Monthly Archives: lipiec 2006

Słowo dla utrudzonych

UWAGA; Oto słowo zachęty dla tych, którzy przechodzą prawdziwą „pustynię” w swoim marszu z Panem, aby oprzeć się pokusie, jaka w takim czasie nachodzi:

„ZŁORZECZ BOGU I UMRZYJ”??

Lon Mackley.

JOB 2:9 I rzekła doń jego żona: Czy jeszcze trwasz w swojej pobożności? Złorzecz Bogu i umrzyj!”

To jedno kłamstwo usłyszysz wiele razy w czasie przechodzenia przez pustynię a szczególnie wtedy, gdy zbliżasz się do jej końca. Przede wszystkim, czekałeś tak długo, poświęciłeś wszystko, zaufałeś Bogu w najbardziej do tego niesprzyjających warunkach i ciągle tkwisz w tym bólu i cierpieniu. Prawda jest taka, że Bóg w czasie przechodzenia przez pustynię chce rozwinąć twoje wnętrze, tak więc pozwala na to, aby rzeczy zewnętrzne czasami wyglądały bardzo wyzywająco i przerażająco.

JOB 2:10 „Odpowiedział jej: Mówisz, jak mówią kobiety nierozumne. Dobre przyjmujemy od Boga, czy nie mielibyśmy przyjmować i złego? W tym wszystkim nie zgrzeszył Job swymi usty”.

Musisz bardzo uważać, gdy wszystko wygląda tak, jakby Bóg cię porzucił, ponieważ On Sam obiecał, że nigdy nas nie zostawi, a nie ni opuści. Więc nawet, gdy wszystko wygląda jak najgorzej, Bóg ciągle trwa w tym, co ma najlepszego dla ciebie. Szczególnie ostrożni musimy być w czasie, gdy wszystko wygląda na to, że Bóg odstąpił od nas, aby nie mówić czy nie robić tego, co byłoby grzechem. Tak więc, bez względu na to jak ciężko jest dziś, przyjacielu, staraj się błogosławić Boga i trwać w ufności do Niego.

POWT. 31:8- Pan sam pójdzie przed tobą i będzie z tobą. Nie zawiedzie i nie opuści cię: nie bój się więc i nie trwóż się!

„Ja jestem tym samym Bogiem” – Słowo do utrudzonych:

Mój drogi, dotarłeś już do dna swojej drogi ze mną, do miejsca, gdzie wszystko kończy się ślepą uliczką, lecz chcę ci przypomnieć, że bez względu na to w jak martwym punkcie jesteś, Ja jestem tym samym Bogiem, który przez całe dotychczasowe życie pracował z tobą i tym samym Bogiem, który będzie nadal wierny tobie. Jestem tym samym Bogiem, który zbawił cię i napełnił Swoim Duchem, tym samym Bogiem, który przeprowadził cię przez pustynię. Nie ma potrzeby bać się czy być zniechęconym teraz, ponieważ, podobnie jak byłem z tobą w przeszłości, będę z tobą nadal w czasie obecnym.
Tak jak Job był próbowany i kuszony, aby zrezygnować i zacząć atakować we mnie w swym ciele, lecz przypominał sobie o tym, że Ja jestem ten sam Bóg, który był z nim w jego najlepszym czasie i będę tak samo wiernym Bogiem, w najgorszym czasie. Ten czas umierania przeminie i nowe życie już się zbliża ku tobie. Tak więc, zamiast narzekania w pogrzebowych szatach, chciałbym, abyś radował się i założył strój weselny, ponieważ pewne jest, że Oblubienic stoi u drzwi, gotowy, aby wejść i wyratować cię. Trwaj w ufności do Mnie i Mojej Miłości, ponieważ ja jestem tym samym, wiernym Bogiem i nigdy cie nie opuszczę, gdy jesteś w potrzebie.

~ Znaleziono na forum – http://www.revivalschool.com

продвижение сайтов реклама

Co się narodziło z Ducha,…

Logo_Frangipane

Budzimy się, zwlekamy z łóżka i kuśtykamy do łazienki; mętnym wzrokiem zerkamy na swoje odbicie w lustrze. To pewne, że spoglądamy na obraz całkowicie związanego z ziemią stworzenia. No, przynajmniej tak to wygląda. Prawda jest taka, że bez względu na nasz cielesny wygląd, chwila, w której otrzymaliśmy Ducha Świętego rozpoczęła proces przemian w nas. Nie jesteśmy już „zwykłym człowiekiem” (1 Kor. 3:4), lecz zostaliśmy uwolnieni od ciała, aby stać się istotami duchowymi.

Wśród wszelkich stworzeń, chrześcijanie są swego rodzaju hybrydą złożoną zarówno z cielesnego jak i duchowego wymiaru. Mamy zdolności do zmagania się z dynamiką życia na ziemi dzięki fizycznym, emocjonalnym i intelektualnym zdolnościom, jak też wznosimy się ponad nasze naturalne ograniczenia poprzez duchowe protokoły jak uwielbienie czy modlitwa, którą łączą nas z Bogiem w niebie.

Widzisz, jesteś czymś więcej niż osobą z ciała i krwi, którą zobaczyłeś dziś rano w lustrze. Niesamowitą rzeczywistością jest to, że jeśli trwamy mocno w wierze, nasze duchowe przeznaczenie to wieczne obleczenie w rzeczywistą chwałę Bożą! (2 Thes. 2:14; 2 Kor. 3:18). Prawda, że ciągle mamy cielesną naturę i oczywiście ważne jest, abyśmy chodzili w pokornej pokucie z naszych grzechów. Niemniej jednak, nasza cielesna natura nie unicestwia naszej duchowej natury. Podczas gdy chodzimy w pokorze, stale musimy przenosić naszą tożsamość z ciała na ducha.

Może ktoś powiedzieć: „Tak, lecz moje ciało jest bardziej do mnie podobne”. Tak, zgadza się, ale jest to istota walki, na którą każdy z nas napotyka i którą musi zwyciężyć: wiemy kim jesteśmy w ciele, lecz czym uczynił nas Bóg duchowo? Im bardziej identyfikujemy się z duchem, tym bardziej skuteczni jesteśmy w uśmiercaniu naszych cielesnych pożądliwości.

Ponieważ nasze przeznaczenie jest duchowe, ważne jest, abyśmy poważnie traktowali prawa i zasady, które funkcjonują w duchowej rzeczywistości. Musimy uczyć się jak żyć z sercami otwartymi na duchową rzeczywistość, ponieważ, zwyczajnie, nie ma innego sposobu, aby przeżyć prawdziwe wewnętrzne przemiany (a nie religijne „obowiązki”), jak tylko przez poznanie i uchwycenie protokołów Ducha Bożego.

Duch czyni nas podobnymi do
Chrystusa, a nie dziwakami

Gdy dyskutujemy o duchowej rzeczywistości, typową reakcją ewangelicznych chrześcijan jest uśmiech, odmowa i wewnętrzne zamknięcie, jakby zostali zaproszeni do zakupienia domu w „dziwacznej ziemi”. Gdy Pismo mówi o duchu czy to, gdy odnosi się do naszego ducha, czy do Ducha Świętego, czy złych duchów to taka wiedzą jest zawsze praktyczna, daje poważny wgląd i uwolnienie. I rzeczywiście, nigdy nie staniemy się podobni do Chrystusa trzymając się z dala od zamieszkującego w nas Ducha Świętego.

Umiłowani, poznanie duchowej rzeczywistości nie jest drugorzędną doktryną. Rola Ducha Świętego w naszym życiu, jak też objawienie dotyczące naszej duchowej natury są głównymi tematami Biblii. Zastanów się nad tym, od pierwszej do ostatniej strony Słowo Boże odnosi się do duchowego świata (i ich różnorodnych form) niemal 600 razy. Około 200 razy Duch jest używany w sposób unikalny przez Boga. W ponad 350 wersach termin „duch” odnosi się do pewnego rodzaju cechy czy aktywności ducha ludzkiego.

W przeciwieństwie do tego mamy wymienionych: 232 raz wiarę, 310 – miłość, 132 – nadzieję. Te duże liczby odniesień ukazują nam ważną prawdę: Bożym zamiarem wobec nas jest to, abyśmy poznali duchową rzeczywistość.

