J. Lee Grady
W naszych kościołach mężczyźni cierpią i musimy to rozpoznać
Prowadziłem
w zeszłym tygodniu trzydniowe rekolekcje dla 125 mężczyzn z
Pittsburgha. Ci chłopcy przyjechali z ponad 10 stanów, a nawet z Kanady.
Byli nastolatkowie, studenci, 20 latkowie, hipsterzy, Szkoci, młodzi
ojcowie, biznesmeni i kilku emerytów, a etniczna mieszanina sięgała od
Ugandyjczyków, przez Koreańczyków, Etiopczyków, Rosjan, Hiszpanów i
Ghańczyków.
Pomimo naszej etnicznej różnorodności i skali wieku, wszyscy ci mężczyźni mieli bardzo podobne potrzeby duchowe. Po tym, gdy w piątek wieczorem 35 letni pastor Daren Duncan głosił pełen współczucia, lecz konfrontacyjnie przesłanie na temat pornografii, wyszli do przodu mężczyźni z każdej grupy, aby modlić się o uwolnienie ze wstydu za minione grzechy.
Wspaniale
było widzieć jak niektórzy z nich, zarówno młodzi jak i starsi,
otwarcie płakali, wyznając swoje błędy innym braciom w Chrystusie. Gdy
to spotkanie skończyło się w sobotę po południu ci mężczyźni nie chcieli
wychodzić, ponieważ znaleźli tak wiele pociechy wśród nowych
przyjaciół.
To,
co wydarzyło się w Pittsburghu musi być powtarzane w całym kraju,
ponieważ jest kryzys wśród wierzących mężczyzn. Ich małżeństwa są
chwiejne, rodziny oblężone, a sami mężczyźni zmagają się duchowo — a
jednak rzadko mówią komukolwiek o tym, co się dzieje pod ich na cal
grubą ochronną zbroją. Zbyt wielu chrześcijan, mężczyzn, jest
zablokowanych, cierpi w milczeniu lub boi się przyznać, że cierpią.Po
10 latach prowadzenie tego typu spotkań dla mężczyzn, określiłem cztery
główne powody , dlaczego mężczyźni w naszych kościołach cierpią.
1. Mamy rany pozostawione po ziemskich ojcach.
Samo słowo „ojciec” dotyka do żywego wielu chłopaków. Liczni mężczyźni cierpią na coś, co można by nazwać „ojcowskim bólem”. Mają oni głęboką próżnię w sercach, ponieważ ich ojcowie albo byli całkowicie nieobecni w ich życiu, gdy byli młodzi, albo emocjonalnie oddaleni, agresywni bądź uzależnieni. Jest to bardzo poważna przyczyna tego, że nie potrafią zrozumieć bezwarunkowej miłości Ojca.
2. Nie mamy pozytywnych, wspierających relacji.
Gdy byłem chłopcem wszyscy znali Marlboro Man, najbardziej rozpoznawalną ikonę amerykańskiej reklamy. Ten surowy cowboy zawsze siedział na koniu w scenerii Zachodu i zawsze palił papierosa. Ten obraz hardego chłopaka niósł w sobie podprogowe przesłanie mówiące, że prawdziwy mężczyzna jest zawsze sam.
Pokazywanie
tej reklamy papierosów jest już całkowicie zakazane w mediach, lecz
idea, że mężczyzna powinien być odizolowany jest nadal powszechnym
przekonaniem. Faktem jest, że amerykańscy chłopcy roku 2019 są jeszcze
bardziej odizolowani niż ci sprzed 50 lat z powodu technologii,
pornografii i gier wideo. Jesteśmy świadkami epidemii samotności w
naszej kulturze i jest to również oczywiste w kościele.
Dawid
Smith, autor książki „The Friendless American Male” („Pozbawiony
przyjaciół Amerykanin”), pisze o współczesnych wierzących mężczyznach:
„rozbicie społecznego życia; presja korporacji, rozbicie rodziny zarówno
bliższej jak i dalszej; pęd do sukcesu i stopień mobilności ogromnie
wpłynęły na ilość bliskich przyjaźni, które uzyskujemy i utrzymujemy”.
3. Zmagamy się ze znalezieniem własnej tożsamości w światowym sukcesie.
Wielu mężczyzn ma dziś coś do udowodnienia. Są sfrustrowani i brak im poczucia bezpieczeństwa, ponieważ nie otrzymali aprobaty ze strony rodziców, a w szczególności ojców. Tak więc, są napędzani i zorientowani na działanie. Chrześcijanie, którzy są pod wpływem tego kierunku opierają swoją tożsamość na tym, co robią, a nie na tym, kim są.
Nastawienie
na działanie prowadzi do wszelkiego rodzaju dysfunkcji. Niektórzy
mężczyźni mają szalone harmonogramy pracy, co rozpala konkurencyjną
atmosferę. Popycha mężczyzn do wspinania się po drabinie kariery, aby
móc sobie kupić najnowsze zabawki. Mężczyźni często rozwijają w sobie
taką tendencję, ponieważ nie byli w stanie przypodobać się swoim ojcom.
Kończy się to tak, że kościół jest przepełniony umęczonymi nadmiernie
ambitnymi mężczyznami, którzy goniąc bez względu na cenę za swym
sukcesem, ranią innych, a w szczególności swoje własne rodziny.
4. Wolimy leczyć nasz emocjonalny ból.
Bóg stworzył nas dając nam emocjonalne ujście. Dał nam usta, abyśmy mogli szczerze porozmawiać o naszych zmaganiach. Dał nam łzy, abyśmy mogli płakać, gdy to konieczne. Dał nam uszy, abyśmy słuchali innych, gdy cierpią. Dał nam też ręce i dłonie, abyśmy byli w stanie uspakajać i obejmować siebie nawzajem, gdy zmagamy się z żalem czy tragedią.
Boga nie wolno obchodzić z daleka. Co się dzieje, jeśli nie korzystamy z tych danych przez Niego ujść? Kiedy mężczyzna zakopuje swoje problemy, niemal zawsze znajdzie sposób na leczenie swego bólu. Właśnie dlatego tak wielu mężczyzn, w tym chrześcijan, uzależnia się od alkoholu, nikotyny, pornografii, narkotyków i leków.
Czy
są w twoim kościele cierpiący mężczyźni? Czy są sparaliżowani wstydem,
samotnością, ukrytymi uzależnieniami i brakiem duchowej pasji? Nie
jesteśmy w stanie budować zdrowych kościołów, jeśli nie będziemy mieli
zdrowych mężczyzn. Niestety kościoły są obecnie źle wyposażone do
zaspokajania wymienionych tu potrzeb.
Prośmy Pana, aby udzielił nowej łaski ku uzdrowieniu męskich serc.