Category Archives: Kościół

Ewangeliczny establishment

EVANGELIKALNY ESTABLISHMENT

wyciąg: Patrick McIntyre

W ciągu ostatnich 100 lat, gdy Ewangeliczne Chrześcijaństwo toczyło wojnę o nawróconych, zostały przeoczone pewne wątpliwe praktyki. Teraz już nie jesteśmy 'walniętymi świrami’, lecz JESTEŚMY ESTABILISZMENTEM, więc szał wojennej postawy, która charakteryzowała się dzikimi okrzykami wojennymi o zwycięstwie, którego nigdy nie było, musi być zastąpiony rozsądnymi, uczciwymi wynikami. Jest to też czas na to, aby pomyśleć o rannych. Na każdego rzeczywiście zbawionego Amerykanina (w którym mieszka Duch Święty) jest co najmniej sześciu takich, którzy wyrecytowali „modlitwę zbawienia” (czy inaczej „modlitwę grzesznika” – przyp.tłum.) i uważają, że dzięki temu są zbawieni.

Wielu z nich zrezygnowało z Boga i stali się teraz cyniczni: „Już tego próbowałem” mówią grzesznicy, którzy nazywają ludzi chodzących do kościoła hipokrytami, a teraz najbardziej nienawidzą prawdziwego chrześcijaństwa i najgłośniej dają temu wyraz. Ich nienawiść jest podsycana marzeniami, które w ich przypadku, okazały się tylko nocnym koszmarem…

Chwasty w kościele

Jeśli zbawionych jest mniej niż 10% Amerykanów (Duch Święty mieszka w nich) to ponad połowa ludzi, którzy chodzą do kościoła w niedziele jest straszliwie zwiedziona. Każde badanie statystyczne, każde wewnętrzne i zewnętrzne badanie kościoła pokazuje, że każdy ewangelista i pastor wie o tym, że większość ludzi, którzy chodzą do kościoła w Ameryce stanowi moralny odpowiednik pogan.

Bill Bright, który powinien to wiedzieć (patrz Blinded By The Bright, dosł.: „Zaślepiony przez Jasność’ – historia zwiedzenia Campus Crusade For Christ przez jego nauczanie … ). powiedział: „…dużo spośród tych, którzy nazywają siebie chrześcijanami w ogóle nimi nie są w biblijnym sensie. Pomimo że mogą to być ludzie religijni, którzy uczęszczają regularnie do kościoła, nigdy nie przeżyli nowego narodzenia i osobistej relacji z Jezusem Chrystusem”.

Dr Rod Bell, przewodniczący Fundamentalist Baptist Fellowship of America, wierzy, że 50% ludzi, którzy chodzą do kościoła jest zgubionych.

Ewangelista Luis Palau powiedział, że z 80% Amerykanów, którzy twierdzą, że są chrześcijanami „tylko kilku żyje trochę inaczej od pogan czy ateistów, jakby Bóg nie miał prawa do ich życia”.

Dr James Dobson przyznaje, że: „Większość Amerykanów tapla się w bezwartościowych religijnych środkach wyrazu.

A.W. Tozer powiedział: „prawdopodobnie mniej niż co dziesiąty ewangelik wie z doświadczenia cokolwiek na temat nowego narodzenia”.

Przywódcy kościoła znają ten problem, jednak większość uważa, że ewangeliczni chrześcijanie żyją jak poganie z powodu „braku uświęcenia”. Zamiast starać się doprowadzić ich do zbawienia, aby zostali przemienieni przez Ducha Świętego, starają się o to, aby się zachowywali jak chrześcijanie. Po tych 100 latach doktrynalne wiatry skutecznie pogrzebały biblijne nauczanie o całościowym zbawieniu.

Prawna, czy inaczej legalna, strona zbawienia została wyniesiona ponad doświadczenie zbawienia, aż do tego miejsca, gdzie znaki graniczne mocy nad grzechem i dzieł Ducha Świętego zostały zakopane jak skarb, oczekujący na ujawnienie. Ewangeliczny kościół jest dziś w tym samy miejscu, w którym znajdował się katolicki, gdy Luter wprowadził Reformację. Podobnie jak tamta Reformacja, tak ta reformacja będzie wymagała powrotu do biblijnego zrozumienia całościowego zbawienia. Musimy skończyć z przyklejaniem plastra „modlitwy zbawienia” na raka i mówić ludziom, że są uzdrowieni. Podobnie jak Luter, musimy wrócić do biblijnego zrozumienia zbawczej wiary i, podobnie jak on, musimy uznać, że „ten, kto został usprawiedliwiony, postępuje sprawiedliwie„. Jak Luter demaskował zwodnicze praktyki dogadzania sobie tak my musimy demaskować zwodniczą praktyką prowadzenia ludzi przez formułę „modlitwy zbawienia”. Powiedzonko: „Gdy pieniądz o dno skarbony zadzwoni, duszę od mąk czyśćcowych uchroni” było niemal równie szkodliwe jak twierdzenie, że „gdy pomodlisz się szczerze tą modlitwą, twoje imię zostanie wpisane do Księgi Żywota Baranka”. Pierwsza praktyka dawała grzesznikom przekonanie o tym, że ich przyjaciele i krewni będą mogli wykupić im drogę wyjścia z czyśćca, a drugie stwierdzenie oferuje grzesznikom niezawodna asekurację od piekła.

