Category Archives: Kościół

Pożegnaj się z mentalnością giermka

J. Lee Grady

Tłum: B.M.

Aby wyszkolić nowe pokolenie do służby, musimy wyzbyć się pychy i pretensjonalności.

Mój przyjaciel Charles potrzebował mentora. Chciał się dowiedzieć jak usługiwać, więc poprosił starszego pastora o wyszkolenie. Pastor zgodził się, ale Charles szybko zorientował się, że człowiek potrzebował służącego, nie ucznia. Charles stał się giermkiem.

Ten człowiek nigdy nie wziął Charlesa na wizyty do szpitala, nie zaangażował do żadnego zadania w służbie i nie modlił się razem z nim. Zamiast tego Charles miał nosić jego teczkę, przynosić kawę i zabierać stroje do pralni bez żadnego wynagrodzenia. W tym przypadku słowo ‘giermek’ to uduchowiony odpowiednik  ‘niewolnika’.

Ten dziwaczny trend stał się popularny w kościołach 20 lat temu, ale nadal kwitnie. Jest atrakcyjny dla niepewnych siebie przywódców, którzy potrzebują otoczenia pozwalającego im poczuć się kimś ważnym. Niektórzy pastorzy wyznaczają nawet stażystów, którzy służą jako ochroniarze w ciemnych okularach i ukrytą bronią. Ci młodzi ludzie są poinstruowani, aby utrzymywać innych z dala od pastora, tak, żeby ten nie musiał z nikim rozmawiać po nabożeństwie (bo przecież biedny kaznodzieja może być „pozbawiony swojego namaszczenia” jeżeli zbrata się z pospólstwem).

Przepraszam, ale tu robi mi się niedobrze!

Continue reading

Kryzys chrześcijańskiej muzyki

Tekst może nie pierwszej młodości, ale A.Strom zadaje pytanie, czy nadal jest po 10 latach aktualny.

Zainteresowanym tym tematem bliżej, jak wygląda amerykański chrześcijański przemysł muzyczny, jako że chętnie korzystamy z amerykańskich wzorców, polecam książkę Andrew Stroma pt.: „Fajne Chrześcijaństwo” u mnie na stronie:

Fajne chrześcijaństwo

http://www.poznajpana.pl/?cat=44

—————————

ANDREW STROM:

Dobrze znany chrześcijański muzyk, Steve Camp, napisał  na przełomie lat 1997/98  następujący uderzający komentarz na temat współczesnego chrześcijańskiego przemysłu muzycznego. Czy te słowa ciągle są aktualne? Chcielibyśmy znać wasze komentarze

KRYZYS CHRZEŚCIJAŃSKIEJ MUZYKI

Oryg.:   http://www.revivalschool.com/?p=442

Steve Camp

Z miłości i żarliwości do biblijnej prawdy i pragnienia, aby wynosić ją na światło, przychodzę do was, bracia, obciążony i złamany obecnym stanem chrześcijańskiej muzyki. Wychodzę nie z sercem potępienia, lecz z przekonaniem skąpanym we łzach kogoś znajdującego się w rozpaczliwej codziennej potrzebie łaski Pańskiej, aby być kształtowanym na Jego obraz. Przychodzę będąc przekonanym o demoralizacji, z której zostałem wyratowany i o tym, że moje serce, poza łaską Pana Jezusa Chrystusa jest rozpaczliwie złe i na wieki chore. W początkach mojej muzycznej podróży pisałem pieśni, które nie były ani dobrą muzyką, ani nie było w nich właściwej teologi. Motywacje były wypaczone, zachowania nie były pobożne, a usta nieczyste. Pragnienie wysokiej pozycji i pozycja doprowadziły moje serce do pychy, osądzania i skostnienia. Lecz Pan, w swej nieskończonej łasce i niezmiennej miłości, złamał mnie Swą karcącą ręką, doprowadzając do prawdziwej pokuty w moim własnym życiu i właśnie takie życie pokuty jest moim największym pragnieniem i moim największym upadkiem. Doświadczenie tej ciężkiej próby, rozpalonego tygla, prowadzi mnie do powiedzenia z przekonaniem o następujących sprawach.

