Category Archives: Kościół

Drogi pastorze, czy będziesz pokutował ze mną?

Autor nieznany

16 kwietnia 2008

Największy kryzys na jaki napotkałem w czasie 20 lat pastorskiej pracy nie był związany z niezgodnymi diakonami, finansowymi niedociągnięciami, egocentrycznym liderem uwielbienia czy plotką w kościele, lecz było to spotkanie z Duchem Świętym i Bożym Słowem. Wszystko zaczęło się od tego, gdy czytałem drugi i trzeci rozdział Księgi Objawienia, gdzie znajdują się opinie Jezusa jakie miał o siedmiu zborach z Azji Mniejszej. Zauważyłem, że Jego opinia o niektórych z tych kościołów wyraźnie różniła się od ich opinii na własny temat. Na przykład zbór w Laodycei uważał, że jest „bogaty” i że „niczego mu nie trzeba”, podczas gdy Pan uważał, że to”pożałowania godzien nędzarz, ibiedak, ślepy i goły” (Obj. 3:17). Konkretny kontrast.

Zacząłem zastanawiać się, co Jezus myśli o moim kościele i służbie. Wiedziałem, że On musi mieć jakieś zdanie, myśleć inaczej byłoby absurdalne. Pan ma jakąś opinię na każdy temat i jego opinia jest zawsze właściwa. Przyszło mi  do głowy, że któregoś dnia powie mi jakie jest Jego zdanie. Gdy stanę przed Nim, to już nie będę miał żadnych wątpliwości, co On myślał o moim kościele i służbie. W tym czasie, wierzyłem, że mój kościół był jednym z najlepszych i że liczbowy wzrost, który przeżywaliśmy był pewnym dowodem Bożej aprobaty. Wszystkie wskaźniki były pozytywne, lecz, myślałem sobie, „A co, jeśli ta moja perspektywa jest wykrzywiona?” Gdyby tak było, byłoby znacznie lepiej wiedzieć teraz, niż odkryć to dopiero stojąc przed Panem. Gdy stanę przed nim będzie już za późno, aby cokolwiek zmienić. Teraz jeszcze ciągle była możliwość, aby zrobić pewne poprawki.

Myślałem również, że Jezus będzie szczęśliwy mogący mi to objawić, jeśli w jakiś sposób moja służba nie podobała mu się. Tak więc, zdecydowałem się pytać Go, co myśli, w pełni przekonany, że jeśli jestem szczery, On objawi micokolwiek by chciał, abym robił inaczej.

Wkrótce Pan odpowiedział na moją modlitwę w taki sposób, jakiego się nigdy nie spodziewałem. Przekonał mnie, abym zajrzał do Ewangelii Mateusza 25:36-41. Oto tutaj czytam, jak Jezus zapowiada przyszły sąd nad owcami i kozłami. Czytałem to już wcześniej wiele razy, lecz tym razem było inaczej. Zauważyłem, że Jezus nie mówił tego do tłumów, lecz do Swoich najbliższych uczniów (p. Mat 24:3). Jak podaje ewangelista Marek byli tam Piotr, Jakub Jan i Andrzej (p. Mk 13:3). To, co Jezus powiedział, miało bezpośredniezastosowanie do nich. Pan chciał, aby oni byli przygotowani nasąd owiec i kozłów; to było jasne jak słońce. Jezus nie chciał, aby ktokolwiek z nich znalazł się sam wśród kozłów.Jezus powiedział Piotrowi, Jakubowi, Janowi i Andrzejowi, że pewnego dnia, ludzie ze wszystkich narodów (dosłownie „grupetnicznych” których są tysiące) zbiorą się przed Nim.

Będą podzielone na dwie kategorie, a każda grupa będzie słuchać, jak On mówi o jednej z dwóch rzeczy. Usłyszą Go, jak mówi: Byłem głodny i wy nie nakarmiliście Mnie. Lub usłyszą jak mówi: Byłem spragniony, a daliście Mi pić czy też:Byłem spragniony, a wy nie daliście Mi pić. Albo usłyszą, gdy mówi: Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie, albo Byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie. Znajdują się tam trzy inne kontrastujące ze sobą stwierdzenia, które Jezus uroczyście przekazał Swoim najbliższym uczniom. Na podstawie tych sześciu kryteriów, ci stojący przed Nim będą wrzuceni do ognia wiecznego lub odziedziczą Jego królestwo. Jezus wyraźnie to przekazał, że ci, którzy służą Jemu w tych sześciu dziedzinach rzeczywiście robią to usługując „najmniejszym spośród tych”, którzy należą do Jego rodziny. Takwięc ten wniosek był nieunikniony: Ci, którzy prawdziwie kochają Go wyrażają swoją miłość do Niego przez ofiarną służbę ubogimi cierpiącym członkom Jego ciała.

Duch Święty wtedy zdał mi to pytanie: „Gdyby wszyscy członkowie twojego zgromadzenia umarli dziś i stanęli na sądzie owiec i kozłów, jak wielu byłoby owcami, a jak wielu byłoby kozłami? A bardziej precyzyjnie: w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, jak wielu ludzi w twoim zgromadzeniu dostarczyło jedzenie głodnemu wierzącemu w Chrystusa? Jak wielu dało wodę pragnącemu Chrześcijaninowi? Jak wielu dostarczyło ubrań nagim uczniom Jezusa? Jak wielu otworzyło swoje domy czy udzieliło schronienia dla bezdomnego wierzącego? Jak wielu odwiedziło wierzącego, który jest chory lub uwięziony?” Nagle zdałem sobie sprawę z tego, że moja służba wymagała kolosalnych poprawek.

To było podobne do miecza przenikającego moje serce. Wiedziałem, że większość z mego zgromadzenia znajdowała się w kategorii kozłów i do mnie należało się sporo winy. Nigdy nie mówiłem im o wadze tych rzeczy, które Jezus wymienił w Ewangelii Mateusza 25:31-46. Byliśmy amerykańskimi chrześcijanami, lecz nie biblijnymi. Nasz Jezus istniał, aby raczej nam służyć, niż zrobić z nas sługi. Moja ewangelia wykazywała braki, ona zniekształcała łaskę Bożą. Zdałem sobie sprawę z tego, że chybiałem celu miliony kilometrów, przesiewając komary, a przełykając wielbłądy, budując kościół, lecz nie czyniąc uczniów. Byliśmy daleko od kursu. Gdyby większość z nas pomarła w tamtej chwili, umarlibyśmy jako kozły, przeznaczone na wieczne potępienie. Byłem zawstydzony. Przeszedłem od wiary w to, że jestem skutecznym pastorem, do uświadomienia sobie, że jestem w Bożych oczach nieudacznikiem. Płakałem, wyznawałem, pokutowałem nie tylko w słowie, lecz w uczynkach. Poprosiłem moje zgromadzenie o przebaczenie, obiecałem, że będę od tej chwili będę mężem Bożym. Zadeklarowałem, że od tego dnia będę czynił uczniów, jak nakazał Jezus, ucząc ich, aby byli posłuszni wszystkim Jego przykazaniom. Przyłożyłem rękę do pługa i dzięki łasce Bożej, nie oglądałem się wstecz.

Być może myślisz, że zareagowałem zbyt mocno. Lecz tak nie było, nie w ostateczności. To był tylko początek tego, co mogę opisać jako powstanie z martwych. Od tamtej chwili, całe moje życie i służba zostały radykalnie zmienione i było tak wiele trwałych przebudzeń – od chwili, gdy po prostu uwierzyłem w większość ilość tego, co Jezus wprost powiedział – że wahałbym się powiedzieć większości chrześcijan całą historię,wiedząc, że całkowicie by ją odrzuciliby.

Do dnia dzisiejszego jestem całkowicie oniemiały tym, jak te mroczne Słowa Jezusa znajdujące się w Ewangelii Mateusza 25:31-46 uciekały mojej uwadze przez pierwsze dwa dziesięciolecia mojej służby. Od tego dnia, jestem zdumiony tym, jak wielu wyznających chrześcijaństwo i chrześcijańskich liderów żyje tak, jakby te słowa nie istniały. Lecz one istnieją i każdy, kto je ignoruje z pewnością znajduje się między głupimi ludźmi, którzy nigdy nieżyli. Jezus dał nam na zapas właściwą odpowiedź na test, któryokreśli nasze wieczne przeznaczenie. Przede wszystkim zwróć uwagę na to, że Jezus nie zamierza pytać się owiec i kozłów czy one modliły się modlitwą grzesznika, przyjmując Jezusa jako ich Zbawiciela, czytali swoje Biblie, płacili dziesięciny, brali udział spotkaniach kościoła czy głosowali na kandydatów antyaborcyjnych poglądach. Zwróć również uwagę na to, że, zgodnie z bezbłędnym świadectwem Pana Jezusa Chrystusa, wielu, jeśli nie większość, wyznających chrześcijaństwo to kozły. Dlaczego nie jest to wykrzykiwane z każdej kazalnicy na całym świecie? A jest jeszcze znacznie więcej tego, czemu trzeba stanąć na przeciw. Ci, którzy przeskakują po powierzchni Mat. 25:31-46 mogą przypuszczać, że kozły reprezentują muzułmanów, buddystów, ateistów itd., podczas gdy owce to chrześcijanie. Niemniej,prawda jest taka, że owce i kozły razem reprezentująwszystkich wyznających chrześcijaństwo. Owce to prawdziwi wierzący, których wiara jest żywa wraz z miłością do innych wierzących. Kozły myślą, że są wierzącymi i są zszokowanimyślą, że będą potępieni na wieki. Zapowiedź Jezusa dotycząca sądu owiec i kozłów służy jako ostrzeżenie przed tym, że będą tłumy wyznających chrześcijan, którzy mają taką samą pewność zbawienia, lecz którzy będą oszołomieni, gdy staną przed Nim,gdy ich potępi na wieczne piekło.

Jaki jest na to dowód? Po pierwsze: zastanów się nad kontekstem. Pamiętaj, że Jezus mówił w tym fragmencie do czterech swoich najbliższych uczniów (p. Mk 13:3). Nie było to ewangelizacyjne kazanie dla mieszanego tłumu. Pan najpierw powiedział tym czterem oddanych uczniom przypowieść o niewiernym słudze, co było ostrzeżeniem dla hipokrytów, to jest tych, którzy wyznają, że są tym, czym nie są (p. Mat 24:42-51). Sługa z tej przypowieści był faktycznie sługą w domu swego pana. Nie zaczynałjako niewierny, a raczej stał się niewierny, gdy uwierzył, żejego pan nie wróci szybko. Gdy ów pan wrócił nieoczekiwanie, ten sługa został pochwycony na grzechu i został pocięty na kawałki i przeznaczony do miejsca, gdzie hipokryci będą „płakać i zgrzytać zębami”. Morał tej historii? „Piotrze, Jakubie, Janie i Andrzeju, nie stańcie się niewiernymi sługami, którzy odpadli. Służcie wiernie bez względu na to, jak bardzo opóźnia się Jego powrót. Inaczej nawet wy, nawet najbardziej oddani słudzy znajdziecie się między hipokrytami płaczącymi i zgrzytającymi zębami”. Od samego początku tej przypowieści Jezus dał wyraźnie do zrozumienia, że mówi donich dla ich osobistej korzyści: Czuwajcie  więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie(Mat. 24:42).

Następnie Jezus opowiedział swoim czterem oddanym uczniom przypowieść o dziesięciu pannach (Mat. 25:1-13) i ponownie ta przypowieść nie ma na celu motywowania niewierzących do pokuty i przygotowywania się na powrót Chrystusa. Jest to przypowieść, która ma zachęcić prawdziwych uczniów Jezusa, aby trwali w pogotowiu na Jego powrót. Wszystkie dziesięć były pannami (nie reprezentują niewierzących), wszystkie oczekiwały na oblubieńca (nie reprezentują niewierzących) i początkowo wszystkie były gotowe (nie reprezentują niewierzących). Lecz pięć z nich okazało się ostatecznie nieprzygotowanych i odmówiono im wejścia na ucztę weselną. Morał historii? „Piotrze, Jakubie, Janie i Andrzeju nie stańcie się tacy jak te głupie pięć panien. Trwajcie, oczekując na Mój powrót. Inaczej nawet wy, obecnie najbardziej mi oddani nie zostaniecie wpuszczeni na Moją ucztę weselną”. Jezus ostrzegłich jednym zdaniem konkluzji tej przypowieści: Czuwajcie wiec, bo nie znacie dnia ani godziny (Mat. 25:13). To, co powiedział miało być dla nich z korzyścią. Nie ma przed tym ucieczki, jest to tak oczywiste, że tylko teolodzy mogli to stracić. Następnie Jezus powiedział Swoim czterem uczniom przypowieść o talentach (Mat. 25:14-30). Mężczyzna, który miałsię udać w drogę przywołał swoje sługi i powierzył im pewną ilość talentów. Wszyscy trzej słudzy byli sługami swego pana. Wszystkim zostały powierzone talenty. Ten, który dostał jeden talent nie był mniej sługa niż pozostali dwaj. On nie reprezentuje niewierzących ani trochę bardziej niż ci dwaj mieliby reprezentować niewierzących. Wszyscy trzej reprezentują wierzących. Gdy pan wrócił  odpłacił tym dwóm sługom, którzy byli wierni, lecz ten trzeci nie miał nic do pokazania. Był niewierny, trzymając talent zakopany w ziemi. Jego pan był bardzo rozgniewany, dziwiąc się, czemu ten sługo choćby tylko nie oddał swego talentu do bank, aby zarobić niewielki zysk. Następnie nakazał, aby tego „niewiernego sługę”wrzucono do ciemności zewnętrznej”, gdzie jest „płacz i zgrzytanie zębów. Morał historii? „Piotrze, Jakubie, Janie i Andrzeju, nie stańcie się tacy, jak ten niewierny sługa z jednym talentem. Gdy wrócę, staniecie przede Mną i oczekuję tego, że otrzymam zwrot tego, co wam powierzyłem, nawet jeśli to, co powierzyłem wydaje się małe w porównaniu z tym, co dałem innym. W przeciwnym wypadku będziecie wrzuceni do ciemności zewnętrznych, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębami. Fakt, że Jezus w tych trzech przypowieściach ostrzegał wierzących, w przeciwieństwie do niewierzących, jest tak niewątpliwy, że niektórzy współcześni komentatorzy niesamowicie usiłują przekonać nas, że ta „ciemność zewnętrzna”, o której Jezus mówi w pierwszej i trzeciej przypowieści, jest w rzeczywistości jakimś miejscem znajdującym się na obrzeżach nieba, gdzie niewierni wierzący będą tymczasowo narzekać na utratę swojej zapłaty! Później, jednak, On zmyje ich łzy i przywita ich w Swoim królestwie!

