Bardzo dawno nie informowałem o tym, co się dzieje u zaprzyjaźnionego pastora i zboru w Nepalu. Ostatnio było pożarze kościoła (2017) i trzęsieniu ziemi w 2015. Dzięki dużej hojności czytelników można było wspomóc wielu ludzi żyjących bez dachu nad głową żywnością, odzieżą, kocami oraz cynkowanymi blachami, z których pobudowano chaty do tymczasowego zamieszkania. Zbór ma siedzibę w stolicy, Katmandu, ale pastor jest bardzo aktywny, jeździ często do odległych wysokogórskich wiosek z pomocą oraz szkoląc liderów kościołów lokalnych.
Prem Tamang w drodze w góry. Krótka fotograficzna relacja poniżej.
Mimo 4 lat, które upłynęły od trzęsienia mnóstwo ludzi nadal tak mieszka. Pomimo prześladowań i państwowego zakazu nawracania na inne religie to, co się dzieje obecnie w Nepalu, Prem nazywa przebudzeniem – dużo ludzi nawraca się.
Nepalska wioska
Nepalska wioska
Poniżej zdjęcie z pobytu pastora Prema u liderów lokalnych kościołów. Te „domy” zostały zbudowane przez zbór pastora.
Stan Tyra 15 lutego Czasami coś, co jest ukryte wprost przed oczyma, może być po prostu postawione na głowie, lub, jeśli wolisz, nogami do góry. Ten schemat jest oczywisty w całej naturze i życiu. Jest tak oczywisty, że zastanawiam się dlaczego w ogóle uważamy to za tajemnicę. Pierwszą książkę napisałem ponad 20 lat temu, choć nie polecałbym jej czytać. Niemal jedyna prorocza rzecz tam zawarta była w tytule: „Droga na szczyt prowadzi w dół”. Jak to często bywa w moim przypadku, moje dalekowzroczne patrzenie, zrozumienie i pokój w tej sprawie, otworzyły mi oczy na wiele rzeczy.
Myślę, że ta
koncepcja drogi w dół, jako czegoś „nowego w górę” jest
tajemnicą dlatego, że po prostu nie chcemy tego zobaczyć. Czy chce
ktoś zaczynać swoją podróż w dół? Jest to przecież powód dla
którego większość ludzi nigdy nie dochodzi do pełni swego życia.
Dopóki wszystkie nasze osiągnięcia nie rozpadną się i nie okażą
się niczym, nigdy nie wyjdziemy poza nie, aby odkryć to, co jeszcze
pozostaje, jak na przykład: wiara, nadzieja i miłość.
Duchowy wzrost znacznie szybciej przebiega wtedy, gdy zawodzimy niż wtedy, gdy robimy wszystko dobrze. Doskonałość, czy dojrzałość, może kształtować się z tego, jak dobrze radzimy sobie ze słabościami innych, a w szczególności z własnymi, a nie dzięki temu, jak dobrze nam idzie. Jakże mądrze Bóg ukrył świętość! Jest to miejsce, które może zostać odkryte wyłącznie przez pokorę. Ego woli wszystko inne poza upadaniem, upadaniem czy umieraniem. Z jakiegoś dziwnego powodu to ego czepia się niemal wszystkiego, co wygląda jak „odskocznia w górę”, nawet jeśli to nie działa.
Jeśli jesteś
zadowolony ze swego ostatniego miejsca, to jest to w rzeczywistości
pierwsze miejsce, ponieważ „pierwsi będą ostatnimi, a ostatni
pierwszymi”. Ci którzy padli, bądź zwiedli, odkrywają jedyną
drogę w górę, ponieważ tylko „opuszczając dom” można odkryć
pokorę, po czym wrócić do domu i świętować.
Cud definiuje się jako „zaskakujące i pożądane wydarzenie, którego istnienia nie można wytłumaczyć prawami naturalnymi lub naukowymi i dlatego przyjmuje się je za nadnaturalne działanie”. Dla nas cud to po prostu działanie Boga. Czyż nie było by miło żyć w realności cudów, zamiast przeżywać wzloty i upadki, jak na kolejce górskiej? Co by było, gdybyśmy żyli od cudu do cudu w takim tempie, że stało by się to naszą codziennością?
