Monthly Archives: marzec 2007

Zapuszkowany kościół

 

Ron Wood
22 Kwietnia 2007

Kościół zapuszkowany w strukturach, przepisach i zasadach utknął na swym własnym powodzeniu. Poczytaj dalej a dowiesz się. Opierając się na wcześniejszym artykule pt.: Współczesna Perspektywa, przyjmijmy do wiadomości fakt, że kościół otrzymał zastrzyk Ducha Świętego, który wplótł swój dynamiczny potencjał darów i łaski w zbiorowe życie kościoła. Kościół już nigdy nie będzie taki sam. Niektóre prezbiteriańskie kościoły modlą się obecnie o uwolnienie członków z uzależnień; pewne baptystyczne kościoły śpiewają biblijne pieśni z głowy, zamiast ze strych śpiewników; niektórzy katoliccy wierzący modlą się o chorych i ci są uzdrawiani; bywają kościoły Assembles of God, które stały się dostojne, uporządkowane i wyglądają jak baptystyczne. Długo można wyliczać, lecz jest tutaj jeden problem: tak wiele spośród bukłaków (alegoria tradycji kościelnych) ciągle jest sztywna i nieelastyczna sprawiając, że wino często powoduje pęknięcia bukłaka i utratę świeżego wylania a równocześnie niszczenie struktur kościelnych. Jezus ostrzegał, że to się stanie. Na początku, gdy John Wesley pierwszy rozpoczął swoje klasy (domowe kościoły czy komórkowe grupy wierzących), byli oni prześladowani przez innych chrześcijan z bardziej zorganizowanych kościołów, którym zdarzyło się, że spotykają się w budynkach. Uczniowie Wesley’a troszczyli się bardzo o siebie, co dobrze funkcjonowało. Mam wielu metodystycznych przodków po stronie matki, klan Christenberry, którzy byli znani ze swojej pionierskiej wiary.

Można zauważyć, że w poprzednim artykule zajmując się poprzednimi przebudzeniami, które spowodowały powstanie ruchu zielonoświątkowego i uzdrowieńczych przebudzeń wyjaśniłem, że wszystkie one pojawiły się przez namaszczone jednostki. I rzeczywiście, wielu z tych kluczowych postaci manifestujących wielkie dary łaski, było bardzo niezależnymi ludźmi. Pewien baptystyczny pastor powiedział: „Gdy mówisz, 'niezależny baptysta’, to jak byś mówił 'masło maślane'”. Niezależność wydaje się być amerykańską cnotą. Ci przywódcy przebudzeń minionej ary Ameryki byli często zuchwali, skłonni do przesady, powiększania swoich sukcesów i często byli również ofiarami cielesnych grzechów, lecz byli pionierami. Pionierzy nie zawsze są mili. Stają się twardzi, ponieważ stają wobec wroga i znoszą przeciwności. Mogli być zwróceni w jednym kierunku, niezbyt dobrze zrównoważeni z powodu nacisków, do znoszenia których zostali powołani. Byli wojownikami, surowymi poszukiwaczami ścieżek i odkrywcami, którzy znosili twardych oponentów i wściekłe diabły po to, aby domagać się nowych terenów. Ci z nas, którzy szli ich drogami w późniejszych pokoleniach mieli całe dziesięciolecia, aby z łatwością oddzielić trudne doktryny i wprowadzić zdrową równowagę do nowo objawionych prawd Bożych. Mieliśmy czas i perspektywę, luksus, którego nasi pionierscy przodkowie nie mieli. Pomimo otrzymania wylania Ducha Świętego w przebudzeniu Późnego Deszcze, nawet zielonoświątkowcy nie zrozumieli tego. Nie poszliśmy wystarczająco daleko. Zasadniczo uchwyciliśmy dary Ducha, lecz odrzuciliśmy urzędy Chrystusa. Zaakceptowaliśmy dziewięć darów, lecz nie udało nam się zrozumieć czy przyjąć odnowienia pięciorakiej służby Chrystusa, a w szczególności apostołów i proroków. Bez tych architektów nowego porządku królestwa wpadliśmy z powrotem w stary nieodnowiony system prowadzenia kościoła. Zapuszkowaliśmy kościół w schematach. Zamieniliśmy Dzieje Apostolskie na substytut przepisów i zasad. Jednak, Bóg z nami nie skończył jeszcze. Z jakimi błędami ciągle walczymy, co zachowujemy, a czego pozbywamy się? Na jakie przeszkody natrafiamy, które przeciwstawiają się nowej drodze Bożej chwały w kościele? Dlaczego nie rośnie liczba kościołów, zbawionych dusz, pracowników królestwa wykonujących Wielki Nakaz? Bóg się nie zmienił, lecz niektóre z naszych sposobów tak.


