Category Archives: Autor

Autorzy artykułów

Kiedy wzrasta Królestwo? Niech wiatr wieje!

crosby2Stephen Crosby

W 3 rozdziale Ewangelii Jana Jezus porównuje do wiatru narodzenie z Ducha, które jest konieczne do tego, aby oglądać królestwo. Metafora wiążąca ducha z wiatrem była dobrze znana słuchaczom. Jezus w odpowiedzi na pytanie Nikodema o życie wieczne powiązał ją z Królestwem Bożym.

Metafora nie poddaje wiatru ludzkim analizom, skutki jego działania są rozpoznawalne, lecz nie można ich kontrolować. Natchnieni Duchem synowie i córki królestwa nie są rozpoznawani na podstawie metryki, ludzkich obserwacji, ocen, lecz ich wpływ może być widoczny. Jakaż to zagadka dla naturalnego człowieka! Nie dziwmy się temu zmieszanemu i urażonemu Nikodemowi. Taki sam ma to wpływ i na nas dzisiaj!

Obecnie bardzo dużo mówi się o królestwie; o życiu w królestwie, o realizowaniu królestwa, o panowaniu królestwa, o finansach królestwa, mamy strategie królestwa, konferencje królestwa, znaki i cuda królestwa; królestwo to, królestwo tamto. W zależności od tego, kto do jakiej grupy zainteresowań należy, przykłada się różne miary do zdefiniowania tego czym jest „bycie królestwem”.

Można umieć zdefiniować „królestwo”, nauczać go, wyjaśniać, ekscytować tłumy nim, posiadać strategie królestwa do zdobycia naszych miast i tak dalej. Niemniej, dopóki z tym, jak ten wiatr wieje i jakie jego działanie przynosi owoce, wiążą się jakieś nasze parafialne interesy, nigdy nie zobaczymy królestwa.

Continue reading

Czego uczy nas światło o Chrystusie

Logo_TheSchoolOfChris

Chip Brogden

Pismo mówi nam, że istnieją pewne niewidzialne atrybuty Boga, które można wyraźnie zobaczyć i zrozumieć dzięki temu, co On stworzył (Rzm 1:20). Światło jest jedną z najbardziej dogłębnych rzeczy, jakie Bóg stworzył, aby nas czegoś o Sobie nauczyć. Łatwiej będzie nam zrozumieć Prawo Wzrostu, gdy zastanowimy się nad nim w kontekście świata.

W ramach Wiecznego Celu Bożego, jest taka wspaniała obietnica, która mówi, że wszystko musi być zebrane razem w Chrystusie. Ten zwrot, przetłumaczony jako „połączyć wszystko w jedną całość” to grecki wyraz anakephalaioō, co oznacza “ponownie zsumować.” Leksykon Thayera jest tutaj bardzo przydatny:

„W Liście do Efezjan 1:9, czytamy, że Bóg sprowadzi wszystko ponownie dla Siebie… wszystkie rzeczy i wszystkie istoty (dotąd oddzielone przez grzech) zostaną połączone w jednym stanie społeczności w Chrystusie, w uniwersalnej więzi”.

Z tego wersu nie widać wyraźnie tej prawdy, że nie jest to zwykłe zebranie razem, lecz że jest to ponowne zebraniem razem w Chrystusie; pozbieranie mnóstwa rozproszonych części ponownie razem i sprowadzenie ich tam, gdzie jest ich miejsce. Sugeruje to, że kiedyś wszystko było zebrane razem w Chrystusie. Kiedyś Jezus Miał Wszechświat i manifestował Swoje pierwszeństwo we wszystkim i widzieliśmy to, że to wszystko było poddane Jemu.

Stało się coś, co zniszczyło ten Niebiański Porządek. Obecnie znajdujemy się w wielkim okresie przejściowym, w którym Bóg pracuje nad tym, aby Chrystus wzrastał i aby sprowadzić wszystko z powrotem do pierwotnego stanu – miejsca, gdzie Chrystus ma pierwszeństwo przed wszystkimi rzeczami, wszystkimi miejscami i wszystkimi ludźmi.

