Monthly Archives: kwiecień 2009

Apostolstwo – być posłanym

Logo_Wood

Ron Wood

Na ostatnim zgromadzeniu naszego kościoła Real Life w niedzielę wieczorem pojawiły się pewne pytania co do apostołów. Poniższe notatki do dyskusji mają na celu udzielenie dodatkowych odpowiedzi.

Przede wszystki, ja jestem bardziej zainteresowany byciem apostołem, niż tym, kim jest apostoł; bardziej jestem zainteresowany byciem prorokiem, niż tym kim jest prorok. Bardziej chcę czasownika niż rzeczownika – pokażcie mi owoc!

Zamiast pokrętnie mówić o tytułach i urzędach, szukajmy namaszczenia od Boga, które uzdolni nas do wykonywania potrzebnego dzieła. „Z łaski Bożej jestem tym, kim jestem,.. więcej pracowałem niż oni wszyscy, … jednak nie ja, tylko łaska Boża, która jest we mnie,… (1 Kor. 15:10). Najlepszym darem jest ten, który jest obecnie potrzebny. Jeśli prowadzić kościół domowy, potrzebujesz łaski pasterskiej. Jeśli prowadzić duże zgromadzenie, potrzebujesz mocy głoszenia słowa.

Kimkolwiek jesteś, jesteś darem łaski Bożej i nie zapracowałeś na to: po prostu poszedłeś ze potokiem – – używałeś swego daru i włożyłeś wysiłki we współpracę z Boża mocą. Jesteśmy współpracownikami Pańskimi, Bogu, więc, należy się chwała. Nikt nie może pysznić się ze swego daru, ponieważ nie można na niego zarobić, jest otrzymywany, lecz wtedy, nikt nie powinien wyrzekać się daru czy lekceważyć go. Taka „fałszywa skromność” frustruje łaskę Bożę i uniemożliwia pełny wyraz jaki te dary mogą osiągnąć. Z łaski jestem tym, kim jestem – a więc ty również!

Słowo apostoł znaczy posłany. W starożytnym greckim była to osoba delegowana do wprowadzania zamian w zajętych obszarach; bądź wojskowy oficer posłany do pokonania lub poddania ludzi. Jezus wybrał dwunastu apostołów: „żeby byli z nim i żeby ich wysłać na zwiastowanie ewangelii…” (Mark 3:14). Jezus szkolił przywódców przez mentorowanie bliskich towarzyszy, niektórzy z tych nowicjuszy stali się ambasadorami-aposołami. Dziś, korzystamy ze szkół biblijnych czy seminariów i wolimy masową produkcję niż osobiste mentorstwo. Nie ma raczej dowodów na to, że jest to skuteczniejszy sposób niż Jezusa. Ciągle potrzebujemy prawdziwych ojców!

Bóg jest za spontanicznym wyrażaniem się kościoła. Tomasz Trask, były generalny superintendent Assemblies of God, powiedział: „Każdy kościół powinien być rodzicem lub partnerem w zakładaniu kościoła”. Problemem jest to, że zawsze się zbieramy, lecz rzadko wysyłamy. Wielkie kościoły stały się pasożytami, które karmią się małymi kościołami. Współczesne metody pomagają nam bardziej skutecznie zbierać już zbawionych ludzi. Lecz gdzie jest nowy owoc? Czy przemieszczamy wierzących i nazywamy to sukcesem? Jeśli tak to jesteśmy zwiedzeni.

Kościół ma cykl reprodukcyjny, jest to w Bibilii. Przywódcy w Antiochii modlili się o parę pracowników (Barnaba i Saul) i wysłali ich. W Antiochii ci pracownicy byli nazywani prorokami nauczycielami (Dz. 13:1), lecz z chwilą gdy zostali posłani, zostali nazwani apostołami (14:14). Bycie apostołem oznacza bycie posłanym, aby wykonać zadanie, które jest dokonuje się w Bożym autorytecie. Kościół w Antiochii pokazuje nam, że gdy prorocy znajdują się w przywództwie to, wraz z modlitwą, uwalnia się apostolska energia. Dr Peter Wagner mówi, że zakładanie kościołów jest najskuteczniejszą formą ewangelizacji, jaka istnieje.

Jak ta zasada wpływa na nas dziś? Musimy zdać sobie sprawę z tego, że bez obecności apostołów i proroków, nasze wysiłki mające na celu pomnażanie kościołów będą ograniczone. Możemy odnosić sukcesy na polu ewangelizacji indywidualnej, lecz jak możemy zakładać nowe kolonie królestwa, jeśli brakuje tych obdarowanych do torowania nowych dróg i zasiewania nowych dzieł pionierów? Bycie apostołem oznacza przechodzenie od utrzymywania (się) do misji. Tak więc, wiele denominacji jest bardzo sfrustrowanych. Programy nie są w stanie zastąpić Bożej metody – namaszczonych mężczyźni (czy kobiety) posłanych przez Boga.

Teologicznie jest to ważna zmiana paradygmatu, praktycznie, jest to różnice między utrzymywaniem starych a zdobywanie nowych terenów. Boże, zawsze rozszerzające się królestwa wymaga tego, abyśmy pracowali nad biznesem Ojca, którym jest rozszerzanie bogactwa i wpływów Jego królestwa przez ewangelię dotykającą coraz większej ilości ludzi. Organiczny i zdrowy, dobrze wyposażony kościół będzie wzrastał sam dopóki my nie zahamujemy jego wzrostu bądź do momentu, gdy zbudowania stworzonych przez ludzi przeszkód. Religijne tradycje (tj. to „co robią inne kościoły”) może być abiotyczne (skierowanym przeciwko reprodukcji życia). Jak powiedział Leonard Sweet, mamy tendencję do „balsamowania głosu Bożego”.