Większość członków ewangelicznych kościołów ignoruje to „co drobnym drukiem” i idzie od razu do punktu głównego: skoro ktoś powiedział modlitwę zbawienia, Bóg nie widzi jego grzechu.. jest okryty krwią Chrystusa. Można zatem iść grzeszyć dalej bez strachu przed Bogiem. W rzeczywistości, większość uczy się, że w żaden sposób nie są w stanie zdyskwalifikować swego biletu do nieba. „Cóż więc powiemy? Czy mamy dalej grzeszyć, aby łaska tym obfitsza była?” (Rzm. 6:1). Współczesny ruch ewangeliczny mówi: Tak! „Lecz, czy wiesz, że wiara bez uczynków jest martwa” (Jk. 2:2). Współczesny ruch ewangeliczny mówi: Nie! Wiara bez uczynków jest normalnym stanem większości amerykańskich ewangelicznych chrześcijan.

Nie ma już więcej konieczności przejawiania owoców nawrócenia (Mt. 7:18), ani umacniania wybrania (2Ptr. 1:10). Pewien młody pastor, którego znam, powiedział grupie zgubionych nastolatków, że jeśli popełnią samobójstwo to pójdą do nieba. Jak bardzo skrzywiona musi być teologia, aby duchowny mówił takie rzeczy grupie nastolatków, z których większość nie przejawia żadnych dowodów zbawienia? Jest to skutek skandalu współczesnego ruchu ewangelicznego, staliśmy się aroganccy wobec Pism „…w których są pewne rzeczy niezrozumiałe, które, podobnie jak i inne pisma, ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni przekręcają ku swej własnej zgubie„(2Ptr. 3:16). „Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy? Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni?” (Rzm 6:2-3).

Przed 1900 rokiem nie znalazł by się ani jeden pastor, który spoglądając na stan ludzi chodzących dziś do kościoła doszedłby do wniosku, że ich cielesność jest wynikiem „braku uświęcenia”. Dokładnie wywnioskowaliby, że ogromna większość nigdy nie była zbawiona.  Następne pytanie, które zadaliby to: „Dlaczego wydaje im się, że są zbawieni?” Odpowiedź na to pytanie pokazuje na skandaliczny stan współczesnego kościoła ewangelicznego.

Przebudzenie lub brak znaczenia

Ewangeliczny establishment musi dokonać wyboru: albo uzna to, że kościoły są pełne pogan i postarają się zrobić z nich świętych, albo staną się równie nieistotne, co większość kościołów europejskich. Albo powrót do Bożej drogi, całkowita przemiana jednostki przez moc zamieszkującego wewnątrz Ducha Świętego, albo dalsze rzucanie drogocennych zasobów w światowy system reform i doprowadzenie się do następnego programu pomocy społecznej…

– – – – – – –

-SOURCE – 'The Evangelical Establishment’ by Patrick McIntyre-

http://www.christianebooks.com/

deeo

Strata reputacji

Laura Maré.

Być może jedną z przyczyn tego, że nie mamy przebydzenia jest to, że duchowni nie chcą zapłacić ceny, a mianowicie utraty reputacji. Gilbert Tennent …był wspaniale używany przez boga w czasie Pierwszego Wielkiego Przebudzenia. Posłucha, jak mówi o popularnym w jego czasach sposobie głoszenia: „Często wzmacniają ręce złych, obiecując im życie, pocieszają ludzi, zanim przekonają ich o grzechu; sieją przed orką: są zajęci wznoszeniem struktury przed położeniem fundamentu. Ci głupi budowniczowie wzmacniają cielesne bezpieczeństwo ludzie przez te swoje delikatne, egoistyczne i tchórzliwe przemówienia. Nie mają oni odwagi czy uczciwości, aby wbić strzałę strachu w śpiące dusze!”

„Pomimo swego okrucieństwa, Szatan rzeczywiście ma „niewielkie powody, aby bać się większości tego, co się obecnie głosi”, ponieważ większość kaznodziejów we współczesnych kościołach jest całkowicie pozbawiona namaszczeni” – A. Reavis.

„Przy tym wszystkim co otrzymujesz, weź namaszczenie” – Leonard Ravenhill.

