Category Archives: Kościół

Przyjmowanie prawdziwej tożsamości

Couchey Kriston

ZMIANA NASZEJ TOŻSAMOŚCI W NIM

Czas pustynnego przygotowania i ćwiczenia, przez które wielu przechodzi w ciągu ostatnich lat ma wiele celów, lecz żaden z nich nie jest tak ważny jak rozstrzygnięcie sprawy naszej tożsamości. Możemy mieć różne tytuły tj. doktor, prawnik, nauczyciel, pastor, polityk itd., lecz wszystkie one opisują 'funkcje’ czyli bardziej to, co ktoś robimy, niż to kim jesteśmy. Dużo ludzi decyduje opierać swoją tożsamość na tym, co robią, lecz nie dochodzą do tej tożsamości, której pragnie dla nas nasz Ojciec; tożsamości, którą mamy uchwycić i żyć zgodnie z nią, a jest to nasza tożsamość jako Jego synów.

Po 40 dniach na pustyni przygotowania Jezus był kuszony słowami: „jeśli jesteś Synem Boży, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem!” oraz „Jeśli jesteś Synem Bożym rzuć się w dół!„. Szatan starał się, aby Jezus zwątpił w swoją tożsamość jako Syna Bożego ROBIĄC coś, co to udowodni. Jezus nie miał potrzeby dowodzenia Swojej tożsamości i doskonale wiedział, że Bóg zaspokoi wszystkie Jego potrzeby. Jego tożsamość jako Syna Bożego już była rozstrzygnięta w intymnej relacji z Jego Ojcem i właśnie z tej relacji wynikało przekonanie co do Swej tożsamości. Jako Syn Boży, chciał iść dalej w mocy w postaci sługi.


FUNKCJA, A SYNOSTWO

Te wszystkie tytuły i pozycje, apostołów, proroków, ewangelistów, pastorów / nauczycieli, są terminami, które reprezentują „funkcje” wykonywanej służby i są pozycjami, które dane są do wykonywania dzieła posługiwania. Zbyt długo ludzie traktowali te tytuły, które utożsamiały ich „funkcję” jako sługi, uważając je za tożsamość, która nadaje im wartości. Jeśli twoja tożsamość to pozycja czy tytuł to zmiana bądź ustąpienie funkcji stanowi zagrożenie dla twojej wartości i tożsamości. Gdy funkcja jest podstawą tożsamości i jest zagrożona lub kwestionowana, to trzeba dowodzić swej wartości w ten sposób, że stara się o utrzymanie i obronę swej funkcji. W Chrystusie nie ma potrzeby obrony funkcji czy tożsamości jako syna; jesteś bezpieczny przed swoim Ojcem.

STAŃ ZE MNĄ I PRZEDE MNĄ

Ojciec powiedział do mnie we śnie: „Stań śmiało ze Mną i przede Mną!” Stawałem wobec potępienia i Ojciec udzielał mi zachęty. Doszedłem do tego, że zrozumiałem, że są dwa miejsca na których muszę stać w wierze. Najważniejszym miejscem jest stanie przed Nim jako syn. Jako synowie zostaliśmy powołani do tego, aby stać przed naszym miłującym Ojcem, oddając Mu cześć, będąc Mu posłuszni i zależni od Niego w każdej życiowej potrzebie. W tym intymnym miejscu umiłowanego syna, Pan wzywa nas, abyśmy stawali przed Nim śmiało i w wierze.

Pan wzywa nas też do tego, abyśmy wraz z Nim stawali przed ludźmi, jako Jego przedstawiciele, którzy wykonują dzieło posługiwania, do którego nas powołał, i to jest to drugie miejsce. Zostaliśmy stworzeni do tego, aby służyć wraz z Nim, pokazując Jego Boską naturę i Boski Autorytet innym dzięki dziełom/funkcji, której On nam udzielił.

Najważniejszym miejscem, do którego zostaliśmy powołani to trwanie jako jego dzieci w Jego obecności. Są już tacy, którzy stanęli przed Panem jako synowie, słusznie wyrzekając się swoich przeszłych tożsamości, które opierały się na tytułach i pozycjach. To przez Pana zostaliśmy oczyszczeni z tego egoistycznego pragnienia, aby doszukiwać się swej wartości w tytułach i pozycjach, lecz nawet Jezus, Syn Boży, zostawił całą swoją chwałę, aby stać się sługą, więc ON powołuje nas do tego, abyśmy stawali wraz z Nim jako sługi. Ponieważ jesteśmy Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, które Bóg wcześniej dla nas przygotował. Ci, którzy odkryli swoją tożsamość w Nim, jako synowie Boży, mogą teraz bez obawy i z odwaga stawać wraz z Nim przed człowiekiem i dokonywać dzieła prezentowania Go światu.

раскрутка

Budujemy trumny czy relacje?

31 grudnia 2010

Steve Hill

Witajcie Przyjaciele!

Ufamy, że spędziliście wspaniały czas Świąt Bożego Narodzenia z rodziną i przyjaciółmi. Życzymy Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! A przy okazji Nowego Roku: Noworoczny list z 2009 roku stał się najczęściej wysyłanym postem. Nie miałeś okazji przeczytać? Wejdź: „Prophetic Word for 2009” , oraz przejrzyj: „The Luke 10 Manual„, gdzie można zamówić elektroniczną lub drukowaną wersję.

A teraz co do budowania trumien. Może nie wygląda to na jakiś wspaniały początek nowego roku, lecz ostatnio posty na kilku blogach, na tweeterze i pewne rozmowy zwróciły się w stronę teologii oraz omawiania zalet różnych teologicznych systemów. Każdy kto jest szczery musi przyznać, że jego system wyboru dobrze funkcjonuje dopóki nie włączy się do rozważań tych wersów, które stanowią podstawę systemu konkurencyjnego. To jest interesujący problem! Bóg dał nam zbiór historycznych wydarzeń, wierszy, systemów prawnych, systemów ofiarnych, praw moralnych, proroctw, snów, wizji i listów zebranych w 66 ksiąg a pisanych przez tysiące lat Jego relacji z nami. Teraz my próbujemy zrobić z tego racjonalny system? Nie da się zbudować racjonalnego systemu z więzi z naszymi żonami, a my usiłujemy zrobić to z naszej więzi/relacji z Bogiem?

Każdy teologiczny system jest podobny do trumny i jedyne ciało jakie tam pasuje to martwe ciało. Tworzenie coraz bardziej skomplikowanych trumien po to, aby lokować w nich coraz więcej z tajemnic Bożych traci sens. Jeśli twój rozum potrafi stworzyć logiczny system, które będzie w stanie całkowicie objąć Boga, to twój rozum będzie Bogiem. Bóg nie pasuje do żadnej trumny bez względu na to ile kawałków usiłujesz odrąbać, bądź jak wiele fragmentów pisma starasz się zignorować.