Autorytet i moc
Greckie słowo „cud” to „dunamis” co oznacza „moc”. To stąd pochodzi słowo „dynamit”. „Autorytet” to słowo „exousia”. Dla zobrazowania: policjant działa w autorytecie prawa, a jego broń jest mocą aby wyegzekwować ten autorytet.
Mamy autorytet (exousia), aby użyć mocy (dunamis) imienia Jezusa. Jeśli jednak w danej sytuacji Ojciec pierwszy nie zadziała przez Swojego Ducha, to gdy użyjemy imienia Jezus nie będziemy mieli żadnej mocy. Innymi słowy, możesz wypowiadać „w imieniu Jezusa” tyle razy, aż zsiniejesz na twarzy, lecz jeśli Ojciec nie poruszy się w swoim autorytecie w danej sytuacji, nic się nie wydarzy. Obie rzeczy – autorytet jak i moc muszą być obecne.
W Dziejach Apostolskich 19: 13-17 widzimy siedmiu żydowskich niewierzących próbujących wyrzucić demona używając imienia Jezus. Duch odpowiedział im „Jezusa znam, wiem kim jest Paweł, ale wy kim jesteście?” po czym zaatakował ich i uciekli pobici i zakrwawieni. Nie mieli autorytetu do używania imienia Jezusa; nie mieli więc mocy.
Brak namaszczenia (manifestacji obecności) Boga
Kiedyś byłem przy umierającym przyjacielu. Gdy wydał ostatni dech jego żona zaczęła krzyczeć „w imieniu Jezusa żyj!”. Nie było żadnego rezultatu. Powiedziałem jej: „Słuchaj, nie ma tu namaszczenia do tego, więc musimy pozwolić mu odejść”.
Jako Boże dziecko miała autorytet, aby używać tego imienia, jednak Duch Święty, który przynosi moc, nie był z nią zgodny w jej pragnieniu ujrzenia męża wzbudzonego z martwych. W Duchu była po prostu pustka – nie było tam żadnej Obecności. Tak więc używanie imienia Jezusa w tej sytuacji nie miało mocy.
W Ewangelii Łukasza 5: 17 czytamy, że gdy Jezus nauczał; „… moc (dunamis) Pana była po to, aby ich uzdrawiać”. Moc i osoba Jezusa, który mógł nakazać uzdrowienie.
Pamiętacie taką doktrynę, aby nie być związanym nierównym jarzmem z niewierzącym? Jest to jeden z głównych wersów służących przy duszpasterskim poradnictwie młodym ludziom.
Szybko przeskakujemy do mojego rozwodu (małżeństwa, które BYŁO równym jarzmem) i do mojego małżeństwa z Hunny (alkoholikiem). Przez dwa lata naszego spotykania się, modliłam się, aby Bóg rozsądził tą relację nierównego jarzma, ponieważ bez względu na to, jak bardzo się starałam, coś we mnie kochało go głęboko. W końcu jego była żona wróciła, a ja odetchnęłam z ulgą – Bóg odpowiedział na moje modlitwy. Dwa dni później znowu odeszła, a on wylądował u moich drzwi. Co?!?!? „Boże, co ty robisz?”
Znowu przeskakujemy szybko do naszego wesela. Modliłam się jeszcze bardziej gorliwie, aby Bóg przemyślał ponownie to wszystko i wydostał mnie z tego zanim będzie za późno. Błagałam aby cokolwiek poszło nie tak. Nie wiedziałam wtedy, ze Hunny również modlił się o to samo.