Ostatecznie, po ostrzeżeniu tymi przypowieściami Swych czterech oddanych uczniów, następuje kulminacja Jego prywatnego kazania dla nich, gdy mówi im, że coś, co nie jest przypowieścią, lecz raczej pewnym przyszłym wydarzeniem, na które muszą być przygotowani – właśnie ten sąd, przed ostrzegał ich w poprzednich przypowieściach. Było to Jego zapowiedź sądu owiec i kozłów. A przyczyna, dla której opowiedział im o tym przyszłym poważnym wydarzeniu jest bardzo wyraźna – nie chciał, aby oni (czy ktokolwiek z Jego wyznających uczniów) znalazł się w tym dniu między kozłami. Wszystkie poprzednie teksty, jak też wewnętrzny dowód, pokazują wystarczająco jasno, że sąd nad owcami i kozłami nie jest oddzieleniem chrześcijan od muzułmanów, buddystów, ateistów itd. Jest to sąd wyznających chrześcijaństwo ze wszystkich narodów.

Słowa Jezusa z ew. Mat 25:31-46 miały bezpośredni wpływ na Piotra, Jakuba, Jana i Andrzeja.Oczywiście, istniała taka możliwość, że któregoś dnia oni sami w tragiczny sposób znajdą się między kozłami, jak istniał możliwość, że znajdą się między niewiernymi sługami z pierwszej przypowieści, głupimi pannami z drugiej, czy sługą z jednym talentem, z trzeciej. Gdyby to nie była prawda to Pan nie miałbym potrzeby ich ostrzegać, lecz ostrzegał ich wielokrotnie. Jeśli było to możliwe dla Piotra, Jakuba, Jana i Andrzeja to jest możliwe dla każdego, kto wyznaje, że jest uczniem Chrystusa.

Zwróć uwagę na to, że te kozły będą zdziwione ich potępieniem. Będą nazywaćJezusa „Panem” i pytać Go: Kiedy widzieliśmy cię łaknącym albo pragnącym, albo przychodniem, albo nagim, albo chorym, albo w więzieniu i nie usłużyliśmy ci?
(Mat. 25:44). Wskazuje to na to, że wierzyli, że gdyby Go zobaczyli w takim opłakanym stanie, to z pewnością pomogliby Mu. (Dokładnie tak każdy wyznających chrześcijaństwo pomyśli). Będą myśleli, że Go kochali, lecz Jezus ogłosi im, że gdyby Go kochali, to kochali by Jego cierpiącą rodzinę. Ponownie, sugestia jest taka, że oni wiedzieli o Jego cierpiącej rodzinie, co z trudnością można przypisać większości niechrześcijan.Te kozły miały możliwości, aby wiedzieć i pomóc cierpiącymwierzącym, lecz to nie są „tego rodzaju chrześcijanie”. Nie, to są niewierni słudzy, głupie panny i niewolnicy, którzy zakopują swoje talenty, Kozły.

Pytanie:

Pastorze,  nie ma między mną a tobą żadnej różnicy. Tobie powierzono służbę zgromadzeniu. Jezus ma jakieś zdanie na temat swojego kościoła i służby. Wcześniej czy później, będziesz wiedział jaka jest opinia Jezusa na temat swojego kościoła i służby. Gdyby wszyscy w twoim zgromadzeniu dziś umarli i stanęli przed sądem owiec i kozłów, jak wiele byłoby owiec, a jak wiele kozłów? Jak wielu z nich, ze względu na miłość do Jezusa, robi cokolwiek, aby karmić głodnych wierzących, ubierać nagich wierzących, udzielać schronienia bezdomnym wierzącym czy odwiedzać chorych wierzących i uwięzionych wierzących?Gdybyś ty umarł w tej chwili i stanął przed sądem owiec i kozłów, byłbyś owcą czy kozłem? Jeśli twoją odpowiedzią jest”kozłem” to jesteś kozłem. Lecz ja studiuję Biblie w oryginalnych językach! Nauczam co tydzień z Biblii! Modlę się, daję dziesięcinę. Jestem duchowym liderem! Ludzie szanują mnie jako takiego!” Jest to również świadectwo uczonych w piśmie i faryzeuszy. Oni wszyscy mieli „pewność zbawienia”,lecz teraz są w piekle. „Lecz ja modliłem się modlitwą grzesznika. Modlę się językami! Wypędzam demony!” Używając najbardziej ostrych zwrotów Jezus ostrzegał przed takimi rzeczami, jako dowodem na to, że ktoś odziedziczy życie wieczne.Ostrzegał: W tym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? Lecz Onwtedy odpowie im: „nigdy was nie znałem, idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (Mat. 7:22-23).

„Okradasz ludziz ich pewności!” Tak, podobnie jak Jan Chrzciciel, Jezus, i wszyscy apostołowie (na przykład Łk. 3:8, Mat. 7:22-23, 1 Kor. 6:9; Ef. 5:5-6, Jk. 2:14-17; 2 Ptr. 2:1-22, 1 Jn. 2:4-9; Jud. 1:3-4) i każdy inny kaznodzieja, który kocha Boga i ludzi, okradamludzi z ich fałszywej pewności. Podobnie jak Jan Chrzciciel, Jezus i apostołowie, ja mam nadzieję, że obudzę tych, którzy tkwią w ciemności do prostej, poważnej prawdy, aby mogli pokutować i narodzić się na nowo w rzeczywistości, a nie tylko w doktrynalnej teorii. Pastorzy i kaznodzieje, którzy nie ostrzegają tych,  którzy sądzą, że są owcami, lecz faktycznie działają jak kozły, są pastorami, którzy napełniają serca demonów radością. Są to pastorzy Szatana.


Decyzja.

Jeśli do tej pory pastor łaskotał uszy i mówił ludziom to, co oni chcą słyszeć, to rzeczywiście jest dla niego przerażające myśleć o rzeczywistym mówieniu ludziom prawdy po raz pierwszy. Może go to kosztować „służbę”, co najmniej chwilowo. Tłum ludzi może ruszyć ku drzwiom, zabierając ze sobą pieniądze. Może stracić pracę i swoją wypłatę, lecz drogi pastorze, czy myślisz, że cena, którą zapłacisz mówiąc prawdę będzie mniejsza niż cena, którą ostatecznie zapłacisz dalej grając w grę zwaną obecny kościół? Czy naprawdę wierzysz, że unikniesz piekła, jeśli pomagasz zaludniać piekło? Jeśli idziesz po schodach do swojej świętej platformy i kazalnicy, aby przekazać przesłanie, które ponownie będzie uspokajać zatwardziałych i zwodzić serca tych, którzy są kozłami – zgodnie z objawieniem przekazanym przez Chrystusa w Mat 25:31-46, równie dobrze mógłbyś przyłożyć drabinę do krzyża Jezusa, wspiąć się na górę i splunąć w Jego storturowaną twarz! On cierpiał i umarł, aby doprowadzić ludzi do świętości! Wisiał tam, chwytając oddech, przytrzymywany gwoździami, pokryty krwią, z poranionymi plecami, opluty i wyszydzony przez tych, którzy Go nienawidzili. A to wszystko po to, aby przekazać klucze królestwa niebios, pełną chwały ewangelię, która może uwolnić grzeszników z ich egoizmu przez Swoją pokutną ofiarę. To wszystko po to, aby stworzyć społeczność nowego stworzenia w Chrystusie, w której będą się kochać nawzajem!

A jednak ci kaznodzieje zmieniają jego przesłanie, które On powierzył im po to, aby zdobyli cały świat. Odzierają ją z całej jej rzeczywistej mocy i używają do zwodzenia tych, którzy żyją w ciemności, obiecując im niebo, podczas gdy Jezus obiecał im piekło! Co gorzej, po tym, gdy już zwiedli swoje zgromadzenia do wiary w to, że posiadają to, czego faktycznie nie posiadają, oni po dwakroć ich zwodzą do wiary w to, że nigdy nie mogą stracić tego, czego nie posiadają! Jak tacy kaznodzieje i pastorzy mogą uciec przed wyrokiempiekła? Jak właściwe są do tego słowa Chrystusa: Temu, który nie ma, i to, co sądzi, że ma, zostanie odebrane(Łk. 8:18). „Lecz gdzie możemy znaleźć uczniów Chrystusa, którzy są głodni, spragnieni, nadzy, bezdomni,chorzy czy w więzieniu?” Życie w naszym musującym świecie ze światową resztą elity rzeczywiście zaślepiło nas. Podczas, gdy połowa świata żyje za mniej niż 2 dolary dziennie, czy jest możliwe, że są tam jacyś uczniowie Chrystusa wśród grupy 3 miliardów ludzi? Czy jest możliwe, że niektórzy są głodni, spragnieni, potrzebujący ubrań czy schronienia. Może niektórzy są chorzy od picia wody niezdatnej do tego? Czy nie ma tysięcy tkwiących w wiezieniach za swoją wiarę w krajach, gdzie chrześcijaństwo regularnie napotyka na brutalne prześladowania?

Tragiczne jest to, że większość wyznających chrześcijaństwo żyje w bogatych zachodnich krajach tak, jakby nie byli świadomi cierpień prześladowanego kościoła na całym świecie. Jakże muszą płakać aniołowie! Wyobraź sobie przez chwilkę: wyobraź sobie zachodnich chrześcijan wieszających bożonarodzeniowe światełka na choince, aby obchodzić narodziny Zbawiciela, który ich kocha. Następnie wyobraź sobie chińskich chrześcijan pracujących w więziennych obozach jako niewolnicy za swoją wiarę w Jezusa, zmuszeni do pracy 12 godzin dziennie. Wyobraź sobie, że ci więźniowie bez jakichkolwiek narzędzi, karmieni dwoma małymi miseczkami ryżu dziennie, są bici, jeśli nie wykonają niemożliwej do wykonania normy,… produkowania tysięcy bożonarodzeniowych lampek sprzedawanych w USA i Kanadzie.

Bezdomni są w naszych  własnych miasta pod naszym nosem. Potężne katedry puste przez 4-5 dni w tygodniu i całe rodziny śpiące w samochodach. Biada wam kozły. To się dzieje:

www.thelightsofchristmas.org/christmas/story.html,

www.worldnetdaily.com/index.php?fa=PAGE.view&pageId=61272,

www.crossroad.to/News/Persecution/alert/China.htm


Dlaczego nie ma wrzawy? Dlaczego nie zostało to choćby tylko wspomniane z kazalnicy każdego ewangelicznego kościoła w Zachodnim świecie? JEZUS GNIJE W CHIŃSKICH WIĘZIENIACH, ZMUSZONY DO NIEWOLNICZEJ PRACY, ABYWYPRODUKOWAĆ DLA NAS BOŻONAODZENIOWE LAMPKI! Och, nie ma czasu, żeby się tym martwić,… świąteczna gorączka jest nad nami! Kupić  prezenty, jedzenie, zaliczyć kościelne spotkania – gdzie możemy posłuchać kolejnego kazania o Bożej miłości do nas. Dziś wieczór zawiesimy te lampki na drzewku!

Powinny być dziesiątki tysięcy chrześcijańskich duchownych, którzy skupiają się na usługiwaniu biednym i prześladowanym spośród rodziny Chrystusa na całym świecie. Miliardy dolarów powinno być przelewanych z kieszeni zachodnich chrześcijan i kościołów, aby okazać ich miłość dla Jezusa, przez kochanie Jego ciała. Każdy kościół powinien być zaangażowany od stóp do głów. Zachodni chrześcijanie powinni obejmować cały glob, aby znaleźć takie potrzeby  i zaspokoić je.

Lecznie. Jesteśmy kozłami. Myślimy, że jesteśmy owcami. Z pewnością nie o to chodziło Jezusowi, co powiedział w Mat. 25:31-46, prawda?Podczas, gdy Jezus jest głodny, spragniony, chory, bezdomny i uwieziony dziesiątki tysięcy pastorów, którzy wyznają miłość do Niego, ignorują jego opłakany los, zbierając każdej niedzieli setki milionów dolarów od ludzi, którzy wyznają swoją miłość do Niego, a te miliony dolarów używane sąna to, aby służyć ludziom, którzy dali te dolary, i w większości na rzeczy, na które nie znajdziesz cienia biblijnego poparcia.

Te pieniądze wyciekające z zagrody kozłów są często symboliczną odrobiną, rzuconą w stronę Jezusa, który siedzi jak Łazarz na ulicy, tęskniąc za kruszyną ze stołu bogacza.

Drogi pastorze, czy będziesz pokutował ze mną?