Jestem dyplomowanym absolwentem Southeastern University w dziedzinie misji. Studiowałem metody misyjne Pawła i spontaniczny rozwijanie się pierwszego kościoła.

Nasze DNA pochodzące od Jezusa ma w sobie zdolność i pragnienie apostolstwa, lecz paradygmat naszego w kościoła w XXI wieku jest nastawiony niemal wyłącznie na pastorstwo, a to musi się zmienić. Diabeł i zwiedzenie coraz silniej zaciska swój uścisk na tym świecie, tracimy grunt. Konieczna jest teraz większa łaska apostolska i prorocza, wraz z ewangelistami, pastorami i nauczycielami.

Skąd biorą się apostołowie? W Rzym 1:5 Paweł napisał, że „otrzymaliśmy łaskę i apostolstwo”. W 1 kor. 12:28 mówi, że „Bóg ustanowił w kościele najpierw apostołów,….” Do apostołów odnosi się też w Ef. 4:11, jako darów służby po wstąpieniu Jezusa do nieba. Jezus wyznaczał i nadal wyznacza apostołów od chwili, gdy wrócił do nieba. Nie przestał być głową kościoła, który jest Jego ciałem. Apostołowie nie są niczym nowym, po prosty byli ignorowani i odrzucani. Prorocy nie są niczym nowym; byli odrzucani przez tych, którzy wolą status quo.

Czy współczesna koncepcja apostołów jest prawidłowa? Policzyłem ile osób w Nowym Testamencie zostało uznanych za proroków i byłem zdziwiony, gdy okazało się, że jest ich 28: 14 przed dniem Zielonych Świąt i 14 później. Doszedłem więc do wniosku, że nie ma żadnych postaw w Biblii, aby twierdzić, żer nie ma dziś miejsca dla postołów. W Nowym Testamencie oprócz pierwszych dwunastu apostołów Baranka, znajdują się liczne służby zwane apostołami. Przeczytaj 1 Kor. 15;5 i 7 a następnie zapytaj, kim byli „pozostali apostołowie”? „Apostoł” to najbardziej powszechny tytuł kaznodziei i usługujących/duchownych w Nowym Testamencie. Zazwyczaj podróżowali z miasta do miasta, zatrzymywali się gdzieś na dłuższy czas, aby wyposażyć przywódców czy położyć fundamenty (Dz. 19:6-10).

Innym powszechnym tytułem opisującym grupę lokalnych przywódców to „starsi”, co oznacza lokalnych przywódców kościoła powołanych do służenia w danym mieście. Funkcją starszy jest pasienie trzody – dziś nazywamy ich „pastorami”, Starsi zazwyczaj byli wyznaczani przez apostołów (Dz. 14:21-23; 20:17; 20:28), którzy ich szkolili i nadzorowali.

O ile całe ciało Chrystusa jest przez łaskę przyjmuje jakieś apostolskie uzdolnienie (mamy zbiorowe misje uprawnione przez niebo i wszyscy jesteśmy pod boskim autorytetem), to są szczególne jednostki, które w Nowym Testamencie są nazywane apostołami. Te jednostki niosą więcej tego namaszczenia niż pozostali, lecz łączą się w zespoły, aby wykonać swoje misje. Nie powinniśmy mieć uprzedzeń wobec identyfikowania kogoś jako apostoła dziś, jak nie mielibyśmy ich, gdyby chodziło o pastora.

Czy mają szczególne namaszczenie? Czy są świadectwem tego aspektu Jezusa? Czy jest owoc apostolskiej łaski widoczny? Czy ich charakter niesie na sobie znaki ojcowskiego autorytetu Chrystusa, osobistej pokory i konstruktywnej mądrości? Czy są wytrwali?

Ja daję świadectwo tej prawdzie Chrystusa: istnieją dziś współcześni apostołowie i prorocy.

– – – – – – – – – – – – – – – – –

On Being Apostolic © 2009 by Ron Wood. To partner with Real Life in its
online virtual church leadership development matrix, send your
tax-deductible donations to Touched by Grace (a 501-c-3 non-profit
organization) via PayPal at real.life@centurytel.net

aracer

DS_20.03.09 Dz.18

HeavenWordDaily

David Servant

Korynt był stolicą części Achai, współcześnie południowej Grecji. Miasto miało strategiczne położenie, było komercyjnym centrum przez które ludzie z wielu miejsce starożytnego świata przechodzili. Gdy został tam założony kościół Jezusa, ewangelia rozchodziła się do wielu innych miejsc.

Do czasu, gdy Paweł przyniósł ewangelię do Koryntu, minęło 20 lat od narodzenia kościoła w Jerozolimie. Po tych dwóch dziesięcioleciach Nowy Testament składał się tylko z dwóch listów, a konkretnie Listu Jakuba i Listu do Galacjan, i oba miały być ograniczone do małego kręgu ludzi. To z Koryntu Paweł napisał dwa swoje listy do wierzących w Tesalonice, powiększając ilość nowotestamentowych ksiąg do czterech. Niemniej, te dwa listy zostały napisane do chrześcijan będących tylko w tym jednym obszarze.