Mamy postępować ostrożnie, ponieważ nie chcemy zostać zwiedzeni. Ignorancja duchowej rzeczywistości już jest formą głębokiego duchowego zwiedzenia. Prawdą jest, że są manifestacje, które w fałszywy sposób prezentują duchowe funkcjonowanie, jednak jeśli naszym prawdziwym zadaniem jest upodobnienie do Chrystusa to będziemy osiągali to podobieństw wyłącznie poprzez naszą relację z Duchem Świętym. Jeśli ciągle obawiasz się zwiedzenia, pamiętaj: Duch Święty jest Duchem Prawdy.

Zrozumienie ludzkiego ducha
Przejrzyjmy więc szybko podstawy dotyczące ducha ludzkiego. Faktem jest, że wiele życiowego zła miało dostęp do naszego wewnętrznego człowieka tylko dlatego, że byliśmy pozbawieni duchowej ochrony. Przypowieści mówią nam, że „Jak miasto odkryte, bez murów, jest człowiek, który nie ma kontroli nad swym duchem” (tłum. z j.ang. – przyp. Tłum.). To pewna porowata cecha naszego ducha sprawia, że przyjmujemy życiowe okoliczności z ich różnorodnymi wpływami. Jeśli nie mamy kontroli nas swoim duchem, jesteśmy „bez murów” i podatni duchowe przeciwieństwa i pokusy. Jeśli zaś nasz duch poddany jest Bogu, mamy ochronę przed atakiem. Nasze serca są chronione przed wejściem duchowego przeciwnika i złych wpływów.

Pójdźmy nieco dalej. Mówimy, że jesteśmy „narodzeni na nowo”, lecz co to rzeczywiście znaczy? W prostych słowach znaczy to, że Duch Święty obudził nas do rzeczywistości Bożej, lecz jest to zaledwie początek. Znaczy to również, że jesteśmy poddani Panu, Duch Święty w coraz większym stopniu napełnia i zamieszkuje nas. Jak mówi Pismo: „Kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem” (1 Kor. 6:17).

Przenikanie ducha między Bogiem a nami samymi nie jest podobne do niczego na ziemi. Jednoczy nasze ubóstwo z Jego wystarczalnością i nasze słabości z Jego mocą. Sam Pan staje się naszą siłą i źródłem naszych cnot: Jego obecność przepływa przez „rozmiar” naszej otwartości na Ducha Świętego i dlatego tak wiele z procesu nawrócenia zależy od Ducha karmiącego i pielęgnującego naszą duchową wrażliwość.

To poprzez jedność Ducha Świętego z naszym duchem Bóg mówi do nas o tym, że boska moc działa w nas, a cnoty (czy owoce) są przez nas widoczne dla innych (Gal 5:22). Również przez Ducha Świętego Bóg rozpoznaje nasze wewnętrzne potrzeby i przynosi uzdrowienie. Jak napisano: „Lampą Pańską jest duch człowieka: on głębię wnętrza przenika” (Przyp. 20:27).

Ku Chrystusowej pełni
Niech to będzie w nas umocnione: nasza pierwsza natura jest duchowa. Duch Boży wszedł w nasze życie; nasz duch stał się miejscem Jego zamieszkania; On przyszedł, aby nas uczyć wszystkiego, aby oświecić Pisma i prowadzić nas w podejmowaniu decyzji. On również stara się komunikować z nami poprzez sny, wizje i potwierdzone słowo prorocze (Dz. 2:17). On jest naszym pocieszyciele w czasach bolesnych i naszym pomocnikiem w czasach walki. On obiecał napełnić nas boskim przekonaniem i wyposażyć nas wytrwałą modlitwę. Gdy Mu się poddajemy, ON wydaje w nas prawdziwe owoce i wyposaża nas w autentyczne duchowe dary. On uzdalnia nas do tego, abyśmy byli świadkami Pana.

Jeśli prawdziwie szukamy podobieństwa do Chrystusa, to przyjdzie ono dlatego, że nasz duch jest wypełniony Duchem Bożym. Nie jesteśmy tylko ciałem i krwią. Jezus powiedział: „Co się narodziło z Ducha, duchem jest” (Jn 3:6).сайт

Wieże czy nadbrzeże

Logo_Total Change

Myślałem o potężnym spotkaniu jakie przeżyłem z Duchem Świętym w 1988 roku. Pomimo tego, że w tamtym czasie nie rozumiałem proroczej alegorii postanowiłem zrealizować ją i to był WIELKI BŁĄD! Jak to zwykle w tych sprawach bywa, jeśli tego nie rozumiemy, wydaje nam się, że coś dobrego robimy i wtedy niszczymy dzieło, wykonując to, czego nie powinniśmy. Lecz Bóg doprowadza sprawę do końca całkowicie pomimo naszego działania i wiele lat później mówimy: „O, więc to, tu jest” (Czy ty to wszystko dostałeś?) W każdym razie, miałem już w życiu te chwile „O, więc jest tutaj”, już się tym nieco dzieliłem wcześniej, lecz nie wchodząc w szczegóły oto moja historia.

Byłem na spotkaniu pastorów w Niagara Falls. Nasza denominacja zdecydowała ordynować homoseksualistów i wielu napełnionych Duchem pastorów zmagało się teraz z problemem reformowania instytucji lub założenia nowej. Któregoś wieczoru Pan wezwał mnie nad wodospady i wykorzystał je jako proroczą ilustrację Swego przesłania dla mnie. Spacerowałem wzdłuż brzegu rzeki, gdzie chodnik jest tuż przy wodzie. Pan zaczął dawać mi prorocze przesłanie wykorzystując to, co było wokół. Rzeka Niagara, górny bieg i wodospady reprezentowały ludzki pęd do zniszczenia. Mgła – reprezentowała „dym ich ognia wznosił się w dzień i w nocy”. Brzeg – reprezentował kościół wykonujący Wielki Nakaz, Boży lud ratujący ginących z wody, zanim wpadną w zniszczenie.

Dwie wieże na górze ponad wodospadami reprezentowały Boże Słowo i Ducha jak latarnie dla świata.

Wtedy Pan powiedział do mnie o trzech rzeczach:

” Moi ludzie zbierają się wokół Mojego Słowa i Ducha na przedstawienie. (W podstawie każdej wierzy są zdumiewające kompleksy.) Wezwij ich, aby zeszli z tych wież na dół i podjęli swoją pracę na brzegu. Chodź wzdłuż brzegu tam i z powrotem, wzmacniaj ich i zachęcaj”.

Myślałem, że zrozumiałem te słowa w tamtym czasie, skończyłem opuszczając tą liberalną denominację i przyłączając się do charyzmatycznej. Potraktowałem swoje powołanie poważnie i nigdy nie wierzyłem w to, że biorę udział w rozrywkach wieży. Tak, moje kazania zostały zmienione przez pasję spotkania z Bogiem, tak więc teraz nauczałem „teologii rzeki” i „namaszczenie do pracy nad brzegiem”. Mieliśmy nawet konferencje na temat „Mocy wież”. Problem polegał na tym, że rzeczywiście nigdy nie pracowaliśmy nad brzegiem. Czasami ratowaliśmy jakichś ludzi z wody, lecz celem było przyprowadzenie ich do wieży! Nie mogłem dostrzec tego, co widział Bóg. Serce moje ciągle było przylgnięte do wieży, podczas gdy Boże serce było nad brzegiem. W jaki sposób Pan kiedykolwiek mógł wyrwać mnie z wieży i przenieść na dół nad brzeg i ku wielkiemu nakazowi? Przede wszystkim to wieże Słowa i Duch pochodzą od Boga, a ludzie wewnątrz również należą do Boga. To wszystko jest Jego, więc myślałem, że to jest miejsce gdzie powinienem być, lecz pomału, krok za krokiem Pan zmienił moją perspektywę i w miłości swojej poprawił mnie. Oto kilka kroków, których doświadczyliśmy.

1. Bałwochwalstwo ujawnione.

To bardzo dziwna rzecz, lecz wieże Słowa i Duch stanowią warunki sprzyjające dużej ilości bałwochwalczej czci. Tak dzieje się zawsze, gdy jakiś Boży cel zostaje zniekształcony na korzyść ludzkiego. Sam, osobiście, miałem bałwana „służby”. Nie bylem w stanie dostrzec tego, ani zmienić, dopóki Pan nie objawił mi tego. To prawda, że wszedłem do służby, ponieważ miałem prawdziwe powołanie, lecz stopniowo uległem „wielkiej wizji służby wieży”. Podobnie jak wąż na palu z pustyni – to, co zaczęło się jako święte, zostało zniekształcone. Skończyłem na faktycznej konfrontacji z Bogiem. Objawił mi to, że żyłem jak kapłani z księgi Ezechiela i służyłem obrazom na ścianach mojego wewnętrznego pokoju (serca). W moim przypadku, przeszedłem od służenia Jezusowi do służenia martwemu obrazowi, który nazywamy „wizja służby”.

