Category Archives: Autor

Autorzy artykułów

Stan_30.06.2019

Stan Tyra
Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas” – Rdz 1:26.

Wydaje mi się, jakbym to powtarzał stale i wciąż, i od nowa, a jednak
codziennie przypomina mi się, że muszę to powtarzać na okrągło. Twoja
prawdziwa tożsamość, prawdziwe ja zawsze było zakorzenione w pierwotnym błogosławieństwie, a nie grzechu. (STOP. Pomyśl o tym przez chwilę.)
Twój odwieczny cel jest nie tylko dobry, lecz Bóg mówi o tobie, że
jesteś „bardzo dobry” (Rdz 1:31). Bez względu na to w którym miejscu
swojej podróży jesteś, masz dom i ojca, do którego możesz wrócić, którego opinia o tobie, nigdy się nie zmieniła ani nie zmieni.
Dom znajduje się tam, dokąd my wszyscy usiłujemy znaleźć drogę powrotu.
Nie jako gość, niewolnik, grzesznik czy odwiedzający, lecz jako synowie i córki Boga. Wszyscy odeszliśmy z domu, zaginęliśmy (zgrzeszyli). W 15 rozdziale Ewangelii Łukasza Jezus mówi o zagubionej owcy: „czy nie zostawię 99 i nie pójdę za tą jedną?” Tak! Dlaczego? Ponieważ całe 100% należy do Niego. Nikt nie zostaje pozostawiony, bez względu na to, co Tim Lahaye mówi. Czy ufasz mu bardziej niż własnym słowom Jezusa? Daje się stworzyć z niektórych rzeczy wspaniałą książkę fikcji i zarobić na tym mnóstwo pieniędzy, lecz nie mają one nic wspólnego z wieczną Bożą opinią na nasz temat.
Owa zagubiona moneta nie straciła swojej wartości dlatego, że zaginęła. Synostwo Marnotrawnego Syna nie zmieniło się tylko dlatego, że był daleko przez pewien czas. W żadnej z trzech historii opowiedzianych w 15 rozdziale Ewangelii Marka ani wartość (monety), ani DNA/tożsamość owcy) ani relacja (syn) nie tracą swojej wartości. Syn próbował zmienić
swoją relację i stać się niewolnikiem, lecz Ojciec nie chciał tego nawet słuchać. Zmieniła się tylko odległość do domu i to na chwilę, z pewnością nie na zawsze.

Ta droga, którą usiłujemy wrócić do domu jest naszpikowana „diabłami” (egoizmem, cielesnymi myślami), zawsze starającymi się zasiać ziarno podejrzenia, sugerując „Czy rzeczywiście Bóg powiedział?” oraz „jeśli naprawdę jesteś synem czy córką…” Doktryna totalnej demoralizacji jest demoniczną anty-chrystusową doktryną, która degraduje człowieka z poziomu odwiecznego Bożego wzoru do ludzkiej religijnej opinii i woli nazywając cię kupą zakopaną przez Boga. Naprawdę?? Taka jest twoja definicja łaski? I uważasz się za świętego, określając jako złe i nikczemne to, co Bóg nazwał „bardzo dobrym”? Celem Jezusa i jedynym celem religii czy kościoła wszelkiej maści jest przekazywać wieść o wiecznej Unii. Zadanie polega na tym, aby pomóc ludziom ponownie odkryć swoje pierwotne przeznaczenie i tożsamość,
ukrytych w Chrystusie w Bogu” (Kol 3:3).
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi (co mówi!!!???), ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy (okaże się, że już jesteśmy) do Niego podobni…” (1J 3:2).

Ta droga, którą usiłujemy wrócić do domu jest naszpikowana „diabłami” (egoizmem, cielesnymi myślami), zawsze starającymi się zasiać ziarno podejrzenia, sugerując „Czy rzeczywiście Bóg powiedział?” oraz „jeśli naprawdę jesteś synem czy córką…” Doktryna totalnej demoralizacji jest demoniczną anty-chrystusową doktryną, która degraduje człowieka z poziomu odwiecznego Bożego wzoru do ludzkiej religijnej opinii i woli nazywając cię kupą zakopaną przez Boga. Naprawdę?? Taka jest twoja definicja łaski? I uważasz się za świętego, określając jako złe i nikczemne to, co Bóg nazwał „bardzo dobrym”? Celem Jezusa i jedynym celem religii czy kościoła wszelkiej maści jest przekazywać wieść o wiecznej Unii. Zadanie polega na tym, aby pomóc ludziom ponownie odkryć swoje pierwotne przeznaczenie i tożsamość,
ukrytych w Chrystusie w Bogu” (Kol 3:3).
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi (co mówi!!!???), ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy (okaże się, że już jesteśmy) do Niego podobni…” (1J 3:2).