Widać wyraźnie, że obecnie tak nie jest. Co więc się stało? Skąd to zniszczenie? Kiedy to się stało? Czego możemy się nauczyć stąd? Po odpowiedź na te pytania zwrócimy się do zapisów pierwszych dni człowieka, do Księgi Stworzenia.

Continue reading

Czy Bóg „nienawidzi” Ezawa? Nie, tak nie jest.

crosby2

Crosby Stephen

http://drstevecrosby.files.wordpress.com/2013/09/mp900442496.jpg

„Ludzie, czytajcie swoje Biblie, oczywiście, że Bóg nienawidzi niektórych ludzi!” krzyczał zżymający się „pastor” z tytułem doktora, dobrze znanej kalwińskiej denominacji, z pogardą dla przypuszczalnej ślepoty i braku biblijnej wierności swojej publiczności. Następnie przeszedł do rozważania tekstu dowodowego: Rzm 9:13: „Jakuba umiłowałem, Ezawa znienawidziłem

Słyszałem też pewnego dobrze znanego kaznodzieję Ruchu Nowej Reformacji (dosł.: New Reformation Movement), mającego znaczne międzynarodowe uznanie i pozycję, twierdzącego, że Bóg daje ciała tym ludziom, których przeznaczył na wysłanie do piekła wyłącznie po to, żeby miał do dyspozycji jakiś materiał do palenia na zawsze! Jakkolwiek odrażające są tego rodzaju uwagi, musiałem docenić tego człowieka za to, że był co najmniej logicznie konsekwentny swemu własnemu systemowi wierzeń,.. jakkolwiek głupi mógł być. Cóż, śmieszność: twierdzenie jakoby „Bóg zdecydował nienawidzić jednych ludzi, lecz innych nie” wpływa nawet na niektóre fundamentalistyczne poglądy współczesnych geo polityków na Środkowym Wschodzie!

Nie jest wcale niedomówieniem powiedzieć, że cały system interpretacji, jaki stanowi kalwinizm, wykorzystuje ten jeden wers jako filar i tekst o znaczeniu dowodowym.
Nie jest również niedopowiedzeniem rzec, że takie dowodowe teksty bez rozważenia oryginalnego kontekstu i kultury zawsze prowadzą do błędnej interpretacji i niewłaściwego stosowania wersów. Ten fragment nie jest wyjątkiem. Nie istnieją odpowiednie przymiotniki, aby opisać, szkody wyrządzone ludziom oraz zniszczenia jakie sprawił ten błąd, jak i liczne inne teksty, reputacji Pana.

Jeśli chcemy zrozumieć jakiś fragment Pisma to przede wszystkim musimy zrozumieć w jaki sposób rozumiała to osoba, która pisała i ci, którzy słuchali. Może to być zaskoczeniem i trudno to będzie zrozumieć, lecz na najbardziej podstawowym poziomie najprostsze wyrazy i koncepcje, nie są w naszych czasach określane, rozumiane ani stosowane tak, jak były używane w czasach Pawła i Jezusa. Nie tylko tak samo, nawet nie są podobne.

Tak jest również w przypadku terminów „miłość i nienawiść”.

Dla nas terminy te oznaczają coś indywidualnego, wewnętrznego, subiektywnego, emocjonalnego, odczucie, pasję. Nam wydaje się to oczywiste. Nie jesteśmy w stanie nawet pomyśleć, jak mogły one znaczyć coś innego. Jakkolwiek może to być wyzywające, nikt z żyjący w tamtych czasach w obszarze Basenu Morza Śródziemnego nie rozumiał tego w taki sposób, włącznie z Jezusem, Pawłem i innymi uczniami/apostołami.

