Author Archives: pzaremba

Stan_2/3.10.2018 obowiązek, a pragnienie

Stan Tyra

02.10.2018

Poczucie obowiązku może wystarczyć, abyś chodził do kościoła, lecz wyłącznie pragnienie i głęboka tęsknota serca poprowadzą cię do przemiany poza siebie. Poczucie winy może być na tyle silne, aby motywować cię do religijnych zachowań, lecz wyłącznie pragnienie może doprowadzić cię do drogi przemiany. Pragnienie poprowadzi Cię poza siebie, ponieważ prowadzi ono ponad stworzony przez siebie obraz siebie samego. Nasze wewnętrzne pragnienia zawsze będą większe i bardziej uporczywe niż to, co satysfakcjonuje z zewnątrz.

Pierwszą naszą reakcją na pragnienie jest założenie, że jest ono czymś zewnętrznym. To stało się w Ogrodzie Eden. Zazwyczaj najpierw szukamy życia poza sobą i dzieje się to tak długo, aż zrezygnujemy z tego i zaczniemy podróż wewnętrzną.

To, dokąd docieramy, ujawnia czego pragnęliśmy. Trudno czasami zdać sobie z tego sprawę i zaakceptować. Pragnienia prawdziwego ja zawsze prowadzą nas do domu, lecz wyłącznie wtedy, gdy dotrzemy do samego końca siebie i znajdziemy się sami w miejscu naszych pierwotnych pragnień. W takim miejscu „wracają nam zmysły”.

Prawdopodobnie w duchowości bardziej chodzi o to czy możemy spać spokojnie, niż o to, czy idziemy do kościoła, czy nie.

____________________________________________________

03.10.2018

W Ewangelii Mateusza, Marka i Łukasza Jezus powiedział bogatemu młodzieńcowi, że choć wszystko, co robił na zewnątrz było doskonałe, to ciągle brakowało mu jednej rzeczy, którą mógł otrzymać tylko wtedy, gdy sprzedał wszystko, co miał.

Dla wielu, bez względu na to jak daleko w tej podróży znajdują się, staje się ona wyłącznie sposobem na zdobywanie kolejnych osiągnięć, zrozumienia i doświadczeń. O ile wielu szuka tych rzeczy z wielką pasją to szybko stają się one posiadłością/majątkiem/, uniemożliwiającą nam dojście do większych rzeczy, które prowadzą do przemiany i dojrzałości. Fakt, że młodzieniec, z którym rozmawiał Jezus został przedstawiony jako bogaty mówi o posiadłości, młodość – o dojrzałości, a rządca – o autorytecie (w niektórych ang. tłumaczeniach jest „young ruler” młody zarządca)

Prawdziwa duchowość to brak przywiązania, dzięki któremu sprzeciwiamy się pokuszeniu przylgnięcia do naszego zrozumienia, wyjaśnienia, doświadczenia, zachowania, dyscypliny, a w szczególności do naszych przekonań/wierzeń.

W prawdziwej wierze nie chodzi o wiedzę i posiadanie, lecz o niewiedzę i nieposiadanie przy stałym zaufaniu procesowi przebiegającemu w czasie naszej boskiej drogi i Temu, który nas nigdy nie opuści ani nie porzuci i jest na wieki oddany dobrym planom, które ma dla nas.

Autentyczna duchowość wyrasta z pustki, a nie z pełni. Błogosławieni ubodzy w duchu. Nadmiar sprawia, że nie odczuwamy głodu. Większość z nas, jeśli jesteśmy szczerzy, przyzna, że jesteśmy pełni siebie, swoich opinii, swoich potrzeb, planów i priorytetów. Takie zaabsorbowanie obciąża nas i osłania przed przebudzającą przemianą, której, jak mówimy, pragniemy. Wiara jest widoczna wyłącznie w środku tajemnicy.

WYJAŚNIENIE Rosz ha Szana, Jom Kippur, Święta Namiotów_4

Tłum.:  Tomasz S.