„Głoszenie bez namaszczenia i modlitwa bez żarliwości to dwie przyczyny tego, że współcześnie opóźnia się przebudzenie. Potrzebne nam jest moratorium na reputację, aby przyszło przebudzenie. Oby Bóg ożywił to pokolenie, aby z pasją i żarliwą determinacją dążyło do przebudzenia” – Greg Gordon.

продвижение

Potrzebujemy następnego Ruchu Jezusa

Potrzebnujemy następnego Ruchu JEzusa ( 'Jesus Movement’)

17 listopada 2010

J. Lee Grady Newsletters

We współczesnych wyrafinowanych kościołach, często zapominamy głosić o Jezusie. Wróćmy do podstaw.

Zostałem chrześcijaninem na poważnie pod sam koniec Ruchu Jezusa (dosł.: Jesus movement). Byłem zbyt młody, aby pamiętać paciorki hipisów, przerabiane T-shirty, (dosł.: tie-dyed tshirts ) i sloganów „Jesus Is Groovy” (dziś byłoby to „Jezus jest cool” -przyp.tłum.), lecz te pieśni ciągle były popularne, gdy byłem w koledżu (muzyków takich jak Andrae Crouch, Love Song and Barry McGuire), jak też filmy (szczególnie „Krzyż i Sztylet”).Ruch Jezusa był podobny do duchowego tsunami, które zmyło setki tysięcy młodych ludzi pod koniec lat 60tych i na początku 70tych i doprowadziło ich do osobistej więzi z Chrystusem. Część tych dzieciaków było uzależnionych od narkotyków i zupełnie nieprzystosowanych społecznie, większość to były zwyczajne Jaśki i Kaśki, ludzie którzy odkryli, że Jezus jest o wiele bardziej ekscytujący niż tradycyjne kościoły im pokazywały.

„W zeszłym roku w czasie moich podróży przeraziłem się, gdy dowiedziałem się, że wielu napełnionych Duchem wierzących zrezygnowało z dyscypliny czytania Biblii nawet niby regularnie. Wolą podtrzymującą dietę z tego, co kulturalnie odpowiednie, co nadaje szybkie tempo i techno-teologię, które są marnymi substytutami uczniostwa”.

Ponieważ ten ruch został zapoczątkowany przez niewyszkolonych przywódców, czasami doprowadził do nadużyć, lecz mimo jego słabości dał wzrost nowemu stylowi muzycznemu (współczesny chrześcijański) i nowym denominacjom (Calvary Chapel, Vineyard). Napędził również takie organizacje jak Bill Bright’s Campus Crusade for Christ oraz stał się mocą napędową ewangelizacji przez następne dziesięciolecie a nawet dłużej.

Ostatnio odczułem jakąś nostalgię za tamtym czasem, nie dlatego, żebym chciał wrócić do niewygodnej mody i uczesania z 1972 roku, lecz dlatego, że tęsknię za duchową prostotą tego okresu. Ruch Jezusa był przede wszystkim skupiony – niespodzianka!- na Jezusie. Teologia nie była skomplikowana, pastorzy nie próbowali być HIP, wyrafinowani czy technicznie sprawni; nie stworzyliśmy chrześcijańskiej podkultury z własnymi celebrytami i polityczną podstawą władzy.

Nie głosimy dziś wystarczająco dużo o Jezusie i na pewno dotyczy to wielu charyzmatycznych kościołów, gdzie staliśmy się specjalistami we wszystkich dziedzinach oprócz podstaw chrześcijańskiej teologii. W zeszłym roku w czasie moich podróży przeraziłem się tym, że wielu napełnionych Duchem chrześcijan porzuciło dyscyplinę czytania Biblii nawet choćby niby-regularnie, wolą oni podtrzymującą życie dietę z tego, co kulturalnie odpowiednie, co nadaje szybkie tempo i techno-teologię, które są marnymi substytutami uczniostwa. Wielu charyzmatyków zajęło postawę mówiącą, że proste skupienie się na Chrystusie nie wystarcza. Raczej wybierzmy się na „prorocze spotkanie”, aby usłyszeć o tym, jakie są szanse Obamy w 2012 roku czy aby przeżyć jakieś egzotyczne duchowe manifestacje (złoty pył czy klejnoty lecące z sufitu), chętniej poprosimy wielebnego Błyszczące Nic, aby się za nas pomodlił szesnasty raz, abyśmy otrzymali kolejne „specjalne namaszczenie”, którego prawdopodobni nigdy nie wykorzystamy.

Gdzie pośród tego charyzmatycznego gulgotania jest Jezus? Czy jestem jedynym, który ma dość już tego rozpraszania? Możecie mnie nazwać staromodnym, lecz zdecydowałem się na powrót do podstaw wiary. To właśnie dlatego czytam „What Jesus Is All About?”, klasyczną książkę napisaną ponad 50 lat temu przez Henriettę Mears, biblijną nauczycielkę, która pomogła mentorować Billy Graham i Bill Brighta w latach czterdziestych.

