Category Archives: Kościół

Od objawienia do wypełnienia


Ron McGaltin

Wchodzimy w  nowy okres podróży z Babilonu tego upadłego świata do Nowego Jeruzalem, duchowego miasta Bożego pokoju.  Pokój Boży sięga znacznie poza zrozumienie i nie wynika naturalnych okoliczności. Pokój Nowego Jeruzalem zstępuje z góry. Chodzi więc o to, że przychodzi ono z wyższej, duchowej, Bożej rzeczywistości do naszego życia dzięki obfitości Chrystusa w nas przez Ducha Świętego.

Ten nowy okres, który coraz bardziej dociera do naszej świadomości, czas Rosh Hashana 2011 jest zakończeniem okresu wypełnień – czasu stawania się tym, do czego zostaliśmy powołani i tym, czym zawsze byliśmy w zamyśle Bożym. Teraz, gdy życie Chrystusa coraz pełniej się w nas realizuje, dochodzimy do przeżywania tego, czym jesteśmy.

Dwa dni przed świętem Rosh Hashanah siedziałem w fotelu, na którym pracuję, gdy Duch Boży spoczął na mnie i Bóg powiedział: „Wszystko wypełnia się teraz w Chrystusie, w Moich synach”. Zrozumiałem, że wszystkie cienie i typy danych przez Boga żydowskich tradycji i świąt są całkowicie wypełniane w Chrystusie Jezusie.  Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze, gdy potężne fale Jego chwały płynęły wraz z Jego słowami. Trząsłem się tak bardzo, że laptop omal nie sam nie zamknął a niewiele brakowało, że spadłbym na podłogę.

Pełnia jest w Chrystusie i zamieszkuje w każdym, w którym mieszka Chrystus.

W tym czasie następuje większe niż kiedykolwiek do tej pory odsłonięcie czy odblokowanie Chrystusa w nas. Zaczynamy widzieć coraz więcej z tego, kim Chrystus rzeczywiście jest i więcej tego, co to dla nas znaczy.

NIE MA ŻADNEGO braku w Chrystusie. Jezus jest drogą, prawdą i życiem. On jest zmartwychwstaniem. Wszystko znajduje się pod Jego stopami. Pełnia czasów jest w Chrystusie.  W Nim zawiera się wszystko i wszystko ma swoje istnienie. Wszystko zostało stworzone przez Niego i dla Niego. Dzieło Chrystusa jest zakończone i oczekuje na przyjęcie przez wiarę w odkupionych synach Bożych. Wszystkie żydowskie typy i cienie mają swoje doskonałe wypełnienie w Chrystusie. Pełnia ma przyjść, lecz tylko do tych, którzy wierzą i przyjmują. Tylko ci, którzy stracą swoje życie, znajdą Drogę do pełni czasu manifestacji Chrystusa, który jest Prawdą i Życiem.

Nadszedł przełom pełni Chrysutsa

Ten przełom w nas zmienia nas z tych, którzy tylko wyglądają przyszłości spełnienia Chrystusa i Jego chwały na tych, którzy są całkowicie wypełnieni Chrystusem teraz. Jest to gigantyczny skok dokonujący się w synach Bożych. Ten jeden mały ruch jest skokiem tysiąca mil w duchowej rzeczywistości spełnienia Boga w nas teraz. Niestety, wielu wierzącym grozi niebezpieczeństwo przepuszczenia tego. Nie wszyscy zobaczą i przeżyją to cudowne duchowe spełnienie Boże.

Więcej na ten temat później. . .

Część druga

Dążcie do miłości. Miłość nigdy nie zawodzi a Królestwu Jego nigdy nie będzie końca.

Ron McGatlin

www.openheaven.com
basileia@earthlink.netdeeo.ru

Co jest naprawdę ważne?

Stephen Crosby

W “prawdziwym” świecie biorca usługi musi zdecydować o wartości tego, jak go obsłużono, a nie osoba, która usłużyła. Potrzeba decyduje o usłudze i cenie. Na przykład: w restauracji to klient, a nie kelner, decyduje o rozmiarze napiwku na podstawie tego, jak go obsłużono. Zbyt często w kościele wierzymy poklaskowi naszej własnej prasy. Chodzi o to, że nasza ocena nas samych i tego co jest ważne, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, a mimo wszystko czujemy się z tym dobrze.

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, co pobudzało pogan w ciągu pierwszych kilku lat po Zmartwychwstaniu, że chcieli się przyłączyć do tego „żydowskiego kultu” ukrzyżowanego, kryminalisty, wędrownego wieśniaka kaznodziei z pogardzanego kraju? Nie było „nabożeństw”, chórów, „specjalnej muzyki”, solówek, dobrych programów szkółki niedzielnej, służby młodzieżowej, służby dla samotnych, służby dla dorosłej młodzieży, służby dla mężczyzn, służby dla kobiet, przedszkoli, wybrukowanych parkingów, barów szybkiej obsługi, systemów nagłaśniających, grup uwielbienia, spotkań modlitewnych, poprawnej władzy kościelnej, budżetów, grup starszych, itd., aby „ich przyciągnąć”. Coś innego niż mądra nazwa wynikająca z badań demograficznego marketingu określały to, co jest „odpowiednie” i musiały działać jakieś zmyślne migające billboardy z Kenem i Barbie perfekcyjnie uśmiechający się z góry.

Dlaczego poganie mieliby ryzykować utratę wszystkiego, co się w życiu liczy (być może i samego życia), aby „przyłączyć” się do „Drogi”, jak to wówczas nazywano. Co było w tym kościele „atrakcyjnego”, co powodowało, że poganie ryzykowali wszystko?

Myślę, że to jest dobre pytanie.

Chwytliwe hasło: “Chcemy być nowotestamentowym kościołem”, brzmi szacownie, lecz kilka lat temu wzbudziło we mnie strach odkrycie, że pomimo tej mantry na moich ustach, bardzo niewiele, prawie nic, z tego w co byłem zaangażowany jako „pastor”, nosiło jakikolwiek ślad tego, co było atrakcyjne dla pogan w nowotestamentowych czasach.

Wtedy właśnie pojawił się w magazynie „Christian History” artykuł, w którym autor przejrzał pogańską literaturę dotyczącą kościoła. Ponieważ kościół jest podobno powołany do „służenia temu światu” jako ambasadorzy Chrystusa, wydaje się sensowne, aby nie wierzyć tylko naszej własnej prasie, lecz pokornie rozważyć, co obiektywni krytycy mieli (lub mają!) do powiedzenia na temat „tego kościoła”, słusznie czy niesłusznie. Czasami nasi krytycy są najszczerszymi zwiastunami oceny. Nawet w przypadku niesłusznego krytycyzmu, musimy poszukiwać ziarnka prawdy. Zazwyczaj tam jest. Czasami nasi krytycy są bardziej szczerzy, ponieważ nie wpływa na nich obawa o zranienie naszych uczuć. Nie musimy przyjmować złośliwej zawartości, lecz powinniśmy szukać przebłysków prawdy i pokornie zanieść ją przed Pana oraz pokazać innym, którzy kochają nas na tyle, aby powiedzieć nam to, czego my sami nie chcemy usłyszeć o sobie.