John Fenn

„W ten sposób mesjańska nadzieja, zmartwychwstanie i nieśmiertelność duszy przeplatają się z przesłaniem szofaru” (Codzienny modlitewnik Hertza (str. 865)). Dzisiaj więc porozmawiamy w szczegółach o „porwaniu” (kościoła) i o tym, kiedy objawi się antychryst.

Tak więc widzimy, że już od czasów starożytnych, ludzie wiedzieli o powstaniu z martwych a Święto Trąb, zaczynające się w czasie nowiu księżyca, kiedy księżyc jest ukryty, zawsze było powiązane ze zmartwychwstaniem. Paweł w Kol. 2: 17 nazwał księżyc w nowiu „cieniem rzeczy, które nadejdą”. To, co ma nadejść, to „porwanie” – „Natzal” w języku hebrajskim.

Wspomnę także o tym, iż związek pomiędzy słońcem, reprezentującym Mesjasza oraz księżycem reprezentującym wierzących, który to (księżyc) ma rządzić nocą, ma długą tradycję, co możemy zobaczyć w Mal 3:20 „Ale dla was, którzy boicie się mojego imienia, wzejdzie Słońce Sprawiedliwości z uzdrowieniem (zmartwychwstaniem) na swoich skrzydłach. I będziecie wychodzić z podskakiwaniem, jak cielęta wychodzące z obory”

Niektórzy nauczyciele nie rozumieli, dlaczegoUżycie słowa ‘ten’, który teraz powstrzymuje, jest dla niektórych mylące Słońce jest tu zapisane z dużej litery. Jeśli jednak rozumiesz co powiedziałem powyżej, wszystko nabiera sensu. Księżyc oznacza wierzących, którzy odbijają światło Słońca i którzy to będą ukryci w Nim w przyszłym nowiu. Paweł pisze do Tesaloniczan, co napisał już w 1 Kor. 15, ale ujawnia tu dodatkowe szczegóły. Tu właśnie zaczniemy.

1 Tes. 4: 14-18

Albowiem jak wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg przez Jezusa przywiedzie z nim tych, którzy zasnęli. A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej (Trąba Ostateczna z 1 Kor. 15) zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy”.

(Przy okazji – użyte słowo „którzy zasnęli” – nie oznacza to „zaśnięcia duszy” , lecz śmierć ciała. Przykładem jest tu sytuacja z Mar. 5:39, w której to Jezus wskrzesił córka Jaira. Również Paweł potwierdza to rozumowanie, gdy mówi Koryntianom, że być poza ciałem oznacza natychmiast być z Panem)

Właśnie to Paweł powiedział Koryntianom w 1 Kor. 15: 45-52, że gdy zabrzmi Trąba Ostateczna to umarli w Chrystusie powstaną pierwsi, a potem my, którzy jesteśmy żywi w tym czasie, zostaniemy przemienieni, by spotkać się z nimi oraz z Panem. Continue reading

Stan_01.10.2018 Dobry chrześcijanin


Stan Tyra

Powody, dla których chrześcijaństwo straciło kontakt z duchową podróżą są skomplikowane i różnorodne. Jednym z najbardziej powszechnych jest to, że być dobrym chrześcijaninem to nie to samo, co znajdować się w duchowej podróży. To nie tylko dwie różne drogi, ale to pierwsze najczęściej jest przeszkodą do przemiany.

Niestety, bycie dobrym chrześcijaninem często nie znaczy być miłującą i dobrą istotą ludzką. Oddanie religijnym przekonaniom i praktykom zazwyczaj nie przekłada się na duchowość, która prowadzi do poprawy życia. Świętość nie zawsze zamienia się na pełnię, a praktyka (religijna) nie wydaje przemieniającej duchowości. Faktem jest, że być dobrym chrześcijaninem często nie oznacza niczego więcej poza regularnym uczestnictwem w nabożeństwach. Jeśli poprzeczka zostaje podniesiona nieco wyżej to dochodzi do tego studium biblii, modlitwa, wiara w dogmaty kościoła, regularne finansowanie go i jakaś służba. Niestety, to wszystko można robić bez prawdziwej przemiany i najczęściej jest to tylko sposób na przystosowanie się do zewnętrznej dyscypliny czy norm zachowania w kościele, denominacji, religii. To wszystko może mieć miejsce zupełnie bez jakiejkolwiek wewnętrznej przemiany.

