Category Archives: Autor

Autorzy artykułów

Stan_26/27.06.2019

Stan Tyra
26.06.
Wspomniałem ostatnio, że nie powinniśmy czekać do chwili, gdy zbliża się śmierć, aby zacząć żyć. Chciałem rozwinąć to nieco.
Śmierć jest wspaniałym nauczycielem, jeśli jej słuchasz tego, co ona do ciebie mówi. Śmierć nadaje znaczenie życiu. Wielu ludzi boi się śmierci dlatego, że tak naprawdę nigdy nie żyli! Nigdy! Nigdy naprawdę.
Można bać się śmierci z powodu przekonania, że są jeszcze takie rzeczy, których się nie doświadczyło. Powiedziałbym, że to właściwe o ile zdefiniuje się „doświadczenie”.

Sporo z tych rzeczy nie doświadczyłeś nie dlatego, że nie byłeś wśród nich, lecz dlatego, że zwyczajnie nie zwracałeś na to uwagi. Nikt inny nie może zmarnować twojego życia za ciebie. Ty marnujesz je martwiąc się i niepokojąc równocześnie ignorując i tracąc z widoku wszystko inne. Jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś wiedział, że dziś jest jego ostatni dzień? Czemu więc nie żyć w ten sposób mimo wszystko? Spróbuj to teraz przez godzinę? A może minutę? W porządku! Teraz żyjesz. Śmierć może pomóc w doświadczaniu życie, jeśli pozwolisz na to, że będzie ci przypominać o tym, co rzeczywiście jest ważne.
Dlaczego by, zamiast dziś zagubić się w umysłowym trajkotaniu nicości,
nie kontemplować chwilowej natury życia. Dlaczego nie pamiętać i nie
myśleć o tym, co ma rzeczywistą wartość? Pomyśl o tych rzeczach.
Czemu nie wykupić dzisiejszego dnia i nie radować się nim aż do
przepełnienia?
Nie odkładaj nadziei bo inaczej doprowadzi cię ona, bądź już
doprowadziła, do choroby serca. Nie odkładaj na później miłości,
załóż ją. Usuń egoistyczne warunki i założone wcześniej przypuszczenia
„jak powinno wyglądać” życie i ciesz się życiem i człowieczeństwem z
całą ich prostotą, kolorytem i dziwactwem. Ponieważ „jeśli nasienie (powiedz „to jestem ja”) nie wpadnie do ziemi i nie obumrze (ja), pojedynczym ziarnem zostaje” (J 12:24). Samotność, którą odczuwasz wynika z tego, że mijasz się z życiem, ponieważ nie chcesz przyjrzeć mu się poprzez śmierć. Gdy już raz to zrobisz, śmierć nie będzie już więcej żądłem, lecz stanie się wartościowym nauczycielem, a ty zaczniesz żyć pełnią życia zarówno sam, osobiście, jak i ci wokół ciebie. Nie marnuj kolejnego dnia.

27.06.2019
Biblijne objawienie zaprasza nas do nowego sposobu patrzenia i doświadczania. Problemem jest to, że zrobiliśmy z Biblii kupę idei, odpowiedzi i religijnych dogmatów, co do których albo mamy rację, albo
się mylimy. Przekonaliśmy samych siebie, że to ci inni są ślepi, jeśli nie widzą tego samego, co ja. Tak naprawdę to nie tyle chcemy, żeby oni
otrzymali nową parę oczu, lecz żeby widzieli i zgadzali się ze nami, co
oznacza, że ślepy prowadzi ślepego.
Kościół fundamentalny, aby uniemożliwić ludziom udania się w
jakąkolwiek inną podróż, poczynił dufne odpowiedzi, doszedł do szybkich wniosków swej patentowanej teologii. Podobnie jak ów starszy brat z 15 rozdziału Ewangelii Łukasza wierzy, że wyłącznie ci, którzy zostają „w domu” zasługują na cokolwiek ze strony Ojca.
Oczywiste jest, że to podróżnik doświadcza objawiania Ojca. Miejscowy
tylko kopie coraz głębiej i trzyma się ściśle swego uprawnienia, które
usprawiedliwia przesłanie osądu, oskarżenia i oddzielenia.
Biblia czytana oczyma początkującego nie daje odpowiedzi czy wniosków.
Dochodzisz do nich tylko wtedy, jeśli są one już głęboko zakorzenione.
Jeśli podchodzisz do Biblii po to, aby potwierdzać to, co już uważasz za prawdę, to szybko! Tu jest rozdział i wers! Czy nigdy nie zwróciłeś uwagi na to, że Biblia całkowicie wspiera każdą deklarację prawdy każdej denominacji, głoszoną jako TA prawda, przy czym wszyscy inni są w
błędzie?
Biblia nie udziela odpowiedzi, ponieważ Bóg wie, że chcemy ich. Chcesz
ich tylko dlatego, że nie masz wiary w swoją podróż, ani w zaufanie i
uchwycenie się tajemnicy. Biblia zaprasza cię do tajemnicy osobistej
podróży pokazując podróż ludzkości. Pokazuje nam podróż, która
jest płynna, a nie statyczna, zawsze rozwija się i kurczy, idzie we
właściwą stronę i złą, żyje i obumiera, trzy kroki do przodu dwa wstecz.
Podobnie jak w przypadku pór roku, Biblia pokazuje nam na jak jeden sezon odchodzi, a przyjście następnego jest oczywiste. W jednej chwili
ogłaszamy: „Ty jesteś Chrystus”, a w następnej wypieramy się tego
Chrystusa i wszystkiego, co do niego przynależy. Wszystkiego!