<|>

Stan_28/29.06.2019

Stan Tyra

28.06.
Bóg zawsze i na zawsze przychodzi jak ten, który jest całkowicie ukryty, a jednak doskonale ujawniony. Ego jest w piśmie ukazywane w licznych metaforycznych obrazach, a jednym z nich jest Herod. Herod nie mógł znaleźć Chrystusa, choć pasterze i mędrcy mogli. Dlaczego? Gdy szukasz Chrystusa tak jak Herod, na bazie strachu i kontroli, nie znajdziesz Go pomimo tego, że jest na widoku. „Znajdziesz go, gdy go będziesz szukał swoim sercem” – a nie cielesnym umysłem. Jest ukryty poza tym, o czym mógłbyś „pomyśleć i poprosić” w naturalny sposób w ramach stworzenia (stajenka ze zwierzętami). A tak przy okazji dla tych, którzy chcieliby się spierać o to, jak „słuszna” jest biblijna dosłowność; Biblia nie mówi nic na temat „trzech mędrców”. To założenie opierające się na dziecięcych historiach, a faktem jest to, że zostały przyniesione trzy dary. Po prostu chciałem wskazać na to, że istnieje mnóstwo założeń, o których twierdzimy, że są dosłowne i niezawodne, a takimi nie są.

Historycznie rzecz biorąc większość religii naucza, że aby przyjść do Boga trzeba znaleźć odpowiednią duchową lokalizację, brać udział w rytuałach, wypowiadać właściwe słowa, zachowywać się właściwie i być moralnie w porządku. Myślę, że wszyscy zaczynamy z tego miejsca, usiłując znaleźć mapę do Boga, ponieważ to nie wymaga wiary, po prostu wymaga faktów. Założenie jest takie, że jeśli mamy właściwe odpowiedzi, fakty, przekonania i wyprostujemy to, co zewnętrzne to mamy Boga..

Podróż biblijnego objawienia pokazuje nam podróż. Przeprowadza nas przez wszystkie stopnie przebudzenia, zaczynając od świętego miejsca, świątyni, do świętego działania i świętej obecności: „Zawsze jestem z wami”. Zasadniczo, nasza podróż jest przemieszczaniem się punktu skupienia z nadmiernej koncentracji na sobie i doskonałych zachowań różnego rodzaju do nagiej obecności. Jezus nazwał to: „czujnością”, „widzeniem” czy „stanem obudzenia”. Faktycznie, „czuwajcie” to niemal ostatnie słowa wypowiedziane przez Jezusa.

To, co wiem z własnego doświadczenia to, że Bóg niemal zawsze manifestuje się w tym, co zwyczajne, co upadłe, co nieudane, co ostatnie, co najbardziej niespodziewane i w codzienności. Dziś jest dzień twojego zbawienia. Nie wczoraj, lecz dziś, lub wcale. Jest to coś całkowicie sprzecznego ze śmieszną ideą, jakoby Bóg powstrzymywał Cię od podjęcia słusznej decyzji.

Kiedy jeszcze daleki byłeś od przebudzenia, On widział cię i umiłował”. Niedojrzała religia uczy nas, że Bóg kocha nasze silne strony i toleruje słabości, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. On toleruje nasze mocne strony, a celebruje słabości, ponieważ wyłącznie „w słabości twojej Jego moc się przejawia” (2Kor 12:9). Niewiele z boskiej przemiany dzieje się z pomocą naszej własnej siły. W ten sposób właśnie Jezus stawia na głowie religię, zarówno ówczesną, jak i obecną.

Jest to nasze doświadczenie na dziś, jeśli przeżywasz w pełni i słuchasz, jesteś przemieniany. Bóg przychodzi do ciebie ukryty w twoim życiu. Dla religijnego umysłu powstaje tutaj wielkie rozczarowanie. Oni zdecydowanie bardziej woleliby być na nabożeństwie.

