Category Archives: Kościół

Koinonia – brakujący składnik współczesnego kościoła

27 April 2011

J. Lee Grady Newsletters

Pewien mały zbór w Puerto Rico przypomniał mi o tym, że nie możemy budować nowotestamentowego kościoła bez nadnaturalnej miłości.

W zeszłym tygodniu głosiłem przez kilka dni w Casa del Padre, mały lecz wzrastającym kościele w pobliżu San Juan, Puerto Rico. Zgromadzenie spotyka się wynajętym pomieszczeniu z kafelkową podłogą i składanymi krzesłami. Nie mają lidera uwielbienia, lecz z odtwarzacza CD płynie akompaniament do śpiewu. Pastor, łagodny człowiek imieniem Luis, pracuje dodatkowo, aby opłacić rodzinne rachunki. Jeszcze do niedawna, kilka tygodni temu, biuro kościoła mieściło się w garażu.  Casa del Padre nie jest jakimś fantazyjnym miejscem. Brak wyrafinowania kościoła przewyższa zdumiewający poziom miłości. Gdy usługiwałem w niedzielę rano, spotkanie zaczęło się o 10:30 rano, lecz nie wyszliśmy stamtąd aż do 17 tej, nie dlatego, ze głosiłem tak długo, lecz dlatego, że nikt nie chciał iść do domu.

Musimy wrócić do koinonia, lecz tego nie da się ściągnąć (download). Nie ma do tego aplikacji ani nie da jej podrobić. Jeśli chcemy wrócić do relacyjnego chrześcijaństwa Dziejów Apostolskich, musimy wycofać sztuczne nastawione na zdarzenia programy.

 

Może ktoś powiedzieć, że właśnie tacy są Portorykańczycy, że są bardzo relacyjni. Z pewnością to prawda, Portorykańczycy kochają zabawę, a ich jedzenie, zwłaszcza ryż, fasola, wieprzowina i mofongo (gniecione banany) sprawiają, że ludzie wracają po kolejne porcje. Jednak ta autentyczna społeczność, której doświadczyłem w San Juan nie da się sprowadzić do przejawu latynoskiej kultury. Nie, ten portorykański kościół rozumie biblijną tajemnicę, o której wielu z nas zapomniało.

Księga Dziejów mówi nam o tym, że po chrzcie w Duchu Świętym pierwszych uczniów „trwali w nauce apostolskiej i społeczności, na łamaniu chleba i modlitwie” (Dz. 2:42). Greckie słowo, którego tutaj użyto na opisanie „społeczności” to koinonia, pojawiające się po raz pierwszy w tym miejscu Biblii i dalej używane 18 razy.

Koinonia może być przetłumaczone jako „partnerstwo”. Jest to nadnaturalna łaska, która sprawia, że chrześcijanie kochają się bardzo głęboko. Nie było to możliwe przed Pięćdziesiątnicą, ponieważ jest to przejaw zamieszkiwania Ducha Świętego. Podobnie jak moc dunamis uzdalnia nas do uzdrawiania chorych czy czynienia cudów, tak koinonia łączy nasze serca i wiąże nas razem.

Chrześcijaństwo jest jedyną religią na ziemi, która w niewidzialny sposób łączy swoich uczniów przy pomocy nadnaturalnego uczucia, które sprawia, że czujemy się jak rodzina, a nasza miłość do siebie nawzajem, jeśli rzeczywiście pochodzi z Ducha, przekracza granice ras, płci, wieku i klasy. Motywuje ona nas do modlitwy o siebie nawzajem, noszenia swoich ciężarów i oddawania własnego życia za drugich.

Po opisanym w 2 rozdziale Księgi Dziejów wylaniu Ducha, koinonia spowodowała, że pierwsi uczniowie dzielili się tym, co posiadali (w. 44-45) i często wspólnie jadali (w. 46). Wielu zdecydowało się zostać chrześcijanami, gdy obserwowali tą miłującą się społeczność.

Koinonia była istotnym składnikiem nowotestamentowego kościoła. Właśnie ona łączyła Pawła, Tymoteusza, Łukasza, Tytusa, Pryscylę i Akwilę w zespół. To ona trzymała pierwszy kościół razem w obliczu prześladowań i sprawiała, że składali swoje życie za siebie nawzajem.

W sporej części kościoła zapomnieliśmy o tej życiowej potrzebie w społeczności i próbowaliśmy budować kościół bez niej. Wypracowaliśmy sterylny model kościoła, który funkcjonuje od zdarzenia do zdarzenia i skupia się na celebrytach zamiast przeżywać prawdziwe relacje.

Zbudowaliśmy budynki z salami teatralnymi, gdzie tłumy słuchają jak jeden gostek mówi, po czym są szybko stamtąd wymiatane, aby zrobić miejsce dla następnej grupy. Wielu z tych ludzi nigdy nie przerobiło z kimkolwiek innym tego, czego się nauczyli, nigdy nie brali udziału w małej grupie i nigdy nie byli kształceni na uczniów w cztery oczy.

Oczywiście, potrzebujemy apostolskiego nauczania z Dz.2:42, lecz bez koinonia, wymienionej w tym samym wersie, nauczanie może być suche i cyniczne. Kościół ma być bardziej podobny do rodziny, niż klasy szkolnej.

Ten współczesny brak relacji staramy się zastąpić technologią. Myślimy, że jeśli postaramy się o znakomite czynniki z wideoklipami, kazaniami w 3D i kanciastymi zespołami uwielbienia to tłumy będą wołać o więcej. Nie sądzę. To co trendy szybko może stać się płytkie.

Pastorzy i chrześcijańscy liderzy często mówią mi, że nie mają żadnych przyjaciół. Bliskie relacje przerażają. Jest tak często dlatego, że przywódcy odczuli odrzucenie we wcześniejszych relacjach. W międzyczasie, wielu chrześcijan zrezygnowało również z kościoła i to nie ze względów doktrynalnych, lecz dlatego, że zostali zranieni przez kogoś w kościele.

Nie jestem zwolennikiem pozbycia się kościoła (jak ci duchowi podpalacze, którzy myślą, że wszystkie kościelne budynki są przestarzałe i nieodpowiednie). Kościół nadal jest Bożym Planem A i zawsze tak będzie. Dz. 2:42 pokazują nam ten projekt.

Musimy wrócić do koinonia, lecz tego nie da się ściągnąć (download). Nie ma do tego aplikacji ani nie da jej podrobić. (Jeśli chcesz konkretnego wzorca do naśladowania, podam adres kościoła w San Juan.) Jeśli chcemy wrócić do relacyjnego chrześcijaństwa Dziejów Apostolskich, musimy wycofać sztuczne nastawione na zdarzenia programy.

J. Lee Grady jest pomocniczym redaktorem magazynu Charisma.- – – – – – –

You can follow him on Twitter at leegrady. His newest book is 10 Lies Men Believe (Charisma House)

 topod.in

Szacunek dla ciała_2

Fenn John

W zeszłym tygodniu pisałem o tym, że w Koryncie spożywali swój własny posiłek przed zejściem się całego zgromadzenia u kogoś w domu, zamiast zjadać to wtedy, gdy już wszyscy będą na miejscu.

W 1 Kor. 11:22 Paweł pyta czy gardzą kościołem Bożym, ponieważ takie ich zachowanie powodowało, że inni ludzie, z którymi mieli społeczność byli odsuwani. Następnie apostoł przechodzi do zacytowania słów Jezusa z Ostatniej Wieczerzy i mówi Koryntianom, że zanim spożyją Wieczerzę Pańską, muszą zbadać sami siebie. Powiada nawet: „Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło” (w.30).

Chorzy i słabi, ponieważ…?