Hiper-indywidualizm

Gdybym miał zdiagnozować nasz dylemat z mojej perspektywy, w czym zawiera się miłość do historii kościoła, stopień z misjologii, oraz mniejszy z Biblii z
Southeastern University, ponad 30-letnie doświadczenia pastorskie w różnych kościołach to powiedziałbym, że kluczowym błędem jaki propagujemy jest hiper-indywidualizm. Jest to takie zachowanie, które gloryfikuje indywidualne osiągnięcia ze szkodą dla zbiorowej społeczności. Hiper-indywidualizm przechodzi poza zdrowe granice czy zdrowe poczucie osobistej odpowiedzialności. Powoduje, wszystko kręci się wokół mnie, a nie wokół nas. Efekt jest taki, że skupiamy się wokół głoszących supergwiazd, CEO którzy sprawiają, że to wszystko działa, wysoko opłacanych, sławnych przywódców, którzy sprawiają, że wygrzewamy się w blasku ich jasności. Problemem jest to – to NIE jest normalne chrześcijaństwo! Kościół Jezusa Chrystusa, Jego ciało odkupionych członków, jest bardziej zbiorowe, niż sobie z tego zdajemy sprawę. Jest bardziej ciałem niż budynkiem, organizmem niż organizacją, bardziej towarzystwem wzajemnego szacunku niż klubem grubych ryb. Zostaliśmy wrodzeni, ochrzczeni i nierozłącznie przyłączeni do niego przez moc przyłączenia do Chrystusa. Jesteśmy członkami jedni drugich, Boża miłość, agape, wewnątrz nas tworzy nowy poziom naturalnej jedności, bez walki, z serca pochwyconego przez Syna Bożego.
Nowe narodzenie jest indywidualne i osobiste, lecz na tym się nie kończy. Mamy prowadzić życie pełne relacji w społeczności. Rodzina Ojca jest naszym nowym domem, nie jesteśmy sami. Egoistyczne ambicje przebrane w porywczą służbę, ogniste, teatralne głoszenie, niestabilne, autokratyczne osobowości i kampanie wzrostu kościołów napędzane z egoistycznych pobudek powodują, że zwykli członkowie czują się bardziej niż nieodpowiedni. Kto może to zmierzyć, jeśli jest to model skutecznej służby? Wynik jest taki, że skoro nikt nie jest w stanie dosięgnąć ich osiągnięciom, zostawiliśmy prace służby płatnym profesjonalistom. Lecz Pismo kładzie krystalicznie czyste zalecenia dla prawdziwej pracy służby i ma ona być wykonywana przez świętych, a nie profesjonalnych kleryków.
Jako chłopiec, pomagałem przy zbiorach arbuzów na Florydzie. Nosiłem takie ważące po 13 kilogramów z pola do ciężarówki. W naturze zawsze są owalne, lecz jeśli włożysz młodego arbuza do kwadratowego pudelka, to on urośnie dopasowując się do kształtu pojemnika. Da się stworzyć coś, czego Matka Natura nigdy nie wymyśliła – owoc w kształcie pudełka. To jest nasz następny kościelny problem: skomplikowane struktury, które stworzyliśmy dla członków Ciała Chrystusa, w których muszą żyć. Nawet ci z nas, którzy są pobudzani przez dary Ducha Świętego (zielonoświątkowcy i charyzmatycy) zawsze wydają się popadać w te same stworzone przez ludzi systemy życia kościoła. Dlaczego? Ponieważ tego się od nas oczekuje. Lecz celem tego jest zachowanie status quo, a nie misja. Z trudnością udaje się temu zachować włączone światło, a jeszcze mniej zdobywanie miasta. Nie czyni uczniów, lecz widzów, okrada ludzi ze służby, wszystko wkładając w ręce kleru. Tworzy sztuczne podziały między klerem, a laikatem, coś czego Bóg nienawidzi. Utrwala ideę kościoła bardziej jako budynku niż kościoła jako
ekklesia (zgromadzenia wybranych).

Te gmachy-kompleksy, które dominują we współczesnym zachodnim chrześcijaństwie są przeważnie pozbawione mocy. Bóg powiedział, że nie mieszka w budynkach uczynionych rękami ludzkimi, a jednak ciągle wsadzamy go do pudełka wraz ze wszystkimi dziećmi. Kościół prowadzony w oparciu o te udogodnienia pochodzi z reżimu Konstantyna z Rzymu 313 roku. On zamknął świątynie fałszywych bogów i otworzył je jako domy chwały dla poprzednio prześladowanych chrześcijan. On przywrócił służbę typu kapłańskiego, gdzie jeden człowiek, pośrednik ze specjalnymi kwalifikacjami stoi między ludem a Bogiem. Wydawało mu się, że w ten sposób pomagał, lecz tak naprawdę wypatroszył kościół z jego tajnej dynamiki. Przed tą zmianą kościół w każdym mieście opierał się na wielu domach. Prawdziwy kościół z Biblii jest bardziej podobny do podziemnego kościoła w Chinach, niż do listy żółtych stron znanych budynków z narożników ulic. Historia pokazała, że tradycyjny sposób prowadzenia kościoła jest czerstwy i bezpłodny. Nie możemy już więcej powiedzieć: „Srebra ani złota nie mam, lecz to co mam daję ci. W imieniu Jezusa Chrystusa wstań i chodź”. Mamy srebro, mamy złoto, mamy miliony dolarów posiadłości, lecz straciliśmy moc, dzięki której kalecy mogą chodzić. Mamy denominacyjny porządek, lecz zastąpiliśmy nim pionierskiego ducha i prorocze ostrze, które dawało kościołowi moc do znoszenia tyranów i demonów. Narody nie są już wstrząsane, gdy pojawia się ewangelia. Teraz, nowoczesny kościół walczy o wzrost, aby zdobyć nawróconych i szkolić uczniów. Spędzamy nienormalne kwot pieniędzy na utrzymanie programów, podczas gdy oryginalny prosty wzór więzi i szerokiej duchowej rodziny działa znacznie lepiej i bez wysiłku. Faktem jest, że kościół z Dziejów pomnażał się ogromnie, bez budynków, budżetów i autobusów.