Stan Tyra
29.06

Stworzyliśmy straszliwy rodzaj dualizmu, którym określamy to co duchowe i to co nieduchowe. Jest to złudzenie, które Jezus ujawnił. Wcielenie to Ojciec ogłaszający nam, że Duch i ludzkość zawsze były jedno. Nigdy nie były oddzielone. Jezus był Bogiem, przypominając nam o jedności każdego z nas, jedno ciała napełnione jednym duchem (p. Ef 2:11-20)

Jak czytamy historię z Księgi Rodzaju, o Adamie i Ewie, nawet nie widząc tego, że nie tylko przyjęliśmy kłamstwo oddzielenia, lecz głosimy je jako ewangelię. Podobnie jak Ewa została zwiedziona, aby „myślała”, że nie jest taka jak Bóg, że nie jest jedno z Bogiem. Również zostaliśmy zwiedzeni, skoro Paweł ostrzega Koryntian przed tym samym zwiedzeniem w 2Kor 11:3. Jeśli sądzisz, że musisz coś „zrobić”, aby być jedno z Bogiem, również jesteś zwiedziony. Jedyne co musisz zrobić to pozbyć się religijnej pętli wokół szyi i odetchnąć! Nigdy nie byłeś oddzielony od miłości Ojca! To jest dobra nowina i radość dla wszystkich ludzi!

Kusi nas to, aby ufać „naszej wierze” w Boga, zamiast faktycznie ufać Bogu przez wiarę i uznać tajemnicę Chrystusa w nas, jedynej nadziei na cokolwiek. Wiara w wiarę czy wiara w wiarę kogoś innego jest bardzo sprytnym sposobem na całkowite uniknięcie życia wiary.

Zdumiewające jest to, jak religia zamieniła wiarę tak, aby znaczyła coś przeciwnego: w tradycję pewnej wiedzy, domniemanej przewidywalności, niezbite odpowiedzi i próżne wnioski kim jest Bóg, a jaki nie, kto jest z Boga, a kto nie. Dokładnie wiemy, co Bóg zamierza powiedzieć, bo mamy Boga w kieszeni. W końcu nasz pastor, nasi rodzice i nasza denominacje mówi, że Bóg jest taki i, na Boga, ufam im!! Ok, zatem twoja wiara jest albo ich wiarą, albo ich niewiernością. Tak czy inaczej, wyznajesz go swoimi ustami, lecz serce jest daleko od niego. Tak naprawdę, nie „znasz” Go. Znasz czyjąś opowieść o Nim. „Kim mówicie, że jest?”

Większość religii głosi pozbawioną wiary ewangelię, która mówi, że jeśli zrobisz to i to, będziesz zaakceptowany przez Boga i pójdziesz do nieba, jako zapłatę za zrobienie tych rzeczy. Sam tak głosiłem. Lecz dziś nazywam to bzdetami!

<|>

Wszystko, co nie jest z wiary, jest grzechem

Richard Murray
Wszystko, co nie jest z wiary, jest grzechem” Rzm 14:23.

W tym miejscu Paweł wyrównuje ogniwa chrześcijańskiej wiary tak, aby nie chodziło o to, w CO wierzymy i co ROBIMY (w odniesieniu do żywności i świętych dni), lecz raczej o to, ŻE WIERZYMY i CZYNIMY. Właściwą kwestią nie jest tutaj jakie zachowania są dozwolone czy zabronione, lecz raczej to, że Ja angażuję się w tą szczególną dziedzinę aktywności wiary, wierząc, że Bóg pozwala mi (czy uwalnia) na to, co robię, udzielając Swego błogosławieństwa.
Oto, co jest tutaj oburzające: odpowiedź na kwestionowane zachowania różnych chrześcijan, może być różna, a jest tak dlatego, że istnieją fundamentalne różnice w rozumieniu pewnych rzeczy w zależności od poziomu ich wiary.
Tym, w tym momencie Paweł zajmuje się subiektywnym stanem naszej wiary w ramach duchowego wzrostu i w kontekście osobistej relacji z Panem. Oczywiście, Paweł „sugeruje” w 14 rozdziale Listu do Rzymian, że „słabszy w wierze” bardziej koncentruje się na zachowaniu wymogów prawnych, lecz dla Pawła ważniejsze jest to, żeby każdy wierzący postępował zgodnie z przekonaniem jakie ma.
Głównym punktem tutaj jest to, abyśmy całkowicie oddawali siebie nawzajem opiece Pańskiej.
Możemy przecież być pewni tego, że Pan umie pracować w każdym i przez każdego z naszych braci, aby prowadzić i błogosławić na tyle, na ile ich wiara pozwala. On jest Panem przyrostu i wzrost musi pochodzić od Niego.
Czyż nie jest to uwalniające? Nie musimy obciążać się sprawowaniem funkcji „duchowego sejmu” i być osobiście odpowiedzialni za legalizację duchowości wszystkich innych. Mamy wszystkich przekazać Panu, mając przekonanie o Jego dobrej woli. Z pewnością, prowadzeni do tego, możemy zachęcać i dzielić się, lecz nie do nas należy mikro-zarządzanie ich religijnymi przekonaniami. Ta odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na Panu.
W cudowny sposób Królestwo Boże nie jest zdefiniowane przez to CO formalistycznie robimy, lecz raczej przez jakość naszego „samopoczucia”. „Albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym. Bo kto w tym służy Chrystusowi, miły jest Bogu i przyjemny ludziom” (Rzm 14:17-18).

