Monthly Archives: styczeń 2008

BC_17.01.08 Dom modlitwy dla wszystkich narodow

logo


17 stycznia 2008

Dzisiejsze      rozważania zaczerpnięto z:


DOM MODLITWY DLA WSZYSTKICH NARODÓW

Chip Brogden


http://www.theschoolofchrist.org/articles/house.html


Teraz      jednak nie widzimy JESZCZE, że Mu wszystko jest poddane, LECZ      widzimy raczej Jezusa
(Hebr.  2:8,9 in.).


Dziś, Pismo uznaje, że my JESZCZE nie widzimy, że wszystko jest Jemu poddane. Muszę powiedzieć, że to słowo 'JESZCZE’ jest niezwykle ekscytujące!
„JESZCZE” oznacza, że jest w magazynie coś, co pozostaje niepoddane Panu Jezusowi Chrystusowi. Obecność słowa 'JESZCZE’ oznacza, że manifestacje
tego jest nieodwołalna.

Nie żyjemy według tego, co widzą nasze oczy, lecz przez wiarę. Byłoby błędem uważać, że skoro ktoś JESZCZE nie widzi, że wszystko jest poddane Chrystusowi, to znaczy, że On nie jest rzeczywiście Panem wszystkiego. Ta kosztowna pomyłka będzie niszczyć tłumy. Nie udajemy, że widzimy coś, co w rzeczywistości nie istnieje – tak, zgadzamy się z tym, że JESZCZE nie wszystko jest poddane Jemu, jest wiele zła i będzie prawdopodobnie jeszcze gorzej, LECZ widzimy JEZUSA i dla chrześcijanina, który szuka najpierw Królestwa Bożego, to objawienie wystarcza. Możesz oglądać same fakty zaprzeczające Mu i wszelkie debaty przeciwko Niemu, lecz my patrzymy na to, Kim On jest przez objawienie, i przez objawienie wiemy, że to, co widzimy dzieje się na ziemi dziś nie poddanej zostanie uporządkowane, gdy Chrystus i Jego Królestwo zamanifestuje się wszelkiemu stworzeniu.



Subscribe to these daily messages:

http://www.TheSchoolOfChrist.Org/join.html

сайт

Kościół oszalał?

 Logo_VanCronkhite


VanCronkhite David

To jest szalony, szalony, szalony świat! Lecz kościół również oszalał! Co by się stało, gdybyśmy nagle usunęli większość z naszego zbiorowego widowiska wykonywanego w imieniu kościoła, a szczególnie w imieniu służby czy po prostu wrócili do tego, co odkrył św. Franciszek z Asyżu i zastosowali to w takich czasach jak nasze: „Idź, głoś ewangelię, a jeśli trzeba używaj słów”.

Słyszałem to stwierdzenie przez całe moje chrześcijańskie życie, ale tak naprawdę to w ciągu lat było ono dla mnie szczególnie obraźliwe, jako że bardzo dotykało mojego daru ewangelizacyjnego. Lecz moja idea ewangelizacji znajdowała się pod wpływem koncepcji znanej jako „modlenie się modlitwą” (grzesznika – przyp. tłum). Spędziłem wiele lat ostrząc swoje ewangelizacyjne rzemiosło na tym, jak by tu sprawić, aby ludzie pomodlili się tą modlitwą. Jak mogłem ich sprowadzić do „kościoła”, aby posłuchali przesłania i wyszli się pomodlić modlitwą? Korzystałem z muzyki, specjalnych wydarzeń, rozdawania jedzenia, ubrań, udzielania schronienia, aby tylko przyciągnąć ludzi. Organizowałem wyjazdy i podróże misyjne, aby Bóg mógł używać mnie tak, abym szedł i znalazł kogoś, i sprawił, aby pomodli się modlitwą.

Oczywiście, wtedy myślałem, że oni po prostu pomodlą się tą modlitwą i przyłączą do mojego kościoła, uwierzą doktrynalnym twierdzeniom mojej denominacji, udowodnią zmianę porzucając narkotyki, wolny seks i zdobywając pracę, a wtedy już jest „pełnia zwycięstwa”. Życie miało być zmienione, ekonomia podnieść się, a mój kościół rozrosnąć się! Problem polegał na tym, że oni mogli powtórzyć to co polecałem im powtórzyć, zrobić to, co ja robiłem, uwierzyć w to, co ja mówiłem, że wierzę, lecz czy byli oni dzięki temu choć odrobinę bliżej w swej relacji do mojego Boga i/czy mnie?