Na naszych oczach dzieje się fenomen:

W tym samym czasie, gdy pojawiają się mega-kościoły, które utrzymują tysiące szczerych wierzących, w Ameryce i na całym świecie miliony innych szczerych uczniów Jezusa decyduje się na to, aby już więcej nie inwestować w chrześcijaństwo typu „lite”. Odrzucają tradycyjny oparty na budynkach rodzaj oddawania czci na rzecz kościołów domowych. Przekazuję te wieści teraz, mówiąc o czymś, co się dzieje na bieżąco, obecnie. Dobre czy złe, dzieje się, gdy o tym mówimy. Na tych domowych spotkaniach zbierają się zazwyczaj co tydzień. Gdy kościół spotyka się u kogoś w domu, a nie w poświęconych budynkach sprzyja to nieformalnemu uwielbieniu, wspólne posiłki, radość i śmiech są powszechne. Zazwyczaj wzrastają i pomnażają się szybko, modlą się o siebie, kochają nawzajem, badają razem Pisma, pozwalają na to, aby każdy z nich swobodnie mógł usługiwać, szybko przyciągają i wchłaniają do tego niegroźnego środowiska nowo przybyłych. Autentyczni chrześcijanie, bez szczególnych kwalifikacji czy osiągnięć,  otwierają swoje życie na innych badających i pomagają im przychodzić do wiary w Jezusa. Każdy jest równym sługą i wszyscy mają miejsce, aby funkcjonować i być cenionymi. Bezpiecznie się czuje w domu Ojca, gdzie starszy/pastor zachowuje pokój przez łagodne prowadzenie. Ten model, Prostego Kościoła jest skuteczny.

Zagraża królestwu Szatana w każdym mieście, gdzie się zakorzeni. Rozmnaża pracowników ewangelii i zakłada kolonie królestwa szybciej niż jakikolwiek inny znany system. Jest najbardziej skutecznym znanym sposobem ewangelizacji. Lecz ma jedno ale: nie ma tu dużo pieniędzy, ewentualnie początkowo. W rzeczywistości, rozważam to osobiście jako moje zdanie, że większość pastorów (tj. starszych) NIE powinna być opłacana, lecz powinni być zaopatrywani ze świeckiej pracy. Wyłącznie wtedy, gdy ktoś zostanie oddzielony do apostolskiej służby, wymagającej podróży czy ma za zadanie nadzór nad obszerną siecią domowych kościołów, przejście ze świeckiego zawodu na pełnoetatowe zatrudnienie staje się konieczne. Innymi słowy: apostołowie powinni być na pełnoetatowej służbie, nie starsi/pastorzy.

Te przejście do nowego modelu życia kościoła nie stanie się łatwe. Tradycja staje naprzeciw. Głównym powodem trudności nie będą doktryny – przede wszystkim to jest przecież w Biblii. Prawdziwą trudnością w zaadoptowaniu tego modelu są sprawy finansowe. Obecny zapuszkowany kościół jest rządzony przez pastorów; głoszą pastorzy; seminaria i szkoły biblijne są kontrolowane przez pastorów; denominacje są strzeżone przez pastorów a cała literatura na szkółki niedzielne jest napisana przez pastorów, lub ludzi o pastorskim nastawieniu umysłu.

Pewne jest to, że tam gdzie inwestujesz pieniądze, cokolwiek honorujesz, cokolwiek nagradzasz finansowo to właśnie stamtąd otrzymujesz najwięcej. Właśnie dlatego biznes daje bonusy najwyższym sprzedawcom i managerom. Opłaca się finansować pastorów, aby NIE wstrząsać łodzią, na której wszyscy się znajdują razem. Tak więc, skoro pastorskie postawy są nadrzędne, liderzy nie mają motywacji do zrzekania się korzyści na rzecz powstającej sieci domowych kościołów, prowadzonych przez nowe pokolenie młodych apostołów. Utrzymujemy więc budowanie kosztownych budynków, aby dokarmiać nastawionych na oglądanie członków kościoła prowadzonych przez nastawionych na wprawne przedstawienia kaznodziejów. Czy to jest opis skutecznego nowotestamentowego kościoła?


Czy to jest wszystko?

I tu kolejny dylemat: Apostolska Reformacja może ugrząźć z powodu braku pieniędzy. Obecny paradygmat, jaki mamy w kościele jest oparty na budynkach, a nie na Ef. 4:11-16. Jest prowadzony przez pastora, a nie założony i prowadzony przez apostołów i proroków. Ten dylemat nie jest pomniejszym problemem. Kościół zawodzi w swojej misji, z powodu paraliżującego, bezpłodnego anty-apostolskiego paradygmatu. Zapuszkowany w tym kościół utknął na swym własnym sukcesie.

O jakiej pracy myśli Pan? Bóg nigdy nie pozostaje bez planu!