Dlaczego nazywacie mnie Panem, lecz nie czynicie tego, co mówię (Łk. 6:46)

комплексная поисковая раскрутка сайта

Odsłanianie Oblubienicy

Odsłanianie Oblubienicy

Terry Somerville

Drodzy przyjaciele M a m dziś nowe nauczanie, które Pan dał mi w Korei. Może być początkowo trochę trudne do zrozumienia , lecz nagle światło zacznie pojawiać się, a objawienie stanie się całkowicie oczywiste. Ot o dwa przesłania w piśmie , do których będę się zwracał.

1. Zasłona lub przykrycie, które oddziela nas od Boga. Jak zobaczycie zaraz to przykrycie tworzymy sami w sercu i na poziomie świadomości, lecz kończy się to na martwych uczynkach.

2. Religijne obowiązki. Jest to forma zasłony, którą tworzymy w kościele. Wierzymy, że jesteśmy zbawieni z łaski, lecz w życiu z Bogiem osłaniamy się naszymi religijnymi obowiązkami. Wynikiem jest taki kościół, jaki widzimy obecnie.

Bóg objawia Swoją miłość, odsłania Swoją oblubienice i zabiera nas do ze Sobą do Swego Królestwa. Alleluja!

Wiele błogosławieństw
Terry Somerville


ODSŁANIANIE OBLUBIENICY

Człowiek zawsze ukrywa się przed Bogiem, taka jest nasza natura i jest to prawdą nawet w stosunku do większości Chrześcijan. Pomimo tego, że jesteśmy Jego narzeczoną, jesteśmy narzeczoną, która ukrywa się pod zasłoną, tworzoną przez każdego z nas. Wielu pyta 'dlaczego Bóg jest tak odległy?’ On nie jest odległy, to po prostu nasza świadomość nieustannie tworzy ludzkie zakrycia religijnych obowiązków. Martwych Uczynków. To zaś staje się zasłoną na naszym sercu, o której mówi Pismo. Wszystko, cokolwiek wstawimy między siebie, a Boga jest zakryciem lub, inaczej mówiąc, zasłoną.

Gdy chrześcijanie spotykają kochającego Boga, dzieje się coś zdumiewającego: ta zasłona zostaje zdjęta. Często wtedy płaczą i zawodzą gdy ich serca są odsłaniane przed Bożym wzrokiem. Ich bezużyteczne chrześcijańskie uczynki zostają ujawnione! Czują się tak, jakby wszelkie zabezpieczenia zostały usunięte, lecz w rzeczywistości znajdują się pod pełną zasłoną krwi Jezusa. Teraz mogą wejść i brać udział w Królestwie jak nigdy wcześniej.

Co Biblia mówi o tej zasłonie czy przykryciu?

1.
Człowiek zawsze usiłuje ukryć się przed Bogiem

Od początku człowiek usiłował ukryć się przed obecnością Bożą. Tworzył sobie zasłony czy przykrycia, ponieważ jego świadomość mówiła mu, że jest odkryty. Adam i Ewa spletli sobie razem zakrycie z liści, aby ukryć się przed Bożą obecnością.

Wtedy otworzyły się oczy im obojgu i poznali, że są nadzy. Spletli więc liście figowe i zrobili sobie przepaski. A gdy usłyszeli szelest Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie w powiewie dziennym, skrył się Adam z żoną swoją przed Panem Bogiem wśród drzew i ogrodu. I Moj. 3:7,8
Wszystko, cokolwiek umieścimy między nami, a Bogiem, jest przykryciem (jego nagości – przyp.tłum.). Bóg nie potrzebuje, aby człowiek tworzył zasłony między Nim, a sobą. Bóg skonfrontował Adam i Ewę, zabrał ich przykrycia, aby dostarczyć innego – skóry niewinnego zwierzęcia.

I uczynił Pan Bóg Adamowi i jego żonie odzienie ze skóry, i przyodział ich. I Moj. 3:21

Kurs historii Izraela mówi o Bogu ujawniającym ludzkie sposoby i dostarczającym świętych okryć, zamiast tamtych. Bóg dał im Jego Drogę łaski.

2.
Człowiek okrywa swoje serce religijnymi obowiązkami

tak jest po dzień dzisiejszy, ilekroć czyta się Mojżesza, zasłona leży na ich sercu 2 Kor. 3:15

Boże prawo przyszło przez Mojżesza, objawiając grzech i sprawiedliwość, tak aby człowiek mógł zobaczyć, jaki jest i zwrócić się do Pana. Niestety ludzka świadomość powiedziała: „Muszę coś ZROBIĆ, aby Bóg mnie zaakceptował” i człowiek wolał okryć siebie martwymi uczynkami, niż całkowicie ujawnić swoje serce przed Bożym wzrokiem! Jest to zilustrowane w świątyni kapłaństwem i zasłoną przed miejscem najświętszym. Zachowywanie prawa nigdy nie dało człowiekowi sprawiedliwości. Wszystko, cokolwiek człowiek próbuje wstawić między siebie a Boga, włączając w to samo-sprawiedliwość, jest próbą okrycia siebie zasłoną własnej produkcji, lecz Bóg usunął tą zasłonę!


3.
Krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nasze sumienie od martwych uczynków.

O ileż bardziej krew Chrystusa, który pzez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu,.oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu! Hebr. 9:14

Każdy chrześcijanin wie o tym, że krew Jezusa oczyszcza z grzechu, lecz wielu żyje z sumieniem, które służy martwym uczynkom. Nasze sumienie mówi: „Muszę coś zrobić”, żeby żyć jak chrześcijanin: aby zbliżyć się do Boga, żeby przyjąć od Boga, żeby słyszeć Boga, żeby doświadczyć darów Bożych, żyć w wolności itd.,..itd,.. Nasze sumienie wstawia uczynki między nas , a Boga.

Lecz zwróć uwagą na coś niezwykłego, o czym ten wers mówi. Krew Jezusa oczyszcza nasze sumienie od martwych uczynków. Nie tylko grzech jest oczyszczany; zostaje oczyszczana ta potrzeba, aby było między nami, a Bogiem coś, co MY ROBIMY ( martwe uczynki). Tylko wtedy jesteśmy naprawdę wolni do oglądania Pana i służenia żywemu Bogu!

Lecz, gdy sie do Pana nawrócą, zasłona zostaje zdjęta,…. My wszyscy tego, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem (2 Kor . 3:16, 18)

OBLUBIENICA CHRYSTUSA MUSI USUNĄĆ TĄ ZASŁONĘ RELIGIJNYCH OBOWIĄZKÓW , ZANIM BĘDZIE MOGŁA POJĄĆ OBLUBIEŃCA

ZASŁONE RELIGIJNYCY OBOWIĄZKÓW
Zasłona religijnych obowiązków leży na sercu i świadomości większości współczesnych wierzących. To nie jest jej miejsce. Życie wysiłków (robienia sobie drogi dostępu do łaski) musi zostać zastąpiona przez życie w odpocznieniu. Potrzebujemy przebudzenia, które ujawni prawdziwy stan naszych ser i odnowi naszą pierwszą miłość.

Odsłonięty Kościół Czasów Końca będzie posiadał całkowicie inne cechy od tych, które obserwujemy dziś.

1.
Łaska zastąpi legalizm
Dziś normalne jest dla Chrześcijan brać starotestamentowe prawa, uduchawiać je i wierzyć, że uczynki są potrzebne, aby mieć dostęp do Bożej łaski. Na przykład, gdy byłem nowym wierzącym wielu zaczęło postępować według praw o wieprzowinie, jako środka do łaski! („Nie kosztuj, nie dotykaj”). Zbawienie nie było poddawane w wątpliwość, lecz tylko dieta wolna od wieprzowiny sprawiała, że łaska mogła swobodnie przepływać. To nauczanie już minęło, lecz wiele innych takich pomysłów nadal istnieje.

– dokładna dziesięcina jest kluczem do finansowego błogosławieństwa;

– poddanie się człowiekowi (przykrycie/ochrona zwierzchnika) zabezpiecza wierzących;

– rozpoznanie minionych grzechów jest konieczne do pełnej wolności;

– przestrzeganie hebrajskich zwyczajów w pełni uwalnia Boże błogosławieństwo;

– należy się aktywnie przeciwstawiać przekleństwom, bo inaczej całkowicie nas pokonają;

– muszę odkryć 'co jest nie tak’ z moim życiem, aby łaska mogła przepływać;

– jeśli znajdę zgubiony klucz i będę działał na jego podstawie, łaska może przepływać;

– Bóg odpłaca tym, którzy czynią te wszystkie właściwe chrześcijańskie rzeczy !

W kościele czasów ostatecznych łaska całkowicie zastąpi tą formę legalizmu. Życie wierzącego jest życiem w totalnej przychylności i łasce. Nie jesteśmy w stanie dodać niczego do tego, co zrobił Chrystus. Zasłona musi zostać podniesiona z Oblubienicy, aby nie było niczego między nią a Bogiem.

Jeśli z Chrystusem umarliście dla żywiołów świata, to dlaczego poddajecie się takim zakazom, jakbyście w świecie żyli: Nie dotyka, nie kosztuj, nie ruszaj? Przecież to wszystko niszczeje przez samo używanie, a są t o tylko przykazania i nauki ludzkie. Mają one pozór mądrości w obrzędach wymyślonych przez ludzi, w poniżanie samego siebie i w umartwianiu ciała, ale nie mają żadnej wartości, gdy chodzi o opanowanie zmysłów (Kol. 2:20-23)


2.
Miłość zastąpi osąd

Ponieważ polegamy na swoich własnych możliwościach życia dla Boga, przeważa osąd. Mierzymy siebie i innych, aby zobaczyć jak nam idzie. Właśnie teraz kościół jest 'świadomą siebie’ oblubienicą’, zawsze patrzącą na siebie, lecz przyszły kościół będzie patrzył na „doskonałe prawo wolności”- Jezusa i chodził wolności. Paweł chodził w tej wolności i nie osądzał samego siebie. Ufał łasce całkowicie i po prostu chodził z Bogiem. Kościół końca czasów będzie również tak robił.

Lecz co się mnie tyczy, nie ma najmniejszego znaczenia, czy wy mnie sądzić będziecie, czy jakiś inny sąd ludzki, bo nawet ja sam siebie nie sądzę. Albowiem do niczego się nie poczuwam, lecz to mnie jeszcze nie usprawiedliwia, bo tym, który mię sądzi jest Pan
(1 Kor .4:3,4)


3.
Chrystus będzie standardem powodzenia

Obecnie ludzkie powodzenie wydaje się być standardem, według którego mierzony jest chrześcijanin. Bogactwo, sława, wpływy, rozmiary zboru i wiele innych rzeczy stają się standardami chrześcijańskiego życia. Nie zdając sobie z tego sprawy oblubienica Chrystusa stworzyła zasłonę, aby podobać się w oczach ludzkich, a wszystko w nas pracuje na osiągnięcie tego. Lecz odsłonięta oblubienica skupi swój wzrok całkowicie na Nim!

A tak jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej (Kol. 3:1)

4.
Odpocznienie zastąpi wysiłek

Dziś święci są zmęczenie przez wszelkiego rodzaju wysiłki, co znakiem dni ostatecznych (p. Dn 7: 25). Jesteśmy zmęczeni kościołem, religijna aktywnością, zmaganiem o to, aby łaska działała w naszym życiu.

Lecz Kościół Końca Czasów ostatecznie wejdzie do odpocznienia obiecanego przez Boga. W końcu zobaczymy, że wszelkie uczynki są jak „szmata splugawiona” (Iz. 56:6). Oblubienica będzie cieszyć się swoim mężem! Niech zakończy się zmagania, a pojawi się nowe odkrycie tego, co Bóg zrobił!

A tak pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego; Kto bowiem wszedł do odpocznienia jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg od swoich (Hebr. 4:9-11).

Terry Somerville

раскрутка

Nie czekaj na kościół!


Robert Ricciardelli 

email: robert @   vision2advance.com

Nie czekaj na kościół, ty jesteś Kościołem! Ciągle słyszę takie komentarze, jak: „Zapraszaliśmy go do kościoła wiele razy, ale on nie przyjdzie” czy „Jeśli nie możemy ściągnąć ich do kościoła to Pan dotknie ich i będą zbawieni”. Niestety, takie rzeczy można usłyszeć od dojrzałych chrześcijan, którzy znają i kochają Jezusa. Z własnego doświadczenia wiem, że około 90% wierzących było uczonych w taki sposób, bądź doprowadzono ich do tego, aby tak wierzyli. Zgromadzenia świętych powinny być zgromadzeniami świętych, tak, powinniśmy zapraszać niewierzących tam, lecz lepiej najpierw przyprowadzić ich do Jezusa, a potem na zgromadzenie, aby ich tam wyposażać.


Ty jesteś Świątynią

Częściowo problem leży w tym, że nie rozumiemy tego, kim jesteśmy w Nim. Gdy zdamy sobie sprawę z tego, że jesteśmy domem Bożym, to Bóg jest wszędzie, gdziekolwiek my jesteśmy. On jest równie skuteczny we mnie czy to, gdy jestem na szczycie góry, czy na morzu, czy w meczecie, czy na spotkaniu w zorganizowanym kościele. Nie ma wątpliwości, że jest pomnożenie mocy i obecności w Chrystusie, gdy 2, 3 czy 30 jest zebranych w Jego imieniu, lecz Jego moc mieszka w tobie, przez Ducha Świętego przez cały czas. Duch Święty w Bożych ludziach często drzemie poza niedzielą i poza kościelnymi spotkaniami przez sporą część historii chrześcijaństwa. Królestwo Boże tak bardzo chce oddziaływać w każdym aspekcie naszego życia; każdego dnia, każdej minuty, w każdym oddechu, każdym kroku, na każdym miejscu, wkażdej osobie i systemie, we wszystkim, w co się angażujemy.