W końcu, o ile duchowe praktyki mogą odgrywać ważną rolę to często ograniczają duchowy rozwój, ponieważ skupiają na tych „wysoko cenionych” zachowaniach i wynagradzane są przychylnością i pozycją, stają się wtedy zaczątkiem przywilejów brata starszego oraz arogancji opartej na własnej sprawiedliwości.

Żadna religijna praktyka nie prowadzi do transformacji jeśli jest pozbawiona pokory i świadomości. Wydaje się, że aby być dobrym chrześcijaninem trzeba prowadzić życie przepełnione dobrze zakorzenionymi, lecz bezmyślnymi, absorbującymi zajęciami i rozpraszaczami, które utrzymują stale w ruchu, lecz nie powodują przemiany.

Większość kościołów pragnie uniknąć ryzyka, które niesie to, co jest uznawane za niebezpieczeństwo, że możesz usłyszeć, zobaczyć i obudzić się, ponieważ może się okazać, że staniesz się mniej zależny od nich i prawdopodobnie przestaniesz się z nimi zgadzać.
System najlepiej działa wtedy, gdy, zamiast uczyć się słuchać, mówi ci, co masz słyszeć i w co wierzyć.

W chrześcijaństwie denominacyjnym, jak też i tym niedenominacyjnym jest zbyt mało miejsca na zdumienie i zadziwienie, aby zostawić ci regularnie miejsce na owo „Ach! Bóg tu był przez cały czas, a je nie wiedziałem o tym!”

Nebukadnesar

Richard Murray

10 lat temu powiedziałbym, że ta opowieść jest najdziwaczniejszym fragmentem Biblii, lecz teraz zrozumiałem ją całkowicie. Przez tą dekadę spora część mojej duszy doświadczyła  przemiany z boskiego błogosławieństwa DO zwierzęcego szaleństwa i Z POWROTEM do błogosławieństwa.

Gdy bowiem król Nebukadnesar … przechadzał się po pałacu królewskim w Babilonie. odezwał się  i rzekł: Czy to nie jest ów wielki Babilon, który zbudowałem na siedzibę króla dzięki potężnej mojej mocy i dla uświetnienia mojej wspaniałości? Gdy słowo to było jeszcze na ustach króla, zagrzmiał głos z nieba: Oznajmia ci się, królu Nebukadnesarze, że władza królewska zostaje ci odjęta. …
W tej chwili spełniło się słowo na Nebukadnesarze: Wypędzony został spośród ludzi i jadał trawę jak bydło, a rosa niebieska zraszała jego ciało, a jego włosy urosły jak u orłów pierze, a jego paznokcie jak u ptaków pazury.
A po upływie dni ja, Nebukadnesar, podniosłem oczy ku niebu; a gdy znowu rozum mi powrócił, wtedy błogosławiłem Najwyższego, a Żyjącego wiecznie chwaliłem i wysławiałem, gdyż jego władza jest władzą wieczną, a jego królestwo z pokolenia w pokolenie…” Dn 4:26-31, 33-34

Podobnie jak to było w przypadku Nabukadnezara, gdy przyglądamy się naszym błogosławieństwom i pysznimy się tym, że nie tylko  zasłużyliśmy na TO, lecz nawet na WIĘCEJ, i to wszystko tylko dzięki NASZYM wysiłkom i zaletom… sami zrzucamy siebie z mostu pychy. Zwierzęce żądze i barbarzyńskie emocje pędzą jak diabelskie tsunami a nasze dusze zostają zalane i przygniecione cielesnymi nieczystościami.