Nie mogłem zrozumieć, w jaki sposób bałwochwalstwo był możliwe, dopóki Pan nie pokazał mi, że była to służba z ciała temu wypaczonemu obrazowi służby – wizji sukcesu, sławy, młodości, pieniędzy, pozycji, budynków, organizacji, to wszystko pochodzące z przebudzenia i chwały Bożej. Motywacje mojego serca zostały przez to pochłonięte, modliłem się do Boga, aby błogosławił to dzieło, wyznawałem i wyglądałem tego. Duchowa walka wokół mnie była mordercza, więc sądziłem, że to musi być właściwe! Lecz nie byłem poddany Bogu, więc diabeł nie mógł odejść! Gdy służba szła zgodnie z tym obrazem, byłem szczęśliwy, gdy szło źle, miałem depresję. To była moja cielesna służba innemu bogu! Jakże odrażające! Jak wstrętne! Jak Jego objawienie złamało mnie. Wyznałem to szybko, lecz minęły całe lata na pokonanie, wyrzucenie swoich „stołów wekslarzy” i wyjście poza ściany wież. Niestety, to również wypchnęło mnie poza krąg akceptacji moich kolegów. Problem z tym bałwochwalstwem jest taki, że będący wewnątrz wieży Słowa i Ducha, zachęcają do tego. Nigdy nie możemy tego sami zobaczyć, dopóki Pan nie objawi.

2. Boskie niezadowolenie

W połowie lat 90tych zacząłem doświadczać Bożego niezadowolenia. Mieliśmy najlepsze spotkania „Ducha i Słowa” z całego okresu mojej służby, lecz wracałem do domu potężnie niezadowolony. Była jakaś tęsknota za czymś, czego nie mogłem wyjaśnić. Pytałem stale: „Boże, nie kapuję, co się dzieje? Jesteś tuta, błogosławisz. Doświadczamy twojej mocy i chwały! Skąd to uczucie rozgoryczenia?” Podobnie jak ptasia mama wynosi swoje pisklęta z gniazda, tak Sam Bóg wywoływał w nas coraz większe niezadowolenie z siedzenia w gnieździe, które do tej pory było takie wygodne.

3. Od moich możliwości ku Jego możliwościom

Następnie, Bóg przeprowadził mnie od polegania od swoich własnych możliwości duchowego działania, do polegania na Jego możliwościach we mnie. Nazywam to „namaszczeniem miłości”. Tam w górze, w wieżach, cała służba polega na naszej zdolności do poznania słowa, uczenia się właściwej metody i posiadania właściwych duchowych doświadczeń. Wszystko kręci się wokół duchowych dokonań. To dlatego płynie nieustanny strumień nauczania i konferencji. Powodzenie zdobywają ci, którzy sięgną szczytu, lub tak to wygląda! Lecz dla mojej służby powodzenie wydawało się ulotne. W szczególności chciałem widzieć cuda, lecz bez względu na to, jak bardzo się starałem, nie mogliśmy przejść do tego. Czasami cuda się zdarzały (ponieważ Bóg kocha ludzi), lecz było to zawsze przypadkowe, a nie strumień służby. Wyglądało to tak, jakby Pan powiedział: ” możesz zajść tylko dotąd i ani kroku dalej. Moja moc nie jest przeznaczona dla wieży”.

Ostatecznie przeżyłem ogromny przełom. Boża miłość dla ludzi i Jego zdolności we mnie (namaszczenie miłości) stały się centrum, a nie ja i moje duchowe zdolności. Nagle cuda otworzyły się przede mną, odkryłem, że Bóg nie był zobligowany do namaszczania mojej misji czy pracy w wieży, lecz On zawsze namaszcza Swój wielki nakaz. Tam, nad wodospadami Niagara stały dwie wieże, z powodu rzeki i wodospadów, a nie na odwrót! I podobnie, gdy ja dotarłem do Jego serca, Jego moc dotarła do mnie.

4. Twarzą w twarz z Wielkim Nakazem

Ostatecznie Pan przyłączył mnie do pełnej mocy pracy „na brzegu ” , gdy pojechałem do Indii. To właśnie tam zobaczyłem, co może się dziać, gdy zespół chrześcijan faktycznie WYKONUJE Wielki Nakaz. Zobaczyłem miłość we współpracy z wierzącymi, prawdziwą apostolską służbę, łaskę i zaopatrzenie dla najmniejszych ludzi, uzdrowienia i zbawienie dla tysięcy i rzeczywistą socjalną zmianę misternie kutą przez Królestwo Boże. Nie mogłem się opierać, ostatecznie musiałem wyłamać się z tego miejsca, w którym byłem. Tak więc teraz skończyłem nad brzegiem, chodząc tam i z powrotem, wzywając świętych z wież na dół i zachęcając ich do ratowania ginących.

Życie nad brzegiem

Jakie jest więc życie pełne pracy nad brzegiem rzeki? Co z życiem nad wodospadami, gdzie ludzie pędzą ku zagładzie i są wyrywani?

1.  Tak, co najmniej z jednego powodu jest ono bardziej realne niż życie w wieżach. Teraz jesteśmy połączeni z Kanadyjczykami, ich radościami i bólem. Nigdy nie wiedziałem tyle o subkulturze jaką tworzy życie w wieży. Ludzie wokół wyglądają stamtąd, z góry, jak mrówki.

2. Inna jest też nad brzegiem definicja Apostoła.

Nigdy nie mogłem wyobrazić sobie tego, w jaki sposób apostołowie pasują do wież. Wydaje się, że w wieżach Słowa i Ducha apostoł jest definiowany przez to „jaki jest wielki”, ale na brzegu jest zupełnie inaczej. Apostoł znany jest na tyle, na ile daleko zapuszcza się w wodę, aby kogoś wyratować. Teraz kwestionuję to, czy apostołowie z wież, są nimi naprawdę.

3. Pieniądze.

Nad brzegiem staje się boleśnie oczywiste, że niemal wszelkie zasoby są przekazywane na budowanie wież. Brzeg ma tylko chodnik. Właściwie to jest zdumiewające jak niewiele kościół w wieży wydaje na wielkie przykazanie.

Osobiście, wypatruję tego dnia, gdy całe wielkie, techniczne wyposażenie zostanie przeniesione na dół na brzeg i zostanie wykorzystane, w tym miejscu do którego należy. Wieże mają być latarniami Słowa prawdy i mocy Ducha, do wykonania zadania, które jest na wyciągnięcie ręki. Miejmy nadzieję, że Pan nie musi zburzyć naszej ulubionej wieży, tylko po to, aby nas sprowadzić tam, gdzie mamy być.

Terry Somerville.

сайта

Opowieść o pewnej komecie

Maj
6, 2006

Kamera
zamontowana na Kosmicznym Teleskopie Hubble zarejestrowała ostatnio
widok rozpadającej się komety. O ile samo zjawisko jest normalne i
znane od wielu dziesięcioleci, jest to coś nowego, ponieważ Hubble
(teleskop krążący w kosmosie) robi wspaniałe zdjęcia, które
NASA oraz Europejska Agencja Kosmiczna dopuszcza do publikacji.

Ta
kometa (i jej rozpad) ma coś ważnego do powiedzenia na temat wieku
systemu słonecznego, a zatem nasz raport o komecie (zwanej
Schwassmann-Wachmann 31
– zwana dalej S-W3) i jej rozpadzie, jest potwierdzony.

Poklatkowe
zdjęcia zrobione przez Hubble zostały poskładane razem (w pewnego
rodzaju poklatkowy film) i w pewnych szczegółach, pokazują one
rozpad komety. Według astrofizyka z AiG-USA dr Jasona Lisle: „Telesko
Hubbla dostarczył nadzwyczajnego widoku tego zdarzenia, który
jest znacznie bardziej dokładny niż byłoby to możliwe do zrobienia
przy pomocy teleskopy umieszczonego na ziemi”. Na stronach CNN
można zobaczyć 65 sekundowy „klip” rozpadającej się
komety (patrz: „
Hubble
captures the shattering of a comet
”).

