Jeśli nie mają żadnych relacji, nikogo kto nadzoruje, żadnego zespołu polecającego to bierzesz na siebie ogromne ryzyko wpuszczając do kościoła.

2. Zatrzaśnij drzwi przed egotyzmem. Syndrom celebryty łatwo wykryć. Czy odwiedzający kaznodzieja ma ducha sługi, czy przybywa jako ktoś buńczuczy i nieprzystępny? Każdy kto jest zaangażowany w służbę, kobieta czy mężczyzna, powinien mieć postawę Jezusa, który był gotów wjechać do Jerozolimy na osiołku i obmyć nogi Swoich uczniów. Jeśli pozwolisz pysznemu, niezłamanemu kaznodziei zająć kazalnicę, dajesz możliwość zarażania swego zgromadzenia duchowi Lucyfera.

3. Nie dokarmiaj ducha?  Każdy podróżujący duchowny ceni łaskawego gospodarza. Okazujesz szacunek, gdy w czasie jego (jej) pobytu zapewniasz dobry hotelowy pokój, posiłki i transport. Lecz jeśli kaznodzieja żąda traktowania jak celebryta, powinno to budzić twoją czujność.

Słyszałem wiele strasznych historii o tych, którzy domagali się od swoich gospodarzy pieniędzy na zakupy, szczególnego rodzaju egzotycznej wody do pica, limuzyn i manicurzystek. Każdy kaznodzieja, który ostatnio usługiwał w Australii żądał steku, który trzeba było dostarczyć lotniczo przez Pacyfik ze Stanów Zjednoczonych! Można by spodziewać się domagania takich luksusów po jakiejś dziecinnej rockowej gwieździe, lecz takie zachowanie jest karygodne dla sługi ewangelii. Nie zaspokajajcie ich apetytów.

4. Nie toleruj finansowego gwałtu.

Znam pewien przypadek amerykańskiej duchownej, która wybierając się do kościoła w Kanadzie, zażyczyła sobie, aby pastor wynajął cywilne audytorium na co najmniej 1000 miejsc. Pastora nie było stać na wynajęcie takiej hali, lecz ewangelistka stwierdziła, że nie przyjedzie jeśli nie zostanie zapewnione duże miejsce na spotkania. Skończyło się na tym, że ta ewangelistka odwołała przyjazd ponieważ na konferencję zapisało się zbyt mało ludzi, pastor został nabity w butelkę a jego kościół zbankrutował.

Prawdziwy sługa ewangelii nigdy nie wpychałby kościoła w długi, aby zaspokoić swoje egoistyczne zapotrzebowanie na wielkie tłumy. Jezus równie jednakowo zadowalało głoszenie kilku uczniom jak i tłumom, i nie budował swego powodzenia na liczbach. Jeśli popadniesz w pułapkę liczb, będziesz tego żałował.

Pasterz, który troszczy się o swoją trzodę nigdy nie pozwoli na to, aby gościnnie występujący kaznodzieja manipulował zgromadzenie w sprawach finansowych. Gość, który poświęca 30-45 minut na błaganie o pieniądze, czy rzuca dziwaczne twierdzenia o „nadnaturalnym zwrocie” za inwestowanie w jego służbę, jest oszustem, który powinien zostawić służbę i znaleźć sobie pracę w sieci bezpośredniej sprzedaży.

5. Strzeż się dziwnego ognia.

Sługa Słowa przekazuje życie, nie są to tylko słowa jego kazania. Właśnie dlatego tak ważne jest, aby kaznodzieja ewangelii chodził w pokorze, seksualnej czystości i był spójny w sprawach finansów. Jeśli jakiś duchowny dopuszcza do kompromisów w jakiejkolwiek z tych dziedzin to jego namaszczenie będzie ograniczane i może zanieczyścić twoją kazalnicę, zostawiając toksyczny wpływ w zborze.

Rozmawiałem kiedyś z pastorem z Kalifornii, który zaprosił mówce na doroczną konferencję. Zanim jednak kaznodzieja przybył, pastor dowiedział się, że ten człowiek w kazaniach używał obrazów związanych z narkotykami, a nawet porównywał Ducha Świętego do marihuany. Gdy poprosił, aby ten powstrzymał się przed takimi porównaniami w czasie konferencji, ów arogant odmówił. Na szczęście ten pastor zrobił to, co należało: grzecznie lecz zdecydowanie odwołał wizytę.

Czy możemy “po prostu powiedzieć nie” szarlatanom, oszustom, kanciarzom i ewangelistom rockowym gwiazdom, którzy nigdy nie poddali swojego życia dyscyplinie Ducha? Proszę weźcie pod uwagę te ostrzeżenia, badajcie owoc i bądźcie gotowi nie zapraszać.