Teraz, gdy już minęło 40 lat mojej chrześcijańskiej drogi, zastanawiam się, czy św. Franciszek nie miał racji. Często myślę nad pytaniem: Co by było, gdybym został nauczony i wiedział w jaki sposób GŁOŚIĆ EWANGELIĘ BEZ UŻYWANIA SŁÓW? Rozważam, jakie mogłyby być skutki u tych, których życie zostało dotknięte, we wszystkich zdobytych duszach; rozważam jak Bóg, Duch Święty, byłby się poruszał, gdybym głosił Ewangelię Królestwa Bożego i nie używał słów i broszurek a prowadził ludzi w procesie bardziej skupionym na grzechu niż a Królestwie i porządku nowego świata.

Zastanawiam się nad tymi wszystkimi duszami, które pomodliły się tą modlitwą, lub się nie pomodliły, ponieważ wszystko, czego potrzebowali to było poczucie, że są kochani, a nie potrzeba zbawienia. A co, jeśli oni chcieli tylko usłyszeć od kogoś: „Będzie dobrze! Będę z tobą czy się pomodlisz, czy nie. Nie odwrócę się od ciebie, gdy będziesz mnie potrzebował. Nie skreślę cię z grupy czy zespołu. Będę cię kochał”. A co, jeśli potrzebowali tylko poznać Boga, który wysłucha ich pośród bólu, izolacji, upadków i niezrozumienia, złamanych relacji i uzależnień?

Czy możliwe jest, aby głosić Ewangelię nie używając słów? Czy jest możliwe, aby ktoś tak bardzo kochał swego bliźniego, zbawionego czy nie, że świat zwróciłby na to uwagę i powiedział, że Bóg istnieje? Czy nasz Jezus może nie mieć upodobania w naszych błazeństwach ze zdobywania dusz, podczas, gdy On jest dyskredytowany z miasta do miasta, z kraju do kraju, ponieważ tak bardzo naciskamy na prozelityzm, zamiast na miłość? Tak bardzo naciskamy na na radzenie sobie z grzechem, zamiast na przebaczenie? Z powodu naszych osądów, zamiast dobroci, która prowadzi do pokuty?

Czy Jezus potrzebował broszurki, karty czy podręcznika, aby pokazać miłość Ojca? Czy On domagał się zmiany stylu życia, czy też prowokował miłością i oferował nowe Królestwo, gdzie ktoś mógł stać się jak dziecko z dziecięcą wiarą, potrzebną, aby tam wejść?

Zawsze możemy wrócić do 'używania słów”, jeśli po jakimś czasie nasza demonstracja miłości nie zadziała. Wielki geniusz Albert Einstein powiedział kiedyś: „Jeśli nie potrafisz tego wyjaśnić sześciolatkowi, to znaczy, że sam tego nie rozumiesz”. Cała nasza teologia i doktryna jest zdecydowanie za trudna do wytłumaczenia sześciolatkowi, a tak naprawdę większość tego jest nie do wytłumaczenia nawet 60 letniemu. Czy nie może być tak, że to właśnie dlatego ludzie przychodzą do kościoła, słuchają pastora, no bo on jest widocznie na tyle mądry, studiował na tyle długo, że rozumie Boga, Jego królestwo oferowane za darmo i Jego Syna ukrzyżowanego na krzyżu!

Dlaczego Jezus powiedział, że, aby wejść do Jego Królestwa, musisz znowu stać się jak dziecko? Dlaczego miałoby być tak ważne dla tego świętego z Asyżu, aby jego uczniowie głosili Królestwo i Króla, nie przeszkadzając ludziom znikomymi słowami? Czy mogli to robić inaczej? Jakiś tajemniczy sposób? Przez serce?

Oby Bóg wziął nas do przysłowiowej lisiej nory tak głęboko, aby nasza ludzka mądrość stała się bezwartościowa a Jego miłość nabrała wartości ponad wszystko? Oby nas trzymał w miejscu milczenia, samotności i refleksji dopóki uchwycimy z ducha do ducha, że wszystko o cokolwiek, kiedykolwiek On prosił to jest to, żebyśmy przyjęli Jego miłość i przekazywali Jego miłość dalej?