Taki jest znak chrześcijańskiego braterstwa: nie to, co formalistycznie wykonuje, lecz raczej stan serca, którym promieniujemy.
Dążmy więc do tego, co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu. …
Przekonanie, jakie masz, zachowaj dla siebie przed Bogiem. Szczęśliwy ten, kto nie osądza samego siebie za to, co uważa za dobre
” (Rzm 14:19, 22).

Jak Bóg nas doskonali?

Barry Bennett

Jest to bardzo ważne pytanie, które zasługuje na nieco uwagi, Przede wszystkim, co w nas potrzebuje doskonalenia. Czy, skoro jesteśmy narodzeni na nowo, nie jesteśmy „jednym duchem” z Nim?

Lecz kto się łączy z Panem, jest z nim jednym duchem” (1KOr 6:17). Można dodać tutaj wiele więcej wersów, które wyraźnie dają do zrozumienia, że jesteśmy nowym stworzeniem, stworzeni w sprawiedliwości a przez Ducha posadzeni wraz z Nim w okręgach niebieskich. Nasze duchy zostały doprowadzone do doskonałości.

Co więc z naszymi umysłami? „A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rzym 12:2). Wydaje się, że z tym wiąże się nasza odpowiedzialność. Zrozumienie doskonałej i dobrej woli Bożej zależy od odnawiania naszych umysłów w kierunku Jego natury i nowego stworzenia, którym staliśmy się.

Co z naszymi zachowaniami? W jaki sposób Bóg zapewnia nam nieustanny wzrost i dojrzałość? „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2Tym 3:16-17).

Słowo Boże przynosi poprawę, napomnienie i instrukcje, abyśmy byli doskonali. Nic nie wskazuje na to, że jest to Słowo plus choroby, Słowo plus tragedia czy Słowo plus jakieś inne doświadczenie. Słowo wystarcza.

A co z naszymi relacjami do innych i świata? (Ef 4:11-13).

I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej”.

„Pięcioraka służba” została nam osobiście dana przez Jezusa, aby prowadzić kościół do doskonałości.

Czy Bóg nie używa złych rzeczy w naszym życiu, aby nas uczyć i doskonalić? Jeśli jest to prawda to ogłasza, że Boże zaopatrzenie dla Swego ciała (p. wyżej) jest nieodpowiednie i niewystarczające. Jeśli złe rzeczy są naszymi nauczycielami, to po co Bóg dał Swego Ducha i Swoje Słowo?

Z pewnością uczymy się na podstawie naszych doświadczeń i cierpimy z powodu wstrząsów i ran odnoszonych w życiu, lecz nie musimy. Bóg dał nam Swoje Słowo i Swego Ducha, lepsze przymierze, Swoje obietnice, Swój autorytet, Swoją wiarę, Swoją zbroję dary Ducha Świętego i klucze do Królestwa Bożego, abyśmy zostali całkowicie wyposażeni do pokonywania trudności upadłego świata.

Niestety: „mój lud ginie z powodu braku poznania” (Oz 4:6). Dopóki wierzymy, że Słowo Bożę i Duch nie wystarczają, będziemy dopuszczać do tego, że naszymi nauczycielami będą moce ignorancji i ciemności.

Jezus, Król ze wschodu_2

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Mówię o tym, jak to Biblia jest księgą Wschodu, napisaną przez ludzi Wschodu, którą my – ludzie Zachodu, często nie rozumiemy, z której wersety często wyjmujemy z kontekstu i wyciągamy wnioski mylne z tym, co chciał powiedzieć autor.

Kraje zachodu w dużej mierze rządzone są przez urzędników, którzy zostali wybrani, podczas gdy Jezus jest wielokrotnie opisywany jako król – Król królów i Pan panów. Nawet jeśli jakiś naród ma dzisiaj króla lub królową, to i tak jest rządzony przez parlament i organa wybrane w ramach władzy ustawodawczej. Nieliczni współcześni królowie, mający władzę absolutną, opisywani są jako despoci czy tyrani, ponieważ władza absolutna prowadzi do ucisku poddanych. Nie mamy więc żadnych współczesnych przykładów dobrego i życzliwego króla, nie mówiąc już nawet o kulturze prawdziwego królestwa, w którym obywatele czerpią korzyści z dobrotliwego charakteru swego króla.