Wszechświat nie jest racjonalnie uporządkowany ani nie jest racjonalnie zdeterminowany. Gdyby Bóg chciał napisać teologiczną książkę, zrobiłby to. Jest na tyle mądry. Nie zrobił tego, więc dlaczego my próbujemy? Robimy nawet coś jeszcze gorszego niż budowanie teologicznych trumien; usiłujemy wcisnąć do nich Boga. Tylko martwy Bóg tam pasuje. Wygoda racjonalizmu i arogancja posiadania poprawnych doktryn jest taka, że staje się końcem sama w sobie. Musisz mieć rację, bo nic innego ci nie pozostaje, twój Bóg jest zamknięty w trumnie i nie musisz już się Nim zajmować.

Wszechświat jest uporządkowany relacyjnie (w oparciu o relacje – przyp.tłum.). Bóg jest Ojcem i Bóg jest pełną miłości relacją Ojca, Słowa i Ducha Świętego. Ich jedność jest tajemnicą miłości i wzajemnej czci. Nasze życie jest uporządkowane relacyjnie i dlatego prawo moralne jest wieczne. Prawo moralne zajmuje się relacjami. Nie ma racjonalnego systemu, który może cię chronić przed ryzykiem, niepewnością, podatnością na zranienia czego wymagają autentyczne relacje. Praktycznym rozszerzeniem racjonalizmu jest legalizm, czyli serca chronione przed życiem przez zasady i strach.

Wszechświat jest relacyjnie zdeterminowany. Przyszłość, ta ogólnie pojęta i moja przyszłość w szczególności, jest zdeterminowana przez moją relację z Bogiem i z innymi. Bóg jest Ojcem, który z pasją dzieli się Sobą z rodziną. Ojciec i Duch Święty z pasją przedstawiają Synowi oblubienicę. Ojciec i Syna z pasją tworzą żywe świątynie dla Ducha Świętego. Słowo i Ducha z pasją przedstawiają wszystko Ojcu, aby On mógł być wszystkim we wszystkim.

Nie chodzi o to, żeby powiedzieć, że Wszechświat jest bezsensowny. Jest sensowny, przewidywalny, sezonowy i celowy. Nie jest ani absurdalny, ani racjonalny. Ktoś powiedział, że pierwszą kwestią wieku rozumu jest samobójstwo: po co mam żyć? Końcem racjonalizmu jest nihilizm. Absurdalność i racjonalizm są dwoma stronami tej samej monety. To, co jest racjonalnie niekoniecznie musi być sensowne/znaczące.

Prawda nie jest system myśli. Prawda nie jest doktryną. Prawda jest Osobą, której na imię Jezus. W Nim ukryte są wszelkie skarby mądrości i poznania. W Nim znajdują się osąd i przebaczenie, gniew i miłosierdzie, prawo i łaska, w nim jest do wyboru Boża wolność lub wolność ludzka, Jego wolność do miłości i moja wolność do miłości. W nim wszelkie prawdy trzymają się razem w żywym napięciu. Nawet te, których nie jesteśmy w stanie pogodzić z racjonalnymi systemami, nawet te fragmenty pisma, które usiłujemy ignorować.

Wyzwaniem i dyskomfortem Wszechświata uporządkowanego relacyjnie jest to, że Bóg, który jest miłością mówi, że właściwe przekonania nie wystarczą. On mówi, że nawet demony wierzą i drżą, mówi, że jeśli twierdzę, że kocham Go, a nie kocham brata to jestem kłamcą.

  • Moje życie w Bogu jest spełnione wtedy, gdy kocham Go i kocham moich wrogów.
  • Wszechświat jest porządkowany przez miłość.
  • Moja przyszłość jest zdeterminowana przez miłość wyrażaną w prostych lecz często trudnych aktach służenia innym.

Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy życie oddawać za braci. Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzi brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje, jakże w nim może mieszkać miłość Boża? Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą” (1Jn. 3:16- 18).

Życie to relacje.

Dziękujmy za waszą przyjaźń w 2010 roku.

Oby wzrastała w 2011.

Steve & Marilyn

как продвинуть свой сайт в поисковиках

Religijne przeżycia, a zjawiska nadnaturalne

Don Atkin

Bóg rezerwuje sobie prawdo do osądzania myśli, zamiarów i motywacji ludzkiego serca. My możemy osądzać owoce życia, możemy również przez Słowo Boże i Ducha osądzać różne nauczania i praktyki. Nie jest celem tego artykułu osądzanie ludzi, raczej chciałbym zwrócić uwagę Bożym ludziom pewne współczesne trendy. To, co autentyczne ujawni fałszerstwo, światło ujawnia ciemność. Modlę się o to, aby Duch Święty oświecił nas i aby ta łaska towarzyszyła naszym wnioskom.

Brak dojrzałości, ambicje, zwiedzenie i temu podobne mogą sprawić, że szczerzy ludzie grają na korzyść diabła. Duchowe wysuszenie często stawia ludzi w pozycji ułatwiającej poddanie się zwiedzeniu, a następnie zwodzeniu innych. Nieopanowany wyścig do tego, co nadnaturalne wywołuje tak silne pragnienia w obszarze naturalnych zdolności, że jesteśmy w stanie sięgnąć do skrajności nawet wbrew naszym umiejętnościom poznawczym. Po prostu wiele osób jest nieświadomych, niedoinformowanych, niewtajemniczonych i niewyszkolonych. Mówiąc duchowo są oni jak dzieci, które wychowują się na ulicy i są podatne na tego rodzaju żywioły. Martwię się o tych, którzy są usatysfakcjonowani przyciętym i wysuszonymi religijnymi systemami, gdzie nie ma przepływu Rzeki, lecz tak samo martwią mnie ci, których niezadowolenie z duchowej pustki popycha w stronę poddania się fałszywemu mistycyzmowi.