Czy zaufa nam na tyle, aby powierzyć nam ją, abyśmy przekazywali dalej, oczekując na chwilę nadnaturalnego działania tam, gdzie nasi bliźni widzą tą miłość, czują jej deklarację, rozumieją napięcie chwili a wtedy mogą tylko zapytać:

Kim jest ten Bóg?

сайта

ANS – Aresztowanie w Chinach

ASSIST
News Service (ANS) –
PO Box 609, Lake Forest, CA 92609-0609 USA

Visit our web site at: www.assistnews.net
— E-mail:
danjuma1@aol.com

Środa, 16 stycznia 2008

Chrześcijański przywódca aresztowany w prowincji Xinjiang, Chiny

Michael Ireland główny korespondent ASSIST News Service

KASHI, prowincja XINJIANG , CHINY (ANS) – Przywódca kościoła domowego w Kashi, Xinjiang, autonomicznym regionie Uygur, został skrycie aresztowany 12 stycznia. Jak twierdzą naoczni świadkowie, A Li Mu Jiang, został zabrany z domu przez agentów służby bezpieczeństwa z oskarżenia o „zagrożenie narodowego bezpieczeństwa”. Jego żona również została wzięta z domu na przesłuchania wieczorem tego samego dnia. China Aid Association (CAA) przekazuje, że urzędnicy rządowi nadal prześladują członków Kościoła Domowego i chrześcijan z prowincji Xinjiang, jak to było w grudniu 2007 roku, z chrześcijaninem zatrudnionym w Xinjiang Pacific Agricultural Resources Development Company, Ltd, który został zatrzymany i skazany na 2-3 lat reedukacji przez pracę za rzekome ujawnienie tajemnic państwowych. CAA twierdzi, że wyrok był tylko przykrywką, ponieważ rzeczywistą przyczyną aresztowania była jego bliska znajomość z właścicielem firmy, amerykańskim, wybitnym chrześcijaninem. Więcej szczegółów na temat aresztowania A Li Mu Jiang wkrótce zostanie przekazane.

————————-

Michael Ireland jest międzynarodowym niezależnym dziennikarzem. Były reporter londyńskiej gazety, jest głównym korespondentem ASSIST News Service of Lake Forest, California. Michael wyemigrował do Stanów Zjednoczonych w 1982 roku i stał się obywatelem US we wrześniu 1995.
Jest żonaty, ma dwie córki. Często udziela się również w UCB Europe, brytyjskiej chrześcijańskiej radiostacji. Jego strona znajduje się na:
Michael’s Wor(l)d BLOGS
раскрутка

BC_16.01.08 Uciekaj od kościelnictwa

logo

16 stycznia 2008

Dzisiejsze rozważania zaczerpnięto z: M>

UCIEKAJ OD KOŚCIELNICTWA

Chip Brogden

http://www.theschoolofchrist.org/articles/escape.html


Atakie jest świadectwo, że żywot wieczny dał nam Bóg, a  żywot ten jest w Synu jego, Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma yna, nie ma żywota. (I Jn. 5:11,12).

Pytasz czy chrześcijaninem nie jest taki, kto wierzy w to i to, czy zachowuje się tak a tak. Odpowiadamy, że może on bardzo dobrze wierzyć czy zachowywać się tak czy inaczej, lecz wierzenia czy zachowania, o ile mogą pomóc w zidentyfikowaniu chrześcijanina, nie czynią chrześcijanina z nikogo; czyni go Życie. Z pewnością, chrześcijanin posiada solidny system wiary i postępowania, lecz tą charakterystyczną cechą chrześcijanina jest Życie. To nie jest nawet „Pan mojego życia”, sugerujące coś dalekiego od Niego, nad czym nadal mam kontrolę – to jest „Pan JAKO moje Życie”.