ŚLUB Przecież to był łatwe życzenie, w końcu, czy ktoś kiedykolwiek widział doskonały ślub? Zawsze pojawiają się jakieś problemy w ciągu poprzedzającego tygodnia. A tutaj… nic. Nada. Zip. Wszystko szło doskonale co do jednego węzełka. Tydzień później, siedząc w swoim fotelu, zastanawiałam się nad tym katastrofalnym małżeństwem; „Boże dlaczego? Po co tu jestem?” Nigdy nie zapomnę tego, co usłyszałam: „Dałem mu ciebie, aby pokazać mu moją miłość. Teraz, po prostu kochaj go. Nie głoś, nie nauczaj, nawet nie mów mu o mnie, poza jednym: możesz dzielić się tym, gdy zrobię coś cudownego w tym czasie dla ciebie. To tyle”. Więc, robiłam to, co Bóg powiedział, co wcale nie wydawało mi się właściwe. Byłam przekonana, że po prostu i w nieunikniony sposób zmierzałam ku następnemu rozwodowi. W skrócie: został uwolniony od alkoholizmu w ciągu dwóch lat, a cały jego życiowy chaos zakończył się w ciągu 8 lat. Przez te pierwsze 10 lat było NAPRAWDĘ ciężko. Niemniej, nawet gdy walczyliśmy, stale szliśmy do przodu. Nigdy nikomu nie ufałam bardziej. 28 rocznica wypada 14 grudnia i nie wyobrażam sobie, abym mogła kochać kogokolwiek bardziej niż mojego Hunny. On jest moim największym błogosławieństwem i nie jest to przesada
1/16/2019 Jezus, po okresie ponad trzech lat spędzonych z uczniami, których osobiście wybrał, dobrowolnie złożył Swoje życie, po czym powstał z martwych i zanim udał się do Ojca, spędził ostatnie 40 dni nauczając ich na temat Królestwa Bożego.
„im też po swojej męce objawił się jako żyjący i dał liczne
tego dowody, ukazując się im przez czterdzieści dni i mówiąc o
Królestwie Bożym” (Dz 1:3).
Dlaczego miałby to
być „nowe”?
Królestwo Boże nie
było dla żydowskich uczniów jakąś nową koncepcją. Lecz
Królestwo, w którym Król miałby rzeczywiście rządzić z wnętrza
serc i śmiertelnych ciał Jego ludzi? To było coś zupełnie
nowego. Czy jednak powinno być dla nich czymś :nowym”?
Takie pojmowanie
funkcjonowania Królestwa Bożego „z wewnątrz na zewnątrz”,
tego jak Król zamierza żyć i rządzić wewnątrz serc wierzących,
nie powinno być czymś nowym dla tej 12tki. Stary Testament w pełni
wyjaśniał Nowe Przymierze i to w jaki sposób będzie zastosowane
(Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel, … żeby wymienić tylko kilku).
Aż do dnia
dzisiejszego … zasłona
Jednak ze względu
na swoje wychowanie w społeczności żydowskiej Drugiej Świątyni
początku pierwszego wieku, czytając starotestamentowe obietnice
dotyczące nadejścia „Nowej Drogi”, mieli na swych oczach
„zasłonę”. Paweł wyjaśnia to tak:
„…Lecz umysły ich otępiały. Albowiem aż do dnia dzisiejszego przy czytaniu starego przymierza ta sama zasłona pozostaje nie odsłonięta, gdyż w Chrystusie zostaje ona usunięta” (2Kor 3:14-15) .
Niestety,
współcześnie z powodu braku nauczania na temat tego, jak patrzeć
na Stary Testament z perspektywy jego wypełnienia w Nowym
Przymierzu, musimy zgodzić się z Pawłem, że „aż po dzień
dzisiejszy jest zasłona, która zaciemnia nasze myślenie, gdy
czytamy Stary Testament”
4.03.2019 (Euthanasia Prevention Coalition) 28 lutego br. ukazało się sprawozdanie na temat wykonywanych w Belgii zabiegów eutanazji. Z podanych informacji wynika, że w roku 2018 wykonano 2,357, co stanowi wzrost z liczby 2309. Sugeruje się, że ta ilość jest stała. Niemniej, w 2010 roku wykonano 954 eutanazji, zatem w ciągu 8 lat ten wzrost wynosi 247%.