Mears wyjaśnia w tej książce to, jak każda z czterech ewangelii, Mateusz, Marek, Łukasz i Jan, pokazują w unikalny sposób czterowymiarowy portret Zbawiciela. Jak pisze:

Mateusz pisał do Żydów, aby opowiedzieć im o Obiecanym Zbawicielu, który jest również Królem i używa słowo „królestwo” 55 razy. Marek pisał do pogan, aby opowiedzieć im o Potężnym Zbawicielu, który jest również Królem i przekazuje więcej informacji o cudach niż jakakolwiek inna ewangelia. Łukasz jako poganin pisał o Doskonałym Zbawicielu i zawiera najwięcej odniesień do człowieczeństwa Jezusa. Jan, który był „uczniem, którego miłował Jezusa” opowiada o Osobistym Zbawicielu i tutaj znajdujemy najwięcej odniesień do boskiej natury Jezusa.

Duch Święty, który inspirował pisanie Biblii wiedział, że potrzebujemy więcej niż jedno, dwu czy trzy wymiarowego Jezusa. Duch dał nam czterowymiarowy punkt widzenia, abyśmy mogli patrzeć na Niego ze wszystkich stron i zostać pochwyceni przez Jego wspaniałość, najwyższe królestwo, pełne współczucia miłosierdzie, nadnaturalną moc i doskonała sprawiedliwość, zdumiewające człowieczeństwo i miłość do grzechów takich jak ty i ja. O Jezusie można powiedzieć tak dużo więcej niż sobie z tego zdajemy sprawę i tak wiele więcej niż mówimy naszemu pokoleniu. To dlatego spędzę większość swojego czasu na badaniu czterech ewangelii przez następne kilka miesięcy. Chcę świeżego objawienia Jezusa!

Być może inny Ruch Jezusa zostanie uwolniony w tym kraju, jeśli wyrzucimy to wszystko, co rozprasza i skupimy się ponownie na Nim.

J. Lee Grady is contributing editor of Charisma. You can follow him on Twitter at leegrady. He is preaching in Sydney, Australia, this week.

бесплатная раскрутка продвижения сайта

Wychowanie młodzieży w skupieniu na „SOBIE”?

Czy to pomogło w zwiedzeniu?

A. Brother.

Dlaczego te tysiące młodych ludzi (a nawet trochę starsi) tłumnie otaczają tych mężczyzn i te kobiety?

Proste, lecz pomijane.

Jest to pokolenie, które zostało wychowane w pełnym „skupieniu na sobie”. Tutaj we wszystkim chodzi o to, aby czuć się dobrze, wszystko kręci się wokół siebie. Wszystkie te ruchy mają jedno wspólne: we wszystkim chodzi o „nas” w centrum. Nie czczą Boga, lecz czczą świątynię samospełnienia i praktykują taką samą religię jak ci, którzy są uzależnieni od alkoholu, narkotyków czy seksu. Gdy rozmawiam z naszym młodszym pokoleniem, jest jedna wspólna rzecz, która pojawia się za każdym razem: ich potrzeba i pragnienie, aby spełnione zostały ich marzenia, cele i wewnętrzne pragnienia.

Bracia, a niby czemu jesteśmy tym zaskoczeni, skoro większość z nas została wychowana na egocentryków? Skoro uczono nas, że uwielbienie jest dla nas, abyśmy czuli się dobrze.

Ja sam dorastałem w zielonoświątkowych kościołach jako młodzieniec właśnie w takim, skupionym na sobie uwielbieniu. Zaczęliśmy te praktyki a teraz mamy zaabsorbowane sobą pokolenie, które wychowaliśmy, które szuka jeszcze silniejszego i wyższego poziomu uzależnienia od uczuć! Dlaczego jesteśmy tym zaskoczeni? Gdy wychodzą z drugiej strony kościoła, bardzo liturgiczna grupa, mają te same pragnienia i postrzegają ruchy odnowy, jako 'tabletkę szczęścia”, która uwolni ich od martwej religii. Lecz Pismo mówi nam, że religia w każdej postaci, czy to jako „ekstatyczne poruszenia” wschodnich praktyk mistycznych, gdzie szuka się wyższego poziomu samoświadomości – innymi słowy: skupiają się na „sobie” – czy jako ezoteryczne odmiany, które przez wyrzeczenie się siebie ponownie skupiają się na „sobie” (a Paweł ostrzegał nas przed tym), jest martwa i bezwartościowa, i zupełnie nie liczy się w Królestwie Boga i Chrystusa…

To przez nas zostały ułożone fundamenty religii gorliwego egocentryzmu, które umożliwiły temu pokoleniu szukanie straszliwej, demonicznej drogi do osobistej ekstazy. Pamiętajmy jednak, że dla Swoich ludzi Chrystus jest wszystkim. On daje radość w próbach, siłę i moc przez Ducha Świętego, aby żyć, nie przez przeżywanie uwielbienia, lecz przez Jego obecność. On jest z nami przez cały czas, a nie tylko wtedy, gdy „czujemy się dobrze”.

