Monthly Archives: lipiec 2008

BC_20.06.08 Dar Świętej Nienawiści

logo

20 czerwca 2008

Dzisiejsze rozważania zaczerpnięto z:

DAR ŚWIĘTEJ NIENAWIŚCI

Chip Brogden

http://www.theschoolofchrist.org/articles/hate.html

Daremnie Mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi (Mat.15:9)

Czy dajemy Panu godne przyjęcia ofiary? Ofiary pokory? Złamania? Cześć w Duchu i Prawdzie? A może tylko poruszamy się w cotygodniowych ruchach kościelnictwa? Wiemy, jak poskładać ze sobą muzyczny program (trzy pieśni uwielbienia, trzy pieśni chwały), wiemy jak zbierać ofiary. Wiemy, jak głosić i wyzwać do ołtarza. Wiemy dobrze jak te wszystkie rzeczy robić; lecz czy dajemy Bogu to, czego On chce?

To smutny, lecz prawdziwy fakt: gdyby Bóg zabrał swoją obecność z naszego kościoła 99% aktywności trwało by dalej tak samo jak poprzednio, bez żadnego zakłócenia. Nie potrzebujemy Ducha Świętego do uwielbienia w ciele; możemy to robić sami, lecz Bóg nie przyjmuje takiej „czci”; patrzy w przeciwną stronę.


Subscribe to these daily messages:
http://www.TheSchoolOfChrist.Org/join.html

раскрутка сайта

Bam!Bam! Gdy służba modlitwy dziczeje

logo

Bam! Pow! Gdy służba modlitwy dziczeje

(When Prayer Ministry Gets Violent)

Lee J. Grady

Niezwykłemetody modlitwy lidera przebudzenia w Lakeland, Todda Bentley’a, wzbudziły pytania o etykietę Ducha Świętego.

Całymi tygodniami blogi aż skwierczą od komentarzy za i przeciw niezwykłemu stylowi usługiwania Todda Bentley’a, lidera przebudzenia w Lakeland na Florydzie. Tysiące ludzi ogląda wytatuowanego ewangelistę wykrzykującego : „Bam! Bam!”, gdy modli się o chorych i rozmawia z tymi, którzy zostali natychmiast uzdrowieni.

Nikt nie może oskarżyć Bentley’a o brak żarliwości. On sam zawsze oddaje chwałę Jezusowi za uzdrowienia, które ogłasza codziennie na God TV. Niemniej dostał się jednak pod ogień krytyki z powodu filmów wideo z jego usług, na których twierdzi, że Duch Święty powiedział, mu aby używał siły jako środka do uzdrawiania ludzi. Usłudze głoszonej w Lakeland i umieszczonej na YouTube Bentley demonstruje jak (1) trzaska kaleką nogą kobiety „jak kijem bejsbolowym” na scenie; (2) chwyta i dusi mężczyznę uwalniając go od demona; (3) popycha Chińczyka na podłogę, aby się modlić o niego (powodując, że ten mężczyzna stracił zęba); (4) kopiestarszą kobietę w twarz butem, aby ją uzdrowić; (5) wykonuje“leg-dropped”  na pastorze — taktyka zawodowych zapaśników (wrestling – wolna amerykanka) spopularyzowana przez Hulk Hogana, która polega na tym, że napastnik wyskakuje w powietrze i ląduje na swoim przeciwniku z wyciągniętą jedną nogą.

Dlaczego wydaje nam się, że więcej ciał rozłożonych na podłodze oznacza „więcej namaszczenia’ – szczególnie wtedy, gdy ewangelista popycha ludzi lub daje im głupie klapsy?

Gdy zapytaliśmy Bentley o jego nieortodoksyjne metody a on zapewnił nas (magazyn „Charisma”), że nikt z tych ludzi nie został zraniony a wielu było uzdrowionych. Wyjaśnił również, że brytyjski ewangelista, Smith Wigglesworth, legenda z hallu sławy zielonoświątkowych kaznodziei, używał podobnych sposobów. Jeśli więc Wigglesworth uzdrowił mężczyznę waląc go pięścią w brzuch i Bentley ma podobne wyniki używając technik zapożyczonych z World Wrestling Entertainment (organizacja zapasów zawodowych – wrestling) czy to znaczy, że powinniśmy uczyć wszystkich usługujący, aby byli bardziej agresywni? Wiem o tym, że ludzie są uzdrawiania na spotkaniach w Lakeland.