—————————–

J. Lee Grady jest pomocniczym redaktorem magazynu Charisma. Ostatnia jego wydana książka to:  10 Lies Men Believe (Charisma House)

You can follow him on Twitter at leegrady..


aracer.mobi

W chrześcijaństwie przede wszystkim chodzi o relacje

14 września 2011 J. Lee Grady

Jezus wezwał nas do przyjaźni nie tylko z Nim, lecz również z Jego uczniami.

Nie lubię pożegnań szczególnie tych na polu misyjnym, bo czasami wzbudza to we mnie emocje. W zeszłym tygodniu było ze mną naprawdę źle.

Sześć dni spędziłem w kościele w Tarapoto, w Peru, gdzie sporo czasu i energii zainwestowałem w zachęcanie ludzi, szczególnie dorosłej młodzieży, która zaczyna wchodzić w przywództwo. Gdy przyszedł na mnie czas przekroczenia punktu kontrolnego na lotnisku, około 18 z tych młodych mężczyzn i kobiet wpadło i otoczyło mnie i tłumacza, Diego.

 „W swej istocie w chrześcijaństwie chodzi o relacje. W przeciwieństwie do wschodnich religii – w których jednostka poszukuje samotności, w stanie zen szuka prawdy – chrześcijaństwo wzywa nas do naśladowania Boga, jako pełna miłości społeczność”.

Przegrałem.. Próbowałem chodzić w kółko i każdemu powiedzieć: „do zobaczenia”. Giancarlos, Jhor, Dalia, Juanita, Roberto, David, Cristian, Clavela, Rays. Za każdym, gdy razem ktoś mnie ściskał, łkałem, a zanim uścisnąłem ostatniego brata, Enrique, byłem już kompletnie rozmazany. Ludzie w porcie lotniczym zerkali na nas, lecz nie to było bolesne: serce wyrywało mi się z piersi.

Gdy już dotarłem do swojego miejsce w samolocie i odzyskałem zimną krew, zdałem sobie sprawę z tego, że jest to normalna część chrześcijaństwa. Nasza ewangelia płynie z serca. Nasza wiara opiera się na zdumiewającej prawdzie, która mówi, że miłujący Bóg przyszedł na ziemię, aby naprawić zniszczoną relację z Nim. Od tej pory Bóg posyła swoich ludzi przez oceany i pasma górskie, aby mówili ludziom o Jego miłości. Często więc muszą znosić ból rozstania.

W swej istocie w chrześcijaństwie chodzi o relacje. Oczywiście, Biblia zawiera teologię, lecz nie jest książką suchych doktryn, lecz jest to dramatyczna relacja mężczyzn i kobiet, którzy nauczyli się miłości do siebie nawzajem, gdy szli za Bogiem. W przeciwieństwie do wschodnich religii – w których jednostka poszukuje samotności, w stanie zen szuka prawdy – Chrześcijaństwo wzywa nas do naśladowania Boga w pełnej miłości społeczności.

Jezus ukształtował to przesłanie, inwestując czas w Swoich uczniów. Nie fruwał wokół na poduszce jak Joda, rozdzielając nadziemską mądrość. Wędrował pieszo po Izraelu ze Swoimi przyjaciółmi. Razem brudzili sobie stopy, łowił razem z nimi ryby, razem jedli – po prostu był z nimi.

W Ewangelii Marka 3:14 czytamy, że Jezus wyznaczył dwunastu: „żeby byli z Nim i żeby ich wysłać na zwiastowanie ewangrlii”. Zwróć uwagę na to, że Jego relacja z nimi nie dotyczyła tylko zadań służby. Chciał ich przyjaźni!

Czasami odwracamy to. Mamy zwyczaj cenić religijne spektakle, a często jesteśmy bankrutami, gdy chodzi o przyjaźnie. Siedzimy razem na nieskończonych ilościach spotkań, lecz nigdy nie otwieramy przed sobą naszych serc. Nawet duchowni przyznają mi się, że nie mają przyjaciół. Stworzyliśmy zautomatyzowane, zaprogramowane chrześcijaństwo, które liczy głowy, lecz któremu brakuje serca nowotestamentowej miłości.

Mam już dość tej sterylnej religii. Nauczyłem się tego, że w służbie nie chodzi o gromadzenie wielkich tłumów, zapełnianie siedzeń, sporządzanie kolejnych tabel czy wywoływanie ochrypłego aplauzu. Tu nie chodzi o wyścigi w kieracie budowania wzrostu kościoła. Religia, która skupia się na rzeczach zewnętrznych buduje  przedstawieniach.