Te kultury (żydowska i pogańska) nie były, tak jak nasza, nastawiona indywidualistycznie, oni funkcjonowali z nastawieniem na grupę. Cały ich światopogląd i kosmologia (to jak funkcjonuje Wszechświat) były całkowicie inne. W naszej kulturze przeważa świadomość własnej osoby, siebie, u nich było inaczej. Nasza kultura skupia się na prawdzie i fałszu oraz na osobistych osiągnięciach, wtedy byli przejęci szacunkiem i wstydem, a szczególnie dotyczyło to grupy; nie jednostki. Szczerze mówiąc, indywidualizm, jako sposób rozumienia siebie we wszechświecie nie istniał w ludzkiej świadomości aż do XVII wieku! Wielkim i anachronicznym maltretowaniem Pisma jest czytanie go przez indywidualistyczne okulary! Takie terminy jak „miłość i nienawiść” były rozumiane i wyrażane w ramach świadomości grupowej (skierowanej na innych), a nie zajmowania się sobą.

Miłość była działaniem (a nie uczuciem!), którego celem było budowanie dobrobyty, postępu, czci, wzrostu czy korzyść grupy, kolektywu, rodziny, dobrego imienia rodziny, dobrej reputacji rodziny, honoru rodziny, honoru plemienia, klanu, wioski, miasta, narodu. To czy jakieś indywidualne uczucia brały w tym udział nie było istotne.

W przeciwieństwie do tego, nienawiść była działaniem, którego skutkiem było umniejszanie stanu grupy w tych samych kategoriach. Nienawiść oznaczała oddzielanie siebie od grupy, odłączanie siebie od niej, aby nie mieć udziału we „wzroście” „czci”, „dobrym imieniu”, które grupa czy jednostki reprezentowały. Oddzielając się od grupy, odbierasz jej korzyści płynące z twojej obecności, z wpływu, który mógłby się przyczynić do większej czci tej grupy.

Miłość rozumiano w taki sposób, że było to każde działanie, które miało na celu podniesienie statusu ich grupy. Każde działanie, którego skutkiem było umniejszenie czci, czy obniżenie woli grupy, było uważane za nienawiść.

Tą ideę współcześnie najlepiej oddają wyrazy takie jak: „lojalność” oraz „wierność”. Jest to szczególnie odpowiednie w stosunku do wierności, lojalności, oddania celowi – a jeszcze bardziej celowi, którym jest honor/cześć, „aby uczynić czyjeś (czyjejś rodziny) imię wielkim”.

Mając takie zrozumienie, powinno być jasne, że Rzm 9:13 nie ma nic wspólnego z Bożą uprzednią nienawiścią do kogoś i posłaniem go do piekła, a w szczególności Ezawa! Jest to nonsens, całkowicie poza kontekstem.

W 9 rozdziale Listu do Rzymian Bóg po prostu mówi, że on wybrał/umiłował (zapieczętował przymierzem lojalności i wierności Swego własnego charakteru) Jakuba po to, aby Jego rodzina rozwijała się a szacunek do niej wzrastał. Do wykonania tego celu nie wybrał (znienawidził) Ezawa. Reputacja Bożej rodziny (honor, status, miłość, cel) miały wzrastać w linii rodziny Jakuba, a nie Ezawa.

Takie jest całe znaczenie tego wersu. Nie ma to nic wspólnego z Bożym uczuciowym (wewnętrznym, indywidualnym, emocjonalnym) stanem wobec Ezawa czy też wcześniejszym przeznaczeniem z tego powodu jego, czy kogokolwiek innego, do piekła! Prawda jest taka, że ani niebo, ani piekło w całym tym fragmencie nie występują! Fragment zajmuje się tym, że Bóg stanowczo zdecydował się na dotrzymanie Swego przymierza . . . porządku jaki On zamierzył dla Swej rodziny i Swych celów, które miał osiągnąć przez Swoją rodzinę, celów, które miały się realizować dalej! Ten fragment mówi o Bożej wierności celowi wyznaczonemu tej rodzinie!