Po pierwsze:
Wierzący w Jezusa, którzy spotykają się w domowych kościołach powinni składać dziesięcinę, lecz zachowywać ją na czas, gdy ktoś spośród nich zostanie oddzielony i wysłany (p. Dz.
13:1-4). Problemem nie jest składanie dziesięciny, ponieważ to Jezus ma być uczczony. Problemem jest wydanie jej na budynki, zamiast na pracowników. Członkowie domowego kościoła powinni dawać dziesięciny na swoich lokalnych pastorów/starszy, lecz w nadziei, że zostaną wyposażeni apostołowie i użyci spośród nich. Mogą też dawać dziesięcinę ze swego domowego kościoła apostołom nadzorującym ich sieć, ich rodziny i kościół, który się spotyka w jego czy jej domu. Gdy praca staje się zbyt duża, albo trzeba rozdzielić spotkania, albo zatrudnić następnego pracownika, poświęcić kogoś do służby jako apostoła.


Po drugie:

Bóg rzeczywiście wzbudza nowych apostołów i proroków poza religijnymi strukturami. Nie są oni dłużnikami obecnego religijnego systemu, lecz doświadczają łaski Bożej i wielkiego finansowego błogosławieństwa związanego z Bożą przychylnością w ich życiu i biznesie. Będą oni uwolnieni do troski, oddani Słowu Bożemu i modlitwie a nawet podróżom, aby wzmacniać kościoły w różnych miejscach poza ich podstawową bazą. Bóg ma twórczy sposób na prowadzenie wzrostu kościoła, na przygotowanie i upoważnienie nowego pokolenia liderów (p. Rzym. 1;5).

Po trzecie: Opcją trzecią jest to, aby instytucjonalny kościół pokutował, zmienił swoje myślenie, przygotował się do odłożenia na bok zaszufladkowanych metodologii i zaadoptowanie radykalnie nowego sposobu dzielenia się życiem w Chrystusie. Niestety nie mam na tyle wiary, aby to się mogło zdarzyć.


Church-in-a-Box © 2007 by Ron Wood. Visit our website at www.touchedbygrace.org

продвижение

TGIF_26.04.07 Obawy, przed Jego obecnością

Today God Is First

Logo_TGIF2

I prosiła go cała ludność okolic gerazeńskich, by odszedł od nich, gdyż ogarnął ich wielki strach. Wtedy On wsiadł do łodzi i zawrócił.
Łk. 8:37

Jezus czynił wiele cudów, gdy żył na ziemi. Jednym z tych cudów było u wolnienie mężczyzny opanowanego przez demony. Ludzie z tej społeczności byli świadkami potężnej demonstracji Bożej mocy, gdy Jezus nakazał demonicznemu duchowi wyjść z mężczyzny i odejść w pobliskie stado świń. Człowiek został uzdrowiony i siedział u stóp Jezusa. Spodziewałbyś się raczej tego, że ludzie, którzy byli świadkami powinni uchwycić się Jezusa, jako kogoś kto robi dobre rzeczy i uczcić Go, ale prawda jest zupełnie inna. Zamiast tego, zostali ogarnięci przez strach. Dlaczego?

Wielu z nas reaguje na Jezusa w podobny sposób, gdy On czyni nadzwyczajne rzeczy wśród Swoich ludzi. Jesteśmy bojaźliwi, ponieważ nigdy osobiście nie doświadczyliśmy czegoś takiego i wydajemy błędne osądy a efekt jest taki, że Jezus usuwa się spośród nas. Pan może uczynić znacznie więcej niż to, o czym myślimy. Jezus nie pozostaje w takim miejscu, gdzie panuje strach przed Jego dobrocią. Jest to często strach podświadomy, który uniemożliwia nam pójście na głębszy poziom relacji z Nim. Gerazeńczycy nie mogli korzystać z dobrodziejstw obecności Jezusa z powodu swego strachu.

Czy boisz się Jezusa dlatego, że może wymagać coś od ciebie? Czy obawiasz się tego, że może poprosić cię, abyś dał coś, do oddania czego nie jesteś przygotowany? Nie pozwól na to, aby twoje obawy oddaliły Go od ciebie. Jezusem zawsze kieruje miłość do Swoich dzieci, Jemu możesz zaufać.

продвижение

TGIF_25.04.07 Okupione potem wyniki

Today God Is First

Logo_TGIF2

Daremnie wcześnie rano wstajecie i późno się kładziecie, spożywając chleb w troskach; Wszak on i we śnie obdarza umiłowanego swego.
Psalm 127:2

Wejście do Ziemi Obiecanej w biznesie zmieni twój i mój sposób w patrzenia na pracę. Nie będziemy już więcej uważać wczesnego wstawania i późnego chodzenia spać, za Boży sposób. Mieszkanie w Zimie Obiecanej oznacza, że wiesz o tym, że Bóg jest źródłem zaopatrzenia a praca aktem uwielbienia Go. Zaspokojenie potrzeb jest produktem ubocznym, a nie celem samym w sobie. Praca nie jest już czymś, co ma być zroszone potem i znojem, aby wyjść na swoje. „Czy to może być prawda?” możesz zapytać? Bóg już jasno postawił sprawę, mówiąc, że posłuszeństwo jest gwarancją zaopatrzenia. Za każdym razem, gdy wychodzimy poza zwykły dzień pracy z powodu strachu przed brakiem zaopatrzenia, otwieramy się na niewiarę. Mówimy, że od nas zależy to, aby coś się działo. Z pewnością, czasami pracujemy dłużej z powodu jakiegoś pilnego terminu, lecz musimy być pewni, że nasze motywacje nie wynikają ze strachu utraty czegoś, lub strachu przed brakiem zaopatrzenia. Jeśli jesteśmy posłuszni temu, do czego nas Bóg powołał, On zaspokoi każdą naszą potrzebę. Może to być trudna lekcja dla wierzących pracowników nastawionych na osiąganie celu.