STRZEŻCIE SIĘ FAŁSZYWEGO MISTYCYZMU

Historia jest usiana chrześcijańskimi mistykami, lecz, według mojej wiedzy, większość z nich nie stawała na trybunach i nie próbowała urynkowić swoich przeżyć. Jest pewna różnica między byciem mistykiem, a promowaniem mistycyzmu. Współcześnie, w związku z dostępem do multimedialnych środków przekazu, czyha na nas wiele niebezpieczeństwa. Musimy utrzymywać nieustanną uwagę [stan pogotowia, czujność, ostrożność i ochronę] (1 Tes. 5:6 AMP).  Szczególnie ci, którzy nie utrzymują relacji odpowiedzialności z innymi są podatnym celem. Paweł napomina nam: starajcie się poznać tych, którzy pracują wśród was [uznajcie ich za to kim są, uznajcie, doceniajcie i szanujcie] (1 Tes. 5:12-13 AMP). Nadużycia nie delegalizują całej władzy. To na ile jesteśmy użyteczni i owocni zależy od tego, czy jesteśmy we właściwym miejscu w rodzinie Ojca, ciele Jezusa. Otoczenie przez kochających ludzi, którzy zarówno żyją jak i umierają dla nas każdego dnia, jest kluczem do dojrzewania w bezpiecznym otoczeniu i atmosferze.

Tymczasem Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał. … A Bóg ustanowił w kościele najpierw apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, następnie moc czynienia cudów, potem dary uzdrawiania, niesienia pomocy, kierowania, różne języki” (1 Kor. 12:18,28). Paweł pisze dalej w wersie 31: „Starajcie się tedy usilnie o większe dary łaski; a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą”, po czym następuje fragment zwany przez nas „hymnem o miłości”. Nie siedzielibyśmy jak kury na grzędzie wobec współczesnego fałszywego nauczania i praktyk, gdyby nasze najgłębsze pragnienia były w biblijnym porządku i kolejności.

ISTNIEJE COŚ TAKIEGO JAK CIELESNA POŻĄDLIWOŚĆ RELIGIJNYCH PRZEŻYĆ

Chrześcijanie nie są odporni na pożądliwości ciała, nie są również odporni na religijną żądzę rzeczy nadnaturalnych. Sporo z tego, co samo siebie nazywa „chrześcijańskim” tak naprawdę jest zakorzenione w innych religijnych filozofiach, nauczaniach i zwyczajach, i musi zostać rozpoznane. Należy się temu sprzeciwiać podobnie jak opieramy się pokuszeniom, które prowadzą do fizycznej czy umysłowej niemoralności. Jedne i drugie mają swoje korzenie w tym samym duchu Izabel. Celem działania tego ducha jest zwiedzenia nas, abyśmy oddawali cześć fałszywym bożkom, aniołom itp., co nazywa się bałwochwalstwem.

Bóg zainicjował biblijne zdarzenia nawiedzeń i nadal to robi. On również inicjuje cuda, uzdrowienia, czasami poprzez słowo wiedzy, proroctwo a czasami jako całkowicie suwerenne akty. On inicjuje wszystko, co jest życiem w nowym stworzeniu. Duch daje życie!

Pogoń za nadnaturalnymi zjawiskami nie może być naszym priorytetem. Mamy szukać najpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości. Bożym priorytetem było wyznaczyć cuda i uzdrowienia, ale dopiero po ustanowieniu właściwego porządku to jest najpierw apostołów, następnie proroków i nauczycieli. Chcę, aby prowadzenie Chrystusa i sprawiedliwości rządziły mną bardziej niż jakiekolwiek burzliwe przeżycia, nawet takie jak fizyczne uzdrowienia. Chcę, aby cuda i uzdrowienia wynikały z mojego życia poświęconego posłuszeństwu. I tak się dzieje! Doświadczenie Pawła, który zastał uniesiony do trzeciego nieba nie było jego sposobem na życie. To przeżycie wzbudziło w nim zdumienie, lecz on sam go nie zainicjował. Z pewnością nie próbował wykorzystać go i eksportować! Spójrzmy na jego list do korynckich dzieci:

OBJAWIENIE DUCHA

Paweł pisał w postawie słabości i drżenia. Natychmiast powinno pojawić się zaniepokojenie, jeśli tylko widoczna jest arogancja u kogoś, kto usiłuje zabrać nas do rzeczywistości ponadto to naturalne i normalne. Paweł tego nie robił. Tak naprawdę, namawiał do czegoś przeciwnego. Uznał to, że tak głębokie Boże rzeczy są duchowo rozeznawane i osądzane przez tych, którzy są duchowi, lecz korynccy chrześcijanie byli jeszcze cieleśni, byli dziećmi i nie mógł do nich mówić w sposób duchowy.  „Głosimy (ukrytą) mądrość wśród tych, którzy są dojrzali, którą Bóg przeznaczył ku chwale naszej, przygotowaną dla tych, którzy Go kochają i objawioną nam przez Jego Ducha” (p. 1Kor. 2:6 – 3:3.). Ojcowie troszczą się! Żaden ojciec nie chce oglądać swoich dzieci zwabionych, pochwyconych i porwanych przez mistyczne cukierki. Ojcowie chcą, aby ich dzieci właściwie dorosły we wszystko, co Bóg ma dla nich, w tym również jest ukryta mądrość, którą Bóg przeznaczył przed wiekami dla naszej chwały. Ojcowie chcą, aby ich dzieci widziały to, czego nie widać oczyma, słyszały to, czego nie słychać uszami, aby ich serca były napełnione tym, co jeszcze nie wstąpiło do serca ludzkiego. Te rzeczy Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują.

POSTĘPOWANIE Z DUCHA

To mądrość, a nie niesamowitość, przygotował Bóg dla naszej chwały. Ta „mądrość z góry jest przede wszystkim czysta, miłująca pokój, łagodna, ustępliwa, pełna miłosierdzia, i dobrych owoców, nie stronnicza, nie obłudna” (Jk. 3:17). Owoc, którym Ojciec chce wypełnić nasze serca nie będzie skłaniać do niesamowitości.

Moc Ducha jest dana nam, abyśmy mogli być świadkami Jezusa, abyśmy manifestowali Jego życie jako liczni bracia Pierworodnego Syna. Ewangelie składają świadectwo o Jego życiu. Dzieje Apostolskie składają świadectwo o życiu pierwszego kościoła, listy kształcą nasze zachowanie. Nie widzę w Jego życiu niczego niesamowitego, nie widzę niesamowitości w życiu pierwszego kościoła i nie widzę wezwania do niesamowitości w apostolskim nauczaniu. Widzę owoc Ducha, widzę zdrowe umysły, które są odnawiane. Widzę życie przemieniane z chwały w chwałę, a nie mistyczną niesamowitość. Prosząc o Kolosan modlitwę Paweł, będący wówczas w więzach, prosił „aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej, …, abym ją obwieścił, jak powinienem„. Po czym dalej poleca im: „Z tymi, którzy do nas nie należą, postępujcie mądrze, wykorzystując czas. Mowa wasza niech będzie zawsze uprzejma, zaprawiona solą, abyście wiedzieli, jak macie odpowiadać każdemu” (4:5-6).