Boże Królestwo

Tu i tam używamy określenia ‘Boże Królestwo’, jednak często nie mamy żadnego obrazu, jak możemy je zdefiniować i opisać. Zacznijmy więc od starożytnego Izraela, kiedy to Bóg wystąpił z wymiaru Ducha, aby spotkać się z Mojżeszem na  górze „twarzą w twarz, tak jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem” (Wyj. 33:11).

Pozwólcie, że wytłumaczę niektórym zdezorientowanym, jak to Pan i Mojżesz mogli rozmawiać „twarzą w twarz” w wersecie 11, a 9 wersetów później, w Księdze Wyjścia 33:20 czytamy: „nie może mnie człowiek oglądać i pozostać przy życiu”. Ewangelia Jana w 1: 18 wspomina, że „Boga nikt nigdy nie widział” oraz, w  6:46, Jezus powiedział: „Nie jakoby ktoś widział Ojca; Ojca widział tylko Ten, który jest od Boga”. Kontekst mówi, że w naturalny sposób żaden człowiek nie widział Ojca, ale jeśli jesteś w Duchu, możesz zobaczyć Jego oblicze i przeżyć. Na tym polega różnica między tymi fragmentami.

W ciele żaden człowiek nie może zobaczyć Jego twarzy, gdyż Jego chwała i moc zniszczyłyby nasze ziemskie ciała. Kiedy jesteśmy w wymiarze duchowym, lub gdy już obleczemy się w nasze nowe, duchowe ciała, możemy zobaczyć Jego twarz. Dzisiaj, jeśli ktoś jest w Duchu, może oglądać Jego twarz. Tak więc w Księdze Wyjścia 33:11, Mojżesz widział Go twarzą w twarz, tak  jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem (był w duchu), ale później w wersecie 20, będąc w wymiarze fizycznym, musiał zasłonić oczy.

Wielu będąc w duchu widziało Ojca: Mojżesz i pozostali 73 ludzie w Księdze Wyjścia 24: 7-11; Ezechiel w rozdziale 1; Daniel widział Go jako „Odwiecznego” oraz jako „Syna Człowieczego” w rozdziale 7: 9-13; apostoł Jan opisuje Go przez cały rozdział 4 Objawienia, dodatkowo rozdział 5: 7 mówi o Baranku, który by zabity, ale teraz żyje, który przyszedł i wyjął księgę z Jego prawej ręki i zaczęto otwierać pieczęcie – wszystko to jest w Objawieniu.

Dlatego, jeśli usłyszysz, jak ktoś mówi, że był w niebie, ale nie mógł oglądać Bożego oblicza, to nie słuchaj tego, bo to kłamstwo, upiększone lub zabarwione przez jego własne tradycje religijne i brak zrozumienia. W Duchu można zobaczyć Jego twarz i przeżyć, natomiast w naturalny sposób nie można tego zrobić.

Królestwo ma swoje własne zasady, własną kulturę i wszystko ‘kręci się’ wokół Króla

W Liście do Hebrajczyków 8: 5 powiedziano nam, że Mojżesz widział plany przybytku i całego jego wyposażenia. Powiedziano mu: „Bacz, abyś uczynił wszystko według wzoru, który ci został ukazany na górze.” Mojżesz otrzymał dokładny plan, który w Duchu pokazał mu Pan – wszystko to, co miało być zbudowane.

Wśród planów otrzymanych od Boga, była Arka Przymierza – Jego tron i miejsce Jego obecności. Plan pokazywał sposób, w jaki miała ona być przenoszona. Nawet 400 lat później król Dawid znał Go jako „tego, który mieszka między cherubami”. (II Samuela 6: 2)

W Księdze Wyjścia 25: 9 widzimy nakaz Pana, aby zbudować Arkę zgodnie z planem pokazanym mu na górze, a wśród pierwszych rzeczy, które widzimy w tym fragmencie, jest umieszczenie na niej 4 pierścieni, po jednym na każdym rogu, przez które miano przekładać drążki, które to kapłani umieszczali na swoich ramionach i nosili Arkę wszędzie tam, gdzie wędrował Izrael.

Lektyka

Fakt, że Arka Przymierza – miejsce obecności Boga – miała być noszona na drążkach umieszczonych na ramionach kapłanów, jest zgodna z tym, jak noszono innych królów w tamtych czasach. W starożytności, w Egipcie, Indiach i Chinach, dokładnie tak postępowano z królami. W Indiach noszono posąg Kryszny w ten sam sposób. Było to powszechne nawet w Europie, że w roku 675 naszej ery kościół rzymski musiał wydać polecenie NIE noszenia biskupów w lektykach. (Trzeci Synod w Bradze).