Oto jest skrócone i zaadaptowane podsumowanie tego co autor artykułu odkrył na podstawie pogańskich źródeł historycznych, mówiących o tym, co skłoniło ludzi, aby zostali chrześcijanami i przyłączyli się do społeczności. Nie mogę wyjaśniać każdego z punktów tutaj, oprócz zwrócenia uwagi na to, że żadna z tych rzeczy, które zazwyczaj cenimy (jakość kazania, uwielbienia, oferowanych „służb”, ciepłe i klimatyzowane budynki itp.) nie miała w ogóle żadnego znaczenia dla ówczesnych zainteresowania niewierzących.

A oto lista (w dowolnym porządku kolejności):

1. Hart w czasie prześladowań/nacisku

2. Brak strachu przed śmiercią

3. Zwarta społeczność

4. Życie w moralnej czystości i modlitwie

5. Silne przywództwo

6. Troska o siebie nawzajem, troska o potrzeby – żyli dłużej. Wspólnie ponosili ryzyko w czasie problemów – skupiali się razem.

7. Cuda I uwolnienia

8. Ewangelizacja w pierwszym wieku składała się z relacji, a nie argumentacji

9. Wiele kobiet było przyciąganych do chrześcijaństwa, ze względu na chrześcijański zakaz aborcji, ponieważ aborcje często kończyły się sterylizacją bądź śmiertelnie. Żadna kobieta nie uciekała się do dzieciobójstwa. Rzymianka mogła zostawić dziecko na śmierć, jeśli było w jakikolwiek sposób ułomne, lub była to dziewczynka a akurat chciano chłopca. To te rzeczy „motywowały” kobiety.

Przyjaciele, co wyróżnia tą listę? Odpowiedź na to pytanie był kluczowa w mojej własnej drodze ponownego oceniania wszystkiego, co robiłem jako „pastor” w ramach tradycyjnego kościoła. Odkryłem, że niemal wszystko czemu poświęcałem swój czas i energię, oraz co się działo z pieniędzmi innych ludzi, którymi zarządzałem, nie miało żadnego związku z tym, co rzeczywiście liczy się dla zdobywania zgubionych. Po prostu żadna z tych rzeczy, które w typowym, zachodnim, amerykańskim, ewangelicznym kościele „rozmiaru i powodzenia” cenimy, nie znalazła się na tej liście.

Boże pomóż nam oddać się całkowicie temu, co faktycznie liczy się dla sprawy Jezusa, zamiast dalej utrwalać getto nieistotnych religijnych praktyk, którymi cieszymy się cotygodniowo. Boże uwolnij nas od skupionej na człowieku, egocentrycznej typu „błogosław mi”, fałszywej ewangelii, która przesiąka każde włókno i cały materiał amerykańskiej kulturalnej ‘chrześcijańskiej’ religii.

Ewangelia Jezusa Chrystusa manifestuje się w życiu, którym się żyje, a nie w debacie, którą się wygrywa. (podkreślenie moje – tłum.)

_________________

Post podlega prawom autorskim Copyright 2011 Dr Stephen R. Crosby   www.drstevecrosby.wordpress.com

Udziela się zgody na kopiowanie, przekazywanie czy dystrybucję tego artykułu jeśli niniejsza uwaga zostanie zachowana na wszystkich duplikatach, kopiach i linkach referencyjnych. Na druk w celach komercyjnych czy w jakimkolwiek formie przeznaczonej dla mediów należy uzyskać. Kontakt:    stephcros9  @  aol.com

раскрутка

Plemienne życie Królestwa_4

Ron McGatlin

Podstawy życia w Królestwie

Rozdział Trzeci

Chapter 4 – Pełnia miłości

Szaleństwo “szczęśliwego” życia upływającego na poszukiwaniu świeckich egoistycznych przyjemności i bezsilnego religijnego poczucia wyższości jest bezbożną fantazją, która staje się płytką, pustą i pozbawioną znaczenia egzystencją. W tym świecie egzystencja bez pełni Bożej i Jego miłości nie jest prawdziwym życiem, a jest przeżywaniem nieustannego bałaganu i śmierci.

Skupione na człowieku życie prowadzi do próżności duszy I duchowej słabości większości światowej populacji, w tym wielu chrześcijan. Wynik jest taki, że masy trwają w bezbożnym humanistycznym życiu, wielkim duchowym ubóstwie a nijakość chwyta w garść sporą część świata i gwałtownie ograbia wszystkie narody na świecie.

Bolesne i trudne okoliczności odbierają wygodę służenia sobie i szukania przyjemności własnej niezależnego życia współczesnych czasów. Te sposoby na życie wprowadzone do naszych świeckich i religijnych systemów myślenia i życia rozpadają się i nie będą już dłużej dostarczać chwilowej pociechy i przyjemności, których dawały w przeszłości.

To bolesne zakończenie życia, jakie znamy, jest początkiem życie według królestwa Bożego na ziemi.

Może należałoby powiedzieć, że początkiem życia w stylu Królestwa Bożego na ziemi jest koniec życia jakie znamy.

“Musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego” ~ Paweł.

W miarę jak rzeczywistość życia w Królestwie Bożym, życia, które jest bezwarunkową ofiarą miłości, napełnia nasze serca, znacznie głębsze i mające wieczne znaczenie życie przemienia nas w synów Bożych. Życie Chrystusa jest kształtowane w nas przez Ducha Świętego Boga, Świętego Ducha Bożego.

Dominującą cechą i dowodem tego, że Duch Święty napełnia nasze życie życiem Chrystusa, jest obfitość „agape”, bezwarunkowej ofiarnej miłości, która wydaje owoc życia pełnego samo-poświęcenia Bogu. Miłość Bożego rodzaju w nas zawsze wydaje życie bezwarunkowej ofiarnej miłości, która prowadzi do chętnego posłuszeństwa Bogu i rzeczywistości Jego obecności i mocy w nas.