Wiem o kobiecie z Południowej Karliny, która została uzdrowiona z mukowiscydozy, gdy siedziała na jednej z usług Bentley’a. (Nikt się o nią nie modlił.) Znam również mężczyznę z Kalifornii, który został uzdrowiony z zaburzeń snu podczas oglądania przebudzenia Lakeland w telewizji. Zdecydowanie, Jezus nadal działa w dziedzinie uzdrawiania. Wiem też, że Bentley nie wykonuje akrobatycznych figur Hulk Hogana na scenie Lakeland co wieczór, lecz skoro komentarze na temat tych gwałtownych modlitw są tak szeroko rozpowszechniane, musimy wezwać do ich zakończenia i wyjaśnić, że uderzanie ludzi jest złe i koniec, kropka. Nauczanie Bentleya na temat nieortodoksyjnych metod powinno być opatrzone ostrzeżeniem: „NIE RÓBCIE TEGO W DOMU”.

Oto trzy powody dlaczego:

1. Duch Święty jest łagodny. Jezus odważnie wypędził biczem handlarzy ze świątyni, lecz gdy się modlił o chorych nie ma żadnych zapisanych przypadków, że uderzał głową czy zarzucał na kogoś nogę. Gromił złe duchy z autorytetem, lecz nigdy nie uderzał, nie dusił, nie dosiadał ani nie kopał ludzi. Był łagodny, co oznacza, że wiedział w jaki sposób kontrolować Swoją moc i nigdy nie rzucał się wokół. Gdy polecił swoim uczniom, aby szli uzdrawiać chorych, powiedział im, aby „wkładali” ręce na nich (Mr 16:18). Ponieważ łagodność jest jednym elementów z owocu Ducha Świętego (wraz z dobrocią -p. Gal.5:22-23), nasza służba powinna być temperowana miłosierdziem i troską.

2. Jeśli usługujemy w ciele, będziemy żąć ciało. Kilka lat temu siedziałem w pobliżu platformy w czasie wielkiego zebrania, gdy odwiedzający ewangelista powiedział, że chciałby się modlić za wszystkich usługujących znajdujących się tam. Natychmiast pomocnicy wytargali mnie na platformę i ten mąż Boży podbiegł, aby się „modlić” o mnie. Zanim się zorientowałem, zostałem napadnięty w imieniu Pańskim. Buch! Ten gość uderzył mnie tak silnie, że upadłem, chowając twarz w dłoniach, aby ukryć grymas. Skóra na karku paliła mnie. Gdy w końcu wróciłem na swoje miejsce podbiegł do mnie przyjaciel, aby mi pogratulować, mówiąc: „Wow, widziałem jak padłeś pod mocą!” Musiałem zacisnąć zęby i prosić Pana, aby mi pomógł przebaczyć temu kaznodziei, którywywołał ból, zamiast świętego przekazania. Dlaczego uważamy, że więcej ciał na ziemi oznacza „więcej namaszczenia” – szczególnie, gdy ewangelista popycha ludzi na ziemię lub daje im głupie klapsy? Budowanie służby na takich głupich trikach to ufać w siłę ciała.

3.
Ktoś zostanie zraniony.
Przekazywaliśmy w zeszłym tygodniu, że pewien mężczyzna z Tennessee oskarżył swój charyzmatyczny kościół, ponieważ grupa liderska nie zapewniła właściwych „łapaczy”, gdy w zeszłym roku upadł w czasie spotkania modlitewnego. Matthew Lincoln z Knoxville powiedział, że uderzył się mocno o podłogę świątyni głową, co pogorszyło jego problemy z dyskiem i skończyło się koniecznością podjęcia operacji.

