Category Archives: Rozwój duchowy

Prawda oczekuje

Alan Smith

 „Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam oznajmi” (Jn. 16:13).

Czy kiedykolwiek rzeczywiście chciałeś poznać prawdę? Być może wszyscy powinniśmy sobie zadać pytanie o to, czy jesteśmy w stanie znieść prawdę, gdy ją słyszymy? Prawda jest taka, że boimy się prawdy, ponieważ ona zmusza do zmiany naszego życia, a my nie zawsze chcemy zmiany. Ignorujemy bądź czasami odrzucamy prawdę z powodu strachu przed zmianą czy konfrontacją z istniejącą rzeczywistością. Dlaczego trwamy w tym odrzuceniu czy ucieczce przed prawdą, podczas gdy prawda rzeczywiście uwalnia nas? Czy może tak być, że prawd zignorowana to prawda utracona? Żeby można było ruszyć do przodu z prawdą dotyczącą naszego życia musimy odpowiedzieć sobie sami na bardzo dużo pytań. W Ewangelii Jana 8:32 Jezus zachęca nas, abyśmy uchwycili się prawdy, mówiąc: „Poznacie prawdę, a prawda was uwolni”.

Być może spodziewamy się, że prawda nas uwolni, lecz prawda jest taka, że prawda musi zostać uchwycona i przeżyta zanim nasze życie zostanie uwolnione. Prawda jest słowem, które wymaga działania. Po co badamy Biblię i wiele innych miejsc w poszukiwaniu prawdy, tylko po to, aby łechtała nasze uszy? Musimy wprawić prawdę w działanie doprowadzić do zmiany.

– Czy czujesz się tak, jakbyś utknął w życiu?

– Czy czujesz, że nie masz się gdzie zwrócić?

– Czy wydaje ci się, że jesteś niewolnikiem okoliczności?

Te trzy pytania reprezentują fałszywe prawdy w naszym życiu. Dlaczego przyjmujemy wiarę w te ‘fałszywe prawdy’? Dla mnie jest to zdumiewające, że mamy więcej wiary w nie-prawdy, niż mamy jej w prawdę. Konieczni musimy się uchwycić tego, co jest rzeczywiście prawdziwe, ponieważ wyłącznie wtedy, będziemy chodzić w prawdziwej wolności. Im więcej prawdy realizuje się w naszym życiu, tym więcej wolności będziemy doświadczać w życiu. Jeśli mówimy prawdzie: nie, bądź ją ignorujemy, wtedy w tej samej chwili tracimy prawdę a tym samym wolność, która z nią przyszła. Prawdziwa wolność pochodzi z życia, a prawdziwe życie z prawdy, która przychodzi z Ducha Pańskiego.

W powyższym wersie widzimy, że Duch Święty przychodzi do nas mając na celu doprowadzenie nas do wszelkiej prawdy. Jeśli jest to misją, z którą został posłany Duch Święty, to prawda musi być bardzo ważna. Rozumiesz? Został posłany jako Duch Prawdy, nasz pocieszyciel. W miarę jak Duch Święty prowadzi nas do prawdy , pociesza nas również w czasie tych zmian wprowadzanych przez prawdę i w czasie konfrontacji z prawdą. Jestem zachęcony tym faktem, że można żyć niezliczoną ilością prawd każdego dnia życia, ponieważ Duch Święty prowadzi mnie w tej fantastycznej podróży. Zastanów się nad tym: tylko wtedy gdy żyjemy w prawdzie, możemy żyć w prawdziwej rzeczywistości, a zatem tylko wtedy możemy iść do przodu w życiu. Nowa prawda oczekuje na każdego, kto ma podatnego na naukę ducha.

Zbadajmy inną możliwość. Czy objawienia prawdy mogą być wpisane na mapę życiowej podróży, aby prowadzić nas do miejsca naszego przeznaczenia? Mówiąc inaczej: czy życie w nieprawdzie równa się stworzonemu przeznaczeniu w postaci nieszczęścia, smutku i wielkiego zamieszania? Prawda kontra nieprawda; to nasz wybór, nasza decyzja. To my wybieramy światło lub ciemność; życie bądź śmierć. Możesz więc teraz zapytać: skąd mam wiedzieć czy ktoś mówi mi prawdę? Spójrzmy na następujące fragmenty Pisma, aby zyskać nieco zrozumienia.

• Ef. 4:15: „lecz abyśmy, będąc mówiąc prawdę w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa”.

Przede wszystkim widzę, że każdy kto ma prawdę do ofiarowania innemu, musi dawać ją z kochającego serca. Widzimy stąd, że prawda musi być zanurzona bądź pokryta tą miłością wcześniej, zanim zostanie przełknięta. Gdyby prawda była duchową pigułką to, aby mogła zostać przyjęta do serca człowieka, musiałaby mieć ochronną warstwę miłości. Podobnie ma się sprawa z chodzeniem w prawdzie, która ma na sobie tą warstwę miłości – jeśli tak jest to będziemy wzrastać coraz bardziej na podobieństwo Chrystusa, ponieważ On jest przykładem życia w prawdzie pokrytej miłością. Skąd można wiedzieć, że ta ochronna warstwa miłości jest prawdziwa? Przeczytajmy następny wers.

• 1 Kor. 13:5-7: „Miłość nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi„.

Miłość nie lubuje się w złem, lecz raduje się prawdą. Zawsze chroni, zawsze ufa, zawsze ma nadzieję i zawsze znosi/ trwa.

Ta miłość jest miłością, która jest bardzo szczęśliwa i radosna. Cieszy się z tej nowej prawdy, która została dana. Ta miłość jest miłością, która strzeże tego, który otrzymuje nowe objawienie prawdy. Ta miłość jest miłością, która ma nadzieję w prawdzie i w tym, co ta prawda osiągnie. Ta miłość jest miłością, która jest zdecydowana i nie waha się. Jest to miłość, która trwa i nie rezygnuje bez względu nawet na najbardziej niewiarygodne koszty. Co więcej, ta umiłowana prawda sprawi czasami, że będziesz postrzegany jako przeciwnik, a nie przyjaciel. Widzimy to w następującym wersie.

• Gal 4:16: „Czy stałem się nieprzyjacielem waszym dlatego, że wam prawdę mówię?

Kiedy prawda mówiona w miłości zostaje przyjęta przez odbiorcę, powoduje zmiany. Te życiowe zmiany nie zawsze są przyjmowane z ochotą i mogą wywoływać poczucie niewygody. Prawda jest jak skalpel w ręku chirurga: może powodować rany, lecz dzięki nim może się zacząć proces uzdrawiania. To prawda wyprowadza nas z ciemności na światło. Światło jest tym, co musimy zobaczyć w ciemnym świecie. Teraz potrzeba więcej światła niż kiedykolwiek wcześniej.

• „Byliście bowiem niegdyś ciemnością, a teraz jesteście światłością w Panu. Postępujcie jako dzieci światłości, bo owocem światłości jest wszelka dobroć i sprawiedliwość, i prawda. Dochodźcie tego, co jest miłe Panu„.