Pierwszy raz usłyszałem o uzdrowieniu w Wieczerzy Pańskiej około 1980 roku i było to nauczane w ten sposób, że należy „rozpoznać ciało Pańskie” co oznacza, że musimy pamiętać o tym, że „Jego ranami zostaliśmy uzdrowieni” i przyjąć uzdrowienie w czasie Wieczerzy, co było właściwym rozpoznaniem ciała Pańskiego. Nauczałem tego od tej pory i widziałem wielu uzdrowionych w ten sposób przez lata.  Lecz nie taki jest kontekst, w którym Paweł to napisał. Dlaczego niektórzy uczniowie w Koryncie byli „chorzy i słabi” a wielu umarło wcześnie, jeśli ich pycha wywoływała podziały i kliki? Czy może to być przyczyną choroby?

 

Przyczyny

Pewną wskazówkę otrzymujemy, gdy przyjrzymy się bliżej greckiemu słowu, którego Paweł tutaj używa. W grece jest to „kata- froneo”. Kata znaczy nisko lub niezdrowy i można je łączyć ze złem. Fren, które stanowi drugą część słowa, oznacza 'umysł/opinia/zamiar’. Tak więc, całe znaczenie jest takie: „mieć niezdrowy umysł” bądź mieć „złą opinię/zamiar” wobec / o innych uczniach. W ten sposób Paweł powiedział, że to dlatego jest wielu słabych i chorych, a niektórzy pomarli przedwcześnie.

Po pewnym nabożeństwie w kolejce do modlitwy była kobieta, która powiedział mi, że cierpi na bóle różnych stawów, w tym u rąk i w karku. Gdy miałem włożyć na nią ręce usłyszałem, jak Ojciec mówi: „Powiedz jej, aby przebaczyła swojej siostrze”.  Posłuchałem i modliłem się o to, aby gdy będzie posłuszna, została uzdrowiona. Wtedy usługiwałem w tym kościele co pół roku i oczywiście gdy wróciłem tam kilka miesięcy później, powiedziała mi, że została uzdrowiona tego samego dnia, po pojednaniu ze swoją siostrą, choć przyznała, że musiała się uniżyć, aby to zrobić.

Wyszła po uzdrowienie, lecz w jej przypadku miała miejsce „zła opinia” ku ciał Pańskiemu, a konkretnie innemu wierzącemu – jej siostrze. W ten sposób właśnie nie rozpoznawała ciała Pańskiego, zarówno Jego ciała jak i ciała Chrystusa, i „była słaba i chora” właśnie z tego powodu.

Paweł zaraz po tym mówi: „Bo gdybyśmy sami siebie osądzali, nie bylibyśmy sądzeni” (w. 31). Ta kobieta osądziła sama siebie, pojednała się z siostrą, była więc czysta przed Panem w tej sprawie. Jest to tylko jeden przykład tego, że można być „słabym i chorym” z powodu nie rozeznania ciała Pańskiego (którym są inni wierzący).

 

Co Jezus powiedział

Po pytaniu o to gardzenie, czy „złą opinię” o innych, z którymi mieli społeczność, apostoł cytuje Jezusa, który powiedział w czasie Ostatniej Wieczerzy: „Bierzcie i jedzcie; to jest ciało moje za was wydane; to czyńcie na pamiątkę moją„. I podobnie o winie: „… na pamiątkę moją” (1Kor. 11:24-25).

Gdy słyszymy te słowa dziś przyjmując Wieczerzę, przypominamy sobie historie ewangelii krzyża, bądź przypominamy sobie o tym, że Jezus rozlał swoją krew za nas czy jeszcze wspominamy Jego ofiarę za nas wszystkich.

Lecz w grece Jezus nie mówił o tym, aby przypominać sobie historie ewangelii, krzyż czy Jego ofiarę. Jak podaje Vine’s Expository Dictionary of NT Words: „Nie „na pamiątkę czegoś…”, lecz czułe przywołanie na pamięć Samej Osoby”.

 

A taraz …

Pawłowi chodziło w tym fragmencie NIE o przypominanie sobie życia i ofiary Jezusa, lecz raczej Osoby Jezusa i tego, co On znaczy dla nas osobiście, dziś, teraz, a przez pewne rozszerzenie, co Jego ciało – ci wierzący, siedzący razem z tobą w tej chwili po prawej i lewej – znaczą dla ciebie!

Paweł mówił tym aroganckim Koryntianom, żeby pokutowali ze swoich „złych opinii” o tych, z którymi wspólnie byli, przypominając sobie, gdy się rozglądają po miejscu zgromadzenia, Osobę Jezusa. Chodziło o to, aby zdali sobie sprawę z tego, że gdy patrzą na innych wierzących, którzy pochodzą z wszelkich możliwych życiowych sytuacji, są różnego wychowania, rasy i pochodzenia to patrzą na ciało Jezusa. „Przywołując na pamięć uczuciem Jego Osobę”, pobudzali swoje umysły do żywej prawdy o ciele Chrystusa zasiadającym przed nimi.

Zastanówmy się nad myślą Pawła tutaj. Czy odczuwasz świętość zgromadzenia świętych? Czy odczuwasz majestat Jezusa i to jak On dotyka każdego z nas, abyśmy jako zbiorowość stanowili ciało Chrystusa? Czy dostrzegasz to, że mamy szanować wspólne zgromadzenie kościoła jako święte i robić wszystko, co w naszej mocy, aby chronić świętość tego zgromadzenia?

Zastanówmy się teraz nad tym, jak te rzeczy, o których pisałem poprzednio, gardzą świętością: nie tylko czyniąc z ciała Chrystusa ofiarę przez prowadzenie handlu/biznesu, lecz (na przykład) czy nigdy nie zastanawiałeś się nad tym, dlaczego twój duch jest zasmucony, gdy odwiedzający kaznodzieja rzuca płyty CD czy książki w stronę tłumu, który zachowuje się jak głupia druhna usiłująca złapać ślubny bukiet? Duch Święty jest zasmucony tym faktem, że nie szanujemy zgromadzenia nas samych jako czegoś nienaruszalnego i świętego, co należy miłować i strzec.

W czasach Pawła był to zwykły przypadek aroganckich Koryntian patrzących z góry na niższą klasę (opierając się na swoich 'złych opiniach’), a jednak apostoł powiedział im, aby osądzali sami siebie, bo inaczej Pan ich osądzi. Jego proste pouczenie w wersie 33 mówi: „ta tak, bracia moi, gdy się schodzicie, aby jeść, czekajcie jedni na drugich„. Drobna poprawka w sercu, ochocze oczekiwanie i problem rozwiązany, to wszystko czego było potrzeba. Jeśli więc oni potrzebowali osądzać sami siebie, aby ich Pan za TO ich nie osądził to gdzie my jesteśmy?

To będzie tematem następnym razem… a tymczasem, aż do następnego przyjęcia Wieczerzy Pańskiej, z uczuciem przywołuj na pamięć Jego Osobę, a gdy to robisz, przyglądnij się tym w pokoju (czy audytorium): UWAGA -to jest ciało Pana!

 

Część trzecia

Wiele błogosławieństw

John Fenn

aracer

Uzdrowienie na Jego skrzydłach

 

Kriston Couchey

ZMIANA SERC, JAK ODWRÓCENIE STRONY

(dosł.: A TURNING OF HEARTS, A TURNING OF THE PAGE)

Musimy zostawić to, co znamy i uważamy za wartościowe. W obliczu Ojca i Jego wielkiej miłości wszyscy jesteśmy jak niewierni marnotrawni synowie, a jednak On, gdy przychodzimy do Niego w wierze jak dzieci, przyjmuje nas bez zastrzeżeń. Nadchodzące dni będą podobne do pobudki ze snu (Ps. 126):

Gdy PAN wywiódł z niewoli uprowadzonych z Syjonu, Byliśmy jak we śnie. Wtedy usta nasze były pełne śmiechu, A język nasz radości, Wtedy mówiono wśród narodów: Pan dokonał z nimi wielkich rzeczy, Wielkich rzeczy dokonał PAN z nami, Przeto byliśmy weseli. Odmień, Panie, losy nasze Jak strumienie w ziemi południowej. Ci, którzy siali ze łzami, Niech zbierają z radością! Kto wychodzi z płaczem, niosąc ziarno siewne, Będzie wracał z radością, niosąc snopy swoje„.