Stajemy się zdeprawowani i zdegradowani, co najmniej na jeden sezon, dopóki nie wrócą nam duchowe zmysły. Jest to prawdą wobec marnotrawnych królów JAK I marnotrawnych synów. Syn marnotrawny nagle doszedł do swych duchowych zmysłów, gdy zdał sobie sprawę , że je z koryta razem ze świniami, a w domu jego miłującego ojca jest znacznie więcej. Podobnie było z marnotrawnym królem, który jedząc jak wół trawę doszedł do duchowych zmysłów, gdy poniósł oczy ku niebu.

Chwała Bogu za odnowienie życia, miłość i światło. Chwila,.. selah,.. muszę to powtórzyć…
chwała Bogu za odnowienie życia, miłość i światło!

Mogę mówić tylko na podstawie własnego doświadczenia, lecz podobnie jak u Nabokadnezara część mojej duszy została przemieniona w bezmyślne zwierzę wędrujące po polach powtórnie zdziczałych żądz i furii wściekłości. Serce mi stwardniało, nienawidziłem, pożądałem i kłamałem. Wtedy stało się jednak coś wspaniałego – Pan podniósł mój podbródek, co pozwoliło mi podnieść oczy ku niebu, ku sercu mojego Abba i… wróciłem … do … zmysłów.

Podobnie jak marnotrawny król, mogę tylko powiedzieć: Ja, Richard, poniosłem swoje oczy ku niebu i zmysły mi wróciły, i błogosławiłem Najwyższego, chwaliłem Tego, który żyje na wieki, ponieważ do jego panowanie trwa na wieki, a królestwu jego z pokolenia w pokolenie…”

Tak więc, bez względu na to jak bardzo wydaje ci się poszedłeś na cielesny kompromis, jak bardzo zawstydzony możesz być sobą, jak skrajnie czujesz się zniewolony zwierzęcą wściekłością, pożądliwością, chęcią zemsty powiadam ci ze łzami i z całego serca – JEST Bóg na niebie, który cię kocha, Bóg na ziemi, który leczy cię i Bóg wewnątrz, który odnawia twoją duszę do jej nieskazitelnie zdrowej czystości.

ON podnosi twój podbródek.
Podnieś swoje oczy ku niebu,

a DOJDZIESZ do swych duchowych zmysłów.

Jak głosi słynne powiedzenie Juliany z Nowrich: „All things will be well. All manner of things will be well”….wszystko będzie dobrze

Stan_28.09.2018 milczenie


Stan Tyra

Uważa się, że podróż przemiany to coś, co przyniesie więcej zrozumienia, wiedzy, więcej uczenia się, lecz tak nie jest. Tak naprawdę to jest dokładnie odwrotnie. Nie tyle chodzi o uczenie się, co o oduczanie, nie tyle o wyjaśnianie, co o otrzymywanie wszystkiego i trzymanie się mocno niczego. To odmowa szybkiego osądzania i zrozumienie, że cisza, zgodnie z Pismem, często jest znakiem wielkiej mądrości.

Gdy już raz przyjmiesz lub odrzucisz coś, nie masz więcej możliwości pełnego zrozumienia tego. Przebudzone życie to życie, które pozwala sobie na oderwanie od swego ego tak, że może długo i z miłością spoglądać na rzeczywistość.

Fiasko, które widzimy obserwując wczorajszą politykę jest smutnym odzwierciedleniem tego, jak wygląda społeczeństwo, które uważa osądzanie i konkluzje za mądrość. Ludzie mający bardzo małe poczucie bezpieczeństwa czują, że muszą poniżyć, skrytykować, potępić i zniszczyć każdego, kto się z nimi nie zgadza. Nie posiadają żadnej rzeczywistej mocy/władzy dopóki nie czują, że mogę cię okraść z twojej. Byłem świadkiem tego również w kościelnym życiu, nie sądź więc, że to dotyczy tylko polityki. Słabi ludzie, usiłując ukryć swój głęboko usadowiony brak poczucia bezpieczeństwa, mówią i robią okropne rzeczy.

Jest czas milczenia i jest czas mówienia, lecz dopóki najpierw nie nauczysz się milczeć, nie masz mądrości, z której możesz zaczerpnąć. Krytykowanie kogoś za to, że jest krytyczny to stawianie głupca na piedestale i nazywanie tego prawdą.