Nie znam szczegółowo tej sytuacji z Knoxville i być może ów kościół zrobił wszystko, co możliwe, aby zatroszczyć się o właściwą atmosferę na swoich spotkaniach. Dodatkowo, ten mężczyzna oskarżający kościół nie mówi, że ktoś go uderzył. Lecz poważne wypadki będą się zdarzały, jeśli nie będziemy naciskać usługiwanie w łagodności i mądrości. W naszym zwariowanym charyzmatycznym świecie często pozwalamy na to, aby nasza żarliwość zdziczała. Bywałem na usługach, na których wszelkiego rodzaju zranienia zdarzały się. Kiedyś oglądałem jak 138  kg (300 funtów) mężczyzna przewrócił się na drobną  kobietę. Widziałem jak głowy uderzały w metalowe krzesła. Widziałem  ewangelistów depczących po ramionach i nogach ludzi. Możemy mówić, że to Duch Święty się porusza, lecz – o wiele  częściej niż chcemy przyznać – ten nasz chaos może być znakiem niedojrzałości.

Proszę, zrozumcie mnie. Ogromnie pragnę, aby moc Boża   nawiedziła nasze kościoły. Byłem na spotkaniach, gdzie chwała Pańska   była tak gęsta, że nikt nie mógł ustać. Czułem ciężar Jego   obecności spadający jak koc na zgromadzenie. I pamiętam upadanie na   podłogę, jakie zdarzyło mi się o metr od pokornego Indiańskiego  kaznodziei, który podczas modlitwy ledwie dotykał ludzi w   czoło. Nie możemy wymuszać tego, aby coś się działo. Boża moc jest realna. Obyśmy nigdy nie poprzestawali na ludzkich imitacjach.

aracer.mobi

BC_19.06.08 Dar Świętej Nienawiści

logo

19 czerwca 2008

Dzisiejsze rozważania zaczerpnięto z:

DAR ŚWIĘTEJ NIENAWIŚCI

Chip Brogden

http://www.theschoolofchrist.org/articles/hate.html

Nienawidzę waszych świąt, gardzę nimi, i nie podobają mi się wasze uroczystości świąteczne. Nawet gdy mi składacie ofiary całopalne i ofiary z pokarmów, nie mam w nich upodobania, a na ofiary pojednania z tłustych waszych cieląt nie mogę patrzeć. Usuń ode mnie wrzask twoich pieśni! I nie chcę słyszeć brzęku twoich harf. (Amos 5:21-23).

Chcę być błogosławieństwem i przyjemnością dla Pana, nie chcę GO zasmucać? A wy? Przyjaciele, musimy odkryć, to co Pan kocha i to, czego Pan nienawidzi. Lepiej by było dla nas odwołać wszystko i po prostu położyć się twarzą do ziemi w kurzu, niż szurając nogami zliczać kolejne „nabożeństwo” i ryzykować ponownie gniew Boży. Do nas należy odpowiedzialność za to, aby odkryć co Pan kocha i czego nienawidzi; co jest dla Niego do przyjęcia, a co nie. Daremne jest stale prosić Go o błogosławieństwo czegoś, do czego ma wstręt. To strata czasu.


Subscribe to these daily messages:
http://www.TheSchoolOfChrist.Org/join.html

aracer

BC-18.06.08 Zgromadzenie: nie ku lepszemu

logo

18 czerwca 2008

Dzisiejsze rozważania zaczerpnięto z:
ZGROMADZENIE; NIE KU LEPSZEMU

Chip Brogden

http://www.theschoolofchrist.org/articles/better.html

A dając to zalecenie, nie pochwalam, że się schodzicie nie ku lepszemu, ale ku gorszemu (I Kor. 11:17).

Wiele kościołów, zgromadzeń, spotkań, służb i społeczności robię więcej szkody niż pożytku. Powinny zostać zamknięte, ponieważ Jezus nie ma tam pierwszeństwa, więc nie służą celowi Królestwa. Jestem przekonany o tym, że większość kościołów istnieje tylko po to, aby dać pastorowi jakieś miejsce do głoszenia w niedziele. Te spotkania odbywają się, lecz nie przynoszą żadnych owoców. Są one jak martwe gałązki trzymające się stale pnia winnego, które powinny zostać odcięte, aby było miejsce na nowy wzrost.