Jeśli tajemnica Chrystusa jest z łaską mądrze przekazana, jest do przyjęcia dla tych, którzy są na zewnątrz. Jakże wiele z tego, co jest w tych dniach oznaczone jako duchowe tak naprawdę zniechęca zarówno wewnątrz i jak i poza tym domem.

DROGI DUCHA

Jezus: „Gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych. Oto przepowiedziałem wam. Gdyby więc wam powiedzieli: Oto jest na pustyni – nie wychodźcie; oto jest w kryjówce – nie wierzcie” (Mat. 24:23-26).

(Wiem, że jest to umieszczone w kontekście proroctwa mówiącego o zniszczeniu Jerozolimy w 70 roku, lecz te same zasady i możliwości funkcjonują w naszych dniach.)

Jezus przyszedł, aby zamieszkać w nas i wśród nas. Nie musimy rozglądać się za Nim, królestwo Boże jest w nas. Nie potrzebne nam są przeżycia poza ciałem. Sprawdź zapiski, zapytaj zaufanych starszych, bądź Bereńczykiem, nie daj się zwieść. Nie musisz odkładać na bok swego umysłu (Nie musisz być pozbawiony rozumu!). Zamieszkujący w tobie Chrystus może dać ci Swój rozum poprzez twoje zdolności poznawcze. Wzbudzone z martwych życie przychodzi przez uchwycenie się krzyża i rozszerzenie łaski i miłosierdzia. Lecz gdy moje poznanie ciągle „świszczy, świszczy, świszczy” to muszę na to zwrócić uwagę. Usiłuje skłonić się wstecz, w przód i na boki, lecz wiem w swoim duchu, że teraz są niebezpieczne czasy. Może ludzie nie stracą zbawienia, lecz my możemy być co najmniej rozpraszani a nasza skuteczność w osiąganiu Bożego celu może być zagrożona.

PORZĄDEK DUCHA

Na zgromadzeniach, które są otwarte dla publiczności czy też relacje są przekazywane przez cyberprzestrzeń i mass media spoczywa poważna odpowiedzialność za takie ich prowadzenie, aby niepoinformowani i niewierzący nie zostali zgorszeni. „Czyż nie powiedzą wtedy, że szalejecie?” (1Kor. 14:23).

Pierwszy kościół zdecydowanie trzymał się apostolskiego nauczania. Apostołowie mieli ze sobą relacje i byli odpowiedzialni wobec siebie, pytając o zdanie innych apostołów i sami ich napominając, ponieważ obawiali się tego, że praca pójdzie na marne. Współczesny kościół, w tym apostołowie, nadal potrzebują trwać w apostolskim nauczaniu. Oto jest zdrowa apostolska dyrektywa:

Wy wszyscy bowiem synami światłości jesteście i synami dnia. Nie należymy do nocy ani do ciemności. Przeto nie śpijmy jak inni, lecz czuwajmy [bądźmy w pogotowiu, czujni, ostrożni i trzymajmy staż] i bądźmy trzeźwi [spokojni, skupieni i roztropni]”.  A prosimy was, bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was [uznajcie to kim są, doceniajcie i szanujcie], są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was; Szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy . Zachowujcie pokój między sobą”  (1Tes. 5:5,6,12,13 AMP).

Zachowujcie pokój między sobą.

aracer

Syndrom „Piotrusia Pana” w australijskich kościołach

Col Stringer

Kilku moich przyjaciół w służbie zostało 'wypatroszonych’, w późnym wieku. Powiedziano im, a w niektórych przypadkach byli to przywódcy ich grup (denominacji), że już przekroczyli swój „termin ważności”. Mój przyjaciel został całkowicie zniszczony, gdy powiedziano mu, że jest „za stary”, musi zrezygnować i przekazać kościół młodszemu mężczyźnie.  Nie miało większego znaczenia, że niektórzy z tych młodszych mężczyzn byli niewypróbowanymi nowicjuszami a Biblia wyraźnie stwierdza, że nie powinno się takich ludzi promować. „Starszy (czy pastor) nie może być nowo nawróconym, ponieważ może się tym wbić w pychę i diabeł wykorzysta tą pychę, aby go doprowadzić do upadku” (1Tym. 3:6 NLT – New Literal Translation – Nowy Literalny Przekład).

To, jak mój przyjaciel został potraktowany naprawdę wkurzyło mnie. Chciałbym zacytować niektóry indywidualne przypadki i szokujące metody, jak ci pastorzy seniorzy zostali potraktowani, lecz nie mogę tego zrobić, nie identyfikując ich, a nie mam też ich zgody, aby to zrobić. Zdarzało im się usłyszeć takie rzeczy jak: „posuń się, staruszku, i zrób miejsce dla nas, młodego pokolenia” czy „tylko to pokolenie może zdobyć to pokolenie” jak też inne równie głupie stwierdzenia. Po co komu diabeł, skoro mamy duchownych wykonujących robotę za niego!

Niestety, syndrom 'Piotrusia Pana” (nazwa nadana przez syna Lestera Sumralla) ciągle żyje i ma się dobrze w australijskich kościołach. Znam pastorów, którzy nie zgadzają się na to, aby ktokolwiek powyżej 40tki stawał u nich za kazalnicą. Niektóry kościoły nie chcą mieć nawet członków powyżej tego wieku! Wyobraź sobie, co by było, gdyby było tak na świecie, czy zwolniliby Rupert’a Murdoch’a? A w służbie brakło by po prostu miejsca dla takich duchowych gigantów jak Smith Wigglesworth!

Smith Wigglesworth – przeciwieństwo niektórych współczesnych kaznodziejów.

Rzeczywiście, życie i służba Wiggleswroth’a z jego niezachwianą wiarą w niezawodność Biblii wyraźnie przeciwstawia się niektórym współczesnym kaznodziejom, szczególnie w świetle obecnego „Syndromu Piotrusia Pana”. Ten „Apostoł Wiary” nie był bardzo używany przez Pana dopóki dobrze nie minął 50tki i był ciągle aktywny po 80tce! Oto, co Goerge Stormont (jeden z bliskich przyjaciół i kolega kaznodzieja Wiggleswortha) miał do powiedzenia na ten temat: „Jednym z najsubtelniejszych i najskuteczniejszych narzędzi diabła było powiedzenie starszym ludziom, że przeszliśmy już poza nasz szczytowy okres i nie możemy już być używani przez Boga czy człowieka. Jest to kłamstwo z samego dna piekła. Smith Wigglesworth był w stanie usługiwać w mocy Bożej do późnych osiemdziesiątych lat, ponieważ znał Boga i kochał Jezusa, i wierzył z całego serca, że Bóg powołuje dojrzałych świętych, przy młodych ludziach, schodzących się na miejsce, gdzie Jezus jest najważniejszy,… stary wiek, to ludzki wynalazek, Bożą myślą jest dojrzałość” (The Stormont Lectures on Smith Wigglesworth).