Jeśli czytasz Biblię po to, aby znaleźć w niej konkretne koncepcje to
je tam znajdziesz. Niemniej, jeśli zdasz sobie sprawę z tego, że to, co
znalazłeś nie jest prawdą, lecz zwykłym faktem, który pokrzepia twoje
fałszywe ego, dając ci poczucie, że zdałeś kosmiczny egzamin
dojrzałości. Niemniej, ani objawienie, ani przemiana, nie są skutkiem
działania inteligencji – są to dary pokory, ulubionego miejsca ukrycia
Boga.

<|>

Pawłowa reinterpretacja starotestamentowych tekstów

Richard Murray
Jeśli szczerze spojrzymy na to, to Paweł zaprezentował sposób reinterpretacji starotestamentowych tekstów, który uwalnia nas z łańcuchów legalizmu i dosłowności. Przeinterpretował sporo, o ile nie całą starotestamentową symbolikę jako niedosłowne.
Z hermeneutycznego punkt widzenia dokonanie Pawła w dziedzinie hermeneutyki jest ogromne. Sprawił, że każdy fragment Starego Testamentu natychmiast stawał się odpowiedni dla nowotestamentowych wierzących.
Narracja historyczna byłe teraz postrzegana jako archetypy symbolizujące różnorodne części NASZEJ wewnętrznej, indywidualnej oraz zbiorowej chrześcijańskiej drogi.

Podobnie stało się Prawem, które z zewnętrznych przykazań stało się alegoriami wewnętrznej Chrześcijańskiego życia.

Spójrzmy na niektóre przykłady:

Paweł pogłębił koncepcję „literalnego”obrzezania z pustego i pozbawionego znaczenia rytuału do duchowej przemiany serca.
Ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nie ma żadnego znaczenia, a tylko zachowywanie przykazań Bożych” (1Kor 7:19).
bo w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz wiara, która jest czynna w miłości” (Ga 5:6).
ale ten jest Żydem, który jest nim wewnętrznie, i to jest obrzezanie, które jest obrzezaniem serca, w duchu, a nie według litery; taki ma chwałę nie u ludzi, lecz u Boga” (Rm 2:29).

Autor Listu do Hebrajczyków, którym, jak wierzę, jest Paweł, wynosi ofiary ze zwierząt ze statusu bezużytecznych rytuałów pod „literą prawa” do cudownego poetyckiego obrazu doskonałej ofiary Chrystusa złożonej raz na zawsze za wszystkie nasze grzechy – Hbr 10:1-10.