Paweł powiedział Koryntianom, że gdy się schodzą razem nie było to ku lepszemu, lecz ku gorszemu. Aby nie było wątpliwości: zbierali się razem, byli wiernym zgromadzeniem, lecz ich wzajemne zgromadzanie nie było świadectwem ich wiary, a raczej było świadectwem ich podziału. W rzeczywistości nie zbierali się razem wcale, lecz zbierali się osobno. Czy mam was pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam! Jaki pastor zechce wstać i powiedzieć: „Nie będzie więcej nabożeństw, dopóki nie nauczymy się jak się
gromadzić razem ku lepszemu, a nie ku gorszemu”?. Niewielu!


Subscribe to these daily messages:
http://www.TheSchoolOfChrist.Org/join.html

aracer

Koniec małżeństwa jakie znamy

logo

Janet Folger
foto

Oryg.: http://wnd.com/index.php?fa=PAGE.view&pageId=67292

17 czerwca 2008

WND © 2008

Dziś w Kalifornii oficjalnie zepsuto małżeństwo (Sądownie uznano prawo zawierania związków małżeńskich tej samej płci, które wchodzi w życie w dn. 17.06 br. – przyp.tłum.). Podczas, gdy ci, którzy są zaangażowani w homoseksualne zachowania stają w kolejce po oszukańczy patent „małżeński”, który teraz jest uznawany przez „Partię A” i „Partię B”, poligamiści już oczekują na przyjęcie w skrzydle „Partii C”, „Partii D”, „Partii E” oraz „Partii D”.

Barack Obama w Dzień Ojca mówił o tym, że „w życiu zbyt wielu  i w zbyt wielu domach brakuje czarnych ojców”, równocześnie „szanując” i popierając czterech sędziów Kalifornijskiego Sądu Naczelnego, którzy unieważnili głos 4 milionów Kalifornijczyków głosujących w 2000 roku za utrzymaniem małżeństwa między jedną kobietą i jednym mężczyzną – zapewniając dzieciom w ten sposób zarówno mamę jak i tatę.

Widząc wpięty w moją klapę pro-rodzinny znaczek pewien mężczyzna w waszyngtońskim metro ujął to w taki sposób: „Te części nie pasują inaczej”. Mężczyzna i kobieta w unikalny sposób zostali przeznaczeni do tego, aby nie tylko „pasować” do siebie, lecz również do tego, aby mieć zdolność do prokreacji i wkładu w wychowywanie dzieci w odrębny i szczególny sposób. Nie, panie Sędzio, kobieta nie jest tatą i nigdy nie będzie. Małżeństwo liczy się, ponieważ jest fundamentem naszego społeczeństwa. Bez niego cywilizacja rozpada się.

Jeśli Kalifornia (i Massachusetts) nie zmieni tego to wcale nie musimy spekulować o tym, co nas czeka. Przyjęcie homoseksualnych agend już się rozgrywa w Skandynawii.
Szwecja była pierwszym krajem Europy, który zalegalizował homoseksualne związki w 1989 roku, wkrótce później Dania i Norwegia. Stanley Kurtz, rodak, badacz z Hoover Institution stwierdził w artykule „The End of Marriage in Scandinavia” (Koniec małżeństwa w Skandynawii), że w tej sprawie wcale nie chodzi o „małżeństwo homoseksualistów”, lecz raczej o „społeczną aprobatę homoseksualizmu”, zgodnie tym, co zresztą sami aktywiści homoseksualni mówią. Po 9 latach tylko 2,372 homoseksualne pary wykorzystały tą możliwość duńskiego prawa dopuszczającego homoseksualne małżeństwa. Po 4 latach tylko 749 Szwedów i 674 Norwegów (homoseksualistów) przejęło się tym, aby się „wziąć ślub”.

Europejskie statystyki pokazują, że większość dzieci w Szwecji, Danii i Norwegii rodzi się poza związkami małżeńskimi. 60% pierworodnych w Danii rodzi się poza małżeństwem, a w niektórych obszarach Norwegii ilość poczętych poza małżeństwem dzieci (pierwszych) dochodzi o 80%, jak też 60% następnych urodzeń. Przewodniczący Southern Seminary, Al Mohler, przekazuje, że o ile starsze pary w Szwecji mają tendencję do zawierania małżeństw po urodzeniu się więcej niż jednego dziecka, to niewiele młodych par w ogóle się tym przejmuje. Młodsze pary, które wchodzą w związki małżeńskie w Szwecji, nie lubią się do tego przyznawać, ponieważ jest to już tak daleko poza „normą”, że czują się zakłopotani.