Continue reading

Ludzie Boży: trzoda, a zagroda

Kevin T. Bauder

W Księdze Wyjścia Jahwe uczynił z Izraela naród, tj.: społeczny byt mający swoją świadomość, związany wspólnym językiem i kulturą, mający wspólnych przodków. Co więcej, Jahwe uczynił Izrael ludem Bożym. Uczynił z nich naród oddany czci jedynego prawdziwego, żywego Boga, naród nazywany Jego mieniem i rządzony przez Jego przepisy.

Już w Starym Testamencie Bóg objawił, że Jego plan obejmuje wielu ludzi. Ostatecznie zarówno Egipt jak i Asyria staną się ludźmi Boga (z. 19:19-25). Rzeczywiście, ci poeci i prorocy regularnie wzywali wszystkich ludzi na ziemi do poznania Jahwe, jako prawdziwego i żywego Boga i oddawania mu czci (Ps. 67; Ps. 148:11). W wiecznej przyszłości Bogu służyć będą różni ludzie (Obj. 21:3, 24, 26; 22:2).

W międzyczasie Bóg stworzył kościół i wezwał go, aby byli Jego ludźmi. W 1 Liście Piotra 2:9-12 zastosowany został do kościoła ten sam język , który opisywał Izraela. Aby mogło to mieć miejsce, kościół musi być w jakiś sposób podobny do Izraela. Mimo wszystko, ten kościół jest nie tylko różny od Izraela, lecz w rzeczywistości składa się z zupełnie innych ludzi, zbudowany przez Ducha Świętego, który w unikalnym sensie, umieszcza świętych w Chrystusie, jednocząc ich w Jego ciele.

Continue reading

Rządy są ustanawiane przez Boga?

Rich Frueh

Rzm. 13:1-7:

 Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają. Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie. Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli. Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć.

Powiedzmy na samym początku, jaka jest pół-ortodoksyjna interpretacja tych wersów. Tematem górującym jest to, że masz być posłuszny swojemu rządowi, ponieważ Bóg go tam umieścił. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to nadmierne wymieszanie, lecz nadal jest to obraz tego, czego naucza się na podstawie tych wersów. Chciałbym jednak zająć się pewnym szczególnym brakiem konsekwencji, jak też hipokryzją, które pojawiają się w wyniku z takiej interpretacji.

Jeśli wierzysz, że Bóg powołał każdy jeden rząd na świecie to musisz wierzyć, że Bóg ustanowił Hitlera, Stalina i Mao, żeby wymienić tylko kilku, a jeśli rzeczywiście masz takie przekonanie to musisz być konsekwentny w swoim patrzeniu na rząd nawet jeśli to wydaje się przeważająco niespójne z tym, co wiemy o sercu Boga. Nie ma tutaj miejsca na ruch, skoro sugerujesz, że Bóg bezpośrednio ustanowił wszystkie rządy w całej historii. A dla was wszystkich, republikańskich wierzących, oznacza to, że Bóg ustanowił administrację Obamy wraz z jego dzieciobójczą polityką.

Powtórzmy: jeśli tak wierzysz to niech tak będzie, lecz jeśli takie jest twoje stanowisko to jak możesz biadać z tego powodu? Jak możesz mówić, że Bóg ustanowił administrację Obamy a następnie narzekać na to? To znaczy, że albo tak naprawdę nie wierzysz w to, albo jesteś hipokrytą. Taki punkt widzenia jest niedorzeczny. Jak Bóg może ustanowić Hitlera i następnie nakazać nam być mu posłusznymi? Czy Bóg sugeruje, że Hitler był „sługą Bożym dla was ku dobremu”? Ludzie, bądźmy poważni. Jest to nieuczciwe wobec Pisma wziąć kilka wersów i ustanowić je panem nad większością nowotestamentowego nauczania.

Continue reading

Przygotuj się na śmierć

Rick Fruech

Hbr.9: 27 „Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd

Zbliża się szybciej niż może ci się wydawać. W czasie, gdy my wszyscy jedziemy autobusem życia, śmierć czeka na stacji. Nikt nie ucieknie, nikt nie może uniknąć jej uchwytu. Śmierć jest równym oportunistą. Nie obchodzi jej rasa ani kredo, śledzi każdą ludzką istotę. W każdym pokoleniu śmierć jest doskonała, nikt nie może jej uniknąć.