Jak oceniasz swoją przyjaźń z Bogiem? Intymna? Profesjonalna? Odległa? Zimna? A co z twoimi przyjaźniami z innymi? Czy masz bliskich przyjaciół czy też przeżywasz swoją wiarę w samotnym odosobnieniu?

Mówię chrześcijanom na całym świecie, że każdy z nas potrzebuje trzech rodzajów przyjaźni:

1. “Pawłów”, którzy są duchowymi ojcami i matkami, którym ufamy.  Wszyscy potrzebujemy starszych, mądrzejszych chrześcijan, którzy mogą nas prowadzić, modlić się za nas i udzielać porady. Moi mentorzy zachęcają mnie, gdy mam ochotę zrezygnować i poganiają mnie do przodu, gdy tracę z widoku Boże obietnice. W tej podróży wiary nie musisz czuć się jak na drodze w ciemności. Bóg dał Ruth Noemi, a Jozuego Mojżeszowi. Proś Pana o mentora.

2. “Barnabów”, którzy są duchowymi rówieśnikami, serdecznymi przyjaciółmi. Choć wiedzą o tobie wszystko, kochają cię mimo wszystko. Zechcą cię również kopnąć w siedzenie jeśli trzeba! Przed nimi jesteś w pewnym stopniu odpowiedzialny w swoich dziedzinach pokuszenia i oni to będą stać całą noc w modlitwie, gdy znajdziesz się w kryzysie.

3. “Tymoteuszów”, którzy są młodszymi chrześcijanami, którym pomagasz wzrastać. Jezus nigdy nie powiedział nam, abyśmy gromadzili tłumy, lecz nakazał nam kształtować uczniów. Relacyjne uczniostwo wymaga mnóstwo czasu i energii, lecz inwestowanie swego życia w innych jest jednym z najbardziej satysfakcjonujących doświadczeń w życiu.  Kiedy już raz udzielisz części swego życia innemu bratu czy siostrze i obserwujesz jak dojrzewają w Chrystusie, nigdy ponownie nie spoczniesz na powierzchownej religii.

Jezus ujął to najlepiej, mówiąc Swoim uczniom: “Nie nazywam was już sługami,… lecz nazywam was przyjaciółmi, bo wszystko co usłyszałem od Ojca Mojego powiedziałem wam”. Chrześcijańskie życie jest wibrującą pełną miłości relacją z Bogiem, lecz nie kończy się tutaj. Modlę się o to, abyś otworzył swoje serce i zainwestował w ludzi wokół ciebie.

–         –    –   –   –   –

J. Lee Grady jest redaktorem pomocniczym magazynu Charisma.

You can follow him on Twitter at leegrady. His most recent book is 10 Lies Men Believe (Charisma House). Below is a photo of the young leaders who said goodbye to Lee on Sept. 7 at the airport in Tarapoto, Peru.

c

продвижение сайта

Niewygodna realność piekła

8/24/2011

J. Lee Grady

Książka Francisa Chan’a „Erasing Hell” jest proroczym przypomnieniem tego, że nie można iść na kompromis z ewangelią.

Pastor Francis Chan jest jednym z moich bohaterów, częściowo dlatego, że oddaje większość swoich dochodów z książek – podobno 2 miliony dolarów – na cele charytatywne. Innym powodem dla którego go cenię jest to, że w czasach gdy wielu chrześcijan kwestionuje ideę wiecznej kary, napisał nową książkę o piekle. Ten gość ma w sobie hucpę.

Ta książka to Erasing Hell (David C. Cook) i  jest odpowiedzią na  kontrowersyjna książkę pastora celebryty, Roba Bell’a z Michigen „Love Wins”. O ile Bell flirtuje z uniwersalizmem i sugeruje, że miłujący Bóg nigdy nie pośle nikogo do piekła, przesłanie Chan’a jest bezceremonialne i biblijne, bez cienia sprawiedliwości własnej.

Piekło nie jest popularną doktryną. Ludzie nie krzyczą, nie tańczą i nie machają chusteczkami, gdy o nim głosimy. Nie stają w kolejkach na konferencje na ten temat. Kazania o piekle nie poprawiają ludziom samopoczucia.

Erasing Hell jest odpowiedzią na modlitwę i apostolską reakcją na ewangelię pozbawioną kręgosłupa, której w ostatnich latach uchwyciło się wielu Amerykanów. Chan nie macha transparentem „NAWRÓĆ SIĘ LUB PŁOŃ” ani nie macha czytelnikom przed oczyma płonącymi węglami. Niemniej otwarcie stwierdza, że ludzie, którzy odrzucają miłosierny dar zbawienia przez Chrystusa otrzymają to, na co zasługują – straszliwe oddzielenie od Boga, które trwa na wieki.