Biorąc pod uwagę całą resztą kontekstu Listu do Rzymian nabiera to pełnego sensu i odrzuca absurdalne mniemanie jakoby Bóg, wcześniej postanowił „nienawidzić” jednych ludzi, a innych miłować.

Zachęcam was do ponownego przeczytania Nowego Testamentu z takim (społecznym -przyp. Tłum.) rozumieniem tych terminów. Wierzę, że może to zrewolucjonizować go dla was. Zrozumiecie jak to „pasuje” i wiele problematycznych fragmentów przestaje stanowić problem, jeśli zdefiniujemy pewne rzeczy w taki sposób, jak rozumieli je Jezus i Paweł. . . co jest podstawowym, pierwszym krokiem, odpowiedzialnością każdego, kto ośmiela się „nauczać pism” innych. Niebiosa będą się bardziej szczegółowo przyglądać twojej chęci do nauczania (Jk 3:1). Sugerowałbym, aby każdy zanim powie innym w co „muszą wierzyć” odrobił najpierw sam zadanie domowe.

раскрутка

Gdy umiera chrześcijanin z niewyznanym grzechem_7

Logo_FennC_2

John Fenn

Wydawało mi się, że na tej części skończę cykl na temat „Gdy umiera chrześcijanin z niewyznanym grzechem”, lecz przykładów jest tak dużo, że koniec będzie następnym razem, gdy omówię sąd Pana nad tymi, którzy nie chcą osądzić siebie samych.

Wydaje się, że w nauczaniu na ten temat są dwie skrajności. Jedna to: Jezus nigdy nas nie osądza, grzech jest przeszłością, teraz jest łaska, nie jestem więc odpowiedzialny wobec nikogo, oraz druga: Bóg tylko czeka na to, żebym zrobił krok w bok, a wtedy: BUCH, sądzi mnie. Poszukajmy w Słowie równowagi.

Jezus osądza chrześcijan

W 1 Liście do Koryntian 11:29-32 Paweł mówi o tych, którzy mają uprzedzenia: „Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije. Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło. Bo gdybyśmy sami siebie osądzali, nie podlegalibyśmy sądowi. Gdy zaś jesteśmy sądzeni przez Pana, znaczy to, że nas wychowuje, abyśmy wraz ze światem nie zostali potępieni”.

O ile ktoś nie zechce wybrać sobie, które wersy Słowa odnoszą się do współczesności i wierzyć w nie (niektórzy to robią), to ten wers mówi, że Pan BĘDZIE sądził chrześcijanina JEŚLI:

1) ten człowiek nie chce osądzić siebie samego,

2) jeśli odmowa osądzenie siebie grozi utratą swego zbawienia: „… gdy zaś jesteśmy sądzeni przez Pana, znaczy to, że nas wychowuje, abyśmy wraz ze światem nie zostali potępieni”

Jak pisałem poprzednim razem, gdy zostałeś zbawiony, osądziłeś siebie. Gdy przyznajesz się do popełnionych grzechów, osądzasz siebie, nie jesteś więc zagrożony osądzeniem przez Pana. Tylko ci, którzy nie chcą zająć się swoimi grzechami do tego stopnia, że mogą stracić zbawienie są kandydatami na tych, których Jezus osądzi, powołując ich wcześniej do domu.

Pan podejmuje też pomniejsze osądy, nie związane ze zbawieniem lecz raczej dotyczące wzrostu w Chrystusie, lecz o tym będzie następnym razem. Dziś będzie mowa o tych, którym grozi utrata zbawienia, jeśli Jezus nie wkroczy i nie sprowadzi ich do domu.

Continue reading

Z niewoli do Królestwa Wolności

Logo_McGatlin

Ron McGatlin

Niewola i niewolnictwo wkradają się do wszystkich narodów Świata. Jak ciemny balon czarnej mazi podnosi się potwór, jakby z oceanu głębokiej ciemności, wznosząc się nad wybrzeżami kultur i społeczeństw, aby pochłonąć i wziąć w niewolę wszystko, co się znajdzie w jego zasięgu. Pierwszym celem wykorzystania przez tego potwora niewolnictwa są etniczne mniejszości, kobiety i dzieci.