To właśnie tej śmierci każdy stara się uniknąć jak długo tylko może. Lekarstwa, witaminy, ćwiczenia wiele innych prób odsunięcia śmierci dalej i jeszcze dalej. Pismo ogłasza, że człowiek żyje w strachu przed śmiercią i niepewności, tego co leży później. Jest ona ostatnim wrogiem.

Chrystus przyszedł, aby pokonać śmierć i piekło. Chrystus powiedział, że każdy, kto wierzy w Niego nigdy nie umrze. Każdy wierzący, gdy łapie swój ostatnio oddech, jest przenoszony żywy do obecności Chrystusa. To jest TA obietnica. Życie wieczne jest ostateczną obietnicą. Wszystkie Boże obietnice są wspaniałe, lecz są podporządkowane obietnicy życia wiecznego. Wszyscy umrzemy pierwszą śmiercią, lecz unikniemy drugiej.

Życie jest wielką tajemnicą. Jesteśmy zbiorem dziesiątek miliardów komórek, z których każda składa się z setki miliardów atomów. Gdy patrzymy na skałę, wodę i drzewa, zdajemy sobie sprawę z tego, że również one są zbiorem atomów. Również zwierzęta są zbudowane z podobnych składników, niemniej tutaj właśnie zastanawiamy się nad znaczeniem życia. Niedźwiedź nie patrzy w górę i nie zastanawia się. Delfin nie drapie się w głowę i nie myśli o swojej egzystencji. Tylko człowiek myśli o życiu i śmierci, i znaczeniu tego wszystkiego.

Zamiast szukać Stwórcy człowiek stał się produktem własnych próżnych wyobrażeń. Podróżuje tam i z powrotem, starając się nakarmić swoje nienasycone pragnienie doświadczania przyjemności. Nawet kościół stał się przystankiem ludzkich przyjemności, które mają za cel zaspokoić tłumy po to, aby utrzymać napływający strumień pieniędzy. Bardzo niewiele mówi się o śmierci. Większość tego, czym zajmuje się kościół to podnoszenie jakości życia tutaj, na ziemi, i niewiele mówi na temat naszego prawdziwego życia, które jest w niebie z Bogiem w Chrystusie. To wszystko zostało zapomniane w tym hedonistycznym eklezjalnym klimacie.

Lecz, powtórzmy. Wszyscy zmierzamy ku śmierci. My wszyscy na pewno umrzemy.

Łk.,12: 19-21:
I powiem do duszy swojej: Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat; odpocznij, jedz, pij, wesel się. Ale rzekł mu Bóg: Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to, co przygotowałeś, czyje będzie? Tak będzie z każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a nie jest w Bogu bogaty.

Dla kościoła koncepcja wiecznego życia jest równie obca jak wiecznej śmierci. Kto mówi z pasją i natarczywie o czasie, który ma przyjść? Mamy do dyspozycji wszelkiego rodzaju tematy zajęć biblijnych dla dorosłych (szkółek niedzielnych dla dorosłych). Niektóre są podzielone według wieku, niektóre mają za cel studiowanie Biblii i tak dalej, lecz gdzie jest reklama dla zajęć szkółki niedzielnej, która będzie brzmiała mniej więcej tak:
Zaczynając od tej niedzieli: Klasa przygotowująca do życia wiecznego i wszystkiego co wieczne.

Nie, nikt czegoś takiego nie chce, to zbyt niepraktyczne. Oni chcą tematów takich jak:

* Jak być zwycięzcą (sala 100)

* Osiąganie finansowych celów (sala 101)

* Ameryka: nasze chrześcijańskie korzenie. (sala 102)

* Wychowywanie dzieci (room 103)

* Odkrywanie swojego celu na ziemi (sala 104)

* Dziesięcina: Boża tajemnica powodzenia. (sala 105)

* Być singlem. (sala 106)

* Dochodzenie do siebie po rozwodzie. (sala 107)

* Szczęśliwe małżeństwo (sala 108)

* Księga Objawienia (sala 109)

* Biblijny sposób na przyrost twojego portfolio (sala 110)

* Seks po Bożemu (sale 111 – 125)

(Kto przyprowadzi największą ilość gości otrzyma darmowe karnety do motelu.)