Te fakty pomogą nam w umieszczeniu ich we właściwej perspektywie. Oczywiście, nie były one centrum wczesnego kościoła, nie były też rozczłonkowywane i dyskutowane ani nie stały się powodem podziału pierwszego kościoła, a raczej było tak, że pierwsi chrześcijanie skupiali się na postępowaniu za Jezusem, przestrzegając Jego przykazań.

Korynt miał reputację najbardziej zepsutego miasta starożytnego świata, raju marynarzy. Tysiące świątynnych prostytutek działających w świątyni Afrodyty, bogini miłości, było integralną częścią religijnego życia Koryntu. To było pogaństwo w najgorszej formie, lecz Pan wiedział, że były tam serca, które otworzą się na ewangelię, więc posłał Pawła.

Zanim jednak Paweł tam przybył, Bóg już działał w sercach i niektóre otworzył. Czytamy dziś, o poganinie, Tytusie Justusie, który mieszkał w pobliżu synagogi w Koryncie i o którym Łukasz pisze, „bojący się Boga” (18:7). Wydaje się prawdopodobne, że Tytus mieszkający blisko synagogi wyrażał swoje duchowe pragnienie. Był poganinem, który zareagował na pobudki swego sumienia i był przyciągany przez prawdę, znajdującą się w judaizmie. Jest drugim poganinem z Księgi Dziejów, o którym Łukasz mówi, jako o „czcicielu Boga” (16:14). Co więcej, przy czterech innych okazjach Łukasz odnosi się do poszczególnych pogan, jako do „bojących się Boga” (10:22; 14:43; 17:4, 17 – nie widać tego w tłumaczeniu BW).

Należy pamiętać o tym, że bojaźń Boża jest warunkiem koniecznym do zbawienia, jako że Pismo mówi, że „bojaźń Boża jest początkiem mądrości” (Przyp. 9:10). Ludzie, którzy rzeczywiście boją się Boga są otwarci na ewangelię, a ci, którzy się Go nie boją – nie, ponieważ nie widzą dla siebie potrzeby ratunku (zbawienia) przed gniewem Bożym.

Oczywiście, Bóg wie, kto się Go boi, a kto nie. Nie chce, aby Jego słudzy marnowali czas na zatwardziałe serca, w których brak jest bojaźni Bożej, lecz raczej tak ich kieruje, aby docierali do tych serc, które są otwarte. Pan powiedział do Pawła, gdy ten był w Koryncie: „Nie bój się, lecz mów i nie milcz, mam bowiem wiele ludu w tym mieście” (18:9-10). Tak więc, Paweł został tutaj przez osiem miesięcy, docierając ludzi, o których Bóg wiedział, że się zwrócą do Niego.

Jestem przekonany, że Paweł był odciążony, wiedząc, dzięki obietnicy Pańskiej, że nie nie zostanie zaatakowany czy uderzony w czasie pobytu w Koryncie (18:10). Pamiętajmy o tym, że nie tak dawno był biczowany i wrzucony do więzienia w Filipii (16:22-24) i uciekał ratując życie zarówno a Tesaloniki (17:10) jak i z Berei (17:14). Teraz więc, mógł zachować całkowity pokój, gdy został doprowadzony przed sędziowski krzesło Galliona, prokonsula Achai.

Starożytni pisarze, tacy jak słynny Seneka, mówią o spokojnej i beztroskiej osobowości Galliona. Bardzo niedobrze dla niego! Stracił życiową możliwość wysłuchania ewangelii z ust Pawła. Nawiasem mówiąc, napis znaleziony w Delphi w Grecji, datuje czas jego działalności jako prokonsula na lata 51-52 naszej ery. Tak więc z łatwością można określić czas zdarzeń z 18 rozdziału Dziejów i czas napisania 1 i 2 Listu do Tesaloniczan.

Zauważmy, że Paweł był pierwszym „misjonarzem produkującym namioty”, który to zwrot współcześnie odnosi się do misjonarzy, którzy utrzymują się z własnej pracy, a nie z ofiar. Wszyscy prawdziwi uczniowie, którzy utrzymują się z własnej pracy są takimi misjonarzami. Uważają oni swoja pracę za środek do wspierania swojej służby. Wszyscy jesteśmy powołani!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка сайта

Do Boga należy ostatnie słowo

John W. Matutis

Bóg mówił do mnie ponownie ostatniej nocy.

Znajdowałem się na rynku dużego miasta, było to podobne do Trafalgar Square w Londynie, niemniej wszystko było jakieś inne niż w rzeczywistości. Zamiast wielkiego pomnika na środku rynku, znajdował się tam tylko duży marmurowy kamień, na którym wypisane były słowa:

DO BOGA NALEŻY OSTATNIE SŁOWO”.

Ruch był taki jak zwykle i ludzie w ogóle go nie zauważali. Wydawało się, że byłem jedynym, który zauważył ten pomnik. Wyglądało to tak, jakby przesłanie miało być przeczytane tylko przez tych, którzy wierzyli w coś innego czy widzieli coś innego, którzy rozumieją to, co nadnaturalne. Stałem tam zahipnotyzowany i mówiłem do przechodniów: „Czy nie widzicie tego!” Tu jest napisane dużymi literami: „DO BOGA NALEŻY OSTATNIE SŁOWO”. Stałem tam i zacząłem głosić przechodniom: „Ludzie, słuchajcie, Bóg ma ostatnie słowo”. To było długie kazanie, niektórzy stawali i słuchali, lecz tłum przechodził dalej bezmyślnie. Pamiętam tylko to, że powtarzałem stale to jedno zdanie: „Do Boga należy ostatnie słowo”.