Apostoł zmienia Sabat z dosłownego obchodzenia „litery prawa”, cotygodniowego rytuału, na stały sposób życia wewnętrznego duchowego bytu (Hbr 4:1-11).
Podaje całkowicie inne, niedosłowne, znaczenie historii Abrahama, Izaaka, Hagar i Ismaela tak, aby odnosiło się NIE do historycznych ludzi, lecz raczej do obecnej relacji między Prawem a Duchem.
W 1Liście do Koryntian 10:1-11 „alegoryzuje” cały Exodus Izraela jako rodzaj chrześcijańskiej drogi, odczytując go w nieliteralny sposób.
W 2Liście do Koryntian 3:6-18 Paweł pisze, że mamy być „sługami Nowego Przymierza, a nie litery, ponieważ LITERA ZABIJA, lecz Ducha, ponieważ Duch daje życie”. Mojżesz staje się tutaj symbolem starotestamentowego zrozumienia, które „zasłania” prawdziwe znaczenie tych pism przez to, że są czytane ze ślepym literalnym podejściem.
W 8 rozdziale listu do Hebrajczyków (ww 1-5) alegoryzuje spore starotestamentowe fragmenty mówiące o „świątyni”, „kapłaństwie” i „ofiarach” ogłaszając, że to wszystko są „cienie niebieskich rzeczy”, a nie rzeczywistych rzeczy na ziemi.
Dalej List do Hebrajczyków 10:1 widzimy, że i samo prawo ma być czytane alegorycznie: „zakon, zawierając w sobie tylko cień przyszłych dóbr, a NIE sam obraz rzeczy…
W Liście do Kolosan 2:17 starotestamentowe święta, święte dni i dieta zostają nazwane proroczymi „cieniami Chrystusa”, które ma nadejść, znowu nie jako coś dosłownego.

Idąc za hermeneutycznym prowadzeniem apostoła Pawła centralną kwestią staje się teraz NIE to „co fragment ST znaczy literalnie?” lecz raczej „Co oznacza w duchowym sensie dany fragment ST”?.

Stan_24/25.06.2019

Stan Tyra
24.06
Najwyższą duchową ścieżką jest samo życie. Jeśli wiesz, jak żyć codziennym życiem to w rzeczywistości żyjesz pełnią życia. Niemniej, zacząć trzeba od właściwego podejścia do życia i uświadomienia sobie tego, że masz do dyspozycji wyłącznie jeden wybór , który prowadzi do życia, szczęścia i nie chodzi tu o karierę, małżeństwo czy nawet szukanie Boga. Jedynym pytaniem, na które musisz sobie odpowiedzieć jest to, czy chcesz być szczęśliwym. To jest tak proste, choć w tej chwili prawdopodobnie myślisz o gigantycznej liście wymówek, dlaczego to nie jest tak proste, a to właśnie jest twój główny problem – uzależniłeś swoje szczęście od okoliczności. Większość ludzi zwyczajnie zakłada, że szczęście nie podlega ich kontroli. Mówisz: „oczywiście, chcę być szczęśliwy, ale…”

Czytałeś przypowieści? Wyraz „błogosławiony” oznacza: „szczęśliwy”, przyjrzyj się więc bliżej temu, co każda z ośmiu mówi. Szczęśliwi ubodzy w duchu??? Szczęśliwi, ci którzy się smucą?? Ludzie w żałobie nie są szczęśliwi! Jest to postawa umysłu, która utrzymuje cię na uwięzi niezadowolenia oraz sprawia, że twoje szczęście lub jego brak jest całkowicie uzależnione od okoliczności oraz innych ludzi.
Tak długo, jak odkładasz szczęście do czasu zaistnienia odpowiednich okoliczności, a następnie tracisz kontrolę, a okoliczności i inni ludzie kontrolują twoje życie i stan szczęścia, trwasz w stanie nieoświeconym i żyjesz, wkurzając się niemal na wszystko.Jeśli dosłownie przymierasz głodem i ktoś oferuje ci jedzenie to nie przedstawiasz mu swoich spożywczych preferencji. Nawet ci to do głowy nie przyjdzie. Każda żywność będzie dobra! Dlaczego? Bo jesteś głodny i chcesz cokolwiek zjeść, a w takim stanie nie obchodzi cię, co się stawia przed tobą. „…głodnej duszy nawet gorysz wydaje się słodka” (Przyp 27:7).