Ale dla was, którzy boicie się mojego imienia, wzejdzie słońce sprawiedliwości z uzdrowieniem na swoich skrzydłach. I będziecie wychodzić z podskakiwaniem, jak cielęta wychodzące z obory” (Mal.3:20).

Ojciec mówi: „Teraz jest dzień mojego uzdrowienia, teraz jest dzień, w którym ci, którzy boją się mojego imienia i czczą mnie ruszą do przodu w wolności, podskakując jak cielęta, które były trzymane w oborze, lecz już są wolne. Czas choroby i niedołęstwa moich umiłowanych skończył się, Dzień Pański jest u drzwi”. Wielkie uzdrowienie przychodzi do własności Ojca. Wytrwałość pośród prób i słabości tej godziny przynosi o owoce. Ojciec mówi: „Widziałem wasze słabości i wasze próby, teraz poruszam moją ręką na waszą korzyść. Świat będzie drżał, moce zostaną wstrząśnięte, lecz Moje imię pośród was jest silną twierdzą”.

 

UZDROWIENIE W KOMUNII

Doświadczałem uzdrowienia w swoim życiu wielokrotnie i Ojciec wyraźnie pokazał mnie, jak i wielu innym, że nachodzi inny poziom uzdrowienia ze skutków upadku, który jest w komunii z innymi (wspólnocie). Jest pewien rodzaj pełni, który można znaleźć wyłącznie w komunii z ciałem. Tym, którzy są gotowi to przyjąć: objawiana jest prawdziwa chwała Boża w Chrystusie – zawsze było Bożą wolą, żeby Chrystus był znany w pełni przez Jego ciało. Jesteśmy doskonali w Nim i z innymi jesteśmy również JEDNO W NIM. Ich silne strony i ich dary łaski w Nim są dla nas dostępne w relacjach, a to co dał nam, jest dostępne dla innych; Krew Życia krąży i do ciała przychodzi uzdrowienie. Jest to skutek tego, że przyjmujemy Go, gdy przyjmujemy innych! W miarę jak stajemy się JEDNO z Nim, dochodzimy do miejsca, w którym tracimy rozróżnienie, gdzie jest On, a gdzie my. Nadchodzi uzdrowienie umysłu, ciała, duszy i ducha, które uderzy jak woda z pękniętej zapory, która trzymała ją przez wiek.

Nachodzi uzdrowienie, które jest skutkiem tego, że Jego dzieci zwracają się do Ojca i dzięki temu wracają do komunii (wspólnej jedności) z innymi członkami Jego ciała. Chrystus przychodzi do nas w pełni wtedy, gdy przyjmujemy Jego i tą część, która jest przekazywana przez Jego ludzi. Zaprawdę, ta „komunia” społeczności jest w Jego krwi, a my jesteśmy członkami Jego ciała. Dlatego Jego krew krąży w żyłach Jego ciała przynosząc życie do poszczególnych członków. Gdy schodzimy się razem zjednoczeni W NIM, uzdrowienie i życie płyną swobodnie. 1Kor. 10:16-17: „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego? Ponieważ jest jeden chleb, my, ilu nas jest, stanowimy jedno ciało, wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba„.

 

ROZEZNAWANIE CIAŁA

Gdy ciało ma odłączone członki to krew tam nie krąży i życie tam zamiera. Musimy zdecydowanie oddzielić się od tego co NIE JEST NIM, Równocześnie oczekuje się od nas, że będziemy JEDNYM ciałem jako zbiorowość co dzieje się tylko wtedy, gdy jesteśmy JEDNO z Nim indywidualnie. Słabość i choroba, które pojawiły się wskutek nie „rozróżniania” Jego ciała zanika, gdy Pan doprowadza do zakończenia podział i „odcinanie” prawdziwych członków Jego ciała. 1Kor. 11:29-30: „Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije. Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło„.

Nie ma żadnej nadziei na to, że w ciele rozpoznamy tych, którzy są z Niego i tych, którzy nie są. Tych, którzy są z Pana poznajemy przez Ducha poza doktrynalną zgodą, i różnorodnością darów i powołań. Zostało mi dane prorocze słowo w tym fragmencie: „Gdy usuniesz spośród siebie jarzmo, szydercze pokazywanie palcem i bezecne mówienie, gdy głodnemu podasz swój chleb i zaspokoisz pragnienie strapionego, wtedy twoje światło wzejdzie w ciemności, a twój zmierzch będzie jak południe” (Iz.58:9-10).

Osobiście zostałem poruszony przez Ducha Świętego, aby poświęcać swój czas i energię na rzeczy tych, którzy są spragnieni prawdy i wychodzić naprzeciw potrzeb tych, którzy są uciskani przez religię. Pan uwalnia mnie od „wskazywania” palcem na innych ku budowaniu pomostu wspólnej jedności w Chrystusie z tymi, którzy są w Nim.

Przeszliśmy do nowego dnia, gdzie działanie darów w izolacji nie zaspokoi tej chwały, którą Pan chce objawić nam i w nas. W Duchu jest miłość, w której muszą zjednoczyć się ci, którzy naprawdę należą do Niego a która łamie wszelkie bariery i uwalnia strumień uzdrowienia. Niech płynie Jego strumień uzdrowienia i niech się to zacznie ode mnie.

W Jego Miłości

Kriston Couchey

продвижение сайта

Szacunek dla ciała_1

John Fenn

Pewna prawdziwa historia

Był sobie w Europie pewien kościół funkcjonujący na bazie domowej, który składał się wyższej i niższej klasy społecznej, co wywoływało u nich nieporozumienie. Było to coś poważniejszego niż zwykły konflikt: ludzie o wyższych dochodach nie chcieli mieszać się w swoich domach z gorzej opłacanymi pracownikami.

Lecz w tym domowym kościele był zwyczaj spożywania posiłku w czasie każdego spotkania lub później. Obchodzili wtedy Wieczerzę Pańską jako część tego posiłku, jak to robił Pan w czasie pierwszej „Ostatniej Wieczerzy”.

Problem polegał na tym, że bogaci nie chcieli jadać razem z innymi, choć oni przychodzili na tą część posiłku, jedli więc w swoich domach przed spotkaniem, a jak to w Europie, wino było zwykłą jego częścią, więc niektórzy nawet upijali się przed przyjściem na zgromadzenie kościoła.

 

Jak sobie z tym poradziłem?

Jakie problemy możecie rozpoznać? Po stronie ludzi z wyższych sfer występowała arogancja. Była też zawziętość po stronie tych traktowanych z góry: musieli radzić sobie z przebaczeniem i przyjmować na spotkaniu tych, którzy już najedli się, tak jakby nie było w tym nic złego. Miały tu miejsce konflikt, pycha, podziały oraz grupowe lojalności.

Dobrze dla mnie i dla was, że taka prawdziwa życiowa sytuacja zdarzyła się już w Koryncie około roku 59 i Paweł zajmował się tym w swoim 1 Liście do Koryntian 11:17-31. Wiemy z Księgi Dziejów Apostolskich 18:7-8, że początkowo spotykali się w domu Rzymianina Tytusa (Gajusa) Justusa, byli podejmowani wspólnie przez Kryspusa przełożonego synagogi, który mieszkał tuż obok niej. Brało udział w tych spotkaniach również wielu Koryntian (Greków). Gdy ich przybywało przenosili się do innych domów w mieście i na peryferiach.

Paweł ujawnia sprawę w wersie 22: „Jako to? Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają (nie przynieśli żywności)? Co mam wam powiedzieć? Czy mam was pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam!”

Bogaci można nie chcieć jadać z biedniejszymi uczniami ponieważ ci nie należą do tych samych klubów, nie kręcą się w tych samych kręgach społecznych, nie mają takiego samego modelu rydwanu, nie mają zatrudnienia i tak dalej. Lecz rzeczywistym problemem ich serca było to, że gardzili kościołem, ciałem Chrystusa, a ich zachowanie okazywało pogardę dla niego.