[PYTANIE: Czy to niesamowite skupienie na 'sobie’ może być czymś, co może wyleczyć wyłącznie „Wielka Depresja”?]

создание и раскрутка сайтов москва

Boża miłość czy nasz gniew?

Francis Frangipane

Proroczy wgląd

Trudno przypomnieć sobie czasy, kiedy ludzie byli bardziej gniewni niż obecnie. Cywilizowana osoba powinna być, przede wszystkim, cywilna (uprzejma, grzeczna, społeczna – przyp.tłum.) A jednak dziś nie ma dyskusji, szacunku dla opinii innej osoby, nie ma wspólnego zastanawiania się dla wspólnego dobra. Martwi mnie to szczególnie jeśli chodzi o kościół. Można się spierać: „Nasze społeczeństwo rozpada się, powinniśmy być wściekli”. Lecz możemy się gniewać, a jednak dalej nie grzeszyć (Ef. 4:26). Nasze dusze powinny dręczyć się gęstniejącymi chmurami demonicznego skażenia kultury, w szczególności wtedy gdy to dzieci są doprowadzanie do upadku, słabi są wykorzystywani, albo dlatego, że postępy złego oznaczają, że coraz więcej ludzi umrze bez Chrystusa.

Jeśli więc jesteśmy rozgniewani to niekoniecznie musi znaczyć, że grzeszymy, może po prostu oznaczać troskę. Niemniej przedmiotem mojej troski jest, to, że jeśli ten gniew nie odnowi się ku czemuś bardziej odkupieńczemu, bardziej na kształt Chrystusa, nie zobaczymy odnowienia naszego świata. Naprawdę, gniew, który nie wzbudził w nas działania ku odkupieniu ostatecznie degeneruje się do zgorzknienia i niewiary.

Piekło robi postępy w tym świecie na wielu poziomach, lecz chciałbym zastanowić się nad dwoma głównymi obszarami.  Pierwszy ma bezczelny, szeroko rozpowszechniony i alarmujący przejaw i jest nim, na przykład, zepsute prawo, które jest przegłosowywane czy przełamywanie się przemocy gangów czy też wtedy, gdy kochane publiczne osoby są hańbione. To pojawia się na czołówkach gazet i o tym mówią ludzie. Szokujące fale powodowane przez demoniczne wpływy uderzają w serca i jesteśmy zniechęceni, urażeni, zdumieni, a często wściekli. Kiedy znajdujemy się w takim stanie umysłu, piekło przypuszcza atak na drugi obszar. Teraz, w tej drugiej fazie walki, już nie ma żadnych prezenterów wiadomości, tu diabeł nie przychodzi popisując się otwarcie, lecz przychodzi cicho. Przekazując kipiące podszepty, pobudza kociołek niezadowolenia, aż do wrzenia i ostatecznie serce chrześcijanina, które kiedyś było pełne wiary i miłości, napełnia się zgorzknieniem, nienawiścią i złośliwym bulgotem.

Tak więc, choć musimy walczyć w kulturalnej wojnie naszych czasów, musimy zachować również naszą zdolność do kochania go, jeśli chcemy rzeczywiście wygrać nasza wojnę. Musimy pamiętać o tym, że „nie walczymy z ciałem i krwią, lecz walczymy z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata, ze złymi duchami w okręgach niebieskich” (Eph. 6:12).  Niestety, słyszę jak dużo ludzi ostatnio mówi, że przegraliśmy naszą wizję dla Ameryki, lecz w rzeczywistości to nie wizję utracili, lecz miłość. Ponieważ „miłość wszystkiemu wierzy, wszystkiemu ufa i wszystko znosi”(1Kor. 13:7).

Oto jak ja na to patrzę:

Wierzę, że gdyby najważniejszym planem Wszechmogącego był skończenie ze złem na Ziemi, to zrobiłby to w ciele. Dlaczego więc czeka? On pragnie doprowadzić wierzących do dojrzałości, która jest podobieństwem do Chrystusa. W jednej chwili zło mogłoby odejść, jak to było z Sodomą i Gomorą, lecz nigdy nie wolno nam zapomnieć: Jezus nie przyszedł niszczyć ludzkiego życie, lecz zbawić je.