Jeśli napędza cię wyłącznie szczęście to szczęście przyjdzie. Dopóki jest uzależnione od właściwych okoliczności czy pewnych szczególnych zachowań ludzi, szczęście nigdy nie pojawi się – a co najmniej przez długi czas. Ostatecznie będziesz świadomy jednie rozczarowania prowadzącego do zgorzknienia. Ty możesz wyśpiewać swoją drogę wyjścia z więzienia. Po prostu musisz przestać narzekać i myśleć o swoich żałosnych okolicznościach na tyle długo, aby napisać nową pieśń. Tak naprawdę to możesz przejść przez dolinę cienia śmierci i nie bać się złego lecz tylko wtedy, jeśli przechodzisz PRZEZ nią zdając sobie sprawę z tego, że jest to tylko cień. Nic więcej.
Cień nie może ci niczego zrobić.

25.06
Duchowy rozwój jest dziełem życia pozbawionego strachu, stresu czy dramatyzmu. Wiesz, że brzmi jako coś niemożliwego i dla większości prawdopodobnie nie duchowo, lecz tak nie jest. Tak naprawdę nie ma żadnego powodu do przeżywania napięcia, zmartwienia, obawy, strachu czy stresu. To dlatego często czytamy w Piśmie: „nie bój się”, „nie obawiaj się” i „nie martw się”. Jezus zwraca nam uwagę na ptaki niebieskie oraz kwiaty, abyśmy uczyli się od nich.

Stres pojawia się wyłącznie wtedy, gdy usiłujemy opierać się
życiowym zdarzeniom na podstawie naszych przyjętych z góry wyobrażeń, jak powinny one wyglądać. Jeśli nie odpychasz życia ani go nie pociągasz ku sobie to nie buduje się żaden opór.
Po prostu bierzesz w tym udział.Jesteś.

Co w nas odpycha lub ciągnie? Wola. Siła woli, która jest tobą, jest realną siłą, dzięki której ty kontrolujesz sprawy. Właśnie ona porusza nasze nogi i ręce. Nie funkcjonują same z siebie. Tej samej siły woli używasz do trzymania się myśli.

Przeważnie staramy się opierać czemuś, co już się wydarzyło – jest to przykład na całkowity brak skuteczności. Jak możesz się sprzeciwiać czemuś, co już zaszło? W taki, że z determinacją trzymasz się wewnętrznie myśli o tym. Czyniąc tak, powodujesz, że nie może przeminąć i gromadzisz w sobie negatywną energię, która jest później pokazywana innym jako osobowość ofiary pełna potępienia

To z kolei blokuje przepływ życia przez ciebie, co znowu przekazujesz tym wokół siebie w postaci dramatyzmu, rozżalenia, gniewu, zgorzknienia, złości i podejrzliwości. W swej istocie reprezentuje to twojego wroga, któremu nie chcesz przebaczyć. Dlaczego więc mówimy, że kochamy Jezusa, jeśli odmawiamy wykonania tego, co on powiedział? (J 14:15). Śpiewamy: „Z wnętrza mej duszy płynie rzeka życia…” (dosł.: „I’ve got a river of life flowing in my soul.…”), a tak naprawdę często śmierdzi jak ściek. To, co powinno być przekazywane dalej, jest przechowywane w środku i
stajemy się, powiedzmy, „pełni tego”.

<|>

Jak Bóg nas doskonali?

Barry Bennett

Jest to bardzo ważne pytanie, które zasługuje na nieco uwagi, Przede wszystkim, co w nas potrzebuje doskonalenia ? Czy, skoro jesteśmy narodzeni na nowo, nie jesteśmy „jednym duchem” z Nim?

Lecz kto się łączy z Panem, jest z nim jednym duchem” (1Kor 6:17). Można dodać tutaj wiele więcej wersów, które wyraźnie dają do zrozumienia, że jesteśmy nowym stworzeniem, stworzeni w sprawiedliwości a przez Ducha posadzeni wraz z Nim w okręgach niebieskich. Nasze duchy zostały doprowadzone do doskonałości.

Co więc z naszymi umysłami? „A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rzym 12:2). Wydaje się, że z tym wiąże się nasza odpowiedzialność. Zrozumienie doskonałej i dobrej woli Bożej zależy od odnawiania naszych umysłów w kierunku Jego natury i nowego stworzenia, którym staliśmy się.

Co z naszymi zachowaniami? W jaki sposób Bóg zapewnia nam nieustanny wzrost i dojrzałość? „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2Tym 3:16-17).