Co za tym stoi? Tu naprawdę nie tyle chodzi o „małżeństwo” dla par jednej płci, jak o coraz dalsze popychanie homoseksualnych planów. Lecz nie wierzcie mi na słowo, spójrzmy co niektórzy proponenci mają do powiedzenia:

„Pośrednio można walczyć o jednopłciowe małżeństwa i korzyści z tego, po czym, gdy już to zostanie zapewnione, o całkowitą zmianę definicji instytucji małżeństwa, aby żądać praw do ślubu nie na zasadzie stosowania się do społecznych moralnych zasad, lecz raczej obalić mit i radykalnie zmienić archaiczną instytucję” (podkreślenie dodano.) – Michelangelo Signorile, OUT Magazine, 1994 nie na zasadzie stosowania się do społecznych moralnych zasad, lecz raczej obalić mit i:

„Być odmieńcem to coś więcej niż sposób prowadzenia domu, spanie z osobą tej samej płci i staranie się o państwową zgodę na to,… Być odmieńcem oznacza popychanie parametrów seksu, seksualności i rodziny, a w tym procesie oznacza przemianę samej istoty społeczeństwa. .. Musimy skupić się na celach udostępnienia prawdziwych alternatyw małżeństwa i radykalnej zmiany społecznego widzenia rzeczywistości” (podkreślenia dodano.) – Paula Ettelbrick, „Since When is Marriage a Path to Liberation?” (Od kiedy małżeństwo jest drogą do wyzwolenia).

A tutaj jest fragment prohomoseksualnej i propdeofilskiej autorki Judith Levine:

Ponieważ amerykańskie małżeństwo jest nierozerwalne z chrześcijaństwem, pozwala swoim uczestnikom, takim jak Noe, wprowadzić zwierzęta do arki. Lecz tak nie musi być. W 1972 roku National Coalition of Gay Organizations (Krajowy Zwiazek Organizacji Gejowskich) zażądał uchylenia wszelkich prawnych zarządzeń, ograniczających płeć czy ilość osób wchodzących w skład małżeństwa; i rozszerzenie prawnych korzyści dla wszystkich osób, które współżyją bez względu na płeć i ilość. Czy poligamia powoduje wykorzystanie dzieci, jak twierdzą feministki w krajach muzułmańskich i oskarżyciele Mormonów z Utach? Nie. Grupowe małżeństwo może składać się z dowolnej kombinacji płci. (podkreślenia dodano).

Levine opuściła tą część, w której około 1972 roku na Gay Rights Platform wzywała do usunięcia prawnych ograniczeń wieku dopuszczających do uprawiania seksu. Interesujące przeoczenie, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Levine pisała na rzecz obniżenia wieku dopuszczalnego do uprawiania seksu między dziećmi a dorosłymi do 12 lat w swej książce:  „Harmful to Minors: The Perils of Protecting Children from Sex.”  (Szkodliwe dla mniejszości; niebezpieczeństwa ochrony dzieci przed seksem”).

Najważniejsze jest to: Kalifornijczycy w przeważającej ilości głosowali za wyłącznością małżeństwa w postaci jednego mężczyzny i jednej kobiety; modlę się o to, aby powtórzyli to w październiku – tym razem w postaci konstytucyjnej poprawki depczącej sądową tyranię. A dlaczego? Ponieważ stawką jest tutaj cywilizacja.

aracer.mobi

Łamane ślubowanie

Jestem rozwiedziony. Jak alkoholik, który ma odwagę stanąć przed swoją grupą AA i przyznać się do tego, czego raczej wolałby wyrzec się i ukryć, mówię: to ja. Nie jest łatwo pisać te słowa czy nawet przyznawać się do nich przed samym sobą.