Mogę zapytać, co stało się z naszym szacunkiem? Biblia mówi w Ef. 6:2: „Czcij ojca swego i matkę, to jest pierwsze przykazanie z obietnicą: (3) Aby ci się dobrze działo i abyś długo żył na ziemi

Myślę, że właśnie z powodu takiego braku szacunku w tym kraju dla rodziny ten sam duch przenosi się do kościoła. Uwłaczające terminy takie jak „stary” dla ojca i „stara” dla matki są powszechne, a jednak Biblia wyraźnie mówi na ten temat: jeśli chcesz pobyć tutaj przez dłuższy czas, lepiej, żebyś czcił Mamę i Tatę.

Teraz musimy przenieść to również do duchowej rzeczywistości. (Najpierw to, co naturalne, później to, co duchowe.) „Wszakże nie to, co duchowe, jest pierwsze, lecz to, co cielesne, potem dopiero duchowe” (1Kor 15:46).

Dobrze byłoby myśleć, że „zdrowy rozsądek” ostatecznie zwycięży, lecz niestety „zdrowy rozsądek” nie jest w wcale tak popularny! Oto kilka faktów do przemyślenia:

Jezus nie rozpoczął swej służby przed 30tką, w wieku, w którym Żydzi uważali mężczyzna osiąga dojrzałość. A co z Mojżeszem, Abrahamem, Jozuem i Pawłem? Oni wszyscy byliby już „za górką” zgodnie z mędrcami „Piotrusia Pana”.

Sam kościół odzwierciedla społeczeństwo – od kiedy młodzież staje się duszą przedstawicielstwa społeczności czy rodziny?

Prosty fakt całkowitej nielegalności dyskryminacji na podstawie wieku i płci wydaje się nie robić wielkiej różnicy w pewnych kręgach kościelnych.

„Starzy przyjaciele”, jaka jest moja rada ? (Z których jeden był jeszcze przed 50tką.) Powiedzcie ludziom, którzy chcą, abyście się zwinęli i udawali martwych, co mogą zrobić! Jeśli to Bóg powołał cię na pastora, gdzie jesteś, to WYŁĄCZNIE Bóg może cię odwołać z tego miejsca!

To jest moje powiedzenie!

Wiele błogosławieństw,

Col Stringerсайта

Chrześcijańscy przywódcy zostają ateistami?

09 grudnia 2010 

Ray Comfort Blogs – Atheist Central

Po kilku latach prowadzenia kanadyjskiego programy „duchowego talk show o największej ilości słuchaczy”, Drew Marshall, ogłosił swoim słuchaczom, że nie ma już przekonania czy Bóg istnieje. Agencja ABC News informowała ostatnio, że pewien pastor Południowych Baptystów po cichu został ateistą, a ewangeliczny pastor z obszaru o dużym nasyceniu ewangelicznie wierzących (tzw.: Bible Belt), powiedział, że żył w kłamstwie i wyznał: „Prowadzę swoje życie tak, jakby nie było Boga”.

Wątpiący gospodarz talk show powiedział, że został uczniem Chrystusa w 1981 roku, lecz aż do teraz nie zwerbalizował braku przekonania o istnieniu Boga, mówiąc: „Jestem bardzo bliski odstąpienia od mojej wiary”.

Ja muszę wyznać, że również mam wątpliwości. Mieszkam w tym samym domu od ponad 15 lat i zawsze po cichu wątpiłem w to czy ktoś go zbudował. Wiem, że jest pięknie wykonany. Wiecie, ściany, dywany, drzwi, kredensy, okna, pokoje, światła, klimatyzacja, podłogi, skomplikowana sieć elektryczna, kominek i dach, lecz właśnie ostatnio zwerbalizowałem to, że nie mam przekonania, czy był przy tym jakiś budowniczy. Gdybym rzeczywiście wierzył w coś takiego, a co dopiero wypowiedział to głośno to można by kwestionować moje zdrowie psychiczne. Z naukowego punktu widzenie jest całkowicie niemożliwe, aby budynek sam się zbudował (nawet Biblia mówi:”każdy dom jest przez kogoś zbudowany…”) i jest naukową niemożliwością, aby stworzenie samo siebie stworzyło. To zdumiewające stworzenie, które nas otacza jest 100% naukowym dowodem na to, że jest Stwórca: „Ponieważ niewidzialne Jego atrybuty mogą być oglądane od stworzenia świata”. To dlatego Pismo słusznie nazywa tych, którzy wątpią w istnienie Boga „głupcami” (p. Ps.14:1, Rzm. 1:21). Ateizm jest niezdiagnozowaną formą obłędu. Nic dziwnego, że Izaak Neeton nazwał go „bezmyślnością”.

Tyle, że problem Marshalla jest znacznie większego formatu, i jest znacznie głębszy niż dokuczliwe wątpliwości. Mamy miliony ludzi we współczesnym kościele, którzy zostali w sposób intelektualny przekonani o istnieniu Boga, lecz nigdy nie przeżyli nawrócenia mocą Bożą, gdy więc trafiają na coś, co uważają za bardziej przekonujące to zaczynają wątpić w swoje zbawienie. I powinni, ponieważ nie są zbawieni. Zostali w fałszywy sposób nawróceni; coś, co Pismo określa jako „kozły między owcami”, „chwasty w pszenicy”, „złe ryby między dobrymi”. Fałszywie nawróceni nie są prawdziwym artykułem, są to symulanci siedzący między ludem Bożym. Nie powinno to być zaskoczeniem dla sceptyków, oni zawsze twierdzili, że kościół jest „pełen hipokrytów”. Tak więc symulanci będą tam trwać aż do Dnia Sądu, gdy Bóg oddzieli to co prawdziwe, od fałszywego.

Podrobieni nawróceni nie przeżywają „mocy” ewangelii (p. Rzm. 1:16), przesłanie, które usłyszeli nie dotarło do nich „z mocą i w Duchu Świętym, i z wielką siłą przekonania”. Jest tak dlatego, że w centrum ewangelii jest krzyż, który jest najwyższym wyrazem Bożej miłości do grzeszników i jest konkretna przyczyna tego, że zostało to przed nimi ukryte. Jedynym sposobem na zobaczenie miłości wyrażonej w krzyżu jest zobaczenie grzechu w jego prawdziwym świetle, a jedynym sposobem na wyraźne zobaczenie grzechu jest zrozumienie moralnego Prawa. Lekarstwo niewiele jest warte dla zdrowego człowieka, a lekarstwo krzyża ma małą wartość dla tego, kto nigdy nie zauważył jak śmiertelnie jest chory w obliczu doskonałego moralnie Boga.