W tym wersie widzimy, że żyliśmy kiedyś w ciemności, która jest życiem wśród fałszywych owoców i w odrzuceniu prawdy. Gdy Duch Święty prowadzi nas do rzeczywistych prawd, zaczynamy chodzić w światłości. Nowo odkryte światło wprowadza w życie nowy porządek oraz radość. Jesteśmy zachęcani do tego, abyśmy byli dziećmi światłości, a to wyda owoce w postaci dobroci, sprawiedliwości i jeszcze więcej prawdy. Bądźcie dziś błogosławieni, gdy wzywamy Ducha Świętego, aby każdego dnia prowadził nas głębiej w prawdę. Oby pocieszał was w obliczu zmian, które rzeczywista prawda wprowadzi w wasze życie.

Wiele błogosławieństw,

Alan Smich

Visit Kingdom Prophetic Society

создание и раскрутка сайта

Hebr.7:25 – Jesus JEST niebieskim wstawiennictwem

 

Stephen R. Crosby

8 luty 2012

Jest takie powszechne dość zrozumienie Hbr. 7:25, które robi wrażenie, jakoby Jezus, siedząc na tronie na wysokości po Swoim zmartwychwstaniu, nie był w stanie odpoczynku, lecz raczej zaangażowany w wewnętrzne wstawiennictwo, modląc się do Ojca, mniej lub bardziej prosząc o ludzkość, będąc w tym wiecznym stanie, na wieki wieków. Jest to bardzo niefortunne. Takie podejście daje również powód do powstania idei, jakoby Bóg ciągle szukał kogoś na ziemi, kto będzie wstawiał się i „budował mur i stawał w wyłomie”, aby błagać Boga wraz z Jezusem, który prosi w niebie, aby,… zasadniczo,… nie starł nas w taki czy inny sposób. To również jest bardzo niefortunne.

Ten fragment w tłumaczeniu Biblii w Wersji Króla Jakuba wygląda tak:

Dlatego też może zbawić na zawsze tych, którzy przez Niego przystępują do Boga, ponieważ On żyje zawsze aby się wstawiać za nimi„. (Dosł.: „Wherefore he is able also to save to the uttermost that come unto God by him, seeing he ever liveth to make intercession for them”.)

Musimy pamiętać o historycznym kontekście oraz rusztowaniu zrozumienia jakie tłumacza tej wersji zbudowali wobec „chrześcijańskich praktyk” takich jak modlitwa. Pomyśl o czymś takim jak Kościół Rzymski bez papieża. Pomyśl: silne działanie, uczynki, nastawienie na obowiązek.

Zwrot „to make” (czynić) jest dodany przez angielskich tłumaczy, co jest najbardziej niefortunne, ponieważ daje wrażenie czegoś niedokończonego, jakby jakiegoś rodzaju modlitwa była czyniona przez Jezusa, wstawiającego się jakby Jego dokończone dzieło – ofiara – w rzeczywistości nie wystarczało do uświadomienia sobie całej tęsknoty Boga za ludzkością.

Niektóre dosłowne, literalne, tłumaczenia mogę to oddawać w taki sposób:

On może, tych, którzy przychodzą przez Niego do Boga, zawsze żyjąc po to, aby błagać za nimi.

He is able, the ones coming through Him, to God, always living for the purpose of pleading for them.

bądź

On może tych, którzy przychodzą do Niego I przez Niego do Boga, zawsze żyjąc, aby prosić za nich.

Ważne jest tutaj to, że (nie wchodząc głęboko w grekę) to Jego życie wieczne, Jego zmartwychwstałe życie jest tym, co wstawia się, co prosi, itd. a nie jego modlitwa. Zmartwychwstały Chrystus JEST tym wstawiennictwem.

Wyłącznie Bóg ma życie wieczne, jest to cecha Jego istnienia, Jego Boskości. Należy ono do Niego, aby się nim dzielił i dawał, aby go zatrzymywał. Jest tam teraz, nie tylko w centrum Wszechświata, lecz w jedności z Bogiem Ojcem, po prawej ręce Ojca, zmartwychwstały Bóg-Człowiek. Jest tam reprezentant człowieka, obecny nie tylko „przed Bogiem” w jakiejś postawie petenta, lecz „w Bogu” w doskonałej jedności. On jest tam jako reprezentant człowieka, ożywionego przez samo życie wieczne Boga.

Wstawiennictwo, o którym mowa w Hbr. 7:25 nie jest czymś co my robimy, ty robisz, ja robię, czy Jezus robi. Nie, to wstawiennictwo jest Bożym własnym życiem w człowieku. On jest tam w Swoim odpocznieniu w Człowieku, którego szukał w Iz. 66:2. TO jest wstawiennictwo. To jest „wstawianie się”. To jest odpocznienie. Bóg nie musi patrzeć ani trochę dalej niż na Siebie samego w Chrystusie-Jezusie. Sabat z Księgi Rodzaju 1-3, zatoczył pełny krąg. Bóg zawierając przymierze z Abrahamem (który spał w tym czasie) postawił ludzkość poza tą kwestią. Zawarł przymierze Sam ze Sobą (Hbr. 6) i to przymierze zatoczyło pełny krąg…. Jego własne odpoczniecie… w człowieku.

Nadaje to istotę i znaczenie wszystkim tak zwanym prawdom o naszej pozycji w Chrystusie (w Nim/w nas, zjednoczeni z Nim, posadzeni z Nim itd.) Nowego Testamentu. Nie dotyczą one w ogóle „pozycji”, są to prawdy dotyczące czegoś całkowicie rzeczywistego. Zbyt często nauczyciele i teolodzy rzucają wokół terminem „prawdy pozycyjne”, co ma być szyfrem mówiącym: nie naprawdę, nie działa, nie jesteście jeszcze na to zbyt dobrzy.

Dzięki jedności z Nim (Jn 14:3 „abyście byli tam, gdzie Ja jestem” to nie jest mowa o niebie. Jest to mowa o jedności z łonem Ojca na tronie Wszechświata) ty i ja również jesteśmy w tym miejscu. Zjednoczeni z Nim przez zamieszkującego w nas Ducha synostwa. Nie jesteśmy „pochłonięci przez Boskość”, zamienieni w „Bogów” czy „bogów”, niemniej ci, którzy są połączeni z Panem, są z Nim jednym Duchem. Nasza jedność przez Ducha ze zmartwychwstałym Bogiem-Człowiekiem ma głęboki implikacje.

Ty, ja, każdy inny wierzący jesteśmy Sabatem Bożym w Nim. On znajduje odpoczniecie w nas, w Chrystusie. Ty, ja i każdy inny wierzący jesteśmy wstawiennictwem Bożym. Kościół, Oblubienica, ty i ja jesteśmy żywą ofiarą z Rzm 12:1 (dosłownie: uwielbieniem, tą „liturgią” –znacząc: „dzieło wykonane na rzeczy ludzi”, wstawiennictwo) za ten świat. Moja rzeczywista obecność i bycie w tym świecie, w Chrystusie, są wstawiennictwem. Moje „modlitewne życie” jest po prostu wyrażeniem rzeczywistości tego, czym ja jestem Nim. „Posadzony z Nim na wysokościach” nie mogę już ani trochę więcej zbliżyć się do Boga. Nasze modlitwy i wstawiennictwo jest modlitwą z niebios ku ziemi, a nie z ziemi ku niebu. My jesteśmy wykonawcami ostatniej woli i testamentu wzbudzonego z martwych Człowieka-Boga, który zasiada na tronie Wszechświata. On zasiada, my modlimy się. Niemniej, nowotestamentowe wstawiennictwo to coś więcej niż zwykła dyscyplina mojego czasu modlitwy – to samo moje życie.