Mogli odrzucać takie oskarżenie, lecz ta arogancje doprowadziła do lekceważenia ciała, co było prawdziwym problemem. Nic w nich nie mówiło: „Jezus umarł za nas wszystkich, więc wszyscy jesteśmy równi, będę więc szanował ciało i szanował wspólne nasze zgromadzenie”.

 

Szybki przeskok do dni współczesnych: Colorado, rok 1990

Byłem pastorem tradycyjnego kościoła w Colorado. Zadzwonił do mnie pewien pastor, prosząc mnie, abym sprzedawał produkty z multi-level marketingu (MLM) produkowane z pewnego szczególnego drzewa z Australii, co było wtedy bardzo popularne. Powiedział mi, że udało mu się do sprzedaży pod tą organizacją pozyskać niemal wszystkich ze swego kościoła dzięki czemu spodziewał się, że dochody pokryją kościelną hipotekę do końca roku i wszyscy uzyskają finansową poprawę.

Spławiłem go i powiedziałem, że nie szanuje ciała Chrystusa, a raczej manipuluje ciałem, za które nasz Pan umarł dla swoich własnych korzyści, a ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Powiedział, że to co, robi, jest dobre dla ciała, lecz prawdą było, że nim pogardzał: z Pańskiego punktu widzenia, a tylko taka jest właściwa.

 

Ziemia mega kościołów: lata 1990 – 2000

Wielu pastorów i członków zgromadzeń zaangażowało się w tym czasie w MLM, produkty kosmetyczne, usługi telekomunikacyjne, zdrowa żywność itd. Jestem przekonany, że to wszystko są dobre produkty, lecz doszło do tego, że gdy udałeś się do kościoła, stawałeś się ofiarą, ponieważ zawsze ktoś składał świadectwo o swoich produktach MLM. Mógł to być pastor, gdzieś na korytarzu odbywało się podpisywanie papierów czy trwały kościelne rozmowy, które wędrowały między członkami zgromadzenia każdego tygodnia. Wszystko to składało się na zmianę w mentalności kościoła. Ludzie nie chodzili tam już, aby skupić się tylko na uwielbieniu Pana, lecz na tym, z kim można się skontaktować i jak wielu ludzi pozyskać w tym tygodniu do swojej struktury.

Rozwinęła się taka kościelna kultura, gdzie na miejscu było pytanie: „Dlaczego jeszcze się tym nie zajmujesz?” Zawsze było też takie niebezpieczeństwo, że mogło się komuś coś wypsnąć o tym, że ma jakiś problem ze skrórą, chorobę wewnętrzną, finansowe trudności czy też to, że nie da się doprowadzić rzeczy do takiego stanu czystości, jakby się chciało, a na to tylko oczekiwano! Uczniowie MLM rzucali się na takiego człowieka ze świadectwami, jakże to ich produkty pomogły komuś, kto miał trąd, jak potrzebujący wewnętrznego uzdrowienia został uzdrowiony dzięki dwóm łyżeczkom takiej żywności miesięcznie i stracił 30 kg!

Wracając do 1 Kor. 11. Rozwiązanie Pawła

Paweł doprowadził Koryntian do konfrontacji z ich grzechem: Czy oni pogardzali ciałem Chrystusa. Czy chcieli okazać lekceważenie temu ciału?

Zaraz po zadaniu tego pytania w wersie 22 Paweł pisze:

Albowiem ja przejąłem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której był wydany, wziął chleb, a podziękowawszy, złamał i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje za was wydane; to czyńcie na pamiątkę moją„.

Podobnie i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to nowe przymierze we krwi mojej; to czyńcie, ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moją. Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie„.

Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije„.

Zatem, umieściwszy to w kontekście…

Tak więc spożywanie i picie Wieczerzy Pańskiej, bez względu na to jak praktykowanej, wymaga badania siebie samego, lecz kontekst tego badania siebie nie ma nic do rzeczy z grzechem, czy nieprzebaczeniem, czy nawet upewniania się, że przed spożyciem Wieczerzy zostały puszczone w niepamięć te dawne duchowe przewinienia (innych-przyp.tłum.).

Tutaj chodzi o szacunek dla ciała Chrystusa. Szanowanie ciała, ofiary, a zatem szanowanie zgromadzenia Bożego ludu. Badanie samego siebie, którego Paweł tutaj naucza, dotyczyło tych, którzy odmawiali wspólnego posiłku z ludźmi niższej klasy czy biednych. Paweł oczekiwał, że uczniowie Pana będą szanować wspólne zgromadzenie świętych, będą pragnąć chronić je i to zgromadzenie, aby było święte i uświęcone. Oni jednak nie rozumieli tego ani nie mieli serca dla tych ludzi.

Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije. Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło. Bo gdybyśmy sami siebie osądzali, nie podlegalibyśmy sądowi„.

O ile naucza się tego, sam tego nauczałem również, że jeśli rozpoznajemy ofiarę ciała Pańskiego dla naszego uzdrowienia, możemy zostać uzdrowieni w czasie Wieczerzy Pańskiej (i to jest prawda) to jednak kontekst jest tutaj znacznie szerszy.

Cały czas chodzi tutaj o to, aby raczej szanować, a nie gardzić, zgromadzeniem ciała Chrystusa. Ciałem są ludzie Boży… Paweł prosi każdego, aby zbadał swoją miłość do ciała Chrystusa, aby ludzie sprawdzili swoje serca czy nie ma w nich arogancji i rozdwojenia, które rozdziela. Szanuj to zgromadzenie – chroń go, zachowuj świętość, czyń wszystko, co tylko można, aby zachować jedność i pokój.

Oni tak nie postępowali.

Czy współcześnie szanuje się to ciało na tyle, żeby nie próbować sprzedawać swoich produktów czy biznesu, czy usług tym, którzy gromadzą się, aby skupić się na oddawaniu czci Chrystusowi? Czy też są oddani obrzydliwości, wchodząc między tych dobrych ludzi, a ich Pana, rozpraszając ich i wymuszając na nich swoje plany?

Część druga

Tym wszystkim zajmiemy się następnym razem. A do tej pory – wiele błogosławieństw.

John Fenn

 

 

 оптимизация сайта под поисковую систему

Syklag, sprawdzian królów

Chip Brogden

Gdy byłem na początku mojej chrześcijańskiej drogi, ktoś doszedł do błędnego wniosku, że jeśli kochasz Boga i postępujesz według Jego słowa to nic złego ci nie nie może przydarzyć. Ta idea była rozwijana przez nauczycieli i kaznodziejów, którzy głosili, że ludzie, którzy wiedzą jak korzystać ze swojej wiary, działać i chodzić w namaszczeniu Ducha nigdy nie będą chorować, nie wpadną w depresję, nie stracą pieniędzy, nie dostaną się pod duchowy atak. Życie i doświadczenia to cierpliwi nauczyciele a w ich klasie nauczyłem się innego spojrzenia.

Zastanówmy się nad życiem Dawida, „męża według serca Bożego”, „słodkiego psalmisty Izraela”. Z pewnością, skoro był to mąż według serca Bożego, więc nigdy nie przeżywał straszliwych prób, nieszczęść, niezrozumienia, cierpienia, odrzucenia, bólu czy niepowodzenia! Jednak widzimy w osobie Dawida, który spełniał te warunki, który codziennie i często szukał Boga, pragnął Boga bardziej niż ktokolwiek innych, że TAKA osoba, a w szczególności SZCZEGÓLNIE tego rodzaju osoba! – będzie wezwana do znoszenia pewnych najbardziej nieznośnych fizycznie, emocjonalnie i duchowo rygorów jakie można sobie wyobrazić.

Klęska pod Syklag

Problemy Dawida zaczęły się jak tylko został namaszczony! W chwili, gdy jego powołanie i przeznaczenie zostały potwierdzone przez proroka Samuela, Dawid stał się celem zawistnej wściekłości Saula. Dla Dawida namaszczenie było jak wielki grzech zawieszony na szyi, który przyciągał problemy.