Charles E. Newbold, Jr., w książce pt.: “Stepping into the Circle,” napisał w 17 rozdziale następujące słowa o “agape”:

“Ta pierwotna grecka myśl wyrażana przez “agape” nie była znana przed Nowym Testamentem. Niemniej to słowo otrzymało samo w sobie szczególne znaczenie dzięki temu, jak zostało wykorzystane w Nowym Testamencie. Jezus całym Swoim życiem i bezinteresowną śmiercią za nas dał nadał „agapie” wyraźne znaczenie. „Lecz Bóg udowodnił swoją miłość ku nam przez to, że gdy jeszcze byliśmy grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rzm 5:8).   Sam Jezus powiedział: „Nie ma większej miłości niż tak, gdy ktoś życie swoje składa za przyjaciół swoich” (Jn. 15:13). Nie wolno nam stracić z oczu tego aspektu ofiary z własnego życia Jezusa, który mówi, że tak bardzo nas umiłował, i że Ojciec nas tak bardzo umiłował. „Ponieważ tak Bóg umiłował świat, że dał Syna swego jednorodzonego” (Jn. 3:16).

Zatem, “agape” w swym najbardziej prawdziwym sensie ma do czynienia z ofiarnym życiem. Można ją zrozumieć tylko tak, że jest to bezwarunkowe, ofiarne poddanie siebie – zrezygnowanie z jakiejś części siebie w najlepszym interesie kogoś innego, nawet aż do śmierci. Jeden ze słowników zdefiniował „agape” jako „bezinteresowną miłość”. Ja podkreśliłbym to jeszcze bardziej, aby nawet powiedzieć: „bezinteresowne życie”.

Chrystus dobrowolnie poddał się, aby stać się bezwarunkową ofiarą miłości za odkupienie ludzkości i świata. Pełnia miłości i życia jest w Jezusie Chrystusie.

Bożą miłość zawsze cechuje dawanie. Ofiarnie dajemy temu, co naprawdę kochamy. Dzień po dniu, chwila po chwili poświęcamy samą istotę naszego życia temu, co kochamy.

Prawdziwa miłość jest pochłaniającą wszystko pasją pochodzącą od Boga i dla Boga. Boża miłość w nas sprawia przez Ducha, że, w miarę jak jesteśmy kształtowani życiem Chrystusa, stajemy się żywą ofiarą dla Boga. Kształtowana jest w nas natura i życie Chrystusa w miarę jak nasze życie staje się jedno z Bogiem. Stare życie przemija a życie, którym  teraz żyjemy jest życiem Chrystusa w nas.

Jest również fałszywa miłość.

Fałszywa miłość to pałająca pasja ku wszystkiemu innemu niż Bóg, bądź czemukolwiek w miejsce Boga. Sprawy tego świata, przyjemności naturalnego życia, te rzeczy, które Bóg stworzył, mogą stać się przedmiotami fałszywej miłości, innymi bożkami. Naturalny człowiek bez Boga jest formowany na kształt tego świata przez swoje myślenie pełne pychy i pożądania rzeczy tego świata.

Gdy trwamy w intymnej relacji z Bogiem przez życie i chodzenie w Jego Duchu, bezwarunkowa ofiarna miłość Boża ogranicza nas. Jeśli żyjemy i chodzimy w Duchu to nie spełniamy pożądliwości ciała, oczu i pychy życia.

Fałszywą miłość do fałszywych bożków jesteśmy w stanie rozpoznać w nas po tym czemu się poświęcamy, czemu oddajemy nasz czas, wysiłki oraz inne zasoby. Jeśli kochamy fałszywie, będziemy oddawać nasze życie tym rzeczom, zamiast prawdziwemu Bogu. To, co poświęcimy bożkom, będzie zabrane prawdziwemu Bogu.

Fałszywe bożki są bardzo zaczepne. Zazwyczaj karmią w nas te wewnętrzne potrzeby, które powinny być zaspokojone przez Boga. Gdy zwracamy się do bożków w celu zaspokojenia potrzeby rozwija się fałszywa miłość. Mając zaspokojoną przez fałszywego bożka potrzebę czy pragnienie można coraz bardziej uzależniać się od tego bożka, który z kolei wzbudza w nas swoje własne silne potrzeby i pragnienia. Tak więc, im więcej dajemy fałszywemu bożkowi tym bardziej rosną wymagania i tym więcej musimy dawać. Zawsze za fałszywą miłością do fałszywych bożków stoi bożek miłości własnej.

Niemal wszystko na tym świecie może stać się fałszywym bożkiem. Wiele rzeczy, które przy właściwym korzystaniu są dobre, źle użytych, może stać się bożkami, które pochłaniają nasze życie. Lata zmarnowanego życia, zniszczone rodziny, zdrowie, roztrwonione fortuny itd., idą na marne w ofiarach dokonywanych przez fałszywą miłość dla fałszywych bożków. Królestwo Boże w naszym życiu na ziemi jest marnowane. Cały świat cierpi, ponieważ wynikiem odwrócenia się od jednego prawdziwego Boga ku wielu demonicznym fałszywym bożkom stworzonym własnymi rękoma, jest bezbożne ubóstwo.

Kilka z fałszywych bożków, którymi tłumy ludzi zastąpiły prawdziwego Boga to fałszywe religie, bogactwo, społeczny czy polityczny status, alkohol, narkotyki, tabaka, seksualna rozwiązłość czy perwersja, pornografia, romanse, przejadanie się, gry elektroniczne czy zabawki, sport, hazard, czary, rozrywka i wiele innych. Wszystko, czemu w naszym codziennym życiu oddajemy bez prowadzenia Bożego nasze majętności, może być dla nas fałszywym bożkiem.

Panowanie fałszywych królestw ciemności rządzących na tym świecie musi się zakończyć. Prawdziwe Królestwo Boże przychodzi na ziemię.  Królestwo Jezusa Chrystusa rządzone z bezwarunkową ofiarną miłością przywracające moc i mądrość Bożą u Jego licznych synów musi przyjść na ziemię. Królestwa tego świata stają się królestwami naszego Boga.

Dzieje się to obecnie w tobie i we mnie I każdym z dojrzewających synów Bożych. Ostatecznie armia dojrzewających synów musi złożyć bezwarunkową ofiarę miłość Bożej w Chrystusie Jezusie przez Ducha Świętego na każdym zakątku Globu, w każdej wiosce, miastu i plemieniu. Teraz zaczyna się sezon odkupienia tego świata z królestwa ciemności dla królestwa Bożego. Wszystko, co nie pochodzi z Boga musi zostać ujawnione jako ciemność. Tak więc, w miarę jak światło pojawia się nad ludem Bożym, ciemność staje się jeszcze bardziej gęsta.

Powstań, zajaśniej, zjawiła się twoja światłość i chwała Pańska zabłysła nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a Jego chwałą ukaże się nad tobą” ~ Izajasz.

Owa głębsza ciemność to upadek fałszywych systemów ludzkich, które zostały zainspirowane przez moce ciemności. Apokaliptyczne i katastroficzne wydarzenia rozbijają stare, upadłe systemy, aby zrobić miejsce dla królewskiego panowania Jezusa Chrystusa. Chrystus w licznych synach przez Ducha Świętego rozpleni się na tej ziemi wraz z panowaniem bezwarunkowej ofiarnej miłości Bożej. Królestwa tego świata staną się królestwami Bożymi.