Dr
Lisel, kreacjonista z tytułem doktora (Ph.D.) uniwersytetu w Kolorado
at Boulder zajmujący się planetarium AiG (Ansewers in Genesis), które
jest budowane wewnątrz Creation Museum, opisuje komety jako „kule
lodu i brudu”. Większość astronomów twierdzi, że są one
pozostałościami tworzenia się systemu słonecznego 4.5 miliarda lat
temu. Zarówno kreacjoniści jak i ewolucjoniści zgadzają się co
do tego, że komety okrążając Słońce (po ekliptycznych orbitach)
nagrzewają się tym bardziej im bliżej słońca znajdują się. Ciepło
(wraz z innymi procesami) po pewnym czasie powoduje rozpad komety.
Powstaje pytanie, które prowadzi do niezgodnych odpowiedzi: po
jakim czasie?

Dr
Lisle zauważa, że Hubble pokazał również rozpady innych komet
(takich jak na przykład Shoemaker-Levy 9). Powiedział, że ta kometa z
wiadomości (S-W3) pojawia się wokół Słońca raz na 5.4 roku
„Nie mogła przetrwać milionów lat. Tak wiele materiału
traciłaby przy każdym okrążeniu, że czas jej istnienia nie mógł
sięgać milionów lat. Zatem, szansa na to, abyśmy rzeczywiście
zobaczyli rozpady komet w ewolucjonistycznym przedziale czasu
miliardów lat byłaby bardzo, bardzo mała – równie
mała jak zobaczenie rozpadu jednej z formacji skał „Dwunastu
Apostołów” w Australii (p.
Twelve
Apostles’ shock!
)

Zgodnie
z teorią ewolucji komety powinny być w tym samym wieku co system
słoneczny (około 4.5 miliarda lat). Dr Lisle stwierdza, że „nie
ma takiej możliwości, aby S-W3 mogła przetrwać 100.000 lat. W
rzeczywistości niektóre komety ocierające się o Słońce są
całkowicie unicestwiane już po jednorazowym przejściu w jego pobliżu.
Jest to z pewnością spójne z względnie młodym stworzeniem –
jako przeciwieństwo do poglądu o istnieniu miliardów lat.

Istota
tego jest taka: rozpad komet sugeruje, że wszechświat jest bardzo
młody”.

Dr
Lisle dodał: “W rzeczywistości, większość świeckich astronomów
zgadza się z tym, że komety nie mają miliardów lat, aby
rozwiązać ten problem zaproponowali więc coś, co jest nazwane „chmurą
Oort”. Jest to przypuszczalna chmura lodowa, gdzieś daleko od
Słońca prawdopodobnie produkująca komety. Hipoteza jest taka, że
jakaś masa lodu czasami doznaje zakłócenia swojej pozycji w
chmurze Oort i jest wysyłana do wewnątrz systemu słonecznego jako
„nowa” kometa”.

Niemniej
jednak, nikt nie widział tej chmury” – zauważa dr Lisle. – „a
jednak większość ewolucjonistów wierzy w to, że musi tam być,
ponieważ upierają się, że system słoneczny ma miliardy lat”.

Dalej
dr Lisle wnioskuje: „Z kreacjonistycznej perspektywy komety
przypominają nam o młodym wieku systemu słonecznego. Miło pasują do
wszechświata mające tylko kilka tysięcy lat, tak jakbyśmy tego
oczekiwali na podstawie biblijnej chronologii”.

1Ta
kometa została odkryta przez Niemieckich astronomów Arnold
Schwassmann i Arno Arthur Wachmann w 1930 r.


deeo.ru

Biblijna wiara nie jest ślepa

Odpowiedzi udzielił: Dr Jason Lisle

Drogi Ken. 

Jako oddany chrześcijanin musisz przyjąć, że cuda zapisane w Biblii są
literalnie prawdziwe. Jeśli tak jest to musisz zaakceptować fakt, że
nauka jest całkowicie błędną koncepcja funkcjonowania Wszechświata.

Sprawy nie tak się mają. Słowo „nauka” jest używane w różnorodny sposób. Wielu świeckich humanistów usiłuje przedefiniować nauką w „naturalizm” – system wiary, że natura „jest wszystkim co jest”. Innymi słowy: przystępując do zrównania „nauki” (poznania) z „naturalizmem” (świeckim wierzeniem) odrzucają możliwość cudów, zanim nawet zbadają dowody. Lecz normalna (działająca) nauka zajmuje się tylko powtarzalnymi, obserwowalnymi procesami zachodzącymi w teraźniejszości, podczas gdy początki nauki pomagają na dokonać naukowych dochodzeń dotyczących początków przeszłości. Ponieważ Biblia demonstruje sama swoją dokładność raz za razem, mamy poznanie historyczne mówiące, że cuda rzeczywiście się zdarzały. 

Naturalizm nie jest nauką, a jest raczej błędnym, filozoficznym skrzywieniem. W rzeczywistości naturalizm jest niekompatybliny z nauką, jak to później pokażemy. Niemniej jednak, cuda z Pisma z całkowicie kompatybilne z prawdziwą nauką. 

Nauka zakłada, że Wszechświat jest uporządkowany i funkcjonuje zgodnie z racjonalnymi prawami fizyki, które mogę być przez człowieka określone. 

Ta myśl rzeczywiście pochodzi z Biblii. Pomyśl o tym w taki sposób: dlaczego wszechświat jest uporządkowany i dlaczego podąża za racjonalnymi prawami? Odpowiedź jest taka, że istnieje Stwórca; Bóg jest logiczny i to On stworzył porządek we wszechświecie. Wszechświat funkcjonuje zgodnie z prawami, ponieważ jest Dawca prawa. A dlaczego człowiek ma możliwość odkrywania tych praw? Odpowiedź jest taka, że to Bóg dał mu te zdolności – Bóg stworzył nasz umysł – my jesteśmy Jego obrazem. Biblia zachęca nas do tego, aby zdobywać wiedzę i mądrość (Przyp. 4:5, 4:7).

Niemniej, jeśli by naturalizm był prawdziwy – że natura to „jest wszystko co jest” – to dlaczego Wszechświat miałby mieć taki porządek? Jeśli Wszechświat byłby efektem zwykłego przypadku, wynikiem „wielkiego wybuchu” jak w to wierzy większość naturalistów, to dlaczego miałby być poddany racjonalnym, fizycznym prawom? Dlaczego nasz umysł (przypuszczalnie produkt przypadkowych mutacji i naturalnej selekcji) miałby rozumieć wszechświat. Dlaczego jeden przypadek miałby być w stanie zrozumieć inny? Idea naturalizmu jest zatem niekompatybilna z nauką. Tylko Biblia daje właściwy fundament do zadawania naukowych pytań. 

To oczywiście, nie ma zastosowania w przypadku występowania cudów. Naukowe prawa mają zachowywać prawdziwość w każdych okolicznościach idlatego są one nazwana prawami. 

Nie tak. Prawa idealnego gazu funkcjonują tylko w szczególnych warunkach. Prawa grawitacji i ruchu Newtona nie są prawdziwe wewnątrz czarnej dziury. Te prawa są przybliżonymi opisami działania natury i nie mają zastosowania do wszystkich warunków. Lepiej byłoby powiedzieć, że prawa natury (sformułowane przez człowieka) są opisami (z różnym stopniem dokładności) sposobu w jaki Bóg zazwyczaj podtrzymuje dziś wszechświat. 

Niemniej jednak, cuda funkcjonują wbrew prawom fizyki i dlatego właśnie są cudami. Cuda sprzeciwiają się prawom fizyki, stąd te prawa nie są prawdziwe we wszystkich okolicznościach, a zatem są złe! 

Jeśli Bóg może stworzyć wszechświat i ustanowić prawa natury, to czyż nie jest On w stanie zawiesić tych praw na okoliczność jakiegoś szczególnego celu? Jest nieracjonalne myśleć, że Bóg mógł stworzyć wszechświat, nad którym nie ma panowania.

Jeśli jednak zaczniemy od Biblii, wszechświat ma sens, Bóg wyposażył go w logicznie uporządkowane funkcjonowanie, które można opisać matematycznie, lecz Bóg jest również pełen mocy ku temu, aby zawiesić te prawa natury, wtedy kiedy tego chce. 

Podsumowanie:
Bóg może zrobić wszystko cokolwiek chce: On jest Bogiem! A zatem cuda są możliwe. Lecz Bóg zazwyczaj podtrzymuje wszechświat w konsekwentny i uporządkowany sposób, który ludzie są w stanie opisać matematycznie. A zatem, jest możliwe funkcjonowanie nauki.

