Category Archives: Rozwój duchowy

Autorytet wierzącego, dlaczego niektórzy chrześcijanie nie wygrywają

Chip Brogden

Ten artykuł jest transkrypcją, skrótem serii wykładów audio zatytułowanych: „Duchowy Autorytet; kto go ma, a kto nie i co możesz z tym zrobić”. Wykład jest zachowany w całości TUTAJ.

Po pierwsze, jako uczeń Jezusa Chrystusa masz autorytet/władzę nad grzechem. Zilustrujmy to zwracając się do 8 rozdziału Ewangelii Jana, zaczynając od wersu 31:

Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w Niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. Odpowiedzieli mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy u nikogo w niewoli. Jakże możesz mówić: Wyswobodzeni będziecie? Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz syn pozostaje na zawsze. (36) Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie”.

Przede wszystkim, numer jeden, jako uczeń Jezusa Chrystusa masz władzę nad grzechem. Dzięki niech będą Bogu, który uwolnił nas od grzechu przez Jezusa Chrystusa. Mamy władzę nad karą za grzech, mamy władzę nad mocą grzechu. Oznacza to, jak napisał apostoł Paweł w Liście do Rzymian, że, w przeciwieństwie do wcześniejszej sytuacji, gdy nie mieliśmy wyboru, nie mogliśmy powiedzieć „nie”, lecz byliśmy zawiązani przez grzech, grzech nie ma nad nami panowania. Teraz, przez śmierć Jezusa Chrystusa, zostaliśmy uwolnieni od mocy grzechu i zostaliśmy uwolnieni od kary za grzech. Tak więc, mamy władzę nad grzechem. Chwała zatem Bogu za to! Jest to pierwsza rzecz, nad którą masz władzę (autorytet) jako uczeń Jezusa Chrystusa. Kogo Chrystus uwolni, jest rzeczywiście wolny!

Continue reading

Jak poddać się Bogu

 

Brogden Chip

Czyż nie wiecie, że jeśli się oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługami tego, komu jesteście posłuszni, czy to grzechu ku śmierci, czy też posłuszeństwa ku sprawiedliwości?” (Rzm. 6:16).

 Codziennie zdarzają nam się takie sytuacje, z którymi nie możemy sobie poradzić przy pomocy własnej siły czy mądrości. Potrzebujemy siły i mądrości, które przychodzą z Wysokości, Spoza, z Zewnątrz nas a jednak wyrastają z naszego wnętrza.

Jeśli narodziłeś się na nowo to na pewno przeżyłeś to co najmniej raz w życiu i co najmniej w jednej dziedzinie swego życia. Co najmniej raz zrozumiałeś że, nie możesz zbawić siebie samego i i poddałeś się Chrystusowi, zaufałeś Jezusowi, aby zrobił w tobie i przez ciebie to, czego ty nie mogłeś zrobić sam. Takie poddanie się to swojej w istocie, jeśli chodzi o twoje zbawienie, „wzięcie Krzyża”. Umarłem dla siebie samego. Nie mogę siebie zbawić a skoro nie mogę, nie będę (próbować). Zaufam wyłącznie Życiu Pańskiemu, że zrobi to, o czym (w końcu) dowiedziałem się, że ja nie mogę. To właśnie znaczenie zwrotu „uchwycić się Krzyża” w stosunku do zbawienia. Widzimy wtedy, że gdy śmierć Ego jest dogłębna i całkowita – to jest, gdy przestajemy próbować zbawić siebie i spoczywamy na łasce Bożej, wtedy Bóg wzbudza z martwych. To, co wcześniej było niemożliwe, teraz zostaje osiągnięte przez Boga. Jesteśmy wdzięcznymi biorcami Jego łaski, a On przyjmuje wszelką chwałę, ponieważ my nie zrobiliśmy niczego, On zaś – wszystko. To jest zasada Krzyża.

Continue reading

Pokonaj tłum

Chip Brogden

(dos.: „Beat the Press”  „Press” to tutaj 'tłum’ lecz również: nacisk, napór, ścisk, nawał, presja – przyp.tłum)

„[Zacheusz] pragnął widzieć Jezusa, kto to jest, lecz nie mógł z powodu tłumu, gdyż był małego wzrostu” (Łk. 19:3).