Przyjdź szybko, Panie Jezusa, w pełni miłości w licznych Twoich synach. Podnieś twoich ludzi, aby ponagli i rządzili wraz z Tobą jako dojrzali synowie Boży. Ojcze, niech Królestwo Twoje i Wola Twoja wykonają się na ziemi, tak jak jest w niebie. Ty jeden jedynie godzien jesteś wszelkiej naszej chwały, wszystkich naszych życiowych zasobów. Przyjdź Królestwo Boże, bądź Wola Boża. Niech cała ziemia napełni się Twoją chwałą. Amen!

Dążcie do miłości,

miłość nigdy nie zawodzi,

a Królestwu Jego nie będzie końca.

Ron McGatlin

basileia   @  earthlink.net

topod

Plemienne życie Królestwa_3

Ron McGatlin

Rozdział Drugi

Podstawy życia Królestwa

Rozdział 3 – Relacje w Królestwie

Można patrzyć na to w taki sposób, że Królestwo Boże istnieje i funkcjonuje na dwóch płaszczyznach relacji: pionowej i poziomej. Dla panowania Królestwa Bożego na ziemi obie płaszczyzny bezwzględnie konieczne.

Pionowa płaszczyzna jest to relacja między Bogiem a człowiekiem, pozioma to relacje międzyludzkie oraz relacje człowieka ze światem. W rzeczywistości, Bóg przez człowieka zwraca się do człowieka i do świata. Pionowa płaszczyzna jest najważniejsza, jest źródłem czy kanałem wszelkiego duchowego życia niebios na ziemi – królestwa Bożego czy królestwa niebios na ziemi.

Celem obecnych starań światowego królestwa jest przyjęcie i ustanowienie Królestwa Bożego (rządu Bożego) w pełni jego natury, ze wszystkimi cechami i atrybutami królestwa na ziemi.

Relacyjny Boży plan transformacji

Intymna jedność z Bogiem Ojcem przez Jezusa Chrystusa przez Ducha Świętego jest Bożym planem transformacji naturalnej śmiertelnej istoty ludzkiej w synów Bożych żyjących i chodzących w Duchu, w spadkobierców połączonych z Chrystusem. Relacja z Bogiem na zasadzie ducha z Duchem jest realnym i praktycznym doświadczaniem wiecznego, obfitego życia tutaj i na zawsze. Życie Boże pochodzące z rzeczywistości niebios płynie do serca człowieka, do rzeczywistości ziemi. Życie Chrystusa wraz z Jego charakterem i naturą są kształtowane w Jego ludzie przez Ducha Świętego. Jako duchowe istoty, które mają duszę i żyją w ciele, ta duchowa istota jest pochłaniana przez Ducha Chrystusowego, który nasącza i na zawsze przemienia ją w życie Chrystusa. Tak więc, Chrystus Jezus jest pomnażany na ziemi w licznych synach, którzy żyją przez Ducha i chodzą w Duchu.

Nasze życie jako synów pochodzi od Ducha Bożego, jesteśmy prowadzeni i kierowani przez Chrystusa siedzącego na tronie naszego życia na ziemi. Prawomocnictwo Otrzymujemy od Chrystusa siedzącego na tronie w niebie i przez Chrystus w nas przez Ducha Chrystusa zmartwychwstałego. Synowi są wzbudzani przez Jego zmartwychwstałe życie w nich do pełnej dojrzałości Chrystusa przez Ducha Świętego.

Niszczenie iluzji i fałszywej religii

W Królestwie Bożym chodzi przede wszystkim o prawdziwe duchowe relacje. Religia stara się zastępować duchowe relacje formą, rytuałami, zasadami i strukturalnymi relacjami, które stwarzają iluzje pobożności. Taka chrześcijańska religia, jaką widzimy w sporej części świata, została nasączona duchami humanizmu, niezależności i wieloma innymi. Biblijne nauczanie o Jezusie jako zbawicielu, skoncentrowane na niebie po śmierci często jest mieszane z programami, które bardziej skupiają wierzących na człowieku, niż na Chrystusie.

W tym środowisku prawdziwa praca i moc Ducha Świętego wprowadzania Królestwa Bożego w tym życiu często nie jest właściwie rozumiana ani wprowadzana w praktykę. Ludzie są wewnętrznie zmagają się z dostosowaniem się do przepisów opartych na biblijnej etyce, zamiast poddawać się prowadzeniu i umacnianiu przez Ducha Bożego.

Taka mieszanina otwiera drzwi dla religijnych duchów kontroli i manipulacji, które oddziałują zarówno na przywództwo jak i na ludzi w ławkach. Często idą za tym inne zwyrodniałe duchy, które jeszcze bardziej niszczą i dyskredytują Bożą część przesłania i służby.

Ta mieszanina systemów, która nie wejdzie do Królestwa Bożego jest niszczona. To nie Boży kościół zanika. Wzrasta obecnie w łasce rzeczywistości Królestwa Bożego nowy sposób przejawiania się kościoła w stylu królestwa Bożego (ekklesia) i to ten kościół jest oczyszczany.

Duchowe relacje Bożej duchowej rodziny na ziemi

W tym Królestwie ludzkie organizacje i hierarchiczne struktury nie porządkują już życia, jak to było w przemijających systemach kościelnych.

Kościół Królestwa jest żywym duchowym organizmem funkcjonującym kolektywnie jako jedno ciało o wielu członkach i organach wspólnie połączonych do Głowy, Jezusa Chrystusa, przez Świętego Ducha Bożego. To ciało składa się z wielu duchowych istot żyjących w ludzkich ciałach, napełnionych życiem Chrystusa przez Ducha Świętego. Każda osoba (istota duchowa), która jest częścią tego ciała, jest połączona przez Ducha Świętego bezpośrednio do Chrystusa Jezusa, który zasiada na tronie Bożym w niebie i równocześnie mieszka w Swoim ludzie. Wszelka władza i moc zostały dane Chrystusowi Jezusowi, Suwerennego Królowi i Panu, który jest jedno z Ojcem.

 

Ciało funkcjonuje jako rodzina

Panem każdej jednostki i każdego zgromadzenia w ciele jest Chrystus Jezus. W Królestwie istnieje wyraźne rozróżnienie między panowaniem, a przywództwem (dosł.: headship and leadership).

Ludzie w ciele odnoszą się do siebie nawzajem jako bracia i siostry w Chrystusie.