Oto kilka zdań z tego kazania ze snu, która mogę sobie przypomnieć. Mówiłem takie rzeczy jak: „To nie okoliczności, nie kryzys, nie katastrofy mają ostatnie słowo. To Bóg, on ma ostatnie słowo tu i teraz. Ludzie, nie bójcie się, nie dajcie się stresować, nie wpadajcie w rozpacz, do Boga należy ostatnie słowo”.

Gotowało się to we mnie, gdy głosiłem w mym duchu: „To nie choroba; to Bóg ma ostatnie słowo. To nie terroryści ani ci żyjący bez Boga, nie szydercy i nie ateiści, nie niegodziwość, ani grzech, lecz „Do Boga należy ostanie słowo”. To nie upadek przedsiębiorstw, nie bankructwo, ani inflacja, lecz „Do Boga należy ostatnie słowo” w tym wszystkim”.

Niektórzy przechodnie zatrzymywali się i słuchali mnie krótko, mówiąc: „Tak, pastorze, masz rację” – lecz odchodzili. Byłem zdumiony obojętnością ludu Bożego, ludzi w ogóle. Pomyślałem sobie: czy nie ma jakichś chrześcijan w tym wielkim mieście, czy nie ma jakichś bojących się Boga ludzi, kogoś, kto by uznał Boga. Czy oni wszyscy są poganami? Czy nikogo nie obchodzi przyszłość? Byli zimni, zajęci i pędzeni przez swoje codzienne sprawy i spotkania. Wydawało się, że wcale nie było dla nich ważne to, że otwarcie głosiłem im Boże przesłanie. Nawet nie uchwycili powagi obecnej sytuacji na świecie i swojej roli w tym. Krążyli wokół swoich codziennych spraw tak, jakby nie było się zupełnie czym przejmować.

W tym momencie obudziłem się i zapytałem Boga, o co chodziło i co to miało znaczyć dla mnie? Wtedy Bóg powiedział do mnie: „Nadaj to przesłanie na cały świat i powiedz każdemu, do kogo możesz dotrzeć: „Do Boga należy ostatnie słowo”. Czy zwrócą na to uwagę, czy nie, uwierzą czy nie, to jest przesłanie, które się obroni”.

Właśnie to mam zamiar robić dziś rano z tym przesłaniem. Nie rozpaczajcie! Nie poddawajcie się; nie przyjmujcie żadnych negatywnych informacji; ani od lekarzy, ani od naukowców, ani wielkich tego świata, lecz pamiętajcie, że „Do Boga należy ostatnie słowo”.

Wierzcie Słowu Bożemu i jego obietnicom, wierzcie prawdzie, wierzcie w dobroć, wierzcie w życie i wierzcie w objawienie Ducha Świętego.

A Pan powiedział do mnie: „Powiedz w szczególności Moim ludziom, że powinni wierzyć we Mnie nawet bardziej niż wierzą znajomym, okolicznościom i obecnej sytuacji, gdy je obserwują. Moi ludzie powinni zacząć ponownie ufać Mnie. Ufajcie Mnie, ciągle ostatnie słowo należy do Mnie, mówi PAN”.

Powiedz im, powiedział PAN do mnie … że nie powinni pozwalać sobie na zniechęcenie działaniami wątpiących, pesymistów i czyniących zło; że nie powinni być zniechęcani przez tych, którzy są winni ich niedoli, ubóstwa, problemów, okradają ich z własności, niszczą ich pracę, stale blokując zaspokojenie ich potrzeb, ponieważ jest napisane, że Ja, Pan Bóg, mam ostatnie słowo nad nimi wszystkim również.

Jestem świadkiem twojej wierności, widzę twoją walkę, słyszałem twoje modlitwy i stąd Ja mam ostatnie słowo również tych sprawach, mówi PAN. Poczekaj jeszcze chwilę, aż zobaczysz, że Ja upomnę się o prawo tego, który trwa we MNIE.

Niech Was Bóg błogosławi

Pastor
Joh.W.Matutis

www.nnk-berlin.de
(see the english menu /somthings etc.)

seo сайты

Żadnych wybryków więcej w służbie

logo

J.Lee Grady

W dniach kompromisu musimy powtórzyć to, co oczywiste: Bóg wymaga od liderów, aby postępowali zgodnie z zasadami.

Niemal dwa lata temu pewien dynamiczny kaznodzieja z rosnącego kościoła w Southeast został złapany na cudzołóstwie. Jego zakłopotana żona rozmawiała z tą „drugą kobietą”, egzotyczną tancerką z innego kraju, dzieląc się z nią Chrystusem. W międzyczasie mała grupa pastorów „przykryła” cała sprawę, wysyłając w pośpiechu uwikłanego pastora na kilkutygodniową sesję poradnictwa. W końcu pastor rozwiódł się z żoną, a członkowie zgromadzenia, nie znając wszystkich faktów, oskarżyli żonę o rozpad małżeństwa.

Dziś ten pastor ciągle jest za kazalnicą – pomimo że jego głoszenie brzmi pusto. Niektórzy członkowie tego kościoła odeszli, gdy dowiedzieli się o jego niewierności, ale wielu innych zostało, ponieważ czuli, że nie powinni osądzić pastora za jego grzech.

„Jakkolwiek
bolesne jest usunięcie obdarowanego przywódcy z pozycji,
musi to zostać zrobione,aby
zachować bojaźń Pańską”.