Musimy mieć umysł Chrystusa, żyjąc życiem Chrystusa w nas. Gdziekolwiek Jezus chodził, było usługiwanie. Kogokolwiek dotknął, tam była służba. Gdy wchodził do budynku to tam odbywała się służba, gdy wychodził z niego, tam była służba. Gdy modlił się to była służba, gdy bawił się to była służba. Gdy oddawał cześć to była służba, gdy kochał bezwarunkowo to była służba. Jego życie było służbą od chwili, gdy wstawał, aż do momentu, gdy kończył się dzień i tak samo musi być z naszym życiem.


Raczej transformacja niż Reformacja

Większość z nas jest wdzięczna za reformację. Czy reformacja jest odpowiedzią? Musimy przyjrzeć się bliżej reformacji i zobaczyć, co rzeczywiście zostało zreformowane. Usłyszałem kiedyś powiedzenie: „Luter uwolnił mnie, a potem stał się moim strażnikiem”.

Wszyscy jesteśmy wdzięczni za Reformację i wielu katolików również, ponieważ popchnęła nas ona bliżej do Królestwa Bożego. Luter mówił o powszechnym kapłaństwie wierzących, a jednak ciągle to „mężczyźni w szatach”  usługiwali. Służba dalej była postrzegana jako coś, co dobywa się w budynkach. Formalne szkolenie i ordynacja były wymagane, aby zaangażować się w kapłańską służbę. Nawet dziś słyszymy o tym, że często głosi się kapłaństwo wszystkich wierzących, lecz w praktyce rzadko to widzimy.

Wszyscy jesteśmy wdzięczni i nadal będziemy wdzięczni za wszystkie zgromadzenia w imieniu Jezusa. Wszyscy korzystamy z nich i doprowadziło nas to do tego, co mamy dziś. W samym środku denominacyjnej budowy kościoła, wśród wielu systemów wiary i religii, nawet te najlepsze z nich, są co najmniej nieodpowiednie. Są nieodpowiednie, ponieważ są one w stanie tylko przekazywać Jezusa, który jako jedyny może przemienić serca ludzi. Gdy przemienione serca wejdą w nabytą krwią rzeczywistość Królestwa, wtedy zaczniemy widzieć naród królów i kapłanów zaangażowanych w tym świecie.
Obj. 5:10 uczyniłeś z nich dla Boga naszego naród królewski i kapłanów, i będą królować na ziemi. 

 
Oczekuj Bożych chwil właśnie tu, gdzie jesteś

Przemieniona osobowość królestwa nie jest związana przez systemu, ponieważ nie należy do tego systemu. Może być w systemie, który przybiera postać chrześcijańskich organizacji, rodzin, korporacji, rządów, kultury itp, lecz jest tylko w systemie, lecz jest Z Królestwa. Życie czy śmierć, powodzenie czy upadek przybierają zupełnie innych znaczeń dla tych, którzy są pochłonięci i zapaleni Chrystusem, i umocnieni dla Jego Królewskiej chwały.

Gdy biznesmen lub bizneswomen zostaną „spacyfikowani przez królestwo” (dosł. „Kingdomized”), wstają codziennie zafascynowani tym, co też Pan ma dla nich na ten dzień. Zaczynają chodzić i pływać w Jego obecności „Teraz” przez cały dzień. Zaczynają słyszeć to, co Ojciec słyszy i zaczynają wiedzieć to, co Ojciec widzi, bez względu na to, co słyszą i widzą naturalnymi zmysłami. Gdy idą na spotkanie, oczekują tego, że Jego obecność rozbije ściany i doprowadzi do Boskiego wglądu. Gdy spotykają się z potencjalną biznesową transakcją, oczekują Boskiej przychylności. Gdy natrafiają na wrogość, zdają sobie sprawę z tego, że ta osoba jest zraniona i potrzebuje właściwego słowa, uzdrowienia a nade wszystko miłości.

Gdy jadą przez swoje sąsiedztwo, modlą się o swoich sąsiadów i proszą Pana, aby Jego pragnienia i Jego miłość dosięgły ich. Bóg zaczyna otwierać możliwości dotykania tych wokół nich, a ponieważ wielu z nich nigdy nie widziało Jezusa przekazywanego w takiej miłości i akceptacji, pragnąiść za tymi królewskimi kapłanami.

Oni pragną relacji i chcą wiedzieć: „Czym jest miłość? Nigdy nie widziałem tego u chrześcijanina. Oni zwykle mi głoszą kazania i mówią, że nie jestem dobry, lecz ten tutaj jest jakiś inny. Co to jest takiego, co odczuwam od niego?”.

 
Idź więc i kochaj

W naszym życiu chodzi o kochanie Boga i kochanie innych w codziennym życiu; w naszych domach, w naszym biznesie, w naszych wspólnych zgromadzeniach. Nie czekaj na to, że ten wspólny, zbiorowy czas będzie wpływał na ludzkie życie, ty jesteś gotowym instrumentem już teraz jeśli tylko Duch Święty jest w tobie. On zawsze jest gotowy do przekazania Swej miłości i miłosierdzia przez ciebie. Bądź gotów, bądź otwarty i bądź posłuszny, aby przekazać Jego miłość i Jego dotknięcie wszędzie, gdziekolwiek idziesz. Nie przejmuj się rozmowami o rozdziałach i wersetach, oni już i tak uważają, że jesteśmy stuknięci, wierząc w niewidzialnego Boga, który posłał Swego Syna na śmierć. To jest tylko moje własne zdanie, lecz proszę nie dolewaj im jeszcze olejuodrzucenia, mówiąc pięćsetletnim językiem!*) Mówi prosto z serca, żyj ewangelią miłości i bądź ewangelią dla świata. To musi być autentycznei musi być zrodzone z miłości.

Królestwo Boże jest relacyjne – nadnaturalnie relacyjne, tak więc obserwuj ludzi, z którymi Pan cię łączy. Większość konwersacji odbywa się dzięki relacjom. Nie musisz zapraszać ich do kościoła na usługę, ty jesteś sługą. Nie musisz czuć się przynaglany do poprowadzenia ich w jakiejś formie modlitwy, przede wszystkim kochaj ich, bądź prawdziwy i obserwuj jak Miłość prowadzi ich do poznania Tego, którego ty znasz. Gdy Jezus już raz ich uwolni, możesz zaprosić na zgromadzenie, szkolenie, zbiorowe uwielbienie, aby wzrastali i poznawali się z innymi. Staną się częścią Królewskiej rodziny i będą mieli okazję, aby rozszerzać to Królestwo na innych ludzi.

Jego obecność jest w tobie, pragnąc wpłynąć na każde rozsądzanie. Obserwuj, jak oporne bramy wyłamują się, gdy ty przynosisz Jego obecność i swoją wiarę, aby napędzić wpływy królestwa. Oczekuj objawienia, oczekuj wszczepienia, oczekuj cudów wszędzie, gdziekolwiek się pojawisz. Wizje i sny staną się regularną rzeczywistością Królewskiego życia a to, co kiedyś było  możliwe, teraz staje się prawdopodobne, wszystko to zaś na chwałę naszego Króla.

Jakież wspaniałe Królestwa, jakiż wspaniały Bóg!

– – – – –
*) Aluzja autora do często używanego przez chrześcijan w anglojęzycznych krajach języka zaczerpniętego z tzw. Biblii Króla Jakuba wydanej po raz pierwszy w 1611 roku.

раскрутка

Więcej, Panie

Więcej, Panie.
Musi być coś więcej!


Curry R. Blake

Jednym ze znaków charakterystycznych „ruchu przebudzeniowego” czy”obozu przebudzenia” jest to, że powinniśmy być głodni, spragnieni i „zdesperowani” obecności Bożej. Większość „przebudzeniowych nabożeństw” jest „osądzana” według tego jak wielu ludzi woła nazbyt dobrze znane: „Więcej, Panie”. Patrzymy na tych ludzi, jako na „duchowych” w zależności od tego ja wiele razy powtarzają, to, że są głodni i spragnieni Boga. W tym artykule z pewnością rozzłoszczę niektórych. Tak, jeśli trzeba, niech tak będzie. Wielu z was brało już udział w wykładach naszej Divine Healing Technician Training Schools (Szkoły Techników Bożego Uzdrawiania) i już wiecie do czego zmierzam. W końcu macie teraz to na piśmie wraz z opartymi na Piśmie podstawami moich komentarzy.

Zacznijmy więc od standardowego stereotypu: „Panie, jestem tak spragniony(a)”, „Panie, jestem tak głodny(a)”.

Jn 6:28-35
Rzekli więc do niego: Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże? Odpowiedział Jezus i rzekł im: To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał. Rzekli tedy do niego: Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieło wykonujesz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli. Wtedy rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot. Wtedy rzekli do niego: Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.

Tak więc, zanim w ogóle zaczniemy, już wiemy, że chrześcijanie mówiący, że są głodni czy spragnieni, nie są w porządku. „Lecz – możesz powiedzieć – czy nie powinniśmy być głodni i spragnieni sprawiedliwości”. Tak i nie. Tak, jako grzesznik powinieneś pragnąć sprawiedliwości (co jest częścią nowego narodzenia).


Mat 5:6

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Większość chrześcijan zapomina o tej część wersu, która mówi, że będziesz napełniony. Oczywiście, gdy jesteś napełniony, to już dalej nie pragniesz i nie łakniesz. Jesteś usatysfakcjonowany. Czy jest jakiś chrześcijanin, którzy może powiedzieć, że Jezus nie zadowala go? A jednak, jest to jedna z rzeczy, które mówimy bardzo często, gdy wypowiadamy te słowa do Niego czy mowie, czy w pieśniach. Czytaj to, co powiedział Jezus


Jn 4:13-14:13

Odpowiedział jej Jezus, mówiąc: Każdy, kto pije tę wodę, znowu pragnąć będzie; Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu.

Zwróć ponownie uwagę na to, że Jezus podkreśla tutaj iż woda, którą On daje, jest wiecznym zaspokojeniem. Zauważ również, że „woda” mówi tutaj o Duchu Świętym i tym, że jest ona „życiem wiecznym”. Jest to bezpośrednie odniesienie do Nowego Narodzenia. Widzimy, że gdy już zostanie ci dane to „życie wieczne” otrzymujesz również ” obfitość łaski i daru usprawiedliwienia„. Tak więc ponownie widzimy, że otrzymujemy to, czego, jak się nam mówi, powinniśmy pragnąć i łaknąć (jako grzesznicy), a czego, gdy już otrzymamy, NIGDY więcej nie będziemy pragnąć.


Rzm 5:17

Albowiem jeśli przez upadek jednego człowieka śmierć zapanowała przez jednego, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru usprawiedliwienia, królować będą w życiu przez jednego, Jezusa Chrystusa.

Cóż więc to oznacza? Czy powinniśmy „pragnąć i łaknąć”, a jeśli tak, to czego? Po pierwsze: pozwólcie mi powiedzieć, że nie jest to tylko spór o słowa. Sięga to do samego serca naszej relacji z Bogiem. Gdyby to całe wołanie i błaganie (co robimy, aby pokazać nasze pragnienie i głód) działało, to powinniśmy dostrzegać różnicę między kościołem, a światem, tymczasem niczego to nie zmienia. To tylko uspokaja nasze sumienie i sprawia, że „czujemy” się duchowi, aż do czasu, gdy zejdziemy się razem i robimy to ponownie. Musimy złamać tą postawę. Widzimy to wszędzie w kościele na całym świecie. Ciągle słyszymy o tym, jak „Bóg ma uwolnić,… ” i jak „Bóg jest bliski wielkiego wylania,…” lecz nigdy nie widzimy, aby to się działo. Zamiast tego, ostatni brak wypełnienia „proroczego słowa” zostaje zapomniany, gdy najnowsze „słowo” przychodzi z obietnicami jeszcze większego i jeszcze potężniejszego wylania, przebudzenia itd. Być może musimy „powstać/zbudzić się” (hm.., jest rzeczywiście takie nowotestamentowe słowo). Nigdzie w Nowym Testamencie nie mówi się nam, abyśmy prosili Boga o wylanie, przebudzenie, czy cokolwiek innego, natomiast mówi się nam przez Ducha Świętego, przez Pawła, abyśmy „powstali do sprawiedliwości”. Aby powstać do tego nowego życie, które już zostało nam dane i zacząć chodzić w nim (sprawiedliwości) i rzeczywiście zacząć panować teraz i tutaj przez to biologiczne życie, które Bóg nam dał. Przeczytaj to wszystko w 5 rozdziale Listu do Rzymian, aby uchwycić pełny obraz:


Rzm 13:11

A to czyńcie, wiedząc, że już czas, że już nadeszła pora, abyście się snu obudzili, albowiem teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedy uwierzyliśmy.

1 Kor. 15:34
Opamiętajcie się nareszcie i nie grzeszcie; albowiem niektórzy nie znają Boga; dla zawstydzenia waszego to mówię.

Ef. 5:14
Wszystko bowiem, co się ujawnia, jest światłem. Dlatego powiedziano: Obudź się, który śpisz, I powstań z martwych, A zajaśnieje ci Chrystus.