Jeśli osobiście nie widzimy krzyża to nie doświadczyliśmy osobiście miłości Bożej. Taki jest tragiczny przypadek Drew Marshall’a, co najlepiej wyraził własnymi słowami:

„Powodów tego mojego 'skakania’ jest wiele, niemniej najlepiej da się to wyjaśnić takim obrazem: Wyobraźmy sobie żołnierza walczącego na zamorskiej wojnie, trwającej 30 lat. Co tydzień pisze do swego ojca w kraju co najmniej jeden list. Co tydzień z nadzieją oczekuje na tego, który powinien go kochać bezwarunkowo, że odpisze, zadzwoni czy może nawet przyjedzie odwiedzić. Każda międzyludzkie oddziaływanie tego wymaga. Słyszał do swoich przyjaciół i od innych żołnierzy, jak bardzo jego ojciec kocha go, lecz te pogłoski chwały nie wystarczały już, aby utrzymać jego wiarę w ojca”.

Od mojego nawrócenia, 39 lat temu, nie było takiego dnia, abym się nie pławił w słonecznym blasku niewiarygodnej Bożej miłości do mnie. Nigdy nie miałem wątpliwości choćby przez sekundę. Szybciej mógłbym zwątpić w miłości i wierność bardzo kochanej kobiety, która jest moją żoną od 40 lat, niż zwątpiłbym w miłość i wierność Boga, która w tak oczywisty sposób demonstrowana przez krew krzyża.

Gdybym nie wierzył i nie ufał mojej żonie, znieważał bym jej wewnętrzną spójność, uważałbym ją za kogoś przebiegłego. Pismo ostrzega nas: „Kto nie wierzy Bogu, czyni z niego kłamcę” oraz „Bacie, bracia, aby nie było wśród was jakiegoś złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego”.

Radzę więc symulantom stojącym za kazalnicami, aby przeszli przez 10 Przykazań (jak wyjaśnił to Jezus w Kazaniu na Górze) i zastosowali je do siebie osobiście z wrażliwym sumieniem. Następnie padnijcie na kolana przed Bogiem i nie wstawajcie dopóki nie poznacie Tego, którego poznanie jest życiem wiecznym (p. Jn 17:3). Jest to poważniejsza sprawa niż atak serca, jest to sprawa waszego wiecznego zbawienia i zbawienia tych, których prowadzicie na manowce swoimi wiarołomnymi słowami.

Jeśli chcesz głębszego zrozumienia tego, dlaczego Kościół jest tak napełnionym fałszywie nawróconym, przeczytaj książkę „God Has a Wonderful Plan For Your Life–The myth of the modern message” (Bóg ma wspaniały plan dla twojego życia -mit współczesnego przesłania.), którą można dostać za darmo, lub przeczytać/odsłuchać online TUTAJ.

www.FreeWonderfulbook.com

сайта

Sen: pamiętajcie kim jesteśmy!

Kriston Couchey

Gdy zastanawiałem się z zakłopotaniem nad tym snem, Ojciec wyjaśnił mi, kim był ten młodzieniec ze snu: „To jest Kościół” – powiedział.

Część I POKONANY PRZEZ ŚWIAT

W tym śnie byłem młodym mężczyzną, który właśnie znalazł swą drogę w życiu. Jestem gdzieś poza domem. Będąc w podróży prowadzę samochód i w czasie parkowania wpada na mnie inne auto. Tak pierwszy kościół zaczął swoją podróż i drogę do dojrzałości. Samochód, który ja prowadzę w jakiś sposób ma do czynienia z celem kościoła, a ten drugi to świat i jego cele, które 'kolidują’ ze sobą. Parking reprezentuje cel, który nie postępuje do przodu, lecz został 'zaparkowany’ (jest nieużywany).

Tamten mężczyzna jest dla mnie miły i kończy się to tak, że idę do niego do domu i zaprzyjaźniam się z jego dziewczyną. Zachowując się miło w stosunku do mnie, zaczynają mnie oboje atakować łyżkami do opon. Sam podnoszę taką łyżkę, aby walczyć na ulicy. Wiem, że będąc w mniejszości, przegrałem walkę i dostanę poważne urazy głowy. Sytuacja reprezentuje to, jak pierwszy kościół zaprzyjaźnił się ze światem i zaczął „kochać” te rzeczy (przyjaciółka) ze świata. Z powodu tego kompromisu, świat i diabeł (przyjaciółka) atakowali kościół swymi narzędziami. Kościół RÓWNIEŻ podjął tą samą światową broń i jest pokonany, z powodu swojej niewierności i wykorzystania światowej broni (Miecz Konstantyna). Walka odbywa się na ulicy i poza strefą ochrony domostwa Ojca.

Część II OCUCENIE NA ULICY

Minęło 15 lat, mam amnezję i uszkodzenia mózgu spowodowane tym atakiem, używam słownictwa z zakresu dwu, trzylatka i jestem pod nadzorem prawnego opiekuna. Minęło wiele lat. Z powodu zniszczeń dokonanych na kościele zapomniał o tym kim jest i stał się jak niemowlę zależy od prawnych opiekunów (prawo, uzależnienie, hierarchia), którzy się nim teraz zajmują. Jest to obraz współczesnego systemu instytucjonalnego kościoła.

Jestem na ulicy. Nagle amnezja opuszcza mnie, mój mózg łączy się w całość i wracają mi wszystkie czynności. Zaczynam rozumieć trudną sytuację, w której się znalazłem. Straciłem kontakt z rodziną, ponieważ byłem daleko, gdy zdarzył się wypadek, bliscy nie mogli mnie znaleźć, byłem pod opieką prawnych opiekunów. Na zewnątrz, na ulicy i nie pod opieką prawnego opiekuna jest miejsce, gdzie następuje uzdrowienie. Kościół przypomina sobie ponownie poza ścianami religii kim jest, przypomina sobie swoją „Rodzinę”, do której należał i od której został oddzielony, przez co znalazł się pod opieką 'prawnych opiekunów’ czyli tych którzy na mocy swej pozycji dyktowali mu co i jak, tych od których był całkowicie uzależnionych, tych którzy nadzorowali każde jego działanie.