Ta sytuacja powtarza się stale i wciąż przez ostatnie lata. Jamal Harrison-Bryant, pastor 10.000 Empowerment Temple w Baltimore, został oskarżony o to, że ma dziecko poza małżeństwem. Jego żona, Gizelle, powołując się na cudzołóstwo i okrutne traktowanie, zażądała w 2008 roku rozwodu. Mimo to, Bryant wygłosił w kościele sławne obecnie kazanie, w którym wykorzystał do obrony historię cudzołóstwa Króla Dawida z Batszebą.

„Ciągle jestem mężczyzną!” – krzyczał z kazalnicy do stojących i wiwatujących wiernych.
„Namaszczenie na moim życiu jest większe niż zamiaru dać się pozbawić habitu czy poddać dyscyplinie. Dla Bryanta namaszczenie przewyższa charakter.

Wszystkie te moralne upadki wśród współczesnych liderów wywołują zamieszanie u przeciętnych chrześcijan. Czy kiedykolwiek zdarza się, że liderzy są dyskwalifikowani? Czy odnowienie do służby może być natychmiastowe? Czy działamy jak faryzeusze, jeśli domagamy się, aby ci liderzy siedli na dowodzą, że zaszła zmiana ich charakteru? Już najwyższy czas powtórzyć kilka oczywistych zasad:

1. Istnieją określone kwalifikacje na chrześcijańskiego przywódcę. Apostoł Paweł wyraźnie wskazał, że jest liderów nowotestamentowego kościoła można sprawdzić. W 1 Liście do Tymoteusza 3:2-7 mówi o tym, że przywódca mus być: (1) nienaganny; (2) mąż jednej żony; (3) trzeźwy; (4) umiarkowany; (5) przyzwoity; (6) gościnny; (7) dobry nauczyciel; (8) dobry gospodarz własnej rodziny; (9)szanowany w społeczeństwie; (10) nie nowo nawrócony.

W liście do Tytusa, Paweł oferuje podobną listę i dodaje
jeszcze następne cechy kwalifikujące, w tym: (11) nie samowolny; (12) nie skory do gniewu; (13) nie chciwy brudnego zysku.

Zwróćmy uwagę na to, że tylko jedna z tych cech (dobry nauczyciel) wymaga namaszczenia. Paweł nie mówi niczego o umiejętnościach lidera do prorokowania, uzdrawiania chorych, widzenia wizji, rozmawiania z aniołami, zdobywania funduszy, śpiewania, krzyczenia czy przyciągania publiczności. Nie wymaga też on szczególnych akademickich referencji. Kluczem jest charakter.

Wielu nauczycieli zgadza się z tym, że „mąż jednej żony” było powiedzeniem wprost z nowotestamentowej ery, że „musi być mężczyzną jednej kobiety”. Innymi słowy nie może być cudzołożnikiem (ani poligamistą). Liderzy muszą chodzić w seksualnej czystości, muszą pasować do biblijnej definicji małżeństwa i w tym kontekście być wierni.

2. Ci, którzy tych kwalifikacji nie spełniają, powinni ustąpić. Skoro Paweł domagał się od liderów charakteru, to logiczne jest, że ci, którzy zawodzą w jakiejkolwiek z tych dziedzin powinni zostać usunięci z urzędu – a co najmniej do czasu, gdy uzyskają właściwą jakość charakteru po pewnym czasie rehabilitacji. Gdy upadają przywódcy, Paweł również poleca, aby byli oni zdecydowanie karceni: „strofuj wobec wszystkich, aby aby też inni się bali” (1Tym. 5:20). Ich grzech nigdy nie miał być minimalizowany, usprawiedliwiany czy wmiatany pod dywan.

To bezpośrednie podejście nie było opcjonalne – i Paweł strzegał Tymoteusza przed pokusą potraktowania tego fragmentarycznie. Napisał do niego: „Trzymaj się tych zasad bez zastrzeżeń” (w.21 z ang.).
Biblijna dyscyplina nie może być niedbała. Nie możemy usuwać jednego za cudzołóstwo, a drugiego traktować w rękawiczkach, ponieważ jest naszym przyjacielem. Jakkolwiek bolesne jest usunięcie obdarowanego przywódcy z pozycji, musi to zostać zrobione, aby zachować bojaźń Pańską.

3. Kościół nie będzie kwitł, jeśli karcenie liderów jest zaniedbywane. Paweł surowo ostrzegał Tymoteusza przed ordynowaniem kogokolwiek przedwcześnie. Napisał: „Rąk na nikogo pochopnie nie wkładaj, nie bądź też uczestnikiem cudzych grzechów” (1 Tym. 5:22). Innymi słowy: liderzy ponoszą srogi osąd od Boga, jeśli ordynują lidera, który nie spełnia Biblijnych wymogów. Jeśli wybieranie niewypróbowanych liderów staje się zwyczajem, zepsucie zakorzeni się w kościele i ostatecznie możemy spotkać się z karcącym sądem Boga.

Kościół w Koryncie został ostrzeżony o tym, że zwodniczy grzech wpłynie na nich wszystkich, jeśli nie zajmą się niemoralnością pośród siebie (1Kor. 5:7-13). Jan napisał do kościoła w Tiatyrze, że stracą swoje wpływy, ponieważ tolerują fałszywe nauczanie, które prowadzi do niemoralności (Obj. 2:20). Grzech wywołuje realne konsekwencje.

Nie wolno nam zmieniać reguł. Modlę się o to, aby liderzy w niezależnym sektorze współczesnego kościoła żeby sami przestali broić i przywrócili biblijny.