 Te wszystkie wersy mówią ci, że chrześcijanin, ma coś zrobić, powstać do sprawiedliwości i przestać grzeszyć. Nigdzie nie mówi nam, że mamy błagać Boga (jak prorocy Baala). Kościół nie poszedł w stronę wiary w to, co Bóg osiągnął dla nas przez Jezusa. Pokazuje to, że kościół nadal wierzy w kalwińską doktrynę o absolutnym przeznaczeniu (predestynacji). Działamy tak, jakbyśmy musieli przekonywać Boga, aby zrobił to, co powiedzia , że my powinniśmy robić. Staramy się go namówić, aby coś zrobił, podczas gdy On powiedział, że to my mamy coś zrobić. Gdybyśmy kiedykolwiek uchwycili prawdę o sprawiedliwości, o nowym stworzeniu, o fakcie, że Bóg dał nam Ducha Świętego po to, abyśmy wykonali Jego wolę na ziemi, spędzilibyśmy z Bogiem dziękując mu za tą rzeczywistość, po czym wstalibyśmy i poszli na zewnątrz, do świata i przekazali moc Bożą, aby uwolnić ludzi.

Naszym problemem jest to, że chcemy bardziej świętować urodziny niż żyć życiem, które te narodziny dają. Wydaje nam się, że nabożeństwa kościelne są tym, czego Bóg od nas oczekuje, zamiast zrozumieć, że to nasza służba (ludzkości i zatem Bogu) jest Jego pragnieniem. Kościół myśli, że jeśli dalej będzie robił to, co robi, to otrzyma to, czego chce, zamiast zdać sobie sprawę z tego, że to czego chce, dostaje się chodząc i czyniąc dobrze wszystkim uciśnionym przez diabła. Czy nie powinniśmy pragnąć Boga i Bożych rzeczy? Oczywiście, powinniśmy. Fakt, że chcemy zrobić coś dla Boga dowodzi, że mamy pragnienie, o które wołamy. Fakt, że troszczymy się o zgubionych, chorych i cierpiących, wskazuje na to, że mamy Boże serce dla nich. Teraz więc czas na to, aby powstać, wierzyć Bogu i zrobić coś z tym pragnieniem, zamiast siedzieć i wołać o pragnienie. Większość chrześcijan nadal jest tylko słuchaczami Słowa Bożego, a nie wykonawcami. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że faktyczną przyczyną tego, iż większość chce zamienić nabożeństwo, na którym ludzie uczą się Słowa Bożego, aby je czynili, w nabożeństwo poszukiwania jest taka, że gdy poszukiwania się skończą, mogą oni iść swoją drogą i nie muszą już nic więcej robić. Nabożeństwo skończone.

Gdy chrześcijanie stoją wołając: „Musi być więcej, Panie”, to nie słyszą tego, że On odpowiada: „Tak jest, i jest to robienie tego, czego się nauczyliście”. Dochodzi do takiego momentu, w którym chrześcijanin przestaje wzrastać, lecz nadal się uczy. Gdy poznanie przerasta uczynki – posłuszeństwo Słowu Bożemu – jesteś odstępcą. Większość chrześcijan dawno już przestała wzrastać i po prostu uczy się nigdy nie dochodząc do poznania prawdy. A jaka jest prawda? Prawda jest taka, że musisz zacząć robić to, czego się nauczyłeś. Kościół, niestety, jest ciągle co najmniej100 lat za miejscem, w którym powinien być. Powinniśmy chodzić w Pawłowym objawieniu, nie dyskutując nad tym, czy ktoś może mieć tylko jeden dar Ducha czy wszystkie dziewięć, czy czternaście, czy o ile chcesz się sprzeczać. Powstań i zajmij się kochaniem ludzi z mocą Bożą.


Musi być więcej

Tak więc wskazałem szczegółowo na podstawie Pism, dlaczego współczesna praktyka wołania i błagania Boga jest niewłaściwa. Teraz pójdziemy nieco głębiej zadając oczywiste pytania (i udzielając odpowiedzi), które pojawiają się, gdy chrześcijanie ślepo idą za tą współczesną modą. Za każdym razem, gdy idę do kościoła, jest tam ktoś wołający „Więcej, Panie”, lecz jakkolwiek jest to złe i jak jest to wyraźny przykład złego nauczania i braku duchowego wzrostu, równie zły jest inny powszechny zwrot, który słyszę: „Musi być więcej”. Po pierwsze, pozwólcie, że powiem, zawsze powinniśmy pragnąc duchowego wzrostu, lecz zbyt często zastępujemy pustym działaniem (jak wołanie, błagania) to, co jest wymagane przez Słowo Boże. Stale chodzimy na „ożywiające wyścigi” nigdy nie biorąc w nich udziału. Nie niszczę ludzi wołających do Boga, piszę to, aby ludzie przestali podejmować nieskuteczne akcje i zaczęli robić to, co działa. Jezus powiedział o tym, że ludzie „czcili Go ustami na próżno”.


Matt 15:7-9

Obłudnicy! Dobrze prorokował o was Izajasz w słowach: Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie. Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi.


Czytamy też o słowach Jezusa, mówiącego o tym, aby nie stosować bezużytecznych powtórzeń.

Mat 6:7-8
A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie;albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani. Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie.

(Widać to w innym polskim tłumaczeniu – przyp. tłum.)

7. A modląc się, nie używajcie pustych powtórzeń jak będący znarodów; bowiem oni mniemają, że dla swego wielomówstwa zostaną  wysłuchani…. (Nowa Biblia Gdańska)

A jednak dokładnie to robimy? Błagamy Boga, aby nas „przebudził”. Jak ktokolwiek z Duchem Chrystusowym może nawet myśleć o tym, że jest „martwy”? Nie potrzebujesz być zbudzony, lecz masz być posłuszny i zacząć robić to, co jest oczywiste, że nie robisz. Właśnie z tego powodu stale tkwisz w miejscu, wołając. To dlatego, że wiesz o tym, że gdy przestaniesz błagać Boga, nie pozostanie ci nic innego, jak tylko iść i robić to, co On już powiedział, żeby robić. Gdybyś kiedykolwiek, choć jeden raz, uwierzył, że Bóg słyszy twoje wołanie i odpowiada ci na twoje wołanie, to zająłbyś się robieniem tego, co Biblia mówi, aby robić. Za każdym razem, gdy wracasz do postawy błagania, nazywasz Boga kłamcą, mówisz, że On nie usłyszał cię i że On nie odpowiedział ci. Największym problemem tej sytuacji jest fakt, że wcale nie potrzebujesz więcej. Nie potrzebujesz więcej Boga. My mówimy tutaj o Bogu. ON jest osobą, nie możesz mieć mniej lub więcej osoby. Masz całego Boga, jakiego potrzebujesz. On dał już ci Siebie, jesteś w Nim zupełny. Poczytaj następujące fragmenty Pisma i spróbuj znaleźć miejsce, które prowadzi nas do wołania: „Więcej, Panie”.


Kol 2:6-10

Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie, Wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie. Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie; Gdyż w nim mieszka cieleśnie cała pełnia boskości I macie pełnię w nim; On jest głową wszelkiej nadziemskiej władzy i zwierzchności,

Widzisz, nie ma więcej Boga czy więcej mocy, czy czegokolwiek innego. W rzeczywistości,wszystko, czego potrzebujesz to mniej ciebie. Jedynym sposobem na to, aby było mniej ciebie jest uznać siebie martwym, co oznacza, że nie zastanawiasz się już więcej nad tym, co możesz zrobić, ani nawet nie myślisz o tym, do czego jesteś zdolny. Ignorujesz wszystko, co dotyczy ciebie i polegasz na Jego sile i Jego mocy do osiągnięcia Jego woli. To jest przejście z cielesności ku duchowości. TO wtedy stajesz się wykonawcą Słowa, a nie tylko słuchaczem.

Zakończę w ten sposób: Jak chrześcijanin może szczerze spojrzeć na Boga i powiedzieć Mu, że Pan nie dał wystarczająco dużo, aby go zaspokoić, czy nie dał mu na tyle, aby wykonać pracę, którą mu Pan nakazał wykonać? Jak śmiesz? To zdumiewające, jak religia potrafi oślepić człowieka. Jeździli ze mną ludzie, ponieważ chcieli „zobaczyć cuda”. Ci sami ludzie byli na nabożeństwach i w sytuacjach, gdzie chorzy wstawali z foteli inwalidzkich całkowicie uzdrowieni, widzieli jak ludzie budzili się ze śpiączki, gdy tam byliśmy, a jednak przy dwóch różnych okazjach potrafili powiedzieć, że są zniechęceni, ponieważ nic nie widzieli.


Trzeba dodać, że nie wyjeżdżali już ze mną więcej. To są ci, którzyteraz czytając to raczej wściekają się na mnie niż osądzają to, co mówię, zgodnie z Pismem.

Powtórzę: odpowiedzią na tą sytuację nie jest: „Więcej, Panie” lecz „Mniej, Panie”. Mniej nas, aby więcej Jego mogło być widać przez nas. Kiedywięc następnym razem ktoś powie: „Musi być więcej”, spójrz na niegoi powiedz: „Jest znacznie więcej, a to jest to wszystko, czego nie chceszrobić”. Lecz przestań działać tak, jakby Bóg miał coś jeszcze do dania.Jeszcze nie zrobiłeś tego wszystkiego, co powinieneś był zrobić. A dopóki tego nie zrobisz, nie proś o więcej.

комплексная поисковая оптимизация сайтов

Duch choroby_02


Todd Bentley [edycja Kathy Thorne]



CZĘŚĆ DRUGA


Dla Boga porządek ma ogromną wagę i przynosi mu wielką przyjemność, gdy badamy jakąś sprawę, aby odkryć rozległe komplikacje i boski porządek w Jego królestwie. Wszystko w piękny sposób wiąże się a im głębiej chodzi z Bogiem tym więcej nam objawia. Pan zabierze nas tak daleko, jak daleko chcemy iść!



BOŻA SUWERENNEOŚĆ RZĄDZI WSZYSTKIM

Podobnie jak w przypadku Bożego królestwa, gdzie jest pewna struktura, przeciwnik dusz naszych również działa w pewnym porządku. Jego planem jest, aby kraść, zarzynać i niszczyć ciebie i mnie (J. 10:10). Oczywiście, Boża suwerenność rządzi wszelkimi próbami, planami czy systemami wroga (Ps. 103:19). W tej sprawie Boże słowo ujawnia, że są zwierzchności, moce i duchowe siły ciemności w okręgach niebieskich, lecz Pan dał nam strategię pokonywania tych ciemności (Ef. 6:12-18). Tak więc, chciałbym dać nieco światła na demoniczne podstępy wroga.
Przypomnij sobie to, jak w poprzednim odcinku mówiłem o tym, że duch choroby jest powiązany ze zwierzchnością. Jest cały zorganizowany demoniczny świat, który działa w dzień i w nocy, aby kościół był chory, uderza ciała rakiem, chronicznym bólem, artretyzmem i wiele więcej. Tak więc dziś, chcę przekazać dodatkowe informacje na temat zwierzchności, z którymi ten duch choroby jest powiązany. Nazywa się to: Zdrowie i Medycyna i jest czwarty w pięciostopniowej hierarchii czy demonicznej rzeczywistości, rzeczywistości, która, jak wierzę, zalicza się do zwierzchności, z którymi się stykamy. [Pierwsza: Demony wojenne; druga: chciwość; trzecia: duch religijny; czwarta: zdrowie i Medycyna; Piąta: duch perwersji.]


Ponieważ widziałem ducha choroby manifestującego się jako duch głuchy i niemy, jestem przekonany, że manifestuje się również jako inne duchy, na przykład duch ociężałości czy jeszcze coś innego. Dla łatwiejszego zrozumienia ważne jest zauważyć, że duch głuchy/niemy i duch ociężałości powoduje pewne określone choroby. Na przykład duch głuchy/niemy powoduje padaczkę i inne umysłowe zaburzenia, a duch ociężałości wywołuje depresję i poczucie otępienia, ospałości.
Podsumowując, widzimy postęp wpływu i mocy zaczynając od góry zwierzchności: zdrowie i medycyna; następnie duch choroby; po nim manifestacje ducha choroby jako ducha głuchego/niemego i ducha ociężałości. Te dwa ostatnie duchy dotykają ludzi chorobami, schorzeniami, które mają swoje medyczne nazwy.
Aby walczyć z tym szturmem Bóg zamierza otworzyć nasze oczy, w tej godzinie, na tą rzeczywistość nadnaturalnego świata w znacznie większy sposób, ponieważ potrzebujemy rozeznania. Fakt, że potrzebujemy umiejętności rozeznawania poruszenia Ducha Świętego i rozeznawania dobra i zła.



DUCH GŁCHY I NIEMY


Zanim przejdziemy do ducha ociężałości, zwróćmy się do Słowa Bożego z zamiarem wyjaśnienia niektórych taktyk ducha głuchego i niemego.
W Biblii mamy zapisane wydarzenie mówiące o chłopcu, który cierpiał na symptomy dziś wiązane z epilepsją. Miał konwulsje, padał na ziemię, toczył pianę z ust (Mk 9:20). Biblia mówi dalej (26 i 26):
A Jezus, widząc, że tłum się zbiega, zgromił ducha nieczystego i rzekł mu: Duchu niemy i głuchy!
Nakazuję ci: Wyjdź z niego i już nigdy do niego nie wracaj. I krzyknął, i szarpnął nim gwałtownie, po czym wyszedł; ….

Inna relacja z tego wydarzenia znajduje się w Ewangelii wg. Mateusza w rozdziale 7. Różne tłumaczenia podają, że chłopiec był „lunatykiem”, „rozmarzonym” miał „ataki” czy był „epileptykiem” (w. 15) oraz, że był „niemy” (Mk 9:17). Chłopiec nie mógł mówić i Jezus nazwał ducha według tego czym on był, duch choroby manifestujący się jako głuchy i niemy –
Duchu głuchy i niemy, nakazuję ci: wyjdź z niego i nigdy do niego nie wracaj.