Mówię opiekującej się mną kobiecie: „Vicky to moja mam, zadzwoń do nie”. Mówię jeszcze niewyraźnie, ale wiem, że mogę wyraźnie, jeśli spróbuje. Kobieta jest zszokowana tym, że poskładałem tyle wyrazów razem, lecz ignoruje moją prośbę, ponieważ siedziała przy mnie tyle lat i wiem, że nie jestem w stanie sam zająć się sobą. Zbudziłem się, byłem zdumiony snem i modliłem się, po czym znowu zasnąłem.  Vicky to skrót od Victorii, Zwycięzcy. Po okresie dzieciństwa i braku możliwości zatroszczenia się o siebie, kościół budzi się do świadomości, że jego dziedzictwem jest być kościołem zdobywczym i zwycięskim. Prawny opiekun (stary Opiekun) nie ma takich umiejętności, czuje się pewnie wśród ubezwłasnowolnionych sierot więc ciągle traktuje kościół jak kogoś niedojrzałego, niezdolnego do zajęcia się sobą.

Część III WYRAŹNE SŁOWA

Teraz mówię do prawnej opiekunki jeszcze niewyraźnie, po czym, ostatecznie, wraca mi umiejętność wyraźnej mowy i zaczynam jej mówić, ku jej zdumieniu, że teraz jestem już normalny. Ona nie chce w to uwierzyć, że już nie potrzebuję jej kontroli, lecz prawda jest taka, że nie faktycznie już nie potrzebna mi jest prawna opieka, mózg został uzdrowiony, amnezja minęła, znowu staje się dorosłą osobą, która może podejmować własne decyzje. Sen kończy się tym, że kościół w końcu jasno wyraża swoje serc w dojrzały sposób i może podejmować swoje decyzje. Prawny opiekun (stary Opiekun) nadal uważa, że kościół musi być rządzony stale i zależny „pod” jego nadzorem.

PRZYSŁOŚĆ ORGANICZNEGO KOŚCIOŁA

Otrzymałem ten sen po rozmowie z kimś, kto rozpaczał nad brakiem „delegowanej władzy” i „struktury” w ruchu organicznego kościoła. Zachowanie tej osoby DOKŁADNIE odzwierciedla to, co czuje wielu „prawnych opiekunów”, gdy widzą ludzi kościoła, którzy nie wchodzą „pod” to, co ludzie uważają za władzę. Jednak Bóg naprawdę rodzi Swój kościół, aby był wyrazem Jego Samego w mniejszych organicznych warunkach. Wielką przeszkodą dla tego rodzaju organicznego sposobu działania jest myślenie hierarchicznego przywództwa, „prawnego opiekuna” pochodzące z tego, kończącego się wieku. Gdy ludzie zdają sobie sprawę z tego, że nie potrzebują już więcej „prawnego opiekuna” i wyjdą spod jego wpływów, widzimy wolność, dzięki której dojrzewają i działanie Ducha Świętego przez każdego, a nie tylko przez przywództwo. Umysł kościoła zdrowieje a jego postawa pomału wraca. To sprawia, że „Pamiętamy, kim jesteśmy”.

Dziś mamy do czynienia z zagrożeniem zwiedzenia i braku wizji w organicznym sposobie wyrażania się kościoła. Kościół nadal usiłuje odnaleźć swój wyraźny głos i przekonanie co do tego „kim jest”. Potrzebuje prawdziwych apostołów i proroków, którzy ROZJAŚNIĄ wizje tego, kim jest kościół, UZDOLNIĄ go do tego, oraz UWOLNIĄ, aby był dojrzałym młodym człowiekiem siły, do czego został powołany. Ten organiczny kościół ma jednak dużo ran, które muszą zostać uzdrowione. Zmaga się z odróżnieniem prawdziwej apostolskiej i proroczej służby od ludzi funkcjonujących jako „prawni opiekunowie”. Niech to będzie jasne: małe dziecko potrzebuje opiekuna i jest to dobre, aby troszczono się o niego. Człowiek dorosły, dojrzały nie potrzebuje tego, aby opiekun nim kierował i poprawiał go. Za brak wizji i wdzierające się zwiedzenie odpowiedzialne jest odrzucenie wszystkiego, co wygląda jak stary opiekun, lecz istnieje prawdziwe Apostolskie i Prorocze dzieło i pojawia się ono w ruchu organicznego kościoła.

KRÓLOWIE I KAPŁANI

Jednym z zadań apostołów i proroków jest wyposażanie ciała, aby wypełniało swoje role jako królowie i kapłani pod naszym Bogiem. Proroczy płaszcz ma w swej naturze kapłaństwo, a apostolski jest w swej naturze królewski. Jednak w przypadku obu tych darów nie może mieć miejsce uzależnianie i dyktatura w kościele, są one po to, aby uczyć innych, jak mają wejść w swoje miejsca kapłanów i królów w Chrystusie.

Zadanie uzdalniania kościoła do wypełnienia swego przeznaczenia ZANIKA, gdy ludzie zaczynają funkcjonować zgodnie z naturą i autorytetem Chrystusa! Chrystus we mnie jest nadzieją Chwały! Co Bóg kształtuje w kościele? On kształtuje SYNÓW! On buduje pełnię miary Chrystusa w Swym ludzie; który będzie wyrażał Jego Osobę.

W Nim

Kriston Couchey

продвижение

Parada

Gary Bixler.

W ogóle nie jesteśmy uczeni ewangelii. Siedzimy w ławkach naszych wygodnych kościołów i żyjemy pełnią życia owoców pobłażania sobie oraz egoistycznych celów i marzeń. Wzywamy imienia Jezusa jakbyśmy byli Jego ludem, a jednak nie wydajemy żadnego z owoców Jego Ducha, nie demonstrujemy Jego mocy i okazujemy niewiele Jego miłości i świętości. Głosimy Chrystusa, ale nie żyjemy Chrystusem. Szukamy Go, a jednak nie znajdujemy. Jest nam obcy, jest wielką tajemnicą, którą czcimy z dala, ponieważ zostaliśmy nauczeni takiej ewangelii i podążamy za ewangelią, która wcale ewangelią nie jest.