Chan przeczytał książkę Bell’a bardzo uważnie i zechciał zadać pytanie czy piekło, słowami Chan’a, było „prymitywnym mitem, odpadkiem po konserwatywnej tradycji”. Po licznych modlitwach (pisze, że musimy „płakać, modlić się i pościć w tej sprawie”) został przekonany o tym, że nie możemy usunąć piekła z przesłania. Chan podaje cztery argumenty, które wytykają dziury w teologii Bell’a:

1. Piekło jest realne. W Love Wins, Bell pomniejsza wartość biblijnego punktu widzenia na piekło jako wieczna karę i sugeruje, że może to być metaforą horroru życia na ziemi, na przykład: ubóstwa, ludobójstwa, niesprawiedliwości. Lecz Chan zwraca się do słów Jezusa, który mówi na temat piekła więcej niż ktokolwiek w Biblii i wyjaśnia zamieszanie. Pisze tak: „Piekło nie jest uważane za jakiegoś rodzaju różnorodne „piekła na ziemi”, których doświadczamy każdego dnia. Jest straszliwym miejscem osądu, gdzie Bóg karze ludzi za ich grzechy”.

2. Piekło jest ostateczne. Uniwersaliści, którzy mieszają chrześcijaństwo z nauczaniem innych religii, uczą że wszyscy grzesznicy dostaną po śmierci dodatkową szansę, aby oczyścić się przed Bogiem. Lecz Chan pisze, że tego Biblia nie uczy. „Nie ma w Biblii nawet jednego wersu, który to opisuje, nie ma wskazówki, nadziei czy sugestii, aby ktokolwiek kto umarł nie idąc w życiu za Jezusem miał sposobność, aby to zrobić po śmierci” .

3. Piekło jest słuszne. Ludzie kwestionujący doktrynę piekła często pytają: “Jak kochający Bóg może posłać kogokolwiek, aby ginął na wieki w ogniu?” Chat mówi, że to pytanie  wynika z pychy i jest egoistyczne. Nie możemy zdefiniować Boga czy jego doskonałej miłości ze zwykłej ludzkiej perspektywy. Jesteśmy gliną a On jest garncarzem. Musimy uniżyć siebie i postrzegać życie z perspektywy Bożej prawości, sprawiedliwości i świętości. Chan pisze również o tym, że Paweł odnosi się w swoich listach do tego losu złych ludzi częściej niż wspomina o Bożym przebaczeniu, miłosierdziu i niebie razem wziętych. Jeśli piekło nie wydaje się być słuszne to nie widzimy go z Bożej perspektywy.

4. Piekło jest do uniknięcia. Wątła obietnica Bell’a mówi, że Bóg zbawi wszystkich bez względu na to jak żyli i w co wierzyli. Chan zaś utrzymuje, że ewangelia nie jest dobrą nowiną jeśli nie ma piekła, którego grzesznicy mogą uniknąć. Pisze: „O ile piekło może być paraliżującą doktryną to może być również energetyzującą, ponieważ pomnaża piękno krzyża”.

Piekło nie jest popularną doktryną. Ludzie nie krzyczą, nie tańczą i nie machają chusteczkami, gdy o nim głosimy. Nie stają w kolejkach na konferencje na ten temat. Kazania o piekle nie poprawiają ludziom samopoczucia, ale każdy przebudzeni owiec w historii kościoła utrzymywał przesłanie o piekle w samym centrum swego przesłania. Będziemy świadkami przebudzenia jeśli to przesłanie głosić.

Charles Spurgeon w XVIII w. radził mającym aspiracje na duchownych, aby stale medytowali nad otrzeźwiającą rzeczywistością piekła w celu utrzymania gorliwości wiary. Napisał: „Medytuj z głęboką powagą nad strasznym losem zgubionych grzeszników i gdy wstaniesz rano, jak Abraham, aby iść na miejsce komunii z Bogiem, rzucić okiem w stronę Sodomy i zobacz dym unoszący się jak z pieca. Strząśnij z siebie wszelkie obrazy przyszłej kary, które wyglądają mniej straszliwie”.

Czy widzisz ogień Sodomy? Czy masz stałą świadomość tego, że ludzie wokół ciebie idą do piekła? Czy też kupiłeś tą trendy filozofię odstępczych kaznodziejów, którzy kwestionują piekło, a nie mają mocy uwolnić ludzi z niego? Jestem wdzięczny za to, że Francis Chan miał łaskę, aby skierować nas z powrotem do biblijnej prawdy.

 – – – – – – – – –

J. Lee Grady jest drugim redaktorem magazynu Charisma.

You can follow him on Twitter at leegrady. His most recent book is 10 Lies Men Believe (Charisma House).

 

aracer.mobi