Na przykład, Prawo Zachowania Materii, które stanowi, że materia nie może być ani stworzona, ani unicestwiona z wyjątkiem przypadku reakcji nuklearnej, musi być w oczywisty sposób nieprawidłowe jak pokazano w opisie nakarmienia pięciu tysięcy. Oto całkiem porządny kawał materii został stworzony z niczego bez włożenia dużej energii z zewnątrz i bez żadnej widocznej emisji energii. (Zatem zaprzecza to również równaniu E = MC2).

W rzeczywistości, prawo zachowania ma sens wyłącznie jeśli zaakceptujemy Biblię. Dlaczego tak jest, że żadna nowa masa czy energia nie mogą się pojawić? Jest tak dlatego, że Bóg uczynił wszystko (Jn 1:3) i zakończył swoją pracę stworzenia w dniu siódmym (Rdz. 2:2). dlaczego masa i energia nie mogą po prostu przestać istnieć? Ponieważ Bóg utrzymuje cały wszechświat Swoim Słowem (Hebr. 1:3) i przez Niego wszystko istnieje (Ko. 1:17).

W pewnym sensie prawo zachowania energii i masy jest zwykłym „naukowym” podsumowaniem Księgi Rodzaju 2:2, Jana 1:3, Hebr. 1:3 i Kol. 1:17. Bez Biblii nie ma podstawy do prawa zachowania masy i energii! 

Lecz Bóg zawiesza to prawo, skoro je stworzył. Prawdopodobnie to właśnie się stało, gdy Jezus nakarmił 5.000. W czasie Tygodnia Stworzenia, dobrą rzeczą było to, że Bóg stworzył nową materię z niczego – inaczej nie było nas tutaj i tej dyskusji! Przypadkowo, Boże tworzenie czegoś z niczego nie przeczyło E=mc2, ponieważ to równanie pokazuje pewną zależność energii, która jest związana masą; nie jest to powtórne stwierdzenie zachowania masy i energii (oczywiście, Bóg mógł zawiesić E=mc2, gdyby chciał tego). 

(tak przy okazji: reakcje jądrowe w rzeczywistości nie niszczą materii, lecz po prostu zamieniają jedne cząsteczki na inne, jak fuzja wodoru w hel w centrum słońca. Masa i energią pozostają zachowane w takich reakcjach.)

Zmiana wody w wino mogłaby sugerować, że te cząstki nie są stałe i mogą być zmieniane bez wydatkowania energii; ponieważ jako produkt otrzymujemy skomplikowane organiczne związki chemiczne z wody, a ja nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek narzekał na to, że wino było gorące, czy też że materia może zostać stworzona bez zużycia energii.

Bóg, który może stworzyć cały wszechświat (w 6 dni!) z pewnością mógł zrobić coś tak trywialnego jak zamiana wody w wino. 

Chodzenie po wodzie z pewnością przeczy idei uniwersalnego przyspieszenia zawiązanego z grawitacją, jak również sprawia, że koncepcja unoszenia się na wodzie dzięki względnej gęstości staje się absurdalna.

Niektóre insekty chodzą po wodzie korzystając przy tym z napięcia powierzchniowego, a to nie przeczy grawitacji. Oczywiście, Pan mógł zawiesić/zmienić/ pokonać te prawa zgodnie ze Swoją wolą. Prawa natury zostały przez Boga stworzone i służą Jemu; nie jest przez nie związany tak jak my. 

Wracając do czasów wcześniejszych rozdzielenie Morza Czerwonego spowodowało by, że wiele praw naukowych byłoby całkowicie pozbawionych działania, podobnie jak zatrzymanie Słońca na jego drodze czy zamienienie laski w węża. Jest wiele cudownych wydarzeń zapisanych w Biblii, z których wszystkie zaprzeczają naukowo otrzymanym prawom 

Nieprawda, naukowe prawa nie są negowane, lecz po prostu zawieszane przez Tego, który je stworzył, lecz nadal funkcjonują po zakończeniu każdego cudu. Tak więc twój argument, że prawa naukowe są negowane przez cuda jest nieuzasadniony. 

(Nie wspominając o naukowych teoriach i hipotezach) a zatem dowodzi, że naukowe poszukiwania są bez sensu.

W rzeczywistości to Biblia jest fundamentem nauki. Nie chodzi o to, że nie-chrześcijanie nie mogą być naukowcami; mogą, lecz po to, aby nimi być muszą zapożyczyć biblijne idee (takie jak uporządkowany wszechświat, który funkcjonuje według praw). Bez nadnaturalności nie ma podstaw do logicznych, uporządkowanych praw natury. 

Chodzi mi o to, że: możesz przyjąć Biblię na podstawie wiary (jak powinieneś to zrobić) lub możesz przyjąć, że żyjemy w świecie, w którym fizyczne prawa są stałe. Nie da się przyjąć równocześnie obu punktów. 

Biblijna wiara nie jest „ślepa” – jest poparta przez dobrą naukę. Biblia uczy, że istnieją zarówno prawa natury („prawa niebios i ziemi” – Jer. 33:25) jak i zdarzają się cuda, takie jak wzbudzenie z martwych Chrystusa. Myśl, że nauka sprzeciwia się Biblii nie jest zatem biblijnym konceptem, możemy zatem przyjąć Biblię wiarą jak i fakt, że fizyczne prawa świata są stałe. 

Albo E=MC2 albo nie;

Tak, równa się, ponieważ Bóg tego chce. Oczywiście, Bóg może zawiesić to jeśli tak zdecyduje. 

Albo jest stała siła grawitacyjna, albo nie ma; itd., itd. Czy też, mówiąc inaczej, albo wierzysz w to, co twierdzi Biblia, albo nie. 

A gdzie Biblia mówi, że nauka jest niekompatybilna z wiarą w Boga? Nie twierdzi tego nigdzie. 

Albo idziesz za wiarą, albo za nauką. Nie możesz przyjąć obu naraz, ponieważ zaprzeczają sobie nawzajem.


To nie jest prawda i nie jest biblijne. Wielu wielkich naukowców miało wiarę w Biblię. Pomyśl o takich naukowcach jak: Izaak Newton, Johanne Kepler, James Maxwell i wielu, wielu innych. 

Dlaczego uważasz, że „nauka i wiara zaprzeczają sobie nawzajem”? Przypuszczam, że zostałeś wprowadzony do twierdzenia świeckich humanistów, którzy mówią, że nauka to jest to samo co naturalizm. Jest wiele fałszywych rzeczy często prezentowanych jako nauka, takich jak ewolucja (od cząsteczek do człowieka), wielki wybuch i miliardy lat. Lecz takie wierzenia nie  spójne z dobrą nauką, jak to pokazujemy w licznych  materiałach. Nauka potwierdziła wiele z biblijnego nauczania.  Genetycy pokazują to w jaki sposób zwierzęta reprodukują się w  obrębie gatunku; szczątki i skały dowodzą światowego potopu; 14C w  diamentach pokazuje, że świat jest „młody”; i wiele, wiele innych przykładów. 

Regards
B.C., Australia

P.S.R
Wydaje mi się, że to ty uczyłeś moją córkę, gdy pracowałeś State High. 

Mam nadzieję, że to jest pomocne. 


Dr Jason Lisle, AiG–USA
(na rzecz Ken Ham oraz AiG)

 aracer

Utracone składniki cudów we współczesnym kościele.