Taka 'ewangelia’ (która nie jest ewangelią) niczego nie wymaga. Jest to ewangelia łatwa, pełna pragnień dobrego życia, pełna pragnień szczęścia, bezpieczeństwa i powodzenia. Jest to ewangelia, która mówi, że jesteśmy fajni, daje nam przyzwolenie na korzystanie z naszego bogactwa… Ta 'ewangelia’ prowadzi nas w dół szeroką drogą ku zniszczeniu, ogromne tłumy spokojnie poruszają się wzdłuż wygodnego, szerokiego, wysadzanego drzewami po obu stronach bulwaru. Jest jasno oświetlony słońcem, po drodze grają zespoły, dzieci idą z balonikami, klowni brykają, żonglują i dobosze grają. Ta gigantyczna parada napędza się sama, jest świetnie zorganizowana i prowadzona przez czarującą grupę mężczyzn i kobiet ozdobionych najlepszymi uniformami. Za sceną znajdują się wyszkoleni technicy, zapewniający, aby tylko najlepsze obrazy dostały się do kamer a każdy artysta tego spektakularnego wydarzenia wykonywał swoją robotę tak, aby widzowie i wszyscy obserwatorzy dobrze się bawili. Są też siły porządkowe w prostych strojach, gotowi do zajęcia się cichaczem każdym dziwacznym zachowaniem czy zakłóceniem porządku, ponieważ parada musi trwać niezakłócona przez jakiekolwiek niewłaściwe czy nieprzyzwoite zachowania.

Ta 'ewangelia’ nie jest ewangelią, jest sportowym widowiskiem. Jest to parada, która co tydzień jest uważnie przygotowywana przez najlepiej płatne umysły w kościołach; przez tych najbardziej utalentowanych, aby to wszystko poskładać razem i stworzyć najlepszy możliwy show. Zostali wynajęci przez uczestników, właśnie przez te tłumy, po to, aby im się podobało, aby zapracowali na swoje wypłaty, zapewniając, że wszystko pójdzie dobrze, aby wszystko płynęło, tłum był poruszony, aby wszystko było zbudowane wokół jakiegoś tematu, z którego wypływa wspaniały wniosek. Aby muzyka z tym współdziałała i słowo doprowadziło do szczytu, co postawi widownię na nogi z nową energią życiową i zachętą na nadchodzący tydzień, aby mogli trzymać się swej 'ewangelii’ aż do następnej parady.

Są też mniejsze parady w telewizji, aby ci wierni mogli mogli otrzymać swoją porcję energii życiowej i wzmocnienia na dalszą drogę nawet w środku tygodnia. Celem tych pokazów jest wypełnienie dziury między terminami parad w ich rodzinnych miasteczkach. To świetne sety pokazujące uśmiechniętych ludzi o scenariuszach pełnych 'ewangelii’, która nie jest ewangelią. Widzowie oglądają uwielbiających ludzi, słyszą paradną muzykę wykonywaną przez tych samych ludzi, którzy śpiewają i tańczą na prawdziwych paradach. Czasami ktoś próbuje nadawać show, na który składa się inna ewangelia z jakimiś brzydkimi i przykrymi rzeczami, głosi jakąś mniejszą wiarę, już nie tak bardzo pozytywną, lecz te widowiska szybko padają, ponieważ nie przyciągają tak bardzo widzów. Dla producentów problem rozwiązują wskaźniki oglądalności.

Niestety, ku ich wielkiemu zmieszaniu, Jezus Chrystus, Pan Swego Kościoła, nie ma czasu na parady, On nie ogląda telewizji, jest na to zbyt zajęty. Jest na Wąskiej, a nie na Broadway (Broad Way to Szeroka droga – przyp.tłum.), Drodze. Pan jest na pomniejszych drogach i małych uliczkach, zajęty uzdrawianiem złamanych serc, ludzi chorych, ślepych i kulawych. Jego czas jest zajęty udziałem w małych grupach uczniów, którzy szczerze Go potrzebują, jest z tymi, którzy cierpią, są w więzieniu, w bólu, na kolanach w udręce i potrzebie. Jest z tymi, którzy idą za Nim w każdej chwili i polegają na Jego miłości i sile, na mocy Jego Ducha, że przeprowadzi ich przez cały dzień. Jest blisko tych, którzy mają złamanego ducha, i którzy nie mają własnego wdzięku i show-maństwa, nadających się do paradowania.

Chrystus jest z tymi, którzy Go potrzebują, a nie z pozostałymi. Przeważnie wierni są ubodzy i nieznaczący w oczach świata. Ta parada przechodzi daleko od ich miast, nawet da się słyszeć odległe bębny. Czasami ktoś się udaje na tą paradę, lecz ochrona zatrzymuje ich, zanim choćby na moment zajrzą, a to dlatego, że nie są właściwie ubrani i w oczywisty sposób widać, że nie mieszczą się w ramach 'docelowego rynku’. Mogą sobie włączyć telewizję i zobaczyć jedną z mniejszych parad, lecz czują się przez to tylko jeszcze gorzej, a skoro nie biorą udziału we wspaniałym życiu, więc wyłączają TV.

W erze tej parady tylko Jezus jest z ubogimi w duchu. Pragną sprawiedliwości, a nie zabawiania, tęsknią za Chrystusem i chcą znać społeczność Jego cierpienia, aby mogli mieć udział w mocy zmartwychwstania Jego. Niosą krzyż każdego dnia, co jest znakiem życia Jezusa w nich, lecz to powoduje, że są raczej nie do zaakceptowania i nieatrakcyjni dla uczestników parady i obserwujących tłumów. To dlatego już dawno temu krzyż został zakazany na paradach, choć wolno go jeszcze dyskretnie umieszczać na budynkach po drodze.

Jezus mówi do wielu z tego tłumu i do niektórych artystów z parady, lecz jest im tak trudno usłyszeć coś poza hałasem zespołów i odgłosów nieustannego trwającego przedstawienia. Stale rozpraszani, wracają do tego co dla nich łatwe, do pocieszających wersów i spokoju, do wygodnej 'ewangelii’. Jezus rezygnuje i wraca do Swych skromnych ludzi na Wąskiej Drodze.

Parada trwa nadal. Być może dopiero wtedy, gdy uderzą ubóstwo, choroba, przerażenie wojną czy życiowe tragedie, zatrzymają paradę, a być może okaże się, że gdy te rzeczy dotkną wystarczającą ilość ludzi z tłumu to zaczną spędzać zbyt wiele czasu na kolanach wołając o to, aby Bóg dał jeszcze jeden tydzień parady. Być może nie będzie wtedy parady w następnym tygodniu. Wtedy Jezus może przyjdzie, zbliży się do tych cierpiących i samotnych, oni będą słuchać i usłyszą Jego głos miłości i miłosierdzia a On zabierze ich na Wąską Drogę, aby przyłączyli się do tych, którzy są na Drodze Miłości. Wtedy będą radośni w ucisku, znajdą moc do życia w cierpieniu, doświadczą Mocy Zmartwychwstania w swoim życiu i razem z wiernymi porzucą swoją życiową paradę.

Być może trzeba podjąć decyzję, aby opuścić paradę i pójść z Jezusem. Niewielu ją znajduję, powiedział Pan. Czy ty znajdziesz??

aracer.mobi