Bóg czeka na nas, nasze doskonalenie na wzór Chrystusa, jest zbiorem, na który oczekuje Ojciec. On pragnie przyprowadzić synów i córki do chwały, a ten świat, z całym jego złem, jest doskonałym miejscem do takiego kształtowania nas, abyśmy byli podobni do Chrystusa. Tutaj istnieją prawdziwi przeciwnicy, których Bóg może wykorzystać do tego, aby doskonalić nas w miłości. W tych okolicznościach istnieją prawdziwi wrogowie, których prześladowania pomagają nam doskonalić nasze modlitwy. Tak, powinniśmy być źli na to, co jest złego, lecz musimy być podobni Chrystusa w naprawianiu tego zła. Nie wystarczy być po prostu politycznym, musimy być duchowi jak ludzie z innej rzeczywistości.

Właśnie tutaj jest czas na to, abyśmy bronili bezbronnych wśród nas, lecz jeśli chodzi o nas samych, zastanówmy się ponownie nad tym, co przykazał Jezus:

A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz. A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie. Temu, kto cię prosi, daj, a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się.

Słyszeliście, iż powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego. A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, ….„(Mat. 5:39-45).

Rozumiecie, Bóg pragnie dojrzałych synów i córek, którzy walcząc za ten świat, otworzą drzwi miłości w Jego świecie.

Aby zobaczyć przemieniony kraj, musimy sami zostać przemienieni. W przeciwnym wypadku ryzykujemy tym, że zostaniemy chrześcijańskim hipokrytami; źli na ten świat, że nie jest chrześcijański, lecz spokojni w tym, że sami nie jesteśmy podobni do Chrystusa.

topod.in

Czy można być gejem i chrześcijaninem równocześnie?

03 listopada 2010

J. Lee Grady

Charyzmatyczny pastor, Jim Swilley, ogłosił, że jest gejem, co otworzyło szerzej drzwi dla subtelnego oszustwa. Nie wierzcie temu. Wielu ludzi było wstrząśniętych, gdy w zeszłym tygodniu pastor z Atlanty, Jim Swilley stanął przed swoim zgromadzeniem, Church in the Now w Conyers, w stanie Georgia, i ogłosił, że jest gejem. Ten 52 letni duchowny został szorstko usunięty ze swej pozycji w International Communion of Charismatic Churches, sieci kościołów, w której służył jako nadzorca. Część członków kościoła Swilley’a odeszło, inni zostali, a niezliczone rzesze innych drapią się teraz po głowach.

My, Amerykanie, zgubiliśmy się w moralnej mgle. Dwie główne protestanckie denominacje (Episcopal Church USA oraz Evangelical Lutheran Church in America) przegłosowany zgodę na ordynowanie gejów na duchownych, w międzyczasie bycie gejem jest celebrowane w naszych mediach, a każdy kto nie zgodzi się klęknąć przed tym bałwanem jest piętnowany jako nietolerancyjny i homofob.

Grzechy, o których nie chcemy mówić z kazalnic, będą świetnie prosperować w naszej kulturze.

Musimy mieć w sobie kręgosłup i mówić prawdę w miłości.

Chrześcijanie, którzy wierzą, że homoseksualizm jest niezgodny z biblijną wiarę czują się przyparci do muru. Jeśli bronimy chrześcijańskiej moralności, nawet jeśli mówimy ze współczuciem o tych, którzy mogą zmagać się z pociągiem do tej samej płci, jesteśmy oskarżani o mowę nienawiści bądź określani jako ludzie osądzający, więc na paluszkach kroczymy przez pole minowe politycznej poprawności i trzymamy zamknięte usta.

Przepraszam, lecz nieśmiałość w tej dziedzinie jest nie do przyjęcia. Grzechy, o których nie chcemy mówić z kazalnic, będą świetnie prosperować w naszej kulturze. Musimy mieć w sobie kręgosłup i mówić prawdę w miłości. Oto cztery prawdy, które powinny pojawiać się w każdej dyskusji na ten temat:

1. Wszyscy rodzą się z problemami. Król Dawid napisał: „Oto urodziłem się w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka moja” (Ps. 51:5, NASB). David przyznał, że ma wrodzona grzeszna naturę i jest to prawdą dla nas wszystkich!

Wielu zwolenników „chrześcijan gejów” upiera się przy tym, że ludzie rodzą się homoseksualni a zatem nie mają nadziei na zmianę swojej orientacji, lecz jest to cienki argument, skoro wszyscy rodzimy się ze skłonnościami do pewnych grzechów. To jest stan człowieka: „Ponieważ wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” (Rzm. 3:23). Tylko dlatego, że ktoś się urodził ze skłonnościami do cudzołóstwa, alkoholizmu, kradzieży sklepowych czy pychy nie znaczy, że musi to robić.