продвижение

DS_19.03.09 Dz.17

HeavenWordDaily

David Servant

Bardzo interesująca jest historia różnej otwartości tych, którym Paweł głosił w czasie swej podróży z Macedonii i Achai, współczesnej Grecji. W Tesalonice, po początkowym powodzeniu, prześladowania ze strony niewierzących Żydów tak się nasiliły, że Paweł i Sylas musieli ratować swe życie uciekając pod osłoną nocy. Na następnym przystanku, w Berei, okazał się, że ci Żydzi byli „bardziej szlachetnego usposobienia” i „przyjęli Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają” (17:11). Ze względu na ich otwarte serca „wielu uwierzyło,, również niemało wybitnych greckich niewiast i mężów” (17:12). Zauważmy, że Łukasz nie był kalwinistą, nie złożył odpowiedzialności za zbawienie na Bogu, lecz na ludzkich istotach o wolnej woli.

Uciekając przed prześladowaniami w Berei, które zostały wzniecone przez Żydów z Tesaloniki, Paweł wsiadł na statek do Aten, miejsca bałwochwalstwa. Łukasz pokazuje nam dyskusje Pawła z epikurejskimi czy stoickimi filozofami, wiedząc pewne informacje o ich różnych poglądach mogą pomóc nam w docenieniu przekazanego im przez Pawła przesłania na Areopagu.

Epikurejczycy odrzucali wszelką boską działalności jakichkolwiek bogów, wierząc, że wszystko powstało przypadkiem i dochodząc do wniosku, że głównym celem człowieka jest czerpanie przyjemności. Życiowym celem miało być życie bez bólu, niepokoju, pełne materialnych rzeczy, jak i seksu, towarzystwa, akceptacji i miłości. Nie wierzyli w jakiekolwiek życie po śmierci.

Stoicy byli panteistami, którzy wierzyli, że wszystko jest poddane nieodpartemu losowi i że prawość miała swoją własną zapłatę, a słabość swój wystarczając sąd. Zamiast czynić przyjemność swym celem, stoicy skupili się bardziej na cechach mądrości, odwagi, prawości i umiarkowania. Doskonała osoba poddawał się beznamiętnie losowi i z tej właśnie filozoficznej szkoły czerpiemy nasz przymiotnik „stoicki”, co znaczy „powstrzymujący się”.

Paweł zaczął swoje kazanie do filozofów komplementując ich religijność (17:22). Często uważamy fałszywe religie ludzi za przeszkodę, lecz powinniśmy korzystać z tego, jak to zrobił Paweł, jako pewnego pomostu do ich serc. Nie skarcił ich za bałwochwalstwo, lecz wykorzystał ich ołtarz „nieznanemu bogu” jako łącznik do ewangelii (17:23).

Zauważ, że Paweł nie cytuje żadnych starotestamentowych wersów, jak to miał w zwyczaju, gdy głosił ewangelię Żydom, ponieważ nie miałoby to żadnego znaczenia dla greckich słuchaczy. Wyjaśnił pokrótce pewne fundamentalne prawdy o naturze Boga a nawet zacytował greckiego poetę, który napisał, że wszyscy ludzie należą do rodu Bożego (17:28). Paweł mógł wskazać na techniczny błąd w myśleniu ich poety, skoro wiedział (Paweł), że tylko ci, którzy narodzili się na nowo są prawdziwymi potomkami Bożymi. A jednak, bez zastrzeżeń zgodził się z tym, że wszyscy ludzie zostali stworzeni przez Boga i wykorzystał słowa poety, aby przekonać swoich słuchaczy o głupocie bałwochwalstwa. Jak możemy, będąc z rodu Bożego, tworzyć bałwany ze złota czy kamieni? Dlaczego to, co stoi wyżej, miałoby czcić to, co jest niższe?

Paweł nie tylko starał się znaleźć punkty wspólne ze słuchaczami, lecz wyrażał szacunek, pokorę i takt. Nie było to protekcjonalne kazanie. Zauważ, jak identyfikuje się ze słuchaczami używając „my” zamiast „wy” w zdaniu: „Nie powinniśmy sądzić, że bóstwo jest podobne do złota albo srebra, albo do kamienia, ...” (17:29). Niemniej, Paweł nie szedł na kompromis z ewangelią czy też nie upiększał jej w nadziei, że zdobędzie więcej nawróceń. Ogłosił zmartwychwstanie Jezusa, konieczność pokuty i nadchodzący dzień sądu (17:30-31). Widząc różne reakcje słuchaczy, nie naciskał na natychmiastowe podejmowanie decyzji ani nawet nie podzielił się tym, co można by nazwać pełną ewangelią. Dał im raczej wystarczająco dużo informacji do tego, aby ci, których serca były otwarte, pytali go później, co też zrobili i niektórzy w końcu uwierzyli.

Według tego co powiedział Paweł widzimy, że Bóg oczekuje od wszystkich ludzi, że będą szukać Go i znajdą Go, ponieważ on objawił Siebie każdemu (17:27). Jeśli ktokolwiek, gdziekolwiek na obliczu ziemi szczerze szuka Boga, Bóg pomoże temu człowiekowi znaleźć Się. Jezus obiecał: „szukajcie a znajdziecie” (Matt. 7:7).