W 30 rozdziale 1Księgi Samuela opisana jest jedna z najtrudniejszych prób. Okoliczności doprowadziły go sytuacji decydującej o życiu lub śmierci, a jego reakcja na zaistniałą sytuację (test) mogła potwierdzić jego przeznaczenie na króla lub całkowicie go zniszczyć. Nic wcześniej nie zapowiadało tego, co się miało wydarzyć i nie miało być okazji na drugą próbę.

A gdy Dawid wraz ze swoimi wojownikami przyszedł do Syklag, był to już trzeci dzień od czasu, gdy Amalekici wtargnęli do Negeb i do Syklag, zdobyli Syklag i puścili je z dymem, Wzięli do niewoli kobiety, które w nim były, małe i dorosłe, lecz nikogo nie zabili, tylko uprowadzili z sobą i odeszli z powrotem. A gdy Dawid i jego wojownicy weszli do miasta, było ono spalone, a ich żony, ich synowie i córki uprowadzeni” (1Sam. 30:1-3).

Jak reagujesz na beznadziejne sytuacje? Jak reagujesz, gdy wszystko, co było dla ciebie cenne, zostaje ci zabrane? Pierwsza reakcja jest całkowicie naturalna, ludzka i zrozumiała:

I wybuchnął Dawid i wojsko, które z nim było, głośnym płaczem, tak że im wreszcie nie stało łez do płaczu” (30:4).

Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego jak brzmiał krzyk i płacz 600 mężczyzn. Musiała to być najstraszniejsza rzecz na świecie. Płakali i płakali, i krzyczeli głośno w agonii, aż brakło im łez. Jak długo mogło to trwać? Nie wiem, lecz to wydarzenie doprowadziło ich do emocjonalnego zniszczenia, całkowicie sparaliżowanych bólem, nie mogących już dłużej płakać, choć tego chcieli.

Ale oto sytuacja pogarsza się, zamiast poprawić!

Na co się zdecydujesz? Na zgorzknienie czy na to, żeby było lepiej?

zostały też uprowadzone obie żony Dawida: Achinoam z Jezreel i Abigail, wdowa po Nabalu z Karmelu. Dawid znalazł się w wielkim nieszczęściu, gdyż lud zamierzał go ukamienować. Wszyscy bowiem byli rozgoryczeni z powodu straty swoich synów i córek;…” (1Sam. 30:5,6a).

Dawid nie tylko musiał radzić sobie ze swoją własną stratą, lecz również wspólną stratą wszystkich jego wojowników, którzy szukali teraz winnego. Dawid, jako ich przywódca, był najbardziej prawdopodobnym celem. Stanąć przed Goliatem to jedna sprawa, a zmagać się z 600 rozgniewanych, uderzonych nieszczęściem mężczyzn to co innego. Wygląda na to, że Dawid był skończony. 600 wściekłych mężczyzn ruszyło na jednego, bez żadnej możliwości ratunku. Wierzę, że każdy z nas co najmniej raz w życiu znajduje się w podobnej sytuacji do tego, co się działo pod Syklag. Wszystko, co tylko miałeś na tym świecie, albo zostało zabrane, albo płonie na twoich oczach.

Przyjaciele, nauczyłem się tego, że gdy to, co dobre w twoim życiu „przechodzi do przeszłości”, stajesz przed wyborem: możesz albo zgorzknieć, albo stać się lepszym. 600 mężczyzn zdecydowało się na gorycz – to łatwa droga. Jeden postanowił być lepszy – to wąska drogą. Królowie byli namaszczani przez Boga a wybór dokonywany był na podstawie tego, jak reagują na takie sytuacje, a jak ty zareagowałbyś?

Wielu w podobnej sytuacji powiedziałoby do siebie: „Myślałem, że zostałem przez Boga powołany. Myślałem, że Bóg mnie namaścił, abym był królem Izraela, ale to było dawno temu a od tej pory spotykają mnie wyłącznie same problemy. Najlepsze lata spędziłem uciekając przed Saulem. Wiem, że postępowałem właściwie, a teraz jestem karany. Co mam za to okazać? Absolutnie nic! Straciłem rodzinę a wszystko co miałem unosi się z dymem. Ludzie gotowi są ukamienować mnie, wszystko jest przeciwko mnie. Mam dość! Poddaję się! Niech umrę, żeby mieć trochę spokoju. Niech sobie Bóg zatrzyma Swoje namaszczenie, to za wysoka cena dla mnie”.

Wiem, że większość z nas powiedziałaby tak, ponieważ większość już tak kiedyś zrobiła. Ja rezygnowałem wiele razy (co najmniej chwilowo), ponieważ presja była zbyt wielka. Najłatwiejsze w takiej sytuacji jest położyć się i umrzeć, i tak kończy większość ludzi.

Dawid mógł zrobić to samo.

Ten fragment mógłby równie dobrze brzmieć tak:

Dawid znalazł się w wielkim nieszczęściu, gdyż lud zamierzał go ukamienować. Wszyscy bowiem byli rozgoryczeni z powodu straty swoich synów i córek. Tak więc Dawid zrezygnował, lud ukamienował go a jego ciało wrzucono na płonące zgliszcza Syklag. A Bóg był bardzo niezadowolony i zaczął rozglądać się za nowym królem…”

Ten najgorszy scenariusz jest rzeczywiście realizowany w prawdziwym życiu przez prawdziwych braci i siostry, którzy mają prawdziwe powołanie do Boga lecz znajdują się na samym skraju rezygnacji, ponieważ zniszczenie Syklag zostawiło im rany, ból, zgorzknienie, zmęczenie, frustrację czy rozczarowanie. Bracia i siostry, Syklag może być albo waszym cmentarze, albo największą okazją. Decyzja należy do was.

Lecz Dawid nabrał odwagi/zachęcił się w Bogu swoim Panu.

Co więc zrobił Dawid?

Dawid pokładał zaufanie swoje w Panu, swoim Bogu

… lecz Dawid zachęcił się w Panu swoim Bogu” (1Sam. 30:6b wg wersji ang.)

Dzięki Panu za to „lecz”! Sprawy spiętrzały się, napięcie było nienormalnie wysokie. Jedno zło po drugim, wszystko przeciw Dawidowi i tylko jedno malutkie słowo „lecz” wprowadza coś nowego, coś odmiennego, coś, co powstaje, aby sprzeciwić się temu losowi, depresji, rozczarowaniu, cierpieniu i rozpaczy. Nic się nie zmieniło, sytuacja nadal wyglądała beznadziejnie, lecz Dawid zachęcił się w Panu swoim Bogu.

W podobnej sytuacji można wezwać pastora, aby się modlił, można szukać proroka, aby przekazał słowo. Można udać się do braci i sióstr i prosić ich, aby modlili się o przełom. Jeśli mamy wokół siebie ludzi możemy i powinniśmy prosić ich o modlitwę i wsparcie, lecz Dawid był w tym wszystkim sam. Co robisz, gdy wszelkie widzialne środki wsparcia zawodzą? Co robisz, gdy ludzie, którzy zazwyczaj byli przyjaciółmi teraz chcą cię ukamienować? Co robisz, gdy jesteś całkowicie sam? Najłatwiej jest zrezygnować.

Lecz Dawid zachęcił się i w Panu swoim Bogu„. Jedno z tłumaczeń mówi: „Lecz Dawid wzmocnił się w Panu Bogu swoim„, a inne „lecz Dawid nabrał odwagi w Panu swoim Bogu„. Jak to zrobił? Czy to była jakaś szczególna pieśń, specjalna modlitwa? Czy coś wyznał? Jak właściwie Dawid zachęcił samego siebie? Nie wiemy tego, ponieważ Biblia nie zajmuje się tym szczegółowo. Prawdopodobnie było w tym zachęcaniu siebie wszystkiego po trochę. Prawdopodobnie wrócił się w czasie i przypomniał sobie to, jak Pan pomagał mu w walce z lwem i niedźwiedziem, które próbowały zabić owce. Być może przypominał sobie o tym, jak Pan pomógł mu zgładzić Goliata. Może wrócił myślami do tego czasu, gdy Pan uwolnił go z rąk Saula. To wszystko tylko spekulacje, lecz chciałbym, abyście wiedzieli jedno: jeśli Dawid mógł zachęcić siebie samego (nabrać odwagi) w Panu, to wy również możecie. Możesz zachęcić SAMEGO SIEBIE.