Przypominam sobie, jak to się stało, kiedy to zrozumiałem. Byłem pracoholikiem, długie godziny w pracy to były normalne. Wtedy Bóg wstrząsnął moim światem i zostałem wezwany przez przyjaciela do zbadania motywacji, które kierowały długim przesiadywaniem w pracy. Zdałem sobie sprawę z tego, że źródło tkwiło w strachu. Gdy już to raz zrozumiałem, odmówiłem pracy w nadgodzinach, pomimo że naturalny człowiek mówił mi, że nie jestem w stanie czegoś zrobić, jeśli będą pracował w ramach zwykłego tygodnia pracy. I znów, takie wnioski opierają się na braku wiary. Jeśli jesteśmy posłuszni temu, do czego nas Bóg powołał, to nie będzie żadnych braków. Czasami, może być mniej niż to, co chcielibyśmy; a czasami więcej niż zasługujemy. Takie są Boże sposoby.

Biblia mówi nam, abyśmy wyszli z Babilonu. Babilon jest systemem pracy i filozofii, które są przeciwne do Bożych dróg. Czy działasz w jakimkolwiek aspekcie pracy pochodzącym z babilońskiego systemu wartości? Proś Pana, aby ci to objawił. Zacznij chodzić w wolności, którą Pan nam dał w naszym zawodowym życiu.

продвижение

TGIF_24.04.07 Uzdrowienie przed służbą

Today God Is First

Logo_TGIF2

A kiedy zakończono obrzezywanie całego narodu, pozostali na miejscu w obozie, aż powrócili do zdrowia.
Joz. 5:8

Zanim naród Izraelski mógł wejść od Ziemi Obiecanej, mężczyźni musieli zostać obrzezani. Obrzezanie jest bolesne, krwawe i osobiste. Bóg wymaga od każdego z nas, abyśmy zostali obrzezani na sercu, zanim zostaniemy dopuszczeni do błogosławieństw czekających na każdego wierzącego w Ziemi Obiecanej.

To obrzezanie jest bardzo często może być bolesne. Wymaga ono utraty naszej własnej starej drogi życia. Proces duchowego obrzezania może oznaczać straty w obszarach, które były częścią naszego życie, po to, abyśmy zostali pociągnięci do Zbawiciela. Bóg to rozumie. W konsekwencji, podobnie jak lud izraelski, musimy czekać na to, aż zostaniemy uzdrowieni, zanim zaczniemy być skuteczni w naszym powołaniu. Jeśli włączymy się zbyt wcześnie, będziemy nieskuteczni i ryzykujemy infekcję czy chorobę, czyli nie wykorzystanie pełnej naszej zdolności. Bóg chce, aby każdy z nas chodził w Jego uzdrowieńczej łasce.

Lud izraelski stoczył tylko dwie bitwy, gdy wychodzili z Egiptu, w Ziemi Obiecanej zaś – 39. Każdy z nas musi być przygotowany na radość z czerpania korzyści z zamieszkiwania w Ziemi Obiecanej. Niemniej jednak, musimy być również przygotowani na prowadzenie wojny z przeciwnikiem dusz naszych. Upewnij się, że Pan już zaopatrzył cię w konieczne uzdrowienie z doświadczenia obrzezania, zanim wejdziesz do Ziemi Obiecanej.

продвижение

Współczesna perspektywa

Logo_Wood
Ron Wood

Przez ostatnie pięć bardziej byłem zajęty biznesem niż służbą, lecz odkryłem, że dary i powołanie Boże nie odchodzą. Pociąg do głoszenia słowa Bożego jest we mnie bardzo silny. Jednak moja tożsamość zasadza się w tym, kim jestem w Chrystusie, a nie w tym jak zarabiam na życie. Cieszyłem się bardzo potrzebnym wytchnieniem, gdy rozważałem swoje własne życie i służbę w świetle zmian i wyzwań jakie widzę wszędzie wokół. Gdy po raz pierwszy zostałem powołany do tego, aby głosić jako nastolatek na Florydzie, doświadczyłem bardzo żywego przeżycia. Było potężne. Czterdzieści lat później, ciągle wiem, że mam powołanie i że to namaszczenie Ducha Świętego spoczywa na mnie.


Po pierwsze, pozwólcie, że zaoferuję spojrzenie z perspektywy historycznej na zielonoświątkowe przebudzenie w Ameryce. Religijne dziedzictwo jakie jest udziałem nas wszystkich zostało cudownie ubarwione i w znaczący sposób ukształtowane przez namaszczonych (choć niedoskonałych) zwiastunów Bożych. Niemal wszyscy znamy współczesnych kaznodziejów, którzy są charyzmatycznymi sługami. Chodzi mi o to, że demonstrują oni różne charyzmaty – nowotestamentowe greckie słowo oznaczające dary Ducha Świętego. W telewizji możesz zobaczyć James Robison, Benny Hinn czy Joyce Myeres. Oral Roberts wpłynął na miliony w poprzednich dziesięcioleciach. Napełnieni Duchem chrześcijanie (zielonoświątkowcy, charyzmatycy, trzeciofalowcy) wierzą w dary Ducha Świętego. Dziewięć z tych carów jest wymienionych w 1 kor. 12. Zaliczam się do tych, którzy cieszą się manifestacjami Ducha Świętego, uważając, że owe dary są ciągle aktualne dla wierzących. W moim własnym życiu, w różnych okresach działają dary języków, interpretacji języków, proroctwa, uzdrowień, duchowego rozeznawania i wiary.