To jest nowotestamentowe kapłaństwo

Wierzę, że jest to bezpośrednio związane z chrztem w Duchu Świętym. Moim zdaniem, niewiele to ma wspólnego z mówieniem językami, lecz raczej z wylaniem wniebowstąpienia Jezusa i gloryfikowanego wstąpienia na tron/namaszczenia Jego intronizacji jako Króla Kapłana według porządku Melchizedeka (za dużo miejsca zajęłoby wyjaśnienie Psalmów 2 i 110, będących fundamentem nowotestamentowej doktryny kapłaństwa). Chrzest w Duchu Świętym to wypełnienie się snu Mojżesza z Księgi Wyjścia 20, o narodzie królów-kapłanów: najpierw wykonana w Dniu Pięćdziesiątnicy, a następnie, do tej chwili w każdym prawdziwie Duchowo odnowionym wierzącym.

Jeśli tego właściwie nie uchwycimy to w sposób świadomy lub nie, gdy uczymy modlitwy i wstawiennictwa, nieuchronnie wzbudzamy zmagania i starotestamentową mentalność.

Ja nie liczę na to, że Jezus może się modlić o mnie, że, w jakiś sposób, jestem na wiecznej liście modlitewnej Syna Bożego. Mam nadzieję na to, że On żyje na wieki według porządku Melchizedeka. Kapłaństwo jest napędową mocą rządu i królestwa; a jest to kapłaństwo opierające się na cechach własnego życia Bożego; na Jego własnym wiecznym życiu we wzbudzonym z martwych Bogu-Człowieku, w ludzkich istotach… w stworzonej na nowo rasie. To jest wstawiennictwo.

Ten Duch kapłaństwa jest zjednoczony z moim duchem. Jestem nowym stworzeniem, członkiem królewskiego kapłaństwa według porządku Melchizedeka. Jestem (wraz z innymi z rodziny Bożej ) żywą ofiarą, żywym wstawiennictwem za świat. Moje istnienie jest tym wstawiennictwem, którego fragmentem może być moje życie modlitewne.

продвижение сайта vkontakte

Martwy człowiek nie ma praw!

Darren Smith

Ponownie chcę rzucić wyzwanie Ciału tym faktem!

Od pewnego czasu już czasu nie ruszaliśmy tego tematu, lecz jeśli chodzi o mnie Bóg ciągle używa go w moim życiu i stale otrzymuję dużo maili od tych, którzy czują podobnie. Każdego dnia spotykamy się z problemami tego świata, który nie poddał siebie Bogu i wyzwaniem dla nas jest, aby żyć życiem Królestwa w systemie całkowicie się temu przeciwnym. Musimy pamiętać o tym, że jeśli narodziliśmy się na nowo to jesteśmy martwi dla tego świata a żywi w Królestwie. Kol 2:20 „Jeśli z Chrystusem umarliście dla żywiołów (sił) tego świata, to dlaczego żyjecie tak, jakbyście w tym świecie żyli?”

To pytanie pojawia się nieustannie w moim życiu. Wydaje się, że siły tego świata zawsze kwestionują moją pozycję w Królestwie Bożym i w ten sposób ujawniają słabe miejsca w moim życiu z Panem. W ciągu kilku ostatnich lat spotykałem się w moim osobistym życiu z wieloma gigantami, zaczynając od testowania mojego małżeństwa, aż do punktu jego złamania, po problemy zdrowotne zagrażające życiu. Chciałbym wam powiedzieć, że przeszedłem przez to wszystko bez zmagań, lecz nie mogę tego zrobić. Tak naprawdę, to mogę powiedzieć, że moja wiara została głęboko sprawdzona, a często czułem beznadzieję tej próby i wielka samotność. Główne wartości naszej wiary nie były tak wyraźne w czasie przeżywania tej próby, a linie graniczne nie wydawały się tak jasno zdefiniowane, jak to było wcześniej, przed tą doliną. Mówię, że to kilka lat, ale wszystko zaczęło się w 2005 roku, gdy pracowałem z ofiarami huraganu Katrina i trwa do dziś. W czasie tego kataklizmu coś zostało we mnie złamanie, co spowodowało, że zdjąłem wzrok z Pana pomimo, że codziennie byłem zajęty pracą dla Niego. Cierpienie stało się dla mnie tak realne, że pochłonęło całe moje jestestwo i smutek, przed którym nie było ucieczki czy uwolnienia. Była to ta podstawowa siła tego świata, która skierowała mnie na drogę to wielkiej doliny doświadczenia.

Teraz mogę wam powiedzieć, że mam się już lepiej w mojej dolinie życia, lecz przyszło to z wielkim bólem i trwa nadal.  Ponieważ teraz widzę, że Ojciec doprowadził mnie do miejsca mojej śmierci, które nazywam Patmos. Jeśli pozwolimy Bogu zabić te podstawowe siły w nas, wtedy zaczynamy żyć dla Niego bez strachu. To jest małe słowo, które ma ogromny wpływ na nasze życie, pomimo że większość nie przyzna się, że się boi.

Martwy człowiek nie boi sie!
A dlaczego miałby się bać, skoro już jest martwy? Problemem jest to, że jeśli nie jesteśmy martwi to strach po cichu prowadzi nas na bok od Królestwa. W przypadku mojego małżeństwa strach i pycha były siłami, które wiodły do zniszczenia. Ogromnie bałem się jego rozpadu lecz pycha powodowała, że trwałem w nieprzebaczeniu.

Smutne było to, że strach przed rozwodem były wywołany niewłaściwymi motywacjami. Byłem tak zły na moją żonę, że chciała rozwodu, lecz kontrolował mnie strach przed tym jak zareaguje na to społeczność. Byłem tak nieszczęśliwy, że, aby być wolnym, prosiłem Boga, aby zabił jedno z nas.. Nie bałem się w ogóle samotności, zupełnie. Doszedłem do miejsca, w którym przekonałem samego siebie, że Bóg chce dla mnie lepszej żony. Może to dla niektórych brzmieć dziwnie, lecz jestem pewien, że są tu również tacy, którzy czują teraz podobnie.

Gdy moja żona odeszła do Boga, zamiast kochać ją tak, jak Chrystus kocha Kościół, głosiłem jej jak wymagający dyrektor. Tak bardzo oddaliłem się od niej a jednak ciągle twierdziłem, że kocham ją, choć tak nie było; kochałem tylko jej obraz sprzed lat. Dalej uzasadniałem swoje zachowania Biblią, no bo, w końcu, dalej pracowałem dla Boga. Nie będę wchodził w szczegóły naszych problemów, lecz chcę, abyście zrozumieli, że nasze małżeństwo było pod każdym względem skończone, pomimo tego, że jakoś funkcjonowaliśmy dla naszych dzieci. W tym czasie obie strony doznały ogromnego bólu. Powiedziałem o tym wszystkim dlatego, żeby powiedzieć, że musieliśmy się z Michelle nauczyć przebaczania, a chodzi mi tu o prawdziwe przebaczenie, a nie płytkie: „Przepraszam, przykro mi”, lecz prawdziwe przebaczenie, które jest możliwe wyłącznie przez Chrystusa.