Ponieważ większość ludzi jest biorcami, a nie dawcami, więc większość ludzi szuka tego, aby przyjąć zachęcenie, a nie dawać je. Bardzo trudno jest znaleźć zachętę u innych ludzi. Jestem szczególnie wdzięczny za listy i wszelkiego rodzaju dobre słowo, które w nich otrzymuje, lecz nie zawsze mogę polegać na tym, że ludzie mnie zachęcą; wy również.

Lecz Dawid zachęcił SAMEGO SIEBIE/nabrał odwagi

Musisz nauczyć się zachęcać samego siebie, nie zawsze znajdzie się jakaś zachęta w potęgujących się okolicznościach. Nie jest łatwo patrzyć na zgliszcza swojego życia i wyobrażać sobie, że wyniknie z tego cokolwiek dobrego. Ogniste próby i trudne sprawdziany nie dostarczają zachęty/pociechy. Większość rzeczy w tym świecie w szczególny sposób jest przeznaczona do ZNIEchęcenia cię.

Lecz Dawid nabrał odwagi W SOBIE

Gdy przeciwnik mówi: „Wszystko straciłeś”, możesz zachęcić się w Panu twoim Bogu!

Gdy przyjaciele zdradzają cię a ludzie mówią: „To wszystko twoja wina”, możesz zachęcić się w Panu twoim Bogu!

Gdy okoliczności mówią: „Nigdy nie wyjdziesz z tego żywy”, możesz zachęcić się w Panu twoim Bogu!

Jaka jest tajemnica siły Dawida? Gdzie Dawid znalazł wzmocnienie? Z pewnością nie w danej sytuacji, nie u proroka Samuela, nie u rodziny ani u przyjaciół.

Lecz Dawid zachęcił się W PANU swoim Bogu„.

W Panu! W Panu! W Panu!To dlatego Paweł mógł powiedzieć: „Gdy jestem słaby, wtedy jestem mocny. Radujcie się w Panu, powtarzam, radujcie się! Ponieważ Bóg, który pracuje w was, dokończy wszelkiego dobrego dzieła, które już rozpoczął, a wszystko współpracuje z nami ku dobremu dla osiągnięcia Jego celu!”  Nie jest to jakieś pozytywne wyznawanie czy formuła obietnicy wiary. To nie zależy od ciebie, lecz od Niego, a skoro mimo wszystko nie masz nic do stracenia, wszystko możesz zyskać rzucając się całkowicie na Pana i znajdując W NIM swoją siłę.

Wyrusz i odzyskaj wszystko!

Gdy Dawid zachęcił się w Panu, zapytał Boga, co ma dalej robić, a Pan powiedział:

I rzekł mu: Puść się w pogoń, a na pewno dogonisz i uratujesz!” (30:8b)

Tak więc Dawid otarł swoje łzy i wziął do ręki miecz. Poprowadził tych 600 rozgniewanych mężczyzn do bity, pokonał przeciwnika, odzyskał wszystko, co stracili.

To właśnie oznacza być królem.

Tego dnia Dawid zamienił tragedię w zwycięstwo, przeszedł test Syklag. Jeszcze nie miał korony na głowie, to przyszło później, lecz w tamtej chwili nie miało to znaczenia. Nie potrzebował korony ani tronu, by udowodnić, że jest królem. Udowodnił to tam, na rumowisku Syklag, gdzie nauczył się zachęcać siebie w Panu swym Bogu.

Nie rezygnuj! Syklag nie jest ostatnim miejsce odpoczynku, jest tylko miejscem, w którym odbywa się sprawdzanie królów. Zachęć siebie w Panu, puść się w pogoń, odzyskaj, co straciłeś, i idź dalej. To jest twoje przeznaczenie i to jest słowo Pana dla ciebie. Oby tak było!

 продвижение

Królestwo Niebios_3

John Fenn

Witajcie.

Wychodzenie z tego

Najlepszym sposobem na posegregowanie tego czym są kultura i wartości Królestwa, a czym nie są, jest porównanie, zestawienie obok siebie tego, co Słowo mówi oraz tego, co piszą autorzy Nowego Testamentu ze współczesną kulturą kościelną. Gdy już zostanie to rozdzielone, można szukać ludzi, którzy szanują wartości i kulturę Królestwa.

Weźmiemy pod uwagę pięć elementów Słowo, Uwielbienie, Modlitwę, Społeczność, Ewangelizację

Słowo

Słowo wówczas:

I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach„.

nie uchylałem się od zwiastowania wam wszystkiego, co pożyteczne, od nauczania was publicznie i po domach” (Paweł).

A gdy Piotr miał wejść (do domu Korneliusza), Korneliusz wyszedł mu naprzeciw„.

I pozostał przez całe dwa lata w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc Królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie …”

Cóż tedy, bracia? Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu” (Dz. 2:42, 20:20, 10:25, 28: 30-31, 1Kor. 14:26).

Widzimy więc, że przywództwo było z ludźmi, w ich domach. Nawet po zakończeniu pisania naszego Nowego Testamentu ciągle uczono Słowa w domach a liderzy przebywali wśród ludu. Gdy schodzili się razem, każdy mógł brać udział, samo uczenie odbywało się przez dyskusje, ponieważ spotykali się w domach.

Słowo dziś: wielkie grupy ludzi zbierają się w audytoriach, gdzie z tygodnia na tydzień jedna osoba jest wyznaczana na rzecznika tego, co Bóg mówi. Jest to jednokierunkowa komunikacja z kazalnicy do ludzi, nie ma dyskusji, nie ma współudziału, żadnej możliwości zadawania pytań czy kwestionowania nauczania.

Wniosek: Widzimy, że Jezus w konsekwentny sposób nauczał ludzi w ich domach, tam, gdzie odbywa się życie, widzimy to również w całej Księdze Dziejów, jest też o tym mowa i myśl wpleciona w pozostałe listy Nowego Testamentu. Tak więc to te spotkania w domach przywódców dzielących się Słowem w małych grupach, których celem była dyskusja, tak samo jak robił to Jezus i przywódcy w Nowym Testamencie należą do kultury królestwa. Jeśli jest inaczej jest to inna kultura i inny zestaw wartości.

Uwielbienie

Uwielbienie wtedy:

Cóż tedy, bracia? Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; ...”.

I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha, (19) rozmawiając z sobą przez psalmy i hymny, i pieśni duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu„.

Słowo Chrystusowe niech mieszka w was obficie; we wszelkiej mądrości nauczajcie i napominajcie jedni drugich przez psalmy, hymny, pieśni duchowne, wdzięcznie śpiewając Bogu w sercach waszych” (1Kor. 14:26, Ef. 5:18-19, Kol 3:16).

Należy wspomnieć o tym, że pierwotni gospodarze tych domów byli znani Pawłowi, wiemy więc, że to do nich pisał, jak wyżej, że mają śpiewać w czasie spotkań domowych: Justus w Koryncie – Acts 18:7, Akwila & Pryscilla w Efezie – 1Kor. 16:8, 19, Flm. w Kolosach – Flm. w2

Obecnie uwielbienie odbywa się audytoriach prowadzone przez wyselekcjonowanych wokalistów i muzyków stojących przed audiencją, zamiast spotkań domowych jak opisano powyżej.