Możesz się zastanawiać, dlaczego to takie wielkie. W końcu mnóstwo małżeństw kończy się rozwodem i jest to powszechne wśród ludzi, że mówią w nonszalanckim tonie o swoich ex-mężach i ex-żonach, jakby mówili o kochanym kiedyś wehikule, który zamienili na nowszy model. Nienawidzę tego. Moje widzenie małżeństwa jest trwałe – jeden mąż i jedna kobieta „aż śmierć nas nie rozłączy” (Rzm. 7:2-3). Niemniej, na życiowej drodze nauczyłem się wartościowej lekcji – nie możesz kogoś innego utrzymać w oddaniu ani nie możesz sprawić, aby on/ona robili to co właściwe.
Jednak możesz kontrolować siebie.

To były długie i trudne zmagania; rozwód zawsze był. Został gdzieś określony jako „dar, który jest stale dawany” i każdy znajdujący się na dającym go końcu sędziowskiego młotka wie dokładnie o co mi chodzi. On nigdy tak po prostu „nie odchodzi”.

Powiem wam, że jako kaznodzieja ewangelii miałem takie dni, kiedy wolałbym nie żyć. Były dni, kiedy czułem dodatkowy ciężar, towarzyszący domowi ze szkła, w którym większość stających za kazalnicą jest zmuszonych mieszkać. I były takie dni, że choć wiedziałem o mojej niewinności, zastanawiałem się czy inni mają zaufanie do mojej pracy.
Był to dodany ciężar i z pewnością nie urojony.

Siedemnaście lat po tym fakcie, ciągle trudno to przyznać. Wraz z tymi słowami przychodzi poczucie niepowodzenia i, choć Bóg nie czyni nikogo odpowiedzialnym za grzechu drugiego, czasami ludzie nie są tak miłosierni. Lecz ja nie mogę z tym nic zrobić; ty również nie.

Odnajdowanie wiary

Piszę te trudne słowa w nadziei, że pomogą innym. Rozwód jest w samej rzeczy największą życiową tragedią. Powiedziano, że śmierć jest łatwiejsza niż rozwód i w pewnym sensie tak jest. Żadną miarą nie umniejsza to smutku jaki towarzyszy śmierci, ani nie robimy nikomu przysługi porównując tragedie. Lecz w śmierci, jakkolwiek czcigodna może być, jest jakiś pozór zamknięcia; w rozwodzie ten niewinny żyje w codziennej stypie czyjegoś grzechu, a koniec rzadko nadchodzi.

Debbie Lanphear z Bowling Green, Kentucky, miała rację pisząc: „Rozwód jest jak proces selekcji rannych w wojnie domowej, kiedy odczuwasz odciętą bez znieczulenia kończynę”. Niektórzy z was wiedzą, co ma na myśli.

Dzieci w czasie rozwodu walczą z emocjonalnym bagażem nie dającym się wyrazić słowami – słowami, których ani nie mogą wypowiedzieć, ani zrozumieć. W przypadku śmierci rodzica są one w stanie ostatecznie pojąć to, że mama czy tata nie mieli wyboru; po rozwodzie zawsze zmagają się z tym, ponieważ mam czy tata mieli wybór.

W tym wszystkim istotą jest to, żebyś polegał na swojej wierze. Jeśli twoja wiara liczy się cokolwiek, to teraz musi być warta wszystkiego.
Odpowiedzią nie jest odrzucenie (o tych ludzi martwię się najbardziej). Odpowiedzią nie jest popadanie w pracoholizm, co tylko ukrywa rzeczywisty problem. Ostateczna odpowiedź leży w nierozerwalnej więzi z Żywym Panem.

Poleganie na twojej wierze jest niezbędne nie tylko dla ciebie, lecz także dla twoich dzieci. Małe oczka będą pilnie obserwować. Ważne jest, abyś uczył ich więcej niż o wierze – musisz pokazać im wiarę w codziennym działaniu. Jest to krytycznie ważne, ponieważ składasz depozyt w banku ich pamięci, z którego będą czerpać w późniejszych latach. Któregoś dnia będą przechodzić przez najtrudniejszy czas w życiu i jedną z rzeczy, które umożliwią im przetrwanie będzie pamięć o rodzicu, który stanął naprzeciw życiowego trzęsienia ziemi ze wspaniałą wiarę w moc Boga.