Słowo Boże przynosi poprawę, napomnienie i instrukcje, abyśmy byli doskonali. Nic nie wskazuje na to, że jest to Słowo plus choroby, Słowo plus tragedia czy Słowo plus jakieś inne doświadczenie. Słowo wystarcza.

A co z naszymi relacjami do innych i świata? (Ef 4:11-13).
I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej”. 

„Pięcioraka służba” została nam osobiście dana przez Jezusa, aby prowadzić kościół do doskonałości.

Czy Bóg  używa złych rzeczy w naszym życiu, aby nas uczyć i doskonalić? Jeśli jest to prawda to znaczy, że Boże zaopatrzenie dla Swego ciała (p. wyżej) jest nieodpowiednie i niewystarczające. Jeśli złe rzeczy są naszymi nauczycielami, to po co Bóg dał Swego Ducha i Swoje słowo?

Z pewnością uczymy się na podstawie naszych doświadczeń i cierpimy z powodu wstrząsów i ran odnoszonych w życiu, lecz nie musimy. Bóg dał nam Swoje Słowo i Swego Ducha, lepsze przymierze, Swoje obietnicy, Swój autorytet, Swoją wiarę, Swoją zbroję dary Ducha Świętego i klucze do Królestwa Bożego, abyśmy zostali całkowicie wyposażeni do pokonywania trudności upadłego świata.

Niestety: „mój lud ginie z powodu braku poznania” (Oz 4:6). Dopóki wierzymy, że Słowo Bożę i Duch nie wystarczają, będziemy dopuszczać do tego, że naszymi nauczycielami będą moce ignorancji i ciemności.

Stan_22/23.06.2019

Stan Tyra

W Liście do Efezjan 3:20 czytamy, że Duch chce wykonać w nas pracę wychodzącą poza nasze naturalne zdolności myślenia czy proszenia. Wyraz „ponad” trafnie ujmuje istotę duchowości, jako coś wychodzącego poza twoją przeszłość, przyszłość, poza to, cokolwiek możesz sobie wyobrazić. Jeśli stale pozwalasz sobie wychodzić poza siebie, żyjesz nieograniczonym życiem. Nie ma tu żadnych granic. Granice i ograniczenia istnieją wyłącznie w tych miejscach, w których zatrzymujesz się w wychodzeniu poza i ograniczaniu samego siebie, rzeczywistości i Boga.

„Poza” jest nieograniczone we wszystkich kierunkach. Granice w duchu istnieją wyłącznie wtedy, gdy stworzysz sobie sztuczne ograniczenia. Jezus powiedział uczniom, że miał im jeszcze wiele do powiedzenia, lecz nie byli jeszcze wtedy gotowi. Powiedział, że to, czym się chciał z nimi podzielić wymagało od nich wyjścia poza ich aktualne wnioski. Granice robią wrażenie ograniczenia. Boże sprawy są skończone wyłącznie wtedy gdy twoje postrzeganie  żyje wewnątrz mentalnej bariery.

Aby wyjść „poza” musisz wychodzić stale poza narzucone sobie  granice. Nakładasz granice, gdy usiłujesz rozwiązać tajemnicę i sprawić, aby to, co nieznane, stało się znane. Wierzenia, oklepane odpowiedzi i wnioski są bardzo dobrym sposobem na takie uproszczenie Boga, aby pasował do stworzonych przez siebie ograniczeń, w ramach których wydaje nam się, że kontrolujemy w pewnym stopniu sytuacje, i taki mentalny model staje się twoją niezawodną ewangelią.

Za każdym razem, gdy coś rzuca wyzwanie takiemu modelowi, bronisz się. Wynika to stąd, że nie jesteś w stanie dopasować tego, co się właśnie dzieje, do aktualnego wewnętrznego modelu rzeczywistości i duchowości. Jeśli chcesz wyjść „poza”, tam, gdzie „głębina przyzywa głębinę”, musisz zaryzykować brak zaufania do obecnego wzoru. Masz tylko dwie możliwości do wyboru: albo sprzeciwić się rzeczywistości, albo zgodzić się na prowadzenie poza to, o co możesz prosić czy pomyśleć.