 Biblia mówi o przywódcach jako o starszych. Starsi to po prostu bardziej duchowo dojrzali bracia i siostry. Starsi indywidualnie prowadzą młodszych (tj. mniej dojrzałych duchowo) braci i siostry. Owocem takiej relacji będzie starszy prowadzący młodszego do dojrzałej relacji z Chrystusem Jezusem aż do czasu, gdy ten młodszy będzie mógł właściwie słyszeć i być posłusznym Bogu przez Ducha Świętego i od tej chwili staje się starszym (duchowo  dojrzałym bratem czy siostrą).

Zbiorowo, grupa starszych może pomóc kierować grupą czy prowadzić zgromadzenie, tak samo jak każda rodzina czy plemię w naturze szuka bardziej uzdolnionego i dojrzałego przywództwa.

Duch Święty buduje wszystko bez jakiegokolwiek śladu ludzkiej inteligencji.

Starsi są rozpoznawani duchowo i szanowani przez ludzi, którzy są duchowo prowadzani, aby zwracali się do tych starszych w calu nauczania i budowania.

Dojrzały charakter miłości i mądrości w bardziej dojrzałym człowieku wyrażany jest w codziennym życiu rodzinnym, we wzajemnych relacjach i reguluje relacje starszy-młodszy. Takie relacje będą się zmieniać w miarę jak młodszy jest w stanie sam coraz lepiej słyszeć i odnosić się do Chrystusa na własny użytek. Wtedy te relacje stają się braterskie, jak brat z bratem, budowania siebie nawzajem w Duchu.

Starsi to dojrzali bracia i siostry, a nie ojcowie i matki na całe życie. Duchowi ojcowie i matki są po prostu dojrzałymi braćmi i siostrami (starszymi), które wiążą się z młodszymi braćmi i siostrami, karmiąc ich miłością Chrystusa i napełniając Jego życiem i słowem przez Ducha Świętego. W Królestwie Bożym jest tylko jeden prawdziwy duchowy Ojciec wszystkich, nasz Niebieski Ojciec, Bóg Wszechmogący.

Dary służby do budowania ciała

Bóg udzielił pięciu szczególnych darów posługiwania do budowania Swoich ludzi. Biblia mówi o nich jako o apostołach, prorokach, ewangelistach, pasterzach i nauczycielach. Jest to pięć różnych typów obdarowanych ludzi, aby mentorowali ciało. W Królestwie te dary nie są urzędami do rządzenia. Oni wszyscy są sługami. Każdy z nich zaopatruje Bożych ludzi, lecz każdy w całkowicie odmienny sposób.

Apostoł zazwyczaj widzi ogromny obraz, prorok jest głównie uchem, aby słuchał Boga i głosem dla ludu, który nie słyszy Boga wyraźnie. Ewangelista uwielbia rozsiewać Słowo Jezusa w sercach tych, którzy jeszcze go nie przyjęli. Pasterz jest mentorem, który stara się o wzrost i rozwój niedojrzałych, aby dorastali do swoich darów i miejsc służby. Nauczyciel jest tym, który definiuje pewne punkty duchowej rzeczywistości.

Wszystkie dary pochodzą od Jezusa Chrystusa i są dosłownie Jego atrybutami w Jego ludzie przez Ducha Świętego. Chrystus jest Wielkim Apostołem, Duchem proroctwa, ewangelistą, Wielkim Pasterzem i Mistrzem Nauczycielem.

Duchowa rodzina Boża jest wieczna i jest zarówno w niebie jak i na ziemi. Rzeczywistości nieba i ziemi są dostępne dla ludzi Bożych przez Ducha  Świętego. Jako odkupione duchowe istoty, które żyją  w ciele i mają duszę, mamy dostęp do obu. Do Boga, który jest Duchem, naszego Niebiańskiego Ojca odnosimy się w rzeczywistości duchowej przez Chrystusa Jezusa przez Ducha Świętego.

W sercu Boga w niebie Jezus Chrystus, Duch Święty i Ojciec są jedno. Mamy jednego Boga. Z serca Bożego emanują na zewnątrz trzy manifestacje jednego Boga, który dla Swoich ludzi staje się tymi trzema. Bóg w Chrystusie zwraca się do nas jako nasz Ojciec, Mąż, Pan, Zbawiciel, Król, Starszy Brat i ten, który zaspokaja wszelkie potrzeby tego i wiecznego życia. My zwracamy się do Boga jako Jego dzieci, synowie, bracia, służący i znacznie więcej.

Ojciec w Chrystusie i Chrystus w Ojca. Duch Boży (Duch Święty) może stać się jedno z naszym duchem, napełniając nas Duchem Chrystusa, życiem Chrystusa w nas. Chrzest Duchem Święty jest napełnieniem naszego ducha i nasączeniem naszej istoty Duchem Bożym. Być napełnionym Duchem Święty otwiera większy dostęp do duchowej rzeczywistości. Nasza dusza (umysł, wola i emocje) ma dostęp do naturalnej rzeczywistości poprzez ciało. Jesteśmy na unikalnej pozycji, która pozwala nam funkcjonować jak Inter-face między rzeczywistością naturalną i duchową, mamy tą możliwość, aby wykonywać Bożą wolę z niebios na ziemi.

Relacje z Bogiem i ze sobą nawzajem zgodne z ideą Królestwa to Boży plan pełnego odkupienia ludzkości i królestw tego świata. Chrystus w nas jest nadzieją na wypełnienie tej ziemi chwałą Bożą.

 Obj. 11:15: „I zatrąbił siódmy anioł; i odezwały się w niebie potężne głosy mówiące: Panowanie nad światem przypadło w udziale Panu naszemu i Pomazańcowi jego i królować będzie na wieki wieków„.

Dążcie do miłości. Miłość nigdy nie zawodzie, a królestwu Jego nie będzie końca.

Ron McGatlin
basileia  @  earthlink.net

topodin

Ci, którzy zostaną uznani za godnych. . .

Marc

 23 września 2011

Dlaczego Jezus nieustannie przyklaskiwał temu tematowi Bożemu? W Ewangelii Łukasza 20:35 Bóg w ciele stwierdza, że jakaś specjalna grupa „dostąpi” przyszłego wieku niebios na ziemi po zmartwychwstaniu zmarłych.

Czy jako wierzący jesteśmy uczeni tego, że musimy „być uznani za godnych, aby dostąpić?” Oczywiście, że nie. Błędnie uczy się nas tego, że wszystko czego trzeba to „wierzyć”. Lecz jest to wiara na sposób zachodni, a nie środkowowschodni.

Stale i wciąż Syn Boży i Jego emisariusze głoszą tą wieczną prawdę, która mówi, że aby odziedziczyć Jego królestwo, musimy coś „robić”? Co takiego? Jego przykazania.

Współcześnie, zgodnie z naszymi zanieczyszczonymi doktrynami, “robienie” czegokolwiek jest uważane niemal za legalizm.