Musieliśmy wyjść poza pychę i strach, i pozwolić Bogu wykonać tą pracę. Musieliśmy całkowicie otworzyć się na siebie nawzajem, niczego nie powstrzymując. Musieliśmy ponownie zakochać się w sobie nie tylko naszą, ludzką miłością, lecz Bożą. Bóg uczynił cud w naszym małżeństwie i teraz jest ponownie silne.

Wielu chodzi w strachu i nie przeżywa pełni Boga żyjąc na pół gwizdka. Może strach powstrzymuje ich przed przebaczeniem, co z kolei nie dopuszcza Łaski Bożej do działania w ich własnym życiu.

Bracie, żyłem wcześniej w tej bezpłodnej dolinie i zapewniam was, że tam owocu nie ma. Proszę, abyś zapytał samego siebie, czy jesteś martwy dla tego świata, czy też powinienem powiedzieć podstawowych sił tego świata?

Tylko martwi widzą Boga!!!

Darren Smith
Street Scape Ministries

http://www.streetscapeministries.com/widgets/gen_1731.1.gifaracer.mobi

Wszelka władza na niebie i na ziemi


Ron McGatlin

W miarę jak doświadczamy coraz większego objawienia miłości Bożej, miłość do ludzkości wypełnia nasze serca i życie. Boża miłość przynosi nam moc i mądrość z nieba a poprzez nas światu wokół nas. Przeżywanie miłości Bożej nasyca nas bogactwem Jego miłości, która ma być rozprowadzona wokół nas. Ta Boża miłość przepływająca przez nas zmienia atmosferę i dotyka wokół ludzi. Gdy każdy członek jest prawidłowo przyłączony przez Ducha Świętego do Chrystusa oraz z innymi członkami to w ciele nie ma żadnych braków. Każdy staw daje z siebie ciału to, co Bóg w nim umieścił.

Trwanie w Chrystusie i Chrystus trwający  w nas przez Ducha Świętego

Chrystus Jezus i nasz Niebieski Ojciec są źródłem wszelkiego autorytetu, wszelkiej miłości  i wszelkiej mocy. Bóg jest również źródłem mądrości, która jest potrzebna do stosowania i zarządzania tymi niebiańskimi zasobami. W obecnym życiu na ziemi, wszelki autorytet przychodzi przez Ducha Świętego; nawet spisane słowo musi być ożywiane przez Ducha. Aby pełny przepływ Bożych zasobów z niebios mógł się dokonywać przez nas, musimy być napełnieni i nasączeni Duchem Świętym.

Nie możemy kochać tak, jak kocha Bóg inaczej jak tylko przez Ducha Świętego, zamieszkującego w nas. Miłość wpływa do nas przez Ducha Świętego a do nas należy wykorzystywanie darów i narzędzi, które Bóg dał, abyśmy sami siebie nawzajem budowali w Duchu Świętym. Jednym z najpotężniejszych dostępnych narzędzi jest modlitwa, a szczególnie modlitwa w Duchu Świętym.

Nieufność wobec Pełni Ducha Świętego uniemożliwia nam otrzymanie pełni zaopatrzenia i wykonywanie dzieł Chrystusa i Boga Ojca w naszym życiu. Brak wypełnienia i nasączenia Duchem Świętym będzie skutkował niepowodzeniem i zniechęceniem. Jeśli nie chcemy być całkowicie wypełnieni i nasyceni Świętym Duchem Bożym, nie będziemy wstanie w pełni przyłączyć się do innych, którzy chodzą w Duchu. Taki brak pełnego przyłączenia ogranicza dobry przepływ niebieskich zasobów od jednego do drugiego członka. Jeśli Jego MIŁOŚĆ mieszka w pełni w nas i jesteśmy poprawnie przyłączeni przez Bożego Ducha do siebie nawzajem to zostaniemy wybawieni i wyratowanie z wewnętrznego niszczącego zgiełku tego życia.

Autorytet Krzyża i Zmartwychwstania

Zachowywanie przykazań Chrystusa Jezusa jest łatwe jeśli jesteśmy właściwie połączeni w Duchu Świętym z Chrystusem. Jezus powiedział: „Jarzmo moje jest łatwe a brzemię lekkie”. Gdy ktoś zmaga się z tym, aby „żyć chrześcijańskim życiem” to nie żyje i nie chodzi w pełni w Świętym Duchu Bożym. Życie i zachowywanie przykazań staje się trudne i usłane niepowodzeniami, jeśli nie korzystamy właściwie ze wspaniałych narzędzi służących do budowania siebie w wierze i do utrzymywania się w miłości Bożej (Jd 1:20-21).

Nasz Pan Jezus zawsze udziela autorytetu i mocy do osiągnięcia każdego przykazania, które daje nam. To Bóg daje nam zarówno chcenie jak i wykonanie ku Jego upodobaniu. Nigdy nie jesteśmy zostawieni sami sobie, aby się męczyć z zachowywaniem przykazań Bożych. Każdemu słowu, które Bóg wypowiada do nas towarzyszy autorytet do wykonania go.

Zaraz po tym, gdy Jezus Chrystus przez swoją śmierć na Krzyżu i Zmartwychwstanie na zawsze zmienił bieg tego świata, spotkał się ze Swymi uczniami i powiedział do nich te wspaniałe słowa:

Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi.  Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego,  ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.

Przed przyjściem Jezusa Chrystusa na ziemię, dysponował On wszelką władzą w niebie. Po Krzyżu i Zmartwychwstaniu przejął również wszelką władzę na ziemi. Wszelka władza/autorytet w niebie i na ziemi należy do Chrystusa. Tak więc, jeśli Chrystus przez Ducha Świętego w pełni mieszka w nas, to niebo i ziemia w nas mieszkają.

Polecenie, aby czynić uczniami wszystkie narody, jest związane z posiadaniem przez Jezusa wszelkiej władzy i z tym, że On jest z nami. Nie mamy żadnych wymówek. Jeśli Bóg mówi, że coś mamy robić, to udziela równocześnie znaczy, że nas do tego uzdalnia.

Jezus powiedział uczniom wcześniej, że będą czynić te same uczynki, które On czynił a nawet większe, ponieważ On idzie do Ojca i wróci do nich, aby być w nich, zamiast z nimi. Po stronie Bożej nie brakuje niczego, jeśli nie jesteśmy tym wszystkim i nie robimy tego wszystkiego, co On dla nas zaplanował to musi być jakiś brak po naszej stronie; po stronie odbioru czy docenienia pełni tego, co Bóg dostarczył.

W Ewangelii Jana 14:12 wyraźnie jest napisane, że wiara (wierzenie) jest ważnym czynnikiem: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię, i większe nad te czynić będzie; bo Ja idę do Ojca”.

Słuchanie tych słów połączone z wiarą prowadzi do owocu słowa. Trwanie/mieszkanie w Chrystusie i Jego w nas wydaje liczny owoc. Gdy żyjemy i chodzimy napełnieni i nasączeni Duchem, jesteśmy przyłączeni do krzewu winnego i słyszymy Jego słowa wyraźnie, wiara zaś przychodzi przez słuchanie.