Zazwyczaj dary występują w atmosferze wiary i akceptacji, gdzie powszechną praktyką jest modlitwa i oczekiwanie. Jeśli w twoim kościele czy życiu zrobisz miejsce dla darów, będziesz je miał. Jeśli nie, to nie. Tak czasami żartuję: „Charyzmatyk to po prostu baptysta, który za dużo się modli” (czy też metodysta, episkopalny, katolik, prezbiterianin, niezależny, czy ktokolwiek z jakimkolwiek innym szyldem jeszcze może być). O ile posiadam swoje własne charakterystyczne fundamentalne wartości, wiem i doceniam to, że Ciało Chrystusa jest większe niż jakakolwiek denominacja. Boża rodzina jest ogromna.


Na przełomie stuleci w Ameryce zdarzyło się wielkie wylanie Ducha Świętego. Krokami milowymi były przebudzenia w Topteka, Kansas i w Los Angeles na Azusa Street. Te wylania zaznaczone były manifestacjami duchowych darów, szczególnie glosolalii czy języków. Z tego przebudzenia powstało Assemblies of God i inne denominacje pełnej ewangelii. Później, całkowicie niezależnie, baptystyczni i zielonoświątkowi ewangeliści przeszli przez cały kraj głosząc Dobrą Nowinę z wielką mocą i z towarzyszącymi im zdumiewającymi cudami uzdrowień. Wielu z nich używało namiotów, niektórzy z tych pierwszych przebudzeniowców to: Maria Woodworth-Etter, Smith Wigglesworth, F.F. Bosworth oraz William Branham. Inni ponownie rozbudzili ogień przebudzenia po 2 Wojnie Światowej, jak: A.A.Allen, T.L.Osborn, Raymond T. Richey, Richard Vinyard i Oral Roberts. Billy Graham, pojawił się w tym samym czasie, choć nigdy nie został zidentyfikowany jako człowiek pełnej ewangelii. Te służby uwolnienia wydawały się najmocniejsze w latach 1947 – 1956. Po tym czasie większość z nich znikła, a niektóre skończyły się skandalami.


William Branham nie był znany poza zielonoświątkowymi kręgami, lecz był iskrą, która rozpaliła całe mnóstwo innych pączkujących ewangelistów. Branham, prawdopodobnie najbardziej znany z ekscentrycznego podejścia do swoich doktryn w późniejszych latach, był początkowo pokornym mężczyzną, który nie miał wykształcenia czy wyglądu, lecz czynił zdumiewające cuda. Niósł znaczące namaszczenie do rozpoznawania głosu Ducha i do ogłaszania dramatycznych uzdrowień przez słowo wiedzy. Jego głoszenie nie było bardzo dobre, najlepiej mu szło, gdy towarzyszyli mu nauczyciele biblijni, jak: Ern Baxter, Gordon Lindsey czy F. F. Bosworth. Jednym z tych, którzy pochwycili z początkowej służby Branhama ogień był pastor Richard Vinyard, który sprowadził mnie z powrotem do służby. Richard Vinyard miał nadzwyczajny dar wiary. Jednooki kopacz z Missouri, nafaszerowany królewską angielszczyzną, był silną osobowością sceniczną. Pamiętam go, jak radykalnie głosił: „Pokaże wam, co Syn Boży może zrobić!”.


Głosił wiarę odważniej i mocniej niż ktokolwiek inny w całym obozie ruchu wiary jak K.Copeland czy późniejszy K. Hagin. Richard pościł czterdzieści dni każdego roku i spędzał 3-4 godziny dziennie na modlitwie w czasie swych kaznodziejskich kampanii. Wyniki były takie, że widzialne cuda zdarzały się w czasie jego usług. Inaczej niż niektórzy ze współczesnych mu w czasie tego poruszenia uzdrowienia, Richard nigdy nie pozostawiał lokalnym kościołom zadania organizowania krucjat w wielkich audytoriach. Zawsze chciał budować kościoły i zostawiać je napełnione nowo-nawróconymi, więc prowadził spotkania za ich drzwiami. (Widziałem go również jak uzdrowił chorego w czasie małego spotkania w domu, co również jest pełnoprawnym wyrazem kościoła.)

Na jednym z takich przedłużających się spotkań na początku lat sześćdziesiątych siedziałem na ławce First Assembly of God w Lakeland, na Florydzie, słuchając jego usługi. Byłem oczarowany tym mężczyzną i jego odważnym deklaracjami dla Boga. Pomimo jego chełpliwości brzmiało to prawdziwie, ponieważ nie tylko mówił, lecz również wykonywał to, co mówił i to stale i wciąż. Miał czym poprzeć swoje twierdzenia. Jak to mamy w zwyczaju mówić w Teksasie: „To nie przechwałki, jeśli potrafisz to zrobić”. Gdy tak siedziałem, słuchając, nagle poczułem jakby bardzo ciężki płaszcz został mi narzucony na ramiona. Odwróciłemsię i spojrzałem przez ramię na ławkę za mną, aby zobaczyć, kto to zrobił. Siedzenie było puste i nic widocznego nie spoczywało na moich ramionach. A jednak czułem ciężar płaszcza! Co to mogło być?