Od 2010 roku Belgia rozszerzyła prawodawstwo i możliwości rozszerzania zgody na eutanazję przez reinterpretowanie prawa.
W roku 2018 57
przypadków (2.4%) eutanazji wykonano z powodu umysłowych i
behawioralnych zachowań, 83 (3.5%) jedynie z przyczyny psychicznych
i 1% to śmierć ludzi niezdolnych do podjęcia decyzji, którzy
wcześniej wyrazili takie życzenie. W 2018 roku znalazły się w tej
grupie również dzieci.
Dość powszechnie pojawia się pewien temat w nauczaniu na temat świętości i uświęcenia. Opiera się on na zawodnej ludzkiej logice i wskazuje na ważny brak zrozumienia różnicy między Starym, a Nowym Przymierzem. Nieuchronnym zaś wynikiem tego jest okradające z wiary potępienie.
Ostatnio widziałem ten rodzaj logiki w bardzo szczerym poście na społecznościowym portalu. Cytuję:
„Czy, jeśli dodasz do butelki wody kroplę ścieku, nadal będziesz chciał ją pić? Nie, oczywiście, że nie! W ten sam sposób, jedna kropla kompromisu zatruwa CAŁE naczynie naszego życia. Tak więc, aby Pan mógł nas napełnić, musimy całkowicie uświęcić siebie”.
Rzeczywiście? Czy to prawda? Czy to jest nowotestamentowa prawda, której celem jest „uwolnić nas”?
Jeśli ktoś chce dojść do właściwego wniosku to musi zacząć we właściwym miejscu, a to nauczanie, choć bardzo dominujące współcześnie, jest wyraźnie błędne, jego skutki zaś sieją zniszczenie. Jest to wniosek wyciągany przez upadłą ludzką logikę, która zaczyna w niewłaściwym miejscu i niechybnie prowadzi do złego miejsca.
Ciąg myślowy powyższego cytatu zaczyna się od pytania: „Czy, jeśli dodasz do butelki wody kroplę ścieku do butelki, będziesz chciał ją dalej pić?” Oczywistą odpowiedzią jest: „Paskudztwo! Nie napiłbym się czegoś, w czym jest ściek!” Logicznym wnioskiem jest to, że Bóg również nie będzie pił tego. Jeśli więc ta butelka wody ma reprezentować nas, to dochodzimy do wniosku, że Bóg nigdy nie zechce „pić nas”, jeśli mamy w sobie choćby „kroplę ścieku”. Jest to jednak całkowicie złe podejście i prowadzi do potępienia, ponieważ używamy ludzkiej logiki, zamiast nowotestamentowego umysłu. W tym myśleniu jest ogromna dziura. Zaczynamy ten przykład myśląc o piciu wody, który jest używany do przedstawienia picia. Lecz Bóg nie pije nas! To my pijemy Jego. A skoro tak, Jego woda oczyszcza nas. Hbr 10:22: „wejdźmy na nią ze szczerym sercem, w pełni wiary, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą”. Ef 5:25-26: „… Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo”. Bóg rzeczywiście wlewa czyste wody Ducha Świętego w nasze „brudne naczynia”! W taki właśnie sposób oczyszcza nas, abyśmy stawali się coraz bardziej uświęceni w naszych umysłach, motywacjach i zachowaniu. My nie zanieczyszczamy Bożej świętości naszym brakiem uświęcenia to Jego świętość oczyszcza. Jego świętość jest lekarstwem i ona uzdrawia nasze słabości. Bóg nie obawia się tego, że w jakiś sposób zainfekujemy Go naszymi słabościami. Nasze grzechy i słabości nie udzielają się Mu; Jego łaska zaraża nas Jego przemieniającą mocą. Mt 13:33: „Podobne jest Królestwo Niebios do kwasu, który wzięła niewiasta i rozczyniła w trzech miarach mąki, aż się wszystko zakwasiło”.