Dlaczego tak jest? Jak to się stało? Myślimy, że jest tak dlatego, że Szatan tak często wpływa na przywództwo kościoła fałszywą Amerykańską Ewangelią, że po jakimś czasie wierzący z przygaszonym Duchem rzeczywiście pójdzie za kłamstwem o zuchwałej twarzy i bronić jej bezwstydnie jak samej prawdy. Boże pomóż nam.

Paweł powiedział, że w czasach ostatnich wielu odstąpi i będą odpadną od wiary, zwracając uwagę na zwodnicze duchy i doktryny demonów. Aj… to inny ignorowany temat. „W porządku, nie to miał na myśli”, słyszymy? Tak?

Bądźmy więc posłuszni naszemu Mistrzowi, będąc wykonawcami Jego słowa. Czy „czyniąc” w ten sposób nie zostaniemy uznani za godnych dostąpienia wieku, który ma przyjść?

“Panie Boże i Mistrzu Wszechświata, nasze życie jest na zawsze w Twoich rękach. Pokornie błagamy i prosimy Cię, abyś udzielił nam łaski spod Twojego tronu, abyśmy godnie kroczyli. Pomóż nam być tym, „którzy” dostąpią!”

Wasz przyajciel I brat w dobrym boju wiary,

Marc

Święci, jesteśmy o jeden dzień bliżej Domu I Jego. Kochajmy Go z całego serca!

aracer

Brakujący składnik

Chip Brogden

http://theschoolofchrist.org/articles/the-missing-ingredient.html

Ja zaś sam JAK NAJCHĘTNIEJ sam na koszta łożyć będę i samego siebie wydam za dusze wasze, CZ tak ma być, że im więcej ja was miłuję, tym mniej przez was mam być miłowany? (2Kor. 12:15).

Poza modlitwą nie ma takiego przedmiotu, który byłby tak często omawiany I szkolony jak miłowanie siebie nawzajem. Wszyscy dobrze wiemy, że mamy miłować jedni drugich, słyszeliśmy to z kazalnic tysiące razy, lecz między poznaniem Drogi, a chodzeniem Drogą jest istotna różnica.

Chciałbym w szczególny sposób zająć się tym w odniesieniu do „służby”. Sam wyraz „służba” jest teraz bardzo naładowany i naprawdę należy pytać się każdego kto go używa, aby dowiedzieć się jakie rzeczywiście nadaje mu znaczenie. Myślę, że większość ludzi zgodzi się co do tego, że to, co jest podawane dziś jako „służba” jest bardzo odległe od modelu służby jaki widzimy w nowotestamentowej praktyce. Nie myślę tutaj o pewnych technikach czy metodach, których wówczas używali. Ten „brakujący składnik” to nie jest coś tak powierzchownego jako spotykanie się w domach kontra w budynkach. Jak bardzo upadliśmy, że sądzimy iż tajemnica nowotestamentowego życia daje się znaleźć w jakimś sposobie prowadzenia spotkań.

Przywództwo istnieje w Biblii i przywództwo istnieje w Kościele. Nie da się tego obejść. Jezus pokazał nam, zarówno w słowie jak i w uczynku, że Jego idea przywództwa opiera się na służbie Bogu i innym. Pytaniem, które musimy sobie zadać jest takie: co stanowi pobożne, prowadzone przez Ducha, skupione na Chrystusie, usłużne przywództwo? Co sprawia, że ktoś jest duchowym ojcem? Co tak naprawdę kwalifikuje kogoś na apostoła, proroka, ewangelistę, pastora czy nauczyciela?

Można powiedzieć, że jest to powołanie Boże. Być może, lecz wielu jest powołanych, a nieliczni wybrani. Wielu jest powołanych, lecz zawodzą jeśli chodzi o reakcję na powołanie. Potrzeba czegoś więcej niż powołanie.

Można powiedzieć, że jest to Boże obdarowanie. Powiem wam coś, bracia i siostry: Nie rejestrują już więcej darów. Obdarowanych braci i sióstr naprawdę jest na pęczki. Mówię szczerze. Często spotykam ludzi I odchodzę myśląc, jakże są obdarowani, a jednak pozostawiają we mnie wewnętrzną pustkę. Mają ogromny potencjał, lecz nie zaufałbym im pilnowania mojego psa, a co dopiero czuwania nad ludzkimi duszami. Wielu z nich twierdzi, że mają jakiegoś rodzaju pastorską, proroczą czy apostolską służbę, lecz to, samo w sobie, nie daje nikomu kwalifikacji. Widziałem obdarowanych braci i siostry całkowicie pozbawionych mądrości, dojrzałości i duchowego rozeznania, którzy wprowadzali prawdziwy zamęt w życiu ludzi.

Można powiedzieć, że to objawienie od Boga kwalifikuje człowieka. Bezwzględnie wierzę w to, że objawienie jest konieczne do nauczania innych, ponieważ nie można wskazywać na miejsce, w którym się nie było. Niemniej, objawienie samo w sobie, nie daje kwalifikacji nikomu.

Przyszedł taki czas w moim życiu, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że byłem powołany, obdarowany, miałem dane mi przez Boga objawienie i ciągle czegoś mi brakowało. Kiedy byłem młodszy, wierzyłem, że posiadanie powołania i obdarowania to było wszystko czego mi trzeba. Wtedy zacząłem uczyć się przez objawienie pewnych rzeczy i myślałem, że spoczywa na mnie pieczęć Bożej aprobaty.

Nawet wtedy nie mogłem pozbyć się faktu, że na świecie oprócz mnie byli wtedy i są obecnie tłumy ludzi, którzy są powołanie przez Boga, mają duchowe dary i cieszą się obfitym objawieniem, lecz Bóg nie może im zaufać żadną miarą posługi przywództwa (servant leadership). Mogą posiadać tytuły czy służby, lecz nie mają kwalifikacji, ponieważ nie posiadają tego brakującego składnika. Zauważyłem, że czegoś im brakuje, a co gorsza, mnie brakowało tego samego. Ostatecznie odkryłem czego brakowało każdemu w tym również mnie.

Jako to jest ten brakujący składnik? Brakującym składnikiem jest MIŁOŚĆ.

Chciałbym się z wami podzielić ilustracją, aby pokazać, o co mi chodzi. Pewien pastor opowiedział mi o tym, co się wiele lat temu wydarzyło się między nim, jako pastorem, a jego zastępcą. Pracowali obaj w kościele i na szczęście byli również dobrymi przyjaciółmi. Powiedział, że pewnego dnia jego zastępca przyszedł do niego ze łzami w oczach i powiedział mu: „Jesteś najlepszym kaznodzieją i nauczycielem Słowa jakiego kiedykolwiek w życiu słuchałem, ale ty zwyczajnie nie kochasz ludzi”.