Być obudzonym to nie tyle „wiedzieć”, ile w pokoju przyjmować to, że czegoś nie wiesz. To zgoda na pozostawienie swoich wniosków i uchwycenie tajemnicy. To rozumienie tego, że moje pytania są o wiele cenniejsze niż jakiekolwiek odpowiedzi, ponieważ to pytania prowadzą cię „poza”, a odpowiedzi prowadzą cię w ramach granic. Z chwilą, gdy ustają pytania, zatrzymuje się podróż „poza”. Znam wielu ludzi, którzy mają mnóstwo wspaniałych pytań, a ich jedną przeszkodą jest żądanie odpowiedzi na te pytania.

Często budujemy nasze życie opierając się na zachowaniu kogoś innego bądź jakiejś grupy ludzi. Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się, że ten fundament został wyrwany ci spod stóp? Zdarzyło się coś, co błyskawicznie ujawnia wadliwość podstaw tej osoby czy grupy. Początkowo robisz wszystko, co możesz, aby utrzymać to razem, lecz to przeżycie jest prawdziwym zamaskowanym darem. Po tym jak się rozpadnie to wszystko, zdajesz sobie sprawę z tego, jak wiele swego życia i energii zmarnowałeś usiłując utrzymać to razem, tłumiąc równocześnie swoje i innych oczekiwania.

Osobiście odkryłem absolutną wolność w odejściu od wyobrażania sobie, jak coś powinno wyglądać. Zasadniczo, można żyć tylko na dwa sposoby: możesz poświęcić swoje życie trzymając się wygodnej strefy, bądź możesz zachęcić drzwi wolności, aby otwarły się przed tobą. Innymi słowy: możesz żyć zmagając się z próbami dopasowania życia i innych ludzi do twojego wewnętrznego wzoru, bądź możesz odsunąć te oczekiwania i zdjąć ze swego życia kajdany.

Wychodzenie „poza” oznacza wychodzenie poza zbudowaną własnymi siłami klatkę oczekiwań. Możesz ozdobić swoją klatkę pięknymi przeżyciami, wielkimi planami i portretami winy, lecz dalej będzie to klatka. Nie jest istotne jak zostanie to nazwane, klatka będzie klatką. Musisz chcieć zauważać, gdy ktoś czy jakaś grupa otwiera drzwi i pozostawia je otwarte czy to niechcący czy celowo.

Podobne to jest do zaskoczenia jakie przeżywa pies spotkawszy niewidzialny płot. Nie znasz granic jakie zostały na ciebie nałożone przez innych oraz ich aprobaty dla ciebie, dopóki nie spróbujesz przekroczyć tych ukrytych ograniczeń, a wtedy – paff! Odczuwasz skutki, a równocześnie stajesz wobec decyzji czy pozostaję wewnątrz owych ścian oczekiwań czy też ruszam biegiem, przyjmuję początkowy ból i będę wolny po drugiej stronie? Zaufaj mi, wolność zawsze jest warta bólu.

Duchowy wzrostu to twoja chęć wyjścia „poza”, bez względu na to, jaki ból decyduje o twoich ograniczeniach. Nigdy nie znajdziesz odpocznienia jeśli będziesz strzegł systemu, który jest uzależniony od działania innych. Ostatecznie, jeśli zdecydujesz się na przełamanie ku wolności, bez względu na to, w jaki sposób ta wolność przychodzi, zdasz sobie sprawę z tego, jak wiele energii i życia zmarnowałeś na próby budowania, naprawiania i ochrony tego systemu.

Zainteresowany? Wyobraź sobie jeden dzień z życia tak wspaniały i tak nieograniczony przez egoistyczne wymagania i oczekiwania, że życie może być przeżywane obficie. Taki dzień tak zwyczajnie rozwija się, umysł nie stara się kontrolować go, naprawiać,wyjaśniać czy oskarżać kogoś innego. Życie po prostu przemija jako jedno boskie doświadczenie za drugim. Z czasem pokochasz swoje granice, ponieważ teraz będziesz je już postrzegał jako kolejne zaproszenie do ucieczki. Swoboda życia, która nieustannie mówi „tak” wychodzeniu „poza”. Myślę, że dlatego ludzie, którzy wiedzą, że nadeszła ich ostatnia godzina są tacy spokojni – zrezygnowali z wszelkich swoich walk o kontrolę. Żadnych więcej oczekiwań. Po prostu poddanie. Myślę również, że nie musi tak być, aby to te ostatnie chwile życia doprowadzały nas do takiego poziomu pokoju. 
Ja wiem, że nie zamierzam czekać na to do tego czasu.