Jezus przechodził przez Jerycho otoczony ogromnym tłokiem ludzi, a oto mały człowiek, Zachariasz, chciał Go zobaczyć. Lecz nie mógł. Dlaczego? To, co powodowało komplikacje to fakt, że „był małego wzrostu”. Niski. Nieznaczący. Ponieważ był jeszcze do tego celnikiem, nie był specjalnie lubiany przez nikogo. Nie miał więc ani fizycznych możliwości, ani społecznej pozycji, aby zobaczyć Jezusa.

Niemniej, gdyby Jezus nie był otoczony tym tłumem, jego mały wzrost nie byłby przeszkodą w zobaczenia Jezusa.

Co go tak naprawdę powstrzymywało?

Continue reading

Zabawa chwastami (Chwasty_1)

John Fenn

Kiedyś, gdy byłem małym chłopcem, bawiliśmy się w lecie razem z dziećmi sąsiadów i zobaczyliśmy trawy, koniczyny i dmuchawce rosnące na naszym podwórku. Wpadliśmy na pomysł, żeby pozbierać tego trochę i dać naszym mamom. Kiedy później spotkaliśmy się i każdy opowiadał o tym jak nasze mamy były poruszone tymi bukietami, że wsadziły je do naczyń z wodą; jedne na stole kuchennym, inne na kredensie,.. byliśmy tacy dumni z siebie!

Zrywaliśmy też dmuchawce, pletliśmy z nich wianki, braliśmy kwiatki koniczyny, aby spijać ich słodki nektar czy nawet długie wystające trawy aby wysysać słodkie końcówki… jakież to były skarby dla sześciolatków!

Kiedy jednak dorastasz ten sam trawnik pokryty dmuchawcami i koniczyną nie jest już taki piękny, a chwasty są rzeczywiście tym czym są, czyli: chwastami. Continue reading

Nie lekceważ nadprzyrodzonej mocy nawrócenia

J. Lee Grady

Tłum.: B.M.

Zeznania byłego handlarza narkotyków z Ohio przypomniały mi w tym tygodniu o priorytecie, jaki ma ewangelizacja.

Kiedy mój nowy przyjaciel, Shannon McNeal, był małym chłopcem, jego starsi bracia włożyli go do pralki, odkręcili wodę i usiedli na niej trzymając go tak w środku. Innym razem włożyli go do kartonowego pudła, obwiązali taśmą i zrzucili ze schodów, żeby zobaczyć, czy przeżyje. A kiedyś umieścili go w piekarniku, włączyli i zablokowali drzwiczki krzesłem, a on cały czas krzyczał.

Mamy Shannona nie było w pobliżu, żeby mogła powstrzymać te brutalności. Samotna matka pracowała długie godziny w fabryce samochodowej Forda w Lorain, Ohio, niedaleko Cleveland. Jej mąż porzucił rodzinę, kiedy Shannon miał 2 lata, pozostawiając trzech osieroconych chłopców na pastwę losu.

Czasami jesteśmy tak pochłonięci sensacją charyzmatycznych darów, goniąc za najnowszymi połyskującymi duchowymi manifestacjami i modnymi trendami w proroctwach, że zapominamy, iż prawdziwe nawrócenie jest największym cudem na tej planecie.

Continue reading

Wypalony?

Stephen Crosby

3 lutego 2012

Niewiele jest rzeczy, które są równie wyczerpujące jak robienie czegoś, do czego nie zostało się wyposażonym przez dar (obdarowanie Chrystusa), temperament i powołanie. Niestety, taka jest norma dla wielu wierzących, mających dobre intencje, lecz niewłaściwie rozumiejących wierność, miłość, i służbę dla (czy w) „kościoła”. Żyjemy tak, jakbyśmy byli transportowymi mułami służby, a nie synami i córkami Najwyższego. Motywuje nas religijny obowiązek i moralna powinność, zamiast uprawomocnienia Ducha. Albo nie wiemy jak, albo nie dano nam zgody na to, aby powiedzieć: „nie”.