Zorganizowana Religia daje intelektualne chrześcijaństwo. Ona nie może wszczepić Życia. Co mam na myśli, mówiąc „intelektualne chrześcijaństwo”? To jest Ewangelia ABC. Być może już ją słyszałeś. Zbawienie otrzymuje się w trzech krokach: „A” to  uznaj, że jesteś grzesznikiem”; „B” to „uwierz w Pana Jezusa, aby mógł zbawić cię”; „C” to „wyznaj Jezusa jako osobistego Zbawiciela”. Co jest w tym złego? Po prostu to: nie ma w tym życia. „ABC” nie zbawi nas. Przy „ABC” nie ma spotkania z Jezusem, który jedynie jest Życiem. Jest to tylko intelektualna akceptacja i potwierdzenie tego, co przedstawione zostało jako „Trzy łatwe kroki”. Wierzę w to, mówię to, i to sprawia, że jestem chrześcijaninem, prawda? Nie, to czyni cię tylko religijnym. Jest wiele ludzi, którzy „otrzymali religię”, lecz nie otrzymali Jezusa.


Subscribe to these daily messages:
http://www.TheSchoolOfChrist.Org/join.html

продвижение сайта компании в интернете

Rozpocznij Nowy Rok duchowym prześwietleniem

logo

11.01.08

W czasie tego okres postu poddaję moje serce całkowitemu badaniu. Przyłączysz się do mnie? Wraz z żoną bierzemy udział w krajowej kampanii postu i modlitwy w dniach 1 – 21 stycznia (USA). Ten sponsorowany przez International Center for Spiritual Renewal in Cleveland, w stanie Tennesee, program służy pobudzeniu kościołów i poszczególnych wierzących do postu przez cały okres trzech tygodniu, lub częściowo, o duchowe przebudzenie w naszym kraju. Zdecydowaliśmy się z Deborą na „post Danielowy”, ograniczając dietę od owoców i jarzyn.

Czułem się całkiem nie źle po pierwszym tygodniu, choć doświadczyłem początkowo pewnego osłabienia, gdy ciało zaczęło domagać się pączków, ciasteczek i obwarzanków, które codziennie pojawiały się na sekretarzyku w moim biurze. Pierwsze dni spędziłem modląc się o różne kościoły i liderów różnych służb – prosząc Boga o złamanie mocy chciwości i zepsucia w naszym ruchu. Jestem pewien, że Pan był ubawiony, gdy mówiłem Mu o tym, jak grzeszne są nasze kościoły i jakim haniebne moralne upadki naszych przywódców spowodowały upadek Jego reputacji.

Wtedy, we wtorek w nocy, gdy miałem więcej czasu na modlitwę, Bóg delikatnie przerwał dogmatyczne dywagacje i wskazał mi moje własne złe serce. Nie był to jakiś miły widok. Zobaczyłem pychę, zniecierpliwienie, pożądliwość, zazdrość, urazę i mnóstwo złych postaw, które zasmucały Boże serce. Następną godzinę spędziłem, pokutując.

W końcu zdałem sobie sprawę (przepraszam, Panie, że zajęło mi to cały tydzień), że moim celem tego postu nie było wskazywanie palem na wszystkich innych i modlitwa o ich poprawę. Nie, to jest czas, aby zwrócić wskazujący palec ku sobie i wspiąć się na stół operacyjny. Niespodzianka! Zostałem zapisany na operacje, o której nawet nie wiedziałem. Teraz proszę Pana, aby przeprowadził rezonans magnetyczny na moich duchowym życiu. Obnażenie jest konieczne, jeśli chcę być wolny od moich grzesznych zwyczajów i niezdrowego stanu mego serca. Proszę o kilka testowych pytań i poddanie się temu badaniu.


  1. Jaka jest moja duchowa temperatura?
    Jezus wzywa nas do duchowej gorliwość/ żarliwości (p. Rzm. 12:11). W oryginale greckie słowo użyte tutaj oznacza „gorące do białości” (dosł. 'white hot’ – przyp.tłum). Zbyt często dopasowuję się do mojego chłodnego otoczenia, zamiast podgrzewać je. Ludzie napełnieni Duchem Świętym powinni nosić ze sobą ognistą żarliwość wszędzie, dokądkolwiek  idą. Czy moja duchowa pasja została zgaszona przez życie zawodowe, egoistyczne  ambicje czy powab bogactwa? Jeśli nie uważam, letniość może stać się normą a brak modlitwy rutyną.