Odwróciłem się znowu do przodu w stronę głoszącego Richarda. „Jego szata spoczęła na mnie” – powiedziałem do siebie. Później, tego samego wieczoru, jak to było w jego zwyczaju, zaprosił ludzi do wyjścia do przodu i zajęcia miejsc w pierwszej ławce, aby można się było modlić się o ich uzdrowienie. Mówił wtedy zwykle: „Jeśli jeszcze nigdy nie widziałeś cudu, przyjdź, stań za mną, abyś mógł to oglądać”. Wychodziłem codziennie, aby oglądać, zdumiony uzdrowieniami. Widziałem. Wtedy, gdy zszedł modlić się o chorych i kulawych, zwrócił się przez ramię, spojrzał na mnie i rzekł: „Chodź tutaj, módl się o tych. Możesz to zrobić!” Jakiś wewnętrzny głos we mnie powiedział: „Tak, mogę!” i zrobiłem, i zostali uzdrowieni. Tego lata, gdy zacząłem głosić, miałem namaszczenie, szczególny dar wiary, a wyglądało to tak samo jak tego wcześniej doświadczyłem na spotkaniach Richarda. To napędziło mnie do modlitwy o chorych, wypędzania złych duchów, które dręczyły ludzi i do zachęcania ich, aby szukali Boga, ponieważ „Z Bogiem wszystko jest możliwe”.


Teraz, przez te czterdzieści lat wraz z żoną byliśmy pastorami w Assambly of God, Freewill Baptist, Covenant i w różnych kościołach bezdenominacyjnych. Uruchomiłem kościoły domowe, organizowałem nowe kościoły, leczyłem te poranione i miałem służbę podróżną. Mieszkaliśmy w Południowej Afryce przez rok jako misjonarze. Pracowałem przy wydobyciu ropy i gazu, w biurze klienta telefonii bezprzewodowej, jako sprzedawca ubezpieczeń i przy nadawaniu audycji radiowych.


Zazwyczaj angażowałem się w biznes, ponieważ nie mogłem sobie wyobrazić w jaki sposób prorok miałby zarabiać na życie w świecie tradycyjnych kościołów, o ile nie był pastorem. W czasie moich krótkich czterech dekad służby, widziałem takie przebudzeniowe ruchy jak ruch zielonoświątkowy, charyzmatyczne przebudzenie, ruch uczniowski, proroczy i grupy apostolskie. Widziałem początek ruchu domowego kościoła, ruchu powrót do Jerozolimy oraz spełnienie tego, że Chrystus namaszcza mężczyzn i kobiety w miejscach pracy; być może początek dni świętych. Widziałem to, co najlepsze i to, co najgorsze.


Widziałem przywódców kościoła odrzucających duchowe dary i zabraniający ich używania ze strachu czy potrzeby kontrolowania ludzi. Widziałem ludzi, którzy wybierali tradycję nad Słowem Bożym; ludzi koncentrujących się na dziwnych rzeczach i lekceważących główne dzieło zbawienia. Takich, którzy odrzucali solidne doktryny na rzecz głupoty, młodych proroków i niedojrzałych apostołów popełniających straszliwe błędy spowodowane pychą i ignorancją. Widziałem ludzi usiłujących przehandlować swoje dary; stare bukłaki opierające się Bożemu nowemu winu; gorliwych wierzących, którzy pobudzeni powodowali zniszczenia kościołów. Widziałem cielesnych wierzących krzyżujących oddanych pastorów, którzy zasługiwali na lepsze traktowanie; napełnionych Duchem ludzi jak rozpaleni czy rozgniewani niszczyli swym brakiem charakteru to, co było budowanie wielkimi ofiarami i namaszczonymi darami.


W tym wszystkim Jezus ciągle jest Panem i On jest Głową Kościoła, który jest jego ciałem na ziemi. My jesteśmy z łaski przez wiarę, członkami Jego ciała. Modlę się o nas wszystkich. . . Pomimo tego, przyjdź Panie Jezu. Okaż Swoje miłosierdzie i chwałę na ziemi poprzez twoich ludzi. Spraw, aby Kościół wzrastał; zachowuj pokój przyspieszając dojrzewanie zbiorów wśród narodów. Panie, proszę, wzbudź pracowników wśród pogan, szczególnie apostołów, proroków i ewangelistów; wśród Arabów i Żydów. Wzbudź i daj bogactwo namaszczonym biznesmenom, daj im łaskę, aby byli hojni, ponieważ dziesięcina sama w sobie nie wystarcza do ukończenia Wielkiego Nakazu w naszych dniach. Proszę, Panie, pomóż nam wszystkim przejawiać owoce Ducha w świętości i pokorze. Niech Chrystus objawi się w swoim kościele zanim wróci po niego. Niech tak się stanie, Panie Jezus. Amen.