Wiara jest zarówno darem jak i owocem Ducha (1Kor. 12:9, Gal. 5:22). Wiara jest czynna w miłości, a miłość jest również owocem Ducha. Oczywiście, jeśli brak jest wydawania (owocu) w naszym życiu, to brak jest łączności w Duchu Świętym, brak praktycznej rzeczywistości życia i chodzenia w pełni zamieszkania w Chrystusie w Duchu Świętym.

Pocieszyciel, Pomocnik, Duch Święty – Duch Święty jest Duchem Bożym, Duchem Chrystusa.

Zdaję sobie sprawę z tego, że ta koncepcja może sprawiać niektórym trudności. Wytrzymajcie ze mną jeszcze trochę, proszę, aby przyjrzeć się nieco bliżej językowi tego fragmentu. Popatrzmy na jego tłumaczenie. Jezus mówi Swoim uczniom, że Ojciec da mi innego Pomocnika/Pocieszyciela. Grecki wyraz tłumaczony tutaj jako „inny” to allos, co znaczy „inny” a jest tez tłumaczone jako „więcej” bądź „drugi”. Jeśli dobrze pamiętam jest jeszcze inna odmiana słowa „allos”, która dokładnie znaczy „inny” i nie znajduje się tutaj.

Jn 14:16-18: Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki – (17) Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was

Grecki wyraz tłumaczony jako “Pomocnik” czy “Pocieszycie” to Parakletos  znaczy „wystawiennik, doradca”. Jest również tłumaczony jako „adwokat”. Parakletos znajdujemy tylko pięć razy w Nowym Testamencie z czego cztery razy w Ewangelii Jana w odniesieniu do Ducha Świętego i jeden raz w Pierwszym Liście Jana, gdzie jest tłumaczony jako „adwokat” i odnosi się bezpośrednio do Jezusa Chrystusa.

1Jn 2:1: „Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy”.

W Jn 14:16-18 Jezus mówi Swoim uczniom o tym, że przyjdzie do nich inny, jako Duch, aby przebywać w nich a nie w naturalnym ciele, w którym stał przed nimi. Wiemy, że Jezus jest Prawdą i On obiecał, że przyjdzie do nich jako Duch Prawdy, aby zamieszkać w nich na zawsze. Dalej mówił im o tym, że świat nie może Go zobaczyć, lecz oni już znają Go, ponieważ jest z nimi i będzie W nich. Po czym Jezus zdecydowanie podkreśla to stwierdzenie: „Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was”.

W 17 rozdziale Ewangelii Jana, Jezus wyraźnie mówi, że On i Ojciec są jedno, i że jako jedno będą w nas. Mamy Jednego Boga – Ojciec, Syn i Duch Święty są JEDYNYM Bogiem. Jeśli zostaliśmy ochrzczeni w Duchu Świętym i chodzimy w tym Duchu, jesteśmy napełnieni i nasączeni jednym Duchem Bożym: zmartwychwzbudzonym Chrystusem, w którym wszelka władza na niebie i na ziemi mieszka w nas, a my w Nim.

To przesłanie o autorytecie jest bardzo ważne w dniach upadającego Babilonu.

W czasie, gdy babilońskie systemy zwalczają się nawzajem i wywołują zniszczenia sporej części świata, ważne jest, aby lud Boży chodził w Duchu i autorytecie Chrystusa, aby ustanowić Królestwo Bożych ludzi. Ta czysta, święta i pokorna resztka doprowadzi do wprowadzenia porządku Nowego Jeruzalem oraz zgodnego z nim życia na gruzach minionych babilońskich światowych systemów. Autorytet Chrystusa Jezusa całkowicie ustanowi pełne chwały królestwo Boże na ziemi jak jest w niebie.

Powstanie wtedy z popiołów piękno (w tłum. BW: zawój zamiast popiołu):

Iz. 61:1-4:  Duch Wszechmocnego, Pana nade mną, gdyż Pan namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę; posłał mnie, abym opatrzył tych, których serca są skruszone, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym ogłosił rok łaski Pana i dzień pomsty naszego Boga, abym pocieszył wszystkich zasmuconych, abym dał płaczącym nad Syjonem zawój zamiast popiołu, olejek radości zamiast szaty żałobnej, pieśń pochwalną zamiast ducha zwątpienia. I będą ich zwać dębami sprawiedliwości, szczepem Pana ku Jego wsławieniu. I odbudują starodawne ruiny, podźwigną opustoszałe osiedla przodków, odnowią zburzone miasta, osiedla opustoszałe od wielu pokoleń.

Dącie do miłości, ona nigdy nie zawodzi,

A królestwu Jego nigdy nie będzie końca.

Ron McGatlin

basileia @      earthlink.net

раскрутка

Ostrzeżenie: módl się w ten sposób na własne ryzyko!

Oryg.: Warning: Pray This Prayer at Your Own Risk

16 listopada 2011 J. Lee Grady

Kiedy powiedziałem Bogu, “Oto jestem, poślij mnie”, zaczęła się prawdziwa przygoda.

Ponad 12 lat temu znalazłem się przy ołtarzu kościoła w Orlando na Florydzie. Bóg zajmował się mną, abym opuścił bezpieczną strefę. Miałem bardzo sympatyczną pracę z niezłymi świadczeniami, lecz było to miejsce duchowego niespełnienia. Wiedziałem, że przede mną jest wspaniała przygoda, lecz sam nałożyłem poważne ograniczenia na moje posłuszeństwo.

Gdy wbiłem głowę w dywan tego kościoła, zdałem sobie sprawę z tego, że Bóg wymaga bezwarunkowego poddania. Pan chciał, abym zamachał białą flagą. Wiedziałem, co mam powiedzieć, lecz trudno było wypowiedzieć te słowa. W końcu wykrztusiłem je z siebie. Powiedziałem to samo, co prorok Izajasz, gdy modlił się dawno temu: Oto jestem, poślij mnie (Iz. 6:8).

“Oto jestem, poślij mnie; poślij mnie na końce ziemi; poślij mnie do surowych, dzikich pogan na pustynię; poślij mnie z dale od wszystkiego, o czym na ziemi mówi się ‘wygodne’; poślij mnie nawet do samej śmierci, jeśli tylko będzie to w Twojej służbie i ku promocji Twojego Królestwa”. – Misjonarz David Brainerd.

To właśnie nazywam naprawdę niebezpieczną modlitwą. Jest ryzykowana, ponieważ Bóg natychmiast ją podejmuje. Wierzę, że gdy wypowiadasz te proste słowa, niebiosa robią twoje polaroidowe zdjęcie z podniesionymi rękoma i zaczyna się cudowny proces. Wtedy Pan nadciąga na nas, aby skruszyć nasze strachy i zdemolować egoizm.

Gdy pomodliłem się w ten sposób w 1998 roku, natychmiast, gdy jeszcze byłem na podłodze, otrzymałem wizję. Widziałem morze afrykańskich twarzy. Wiedziałem, że pojadę do Afryki i byłem śmiertelnie przerażony. Nie miałem najmniejszego pojęcia, jak się tam dostanę, co będę mówił czy kto za to zapłaci. Przełknąłem więc z trudem i pomodliłem się jeszcze raz: „Poślij mnie, oto jestem!”