Postawa bierności, obojętności czy ignorancji wobec darów Ducha nie jest pokorą i poddaniem Bożemu zaopatrzeniu. Jest to świadome lekceważenie kogoś w potrzebie. Jeśli nie uznajemy tego, kim jesteśmy w Nim i co mamy w Nim, i nie przekazujemy naszych darów duchowych wokół, okradamy innych członków Ciała. Depozyt Chrystusa został dany nam osobiście tylko w tym jednym celu, abym go rozpowszechniał! Przeznaczeniem tego jest zaspokajanie potrzeb innych w kościele i na świecie. Dary Ducha nie po to są, aby nam dostarczać cotygodniowych ciarek w czasie nabożeństwa [i]. Niemniej jeśli nie mam poczucia osobowości i miejsca (kontekst, należenie), nie mogę przekazywać wokół tego, czego nie jestem pewien. Próba „bycia chrześcijaninem” przez wykonywanie dobrych uczynków miłości oraz podejmowanie służb, które nie są spójne z moją tożsamością (unikalnym obrazem Boga we mnie), będą nieuchronnie prowadzić do tak zwanego ‘wypalenia’ .

Zazwyczaj uważa się, że wypalenie jest skutkiem nadmiernego dawania, lecz faktycznie jest ono końcem dawania zbyt mało. W rzeczywistości jest to stan pustki, który nie wynika z dawania wszystkiego, co się ma. Jest to skutek dawania z pustki, którą się ma i z której usiłuje się dawać [ii]. Jeśli dar, który daję komuś innemu jest spójny z moją tożsamością w Chrystusie , gdy pochodzi z miejsca, które jest organicznie zakorzenione we mnie, to taki dar będzie odnawiał się i mnie, nawet wtedy gdy dajesz. Tylko wtedy, gdy daję coś, co nie wypływa ze mnie, wyczerpuję siebie samego, jak tez ranię innych, ponieważ jedyne zranienie może pojawić się, gdy dar jest wymuszony, nieorganiczny i nieprawdziwy [iii]. Gdy daję coś, czego nie posiadam, daję fałszywy i niebezpieczny dar, który wygląda na miłość, lecz w rzeczywistości jest tej miłości pozbawiony. Jest to bardziej dar dawany z potrzeby udowodnienia czegoś sobie i nadania swojej ważności w oczach innych, a zatem z potrzeby, aby to o mnie się troszczono[iv].

Szanować naszą nową naturę oznacza uznać nasze ograniczenia jak też potencjał. Troska o siebie samego niekoniecznie jest egoistyczna w cielesny sposób. Troska o siebie wypełnia Słowo z 1Ptr. 4:10 przez działanie jako dobry szafarz, tego jedynego daru, który otrzymałem. Nie mogę oferować innym tego, co sam w sobie zniszczyłem czy zlekceważyłem. Ograniczenia i zobowiązania są dwoma stronami tej samej monety. Zostaliśmy przeznaczeni do tego, aby żyć w twórczym napięciu między naszymi ograniczeniami, a naszym potencjałem [v].

Z chwilą, gdy je poważnie potraktujemy, ograniczenia zostają zamienione w wygodna narzędzia służące do krzewienia królestwa. Musimy szanować swoje ograniczenia w taki sposób, który nie wypacza naszej natury, musimy również ufać naszym darom i używać ich w taki sposób, aby wypełnić potencjał, jak Bóg nam dał [vi].

Nasze talenty i ograniczenia składają się na pełny zestaw tego, kim jesteśmy. Tak naprawdę to nie ma żadnej możliwości na powstanie zintegrowanej osobowości człowieka czy skuteczny sposób reprezentowania królestwa, dopóki nie zaakceptujemy siebie.

Nie popieram egocentrycznej miłości własnej ani tego, żeby łagodnie traktować grzech. Mówię o zgodzie na to, co Bóg dla mnie przeznaczył: moje silne i słabe strony. Tutaj zaczyna się psychiczne i fizyczne zdrowie. Wspaniały 6 wers z Listu do Filemona mówi, że skuteczne chrześcijańskie życie oraz przemiana tego życia zaczyna się od poznania (praktycznego przeżycia) wszelkich dobrodziejstw, które są w nas, w Chrystusie Jezusie.

Znaczy to, że w porządku jest powiedzieć „nie” na żądania czy prośby o coś, do czego nie pasujemy. Tak naprawdę, powiedzieć w takiej sytuacji „nie”, to uczcić Boga. W sytuacji, w jakiej znajdują się małe kościoły, gdzie liderzy rozglądają się za „kimkolwiek ciepłym”, aby wypełnić potrzebę, może istnieć ogromna presja na to, aby mówić „tak” na każde żądanie przywódców. Liderzy, którzy nie mają poczucia bezpieczeństwa, którzy nie rozumieją właściwie swojej tożsamości i powołania, mogą zinterpretować to „nie” podwładnego, jako niepoddanie się wizji, niesubordynację czy niechęć do służenia. Tak naprawdę, osoba, która mówi „nie” może być całkowicie oddana tożsamości, którą otrzymała od Boga i nauczyła się szanować Chrystusa, mówiąc „nie” na te rzeczy, do których się nie nadaje.