Logo_Total Change

Terry Somerville

W środę wieczorem przeżyłem błogosławieństwo biorąc udział w innym uzdrowieniu. Pięciu z nas właśnie skończyło spotkanie w lokalnej restauracji i rozmawialiśmy na chodniku na zewnątrz. Jeden z mężczyzn był kaleką o zniekształconych biodrach po licznych operacjach. Zapytaliśmy go, czy moglibyśmy się modlić o niego, a gdy to zrobiliśmy odrzucił swoją kule, wyprostował się i powiedział, że ból przeszedł. Powiedzieliśmy mu, żeby się przeszedł kawałek a on zrobił to bez trudu, potem biegał ze łzami spływającymi po policzkach! Z gorliwością oddał swoje życie Chrystusowi. W ciągu ostatnich kilku lat wiedzieliśmy tak wiele cudów. Lecz jedno pytanie jest zadawane mi zarówno przez pastorów jak i członków zborów: „dlaczego nie dzieje się to w naszych kościołach?” Oto dziesięć „utraconych składników” cudów we współczesnym kościele:

1.
Nakazywanie zamiast modlitwy.

Często uzdrowienia dzieją się, gdy przestajemy prosić Boga, aby to zrobił, a po prostu uzdrawiamy ich tak, jak Pan nakazał to robić. Było to dla mnie poważnym wyzwaniem, gdy któregoś dnia Duch Święty zapytał mnie: „Terry, w jaki sposób wielbisz mnie?” Odpowiedziałem: „Otwieram usta i wypowiadam cudowne rzeczy o tobie”. Wtedy powiedział: „W jaki sposób wypędzasz demony?” Powiedziałem: „Mówię im, żeby odeszły i one muszą to zrobić”. Następnie zapytał: „W więc jaki sposób uzdrawiasz chorych?” Powiedziałem: „Mówię chorobie, żeby odeszła i żeby ciało było zdrowe???” Zacząłem tak robić i wyniki przeszły wszelkie oczekiwania. Tak, jest też czas na modlitwę, lecz musimy zrozumieć to, że autorytet do uzdrawiania jest jak setnik, którego Jezus polecił jako przykład. Mówi on do swego sługi „idź” a ten idzie, tak więc Jezus mówi „bądź uzdrowiony” i sługa jest uzdrowiony. Jesteśmy pod dowództwem Jezusa i grzech, choroba, wszelka słabość są pod naszym autorytetem. Zobacz następny rozdział…

2.
Wiara do używania władzy Królestwa

Służba uzdrawiania wymaga dwóch rzeczy: a) Autorytetu (władzy) – legalnego prawa do uzdrawiania w Imieniu Jezusa. b) Mocy – duchowego dynamitu do niszczenia dzieł diabła.

Jezus powierzył dwunastu, siedemdziesięciu, a następnie każdemu wierzącemu autorytet (legalne prawo) nad wszelkimi demonami i chorobami. Pierwsi chrześcijanie zaczęli używać swego autorytetu do uzdrawiania chorych nawet zanim jeszcze otrzymali moc Ducha Świętego! Zdumiewające. TO NIE NAMASZCZENIE UZDRAWIAŁO, LECZ AUTORYTET! Lecz po zmartwychwstaniu Pan powiedział im, aby również zaczekali na moc Ducha Świętego. Pomyśl o tym, jak o straży granicznej. Mają oni autorytet, ponieważ zostali posłanie do wymuszania przestrzegania praw imigracyjnych danego kraju. Szybko będą mieli wzmocnioną moc broni. To zlecenie się liczy a moc po prostu podpiera je.

Współcześnie chrześcijanie często interpretują brak mocy, jako brak autorytetu. Jeśli nie widzą uzdrowienie, dochodzą do wniosku, że Bóg nie chce uzdrowienia i rezygnują, zamiast zwiększyć moc ( na przykład poprzez post i modlitwę) Prawda jest tak, że my ZAWSZE mamy autorytet (prawo) do uzdrawiania. Chrześcijanom nakazano, aby uzdrawiali. Jest to nasze zadanie, nasz mandat i przywilej, lecz my przebijamy się przez bramy piekieł, a ostatnim wrogiem jest śmierć. Dlatego walcz o uzdrowienie! Dokończ zwycięstwa, które które czeka, aż do Jego powrotu.

3.
Właściwe zrozumienie łaski.

Cuda są uwalniane, gdy bardziej koncentrujemy się na Bożej łasce niż na ludzkich upadkach. Nie potrafię powiedzieć jak często wierzący mówili do mnie: „Bóg nie chce mnie uzdrowić, nie jestem godny”. Ci ludzie myślą, że jest odbywa się jakiegoś rodzaju sąd czy oczyszczanie, lecz Jezus nigdy i nikomu nie odmówił uzdrowienia, bez względu na to, w jak złym stanie byli potrzebujący. Nasza sprawiedliwość nie poruszą Bożej ręki ku uzdrawianiu. Jest do darmowy dar Bożej miłości. Jezusa umarł za grzeszników i On dziś uzdrawia grzeszników. W Indiach widzieliśmy wielu uzdrowionych Hindusów, pomimo tego, że w tym samym dniu oddawali cześć innym bożkom. To dlatego, że Bóg ich kocha, a Królestwo jest u drzwi! Dzień sądu nadejdzie, lecz nie jest jeszcze tutaj! Pan kocha ludzi i nienawidzi ciemności i diabłów, które zniewalają ich.

4.
Motywacja Bożej miłości

Gdyby nasza motywacją było budowanie naszego kościoła czy służby, a nie poruszanie się w Bożej miłości, to prawdopodobnie nigdy nie zobaczylibyśmy wielu cudów. Bóg jest w ludziach, a nie w budynkach, organizacjach czy służbach. Pan nie jest zobowiązany do wypełnienia naszej misji, tylko Swojej. Jeśli naszą motywacją jest współczucie, wielki nakaz, i Królestwo Boże będziemy oglądać wiele cudów. Jezus to obiecał!

5.
Wytrwałość

53 rozdział Księgi Izajasza mówi nam, że Jezus wziął nasze grzechy I nasze choroby, a jednak często rezygnujemy po jednej modlitwie i mówimy: „No, wydaje się, że Bóg nie chce uzdrowić”. Co za nonsens! Uzdrowienie zostało nabyte na tym samym krzyżu co przebaczenie. Gdyby ktoś powiedział, że nie czuje, aby wszystkie jego grzechy zostały przebaczone to naciskalibyśmy na to, że faktycznie wszystko zostało spłacona na Kalwarii. Potrzebujemy tego samego uporu do uzyskania uzdrowienia, co do przebaczenia. Rozumiemy to, że walczymy przeciw grzechowi i podobnie musimy walczyć z chorobami z taką samą łaską. Często widzimy jak ilość uzdrowień wzrasta dzięki wytrwałości. Po usłużeniu komuś ta osoba mówi, że jej stan nieco się poprawił. Często próbujemy ponownie, aby zwiększyć zasięg, a jeśli trzeba to znowu i znów! Na niektórych spotkaniach robię to po pięć razy z rzędu, a ludzie są całkowicie uzdrawiani. Wytrwałość może oznaczać dni, tygodnie czy lata, lecz nigdy nie rezygnuj! Moja własna córka jest upośledzona, wiele cudów już otrzymała i potrzebuje jeszcze więcej. Nigdy nie rezygnujemy. Jezus zapanuje któregoś dnia całkowicie.

6.
Rób to, czego nie możesz robić! TERAZ!

Ludzie muszą brać swoje uzdrowienie szybko, a nie modlić się sami będąc uzdrowieni. Jezus często mówił ludziom, aby zrobili to, czego wcześniej nie byli w stanie. „Wyciągnij swoją rękę,… wstań i chodź”. Wielokrotnie uzdrowienie dzieje się wtedy, gdy ludzie podejmują ten krok wiary. Nie modlitwa, lecz po prostu nakaż i czyn! Wielokrotnie w mojej służb „wstań i chodź” wywoływało cudowne uzdrowienia! Gwarantuję wzrost pozytywnych wyników w imieniu Jezusa!

7.
Gromienie demonów, które wywołują choroby

W swej autobiografii, Smith Wigglesworth powiedział, że gdyby mógł ponownie zacząć swoją służbę to zawsze gromiłby diabła, ponieważ demony miały udział w 80% przypadków. Często w służbie uzdrawiania jest coś więcej niż tylko uzdrawiania. Wielokrotnie widziałem jak uszy głuchych otwierają się zaraz po zgromieniu ducha głuchego i niemego. W większości przypadków nie miałem szczególnego objawienia (z wyjątkiem autobiografii Smith’a Wigglesworth’a).

8.
Odwaga

Za każdym razem gdy wiara jest zaangażowana wychodzimy poza naszą strefę bezpieczeństwa. Jesteś sługą i szafarzem Bożej łaski. Nie wolno ci słuchać „wewnętrznego faryzeusza” oceniającego wszystko, co robisz. Zażenowanie musi odejść (Ono odcina uzdrowienie). W czasie spotkań często stawiam Boga na miejscu; „….droga wyjścia tutaj”.

O co mi chodzi? Będę mówił tak dobrze o Jego miłości i cudownej łasce, że wygląda to tak, jakby On chciał wszystkim pokazać, że to jest prawda. Wtedy stawiam wszystkich potrzebujących na przodzie i proszę Go, aby zademonstrował swoją miłość i moc. Jezus jest taki cudowny!