Obecna fala zła, bezbożnych religijnych i politycznych tworów, przetaczająca się przez ziemię, stara się zdobyć władzę i natychmiast wykorzystuje mniej wpływowe mniejszości. Jest to zorganizowane, duchowe, ogólnoświatowe działanie zła starające się przykryć całą ziemię ciemnością.

Niektóre wschodnie sekty walczą o to, aby przez zastraszanie przy pomocy terrorystycznych aktów, przejąć polityczną władzę. Gdy już raz uzyskają ją, uciskają bądź niszczą inne grupy i sekty, które nie zgadzają się na to, aby stać się poddanymi niewolnikami.

Sekty powstają przeciwko sektom, plemiona przeciwko plemionom, aby rozlewać krew bliźnich, grabić ich własność i posiadłości. Wygląda to tak, jakby świat pogłębiał się w szaleństwie, wiedziony przez demony, a celem jest zniszczenie na powierzchni Ziemi wszystkiego, co dobre. Prawdopodobnie najbardziej uniwersalnym zjawiskiem jest to, że Jezus oraz wszystko i wszyscy, ktokolwiek wzywa imienia Jezusa, staje się celem mocy zła. Zarówno świeckie jaki i religijne grupy czasami skupiają się na prześladowaniach i zniewalaniu chrześcijan, i starają się zniszczyć chrześcijaństwo.

Nigdy jeszcze dotąd nie było na taką skalę seksualnego handlu dziećmi oraz wielu innych form dotkliwego zła rozprzestrzeniających się jak plaga wśród krajów. Ciemność korupcji wkrada się do każdej rządowej instytucji, zaczynając od rządów państw, a na rodzinnych strukturach kończąc. W pewnym stopniu tej pladze ciemności, która prowadzi do niewoli, uległy wszystkie mass media, systemy edukacji i religijne instytucje.

Continue reading

Gdy umiera chrześcijanin z niewyznanym grzechem_6

Logo_FennC_2

John Fenn

Poważna sprawa

Ostatnim razem zakończyłem na Koryncie, mówiąc o tym, że Paweł zajął się w 11 rozdziale 1Listu do Koryntian uprzedzeniami w ciele. Niektórzy Koryntianie jedli i pili zanim przyszli na spotkanie, które odbywało się u kogoś w domu, zamiast zjeść z tym braćmi i siostrami, których nie lubili na spotkaniu kościoła (domowego). Ponieważ nie rozróżniali ciała Pańskiego – zarówno Jego ofiary jak i ciała Chrystusa jako ludzi, którymi mieli o czynienia – Paweł powiedział, że wielu między nimi jest słabych i chorych, a niemało przedwcześnie zmarło.

Jak wygląda sąd?

Ci ludzie mieli zająć się swoimi uprzedzeniami i odnowić własne umysły tak, aby przyjąć do wiadomości, że w Chrystusie wszyscy są równi – w swym marszu miłości – i jeść z tymi, których nie lubili. Ten akt zajęcia się swoimi sercami Paweł nazywa „osądzaniem samego siebie”.

Twoje zbawienie było tak naprawdę aktem osądzenia siebie. Myślałeś, że modlisz się zwykłą modlitwą grzesznika, bądź wzywasz Boga na pomoc, co faktycznie mogło mieć miejsce. Niemniej w duchowej rzeczywistości, osądzałeś samego siebie. Osądzałeś siebie jako grzesznika i skorzystałeś z Bożego leku na twój grzech, bądź osądzałeś okoliczności życiowe, w których się znałeś wcześniej i wołałeś do Pana. Tak czy inaczej, wołałeś, co było osądzeniem, które mówiło, że doszedłeś już do kresu swoich możliwości i zrozumiałeś, że Pan koniecznie musi wkroczyć w twoje życie.