Obecnie jest tak, że to zespół uwielbienia prowadzi zgromadzenie, zamiast sytuacji, w której to adoracja zgromadzenia JEST uwielbieniem. Uwielbienie jest wyznaczonym „czasem” uwielbienia, zamiast być czymś, co wypływa z serc Bożych ludzi i kończy się wtedy, gdy oni uznają to za właściwe.

Wniosek: Kultura i wartości królestwa to ludzie uwielbiający indywidualnie, jak też w małych grupach w domach, czasami przez znane pieśni jak psalmy i hymny, czasami spontanicznie, gdy ktoś porusza się w swym duchu, bądź gdy grupa w domu jest pobudzona do spontanicznego śpiewania duchowych pieśni.

Modlitwa

Modlitwa wtedy:

… zabrał z sobą Piotra i Jana, i Jakuba i wszedł na górę, aby się modlić„.

I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach„.

Strzeżono tedy Piotra w więzieniu; zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga… (aż do czasu uwolnienia go przez anioła) …Gdy sobie to uświadomił, udał się do domu Marii, matki Jana, którego nazywano Markiem, gdzie było wielu zgromadzonych na modlitwie„.

wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie, jak sądziliśmy, odbywały się modlitwy,...” (Łk. 9:28, Dz. 2:42, 12: 5,12; 16:13).

Mamy dużo poleceń, aby modlić się językami, za rząd, za siebie nawzajem, za duchowych przywódców i tak dalej, lecz istotą jest tutaj wyraźnie modlitwa indywidualna i wolność w modlitwie razem w małych grupach czy to w domach, czy nad rzeką, czy każdej chwili codziennego życia.

Dziś modlitwa skupiona jest na budynku. Gdy kościół przychodzi na całonocną modlitwę, odbywa się to w budynku, gdy wstawiennicza grupa spotyka się, jest to w budynku. Programy i książki o tym, jak się modlić sprzedają się w tysiącach egzemplarzy, a grupy spotykające się w domach czy gdzieś indziej są często zniechęcane do tego.

Wniosek: System, w którym pastor jest samotnym mężem na szczycie piramidy, wykonującym swoją wolę i kontrolę nad zgromadzeniem, oznacza, że ludzie modlący się poza budynkiem muszą być kontrolowani bądź uważnie obserwowani. W kulturze Królestwa w domach spotykają się ludzie, którzy się znają i kochają nawzajem, cenią, szanują jest znacznie więcej zaufania do Chrystusa w ludziach.

Społeczności/wspólnota

Społeczności/wspólnota wtedy: społeczność tak jak jest nauczana i praktykowana w Nowym Testamencie jest święta. Od Jezusa na przyjęciu weselnym, przez posiłki w domach do domowego 'kościoła’ Nowego Testamentu społeczność jest święta.

Gdy jacyś bardziej aroganccy Koryntianie zjadali swoją, przyniesioną część żywości, zanim pozostali zeszli się do domu Justusa z innym na spotkanie kościoła, a posiłek był częścią tych spotkań Paweł powiedział: „Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają? Co mam wam powiedzieć? Czy mam was pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam” (1Kor. 11:22).

Społeczność była i jest częścią kultury królestwa. Jest to jedna z przyczyn „wesela Baranka”… wspólne jedzenie, spędzanie czasu na rozmowach, dzielenie się JEST święte w kulturze Królestwa.

Teraz społeczność jest rozważaniem: „Po nabożeństwie będzie społeczność” – jakby 'społeczność’ była kolejnym programem, który należy ująć w planie. Nie da się utrzymać prawdziwej społeczności w audytorium, ponieważ opiera się ona na stałych, rozwijających się i trwających relacjach.

Wniosek: Wartości i kultura Królestwa najlepiej manifestują się w domach, w miejscu pracy, na drogach szybkiego ruchu i pobocznych drogach codziennego życia, a nie po nabożeństwie w czasie wydzielonym na kawę i orzeszki ziemne.

Ewangelizacja

Ewangelizacja wówczas:

Ewangelizacja tak jak nauczał i praktykował Jezus i przywódcy była szeregiem kręgów w kręgach. Najbardziej wewnętrznym kręgiem jest rodzina, jak widzimy w przypadku Andrzeja przedstawiającego swego brata Jezusowi. Następnym kręgiem są przyjaciele/lokalna społeczność, jak to mamy w przypadku Filipa, który przedstawił Jezusowi swego przyjaciela Natanaela. Dalszym kręgiem są współpracownicy: Piotr dzieli się Jezusem ze swymi biznesowymi partnerami: Jakubem i Janem, którzy również zostawiają pracę, aby iść za Jezusem.

Dalej, kolejnym kręgiem są ci, którzy szukają Boga: to jest ci, którzy już wierzą w Boga, lecz nie w Jezusa, jak Lidia z Filipii „która czciła Boga”, lecz jeszcze nie narodziła się na nowo. Do takich ludzi szedł Paweł i dlatego w pierwszej kolejności udawał się do synagog. Szukał tych, którzy już wierzyli w Boga, lecz jeszcze nie w Jezusa. Najbardziej zewnętrznym kręgiem byli obcy, którzy są przyjaźni wobec nas, bądź, jak ich opisał Jezus, ludzie pokoju. Polecono nam, abyśmy, jeśli nasze dzielenie się Panem zostało odrzucone, poszli gdzieś indziej. (Jn. 1:40-48; Lk 5: 3-11; Mt 10: 12-15; Łk 9: 5-9; Dz. 16:14-15; 17:1-2, 10-11; 18:4-8; 19:8-9)

Teraz ewangelista to tytuł przyznawany osobie, która z jakiegoś powodu przeważnie usługuje wierzącym w audytorium, bądź bierze udział w programach „sięgania dalej” (dosł. 'outreach’) aby 'świadczyć” niewierzącym, aby przyprowadzić ich do Pana a następnie do kościoła.

Wniosek: Kultura i wartości Królestwa są skierowane na ludzi, są naturalne, organiczne. To ludzie żyjący jako świadectwo tego, co Chrystus zrobił w ich życiu, następnie na zewnątrz rodzinie, przyjaciołom, współpracownikom, szukającym Boga i otwarci na ludzi pokoju, zgodnie z nauczaniem Jezusa i poszukiwaniami Pawła.

Co teraz zrobić?

Gdy człowiek raz zda sobie sprawę z tego, że kultura Królestwa rezonuje w jego duchu bardziej niż współczesna kultura kościelna, zaczyna się przemiana. Zaczyna kopać w Słowie, następnie szukać na zewnątrz nauczania i ludzi zbliżonych w duchu. Gdy już nastąpi wyłamanie się z kultury kościelnej i przejście do kultury Królestwa należy podjąć zamierzone, celowe działa w dziedzinie relacji. Często zaczyna się od tego, że zaprasza się kogoś na kawę czy wspólny posiłek i czas modlitwy czy uwielbienia. Czasami długie posiłki pomagają w przedyskutowaniu duchowej podróży, którą przeszli i o tym, jak to się zaczęło. Możecie nie wiedzieć o tym, że macie podobne poglądy na wartości Królestwa, dopóki ze się lepiej nie poznacie.

Miej cel, bądź stanowczy. Zmień swoje priorytety tak, aby umieścić na samej górze w priorytetach królestwa ludzi, których szukasz, z którymi chcesz mieć społeczność i chcesz poznać. Proś Ojca, aby skrzyżował ich drogi z twoimi. Ta podróż staje się stylem życia!

Następnym razem dalsze porównania zasad królestwa i znajdowanie tych, którzy są „tego samego ducha”.

Część czwarta

Wiele błogosławieństw

John Fenn

Remember to use

cwowi   @   aol.com

to email me personally, thanks!

deeo

Fałszywa łaska

George Sapp

Stało się ostatnio pragnieniem mojego serca zbadanie kultury Niemiec w czasach rozkwitu faszyzmu. Wydawało mi się, że będzie to historyczne i kulturalne ćwiczenia, a wprawiło mnie w całkowite zdumienie. Chciałbym się tym z wami podzielić.