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_18.03.09 Dz.16#

HeavenWordDaily

David Servant

Jestem przekonany, że zdajesz już sobie sprawę z tego, że Paweł obrzezał Tymoteusza, nie dlatego, że bez tego nie mógł być zbawiony. Stało się tak dlatego, że Paweł wiedział iż Żydzi nie byliby otwarci na nieobrzezanego mężczyznę, który przynosi im przesłanie o żydowskim Mesjaszu. Wskazuje nam to na fakt, jak ogromnie ważne było dla Żydów obrzezanie w czasach Pawła. Był to sprawdzian i choć brzydzę się taką myślą, że jacyś Żydzi mogli kazać mu ściągnąć spodnie, aby sprawdzić jego referencje, to w świetle tego, co czytamy, wydaje się to możliwe!

Czytamy dziś o drugiej podróży misyjnej Pawła. Z planu jego podróży widać, że odwiedził kilka kościołów, które założył w czasie pierwszej podróży, lecz wybrał się też daleko poza Galację (współczesna wschodnia Turcja), na wschodnie wybrzeże współczesnej Grecji. Zwróć również uwagą na to, że początkowo Paweł i Sylas nie zatrzymywali się w „Azji” (współczesna zachodnia Turcja) na głoszenie, ponieważ „Duch Święty przeszkodził im w głoszeniu Słowa Bożego w Azji” (16:6). Oczywiście była to sprawa strategii i właściwego czasu, ponieważ Paweł ostatecznie zrobił krótką przerwę w azjatyckim mieście Efez w drodze domu i zatrzymał się tam na dwa lata w czasie trzecie podróży misyjnej. Dzięki temu, „wszyscy mieszkańcy Azji,..usłyszeli Słowo Boże” (19:10). Jakże ważne jest być wrażliwym na Bożą wolę i Jego czas.

Pierwsza i druga podróż misyjna Pawła. (MAPA)

Łukasz napisał, że „Pan otworzył serce” (16:14) Lidii, pierwszej uczennicy w Europie. Nie dowodzi to, jak twierdzą niektórzy, że Bóg wypchał ją jakąś „łaską nie do odparcia”, ponieważ została w szczególny sposób wybrana do zbawienia. Słowa Łukasza po prostu podkreślają Boży wpływ na jej serce, czemu się poddała. Czy gdybym powiedział: „Serce mi topniało pod twoimi słowami”, dowodzi to, że była na mnie wywierana jakaś nie do odparcia moc, która działała poza moją otwartością na twoje słowa? Oczywiście, że nie.

Zwróć uwagę na szczególne prowadzenie, jakie Paweł i Sylas otrzymali przez nocne widzenie, aby głosić w Macedonii, co szybko skończyło się biciem i uwięzieniem. Jeśli Bóg prowadzi nas przez takie szczególne środki (poza łagodnym wewnętrznym prowadzeniem Ducha Świętego), ostrzega nas o leżących przed nami trudnościach. Pan wie, że będzie nam potrzebna dodatkowa pewność trwania w Jego woli, co zapewnia tylko spektakularne prowadzenie. Strzeżcie się tych, którzy twierdzą, że mają wizje i widzą aniołów codziennie czy co tydzień i nie robią niczego, aby budować Królestwo Boże, oprócz tego, że mają te wizje i widzą aniołów.

Pewni tego, że znajdują się w centrum Bożej woli, Paweł i Sylas mogli chwalić Boga nawet mając skute w dybach nogi. Bardzo skuteczna służba więzienna Pana spowodowała trzęsienie całym więzieniem i przebudzenie!

Strażnik więzienny z Filippi otrzymał coś więcej niż „więzienną religię”. Gdy zapytał, co ma zrobić, aby być zbawionym, Paweł nie powiedział mu, żeby zaprosił Jezusa do swego serca czy przyjął Jezusa jako swego osobistego Zbawiciela, nie powiedział mu nawet, aby uwierzył w Jezusa, lecz aby uwierzył w Pana Jezusa (16:31). Uwierzył i jego wiara ruszyła prosto do działania. Obmył Pawłowi i Sylasowi rany, zatroszczył się o nich, nakarmił, został ochrzczony i „bardzo się cieszył” (16:34). Pokazał cztery owoce Ducha: miłość, radość, łagodność i dobroć (p. Gal. 5:22).

Słowa Pawła z wersetu 31 nie mówią o tym, że jeśli on uwierzy to zagwarantuje całej swojej rodzinie zbawienie, było by to sprzeczne z wieloma innym wersami (na przykład p. 1 Kor. 7:16). Chodziło po prostu o to, że jeśli strażnik i jego rodzina uwierzą to zostaną zbawieni. Zauważ, że Paweł głosił ewangelię wszystkim z domu strażnika (16:32) i oni wszyscy, indywidualnie, uwierzyli (16:33-34). Nie możemy „wyznawać” wersu z Dz. 16:31 za nasze rodziny jako gwarancji ich zbawienia. Powinniśmy im opowiedzieć ewangelię i żyć pobożnym życiem wobec nich.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

aracer

Królestwo Niebios w zasięgu ręki

Francis Frangipane

Od chwili zaistnienia czasu Królestwo Niebios w interaktywny sposób przeplatało się z przeznaczeniem człowieka. Bóg, i aniołowie, mówili do człowieka „z Nieba” (Rdz. 21:17; 22:11; 22:15); Pan dał człowiekowi obietnice i błogosławieństwa z Nieba (Rdz. 24:7; 49.25); gdy było to konieczne sprowadzał osąd na złych ludzi „z nieba” (Rdz. 19:24).