Zdumiewające, że dzisiaj możemy oglądać podobną koncepcję w niektórych kościołach charyzmatycznych, w których (tak zwany) pastor lub „biskup” lub „apostoł” ma płaszcz i Biblię noszone przez pomocnika. Widziałem nawet nagranie z 2016 r., gdzie nigeryjski pastor nauczając trzymany jest wysoko na krześle przez innych ludzi. Zastanawiam się, jakiej części z „jestem cichego i pokornego serca” oni nie rozumieją? Poziom braku objawienia Pana w naszych kościołach jest zdumiewający i przynosi wstyd.

Jednak fakt, że Pan dał instrukcje, by nosić Arkę Przymierza, w której była Jego obecność, jest całkowicie zgodna w tym, jak postępowano z władcami w tamtych czasach. Starożytni Izraelici rozumieli koncepcję króla oraz to, że Bóg jest Królem wszystkiego.

Rozumiejmy, że Jezus jest Królem królów i Panem panów i nosimy go w sobie. Napisane jest w Ewangelii Łukasza 17: 21: „Królestwo Boże jest pośród was”. Paweł powiedział, że mamy tajemnicę, „która jest Chrystusem w nas, nadzieja chwały”. (Kolosan 1: 27)

W naszym wnętrzu, w naszym duch przebywa Władca absolutny. Ale żyjemy w ziemskim ciele, w upadłym świecie, więc cały czas w naszym wnętrzu istnieje konflikt pomiędzy Władcą absolutnym, któremu chcemy służyć a naszym ciałem, które chce podążać za tym światem.  Ten konflikt będzie trwał przez całe nasze życie.

Ale możemy nauczyć się, jak pozwolić, aby Król zdominował nas od wewnątrz, co przemieni nasze myślenie, które następnie zmieni to, na co pozwalamy naszemu ciału. W naszych sercach nosimy Pana w lektyce i wynosimy Go ponad wszystko, czcimy Go i wielbimy tak, jak na to zasługuje, gdyż jest Królem królów i Panem panów. Spędzamy nasze życie przemieniając to, co jest w naszym sercu, w rzeczywiste uczynki. To jest normalne chrześcijaństwo. To jest proces uczniostwa.

Pocieszają nas słowa apostoła Pawła, który jest autorem 2/3 Nowego Testamentu:

„Nie myślę, że jestem już dokładnie tym, czym Bóg chce, żebym był. Nie osiągnąłem jeszcze tego celu. Ale nadal próbuję go osiągnąć i uczynić go moim. To jest to, co Chrystus Jezus chce, abym robił. To jest powód, dla którego uczynił mnie swoim. Bracia i siostry, wiem, że wciąż mam przed sobą długą drogę, ale jest jedna rzecz, którą robię: zapominam o tym, co było w przeszłości i staram się jak najmocniej osiągnąć cel, który jest przede mną. Ciągle biegnę w kierunku mety, aby zdobyć nagrodę, która jest moja, ponieważ Bóg powołał mnie przez Chrystusa Jezusa do życia w niebie ”. (Fil. 3:12-14 – Wersja Uproszczona, ERV)

Jezus, król ze wschodu_3

Jezus – Król ze Wschodu _ 01

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Pewnego razu razem z moim przyjacielem z Malezji jedliśmy obiad rozmawiając o kulturze Biblii. Malezja leży na końcu Półwyspu Malezyjskiego w Azji Południowo-Wschodniej. Półwysep rozciąga się od Tajlandii na północy prawie aż do wyspy Sumatra na południu. Większość Amerykanów wie, że tym rejonie Azji znajdują się też Tajlandia, Kambodża i Wietnam.

W czasie rozmowy przyjaciel mówił o intymności wypływającej ze spożywania posiłku w czyimś domu. Powiedział, że kiedy rozmawia tam z ludźmi, którzy nie słyszeli o Jezusie, to najbardziej nie poruszają ich wcale tortury i śmierć na krzyżu ani też uzdrowienia i cuda, ale to, gdy wspomina, że Jezus został zdradzony podczas posiłku, co jest szczegółowo opisane w Ewangelii Jana 13.

Powiedział, że często widzi łzy w oczach ludzi, którzy słyszą, jak Jezus został zdradzony w czasie spożywania posiłku wraz z najbliższymi mu ludźmi. Nie mogą sobie wyobrazić bardziej raniącej sytuacji i w wyniku tego wielu z nich przychodzi wtedy do Pana. Mają świadomość ceny, jaką Jezus zapłacił za nasze grzechy. Najbardziej intymny czas, jaki można mieć z przyjaciółmi w kulturze wschodniej, to czas wspólnego posiłku.