Trafiłem na książkę Steve Gallagher’a zatytułowaną „Intoxicated With Babylon,’ (Upojeni Babilonem), wydaną po raz pierwszy w 1996 roku. Gallagher pisze o silnym ruchu ewangelicznym w latach 30tych w Niemczech. W tamtym czasie kultura była tam podobna do ówczesnej kultury Stanów Zjednoczonych. Grzech był obecny, lecz „większość Niemców w tamtych czasach to byli prości ludzie… których życie obracało się wokół kościoła i rodziny”.

Chrześcijański przywódca Dietrich Bohnoeffer dostrzegł alarmującego początki pewnego ruchu, którego „fundamentalne wierzenia spoczywają na błędnej koncepcji łaski, mówiącej, że gdy już raz człowiek zostaje chrześcijaninem, żadna ilość grzechy nie może zmienić jego duchowego stanu przed Bogiem”.

Bonhoeffer sprzeciwiał się temu ruchowi, lecz Niemcy odrzucili jego ostrzeżenia. Pod rządami Adolfa Hitlera Niemcy żyły w obfitości, duma narodowa została odzyskana, a duchowe życie Niemiec ostygło. „…Chrześcijański naród Niemiec dał władzę Adolfowi Hitlerowi, ponieważ ten dał im to, czego chcieli…brak konieczności całkowitego poddania się Chrystusowi spowodował, że brak duchowego rozeznania doprowadził ich do podatności na wpływową osobowość Fuhrera. Gdy już raz Hitler znalazł się u władzy, wielu z nich zostało przedstawicielami tej rzeźni, ponieważ ich chrześcijaństwo nie było zadomowione w ich sumieniu a moralny klimat tych dni pokonał ich. Nic nie było ich w stanie zatrzymać na drodze w dół…”

Przed śmiercią z rąk Nazistów, Bonhoeffer napisał następujące słowa w swym klasycznym dziele: „Koszt uczniostwa”:

„Tania łaska jest śmiertelnym wrogiem naszego Kościoła. Walczmy dziś o kosztowną łaskę,.. . Tania łaska to głoszenie przebaczenia bez konieczności pokuty, to chrzest bez kościelnej dyscypliny, Komunia bez wyznania, rozgrzeszenie bez osobistego wyznawania. Tania łaska to łaska pozbawiona dyscypliny, łaska bez krzyża, łaska bez Jezusa Chrystusa, życia i wcielenia,… cenna/kosztowna łaska jest skarbem ukrytym w ziemi; skarbem dla którego człowiek chętnie pójdzie i sprzeda wszystko, co posiada. Jest to perła o wielkiej wartości, dla której kupiec sprzeda wszelkie swoje dobra,…

Taka łaska jest „cenna”, ponieważ wzywa nas do podjęcia drogi za Jezusem i jest to 'łaska’, ponieważ sprawia, że idziemy w ślady Jezusa Chrystusa. Jest kosztowna, ponieważ jej ceną jest ludzkie życie i jest łaską, ponieważ daje człowiekowi jedyne prawdziwe życie”.

Fałszywa łaska zżera serce Ewangelii, szydzi ze świętości (bez której nikt nie zobaczy Boga) i uniemożliwia uczniostwo, sam Bóg zostaje przez nią zredukowany do irracjonalnego i egoistycznego człowieka z post-modernistycznej kultury, a co gorsza, wstrząsana jest wiara prawdziwych wierzących.

Ameryka ma problem. Stawką jest sam fundament naszego narodu. Szydzi się z naszego Prawa i Konstytucji i wmawia się nam, że są przestarzałe i nieodpowiednie. Jeśli nie nastąpi przebudzenie Ameryka będzie nadal chylić się ku upadkowi. Lecz Bóg nie da się z siebie naśmiewać, a fundament Jego królestwa nie zostanie poruszony. On jest Sprawiedliwym Sędzią świata i Jego gniew zostanie wylany na bezbożnych, bez względu na to, co w co wierzymy.

Czy pamiętacie początki „ewangelii sukcesu”? (lata 80te i 90te w USA). To, co było ugruntowane na solidnej biblijnej doktrynie, zaczęło rosnąć do groteskowych rozmiarów w kulturze, która chciała, aby ewangelia zamiast konfrontować, chroniła ich chciwość. Jak sprawić, aby ludzie sukcesu przyszli do kościoła? Zrównaj materialne bogactwo z pobożnością a zapełnisz ławy. Proś egoistów, aby wyrzekli się wszystkiego i poszli za Jezusem, a będziesz brzmiał staroświecko i niestosownie.

Podobnie jest z doktryną łaski, która jest mocno ugruntowana w Piśmie, choć w 13 rozdziale Ewangelii Mateusza stała się krzakiem gorczycy, na którego gałęziach odpoczywają ptaki fałszywej doktryny. Atakowany jest każdy standard postępowania, a bezprawie zostało teraz zrównane z pobożnością. Rozważ z modlitwą pytanie: Czy łaska, którą dziś głosimy jest prawdziwym biblijnym nauczaniem, czy też jest refleksem ducha tego świata, który wtargnął do kościoła? Jezus ostrzegał przed wzrostem bezprawia w dniach ostatecznych, mówił o tym, że Sam odrzuci tych, którzy CZYNIĄ bezprawie i osądzi tych, którzy POPEŁNIAJĄ nieprawość (Mat. 7:22-23, 13:41-42, 24:11-13). W 2 Liście do Tesaloniczan Antychryst nazwany jest Człowiekiem Niegodziwości (bezprawia).

Wiem, że pisząc to narażam się na to, że niektórzy nazwą mnie religijnym faryzeuszem, wynoszącym uczynki mego ciała, człowiekiem, który odpadł od łaski, legalistą, nie ufającym dziełu Chrystusa i być może nawet tak, jak jeszcze dotąd nie słyszałem! Wierzę jednak, że inni z modlitwą wezmą to słowo do serca i wrócą do Słowa, zaczną nauczać prawdziwej doktryny Łaski, używając do tego Pisma wraz z kontekstem. Niech was Bóg błogosławi.

To jest wezwanie do świętości, jest to wezwanie do wyjścia z tego świata i oddzielenia się. Nie sugeruję, abyśmy próbowali zarobić na sprawiedliwość uczynkami Prawa, lecz nakłaniam, abyśmy wydawali owoc, trwając w pokucie. Przestańmy silić się na oddzielenie tego kim jesteśmy od tego, co robimy: kto czyni sprawiedliwość, sprawiedliwy jest.

Zakończę tym poważnym ostrzeżeniem Piotra:

A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być wy W ŚWIĘTYM POSTĘPOWANIU i w pobożności, jeżeli oczekujecie i pragniecie gorąco nastania dnia Bożego, . . . Ale my oczekujemy, według obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość.

Przeto, umiłowani, oczekując tego starajcie się, ABYŚCIE ZNALEZIENI ZOSTALI PRZED NIM BEZ SKAZY I BEZ NAGANY, W POKOJU. A cierpliwość Pana naszego uważajcie za ratunek, jak i umiłowany brat nasz, Paweł, w mądrości, która mu jest dana, pisał do was; tak też mówi we wszystkich listach, [UWAGA: wszystkie listy Pawła, które już były napisane w chwili, gdy Piotr pisał ten] gdzie o tym się wypowiada; są w nich pewne rzeczy niezrozumiałe, które, podobnie jak i inne pisma, ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni przekręcają ku swej własnej zgubie. Wy tedy, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, MIEJCIE SIĘ NA BACZNOŚCI, abyście, ZWIEDZENI PRZEZ BŁĘDY LUDZI NIEPRAWYCH, NIE DALI SIĘ WYPRZEĆ Z MOCNEGO SWEGO STANOWISKA. [nieprawi: atesmos – ten kto łamie ograniczenia prawa i zaspokaja swoje żądze] WZRASTAJCIE RACZEJ W ŁASCE I W POZNANIU Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Jemu niech będzie chwała teraz i po wieczne czasy„.

Amen.сайт