I rzeczywiście, objawienie Królestwa Bożego w Świętych Pismach nie jest sprawą przypadku. W Biblii znajduje się kilkaset wersów, w których Niebo czy Królestwo Boże są wymienione przy użyciu różnych określeń. To właśnie nad tym królestwem chciałbym się zastanowić, najpierw w kontekście Starego Testamentu, a następnie w objawieniu w mocy przez Chrystusa w Nowym Testamencie. Skoncentrowani na Bogu, musimy dowiedzieć się czegoś o rzeczywistości otaczającej Najwyższego; Jego wiecznej siedzibie.

Rzeczywistość zwana Niebem jest nie tylko „rzeczywista”, lecz jest również „królestwem wiecznym„, a „panowanie jego trwa przez wszystkie pokolenia” (Ps. 145:13). Narody powstają i upadają, ludzie, kultury wzbijają się w pychę i próżność tylko po to, aby zniknąć, a Królestwo Boże trwa na wieki.

Czas się wypełnił

Ze wszystkich miejsc w Starym Testamencie mówiących o Niebie, z wyjątkiem nielicznych, wynikało, że faktyczne życie Niebios jest odległe i niedostępne dla przeciętnego człowieka. Izrael miał Prawo i Proroków; przeżywał chwile chwały i nawiedzenia, a jednak Królestwo Boże było większe nawet niż standardy sprawiedliwości Izraela.

To z Izraela przyszedł Mesjasz, a jednak Jego przesłanie nie miało na celu odnowienie Prawa; było to ogłoszeniem Królestwa Bożego. Zarówno Jezus, jak i Jego zwiastun, Jan Chrzciciel, głosili to samo, niesamowite słowo:

(Mk 1:15)

(BW) „Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże; upamiętajcie się i wierzcie ewangelii

(BT) „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię„.

Czas wypełnił się? Tak, nowe zrządzenie opatrzności nadeszło! Królestwo Boże jest u drzwi! Tak, Niebiosa znalazły się w zasięgu człowieka. Rzeczywistość Boża przybliżyła się! Przesłanie o królestwie było bezprecedensowe, ale takie było! Wszelkiego rodzaju choroby były uzdrawiane natychmiast wraz z dotknięciem ręki Jezusa, ponieważ Niebo było w zasięgu ręki! Dręczeni przez demony byli uwalniani, ponieważ Niebo uprawniło Jezusa do tego. Tak, jak Duch Święty uprawnił Jezusa, tak On Sam uprawnił i posłał Swoich uczniów, a Niebo manifestowało się również przez nich! Władza i współczucie Niebios przepływały przez oddział Jego uczniów; mieli moc do uzdrawiania, uwalniania a nawet wskrzeszania zmarłych.

(Mat: 10:7)

(BW) „A idąc głoście wieść: Przybliżyło się Królestwo Niebios„.

(BT) „Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie„.

Królestwo „bliskie”? Co to znaczyło, to samo Niebo, niegdyś odległe i niedostępne dla przeciętnego człowieka, teraz było bliskie na tyle, że było dostępne z tych miejsc, gdzie był człowiek.

Umiłowani, Jezus powiedział, że tak powinien wyglądać kościół! Uzdrowienie, uwolnienie, moc: Królestwo Boże manifestuje się przez życie poddanych, wierzących mężczyzn i kobiet. I tak będzie wyglądał kościół, zanim Jezus powróci.

To jest Ewangelia Królestwa

Jezus wiedział, że nastąpi wielkie odstępstwo od Królestwa Bożego, ostrzegał przed fałszywymi prorokami i nauczycielami, którzy powstaną, aby zwieść wielu. Z całą pewnością mieliśmy udział w rozwodnionym i płytkim chrześcijaństwie, lecz pomimo naszych upadków Jezus przepowiedział coś ważnego:

I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec” (Mat. 24:14).

Pomimo wielkiego odejścia, jest też wielki powrót do Królestwa Bożego. Słuchajmy Słów Jezusa z wiarą. Powiedział, że zanim „nadejdzie koniec” i On wróci, ta ewangelia królestwa będzie głoszona wszystkim narodom. Nie powiedział, że cały świat będzie poddany zanim On wróci, lecz że cały świat będzie świadkiem Królestwa Niebios głoszonego z mocą.

Podkreślam dodające otuchy podsumowanie, powiedział: „Ta ewangelia” – to jest, Jego ewangelia, Jego nauczanie, te „słowa na czerwono” (w niektórych wydaniach Biblii angielskich (Red Letter) słowa wypowiedziane przez Jezusa są zaznaczone na czerwono – przyp.tłum.). Jeśli skupimy się na tym, aby stać się podobni do Niego w posłuszeństwie wobec Jego słów, Pan obiecuje, że naszemu głoszeniu będzie towarzyszyć wzrastająca moc do czynienie cudów i znaków.

Pan powiedział: „I będzie głoszona ta ewangelia…” Nie ewangelia samego zbawienia (jakkolwiek cudowna jest!), lecz również przesłanie o królestwie. Ewangelia zbawienia jest za darmo. Nie możemy wejść do królestwa nie przeżywszy zbawienia przez wiarę w Bożą łaskę. A jednak wiele kościołów zatrzymało się na zbawieniu, w ogóle nie oglądając ani nie wierząc w obietnicę Królestwa Bożego.

Umiłowani, nasza teologia została zanieczyszczone niewiarą i martwymi tradycjami. Musimy wrócić do słów Chrystusa. Musimy dążyć do rzeczywistości Królestwa Bożego, ponieważ w miarę jak kończy się ta era, z całą pewnością Niebo będzie w zasięgu ręki.

раскрутка