(W każdej sali będą serwowane kawa i orzeszki.)

To są tematy, które przyciągają tłumy. Zajęcia, które koncentrują się na podnoszeniu ziemskiej mobilności i wszelkiego rodzaju nauczania typu: „napraw to”. Większość kościołów nigdy nie zajmuje się przygotowywaniem do wieczności i pogłębiania uczniostwa – Jezus nazwał ludzi z takim nastawieniem głupcami. Jeśli gdzieś znajdzie się taka klasa to zajmuje się głównie abstrakcyjną doktryną, a nie ofiarą, wyrzeczeniem się siebie tutaj i teraz. Przypuśćmy, że jakaś grupa szkółki niedzielnej wybiera się czasami na zewnątrz w niedzielę, aby nakarmić bezdomnych, rozdać traktaty czy skosić kilka trawników u wdów, bądź odwiedzić dom spokojnej starości? Czy to przyciągnęłoby tłumy?

Ale my czytamy pismo jak doktrynalną algebrę, która szerzy wiedzę, lecz nie wymaga żadnego żywego działania. Tak więc, żyjemy z maleńką wiedzą „o” Pismach, lecz bez autentycznej zmiany w naszych sercach i życiu. Czy tak postępował pierwszy kościół?
Zwróć uwagę na swoje życie, a krótkie zbadanie tego, jak była traktowana modlitwa na spotkaniach wtedy, a jak jest hańbiona dziś, jest lustrem pokazującym płytką i zbyteczną istotę lokalnych zgromadzeń. Tak, mamy znacznie lepszą muzykę czy, jak to się mówi w żargonie zachodniego kościoła, „mamy wspaniałe uwielbienie”. Już to samo w sobie jest niezwykłym afrontem wobec Boga.

Straciliśmy atmosferę wieczności i zastąpiliśmy ją błyskotkami współczesnej kultury. Pierwsi wierzący zdawali sobie sprawę z tego, że może trzeba będzie umrzeć dla Chrystusa, podczas gdy współcześni wierzący pobudowali sobie centra Practiker, gdzie ludzie przychodzą po to, aby czuć się błogosławieni i dowiedzieć się jak więcej wyciągnąć od Boga. Pierwsi wierzący byli sługami Najwyższego Boga, podczas gdy współcześni zrobili z Boga swojego sługę. Pierwsi wierzący spotykali się przez wiele godzin, podczas gdy współcześni mają zapełniony rozkład zajęć na czas po nabożeństwie. Pierwsi wierzący pragnęli Jezusa, podczas gdy współcześni pragną siebie.

Nie podoba ci się takie przesłanie? Więc pozwól, że wyjaśnię. Jeśli twoje oczy widzą, jeśli tego chcesz. Jeśli nie – to potrzebujesz tego. Zobaczmy w jakim kontekście Chrystus umieszcza to życie.

Mt. 16:25-26
Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?

Czy mogą być bardziej zaskakujące słowa? Jest to ostrzeżenie wszystkich wieków. Gdzie jest więc to ostrzeżenie grzmiące z kazalnic? Gdzie post i modlitwa towarzyszące płynącym z serc ostrzeżeniom naszych dzieci? Miałem dzieci, które były krnąbrne i choć płakałem często i modliłem się do Boga żarliwie, byłem zdumiony tym, jak niewiele uwagi lokalny kościół udziel samowolnym dzieciom czy jakiejkolwiek kapryśnej osobie. Zasugerowałem powstanie służby, która byłaby oddana wyłącznie modlitwie o każde krnąbrne dziecko wierzących rodziców. Na nasze spotkania przychodziły setki ludzi, lecz ostatecznie powiedziano, że nie ma miejsca na coś takiego. I to ma być chrześcijaństwo?