Podobnie we współczesnych czasach mamy przykłady uwolnienia od ducha głuchego i niemego. Modliłem się o chłopca, który nie umiał czytać, mając 8 lat; lekarze stwierdzili, że ma dysleksję. Po włożeniu na niego rąk i wyrzucenia ducha głuchego i ślepego, został uzdrowiony. Dowiedzieliśmy się później, że otrzymał nadnaturalną umiejętność czytania!
Po raz kolejny więc widzimy jak ważne jest objawienie i rozeznanie demonicznej działalności, ponieważ zidentyfikowanie demonicznego ducha i przejęcie autorytetu wypuszcza więźniów na wolność.

[Patrz: Duch choroby_01]


Przyjrzymy się teraz duchowi ociężałości.



DUCH OCIĘŻAŁOŚCI

Na jedno z naszych zgromadzeń przyszła kobieta, która kiedyś prowadziła uwielbienie, lecz teraz nie mogła już śpiewać dlatego, że coś stało się z jej głosem. Była w depresji, bez motywacji, inspiracji do modlitwy i czytania Biblii czy czegokolwiek ? zniechęcona, uciśniona, z ciężkim duchem. Podeszła do przodu i chciała, abym się o nią modlił. Właśnie, gdy miałem to zrobić przyszedł mi na myśl werset i zacząłem myśleć (prawdopodobnie jakaś wersja tlum. Iz. 61:3) : szata radości zamiast ciężkiego ducha
Jak tylko zacząłem wkładać na nią ręce, zaczął działać dar rozeznania duchów. Zobaczyłem wielką czarną małpę siedzącą na jej prawym ramieniu. Wymiotowała ona do jej ucha: plotkę, obmowę, krytycyzm, osąd i potępienie. Powiedziałem: „Boże, co ta małpa robi na jej ramieniu?” Pan powiedział: „Ona ją nosi wszędzie”. Powiedziałem: „Panie, co chcesz, abym z nim zrobił?” Natychmiast usłyszałem jak Pan mówi: „Zrzuć małpę z jej pleców!” Tak więc, zakończyłem to i zrobiłem BAM! Dostała! Taka była moja metoda uwolnienia w tym szczególnym przypadku. „Małpa” stoczyła się z niej i… znikła.
To był duch ociężałości.
Ze spoczywającym jeszcze na mnie namaszczeniu spojrzałem na tą kobietę i prorokowałem: „Będziesz śpiewać a twój głos zostanie uzdrowiony. Oto nadchodzi nowy dzień”. Coś wewnątrz niej było takiego: no, nie wiem. Oczywiście, powątpiewała. Odczułem więc prowadzenie Pana, aby podkreślić to jeszcze raz: „Zobaczysz to! Widzę błękitnego ptaka, widzę śpiewającego ptaka! Będziesz śpiewać, Niebo jest czyste i jest słoneczny dzień (w naturalnej i duchowej rzeczywistości); wstaje nowy dzień”.
Później dowiedziałem się, że wstała następnego rana i jeszcze leżąc w łóżku usłyszała jakiś dźwięk. Okno było otwarte i był tam mały niebieski ptaszek śpiewający na parapecie jej okna. Wstała, rozejrzała, było słonecznie; spojrzała na niebo, było czyste. I odtąd takie było jej życie!


…bym rozweselił płaczących na Syjonie>, abym im wieniec dał zamiast popiołu, olejek radości zamiast szaty smutku, pieśń chwały zamiast przygnębienia na duchu. Nazwą ich terebintami sprawiedliwości, szczepem Pana dla Jego rozsławienia

(Iz. 61:3 BT).


Duch ociężałości może się manifestować w inny sposób, gdy ludzie w kościele są otumanieni i śpiący. W rzeczywistości ten duch jest bardzo aktywny w amerykańskim kościele. Widziałem go nad całymi zgromadzeniami; ludzie ziewający przez całą usługę. Wygląda to tak, że za każdym razem, gdy czytasz Biblię zasypiasz, czy za każdym razem, gdy zaczynasz się modlić jesteś zmęczony i zamiast tego oglądasz telewizję. Za każdym razem, gdy naciskasz jest jakaś duchowa przykrywa nad twoją głową i jakbyś myślał: Co jest nie tak ze mną, Boże. Chcę pragnąć, chcę ognia, chcę modlitwy, chcę czytać Biblię. Czy może być duch ociężałości z tobą?


Przyjaciele, podobnie jak istnieje strategia Boża, aby pokonać ducha głuchego i niemego [przez zwracanie się do niego i wypędzenie go], tak jest i strategia do pozbycia się ducha ociężałości. Oto jak. Jedyne co może złamać tego ducha to „szata chwały”. Jeśli nie uwielbiasz, nie uwolnisz się od niego, lecz jeśli jesteś pod jego działaniem nie pragniesz uwielbiać, ponieważ wszystko jest takie zamglone!
Czasami – skoro świat jest cały pochłonięty w ciemności, wszystko jest nudne, wszystko bezbarwne – chrześcijanie zachowują się tak: słuchają przesłania: „Bóg chce cię błogosławić”, lecz tak naprawdę go nie słyszą. Słuchają: „Dziś jest nowy dzień dla ciebie”, lecz oni nawet się nie poruszą. Głosi się: „Wstań i wznieś swój głos!” – a ci siedzą jak kłody.
Niemniej, zupełnie inaczej jest w Azji. Gdy głosiłem tam powiedziałem: „Kto chce namaszczenia?” to tysiące młodych ludzi wstało i przybiegło do przodu.
Nawet nie wezwałem do podejścia; oni nie mogli się doczekać. Powiedziałem tylko: „Kto chce namaszczenia?” BUUUUM! Ludzie zaczęli biec do przodu. Wszędzie było ich pełno. Lecz w Ameryce chrześcijanie myślą: Nie chce wstawać, ktoś może mnie zobaczyć.


Duch ociężałości powoduje, że wszystko jest tak przytępione że nawet nie wiesz, że jesteś pod jego wpływem. Dostajemy się pod jego działanie w duchowym klimacie istniejącym nad miastami czy kościołami. Kiedy jednak odejdzie, wieko spada. Duchowo idziemy w górę, wersy z Biblii zaczynają wyskakiwać do nas ze stron, wszystko nabiera nadziei i żyje ponownie, wiara staje się żywa i ożywa na nowo wizja.
Gdzie nie ma wizji, lud się rozprzęga (Przyp. 29:18), ludzie stają się leniwi, nie można ich ruszyć, lecz gdy ten duch odejdzie, ożywają! Wiara staje się żywa! Służba ożywa!
Tak więc, nawet jeśli wszystko w toie sprzeciwia się ubraniu szaty chwały, podejmij decyzję, aby sprzeciwić się pokuszeniu niewzruszonego trwania. Wołaj do Boga o pomoc. Bądź wewnętrznie zdeterminowany, aby uchwycić się Boga i wielbić Go. Przeczytaj wszystkie psalmy, które chwalą i wielbią Boga! Włóż swoją ulubioną płytę z uwielbieniem. Nie daj się wytrącić. Działaj! Wstań i uwielbiaj Pana! Duch ociężałości nie jest w stanie tego znieść. Odjedzie! Zrób to!



PRZKLEŃSTWA POKOLENIOWE I UZALEŻNIENIA

Możesz doświadczyć panowania i możesz rządzić nad grzechem, chorobą, chorobą i śmiercią. Rządź swoją duszą.
Czemu rozpaczasz, duszo moja, I czemu drżysz we mnie? Ufaj Bogu, gdyż jeszcze sławić go będę: On jest zbawieniem moim i Bogiem moim!
(See Psalm 42:6). Co więcej, Pan chce zająć sie przekleństwami pokoleniowymi i uzależnieniami. Jeśli czytasz to nauczanie i cierpisz na jakieś uzależnienie to wiedz, że możesz być wolny. W rzeczywistości jest tak, że jeśli zmagasz się ze swoim uzależnienie nagle twoje dzieci mogą odczuwać skutki twojego uwolnienia. Twoja córka może, na przykład, wstać i powiedzieć: „Nie chcę już więcej prochów!” Nagle twój syn może powiedzieć: „Nie chcę więcej widzieć prochów!” a twój mąż wstanie i powie: „Nie chcę pić już więcej!”


Wiem, że to możliwe z własnego doświadczenia. Mój ojciec był uzależniony od alkoholu i alkoholizmu przez ponad 30 lat. Któregoś dnia (po moim zbawieniu) powiedziałem do Boga: „Mam już tego dość!” Więc Bóg odpowiedział: „Todd, zrób z tym coś”. „Co chcesz, żebym zrobił?” – zapytałem. Widzisz, modliłem się stale o mojego ojca, aby został zbawiony; niemniej, Bóg chciał mi powiedzieć coś bardzo ważnego, czego nie wiedziałem: „Nie módl się o jego zbawienie; on jest związany.
Idź do niebios i zajmij się diabłami, które związują jego duszę, aby nie mógł panować nad swoją własną wolą i dokonywać właściwych decyzji. Jest teraz zbyt związany w swej duszy, aby podjąć decyzję. Nakaż duchowi uzależnienia, aby uwolnił twojego ojca”. „W porządku. – powiedziałem.
– Występuję i przejmują władzę nad diabłem i demonem z piekła, który panuje nad moim ojcem, Dawidem Bentleyem”. Spojrzałem wtedy wprost na ducha uzależnienia (mówiąc duchowo) i wydałem taki rozkaz: „Duchu uzależnienia, związuję cie! Diable, nie możesz dłużej panować nad moim ojcem. Byłem uzależniony i teraz jestem wolny. Mój ojciec będzie wolny. Duchu uzależnienia, koniec!” Zaraz potem mój ojciec został zbawiony i natychmiast uwolniony po ponad 30 latach uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Mam wraz z moim ojcem świadectwo. On jest teraz kaznodzieją, głosi w Armii Joela [radykalna armia totalnie oddanych kochających Boga] . Oto parafraza przesłania głoszonego przez mojego ojca:


„Serca dzieci zostaną zwrócone ku ojcom, a serca ojców ku ich dzieciom (Mal 4:6). Jestem synem w wierze. Mam ojca w duchu, który mentoruje mnie i wychowuje, i nie byłoby mnie tutaj bez niego. Ma na imię Todd Bentley; faktycznie jest moim synem, a jednak to ja jestem jego synem w wierze.
Bóg nie stoi tylko za nowym pokoleniem, On nie stoi tylko za młodymi ludźmi i nie tylko za Armią Joela. On ma również wizję i cel dla starszych ludzi. Ja mam 50 i chodzę w mocy Bożej. A co z tobą? Jeśli Bóg może to zrobić dla mnie, może to zrobić i dla ciebie. Młodzi ludzie nie zajdą nigdzie bez duchowych ojców i matek i my nie zajdziemy nigdzie bez ich synów i córek. Ja mam świadectwo: byłem uzależniony od narkotyków i alkoholu przez ponad 30 lat. Mój syn był uzależniony od narkotyków i alkoholu. Piliśmy razem, gdy Todd miał 12 lat. Mój syn był w więzieniu i został uwolniony i ja zostałem uwolniony”.


To jest moc krwi Jezusa i dziś będzie dzień złamania pokoleniowego przekleństwa. Diabeł pożera, dokucza i dręczy kościół już wystarczająco długo. Bóg chce dać mu nowe szaty chwały, zamiast ociężałego ducha.
Ludzie będą uwolnieni od ducha choroby. To wszystko razem jest powiązane.
Jeśli wierzysz, że Bóg może cię uwolnić, to jest dostępne namaszczenie.
Może to być artretyzmem, fibromyalgia, chroniczny ból, osteoporoza czy jakakolwiek inne choroba, cierpienie, powtarzające się regularnie choroby, czy cokolwiek o czym nikt inny nie wie, że coś jest nie w porządku z tobą.
Może to być duch głuchy i niemy; jakiegoś rodzaju niezdolność do uczenia się.
Będziemy wypędzać ducha słabości/choroby. Będziemy nakazywać duchowi ociężałości, aby odszedł. Będziemy radować się i nosić szaty chwały!
Będziemy łamać pokoleniowe przekleństwa i ludzie, którzy są uzależnieni będą wypuszczani na wolność. Wierz, że stanie się to twojej matce, ojcu, wierz w wolność swoich synów i córek. Jest dziś namaszczenie, gdy czytasz to. Proś Boga, aby wstrzyknął ci substancję wiary: Wiara jest substancją tych rzeczy, których się spodziewamy, pewnością tego, czego nie widzimy (Hebr. 11:1).
Ludzie są związani nie tylko przez uzależnienia alkoholem czy narkotykami, lecz również przez leki i jedzenie. Naprawdę jest dostępna wolność od wszelkiego rodzaju uzależnienia, każdego rodzaju cierpienia, dziś… Jezus jest tutaj, aby cię uwolnić!


Odważnie, chcę, abyś przyjął swój autorytet właśnie teraz i staną przeciwko duchowi choroby i zakreślił linię. Mówimy: NIE! Teraz pomódlmy się razem. Po pierwsze: zajmiemy się najpierw duchem uzależnienia, następnie: duchem ociężałości, a następnie: duchem głuchym i niemym.