W ciągu niecałych dwóch lat znalazłem się na ogromnej scenie sportowej  areny w Port Harcourt w Nigerii, przemawiając do 7.000 pastorów. Nie cieszył mnie ‘wyboisty’ lot przez Saharę, a gdy głosiłem, kolana trzęsły mi się. Czułem się tak, jakbym został wypchnięty daleko poza krawędź. Pomimo tego, że byłem przerażony, ten strach mieszał się z niezwykłą radością. Pan pokonał mój opór i używał mnie! Od tej podróży usługiwałem już w ponad 25 innych krajach.

Łaska jest tak zdumiewająca. Bóg nie tylko daje moc do służenia Mu, On zasiewa w nas pragnienie poddania się Jego woli nawet jeśli jesteśmy przerażeni konsekwencjami. O tym właśnie apostoł Paweł mówił, gdy napisał: „Bóg to sprawia w was, według upodobania Swojej woli, i chcenie, i wykonanie” (Flp. 2:13).

Bóg ma osobliwe sposoby pociągania nas ku posłuszeństwu i poddaniu. Nasze ciało może protestować a nasze strachy paraliżować nas, lecz na końcu, jeśli po prostu podniesiemy ręce w poddaniu, łaska bierze górę. On daje nam moc, siłę i ochotne serce, a wyniki jest nadnaturalny, ponieważ to Bóg działa w nas.

Jezus uczył Swoich uczniów rozwijania tego ochotnego ducha i modlitwy tą niebezpieczną modlitwą. Powiedział im: „Żniwo wprawdzie obfite, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, aby wysłał robotników na żniwo swoje” (Łk. 10:2).

To z kolei nazywam modlitwą podstępną. Ty módl się na własne ryzyko. Gdy prosisz Pana, aby posłał na Swoje pola pracowników to tak naprawdę modlisz się: „Oto jestem, Panie,.. poślij Mike,… bądź Jurka,.. bądź Basię”. Lecz Pan żniwa może również klepną w ramię ciebie i powiedzieć: „Tak? A co z tobą?”

Kościół szedł do przodu przez historię dzięki ludziom, którzy poddali się Bogu. Jednym z nich był odważny David Brainerd (1718-1747), misjonarz działający wśród afrykańskich Indian z czasów Pierwszego Wielkiego Przebudzenia. Pomimo, że zmarł w wieku 29 lat na gruźlicę, jego dziedzictwo totalnego poświęcenia żyje w jego pamiętnikach, które zostały opublikowane przez jego przyjaciela Jonathana Edwards’a.

Brainerd zapisywał w swoim dzienniku właśnie tą niebezpieczną modlitwę: “Oto jestem, poślij mnie; poślij mnie na końce ziemi; poślij mnie do surowych, dzikich pogan na pustynię; poślij mnie z dala od wszystkiego, o czym na ziemi mówi się, że ‘wygodne’; poślij mnie nawet do samej śmierci, jeśli tylko będzie to w Twojej służbie i z korzyścią dla Twojego Królestwa”.

Rzadko kiedy słyszymy współcześnie tego rodzaju modlitwy. Dziś, jego pasja byłaby uważana za politycznie niepoprawny fanatyzm. Nie sprzyjamy ofiarom z siebie; teraz mamy nową ewangelię samo-spełnienia. Nie mówimy o wielkiej trosce o straconych ludzi; sami zatraciliśmy się w naszym wygodnym materializmie.

Zastanawiam się, co by się stało, gdybyśmy wszyscy przed zakończeniem tego roku całkowicie szczerze pomodlili się modlitwą Izajasza. Co by było, gdybyś wzniósł swoje ręce, a opuścił na niebiański ołtarz swoje strachy, zmartwienia, wymówki, zastrzeżenia, ograniczenia i warunki, i zaprosił Boga do tego, aby użył twojego życia w jakikolwiek sposób On chce. Mam nadzieję, że spróbujesz tego.

– – – – – – – – –

J. Lee Grady jest drugim redaktorem naczelnym magazyny „Charisma”.

You can follow him on Twitter at leegrady. His most recent book is 10 Lies Men Believe (Charisma House).

проведение рекламных кампаний

Poznać i być poznanym

 


1 października 2009

 Steve & Marilyn Hill

Witajcie, Przyjaciele.

Przeczytałem ostatnio wspaniały artykuł na temat darów pieciorakiej służby z Ef. 4:11 i zastanowiło mnie to dlaczego długie lata takiego nauczania wydają tak niewiele owocu. Czasami wyglądało na to, jakby była jakaś obsesja wynajdowania naszych darów posługiwania. Myślano w ten sposób: jeśli będę wiedział, którym jestem darem, będę nim, lub gorzej: jeśli ogłoszę, jakim darem jestem, zostanę przyjęty jako taki. Takie przywództwo przez ogłoszenie działa w pewnych chrześcijańskich gettach, lecz w prawdziwym świecie nikogo nie obchodzi, jaki tytuł masz na swojej karcie biznesowej.

Z pewnością wiedza ma moc do wyzwalania kolejnych technologicznych przełomów, lecz Królestwo Boże nie funkcjonuje w taki sposób!! Nie jesteś spodem czy komputerowym chipem.

Jezus wspomina o dwóch zasadach poznawania. Poznajemy przez posłuszeństwo (Jn. 7:17) i poznajemy przez objawienie oparte na pokorze (Mt. 11:25-30). Jest to obrazą dla racjonalizmu i indywidualizmu. Jest to również obrazą dla większości biblijnych szkół, seminariów i służb nauczania, które chcą, abyście kupowali ich książki, brali udział w konferencjach i uzyskiwali coraz więcej nauczania! Chcemy poznawać dzięki intelektualnym ćwiczeniom zdobywania wszelkich możliwych informacji i rozważania wszystkich opcji, co daje nam poczucie kontroli i uwalnia do ryzyka. Poznanie przez uniżenie/ posłuszeństwo i uniżenie/objawienie jest poznaniem przez życie, funkcjonującą relację z Jezusem. Jezus jest Prawdą, która uwalnia.

To w jaki sposób coś wiemy jest ważniejsze od tego, co wiemy. Czy mamy wiedzę dzięki korzystaniu z Drzewa poznania dobra i zła? Czy mamy wiedzę zdobytą przez nasz intelekt i powiązane z nim informacje? Czy też poznajemy dzięki miłości i wiernej więzi z Jezusem, Drzewem Żywota? Jezus nie uruchomił szkoły biblijnej, nie wręczał notatek, ani nie ukrywał się za podium. Zabierał swoi uczniów na ulice i tam, gdzie żyją ludzie.

Jezus wspomina też jedną zasadę bycia poznanym. Poznaje się nas po owocu (Mt. 7:16-20). Często obdarowania służby są definiowane w taki sposób, że, zamiast zwracać uwagę na charakter i przemienione życia,  skupiają na przedstawieniu i obecności na scenie.

To nie wrażenia chwili lecz owoc życia decyduje o tym, kim jesteśmy!

Powodzenie należy do wielkich dzieciaków!

Jeśli masz owoc to nie liczy się jak cię ludzie nazywają lub kto cię krytykuje!

Jeśli nie masz owocu, nie ma znaczenia jak cię ludzie nazywają bądź kto cię wychwala!

