Category Archives: Kościół

Szacunek dla ciała_1

John Fenn

Pewna prawdziwa historia

Był sobie w Europie pewien kościół funkcjonujący na bazie domowej, który składał się wyższej i niższej klasy społecznej, co wywoływało u nich nieporozumienie. Było to coś poważniejszego niż zwykły konflikt: ludzie o wyższych dochodach nie chcieli mieszać się w swoich domach z gorzej opłacanymi pracownikami.

Lecz w tym domowym kościele był zwyczaj spożywania posiłku w czasie każdego spotkania lub później. Obchodzili wtedy Wieczerzę Pańską jako część tego posiłku, jak to robił Pan w czasie pierwszej „Ostatniej Wieczerzy”.

Problem polegał na tym, że bogaci nie chcieli jadać razem z innymi, choć oni przychodzili na tą część posiłku, jedli więc w swoich domach przed spotkaniem, a jak to w Europie, wino było zwykłą jego częścią, więc niektórzy nawet upijali się przed przyjściem na zgromadzenie kościoła.

 

Jak sobie z tym poradziłem?

Jakie problemy możecie rozpoznać? Po stronie ludzi z wyższych sfer występowała arogancja. Była też zawziętość po stronie tych traktowanych z góry: musieli radzić sobie z przebaczeniem i przyjmować na spotkaniu tych, którzy już najedli się, tak jakby nie było w tym nic złego. Miały tu miejsce konflikt, pycha, podziały oraz grupowe lojalności.

Dobrze dla mnie i dla was, że taka prawdziwa życiowa sytuacja zdarzyła się już w Koryncie około roku 59 i Paweł zajmował się tym w swoim 1 Liście do Koryntian 11:17-31. Wiemy z Księgi Dziejów Apostolskich 18:7-8, że początkowo spotykali się w domu Rzymianina Tytusa (Gajusa) Justusa, byli podejmowani wspólnie przez Kryspusa przełożonego synagogi, który mieszkał tuż obok niej. Brało udział w tych spotkaniach również wielu Koryntian (Greków). Gdy ich przybywało przenosili się do innych domów w mieście i na peryferiach.

Paweł ujawnia sprawę w wersie 22: „Jako to? Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają (nie przynieśli żywności)? Co mam wam powiedzieć? Czy mam was pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam!”

Bogaci można nie chcieć jadać z biedniejszymi uczniami ponieważ ci nie należą do tych samych klubów, nie kręcą się w tych samych kręgach społecznych, nie mają takiego samego modelu rydwanu, nie mają zatrudnienia i tak dalej. Lecz rzeczywistym problemem ich serca było to, że gardzili kościołem, ciałem Chrystusa, a ich zachowanie okazywało pogardę dla niego.

Mogli odrzucać takie oskarżenie, lecz ta arogancje doprowadziła do lekceważenia ciała, co było prawdziwym problemem. Nic w nich nie mówiło: „Jezus umarł za nas wszystkich, więc wszyscy jesteśmy równi, będę więc szanował ciało i szanował wspólne nasze zgromadzenie”.

 

Szybki przeskok do dni współczesnych: Colorado, rok 1990

Byłem pastorem tradycyjnego kościoła w Colorado. Zadzwonił do mnie pewien pastor, prosząc mnie, abym sprzedawał produkty z multi-level marketingu (MLM) produkowane z pewnego szczególnego drzewa z Australii, co było wtedy bardzo popularne. Powiedział mi, że udało mu się do sprzedaży pod tą organizacją pozyskać niemal wszystkich ze swego kościoła dzięki czemu spodziewał się, że dochody pokryją kościelną hipotekę do końca roku i wszyscy uzyskają finansową poprawę.

Spławiłem go i powiedziałem, że nie szanuje ciała Chrystusa, a raczej manipuluje ciałem, za które nasz Pan umarł dla swoich własnych korzyści, a ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Powiedział, że to co, robi, jest dobre dla ciała, lecz prawdą było, że nim pogardzał: z Pańskiego punktu widzenia, a tylko taka jest właściwa.

 

Ziemia mega kościołów: lata 1990 – 2000

Wielu pastorów i członków zgromadzeń zaangażowało się w tym czasie w MLM, produkty kosmetyczne, usługi telekomunikacyjne, zdrowa żywność itd. Jestem przekonany, że to wszystko są dobre produkty, lecz doszło do tego, że gdy udałeś się do kościoła, stawałeś się ofiarą, ponieważ zawsze ktoś składał świadectwo o swoich produktach MLM. Mógł to być pastor, gdzieś na korytarzu odbywało się podpisywanie papierów czy trwały kościelne rozmowy, które wędrowały między członkami zgromadzenia każdego tygodnia. Wszystko to składało się na zmianę w mentalności kościoła. Ludzie nie chodzili tam już, aby skupić się tylko na uwielbieniu Pana, lecz na tym, z kim można się skontaktować i jak wielu ludzi pozyskać w tym tygodniu do swojej struktury.