Widzisz jaką wagę Chrystus kładzie na nasze wieczne dusze? A jednak kościół ignoruje to wszystko, poza modlitwą grzesznika i manipulacją, aby pozyskać „członka kościoła”. Zamiast jednak karmić nasze dusze, zmagamy się o to, aby pozyskać ten otaczający nas świat, o którym Chrystus mówił. Czyż nie jest to zdumiewająca i najbardziej monstrualna zdrada? Chrystus uczył nas, aby wyrzekać się świata i szukać Jego, a my potakujemy głową i szukamy świata, a wyrzekamy się Jego. Podobnie jak w przypowieści o ojcu, który nakazał dwom swoim chłopcom iść do pracy w polu. Jeden powiedział: „Pójdę” i nie poszedł, a drugi powiedział: „Nie”, ale pokutował i poszedł. A oto mamy kościół, który mówi: „Tak, Panie”, lecz robi wszystko inne, byle tylko nie to, co On powiedział. Jest to nieprawdopodobny i żałosny spektakl.

Tak więc, chrześcijańskie życie, życie, które idzie Jego śladami, może być wygodne, spełnione i takie, które bardzo ściśle miesza się z życiem tych, którzy nie są uczniami Jezusa? Tak więc, życie wieczne to coś niewiele więcej niż doktryna spisanej wiary, lecz mająca tak niewielki wpływ na nasze ziemskie doświadczenie, że chodzimy nie wyróżniając się od innych ludzi, jako ci, którzy nie robią pewnych rzeczy, robionych przez innych? Czy to składa się na życie niosące krzyż? Niedobrze mi się robi i pewien jestem, że Duch smuci się nad tym, czym stał się kościół.

Pozwólcie mi na coś takiego. Nie mam osobiście wiedzy na temat autentyczności zbawienia kogokolwiek. Nikogo. Lecz jeśli poprawnie czytam Nowy Testament, wygląda na to, że jest tam sporo ostrzeżeń przed fałszywym wyznawaniem wiary. Jeśli zbadamy życie duchowe i pasję ewangelicznej społeczności to odkryjemy, że większość żyje na samej granicy. Jeśli okaże się, że z końcem czasów Bóg nakreśli tą granicę odrobinę bardziej na prawo niż mieszkają miliony to jakie będą reperkusje? Pytam o to, że skoro tak wielu członków kościoła nie okazuje niemal żadnego duchowego zainteresowania, nie wspominając o pasji, to czy nie jest to powodem troski, skoro Pan rozdziela owce od kozłów. Widzisz, w końcu Bóg będzie wymagał czegoś więcej niż dokumentu transferu.
Co robimy z ostrzeżeniem: „wielu powie mi Panie, Panie”? Nie lekceważę łaski Bożej, lecz czy nie powinniśmy żarliwie badać samych siebie? Czy nie powinniśmy odrzucić ciepławego i letniego wyrażania wiary, które znalazło sobie wygodny dom w tych dniach ostatnich? To nie jest zabawa! To nie jest trywialne. Wieczność czai się poważnie i choć my uczepiliśmy się proroczej szaty na antychryście to on teraz działa gorączkowo wewnątrz i na zewnątrz kościoła. Ten koniec czasu, który znamy, jest tuż za rogiem, a jednak niedzielne głosy z kazalnicy będą cytować bez zrozumienia treści, wymęczone nonsensy, lub co gorzej te same polityczno/moralno/narodowe odpady, które niczego nie zmieniają i będą zraszać kościelne ławy wygodą i sprawiedliwością własną

Ludzie umierają każdego dnia.150.000 codziennie, lecz wszyscy umrą i nie ma na to żadnego lekarstwa z wyjątkiem Chrystusa. Sytuacja jest skrajnie złowieszcza. Koniec jest blisko. Członkowie kościoła w dziesiątkach tysięcy nie mają w swoich lampach oleju, a gdy Oblubieniec wezwie, nie usłyszą Go. To tragedia, która przerasta wszystkie ziemskie tragedie razem wzięte. Ten świat zajmuje się wszystkimi swoimi tragediami pełnymi informacjami w środkach masowego przekazu, informuje o nich przez ekspertów i komentatorów. Przerywają nawet normalny bieg programów, aby przekazać nam „ostatnie wieści”.
Lecz kościół, który twierdzi, że wierzy w nadchodzącą tragedię, o której wcześniej pisałem, nie okazuje tego samego poziomu pasji, który widać w czasie meczu piłki nożnej, bądź po śmierci psa. Czy mamy wierzyć, że kościół w ogóle wierzy w te rzeczy?