2. Chrystus oferuje przebaczenie i uzdrowienie. Ci najbardziej natarczywi w społeczności gejów nienawidzą, gdy chrześcijanie mówią o uzdrowionych czy zreformowanych homoseksualistach. Upierają się przy tym, że jeśli jesteś gejem to musisz nim zostać na zawsze. Ignorują fakt, że tysiące ludzie zostawiło homoseksualizm po przyjściu do wiary w Chrystusa.

Mój przyjaciel, Alan Chambers, prezydent Exodus International, zostawił za sobą gejowski styl życia, ma teraz wspaniałe małżeństwo i dwójkę dzieci. Służba, którą prowadzi pomogła niezliczonej ilości ludzi, w tym wielu „zmagających się” chrześcijan, znaleźć emocjonalną wolność. Niektórzy z nich przeżywali od dzieciństwa uczucia pociągu do tej samej płci, inni rozwinęli to z powodu seksualnego molestowania bądź z powodu dysfunkcyjnych rodzin, w których się wychowywali.

Bez względu na przyczynę seksualnego załamania, ewangelia zawsze daje rozwiązanie. Było tak dla ludzi w kościele w Koryncie, do których Paweł napisał: „Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy (homoseksualiści), ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą. A takimi niektórzy z was byli; aleście obmyci, uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego” (1Kor. 6:9-11).

3. Uczniostwo wymaga wyrzeczenia siebie. Ogłaszając tą wieść swemu kościołowi, Jim Swilley powiedział, że zdecydował się ujawnić, że jest gejem, ponieważ był zmęczony udawaniem. Rozmawiałem z innymi, którzy powiedzieli mi, że czuli się jakby byli „nieuczciwi” ignorując swoje gejowskie uczucia. Powiedzieli, że poczuli się wolni, gdy zaakceptowali to „kim rzeczywiście są” i podjęli gejowskie związki.

Dla chrześcijan jest ucieczka. Istota naszego chodzenia z Chrystusem wymaga wyrzeczenia. Jezus powiedział: „Jeśli kto chce iść za mną, musi wyrzec się siebie samego, wziąć krzyż i naśladować mnie” (Mt. 16:24). Jezus nie prosił nas, abyśmy udawali, że nie mamy problemów, lecz wzywał nas do przyniesienia tych problemów do Jego światła przez pokutę. Duch Święty daje moc od odrzucania grzesznych pragnień. Ta cech samokontroli jest owocem Ducha (p. Gal. 6:22-23).

4. Homoseksualizm nie jest chronioną kategorią grzechu. Wielu zwolenników „chrześcijan gejów” twierdzi, że jeśli jesteś gejem to w porządku jest podejmować wszelkiego rodzaju seksualne zachowania jakie tylko chcesz. Ignorują biblijne przykazania zwracające się przeciwko homoseksualizmowi (zazwyczaj mówią, że prawa Starego Testamentu nie mają dziś zastosowania); w międzyczasie obstają przy gejowskich małżeństwach, pomimo tego, że większość gejów nie jest monogamiczna. Przesłanie jest wyraźne: Jeśli masz pociąg do tej samej płci, idź i pobłażaj sobie, ponieważ tak zostałeś stworzony.

Właśnie to Biblia nazywa 'rozpustą’, co znaczy „brakiem prawnych czy moralnych zahamowań, w szczególności seksualnych, lekceważenie zasad”. Rzeczywiście, Biblia zalicza homoseksualizm do jednej grupy z wszystkimi innymi grzechami związanymi z seksem i Bóg mówi, że potępi tych, którzy tak żyją. Po tym, gdy Paweł ostrzegł przed wszelką niemoralnością, pisze: „Toteż kto odrzuca to, odrzuca nie człowieka lecz Boga, który nam też daje Ducha swego Świętego” (1Tes. 4:8).

Bez względu na to, jak głośno świat trąbi swoje hedonistyczne agendy i bez względu na to jak wielu upadłych kaznodziei tańczy pod tą melodię, Bóg ma ostateczne słowo do powiedzenia w tej dziedzinie.

– – – – – – –

J. Lee Grady obecnie jest redaktorem pomocniczym magazynu Charisma. You can find him on Twitter at leegrady. His latest book, The Holy Spirit Is Not for Sale, is now in stores. For more information about Exodus International, go to exodusinternational.org.

раскрутка

Od organizacji do żywego organizmu

Kriston Couchey

SEN: Pozbywanie się starego, wprowadzanie nowego.

Ojciec przypomniał mi wspaniały sen, jaki miałem lata temu, który ukształtował moje zrozumienie tego, co Pan robi w Swym ciele tej godziny. Jestem przekonany przez Ducha Świętego, że jest to słowo na teraz. Gdy siadłem, aby spisać to ostatniej nocy, obecność Pana zamanifestowała się w bardzo silny sposób.