  2. W jakim tempie bije moje serce?
    Głównie i przede wszystkim jestem wezwany do tego, aby być czcicielem, lecz intymność z Bogiem nie zawsze jest moim priorytetem. Czy jestem całym sercem oddany temu czasowi z Jezusem, czy też zakłócenia rozrywką, pracą, relacjami wypełniają cały mój czas. Czy moje serce szybko bije dla Niego, czy też inne zainteresowania zastąpiły moją pierwszą miłość? Czy rzeczywiście żyję tak, aby podobać się jedynie Ojcu, czy też stałem się uzależniony od czci ludzi?

  3. Czy potrzebuję poprawy postawy?
    Jeśli pokornie nie kuleję to pycha sprawi, że będę dumnie stąpać. Czy promieniuje miłością, radością i pokojem w Duchu Świętym – czy też jestem bardziej znany z zaniepokojenia, nieuprzejmości, ostrych uwag i irytacji? Co dzieje się, gdy znajduję się pod presją – czy przejawiam słodkie zachowania ufnego serca, czy rzucam się w furii dziecięcych nastrojów?

  4. Czy istnieje coś toksycznego w moim systemie?
    Czy zachowuję swoje oburzenie wobec kogokolwiek, kto zrobił mi coś złego? Jeśli tak to gorzka trucizna zbiera swoje żniwo – mogę zarazić innych i być początkiem epidemii. Muszę przebaczyć każdą urazę, uwolnić wszelki osąd i porzucić każdy żal. Czy jestem zazdrosny o innego brata dlatego, że zarabia więcej pieniędzy lub wydaje się, że odnosi większy sukces? Muszę cieszyć się wraz z nim, zamiast w ukryciu oburzać się na jego błogosławieństwo.

  5. Czy mój język nie wymaga zbadania?
    Czy krzepiące dziękczynienie wylewa się z moich ust regularnie, czy też spędzam większość czasu na narzekaniu i marudzeniu? Czy błogosławię ludzie regularnie zachętą, czy też rozdzieram ich krytycyzmem i negatywizmem? Czy stwardniałem tak bardzo, że nie czuję przekonania (o grzechu), gdy oczerniam kogoś rozmawiając o nim za jego plecami?

  6. Co dzieje się w moich najbardziej prywatnych miejscach?
    Nie możemy uważać, że seksualna czystość jest opcjonalna; nie mogę być duchowo zdrowy, jeśli nie mam w nienawiści grzechu. Czy pożądliwość kontroluje jakąkolwiek dziedzinę mego życia. Czy zgiąłem swoje kolana przed duchem Baala, który kontroluje naszą kulturę przy pomocy pornografii i perwersji? Czy uciekam od seksualnych pokuszeń w chwili, gdy staję wobec takiego obrazu, czy też bawię się nim tak długo, dopóki wiem, że nikt nie widzi?

Te pytania nie prezentują pełnego badania, lecz były dla mnie punktem początkowym procesu w tym ważnym okresie pokuty. Zachęcam cię do uniżenia siebie i udzielenia zgody Wielkiemu Lekarzowi, aby prześwietlił każdy centymetr kwadratowy twojego duchowego życia. Bóg jest wart tego zabiegu. Powtórzmy za Dawidem  modlitwę, którą wypowiedział znajdując się na stole operacyjnym Pana: Badaj mnie, Boże, i poznaj serce moje, doświadcz  mnie i poznaj myśli moje! I zobacz, czy nie kroczę drogą zagłady a prowadź mnie drogą odwieczną (Ps. 139:23-24).

продвижение

Czy Bóg oczyszcza dom?

Logo_VanCronkhite

David VanCronkhite

Nie chodzi mi o sprawy moralne czy nawet cokolwiek, co nie jest robione w wierze. Mam na myśli pytanie: a co jeśli Pan przetrząsa wnętrze każdego z nas, aby dokonać zmian u korzeni? Co, jeśli Pan wykopuje to wszystko, co „nie jest ani dobre, ani złe”, co siedziało tak głęboko, że wyłącznie religijny detoks może ujawnić istnienie tego? Jak musielibyśmy się zmienić przy tego rodzaju oczyszczaniu? I czy pozwolilibyśmy Bogu na taki głębokie czyszczenie, abyśmy mogli zobaczyć jak się ma sprawa praktycznego wdrażania (lub nie) w życie tego, w co wierzymy i naszych wartości? Czy też dostrzeżenia tego, jak stawiamy Go z boku tak dużej części naszego życia?