Tak, Bóg może uczynić znacznie więcej niż to, o co prosimy czy o czym myślimy (Ef. 3:20). On uzdolni nas do znalezienia wiary ku wytrwaniu. Trauma rozwodu spowoduje, że albo zgorzkniejesz, albo staniesz się lepszy (ang. gra słów „bitter or better” – przyp.tłym.) – i to twoja chęć zawierzenia takiego ciężaru w ręce Niebios da ci siły nie tylko do przetrwania, lecz również do stania się lepszym.

Ruszaj dalej

Ważne jest, abyś w którymś momencie ruszył do przodu – pomimo, że niektórzy nigdy tego nie robią. Utknęli w czasowej ramie i stale przeżywają te tragiczne wydarzenia. Podobnie jak nie jest zdrowe unikanie naturalnego procesu opłakiwania, tak nie jest zdrowe trwanie w smutku. Tak jak Dawid podniósł się z ziemi, obmył, namaścił, zmienił swoje szaty i poszedł do świątyni Pana, aby mu oddać pokłon... po okresie żalu za swoim synem (II Sam. 12:20) i jak Ezdrasz zachęcał ludzi, aby nie smucili się i zamienili łzy na radość (Neh. 8:11), ważne jest zrobić to samo.

Czy potrzebujesz pomocy, aby ruszyć dalej? Szukaj jej. Z jakichś powodów chrześcijanie obawiają się zwracać do innych. Czy Mądrość Salomona nie mówi o tym, mamy „nabywać mądrości”? Jednym ze źródeł mądrości jest porada ludzi, którzy mogą w obiektywny sposób doradzić w sprawie ludzkich zachowań. Zbyt często, spotykając się z emocjonalną traumą rozwodu, ludzie zwracająsię po pomoc tylko do tych, którzy są emocjonalnie zaangażowani – rodziny i przyjaciół. To błąd. O ile rzeczywiście potrzebujesz pomocy tych ludzi na jednym poziomie to oni mogą nie być tymi, którzy pomogą ruszyć do przodu. Rodzina i przyjaciele mają tendencję do napędzania żalu, a tego nie potrzebujesz. Znajdź kogoś, kto może patrzeć obiektywnie – kto powie ci to, co powinieneś usłyszeć, zamiast tego, co chcesz usłyszeć. Może poszukaj pomocy wykwalifikowanego profesjonalisty, którego poleci ci ktoś zaufany.

Słowo wyjaśnienia: nie było zamiarem, aby cokolwiek co tu napisano stało się bezpiecznym niebem dla poczucia winy. Nie piszę tego z zamiarem powiedzenia: „Wszystko w porządku, wszystko w porządku” (Jer. 8:11 – „Pokój, Pokój”), gdy tak nie jest. Boże Słowo mówi wyraźnie o konsekwencjach małżeńskiej nieczystości (Mat. 5:32). Podobnie jak naturalne prawo funkcjonuje wraz z konsekwencjami, tak jest z Bożym prawem wobec ludzkich zachowań. Jeśli żyjesz w cudzołóstwie, również możesz ruszyć do przodu, lecz wyłącznie wtedy, gdy podejmiesz odpowiednie kroki, aby zerwać z grzechem. Jakkolwiek trudne to może być, jest to jedyny sposób na wolność sumienia, która pozwoli ci na uchwycenie istoty życia – chodzenia z Bogiem ręka w rękę.

Ani przemijające lata, ani publiczna zgoda nie spowodują, że zło obróci się w dobro. Może to po prostu oznaczać, że musisz żyć sam pozbawiony radości ziemskiego, małżeńskiego towarzystwa, lecz robiąc to będziesz miał wewnętrzny pokój, jak nigdy wcześniej. I nie będziesz pierwszym, który żyje w ten sposób. Trudne? Tak.
Niemożliwe, Nie. Jezus powiedział: Jeśli twoja prawa ręka gorszy cię, odetnij ją,… lepiej jest dla ciebie albowiem pożyteczniej będzie dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby miało całe ciało twoje znaleźć się w piekle (Mat. 5:30). Jeśli musisz zerwać relację, która stoi między tobą i życiem wiecznym – bądź odważny i zrób to. Życie jest zbyt krótkie, aby je przeżyć w świetle oglądającego się wstecz winnego sumienia, a wieczność zbyt długa, aby nie znajdować się w obecności Boga i Jego ludzi.