Przebaczenie dla niepokutującego ludu

Francis Frangipane

Według twego słowa

Mojżesz wysłał dwunastu szpiegów, aby zdali sprawę ze stanu ziemi. Gdy wrócili, dziesięciu powiedziało, że choć ziemia jest dobra, Izrael z pewnością zostanie pokonany przez mieszkańców. Pomimo, że Jozue i Kaleb dowodzili, że Izrael na pewno może wypędzić swoich wrogów, ludzie marudzili, narzekali i zbuntowali się, a nawet chcieli ukamienować Jozuego i Kaleba, i wrócić do Egiptu z pomocą nowych przywódców.

Ponownie gniewa Pana rozpalił się przeciwko nim i groziło to sprowadzeniem sądu (p. Lb 12-14).

Po raz kolejny Mojżesz wiernie wstawia się.
Niechże więc teraz wielką okaże się moc Pana mojego, jak rzekłeś, mówiąc: Pan nierychły do gniewu i bardzo łaskawy przebacza winę i występek, choć nie pozostawia bez kary, lecz za winę ojców nawiedza synów do trzeciego i czwartego pokolenia. Odpuść przeto winę tego ludu według wielkości twojej łaski, jak już przebaczałeś ludowi temu od czasu wyjścia z Egiptu aż dotąd” (Lb 14:17-18).

Dokładnie tak jak modlił się Abraham stulecia wcześniej, Mojżesz skupia się na dwóch rzeczach: integralności Pana i Jego ogromnym miłosierdziu. Bóg jest nieskory do gniewu lecz bardzo łaskawy, przebacza Swemu ludowi. Gdy Pismo mówi, że Bóg „żadną miarą nie oczyści winy” to znaczy, że chodzi o grzechy tych, którzy nie pokutują. A jednak nawet Pan daje się przebłagać.

Pamiętajmy: Izraelici zbuntowali się i nawet nie mieli pojęcia o tym, że ich grzech doprowadził ich na skraj Bożego gniewu. Pan patrzy na niepokutujący naród, grzesznych ludzi z jednej strony i na modlącego się człowieka, Mojżesza, z drugiej. Nawet Mojżesz przyznaje, że Bóg nie „pozostawia bez kary”, a jednak modli się o to, aby Bóg przebaczył Izraelowi.

Odpuść przeto winę tego ludu według wielkości twojej łaski, jak już przebaczałeś ludowi temu od czasu wyjścia z Egiptu aż dotąd” (w. 19).
Posłuchaj zdumiony odpowiedzi Pana na modlitwę o miłosierdzie. Mówi: „Przebaczyłem im na twoje słowo” (w. 20).

Niesamowite!

Trzy miliony Izraelitów nie pokutowało, ani nie otworzyło swych serc, nie wyznało swych grzechów Bogu, ani sobie nawzajem. Żaden z tych, którzy zgrzeszyli nie posiadał złamanego i skruszonego ducha. Jednak Pan mówi: „Przebaczyłem im”. Całkowicie mnie to zdumiewa. Pan zapewnił Izraelowi przebaczenie „na słowo [Mojżesza]”.

Oszałamiające!

Jeden człowiek mający przychylność Boga sprowadził miłosierdzie dla trzech milionów ludzi, którzy nie pokutowali.

Aby nam się nie wydawało, że to jakaś łatwa łaska, Pan ponownie potwierdza Swój cel jaki ma dla wszystkich narodów, zaczynając od Izraela. Powiada: „jak żyję i jak pełna jest cała ziemia chwały Pana” (w. 21).
Integralność (prawość) Pana jest poza wszelką dyskusją. W istocie mówi, że choć przebaczam, nie zamierzam zmieniać swoich zamiarów. Cała ziemia będzie napełniona Moją chwałą.