Na zachodzie, największym zranieniem, którego doświadczył Jezus postrzegany jest krzyż a zdradę w czasie wieczerzy opisanej w Ewangelii Jana 13 postrzegamy tylko jako zwykłą kolację z której to wywodzi się wieczerza Pańska. Całkowicie nie zauważamy wpływu tej zdrady, choć przecież autorzy Nowego Testamentu tego nie zrobili. Mateusz wspomina o tym ponad 10 razy, Marek co najmniej 8 razy, Łukasz 5 i Jan 9 razy. Nawet Paweł w I Liście do Koryntian 11, gdy mówi o Wieczerzy Pańskiej podkreśla, że Jezus został zdradzony w czasie posiłku.

Najwyraźniej autorzy ewangelii oraz ludzie mieszkający na wschodzie rozumieli, co to znaczy być zdradzonym i do tego jeszcze w czasie wspólnego posiłku!

Ta różnica w postrzeganiu jest różnicą między Orientem wschodu a Okcydentem zachodu. Biblia jest księga wschodu, napisaną przez ludzi wschodu, których zwyczaje i praktyki w dużej mierze nie zmieniły się od czasów Abrahama do Objawienia. Biblia nie jest napisana z perspektywy Zachodu, ale Wschodu. Mówimy o Chinach jako o Wschodzie a Izrael nazywamy Bliskim Wschodem. Izrael jednak w dalszym ciągu leży na Wschodzie. Słowo okcydent oznacza Zachód a orient oznacza Wschód.

Dlaczego to ma takie znaczenie?

Nikt nie lubi, gdy wyciąga się jego słowa z kontekstu. Mimo to wielu chrześcijan robi to czytając swoją Biblię. Starają się zrozumieć ją i zamiast przefiltrować to przez kulturę Wschodu, filtrują ją przez kulturę zachodniego kościoła XXI wieku.

W ten sam sposób, choć Nowy Testament został napisany przez apostołów do ludzi tworzących kościół w domu, to wielu wyciąga kontekst „pięciorakiej służby” i działania darów Ducha poza domem i próbuje umieścić je w budynku w ławkami, zwanym kościołem. Wielu z nich kończy zdezorientowani i sfrustrowani, mało kto porusza się w darach, lecz wszyscy zastanawiają się dlaczego tak się dzieje.

To samo ma miejsce, gdy czytamy Biblię i próbujemy zrozumieć ją dla nas samych. Na przykład w Psalmie 69:23 czytamy: „Niechaj stół ich stanie się dla nich pułapką, a ich uczty ofiarne potrzaskiem!”.

Ten fragment jest często niezrozumiały dla ludzi Zachodu bo jak stół może stać się pułapką? Ale jeśli wspomnimy wschodni zwyczaj kładzenia maty na ziemi, na której umieszcza się potem jedzenie oraz ludzi siedzących wokół niej i spożywających posiłek, zaczyna mieć to sens.

Hebrajskie słowo przetłumaczone tutaj jako „stół” i wymawiane „shool-khawn” (shul-cha-nam) oznacza dosłownie „skórę rozłożoną na ziemi”.

Dlatego psalmista, mówiąc: „niech ich stół stanie się dla nich pułapką” mówi: „pozwólcie im potknąć się o matę leżącą na podłodze; i niech to, co miało być błogosławieństwem, stanie się ich pułapką.” Gdy rozumiesz zwyczaj spożywania posiłku na macie rozciągniętej na ziemi, nabierze to dla ciebie sensu.

Jesus – król ze Wschodu

Obecnie w kulturze zachodniego kościoła tzw. ‘wezwanie do ołtarza’ (jeśli w ogóle stoi tam ołtarz) polega na poproszeniu przez pastora wszystkich o pochylenie głów i zamknięcie oczu oraz o podniesienie ręki przez tych, którzy chcą ‘przyjąć Jezusa. To takie zachodnie… Na wschodzie nikt by nie pomyślał o przywileju jedynie ‘zaakceptowania’ króla w swoim życiu – nie! Zamiast tego ludzie tam oddają życie królowi, pokornie prosząc Go, aby je od nich przyjął.

Pewnego razu jedliśmy posiłek razem z dr Michaelem Brownem. Robiliśmy tak, gdy odwiedzał Tulsę. Ja usługiwałem w jego kościele i szkole biblijnej, które znajdowały się w Pensacoli na Florydzie, a on, kiedy przyjeżdżał do mojego miasta spożywał ze mną posiłek. Rozmawiając o różnicach między Wschodem a Zachodem wspomniał on o podróży do Indii i o tym, co powiedział mu jeden z indyjskich pastorów (Indie również leżą na Wschodzie).