9.
Przywództwo, które daje możliwości służbie uzdrawiania

Duch Święty udziela swych darów poprzez Ciało Chrystusa. We współczesnym kościele wielu z tych, których Pan mógłby używać nie ma możliwości do służby. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy wkładałem ręce na kogoś, a ci nie byli uzdrawiani, po czym wzywałem innych, aby to zrobili i dar uzdrawiania manifestował się przez nich. Pastorzy muszą WIEDZIEĆ, że to oni wyposażają świętych do służby, po czym wypuścić ich, aby tą służbę sprawowali.

10.
Po prostu rób to!

Za każdym razem, gdy pojawia się sposobność! Wierz w to lub nie, ale najważniejszym utraconym składnikiem jest proste podjęcie działania. Większość świętych na zachodzie nigdy nawet nie próbowało włożyć rąk na ludzi czy modlić się o uzdrowienie. Nic dziwnego, że nic się nie dzieje. Ujmując to inaczej: więcej ludzi jest uzdrawianych, gdy się modlisz, niż wtedy, gdy tego nie robisz. To pewne!

Terry Somerville

продвижение

Synowie za burtą

Dzieci biorą rozwód ze swoimi rodzicami 

 – opuszczają domy przed właściwym na to czasem i odwracają się plecami do kultury swoich rodziców. Nazywamy to „jumping ship” (nie znam polskiego odpowiednika – przyp.tłum.), ale termin „rozwód” jest bardziej odpowiedni. Rozwód powoduje z jednej strony zwątpienie w siebie a z drugiej oskarżanie. Zazwyczaj przeważa oskarżenie, jest wygodniejsze. Nie miałeś pojęcie, że kiedyś dojdzie do czegoś takiego. Gdy twój syn miał jakieś dziesięć lat, zauważyłeś to, że nie cieszy się już twoją obecnością, stałeś się źródłem jego irytacji. Wyglądało to tak, jakby chciał ci coś powiedzieć, lecz nigdy nie zdołał. Odwrócił się sfrustrowany i szukał towarzystwa poza domem. Czasami wybuchał gniewem na wszystko, oskarżając ciebie. Pamiętasz to jak wyrzucił z siebie: „Ty nic nie rozumiesz!”. Niosło to w sobie oskarżenie, mogło nawet dojść do tego, że oskarżył cię o to, że nie troszczysz się. Miałeś nadzieję, że ty tylko chwilowy stan, z którego wyrośnie, lecz on grzązł w coraz głębszą samotność. I wtedy, któregoś dnia, gdy już był wystarczająco duży i miał swoje dochody, po prostu odszedł. Był gniew; rzucane jak kule słowa; bomby oskarżenia; wszystko zmieniło się w wojnę zemsty, cały czas z niewiarą, że to faktycznie mogło się zdarzyć. Lecz stało się. I nigdy wcześniej nie znałeś takiego nieudacznika jak ty. Znałeś rodziców, którzy po odejściu dziecka, rezygnowali z całej rodziny i rozbijali się na kawałki, jak samolot, z którego odpadły skrzydła. 

Chcemy tutaj porozmawiać o twoich dzieciakach, które zwiały z domu. Jak powinieneś zareagować? Czy jest za późno? Jeśli wszystko stracone, czy jest jeszcze jakaś nadzieja, jakaś droga? W przypadku każdego ludzkiego konfliktu dwie trzecie właściwej reakcji to nie zrobić tego, czego robić nie powinieneś. Gdybyśmy, ludzkie istoty, mogli wyłączyć się i zamknąć – nic nie robiąc – bylibyśmy już w 2/3 drogi do odnowienia. Twoje usta są głównym narzędziem kopania przepaści i to twoje usta rzucają płonące żagwie w twarz twego już oddzielonego od ciebie dziecka. Jeśli nie powstrzymujesz swego języka, twoja wiara jest pusta (Lista Jakuba 1:26), ponieważ język jest ogniem, który zapala samo piekło (Jak 3:5-6). Te same usta nie mogą wielbić Boga w kościele i przeklinać twojego syna w domu (Jak. 3:10). Nie ma niczego, co bardziej pobudzało by nas do gniewu niż wypominanie nam naszych niepowodzeń. Przyjrzyjmy się temu. To ty sam jesteś przyczyną swego gniewu – straciłeś pokój, panowanie, prestiż i respekt, straciłeś swoje „doskonałe” życie. „Jak mogłeś MNIE to zrobić, po tym wszystkim, co ja dla ciebie zrobiłem?” Oskarżenie. Jako grzesznicy, mamy tendencję do odpowiadania gniewem na krytykę i odrzucenie. Traktujemy to jako niezasłużony atak na nas. Odwzajemnienie! Stań za swoimi prawami. UDERZ. Ty mnie zraniłeś to ja cię zranię jeszcze bardziej! Będzie ci przykro. Przyjdziesz z powrotem żebrząc o przebaczenie. „Ja, jego wysokość, czekam na twoje pokorne przeprosiny, a potem być może mój gniew zostanie zaspokojony”. Piekło się rozmnożyło. Sama świadomość tego, że jesteśmy ludźmi – synami Adama – powinna nas prowadzić do pokory. Pycha napędza ognie piekielne, i każdy z nas jest nieograniczonym źródłem materiału zapalnego. 

To w końcu dzieciaka wina, prawda? Strzeż się oskarżeń, jest to pierwsze schronienie poczucia winy. Oskarżenie oznacza koniec kreatywności, jest końcem ślepej drogi, po której podróżuje się wyłącznie ku ciemności i samotnej przyjemności, którą daje. Kiedy oskarżasz, rezygnujesz z wszelkiej nadziei na zmianę czegokolwiek, ponieważ składasz całą odpowiedzialność na pewnym moralnym czynniku, na którego nie masz żadnego wpływu. Oskarżenie wymusza pewną możliwość pogrywania Bogiem na krótką chwilę – jednostronnym bożkiem, który siedzi na tronie sądu bez miłosierdzia. Szatan uwielbia ducha oskarżania. Przychodzi on w ciemnej chmurze, które nie dopuszcza  miłosierdzia i odmawia wglądu w sytuację. Oskarżenie jest tunelem, który nie pozwala na jakąkolwiek pozytywną perspektywę i rozdyma błędy do kryminalnego poziomu. Oskarżenie jest sposobem na przygotowanie niezadowolenia, które przeradza się w gęstą nienawiść. Oskarżenie jest diabelską pociechą i ostatecznym jego dotknięciem wszelkiego grzechu i ludzkich słabości charakteru. Pójście w tamtą stronę oznacza powrót z niczym innym jak zgorzknieniem i satysfakcją, że to „nie twoja wina”. Lecz koniec jest taki sam, bez względu na to, czyja to była wina. 

A dzieje się to na twoich oczach.

Twój dzieciak nie przyszedł na  świat emocjonalnie złamany i gniewny. Jak dotąd, powiedziałem ci tylko, że wszystkie twoje reakcje tylko rozogniały problem, ale nie po to, aby wydać na ciebie wyrok, lecz po to, abyś się zatrzymał. Pierwszym krokiem do odnowy musi być właściwe postawienie twego serca przed Bogiem. Chcę żebyś przestał kopać coraz głębsze przepaście, działałem jako prorok nawołujący ciebie do pokuty, ponieważ to jest jedyne miejsce na start. Jeśli chcesz doprowadzić swojego dzieciaka do pokuty to ty musisz stanąć w tym miejscu jako pierwszy. Ty musisz być pełen radości, pokoju i miłości. 

face=”Tahoma, sans-serif”>Musisz znać Boga i kochać Go. Musisz być zdyscyplinowany i święty w swoim osobistym życiu, musisz dążyć w swym małżeństwie do tego, aby stało się przedmiotem zazdrości wszystkich, którzy was dobrze znają. 

Zasad pierwsza: Zaakceptuj rozwód syna z wami.

Stało się . Nie ma  już odwrotu. Przestań traktować go jako dziecko, które trzeba zastraszyć. Nigdy więcej nie oskarżaj go ani nie osądzaj, nigdy nie wspominaj o tym, że jesteś zraniony, działaj tak, jakby jego życie było naturalnym wydarzeniem, które ma twoją aprobatę. Nie będzie to dla ciebie możliwe jeśli będziesz nosił w sobie urazę, chęć zranienia i ukarania. Jeśli masz serce rzeczywiście skierowane na przyszłość, na wyciągnięcie tego co najlepsze z zaistniałej sytuacji to zostawisz za sobą całą przeszłość i będziesz traktował swego dzieciaka jakby był samotnym dzieckiem, które jest w potrzebie i 

które właśnie spotkałeś i zostałeś poruszony do tego, aby przynieść mu nadzieję i radość. Jeśli sprawa rozbija się o twoje uczucia, twoje usprawiedliwianie to ostatecznie rzucisz zgorzkniałei oskarżające słowa, a on strzepnie cię jak błoto z palców.