Gdy zatem prosimy Boga o miłosierdzie, nie prosimy go o to, aby dokonał jakiegoś kompromisu ze swoimi zamiarami. Prosimy Go tylko o to, aby przebaczał ludziom grzechy, dopóki nie będzie mógł wypełnić swego zamiaru. Prawda jest taka, że całkowicie zgadzamy się z Jego pragnieniami. Gorliwie chcemy, aby Jego chwała zacieniła Amerykę, aby zstąpiła na Kanadę, przetoczyła się przez Europę, Azję, Izrael, Środkowy Wschód i przez cały świat. Nasz głos rozbrzmiewa głośnym „TAK!” na zamysł Boży. Napełnij Amerykę Swoją chwałą, Panie. Napełnij Kanadę, Europę, Izraela, Afrykę i Australię Swą majestatyczną chwałą. Modlimy się również abyś, dopóki twoje zamiary całkowicie nie wypełnią się, przejawiał miłosierdzie i przebaczył grzechy swoim ludziom.

Potrzebna nam jest wizja ostatecznego Bożego przeznaczenia dla naszego kraju: Ameryka „będzie pełna chwały Pana”. Pan usłyszy nasze modlitwy o miłosierdzie, gdy sięgamy wraz z Nim do Jego ostatecznego celu. Czy wątpisz w to? Modlitwa miłosierdzia była skuteczna w przypadku Mojżesz. Bóg wyprowadził Izraela z Egiptu do Kanaanu dzięki modlitwie Swego sługi.
Mówisz: „No, ja nie jestem Mojżeszem, jestem nikim”, lecz Jezus powiedział: „Najmniejszy w Królestwie Niebios, jest większy” niż najwięksi prorocy ST (Mt 11:11). Jak to możliwe? Mamy moc przymierza we krwi Chrystusa jako pomoc w dążeniu do miłosierdzia!
Tak, Bóg rzeczywiście użył Mojżesza, aby przeprowadzić niedoskonałych ludzi od obietnicy do wypełnienie. Bez względu na to czy modlimy się o nasz kraj, nasze miasta, kościoły czy rodziny, Pan „przebaczy im na twoje słowo”.

Objawienie czy imitacja?

Barry Bennett

Jeśli brakuje nam objawienia i zrozumienia Bożego zamysłu w jakiejkolwiek dziedzinie życia, wtedy objawienie zastępujemy imitacją. Sporo z tego, co robimy w życiu, jest imitowaniem innych i jest to spowodowane brakiem własnego objawienia Bożego celu. Jaki jest Boży zamiar dla małżeństwa? Kościoła? Wychowania dzieci? Darów Ducha Świętego? Gdy brakuje nam takiego objawienia, po prostu naśladujemy otaczającą nas kulturę, a to zawsze prowadzi do zamieszania, frustracji i niepowodzenia.

Naśladownictwo można zobaczyć w kościele. Tam, gdzie nie ma objawienia tego, dlaczego coś robimy, normatywne stają się legalizm i tradycja. Imitowanie można również zauważyć w najnowszym nauczaniu niektórych biblijnych nauczycieli. Podobnie jak wszyscy inni, nauczyciele chcą być akceptowani i dlatego łatwo jest głosić to, co głoszą inni, a co jest pozbawione prawdziwego osobistego objawienia. Małpowanie jest też obecne w świecie muzyki. Niektóre kościoły, aby być „odpowiednie” czują, że muszą kopiować to, co robi świat.

Niemniej, prawdziwe życie i rzeczywistość muszą pochodzić z prawdziwego objawienia twojej tożsamości w Chrystusie i Jego powołaniu w twoim życiu. Takie objawienie i powołanie nie pozwoli ci na naśladowanie innych. Bóg jest Stwórcą, a nie naśladowcą.

Nie chodzi mi o to, że każda rutyna, system czy tradycją są złe. Wiele z nich narodziło się z prawdziwego zrozumienia Boga i Jego dróg, lecz jeśli każde pokolenie tylko kopiuje nie rozumiejąc dlaczego coś się robi w ten sposób, to takie zwyczaje szybko stają się puste a nawet legalistyczne.

Objawione poznanie jest kluczem do życia. Bez względu na to, o czym rozmawiamy, czy to będzie małżeństwo, kościół, wykształcenie czy władza, musimy mieć duchowe zrozumienie Bożego pierwotnego celu. Jaki jest Boży zamiar wobec małżeństwa? Jaki jest Boży cel seksu? Po co Bóg dał cywilne rządy? Można wymieniać i wymieniać długo. Dopóki nie mamy prawdziwego objawienia w tych dziedzinach, będziemy niesieni przez kulturę chwili i tradycje innych.

„Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie” (Kol 2:8).