„Wy, w Ameryce, głosicie inną ewangelię, niż my w Indiach”, powiedział indyjski pastor. Kiedy Michael zapytał, co ma na myśli, usłyszał: „Nauczacie, że jeśli przyjmiesz Jezusa, to On uzdrowi twoją rodzinę, uzdrowi twoje pieniądze i da ci jeszcze więcej, On uzdrowi twoje ciało i będziesz błogosławiony. My zaś głosimy, że jeśli uwierzysz w Jezusa, twoja rodzina może cię odrzucić, możesz stracić zdrowie, możesz stracić finanse, a także możesz stracić życie.”

Zachód zaprasza Jezusa do swego zapracowanego życia, podczas gdy Wschód oddaje całe swoje życie Jezusowi, włączając w to gotowość na śmierć, jeśli zajdzie taka potrzeba. Zachód nie rozumie, że Jezus jest Królem, ale zamiast tego myśli o Nim jako o przyjacielu, który stoi po naszej stronie, który ma poprawić nasze warunki życiowe. Wschód zdaje sobie sprawę, że jest Królem, który będzie kiedyś rządził ziemią, a nawet teraz, jako Głowa Ciała Chrystusa, rządzi i króluje jako Bóg-Człowiek.

Jedni są przerażeni sceną, w której Bóg w ciele jest zdradzony przez rzekomego przyjaciela w czasie intymnej kolacji zaś drudzy patrzą na to jak na zwykła kolację, podczas której jeden z jej uczestników wstał, aby zrealizować swój plan.

Rozglądam się po zachodnim ciele Chrystusa i widzę tyle grzechu, tyle miłości do świata i wszystkiego, co w nim jest, zdumiewając się brakiem objawienia tego, kim jest Jezus. I to jest klucz – nasze kościoły w dużej mierze odstawiły na bok szukanie objawienia Bożego jako cel spotkania, odstawiły modlitwę i uwielbienie i zastąpiły to rozrywką skopiowaną ze świata. Zamiast przyciągać ludzi głosząc hasło, że mogą osobiście poznać Boga, Kościół stara się przyciągnąć ludzi głosząc, że Jezus może uczynić ich życie lepszym, jeśli Go do niego włączą.

Ale do resztki, która zna Go jako Króla – Króla, który oczywiście jest także naszym przyjacielem, ale jedno nie może obyć się bez drugiego – do tej resztki, wielka łaska i pokój niech będzie z wami!

Jezus – Król ze Wschodu_1

Czy masz otwarte oczy?

Barry Bennett
30.06.2019

Gdy Jezus zakłócił Pawłowi prześladowania chrześcijan i przemówił do niego, objawił fundamentalny cel Ewangelii. Oto słowa Jezusa dotyczące nowej służby Pawła:

abyś otworzył im oczy i odwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga. Aby przez wiarę we Mnie otrzymali odpuszczenie grzechów i dziedzictwo ze świętymi” (Dz 26:18).

Zwróć uwagę na to, że błogosławieństwo ewangelii zaczyna się od otwarcia naszych oczu! Ta prawda była prorokowana w Księdze Izajasza:

„Ja, Pan, powołałem cię w sprawiedliwości
i ująłem cię za rękę, strzegę cię
i uczynię cię pośrednikiem przymierza z ludem,
światłością dla narodów,
abyś otworzył ślepym oczy,
wyprowadził więźniów z zamknięcia,
z więzienia tych, którzy siedzą w ciemności
”(Iz. 42:6-7).

Implikacje tego są głębokie. Wąż kusząc w Ewę zasadniczo ogłosił, że oboje są ślepi, lecz dzięki zjedzeniu owocu z zakazanego drzewa otworzą się ich oczy: „lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, OTWORZĄ SIĘ WAM OCZY i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło” (Rdz 3:5).
To, co się rzeczywiście stało to duchowa ślepota, nie wzrok. Ludzka rasa stała się ślepa i głucha na Prawdę, zatem celem Ewangelii jest ponowne otwarcie naszych duchowych oczu, ponieważ jest to jedyny sposób, abyśmy w ogóle ogarnęli Światłość, autorytet Boga, przebaczenie grzechów i nasze dziedzictwo w Chrystusie.
Dlatego Paweł modli się w taki sposób (powinno to stać się nasz osobistą modlitwą):

„…aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego, i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego, i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy …” (Ef 1:17-19).

Naturalny wzrok widzi tylko braki i problemy, duchowe oczy widzą zaopatrzenie i sposobności. Których oczu używasz?