Ponieważ osądziłeś samego siebie, nie będziesz sądzony przez Niego. Staniesz przed Chrystusie, aby zdać sprawę ze swego życia od chwili zbawienia, tak, lecz nie na warunkach niebo/piekło. Dziś, gdy zgrzeszymy i odczuwamy zasmucenie w sercach, i przyznajemy to przed Panem – ponownie osądzamy samych siebie. Gdy osądzamy siebie, usuwamy grzech z naszego rejestru.

Proces odmowy i osądu

Ten proces, który służy do poprawiania ciała, został nakreślony przez Pawła w Słowie – zarówno w spisanym, jak i Żywym Słowie – Jezusie .

W 2Liście do Tymoteusza 3:16 jest napisane:

Cało Pismo przez Boga jest natchnione (żywe) pożyteczne jest do nauczania, do wykrywania błędów, do poprawy i do wychowywania w sprawiedliwości”.

Nauczanie” mówi nam o tym, że Pan najpierw chce nas nauczyć czegoś o tym błędzie, jak też nauczyć nas właściwej drogi.

Wykrywanie błędów” (dosł. „wyrzuty”). Wyrzuty/strofowanie to sposób na wyrażenie tego przekonania, które czujemy, gdy zgrzeszymy. Gdy zgrzeszymy bądź zaczynamy schodzić z wyznaczonej nam przez Niego drogi, Słowo, zarówno spisane, jak i to Żywe, przekonuje nas w naszym duchu, że coś jest nie tak.

Poprawa” oznacza – „postawienie prosto”, mówi nam o stawianiu kogoś z powrotem na drodze; jakby chwilowo zboczył ze ścieżki, lecz Pan próbuje go zawrócić na nią.

Wychowanie” to jak trenowanie dzieci – co oznacza również naukę panowania nad własnymi impulsami, dziecięcych zachowań i wejście w dojrzałość.

W Liście do Hebrajczyków 12:9 znajduje się pytanie (wg wersji ang.) : „Byliśmy poddani naszym ojcom według ciała , którzy karali nas według tego, co uważali za właściwe, czy nie daleko więcej winniśmy poddać się Ojcu duchów i żyć?”

Wskazuje nam to na fakt, że Ojciec stara się napominać nas czy też doprowadzać do osądzenia samych siebie. Jeśli weźmiemy to pod uwagę to życie będzie w nas obficie owocować. Nasi cieleśni ojcowie karcili nas w naszym ciele, Ojciec naszego ducha karci nas duchowo, co najmniej na początkowym etapie.

Continue reading

Pokój czyniący?

Logo_VanCronkhite

David VanCronkhite

Czytamy w Biblii, że „błogosławieni pokój czyniący”. Mateusz jest jedynym z ewangelistów, wspominający te słowa Jezusa i tylko jeden raz, lecz Jezus mówi o nich – jeśli możemy uchwycić wagę – że mają moc wyrywania zawiasów naszych osobistych teologicznych drzwi: „ponieważ, pokój czyniący, nazwani będą synami Bożymi”.

Jeśli synowie Boży są tak naprawdę ludźmi niosącymi pokój to zastanawiam się, gdzie szukać tych kilku wśród wszystkich nazywających siebie chrześcijanami. Kim są i gdzie są ci, pokój czyniący? Jak można się stać takim człowiekiem? Jak działają, jak funkcjonują? Kto ich szkoli, kto jest ich mentorem, kto dyscyplinuje czyniących pokój? Jakie otrzymują błogosławieństwo? W jaki sposób obecność czyniących pokój poprawia stan społeczeństwa, sprawia, że lepiej się żyje, jest bardziej sympatycznie?

Jeśli kiedykolwiek był taki czas, była taka potrzeba, takiego błogosławieństwo, które oczekiwałoby na to, aby kogoś pobłogosławić, to byłoby to błogosławieństwo „błogosławionych, którzy czynią pokój”. Po prostu czekające na kogoś, kto powie: „oto jestem” – ja chcę tego błogosławieństwa, zrób ze mnie czyniącego pokój, szybko!

Continue reading