Kandydaci na prezydentów nie boją się ogłaszać tego, że zmiana jest potrzebna. Budują swoje programy polityczne na tym, a młodzież tradycyjnie kupuje tą zmianę, ponieważ nie zbudowali sobie jeszcze fundamentów i życia na systemach. Następne pokolenie zwykle widzi coś, co tylko nieliczni z nas dostrzegają, a nawet jeśli już widzą, to jesteśmy zbyt sparaliżowani przez nasze wierzenia i praktyki, które składają się na całe nasze życie, a które domagają się od  naszej   lojalności, aby się z tego otrząsnąć. Oni chcą uwolnienia i transformacji bardziej niż my sami gotowi jesteśmy zapłacić za nią cenę.


Czy zawołają: „Basta! Dość?” Mam ogromną nadzieję, że tak!

Wiem o tym, że potrzebuję sprzątania domu tak samo jak każdy  inny. Ja również chcę zmiany, lecz tradycje, praktyki z wczoraj są tak głęboko wrodzone i zaprogramowane, że gdy nadchodzi chwila zmiany, pośród strachu i nieznanego popadam w swoje schematyczne postępowanie. Zamiast kopać głębiej, aby żyć w królestwie, którego podstawą są relacje, popadam w moje wygodne obdarowania, powołania i wymówki, nawet wtedy, gdy wydaje się, z Pan chce czegoś więcej.

Pan mówi poważnie, gdy twierdzi, że wzbudzi pokolenie, które będzie chciało czegoś więcej niż Religii, Komercji i Polityki. Lecz najpierw i przede wszystkim, musi to być pójście za nadnaturalnym Królem do nadnaturalnego Królestwa i zaufanie dwóm największym przykazaniom. Wtedy wiara, która jest czynna w miłości (jedyne, co się liczy) przemieni społeczności, miasta i kraje znacznie bardziej niż nasze super, hiper dary, uzasadnienia i powołania kiedykolwiek zrobią!

Jak więc ta zmiana wygląda?
W ciągu czasu zmiana staje się uzdrowieńcza, dająca życie, zapala rewolucję, lecz najczęściej to my za bardzo boimy się człowieka i jego systemu, aby być niebezpiecznymi. Obawiamy się również, że liderzy tych systemów zaatakują nas i znajdą nasze strachy i życie z przeszłości, które, tak przy okazji, mają być źródłem naszego publicznego świadectwa. Boimy się utraty reputacji, obmowy, unikania i oskarżenia.
Tak więc, rozmawiamy o takich rzeczach jak reformacja czy rewolucja, gdy wracamy do firmowego sklepu,  robimy wszystko zwykle, umieramy odrobinkę więcej i chcielibyśmy stanąć za czymś innym niż firmowa kolejka, żałując, że nie walczyliśmy o to, aby następne pokolenie nie ugrzęzło w tych samy więzach, które my całkowicie przyjęliśmy. Czy jesteśmy otwarci na
zmianę, na świeżą perspektywę Królestwa? Jeśli obcy zadałby ci kilka pytań na temat twojej wiary, czy twoje odpowiedzi byłyby inne niż wczoraj? Jakich odpowiedzi udzieliłbyś obcemu na te cztery proste pytania?


1. Co to znaczy być chrześcijaninem?
2. Dlaczego miałbym chcieć być chrześcijaninem, to jest, być takim jak ty?
3. Co robi chrześcijanin?
4. Jak mogę stać się chrześcijaninem?

Ankiety mówią, że przekonaliśmy świat o tym, że bycie chrześcijaninem oznacza nienawidzenie homoseksualistów (a teraz jeszcze przestępców na tle seksualnym oraz imigrantów). Robimy względnie dobrą robotę radzenia sobie z grzechem (co najmniej jeśli chodzi o definicję grzechu dotyczącą niemoralności seksualnej). Jesteśmy przeciwni aborcji i przeważnie jesteśmy republikanami  USA).

Odpowiedź na pytanie nr 2 wydaje się być taka, że gdy umrzesz to pójdziesz do nieba.