MODLITWA


Duchu Święty przyjdź w mocy, z Twoją uwalniającą mocą, zbawczą, która zbawia, Twoją potężną mocą, mocą ku uzdrowieniu. Wzywamy imienia, które jest ponad wszelkie Imię, Jezusa Chrystusa. On jest potężny, zbawia, on jest potężny, uzdrawia. Jezu, związuję ducha choroby, związuję ducha głuchego i niemego, związuję każdego ducha ociężałości. Związuję każdego ducha uzależnienia


Przejdź do modlitwy o twoich bliskich, wezwij ich imiona i stań przeciwko planom przeciwnika.


Módl się:
Związuję cię, duchu uzależnienia.
Duchu uzależnienia ogłaszam, że jesteś bezsilny! Nie będziesz już panował.
Bez względu na rodzaj uzależnienia [alkohol, narkotyki, papierosy, pornografia, leki] módl się:Związuję ducha uzależnienia i jego związanie [wymień je] [wymień kogo]. Uwolnij go TERAZ! Uwolnij ich! Duchu uzależnienia…
ODEJDŹ! Duchu uzależnienia… ODEJDŹ! Związuję ciebie! Uwalniam [wymień osobę] w imieniu Jezusa”.


Teraz weź odpowiedzialność za twoją rodzinę.
Módl się:Boże, na rzecz mojej rodziny [wymień nazwisko rodziny] staję w wyłomie i pokutuję za uzależnienie [wymień uzależnienia] przez pokolenia. Nie chcę, aby to dotykało moich dzieci i wnuków. Boże, złam przekleństwo pokoleniowe. Niech moja linia rodzinna będzie wolna”.


Jeśli masz jakieś uzależnienie i jesteś zdeterminowany, aby się tego pozbyć, chcę, abyś się modlił ze mną.
Módl się: W imieniu Jezusa Chrystusa, duchu uzależnienie, ODEJDŻ!” Stań w wierze, ponieważ Bóg uwalnia ciebie!
Oto jest Jego wola dla ciebie … WOLNOŚĆ!!


A teraz ci z was, którzy mają ducha ociężałości. Może jesteś na jakichś lekach antydepresyjnych, może masz zdiagnozowaną depresję kliniczną czy jesteś przygnębiony.
Módl się: Duchu depresji, duchu ociężałości nakazuję ci ODEJDŹ w mieniu Jezusa! Duchu żalu, zmartwienia, wzdychania, ODEJDŹ!”
Stań w wierze, ponieważ Bóg uwalania ciebie! Pytaj Pana, co On chciałby, żebyś zrobił, abyś mógł doświadczać swego uwolnienia. Być może powie ci, żebyś się uśmiechał przez całą minutę! Może powie ci, żebyś grał budującą muzykę. Może zostaniesz poprowadzony do tańczenia przed Panem. On pokaże ci, co masz zrobić. Tak, Panie!!


Ludzie z chorobami umysłowymi: schizofrenia, dysleksja, alzheimer, problemy z uczniem się, brak umiejętności skupienia się, zaburzenia uwagi i wszelkiego innego rodzaju choroby umysłowe:
Módl się:Przejmują teraz władzę nad duchem głuchym i niemym w imieniu Jezusa i nakazuje ci, abyś odszedł. Nakazują ci uwolnić mnie z symptomów [wymień chorobę] w imieniu Jezusa”. Jeśli masz kogoś bliskiego, kto ma jakąś umysłowe zaburzenia możesz stanąć w wyłomie i modlić się zasadniczo tą samą modlitwą.


Boża chwała porusza się nad tobą teraz. Zacznij dziękować Mu za to, co robi, za wolność, która on teraz przynosi tobie i twoim bliskim. Chwała Panu!
Wznieś głos swój w uwielbieniu dla Króla Królów, Pana Panów ? Jezusa Chrystusa! Zaśpiewaj mu nową pieśń!


Zaśpiewam Panu, gdyż nader wspaniałym się okazał:
Konia i jego jeźdźca wrzucił w morze!

Pan jest mocą i pieśnią moją, i stał się zbawieniem moim.
On Bogiem moim, przeto go uwielbiam;
On Bogiem ojca mojego, przeto go wysławiam.
Pan jest wojownikiem, Pan – imię jego.
Rydwany faraona i jego wojsko wrzucił w morze,
a wybrani jego wojownicy zostali pogrążeni w Morzu Czerwonym.
Fale morskie pokryły ich. Jak kamień opadli w głębinę,
Prawica twoja, Panie, jest uświetniona przez siłę,
prawica twoja rozbija nieprzyjaciela.


II Moj. 15:1?6


Dla tych z was, którzy chcą dalej studiować jeszcze inne materiały dotyczące tego tematu, proszę zwróćcie się do mojego poprzedniego nauczania pt.: Duch głuchy i niemy, oraz do innych materiałów z naszych stron:


Christ?s Healing Touch Vol. I;
Healing School 101 DVD/CD set;
Communion Blessings CD or MP3.

Christ’s Healing Touch Vol. II będzie dostępne w niedługiej przyszłości.
topodin.com

Wszystko jest do góry nogami

logo


MARC WHITE PISZE: mój drogi przyjaciel i brat w wierze napisał do nas kilka lat temu o swojej pracy w płd.wsch. Afryce, co spowodowało, że dostrzegł ponury kulturowy kontrast. Boże, pomóż nam.
——————————-
Koniec roku 2003

Drogi Marku, Dopóki nie pomieszkasz poza USA przez chwilę, nie zdajesz sobie w pełni sprawy z tego, jak bardzo wszystko jest tutaj do góry nogami. Miałem takie przebłyski w czasie krótkoterminowych wyjazdów, lecz teraz zdałem sobie w pełni z tego sprawę. W Ameryce te rzeczy, które w ogóle nie są ważne, tak są przedstawiane, aby wyglądały na bardzo ważne. To nie jest tylko w kulturze wokół chrześcijan, to jest chrześcijańska kultura. Inne rzeczy, które są bardzo ważne, tak są przedstawiane, aby wydawało się, że są bez znaczenia. W porządku, pewnie czekasz już na przykłady. Takim przykładem jest rozrywka. Amerykanie są zabawiani na śmierć przez sport, film, telewizję i wymień co tylko jeszcze chcesz. To jest zdumiewające jak nasze społeczeństwo konsumuję rozrywkę. Artyści estradowi robią większe pieniądze niż ktokolwiek w naszej kulturze i jest na to dobry powód: my jesteśmy POTĘŻNYM konsumentem rozrywki. Te potężne wysiłki dodają bardzo, bardzo niewiele do życia każdego z nas. W ostatecznym rozrachunku okazuje się, że nie ma to ŻADNYCH długoterminowych wartości nawet w świeckim społeczeństwie. Reszta świata patrzy na Amerykanów jako na frywolne, rozrywkowe społeczeństwo. Z drugiej strony, niemal wszyscy Amerykanie ignorują czas jakie zajmuje zbudowanie dobrych relacji. Żyjemy w takim pośpiechu, aby wykonać te wszystkie nieważne rzeczy, że nie mamy czasu na to jedno, co pójdzie z nami do wieczności: innych ludzi. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak trudno jest usługiwać ludziom w Ameryce? Spędzasz 90% swojego czasu starając się na zdobycie uwagi ludzi, a wtedy przez te pozostałe 10% usiłujesz im usługiwać. Lecz rób to szybko, ponieważ oni przez cały czas patrzą na zegarki i myślą o innych 10 rzeczach, które jeszcze dziś muszą zrobić.

W Afryce jest całkiem przeciwnie. Ludzi nie stać na rozrywkę, oni usiłują przetrwać i zdobyć jakieś jedzenia na stół, o ile w ogóle mają stół. Lecz Afryka jest relacyjnym społeczeństwem. Oni rozumieją potrzebę wykorzystania czasu na to, aby się nawzajem poznać. W Afryce służba jest tak wynagradzanym przeżyciem. Wystarczy, że się pojawisz i ludzie chcą gorliwie cie słuchać. Dziś nauczałem drugi tydzień w bardzo biednym kościele w pobliżu obozu dzikich lokatorów. Pojawił się cały kościół. Zawsze chcieli wiedzieć czy będę mógł przychodzić częściej i nauczać ich Biblii. To jeden z kresów stołecznego miasta Namibii, lecz przejazd to jak podróż dookoła świata, jakby osadzenie się w plemiennych warunkach. Ci ludzie to Kavango.

Pewne małżeństwo, które odwoziłem po spotkaniu powiedziało mi tak: „Czekaliśmy i modliliśmy się przez lata, aby ktoś przyszedł do nas i nauczał nas Słowa Bożego. Przez te dwa ostatnie tygodnie nauczyłeś nas tak wiele, jesteś dla nas takim błogosławieństwem, że przyjechałeś taki kawał drogi z Ameryki, aby nas nauczać Słowa Bożego”. Marku, prawdopodobnie zgadniesz ile razy usłyszałem w Ameryce coś takiego. Tak, masz rację. NIGDY. Tutaj to zdarza się co tydzień. Gdy wracałem z moich krótkich podróży misyjnych, zawsze postanawiałem, że dokonam fundamentalnych zmian w stylu życia, po czym okazywalo się, że jest niemal niemożliwe prowadzić życie, które płynie pod prąd wszystkiego w twojej kulturze, twojej chrześcijańskiej kulturze. Odpoczynek jest tak ważny. To jest biblijny standard, lecz Amerykanie nie absolutnie nie rozumieją czym jest odpoczynek, Afrykanie to rozumieją.

I ostatecznie zdecydowałem się przeprowadzić do miejsca, gdzie życie jest już właściwa stroną do góry: tam, gdzie rzeczy ważne są ciągle ważne, a nieważne są zbyt kosztowne. Tam, gdzie nie masz eksperta od Public Relations, który przyciąga tłumy głodnych suchaczy, którzy docenią dar, który Bóg dał ci, abyś błogosławił innych.

Twój brat w Chrystusie…

———————————————————————————-

Święci jesteśmy dzień bliżej domu i Niego Samego. Kochajmy Go z całego serca.

span style=”font-size: small;”разработка продвижение раскрутка сайтов

Zapuszkowany kościół

 

Ron Wood
22 Kwietnia 2007

Kościół zapuszkowany w strukturach, przepisach i zasadach utknął na swym własnym powodzeniu. Poczytaj dalej a dowiesz się. Opierając się na wcześniejszym artykule pt.: Współczesna Perspektywa, przyjmijmy do wiadomości fakt, że kościół otrzymał zastrzyk Ducha Świętego, który wplótł swój dynamiczny potencjał darów i łaski w zbiorowe życie kościoła. Kościół już nigdy nie będzie taki sam. Niektóre prezbiteriańskie kościoły modlą się obecnie o uwolnienie członków z uzależnień; pewne baptystyczne kościoły śpiewają biblijne pieśni z głowy, zamiast ze strych śpiewników; niektórzy katoliccy wierzący modlą się o chorych i ci są uzdrawiani; bywają kościoły Assembles of God, które stały się dostojne, uporządkowane i wyglądają jak baptystyczne. Długo można wyliczać, lecz jest tutaj jeden problem: tak wiele spośród bukłaków (alegoria tradycji kościelnych) ciągle jest sztywna i nieelastyczna sprawiając, że wino często powoduje pęknięcia bukłaka i utratę świeżego wylania a równocześnie niszczenie struktur kościelnych. Jezus ostrzegał, że to się stanie. Na początku, gdy John Wesley pierwszy rozpoczął swoje klasy (domowe kościoły czy komórkowe grupy wierzących), byli oni prześladowani przez innych chrześcijan z bardziej zorganizowanych kościołów, którym zdarzyło się, że spotykają się w budynkach. Uczniowie Wesley’a troszczyli się bardzo o siebie, co dobrze funkcjonowało. Mam wielu metodystycznych przodków po stronie matki, klan Christenberry, którzy byli znani ze swojej pionierskiej wiary.

Można zauważyć, że w poprzednim artykule zajmując się poprzednimi przebudzeniami, które spowodowały powstanie ruchu zielonoświątkowego i uzdrowieńczych przebudzeń wyjaśniłem, że wszystkie one pojawiły się przez namaszczone jednostki. I rzeczywiście, wielu z tych kluczowych postaci manifestujących wielkie dary łaski, było bardzo niezależnymi ludźmi. Pewien baptystyczny pastor powiedział: „Gdy mówisz, 'niezależny baptysta’, to jak byś mówił 'masło maślane'”. Niezależność wydaje się być amerykańską cnotą. Ci przywódcy przebudzeń minionej ary Ameryki byli często zuchwali, skłonni do przesady, powiększania swoich sukcesów i często byli również ofiarami cielesnych grzechów, lecz byli pionierami. Pionierzy nie zawsze są mili. Stają się twardzi, ponieważ stają wobec wroga i znoszą przeciwności. Mogli być zwróceni w jednym kierunku, niezbyt dobrze zrównoważeni z powodu nacisków, do znoszenia których zostali powołani. Byli wojownikami, surowymi poszukiwaczami ścieżek i odkrywcami, którzy znosili twardych oponentów i wściekłe diabły po to, aby domagać się nowych terenów. Ci z nas, którzy szli ich drogami w późniejszych pokoleniach mieli całe dziesięciolecia, aby z łatwością oddzielić trudne doktryny i wprowadzić zdrową równowagę do nowo objawionych prawd Bożych. Mieliśmy czas i perspektywę, luksus, którego nasi pionierscy przodkowie nie mieli. Pomimo otrzymania wylania Ducha Świętego w przebudzeniu Późnego Deszcze, nawet zielonoświątkowcy nie zrozumieli tego. Nie poszliśmy wystarczająco daleko. Zasadniczo uchwyciliśmy dary Ducha, lecz odrzuciliśmy urzędy Chrystusa. Zaakceptowaliśmy dziewięć darów, lecz nie udało nam się zrozumieć czy przyjąć odnowienia pięciorakiej służby Chrystusa, a w szczególności apostołów i proroków. Bez tych architektów nowego porządku królestwa wpadliśmy z powrotem w stary nieodnowiony system prowadzenia kościoła. Zapuszkowaliśmy kościół w schematach. Zamieniliśmy Dzieje Apostolskie na substytut przepisów i zasad. Jednak, Bóg z nami nie skończył jeszcze. Z jakimi błędami ciągle walczymy, co zachowujemy, a czego pozbywamy się? Na jakie przeszkody natrafiamy, które przeciwstawiają się nowej drodze Bożej chwały w kościele? Dlaczego nie rośnie liczba kościołów, zbawionych dusz, pracowników królestwa wykonujących Wielki Nakaz? Bóg się nie zmienił, lecz niektóre z naszych sposobów tak.