– – – – – – – – –
Present Perspective © 2007 by Ron Wood.  
topod.in

TGIF_23.04.07 Zrozumieć przeszkody

Today God Is First

Logo_TGIF2

 

I rzekł Jozue: Ach, Panie, Panie mój, dlaczego przeprowadziłeś ten lud przez Jordan? Czy aby wydać nas w ręce Amorejczyków na zagładę? Obyśmy byli pozostali po tamtej stronie Jordanu!
Joshua 7:7

Czy kiedykolwiek czułeś się tak, jakbyś wykonywał to, co Bóg chce od ciebie, a jednak twoje plany zostały całkowicie pokrzyżowane? Tak właśnie czuł się Jozue. Pan był z ludem izraelskim, gdy weszli do Ziemi Obiecanej. Dzięki Bożemu błogosławieństwu i Jego ochronie pokonywali każdego wroga. Właśnie zdobyli Jerycho, a następnym miastem miało być Ai. Przeliczyli siły i doszli do wniosku, że wystarczy 3000 wojowników, aby ich pokonać. Zaatakowali i wkrótce nadeszły wieści i tym, że zostali rozgromieni. Jozue nie rozumiał tego, wołał do Boga, pytając dlaczego tak się stało.

Bóg powiedział do Jozuego (Joz. 7:10-12):
A Pan rzekł do Jozuego: Wstań! Czemu leżysz twarzą do ziemi? Izrael zgrzeszył: Naruszyli moje przymierze, które im narzuciłem. Wzięli nieco z tego, co było obłożone klątwą, ukradli, zataili i włączyli to do swoich rzeczy. Dlatego nie mogą synowie izraelscy ostać się wobec swoich nieprzyjaciół, ale podają  tyły swoim nieprzyjaciołom, bo sami zostali obłożeni klątwą. Nie pozostanę nadal z wami, jeżeli nie usuniecie spośród siebie tego, co jest obłożone klątwą.

Zawsze, gdy otwieramy się na grzech, narażamy się. Bóg usuwa swoją ochronną tarczę po to, aby grzech został wykorzeniony z naszego życia. Częst używa do osiągnięcia tego celu przeciwnika dusz naszych. Jeśli czujesz się
tak, jakby w jakiś sposób psuto ci szyki, zbadaj swoje życie, aby zobaczyć czy jakiś grzech nie jest przyczyną problemu. Przeciwności nie zawsze są wynikiem grzechu, lecz może tak być. Podobnie jak przypadku Jozuego, Bóg natychmiast odpowiedział na jego modlitwę i pytanie. Pan pragnie, aby Jego dzieci żyły we właściwej relacji z Nim.
topod.in

TGIF_21.04.07 Ziarno gorczyczne w biznesie

Today God Is First

Logo_TGIF2

A On im mówił: Dla niedowiarstwa waszego, gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, to powiedzielibyście tej górze: przenieś się stad tam, a przeniesie się i nic niemożliwego dla was nie będzie”.
Mat. 17:20

Czy Bóg czyni cuda w biznesie? Czy interesuje się górami, z którymi się spotykamy w naszym zawodowym życiu? Czy chce, abyśmy każdy problem z którym się spotykam tam przynosili Jemu? Odpowiedź na te wszystkie pytania brzmi: tak. Bóg chce być zaangażowany w każdy aspekt naszego życia.

Gunnar Olson, szwedzki założycie International Christian Chamber of Commerce, opowiada historię o Bogu czyniącym cuda w jego własnym biznesie kilka lat temu. Jest właścicielem firmy produkującej w Szwecji wielkie plastykowe worki, które używane są do pokrywania wielkich bali siana na farmach w całej Europie. Był to czas zbiorów i przygotowywali się do wysłania tysięcy palet tych worów do swoich klientów. Ponad 1000 palet było gotowych do wysłania, gdy dokonano alarmującego odkrycia. Okazało się, że każdy wór w hurtowni ma zaklejone zamknięcie od góry do samego dołu. Naukowcy orzekli, że cały magazyn towaru jest bezwartościowym śmietnikiem. Firma miała wylecieć z biznesu.

Gunnar,  jego żona i dzieci szukali Pana w modlitwie. Duch Święty przemówił  przez różnych członków rodziny. Żona powiedziała: „Jeśli Bóg może zmienić wodę w wino, to czym są te plastyki.?” Córka powiedziała: „Nie wierzę, że to jest od Pana. Musimy stanąć przeciw temu”. Gunner odczuł, że w tej sytuacji powinni zaufać Bogu, że dokona cudu. Zaczęli  modlić się. Przejęli autorytet nad tą górą problemu w oparciu o Mat. 17, co dało im władzę, aby wrzucić górę do morze, jeśli tylko można użyć wiary wielkości ziarnka gorczycy. Następnego poniedziałku poszli do hurtowni i kładli ręce na każdej palecie prosząc, aby Pan przywrócił workom pierwotny stan. Zajęło to kilka godzin. Później pracownicy zaczęli robić przegląd worów i odkryli, że każdemu jednemu został przywrócony stan początkowy! Stał się niesamowity cud.

Jakie okoliczności w twoim życiu wymagają cudu? Czy Bóg mógł tak ustawić scenę twojego życia, abyś zaufał mu na nowym poziomie, na jakim jeszcze do tej pory nie ufałeś? Bóg ustawia okoliczności tak, aby Jego moc została objawiona tym, którzy chcą posługiwać się wiarą wielkość ziarnka gorczycy. Z Bogiem wszystko jest możliwe.

topod.in