Stan_14-17.09.2018 Obecność

Stan Tyra

14 września

Chciałbym przez kilka dni pomówić o „obecności”. Będę otwierał sprawę świadomości obecności bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Może lepiej byłoby powiedzieć, że to obecność otwiera mnie.

Obecność łatwo jest podrobić, lecz zazwyczaj wychodzi to ubogo. Zazwyczaj udajemy troskliwość, choć niewiele jej jest. Zazwyczaj spodziewamy się jej w czasie uwielbienia, na szczycie góry czy w czasie spotkania modlitewnego i BUM oto jest obecność. Jest to kiepska podróbka tej prawdziwej. Teraz wiem, że dla niektórych może to być przynęta do obecności,dla innych przeszkoda bądź substytut, lecz nigdy obecność. Jeśli obecność jest, jakimś aktem czy zdarzeniem, to osiadłeś na czymś znacznie mniejszym, niż prawdziwa duchowość. Nie wierzysz mi? To zwróć uwagę na następne wydarzenie, które osądzisz, jako takie, któremu brak „namaszczenia”. To, co rzeczywiście mówisz, to, że potrzebujesz oskarżyć, kogoś innego o twój brak świadomości, zdolności postrzegania.

Dopóki obecność nie stanie się czymś w czym żyjesz, a nie czymś, co okazjonalnie usiłujesz wytworzyć, to życie będzie dla ciebie bardziej udawaniem niż obecnością. Ponieważ autentyczna obecność wydostaje się z naszej istoty, a nie działania, zawsze jest ugruntowana na autentyczności. Być obecnym, to być prawdziwym w obecnym życiu, a obecność może być praktykowana i utrzymywana, lecz nigdy nie można jej zredukować do czegoś, co robimy.

Przepaść między naszym byciem, a wykonywaniem może wydawać się mała i nieznacząca, szczególnie dla tych dobrze okopanych uczestników kościelnych, którzy zrównują aktywność z obecnością.

Niemniej, to właśnie te małe przerwy dają miejsce na coraz większe niezadowolenie, co po jakimś czasie urasta do przepaści między prawdą naszego bycia, a kłamstwami naszego życia.
Dopóki nie będziesz obecny dla samego siebie, nigdy, tak naprawdę nie będzie obecny wobec czegokolwiek.

Continue reading

Stan_27.09.2018_poklask


Stan Tyra

Być osobą widzianą, chwaloną, lubianą, akceptowaną i popieraną stało się w naszej kulturze zarówno narkotykiem jak i religia wyboru. Pytanie o to, kim jestem, gdy nie nie zawraca na mnie uwagi, gdy nikt nie zgadza się ze mną, nie dziękuje, nie uznaje mojej pracy czy tego jak fantastyczne są moje duchowe osiągnięcia i biblijna wiedza, są istotą naszej egoistycznej retoryki, więc ciągle domagamy się uwagi i słuchania.
Niestety, nie zauważamy, że ten głód nigdy nie jest zaspakajany. Im więcej chwały i uprawomocnienia otrzymujemy, tym bardziej domagamy się tego. Im bardziej ludzie zgadzają się z nami, tym więcej ich do poparcia potrzebujemy. To, czego nie widzimy to fakt, że takie stałe domaganie się więcej ujawnia pozbawione zaufania i wiary serce. Skoro nie czujemy się bezpieczni w Chrystusie, próbujemy zapewnić sobie bezpieczeństwo w pozytywnych opiniach innych.

Wyzwaniem dla nas jest powrót do naszej wiecznej tożsamości, powrót do domu, do Ojca, który mówi do nas z gracją, potwierdza nas w taki sposób, w jaki nie może tego nigdy zrobić ludzki głos. Tylko to może nas prawdziwie uwolnić od naszego egoistycznego wewnętrznego przymusu, aby być widzianym, słyszanym, chwalonym i wielbionym. Uwalnia nas to od naszego ubogiego ego i tworzy przestrzeń, w której możemy zwracać bezinteresownie uwagę na innych.