Z własnego doświadczenia wiem, że Pan szanuje przez pewien czas sposób działania na zasadzie „kto żyw niech coś zrobi”. Niemniej, ostatecznie Jego łaska idzie za Jego uzdolnieniem. Jeśli z powodu błędnej definicji lojalności i służby oczekujemy od ludzi, że będą robić rzeczy, do których nie zostali wyposażeni, nie możemy być zaskoczeni logicznym skutkiem, jakim jest odpadnięcie od łaski Bożej. Bolesne problemy są nieuniknione jeśli systemy i oczekiwania nie rozwiną się i nie dostosują do przemieniającej łaski uzdolnienia do etos świadomości Chrystusa, zamiast mentalności „wszystkiego co żyje”, lojalności oraz etosu służby.

Przynosząca satysfakcję skuteczność jest prawem każdego z samego tytułu narodzenia się jako dziecka Bożego. Wypalenie jest formą przepłacenia i jeśli znajdziemy się sami w takim stanie, musimy uzyskać pomoc, ponieważ czasami coś w fundamencie naszej wiary, w naszym rozumieniu chrześcijańskiego życia jest bardzo skrzywione.

————————-

Copyright 2011 Dr. Stephen R. Crosby www.drstevecrosby.wordpress.com. Fragmenty tego artykułu są skrótami z książki Stevena Crosby „HEALING: HOPE OR HYPE”. Wolno kopiować, przekazywać dalej, rozpowszechniać w niedochodowych celach jeśli zachowana ta nota w całości, na wszystkich duplikatach, kopiach i odniesieniach linków. Aby uzyskać zgodę na drukowaną kopię w celach zarobkowych w jakiejkolwiek formie medialnej proszę o kontakt z: stephcros9 @ aol.com.

________________________________________

[i] Ostatnio zobaczyłem bilboardową reklamę kościoła, który promowa się w następujący sposób: “Ekscytujący Kościół” (dosł. The Church of Excitement). Jeśli to nie pokazuje nam, jak bardzo zniszczony jest nasz system wartości, to nie wiem, co pokaże. Od kiedy istotą chrześcijaństwa jest ekscytacja? Wyłącznie w naszej nadmiernie pobudzanej i uzależnionej od środków przeczyszczających kulturze jak nasza.

[ii] Parker Palmer. Let Your Life Speak. San Francisco: Jossey Bass, 2000. 49.

[iii] Ibid., 49-50.

[iv] Ibid., 48

[v] Ibid., 52.

[vi] Ibid., 55.

раскрутка

Podróż Życia z wewnątrz na zewnątrz

Ron McGatlin

Główna zmiana i transformacja jakie mają miejsce w naszym świecie to w pierwszej kolejności wewnętrzna duchowa zmiana centrum zainteresowania – odwrócenie się od poprzedniego stanu umysłu. Podróż ku duchowemu Królestwu Bożemu wymaga przejścia z życia, które było kierowane na podstawie naturalnej rzeczywistości do życia, które jest istnieniem w duchowej rzeczywistości i nieistnieniem naturalnego człowieka – życia, które może być wyłącznie postrzegane jako objawione przez Ducha Stwórcy wszelkiego życia. Jest to życie u źródła wszelkiego życia: duchowe i naturalne, życie jako stworzonych duchowych istot w Duchu Bożym – życie przywrócone do tej formy, w której zostało stworzone.

Zmiana następuje od życia i chodzenia w sposób naturalny, do życia i chodzenia w Duchu. Przemienione życie najpierw jest prowadzone w duchowej, niewidzialnej rzeczywistości Boga w nas i w niebie wtedy, gdy my trwamy w Nim w Niebie, a On trwa w nas na ziemi. Nasz duch stał się jedno z Jego Duchem przemiany naszej duchowej istoty w synów Ducha Bożego żyjących w duchowych niebiosach i chodzących w Duchu Bożym po naturalnej ziemi (1Kor 6:17).

Continue reading