Gdy dzielił się tym ze mną, również miał łzy w oczach. Było to dla niego bardzo silnym wspomnieniem i jest ważną lekcja dla nas. Możemy być wezwani, obdarowani i pełni objawienia, a jednak dalej zawodzić, ponieważ nie chodzimy w miłości do ludzi.

Możemy teraz przejść do licznych przykładów miłości czy to zademonstrowanej czy nakazanej w Nowym Testamencie, wszyscy je dobrze znacie, lecz gdy zwracam się do tego jednego zwyczajnego wersu z 12 rozdziału Drugiego Listu do Koryntian, znajdują tam coś co bardzo często jest przeoczane. Paweł pisze: „Ja zaś sam JAK NAJCHĘTNIEJ sam na koszta łożyć będę i samego siebie wydam za dusze wasze, czy tak ma być, że im więcej ja was miłuję, tym mniej przez was mam być miłowany?” To jest właśnie to, co nadaje kwalifikacje człowiekowi. To jest ten brakujący składnik.

Paweł napisał to do Koryntian. Wiecie, że koryncki kościół sprawiał mu więcej problemów niż wszystkie pozostałe razem wzięte. Większość ludzi zrezygnowałaby, lecz nie Paweł. Paweł miał serce ojca. To jest prawdziwy apostoł. To jest prawdziwy pastor, Wiemy, że był powołany, wiemy, że był obdarowany i z pewnością wiemy, że miał głębokie objawienie. Moglibyśmy zrozumieć, gdyby czuł, że traci czas na ten Korynt i chciał zwrócić swoją uwagę gdzieś indziej.

Widzisz, tego rodzaju myślenie jest wszędzie powleczone ciałem. Dawno temu czytałem coś, co początkowo przyjąłem jako mądrość, lecz od tamtej pory zmieniłem zdanie. Pewien człowiek napisał: „Idź tam, gdzie jesteś czczony, a nie tolerowany”. W tamtym czasie czułem się bardzo niedoceniany, więc myślałem, że to była zdrowa rada, lecz Bóg był dla mnie miłosierny i pomógł mi zobaczyć postawa była całym problemem w dzisiejszej „służbie”. Kochamy ludzi, którzy kochają nas i służymy tym, którzy służą nas, dziękujemy tym, którzy nam dziękują, i jeśli podrapiesz mnie w plecy, ja ciebie również. Co to za chrześcijaństwo? Co by były, gdyby Paweł szedł tylko tam, gdzie był znany a unikał miejsc, w których był tylko tolerowany? Cóż za głupia wypowiedź, lecz taka postawa dziś przeważa wśród „duchownych”.

Paweł dał nam przykład do naśladowania. Nie patrz tylko na jego powołanie, obdarowanie i objawienie. Spójrz na jego pełne miłości serce. On dał wszystko, nie tylko Panu, lecz ludziom Pańskim, a ci byli najbardziej cielesną, niewdzięczną grupą. Jednak widoczne jest serce ojca i taka jest przyczyna autorytet, który posiadał. Powiadam wam, że jego autorytet nie był w tytule, pozycji czy statusie założyciela tego kościoła. Jego autorytet nie opierał się na powołaniu, obdarowaniu czy objawieniu: jego autorytet polegał na obfitej miłości, którą okazywał.

Nie mylcie się, jeszcze tam nie dotarłem. Ciągle zmagam się z tym, jak być dobrym bratem, a tym bardziej dobrym duchowym ojcem, obfitującym w miłość do każdego. Oczywiście, mam długą drogę do przejścia, lecz teraz widzę już ten brakujący składnik i podążam za miłością. Co z tobą?

Wiecie, czasy, gdy ktoś po prostu „pojawia się”, aby funkcjonować w darach i wykonać swoją małą służbę mają się ku końcowi. Sam jestem winny tego, myślę że wszyscy robiliśmy to, lub widzieliśmy u innych. Czy do tego powołał nas Jezus? Czy to jest wzór do naśladowania? Poprowadzić jakieś spotkania, trochę pogadać, potrząsnąć rękami I iść do domu? NIe ma to żadnego znaczenia, jeśli się nie kochamy wzajemnie. To wszystko tylko miedź i cymbały brzmiące.

Paweł uważał siebie za ojca, który troszczy się o potrzeby swoich dzieci. Wszedł w samo serce Boga, ponieważ dokładnie tak widzi to Bóg. To właśnie dlatego Paweł mógł kochać ich więcej, podczas gdy oni kochali go mniej. We współczesnym Ciele Chrystusa istnieje próżnia jeśli chodzi o tego typu przywództwo. Mamy ludzi, którzy nawet nie potrafią być dobrymi braćmi i siostrami choć aspirują do roli duchowych ojców i przywódców, apostołów i proroków, pastorów i nauczycieli. Zamiast służyć ludziom darami, oczekują, że ludzie będą im służyć, ZE WZGLĘDU na ich dar. Widoczne jest to w tak pozornie nieznaczących rzeczach jak miejsce do parkowania dla pastora na wprost frontowych drzwi.

W ostatnich miesiącach modlę się tak: „Boże, weź ode mnie moje powołanie, weź moje dary, weź moje objawienie, lecz daj mi serce pełne miłości”. Prawdziwi przyjaciele, mamy całe mnóstwo obdarowanych braci i sióstr, lecz gdzie są Pawłowie i Piotrowie, gdzie Janowie naszego pokolenia? Gdzie są duchowi ojcowie przywódcy, starsi i ci, którzy dają pobożny przykład, tym, którzy mają naśladować? Przykład jest czymś, co zdecydowanie się daje, lecz zbyt często jest to przykład tego, jak NIE należy robić.

Gdzie są ci, którzy chętnie na koszta łożyć będą i samych siebie wydadzą w służbie Bożej i dla innych, którzy będą obficie kochać nawet wtedy, gdy nie otrzymają w zamian miłości? Jeden ojciec wart jest więcej niż dziesięć tysięcy nauczycieli.

Ci z was, którzy jesteście powołani i obdarowani, posłuchajcie mnie. Miłość jest tym zgubionym składnikiem. Podążajcie za miłością, a powołanie, dary i objawienie znajdą swój najgłębszy i najpełniejszy sposób wyrazu.

Jestem waszym bratem,

Chip Brogden

продвижение сайта

W chrześcijaństwie przede wszystkim chodzi o relacje

14 września 2011 J. Lee Grady

Jezus wezwał nas do przyjaźni nie tylko z Nim, lecz również z Jego uczniami.

Nie lubię pożegnań szczególnie tych na polu misyjnym, bo czasami wzbudza to we mnie emocje. W zeszłym tygodniu było ze mną naprawdę źle.