Zasada druga: Odrzuć wszelkie uznane rodzicielskie prawa i władzę. 

Nie domagaj się, aby  wrócił z powrotem i spotkał się z tobą na gruncie relacji rodzic-syn. Zaakceptuj fakt, że teraz to ty musisz zapracować na prawo nawet do najmniejszej części jego życia i to wyłącznie na jego zaproszenie. Podobnie jak ostrożnie podchodziłbyś w biurze do współpracownika, o którym sądziłbyś, że został bardzo zraniony przez życie, stosują wszelki szacunek i cierpliwość, tak też musisz podchodzić do syna. Nie myśl o nim, jako o kimś przychodzącym z powrotem w postaci małego, złamanego chłopca, wyznającego swoją winę i nieadekwatność, błagającego o poradę i składającego swoje poplątane życie w twoje ręce – to nigdy się nie stanie. 

Zasada trzecia: módl się o swego syna.

Twoje modlitwy  style=”text-decoration: none;”>pójdą na marne, jeśli jeśli myślisz w kategoriach naprawy swojej osobistej straty, naprawy swego życia. Módl się o niego tak długo, aż twoje serce spojrzy na sprawę z Bożej perspektywy. Jeśli zobaczysz go jako kogoś, kto ma potencjał przyniesienia Bogu chwały, tak że twoje modlitwy nie będą już dotyczyły ciebie samego, wtedy Bóg może przemienić go w jednego z duchowych pracowników i rozpocząć jego służbę. 

Zasada czwarta: utrzymuj kontakt na takim poziomie, który nie tłamsi twojego syna.

Bądź wrażliwy na jego sygnały.Może być potrzebny okres stygnięcia, zanim on dopuści cię do swego kręgu. Jeśli został bardzo silnie zraniony może będzie starał się odciąć wszelkie kontakty. Jeśli tak, musisz w jakiś sposób przekazać mu, że go nie oskarżasz i nie zamierzasz przejechać się po nim; chcesz uszanować jego decyzję wzięcia rozwodu z rodziną. Gdy już spędzi z tobą godzinę i stwierdzi, że coś się zmieniło, że jesteś zrelaksowany, że porzuciłeś swoje wysokie wymagania, on sam straci niektóre swoje lęki. Gdy będzie po temu właściwy czas, zaproś go na wspólne wyjście rodzinne czy na obiad. Nie zadręczaj go „chodzeniem do kościoła”. Jeśli nie zrobiło to żadnego efektu przez siedemnaście lat, to czemu miałoby liczyć się teraz? 

Zasad piąta: w miarę jak to jest właściwe oferuj swoją asystę. 

Musisz modlić się o  boską mądrość. Nie zamierzasz popierać dekadenckiego życia i rozwijać braku odpowiedzialności, lecz będziesz chciał pomóc we wszystkim, co prowadzi do jego dojrzałej odpowiedzialności. Początkowo, gdy będzie całkowicie brak kontaktu, gdy brak zaufania będzie unosił się w powietrzu, możesz mu zaoferować zajęcie się jego praniem, czy pomocą przy zakupach, czy też pożyczyć mu kilka kubków, skarpet, bądź pomóc przy ustawieniu mebli zakupionych z drugiej ręki. Cała rodzina może pójść i pomalować mu jego mieszkanie. Każdy gest, który pokazuje waszą dobrą wolę zakryje mnóstwo grzechów i złej woli. Nie chcesz chronić go przed rzeczywistością niezależności, ale też nie chcesz, aby był przeciążony odpowiedzialnością do tego stopnia, że się załamie i upadnie. Może wydawać ci się, że trudności zmuszą go do błagalnego powrotu do domu. Uważaj! On przejrzy twoje nastawienie. Jeśli zostanie zmuszony do powrotu do domu jako nieudacznik to niczego w ten sposób również się nie osiągnie jeśli chodzi o budowanie waszych wzajemnych relacji. Jeśli możesz pomóc w tym, aby się mu powiodło, to wspólnota jakiegoś osiągnięcia może tak uzdrowić wasze wzajemne relacje, że będzie chciał wrócić do domu w ciągu kilku tygodni czy miesięcy. Lecz pamiętaj o tym, że twoim celem nie jest sprowadzenie go do domu i udowodnienie mu, że to ty miałeś rację, a on się mylił. Twoim celem jest zobaczyć jak młody człowiek staje się szczęśliwym mężem Bożym. Prawdopodobnieodkryjesz, że lepiej sobie dajecie rade ze sobą poza domem. 

Zasad szósta: utrzymuj więź ze swoim marnotrawnym synem. 

Przeczytaj Przypowieść o Synu Marnotrawnym z 17 rozdziału Ewangelii Łukasza. Jest to piękny obraz serca, jakie musisz mieć wobec swego syna. Jeśli odkryjesz, że twoja postawa bardziej przypomina starszego brata, nie spodziewaj się powrotu marnotrawnego do domu. Utrzymujemy więzi z ludźmi, którym możemy zaufać poznanie nas samych. Taka więź musi być podatna na zranienia. Gdy troszczysz się i ta troska prowadzi do dawania, do brania ciężarów to jest wtedy społeczność. To właśnie brak społeczności przede wszystkim spowodował, że twój syn odszedł z domu. Jeśli nie zgadzasz się z tym twierdzeniem to znaczy, że jeszcze nie pokutowałeś; ciągle oskarżasz. Twój syn nie będzie lubił cię ani odrobinę więcej niż wtedy, gdy uciekł spod zła twojej relacji. Jeśli jesteś taki, jak to opisałem, to ja również cię nie lubię, prawdopodobnie twoja żona także. A co z pozostałymi dziećmi? Tak,  zmieniałeś kościoły, aby uniknąć złych wpływów, pozbyłeś się telewizora i gier wideo. Dokręciłeś śruby i zapewniłeś to, żeby inne dzieci rozumiały, co to znaczy odpowiedzialność. Mam nadzieję, że nie przedstawiasz tego, który odszedł młodszym dzieciom w taki sposób, żeby się bały pójść jego drogą. Mam nadzieję, że nie biegasz pod domu jak burza, zamykając drzwi, jak człowiek, który właśnie odkrył, że go okradziono, wymyślając coraz to nowe zasady rozsiewając swój gniew. Jeśli tak, powiedz do widzenie pozostałym dzieciom. Ten, który odszedł będzie chciał „uratować” je przed tobą tak szybko, jak to tylko będzie możliwe. 

Może ci się to wydawać tajemnica, wielkim, poplątanym, bezmiernym zamieszaniem, ale dla mnie jest to do przewidzenia. Nie jestem aż tak mądry, przejrzałem cię. Musisz kochać Boga do tego stopnia, że przełamiesz się i będziesz śpiewał Jemu pieśni chwały. Musisz iść za prowadzeniem Ducha Świętego, abyś nie spełniał pożądliwości swego ciała. Musisz stać się atrakcyjną jednostką ludzką. Wszyscy są przyciągani do radości i kreatywności. Musisz być współczujący, serdeczny i przebaczający innym. Musisz być miłosierny i cierpliwy. Musisz być znany jako ktoś zdyscyplinowany i wyciszony. Nie możesz osiągnąć słodkich owoców życia jeśli nie zasiejesz właściwego ziarna. Chrześcijańskie owoce pochodzą z chrześcijańskiego drzewa. Tylko Duch Święty może przynieść owoce Ducha. Nie jestem religijny, nie podaję tych wszystkich rzeczy po to, aby zabarwić moją zachętę pobożnością i duchowością. Życie napełnione Duchem jest jedyną ochroną przeciwko rozwodom. Możesz za darmo ściągnąć sobie nauczanie z naszych stron na ten temat. Musisz przesłuchać całą serię na temat Listu do Rzymian, nie sprzedaję tego, wszystko jest za darmo. Otrzymaliśmy tysiące listów wyrażających radość i zwycięstwo dzięki Słowu Bożemu. 

Samo myślenie o tym, że radujesz  się w Chrystusie Jezusie powoduje, że zaczynam cię już lubić. Tak samo będzie z tobą wobec twego marnotrawnego syna! 

 topod.in