Wszelkiego błogosławieństwa

Steve & Marilyn

aracer

Każdy wymaga faryzektomii


29 września 2011

Stephen Crosby

 

 

 

 

 

(greckie εκτομία  ektomia – „odcinanie”- czyli tytuł brzmi: Każdy wymaga wycięcia z wewnątrz faryzeusza – przyp.tłum. )

Pierwszy problem, z którym mieli się zetknąć apostołowie po zmartwychwstaniu Chrystusa, w szczególności jeśli chodzi o ich relacje z Żydami, było to w jaki sposób odnosić się do starotestamentowych pism. Wszystkie sprzeczki po zmartwychwstaniu miały naturę hermeneutyczną [1], a nie do pozazdroszczenia zadaniem apostołów była próba równoczesnego utrzymania kontynuacji starego porządku i różnicowania od niego. Nie było to łatwe wówczas i nie jest łatwe teraz.

Żydzi zdecydowanie sprzeciwiali się temu w jaki sposób apostołowie postępowali w tej dziedzinie przyjmując niedosłowną interpretację i stosowania starotestamentowych proroczych pism. Paweł zawiesił prawdziwość/ zasadność chrześcijaństwa na hermeneutycznym punkcie gramatycznym: liczbie mnogiej (W j. angielskim jednej literze „s”). Jeśli to ziarno z Gal 3:14-18 jest w liczbie mnogiej to my wszyscy powinniśmy być Żydami. Jeśli jest pojedyncze to wtedy nasza wiara jest pełnoprawna. Jest to jedna z najbardziej precyzyjnych interpretacji! Jest ona duchowa i nie literalna interpretacja obietnicy Abrahamowej.

Powiedzenie, że sprawa była kontrowersyjna jest niedopowiedzeniem. Niedosłowna hermeneutyka Pawła powodowała, że musiał kulić się pod ścianą celi, starając się uniknąć „ciosu”, którym chcieli go poczęstować konserwatywni interpretatorzy proroctw tamtych czasów (literalnie traktujący Słowo). Nie wystarczy cytować i stosować różnych proroczych tekstów dowodowych literalnie, jakbyśmy, czyniąc tak, byli de facto, automatycznie i jednoznacznie „wierni Bożemu świętemu Słowu”, li tylko z powodu naszego oddania „dosłowności”.

Po dziś dzień istnieje ogromne spektrum pełnych pasji opinii na ten temat. W rzeczywistości wszystko zależy od odpowiedzi na następujące pytanie: W jaki sposób interpretujemy i stosujemy pisma Starego Testamentu w nowotestamentowej erze?

Sprawa nie dotyczy tego czy pisma Starego Przymiesza są równie natchnione I wartościowe  czy fundamentalne, czy nie. Chodzi o to w jaki sposób mają być interpretowane i zastosowane w świetle tego co ja nazywam Dziełem Chrystusa: Jezusa narodzeniem, śmiercią, zmartwychwstaniem wstąpieniem do nieba, uwielbieniem, wylaniem Ducha i Ducha zamieszkaniem (nowe stworzenie). W jaki sposób inauguracja nowego stworzenia wpływa na nasze zastosowanie starotestamentowych pism?

Wydaje się, że niektórzy, którzy wierzą, że niewiele poza nie składaniem już więcej ofiar z krwi zwierząt się zmieniło. Nie zgadzam się z tym. Wartości, myślenie i metodologia starej ekonomii, sposobów w jaki Bóg odnosi się do ludzkości, została „uchylona” i „zakończona” [2]. Musiała zajść zmiana. Zakres tej zmiany jest przedmiotem tej debaty trwającej już dwa tysiące lat.

Jeśli kopiesz w Piśmie szukając czegoś, w co chcesz wierzyć, znajdziesz teksty popierające na wszystko, czegokolwiek szukasz. Stare Przymierze nie może być traktowane jak menu z chińskiego bufetu, skąd wybiera się dowolne wersety, co do których wierzy się, że „ciągle są aktualne”, a inne nie. Wznosi się i opada jako całość. Musimy mieć teologię interpretacji. Wiem o tym, że w bagnie gnostycyzmu powszechnym we współczesnym kościele, “teologia” jest uważana za złe słowo, wraz z wiedzą i doktryną. W tym właśnie tkwi przyczyna „my jest w bałaganie, w którym my jest!”. Pozbawione kontekstu, wyizolowane i połączone ze sobą dowodowe teksty nie stanowią niczego.

Moim założeniem jest to, że Dzieło-Chrystusa, nowe stworzenie, zmienia Boży stosunek do ludzkości oraz nasze relacje do siebie nawzajem, tak całkowicie, jak pojawienie się światła w ciemności, równie dramatycznie jak w przypadku pierwszego stworzenia [3]. Dzieło-Chrystusa jest ogromną interpretacyjną lupą/filtrem przez którą należy parzyć na wszystkie pisma, w tym Starego Przymierza.

Nasza religijna natura niezmiennie chce domagać się starotestamentowych wersów, które obiecują błogosławieństwo za dobre zachowanie i zwalniać siebie od wersów o przekleństwie, sądzie i fatum za niepowodzenie w poprawnych zachowaniu. To robią legaliści: usprawiedliwiają siebie i oskarżają innych. Te wersy zawierające sądy są dla „tych ludzi”, wiesz, o kogo chodzi, tych straszliwie bezbożnych i grzeszników, którzy zasługują na to, aby ich osądzono, ponieważ ich życie, doktryny, zachowanie i wiedza nie są tak „prawe” jak nasze.  Bądź obchodzimy bokiem te osądzające wersy:
“Och, one nie mają do nas zastosowania, my jesteśmy pod łaską”. Lub jeszcze gorzej (i co bardziej powszechne) wierzymy, że nadal nas dotyczą I żyjemy tak, jakby Jezus nigdy nie przyszedł I nie umarł za nasze grzechy –lepiej, żebyśmy się dobrze sprawowali, aby uniknąć Bożych sądów, które nadal wiszą nad nami za każdy błędny krok lub grzech! Żyjemy jak kryminaliści wypuszczeni warunkowo z więzienia, zamiast żyć jak ci, którym przebaczono w zmartwychwstaniu, a ich kartoteki wymazano. Jesteśmy ukochanymi dziećmi, które, jeśli to konieczne, będą przeżywać wiernego i nasilającego się treningu dziecka dla naszego dobra. Nie jesteśmy kryminalistami na warunkowym zwolnieniu [4].

Weźmy na przykład tych, którzy wykorzystują niezliczoną ilość starotestamentowych proroctw, aby przewidywać wielkie naturalne kataklizmy sądu czasów ostatecznych na nieposłusznych wierzących i niewierzących [5]. Wydaje się, że te indywidua przypisują sobie te same prawa boskiego autorytetu, aby wypowiadać się jako prorocy starej ekonomii, aby tworzyć swoje proroctwa, lecz wygodnie wyłączają siebie ze standardów mierzenia i osądzania samych siebie [6], gdyby się okazało, że się mylą w przewidywaniach; wyłączają siebie z tej samej ekonomii, którą chcą wrzucać na innych!