11 września zginęło około 3000 ludzi i ten naród, w tym kościół, był przerażony. Tak, to była tragedia, lecz codziennie w Ameryce umiera około 7000 ludzi, a jednak kościół trwa niezdecydowany. Żadnych nabożeństw pamiątkowych, żadnych łez, żadnych pomników. Dlaczego? Ponieważ już nie mamy udziału w wiecznej perspektywie, a zajmujemy się wyłącznie doczesnością, wieczność zaś jest tylko wisienką na szczycie naszego ziemskiego życia. Wcinamy nasze ziemskie przekąski, cieszymy się naszym ziemskim kursem głównym, konsumujemy ziemski deser, a niebo będzie naszą kawą z ekspresu. Cóż za żenujący wstyd. Nic dziwnego, że, aby odczuwać swoją wartość jako moralni adwokaci i patriotyczni zwycięzcy, musimy uciekać się do naszych ziemskich bitw, ponieważ unikamy wszystkiego co choćby z daleka przypomina nowotestamentowy kontur, przesiąknięty wiecznością.

Ok, zajęcia skończone. Skierujcie się w stronę wyjścia i wróćcie do głównego nurtu. Wszyscy umrzemy, lecz może nie dziś.

Tik tak, tik tak, tik tak… przygotuj się na śmierć. Przychodzi do każdego z nas.aracer.mobi

Dlaczego nie zgadzam się pastorem Terry Jonesem

(Dosł.: Why Terry Jones Doesn’t Speak for Me)

J. Lee Grady

Tłum: B.M.

Pastor z Florydy mówi, że wypełnia Bożą misję. Ale nie widzę w Biblii, żeby Bóg wzywał nas do plucia nienawiścią.

Niedawno spędzałem cichy sobotni wieczór z dwiema moimi córkami i ich mężami w sklepie z mrożonymi jogurtami w centrum Gainesville na Florydzie. Dobrze, że nie był to piątek, bo kontrowersyjny pastor Terry Jones, który był pośrednio związany z zeszłotygodniowymi gwałtownymi wybuchami na Bliskim Wschodzie, narobił zamieszania na rogu SE Second Avenue i SE First Street.

Członkowie maleńkiego kościoła Jonesa, Dove World Outreach Center, często używają megafonów, żeby powiedzieć pieszym, że idą do piekła. Ci zagniewani kaznodzieje uderzają w homoseksualistów, prezydenta Obamę, muzułmanów i wszystkich chrześcijan, którzy wierzą w tolerancję. Czasami klienci restauracji są zmuszeni opuścić swoje stoły tarasowe i uciec do środka przed ich niechcianymi słownymi biczami.

Continue reading

Zabobonny strach przed czarami


W jaki sposób nabywamy zabobonnych obaw. Oto prawdziwa historia…
Roger Sapp

Strach przed czarami jest problemem głównie kościołów pełnej ewangelii, charyzmatycznych, zielonoświątkowych a ostatnio ruchu odnowienia. Chrześcijanie z innych grup, które nie były narażone na tego rodzaju strachy zazwyczaj interpretują wydarzenia, które im się przydarzają inaczej. Nie przypisują negatywnych zdarzeń działaniu czarów. Nie mają fałszywych objawień na temat używania czarów przeciwko nim i ten strach nie jest wzmacniany z kazalnicy.
Kilka lat temu, gdy usługiwałem w Kanadzie i atakowałem strach przed czarami, który wierzący często okazują. Przyszedł do mnie w czasie tego nauczania czarny mężczyzna pochodzenia afrykańskiego, mieszkający w Kanadzie. Stwierdził, że nawrócił się do Chrystus w Afryce i był nauczany tam przez 10 lat przez ewangeliczną grupę misyjną. Powiedział, że nigdy w ciągu tych 10 lat nie słyszał ani jednej historii o mocy czarów, która miałaby szkodzić wierzącemu. Zdarzały im się różne wydarzenia, zarówno pozytywne jak i negatywne, z czarownikami, a jednak nikt z tej grupy nie interpretował tego, co się działo w ich życiu, jako dowodu na skuteczność działania mocy czarów przeciwko nim.

Continue reading