Odpowiedź na pytanie nr 3 wydaje się być taka: przyłączasz się do kościoła, masz pracę i stajesz się szanowanym i ciesz się powodzeniem.

A ostateczne, czwarte pytanie, wydaje się, że chodzi o coś takiego: zmów modlitwę, w której pokutuje się z nieczystości seksualnej, alkoholu, narkotyków, przyłącz do kościoła i radź sobie z grzechem w swoim życiu.

Bez względu na to, czy publiczne ankiety oddają rzeczywistość, czy też moje odpowiedzi w stylu „wydaje mi się” mają jakąkolwiek wartość, może to nie być warte dyskusji. To, co ma rzeczywiście znaczenie to jest to w co wierzysz. Jak odpowiesz obcemu, gdy zada ci pytania o „bycie chrześcijaninem”?

Czy powiesz coś o stawaniu się nadnaturalnym, o zmianie królestw, wejściu do takiego Królestwa na ziemi jakie jest w niebie? O pokucie za postępowanie według królestw tego świata (systemów)? Czy pojawią się słowa wiary i miłości? Czy znaki i cuda będą częścią twojego słownictwa? Czy relacyjność będzie utożsamiana z Nimi, a następnie z innymi?

Czy będziesz mówił o postępowaniu według systemów czy pójściem za Królem Królów, Panem Panów, gdy On otworzy drzwi do niewiarygodnego, majestatycznego Królestwa Bożego, które przyszedł ogłosić jako otwarte dla wszystkich? Jeśli Królestwo jest czymkolwiek, a jest wszystkim, to jest ono relacyjne, nadnaturalnie relacyjne.

Czy mówiłbyś o ubogich? Czy byłoby coś na temat odpowiedzialności za wdowy i sieroty, obcych i uciśnionych, za pozbawionych praw obywatelskich? A co z przegranymi tych systemów? Co ze słowami takimi jak miłość, sprawiedliwość, prawość, miłosierdzie, łaska, dobroć, przebaczenie i wiara?

Gdy się tak zastanawiasz, wiedz, że ja wiem, że zmiana jest  najtrudniejsza szczególnie jeśli chodzi o Politykę, Komercję i Religię.

Osobiście nie znam wszystkich odpowiedzi, lecz ufam Temu, który je zna.

раскрутка сайта

BC_14.01.08 Wejdź do Królestwa#Codzienne rozważania – The School of Christ

#

logo

14
stycznia 2008


Dzisiejsze
rozważania zaczerpnięto z:
< /EM>


WEJDŹ
DO KRÓLESTWA


Chip
Brogden

http://www.theschoolofchrist.org/articles/enter.html

A
Jezus, spojrzawszy wokoło, rzekł do uczniów swoich: Jakże
trudno będzie tym, którzy mają bogactwa, wejść do
Królestwa Bożego!

A uczniowie dziwili się słowom jego. Lecz Jezus, odezwawszy się
znowu, rzekł do nich: Dzieci, jakże trudno tym, którzy
pokładają nadzieję w bogactwach, wejść do Królestwa
Bożego! Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż
bogatemu wejść do Królestwa Bożego.
(Mk.
10:23-25).

Jak
tylko młody człowiek poznał koszty, odwrócił się
zmartwiony i nigdy więcej już o nim nie słyszymy. Czy nie jest
ciekawe to, że Jezus, pomimo że go kochał, po prostu patrzył jak
odchodzi? Czy brzmi to jak łatwy Jezus, czy wygląda na zdobywcę
dusz? Cóż to za rybak ludzi?

Ale
jaki to stanowi kontrast wobec tego, jak zabiegamy o nawrócenia
każdej niedzieli, powtarzając wezwanie i śpiewając hymn "jeszcze
raz, jeszcze jeden raz", aby dać każdemu możliwość wyjścia
do przodu. Ostatecznie, pod takim naciskiem, zawsze ktoś
wychodzi. Czy jednak rzeczywiście przeliczył koszty, czy też my
sprawiliśmy, że zabrzmiało to tanio? Tania Ewangelia rodzi
tanich uczniów, którzy nie mają głębokich korzeni.


Subscribe
to these daily
messages:
http://www.TheSchoolOfChrist.Org/join.html

aracer.mobi