Hiper-indywidualizm

Gdybym miał zdiagnozować nasz dylemat z mojej perspektywy, w czym zawiera się miłość do historii kościoła, stopień z misjologii, oraz mniejszy z Biblii z
Southeastern University, ponad 30-letnie doświadczenia pastorskie w różnych kościołach to powiedziałbym, że kluczowym błędem jaki propagujemy jest hiper-indywidualizm. Jest to takie zachowanie, które gloryfikuje indywidualne osiągnięcia ze szkodą dla zbiorowej społeczności. Hiper-indywidualizm przechodzi poza zdrowe granice czy zdrowe poczucie osobistej odpowiedzialności. Powoduje, wszystko kręci się wokół mnie, a nie wokół nas. Efekt jest taki, że skupiamy się wokół głoszących supergwiazd, CEO którzy sprawiają, że to wszystko działa, wysoko opłacanych, sławnych przywódców, którzy sprawiają, że wygrzewamy się w blasku ich jasności. Problemem jest to – to NIE jest normalne chrześcijaństwo! Kościół Jezusa Chrystusa, Jego ciało odkupionych członków, jest bardziej zbiorowe, niż sobie z tego zdajemy sprawę. Jest bardziej ciałem niż budynkiem, organizmem niż organizacją, bardziej towarzystwem wzajemnego szacunku niż klubem grubych ryb. Zostaliśmy wrodzeni, ochrzczeni i nierozłącznie przyłączeni do niego przez moc przyłączenia do Chrystusa. Jesteśmy członkami jedni drugich, Boża miłość, agape, wewnątrz nas tworzy nowy poziom naturalnej jedności, bez walki, z serca pochwyconego przez Syna Bożego.
Nowe narodzenie jest indywidualne i osobiste, lecz na tym się nie kończy. Mamy prowadzić życie pełne relacji w społeczności. Rodzina Ojca jest naszym nowym domem, nie jesteśmy sami. Egoistyczne ambicje przebrane w porywczą służbę, ogniste, teatralne głoszenie, niestabilne, autokratyczne osobowości i kampanie wzrostu kościołów napędzane z egoistycznych pobudek powodują, że zwykli członkowie czują się bardziej niż nieodpowiedni. Kto może to zmierzyć, jeśli jest to model skutecznej służby? Wynik jest taki, że skoro nikt nie jest w stanie dosięgnąć ich osiągnięciom, zostawiliśmy prace służby płatnym profesjonalistom. Lecz Pismo kładzie krystalicznie czyste zalecenia dla prawdziwej pracy służby i ma ona być wykonywana przez świętych, a nie profesjonalnych kleryków.
Jako chłopiec, pomagałem przy zbiorach arbuzów na Florydzie. Nosiłem takie ważące po 13 kilogramów z pola do ciężarówki. W naturze zawsze są owalne, lecz jeśli włożysz młodego arbuza do kwadratowego pudelka, to on urośnie dopasowując się do kształtu pojemnika. Da się stworzyć coś, czego Matka Natura nigdy nie wymyśliła – owoc w kształcie pudełka. To jest nasz następny kościelny problem: skomplikowane struktury, które stworzyliśmy dla członków Ciała Chrystusa, w których muszą żyć. Nawet ci z nas, którzy są pobudzani przez dary Ducha Świętego (zielonoświątkowcy i charyzmatycy) zawsze wydają się popadać w te same stworzone przez ludzi systemy życia kościoła. Dlaczego? Ponieważ tego się od nas oczekuje. Lecz celem tego jest zachowanie status quo, a nie misja. Z trudnością udaje się temu zachować włączone światło, a jeszcze mniej zdobywanie miasta. Nie czyni uczniów, lecz widzów, okrada ludzi ze służby, wszystko wkładając w ręce kleru. Tworzy sztuczne podziały między klerem, a laikatem, coś czego Bóg nienawidzi. Utrwala ideę kościoła bardziej jako budynku niż kościoła jako
ekklesia (zgromadzenia wybranych).

Te gmachy-kompleksy, które dominują we współczesnym zachodnim chrześcijaństwie są przeważnie pozbawione mocy. Bóg powiedział, że nie mieszka w budynkach uczynionych rękami ludzkimi, a jednak ciągle wsadzamy go do pudełka wraz ze wszystkimi dziećmi. Kościół prowadzony w oparciu o te udogodnienia pochodzi z reżimu Konstantyna z Rzymu 313 roku. On zamknął świątynie fałszywych bogów i otworzył je jako domy chwały dla poprzednio prześladowanych chrześcijan. On przywrócił służbę typu kapłańskiego, gdzie jeden człowiek, pośrednik ze specjalnymi kwalifikacjami stoi między ludem a Bogiem. Wydawało mu się, że w ten sposób pomagał, lecz tak naprawdę wypatroszył kościół z jego tajnej dynamiki. Przed tą zmianą kościół w każdym mieście opierał się na wielu domach. Prawdziwy kościół z Biblii jest bardziej podobny do podziemnego kościoła w Chinach, niż do listy żółtych stron znanych budynków z narożników ulic. Historia pokazała, że tradycyjny sposób prowadzenia kościoła jest czerstwy i bezpłodny. Nie możemy już więcej powiedzieć: „Srebra ani złota nie mam, lecz to co mam daję ci. W imieniu Jezusa Chrystusa wstań i chodź”. Mamy srebro, mamy złoto, mamy miliony dolarów posiadłości, lecz straciliśmy moc, dzięki której kalecy mogą chodzić. Mamy denominacyjny porządek, lecz zastąpiliśmy nim pionierskiego ducha i prorocze ostrze, które dawało kościołowi moc do znoszenia tyranów i demonów. Narody nie są już wstrząsane, gdy pojawia się ewangelia. Teraz, nowoczesny kościół walczy o wzrost, aby zdobyć nawróconych i szkolić uczniów. Spędzamy nienormalne kwot pieniędzy na utrzymanie programów, podczas gdy oryginalny prosty wzór więzi i szerokiej duchowej rodziny działa znacznie lepiej i bez wysiłku. Faktem jest, że kościół z Dziejów pomnażał się ogromnie, bez budynków, budżetów i autobusów.

Na naszych oczach dzieje się fenomen:

W tym samym czasie, gdy pojawiają się mega-kościoły, które utrzymują tysiące szczerych wierzących, w Ameryce i na całym świecie miliony innych szczerych uczniów Jezusa decyduje się na to, aby już więcej nie inwestować w chrześcijaństwo typu „lite”. Odrzucają tradycyjny oparty na budynkach rodzaj oddawania czci na rzecz kościołów domowych. Przekazuję te wieści teraz, mówiąc o czymś, co się dzieje na bieżąco, obecnie. Dobre czy złe, dzieje się, gdy o tym mówimy. Na tych domowych spotkaniach zbierają się zazwyczaj co tydzień. Gdy kościół spotyka się u kogoś w domu, a nie w poświęconych budynkach sprzyja to nieformalnemu uwielbieniu, wspólne posiłki, radość i śmiech są powszechne. Zazwyczaj wzrastają i pomnażają się szybko, modlą się o siebie, kochają nawzajem, badają razem Pisma, pozwalają na to, aby każdy z nich swobodnie mógł usługiwać, szybko przyciągają i wchłaniają do tego niegroźnego środowiska nowo przybyłych. Autentyczni chrześcijanie, bez szczególnych kwalifikacji czy osiągnięć,  otwierają swoje życie na innych badających i pomagają im przychodzić do wiary w Jezusa. Każdy jest równym sługą i wszyscy mają miejsce, aby funkcjonować i być cenionymi. Bezpiecznie się czuje w domu Ojca, gdzie starszy/pastor zachowuje pokój przez łagodne prowadzenie. Ten model, Prostego Kościoła jest skuteczny.

Zagraża królestwu Szatana w każdym mieście, gdzie się zakorzeni. Rozmnaża pracowników ewangelii i zakłada kolonie królestwa szybciej niż jakikolwiek inny znany system. Jest najbardziej skutecznym znanym sposobem ewangelizacji. Lecz ma jedno ale: nie ma tu dużo pieniędzy, ewentualnie początkowo. W rzeczywistości, rozważam to osobiście jako moje zdanie, że większość pastorów (tj. starszych) NIE powinna być opłacana, lecz powinni być zaopatrywani ze świeckiej pracy. Wyłącznie wtedy, gdy ktoś zostanie oddzielony do apostolskiej służby, wymagającej podróży czy ma za zadanie nadzór nad obszerną siecią domowych kościołów, przejście ze świeckiego zawodu na pełnoetatowe zatrudnienie staje się konieczne. Innymi słowy: apostołowie powinni być na pełnoetatowej służbie, nie starsi/pastorzy.

Te przejście do nowego modelu życia kościoła nie stanie się łatwe. Tradycja staje naprzeciw. Głównym powodem trudności nie będą doktryny – przede wszystkim to jest przecież w Biblii. Prawdziwą trudnością w zaadoptowaniu tego modelu są sprawy finansowe. Obecny zapuszkowany kościół jest rządzony przez pastorów; głoszą pastorzy; seminaria i szkoły biblijne są kontrolowane przez pastorów; denominacje są strzeżone przez pastorów a cała literatura na szkółki niedzielne jest napisana przez pastorów, lub ludzi o pastorskim nastawieniu umysłu.

Pewne jest to, że tam gdzie inwestujesz pieniądze, cokolwiek honorujesz, cokolwiek nagradzasz finansowo to właśnie stamtąd otrzymujesz najwięcej. Właśnie dlatego biznes daje bonusy najwyższym sprzedawcom i managerom. Opłaca się finansować pastorów, aby NIE wstrząsać łodzią, na której wszyscy się znajdują razem. Tak więc, skoro pastorskie postawy są nadrzędne, liderzy nie mają motywacji do zrzekania się korzyści na rzecz powstającej sieci domowych kościołów, prowadzonych przez nowe pokolenie młodych apostołów. Utrzymujemy więc budowanie kosztownych budynków, aby dokarmiać nastawionych na oglądanie członków kościoła prowadzonych przez nastawionych na wprawne przedstawienia kaznodziejów. Czy to jest opis skutecznego nowotestamentowego kościoła?


Czy to jest wszystko?

I tu kolejny dylemat: Apostolska Reformacja może ugrząźć z powodu braku pieniędzy. Obecny paradygmat, jaki mamy w kościele jest oparty na budynkach, a nie na Ef. 4:11-16. Jest prowadzony przez pastora, a nie założony i prowadzony przez apostołów i proroków. Ten dylemat nie jest pomniejszym problemem. Kościół zawodzi w swojej misji, z powodu paraliżującego, bezpłodnego anty-apostolskiego paradygmatu. Zapuszkowany w tym kościół utknął na swym własnym sukcesie.

O jakiej pracy myśli Pan? Bóg nigdy nie pozostaje bez planu!

Po pierwsze:
Wierzący w Jezusa, którzy spotykają się w domowych kościołach powinni składać dziesięcinę, lecz zachowywać ją na czas, gdy ktoś spośród nich zostanie oddzielony i wysłany (p. Dz.
13:1-4). Problemem nie jest składanie dziesięciny, ponieważ to Jezus ma być uczczony. Problemem jest wydanie jej na budynki, zamiast na pracowników. Członkowie domowego kościoła powinni dawać dziesięciny na swoich lokalnych pastorów/starszy, lecz w nadziei, że zostaną wyposażeni apostołowie i użyci spośród nich. Mogą też dawać dziesięcinę ze swego domowego kościoła apostołom nadzorującym ich sieć, ich rodziny i kościół, który się spotyka w jego czy jej domu. Gdy praca staje się zbyt duża, albo trzeba rozdzielić spotkania, albo zatrudnić następnego pracownika, poświęcić kogoś do służby jako apostoła.


Po drugie:

Bóg rzeczywiście wzbudza nowych apostołów i proroków poza religijnymi strukturami. Nie są oni dłużnikami obecnego religijnego systemu, lecz doświadczają łaski Bożej i wielkiego finansowego błogosławieństwa związanego z Bożą przychylnością w ich życiu i biznesie. Będą oni uwolnieni do troski, oddani Słowu Bożemu i modlitwie a nawet podróżom, aby wzmacniać kościoły w różnych miejscach poza ich podstawową bazą. Bóg ma twórczy sposób na prowadzenie wzrostu kościoła, na przygotowanie i upoważnienie nowego pokolenia liderów (p. Rzym. 1;5).

Po trzecie: Opcją trzecią jest to, aby instytucjonalny kościół pokutował, zmienił swoje myślenie, przygotował się do odłożenia na bok zaszufladkowanych metodologii i zaadoptowanie radykalnie nowego sposobu dzielenia się życiem w Chrystusie. Niestety nie mam na tyle wiary, aby to się mogło zdarzyć.


Church-in-a-Box © 2007 by Ron Wood. Visit our website at www.touchedbygrace.org

продвижение