Odzyskiwanie nadziei

Niemniej, dla niewinnych pojawiają się takie czasy pośród sztormu, gdy nie woła się: „Panie, pomóż mi przejść dzisiejszy dzień ,…”, lecz „Panie, pomóż mi przejść tą minutę!”

Moc Boża, wsparcie rodziny i zachęta chrześcijan podniesie cię. Dwa wersy dały mi nadzieję:

Nie smućcie się, wszak radość Pana jest waszą ostoją” (Neh. 8:10b), oraz

wiemy, że Bóg we wszystkim współdziała ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują (Rzm. 8:28). Sama wiedza, że Bóg nie odrzucił mnie dała mi błogosławioną pewność, aby iść dalej.

Nie byłem w stanie zmusić się do głoszenia czy pisania o domu, rodzinie, relacjach i małżeństwie przez wiele lat. Teraz mogę. Otrzymałem błogosławieństwo przemawiania na temat świętości małżeństwa i tragedii rozwodu, i choć to pozostaje bolesne, jestem gotowy do tego, ponieważ przynosi to pomoc innym. Gdy Bóg mówi: Nienawidzę rozwodów (Mal. 2:16), myślę, że to rozumiem. Gdyby tylko pary znały ból serca powodowany przez to, co wydaje się szybkim i prostym rozwiązaniem dla cierpiących domów, przemyślałyby ponownie swoją decyzję.

„Bóg nie może cię używać potężnie, dopóki nie złamie cię całkowicie”. To prawda. To sprawiło, że Haggeusz stał się lepszym kaznodzieją. To uwiarygodniło Piotra do napisana listu nadziei – ponieważ jego słowa wyszły od człowieka, który stracił nadzieję, że ją znajdzie. Nikt nie jest w stanie lepiej pomóc od tego, kto „był tam”. Może ty tam jesteś. Cokolwiek robisz, nie chowaj się w dziurze, lecz przez łaskę Bożą powstań! Kto wie, być może są inni, którzy skorzystają z twojego doświadczenia i zachęty.

раскрутка

BC_17.06.08 To jest wspaniałe Życie

logo

17 czerwca 2008

Dzisiejsze rozważania zaczerpnięto z:
TO JEST WSPANIAŁE ŻYCIE

Chip Brogden

http://www.theschoolofchrist.org/articles/life.html


abyś wzniecał łaskę Bożą, która jest w tobie

(II Tym. 1:16 BJW).

Jak On to zrobi? Jak On objawi to, że wystarcza Jego Życia do wszystkiego, do czego masz być użyteczny. Dlaczego, gdy następnym razem poczujesz, że tracisz kontrolę nad sobą, gdy ktoś na kogo się gniewasz, niepokoi cię, czy też sprawy wymykają sie spod kontroli, bądź jesteś kuszony, żeby wszystko rzucić, nie zdecydować, że zamiast reagować w taki sposób jak zwykle, zaufasz Jego Życiu, po czym będziesz stał z tyłu i przyglądał się, co się dzieje.

Jeśli jesteś Chrześcijaninem to Życie jest tutaj, musi być tylko pobudzone do działania. To, co nazywamy pokuszeniami, testami, próbami to właśnie są środki, przez które Bóg pragnie pobudzać Życie, które umieścił w tobie! Jakże
inaczej moglibyśmy się radować z naszych cierpień? Jakże inaczej bylibyśmy w stanie uważać za radość to, gdy popadamy w liczne pokuszenia i próby wiary? Po ludzku rzecz biorąc to niemożliwe! Lecz to, co jest niemożliwe dla człowieka, możliwe jest dla Boga i łatwo osiągalne, gdy ufamy, że Jego Życie zrobi to, czego my nie możemy.


Subscribe to these daily messages:
http://www.TheSchoolOfChrist.Org/join.html

сайт