W tym śnie jadę brudną drogą w jakimś niewygodnym autobusie z betonowych klocków. Mój ojciec prowadzi go a wielu pasażerów śpi, kiedy nagle ściągany jest do rowu po lewej stronie. Rów jest na tyle głęboki, że jeśli autobus pojedzie dalej w tym kierunku to przewróci się. Kiedy kierowca walczy, aby utrzymać się na drodze, wiem, że jeśli autobus się przewróci to pasażerowie zginą. Nakazałem więc w imieniu Jezusa, aby wrócił na drogę. Wraca i zatrzymuje się na środku drogi, niezdolny do dalszej jazdy. Wychodzimy na zewnątrz. Oglądam go i widzę, że przednia opona odpadła i przód jest rozbity. Widzę, że autobus wymaga naprawy.

Staram się go popchnąć ręcznie, lecz zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko zwiększy zniszczenia. Przestaję. Lecz jest on już i tak bezwartościowy, więc pcham go dalej a wszystkie klocki odpadają. Wraz z moim bratem decydujemy, że jedynym rozwiązaniem jest zacząć ponownie budowę od samych podstaw. Korzystając z niektórych klocków ze starego autobusu zaczęliśmy go odbudowywać. Po położeniu dwóch czy trzech bloków zaczęła się przemiana. Zamiast autobusu z cementowych kloców, to co zaczęliśmy budować przyjmowało żywą postać. Spojrzałem i zobaczyłem moją córkę (której na imię Wiara), która płakała z powodu tej żywej istoty, mówiąc: „Zapomniałam, jak wyglądałam! Zapomniałam, jak wyglądałam!”.

Autobus reprezentuje kościół. Mój ojciec (apostoł) reprezentuje kościelne przywództwo. Cementowe klocki to ludzka struktura, która jest niewygodna i uniemożliwia ruch autobusu. Dużo ludzi w kościele śpi w czasie, gdy jest on spychany do lewego rowu (bezprawie), z którym walczy przywództwo. W Imieniu Jezusa kościół zostanie uratowany przed niebezpieczeństwem, lecz nie może dalej trwać w tym kształcie. Struktura kościoła nie nadaje się do tego, aby poruszać się do przodu i musi zostać zniszczona. Kilka części z poprzedniej budowy zostanie przemienione w żywe części (kamienie), brat zacznie budować razem z bratem. Nie ma już starego przywództwa jako głowy kościoła (kierowanie autobusem), lecz kościół staje się żywa istotą (Ciałem), które jest zwinne SZYBKIE i, podobnie jak królik, rozmnaża się SZYBKO. Nasza Wiara płacze i mówi: „Zapomniałam, jak wyglądałam! Zapomniałam, jak wyglądałam!”. Przez Wiarę widzimy to, do czego zostaliśmy stworzeni!

POZBYWANIE SIĘ STAREGO

Autobus jest rozbity, bezprawie starało się pokonać śpiący kościół, aby doprowadzić do jego upadku, lecz Ojciec uwalnia nas w Imieniu Jezusa. To, co było NIE zawiedzie nas do miejsca naszego przeznaczenia, zostaje zniszczone. Zaczynamy TERAZ. Ojciec bierze do ręki do budowy żywe kamienia na budowę Swego żywego ciała poza organizacją ludzką i buduje to, czego zawsze chciał: żywy, oddychający organizm.

WPOWADZANIE NOWEGO

Organizm jest żywa istotą, a żywa istota jest bytem, które reaguje na impulsy pochodzące z Głowy. Bóg używa apostołów, aby pomagali budować Jego Ciało, lecz oni nie są głową kościoła! Kościół prowadzony przez apostoła, który szedł za ludzką wizją jest używany i zastępowany kościołem prowadzonym przez Ducha. Poprzednia struktura i przywódcze metody nie są w stanie poruszyć nas ku erze królestwa, ustępuje to miejsca zwinnemu, żywemu, ruchomemu, pomnażającemu się organizmowi. Sam Pan przychodzi, aby przemienić i zamieszkać w Swym ciele w taki sposób, który daje mu życie i pełnię. ON przychodzi, aby przejąć zarządzanie i być KRÓLEM w Swym KRÓLESTWIE: jego ludźmi i całego stworzenia.

Nie pisze tego, aby kogokolwiek, kto jest w przywództwie czy zaangażowany w aktualnej strukturze kościoła obrazić. Po prostu potrzebujemy zmieniać się wraz z Panem, aby osiągnąć Jego cele.  System zarządzany przez człowieka i struktury, które istnieją aż do tej pory będą poddawane niszczeniu, tak aby pojawiło się to, co Pan buduje.

W Jego Miłości

Kriston Couchey

http://my.opera.com/Boanerges/blog/продвижение