Nie można tego robić równocześnie. Jeśli mielibyśmy się upierać przy stosowaniu się do wszystkich starych praw i ich wartości, musimy również ponosić konsekwencje niepowodzenia w jakimkolwiek punkcie tego prawa [7], w przeciwnym wypadku mamy do czynienia z selekcją i manipulacją. Pomimo tej całej dzisiejszej gadki o „odpowiedzialności”, zwyczajnie nie ma żadnego poważnego wewnętrznego zarządzania wśród wielu, którzy uważają siebie za przewidujących proroków Bożej świętości. Nie ma publicznej dyscypliny ani pokuty dla „proroctw”, które nie spełniły się, lecz znajdujemy raczej wymówki, usprawiedliwienia i potępienie [8].

Poproście tych, którzy wierzą, że Bóg zamierza zsyłać naturalne kataklizmy, aby ukarać ludzi i kraje za ich grzech, aby zastanowili się nad implikacjami czegoś takiego:

Jeśli w czasie obowiązywania gorszego przymierza, opartego o gorsze obietnice, zabezpieczonego krwią kozłów i owiec, miasta Sodoma i Gomora mogły zostać uratowane dzięki samej obecności 10 sprawiedliwych ludzi, którzy niczego nie robili (uwaga: nie 10 wstawienników, nie 10 bojowników modlitwy, nie 10 ludzi szukających Boga w modlitwie i poście, po prostu dziesięciu, którzy „tam byli”) to dlaczego uważamy, że w erze lepszego przymierza, opartego na lepszych obietnicach, zabezpieczonego krwią drogiego Syna, Bóg zamierza osądzać jednostki, miasta i kraje trzęsieniami ziemi, powodziami i sądami? Czy myślimy, że w erze lepszego przymierza, potrzebujemy dziesiątków tysięcy wystawienników błagających Boga, aby nas nie osądzał, czy naszych niewierzących sąsiadów? W tych krajach na całym świecie jest więcej niż dziesięciu sprawiedliwych.

Pomimo całej nagromadzonej “biblijnej wiedzy” możemy mieć, gdzieś tam głęboko w nas tą małą religijną, prawną adamową naturę, faryzeusza próbującego uciec. Przez naszą „sprawiedliwość” [9] chcemy zarobić na coś u Boga i w ten sposób oddzielić siebie od, i ponad, innych. Jest to próba podejmowana przez racjonalistyczne tendencje ludzkości, aby zneutralizować czy udomowić radykalną łaskę Bożą i w ten sposób usunąć jej zgorszenie wywoływane na ludzkim poczuciu sprawiedliwości/uczciwości. Chcemy być w tym życiu nagradzani przez Boga według tego, jak nam się wydaje „prawi” jesteśmy i spodziewamy się, że Bóg za życia ukarze tych, którzy nie są tak „prawi” jak my wierzymy o sobie samych, że jesteśmy. To myślenie czyni zawód łasce Bożej. Bóg jest dobry dla ludzi, którzy na to nie zasługują [10]. Gdyby tak nie było, ty i ja nie mielibyśmy nadziei.

Duchowny z Westminster jest autorem pewnego powiedzenia, które wytrzymało próbę czasu. Wierzę, że powinno być stosowane do spekulacji na temat spekulacji nad naturalistycznymi osądami czasów ostatecznych:

  • W sprawach zasadniczych – zgodność
  • W sprawach nie zasadniczych – wolność
  • We wszystkim innym, miłosierdzie (miłość/dobroć)

Apokaliptyczne prorocze zapowiedzi naturalnych sądów ostatnich dni [11] nie należą do zasadniczych spraw wiary. Jeśli ktoś chce w nie wierzyć, w porządku. Należy to do ich „eschatologicznej wolności”. Niemniej, nie wrzucajcie tych przekonań na innych, jakby cała przyszłość wiary wznosiła się lub upadała w zależności zdobywania zgody na te poglądy. Czyniąc w ten sposób wywołuje się niepotrzebne podziały w Ciele Chrystusa. Ci, którzy nie podzielają tych poglądów nie są wywrotowymi apostatami, niewiernymi Bogu i Słowu.

I pamiętacie,… miara jaką mierzycie innych będzie przyłożona do was.


[1] Nauka i sztuka interpretacji.

[2] Więcej materiału na ten temat znajduje się w naszych publikowanych materiałach jak też w książce pt.: All Things New by Carl B. Hoch, Jr.

[3] 2. Kor. 4:6.

[4] Greckie słowo oznaczające “karę” nigdzie w Nowym Testamencie nie jest użyte w relacji Boga do Jego dzieci. Używane jest tam słowo „dyscyplina” bądź „trening dziecka”. Wierzący nie są „karani”. Albo otrzymują logiczną konsekwencję swojego postępowania, owoc tego co zasiali łamiąc uniwersalne Boze prawa moralne (zasada siania i zbierania), albo doświadczają wychowywania dziecka przez swego wiernego Ojca. Te doświadczenia mogą być bardzo nieprzyjemne, lecz ich obecność nie wskazuje na boski gniew czy osąd, lecz raczej jest dowodem synostwa. Patrz Hbr. 12:6-11.

[5]  Nie staram się w tym krótkim eseju ująć w pełni temat sądu, sprawiedliwości czy Bożego gniewu. Zajmuję się wąską dziedziną postawy umysłu quid pro quo, kogoś wierzącego, że Bóg gotuje dla ludzi, którzy odpadli od chwały Bożej sąd w formie naturalnych kataklizmów i tymi, którzy „prorokują” takie wydarzenia w karzącym sensie.

[6] Kara śmierci dla proroków błędnie prorokujących

[7] Dr Greg Austin.

[8] Często i powszechną praktyką jest oskarżanie “kościoła” o to, że nie modlił się wystarczająco (czy jakieś inne zastrzeżenie), aby zapowiedziane proroctw spełniło się. To oczywiście nigdy samozwańczy prorocy nie zrobili nic źle. Ich „namaszczenie”  rzekomo hartuje ich na wszelki krytycyzm.

[9] Sprawiedliwość doktryny, objawienia, poznania, wglądu, zachowania,… czegokolwiek.

[10]  Chwilowe cierpienie sprawiedliwego I chwilowe powodzenie złego wprowadzało w zamieszanie Boże sługi przez tysiąclecia. Naiwna, moralistyczna teologia quid pro quo „Bóg odpłaca sprawiedliwemu i karze złego” nie znajduje poparcia w Piśmie. Był to pewnego rodzaju sposób myślenia, którym wrodzy Boga rzucali w stronę Bożego Syna, gdy wisiał na krzyżu: „Dobry Bóg nie dopuściłby do tego, aby sprawiedliwy mąż cierpiał”. Naprawdę?

[11] Znajdujemy się w dniach ostatnich od 2000 lat. P. Hbr. 1

 

Copyright 2011 Dr. Stephen R. Crosby www.drstevecrosby.wordpress.com. This blog is an excerpt  of a 5-article booklet, done by five different authors, on the subject of new covenant prophets and prophecy. The full version can be downloaded at: http://www.megaupload.com/?d=KV65WXSA

Udziela się zgody na kopiowanie, przekazywanie czy dystrybucję tego artykułu jeśli niniejsza uwaga zostanie zachowana na wszystkich duplikatach, kopiach i linkach referencyjnych. Na druk w celach komercyjnych czy w jakimkolwiek formie przeznaczonej dla mediów należy uzyskać. contact stephcros9 @  aol.com

 сайт