Sześć dni spędziłem w kościele w Tarapoto, w Peru, gdzie sporo czasu i energii zainwestowałem w zachęcanie ludzi, szczególnie dorosłej młodzieży, która zaczyna wchodzić w przywództwo. Gdy przyszedł na mnie czas przekroczenia punktu kontrolnego na lotnisku, około 18 z tych młodych mężczyzn i kobiet wpadło i otoczyło mnie i tłumacza, Diego.

 „W swej istocie w chrześcijaństwie chodzi o relacje. W przeciwieństwie do wschodnich religii – w których jednostka poszukuje samotności, w stanie zen szuka prawdy – chrześcijaństwo wzywa nas do naśladowania Boga, jako pełna miłości społeczność”.

Przegrałem.. Próbowałem chodzić w kółko i każdemu powiedzieć: „do zobaczenia”. Giancarlos, Jhor, Dalia, Juanita, Roberto, David, Cristian, Clavela, Rays. Za każdym, gdy razem ktoś mnie ściskał, łkałem, a zanim uścisnąłem ostatniego brata, Enrique, byłem już kompletnie rozmazany. Ludzie w porcie lotniczym zerkali na nas, lecz nie to było bolesne: serce wyrywało mi się z piersi.

Gdy już dotarłem do swojego miejsce w samolocie i odzyskałem zimną krew, zdałem sobie sprawę z tego, że jest to normalna część chrześcijaństwa. Nasza ewangelia płynie z serca. Nasza wiara opiera się na zdumiewającej prawdzie, która mówi, że miłujący Bóg przyszedł na ziemię, aby naprawić zniszczoną relację z Nim. Od tej pory Bóg posyła swoich ludzi przez oceany i pasma górskie, aby mówili ludziom o Jego miłości. Często więc muszą znosić ból rozstania.

W swej istocie w chrześcijaństwie chodzi o relacje. Oczywiście, Biblia zawiera teologię, lecz nie jest książką suchych doktryn, lecz jest to dramatyczna relacja mężczyzn i kobiet, którzy nauczyli się miłości do siebie nawzajem, gdy szli za Bogiem. W przeciwieństwie do wschodnich religii – w których jednostka poszukuje samotności, w stanie zen szuka prawdy – Chrześcijaństwo wzywa nas do naśladowania Boga w pełnej miłości społeczności.

Jezus ukształtował to przesłanie, inwestując czas w Swoich uczniów. Nie fruwał wokół na poduszce jak Joda, rozdzielając nadziemską mądrość. Wędrował pieszo po Izraelu ze Swoimi przyjaciółmi. Razem brudzili sobie stopy, łowił razem z nimi ryby, razem jedli – po prostu był z nimi.

W Ewangelii Marka 3:14 czytamy, że Jezus wyznaczył dwunastu: „żeby byli z Nim i żeby ich wysłać na zwiastowanie ewangrlii”. Zwróć uwagę na to, że Jego relacja z nimi nie dotyczyła tylko zadań służby. Chciał ich przyjaźni!

Czasami odwracamy to. Mamy zwyczaj cenić religijne spektakle, a często jesteśmy bankrutami, gdy chodzi o przyjaźnie. Siedzimy razem na nieskończonych ilościach spotkań, lecz nigdy nie otwieramy przed sobą naszych serc. Nawet duchowni przyznają mi się, że nie mają przyjaciół. Stworzyliśmy zautomatyzowane, zaprogramowane chrześcijaństwo, które liczy głowy, lecz któremu brakuje serca nowotestamentowej miłości.

Mam już dość tej sterylnej religii. Nauczyłem się tego, że w służbie nie chodzi o gromadzenie wielkich tłumów, zapełnianie siedzeń, sporządzanie kolejnych tabel czy wywoływanie ochrypłego aplauzu. Tu nie chodzi o wyścigi w kieracie budowania wzrostu kościoła. Religia, która skupia się na rzeczach zewnętrznych buduje  przedstawieniach.

Jak oceniasz swoją przyjaźń z Bogiem? Intymna? Profesjonalna? Odległa? Zimna? A co z twoimi przyjaźniami z innymi? Czy masz bliskich przyjaciół czy też przeżywasz swoją wiarę w samotnym odosobnieniu?

Mówię chrześcijanom na całym świecie, że każdy z nas potrzebuje trzech rodzajów przyjaźni:

1. “Pawłów”, którzy są duchowymi ojcami i matkami, którym ufamy.  Wszyscy potrzebujemy starszych, mądrzejszych chrześcijan, którzy mogą nas prowadzić, modlić się za nas i udzielać porady. Moi mentorzy zachęcają mnie, gdy mam ochotę zrezygnować i poganiają mnie do przodu, gdy tracę z widoku Boże obietnice. W tej podróży wiary nie musisz czuć się jak na drodze w ciemności. Bóg dał Ruth Noemi, a Jozuego Mojżeszowi. Proś Pana o mentora.

2. “Barnabów”, którzy są duchowymi rówieśnikami, serdecznymi przyjaciółmi. Choć wiedzą o tobie wszystko, kochają cię mimo wszystko. Zechcą cię również kopnąć w siedzenie jeśli trzeba! Przed nimi jesteś w pewnym stopniu odpowiedzialny w swoich dziedzinach pokuszenia i oni to będą stać całą noc w modlitwie, gdy znajdziesz się w kryzysie.

3. “Tymoteuszów”, którzy są młodszymi chrześcijanami, którym pomagasz wzrastać. Jezus nigdy nie powiedział nam, abyśmy gromadzili tłumy, lecz nakazał nam kształtować uczniów. Relacyjne uczniostwo wymaga mnóstwo czasu i energii, lecz inwestowanie swego życia w innych jest jednym z najbardziej satysfakcjonujących doświadczeń w życiu.  Kiedy już raz udzielisz części swego życia innemu bratu czy siostrze i obserwujesz jak dojrzewają w Chrystusie, nigdy ponownie nie spoczniesz na powierzchownej religii.

Jezus ujął to najlepiej, mówiąc Swoim uczniom: “Nie nazywam was już sługami,… lecz nazywam was przyjaciółmi, bo wszystko co usłyszałem od Ojca Mojego powiedziałem wam”. Chrześcijańskie życie jest wibrującą pełną miłości relacją z Bogiem, lecz nie kończy się tutaj. Modlę się o to, abyś otworzył swoje serce i zainwestował w ludzi wokół ciebie.

–         –    –   –   –   –

J. Lee Grady jest redaktorem pomocniczym magazynu Charisma.

You can follow him on Twitter at leegrady. His most recent book is 10 Lies Men Believe (Charisma House). Below is a photo of the young leaders who said goodbye to Lee on Sept. 7 at the airport in Tarapoto, Peru.

c

продвижение сайта