Rozwinęła się taka kościelna kultura, gdzie na miejscu było pytanie: „Dlaczego jeszcze się tym nie zajmujesz?” Zawsze było też takie niebezpieczeństwo, że mogło się komuś coś wypsnąć o tym, że ma jakiś problem ze skrórą, chorobę wewnętrzną, finansowe trudności czy też to, że nie da się doprowadzić rzeczy do takiego stanu czystości, jakby się chciało, a na to tylko oczekiwano! Uczniowie MLM rzucali się na takiego człowieka ze świadectwami, jakże to ich produkty pomogły komuś, kto miał trąd, jak potrzebujący wewnętrznego uzdrowienia został uzdrowiony dzięki dwóm łyżeczkom takiej żywności miesięcznie i stracił 30 kg!

Wracając do 1 Kor. 11. Rozwiązanie Pawła

Paweł doprowadził Koryntian do konfrontacji z ich grzechem: Czy oni pogardzali ciałem Chrystusa. Czy chcieli okazać lekceważenie temu ciału?

Zaraz po zadaniu tego pytania w wersie 22 Paweł pisze:

Albowiem ja przejąłem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której był wydany, wziął chleb, a podziękowawszy, złamał i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje za was wydane; to czyńcie na pamiątkę moją„.

Podobnie i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to nowe przymierze we krwi mojej; to czyńcie, ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moją. Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie„.

Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije„.

Zatem, umieściwszy to w kontekście…

Tak więc spożywanie i picie Wieczerzy Pańskiej, bez względu na to jak praktykowanej, wymaga badania siebie samego, lecz kontekst tego badania siebie nie ma nic do rzeczy z grzechem, czy nieprzebaczeniem, czy nawet upewniania się, że przed spożyciem Wieczerzy zostały puszczone w niepamięć te dawne duchowe przewinienia (innych-przyp.tłum.).

Tutaj chodzi o szacunek dla ciała Chrystusa. Szanowanie ciała, ofiary, a zatem szanowanie zgromadzenia Bożego ludu. Badanie samego siebie, którego Paweł tutaj naucza, dotyczyło tych, którzy odmawiali wspólnego posiłku z ludźmi niższej klasy czy biednych. Paweł oczekiwał, że uczniowie Pana będą szanować wspólne zgromadzenie świętych, będą pragnąć chronić je i to zgromadzenie, aby było święte i uświęcone. Oni jednak nie rozumieli tego ani nie mieli serca dla tych ludzi.

Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije. Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło. Bo gdybyśmy sami siebie osądzali, nie podlegalibyśmy sądowi„.

O ile naucza się tego, sam tego nauczałem również, że jeśli rozpoznajemy ofiarę ciała Pańskiego dla naszego uzdrowienia, możemy zostać uzdrowieni w czasie Wieczerzy Pańskiej (i to jest prawda) to jednak kontekst jest tutaj znacznie szerszy.

Cały czas chodzi tutaj o to, aby raczej szanować, a nie gardzić, zgromadzeniem ciała Chrystusa. Ciałem są ludzie Boży… Paweł prosi każdego, aby zbadał swoją miłość do ciała Chrystusa, aby ludzie sprawdzili swoje serca czy nie ma w nich arogancji i rozdwojenia, które rozdziela. Szanuj to zgromadzenie – chroń go, zachowuj świętość, czyń wszystko, co tylko można, aby zachować jedność i pokój.

Oni tak nie postępowali.

Czy współcześnie szanuje się to ciało na tyle, żeby nie próbować sprzedawać swoich produktów czy biznesu, czy usług tym, którzy gromadzą się, aby skupić się na oddawaniu czci Chrystusowi? Czy też są oddani obrzydliwości, wchodząc między tych dobrych ludzi, a ich Pana, rozpraszając ich i wymuszając na nich swoje plany?

Część druga

Tym wszystkim zajmiemy się następnym razem. A do tej pory – wiele błogosławieństw.

John Fenn

 

 

 оптимизация сайта под поисковую систему

Syklag, sprawdzian królów

Chip Brogden

Gdy byłem na początku mojej chrześcijańskiej drogi, ktoś doszedł do błędnego wniosku, że jeśli kochasz Boga i postępujesz według Jego słowa to nic złego ci nie nie może przydarzyć. Ta idea była rozwijana przez nauczycieli i kaznodziejów, którzy głosili, że ludzie, którzy wiedzą jak korzystać ze swojej wiary, działać i chodzić w namaszczeniu Ducha nigdy nie będą chorować, nie wpadną w depresję, nie stracą pieniędzy, nie dostaną się pod duchowy atak. Życie i doświadczenia to cierpliwi nauczyciele a w ich klasie nauczyłem się innego spojrzenia.

Zastanówmy się nad życiem Dawida, „męża według serca Bożego”, „słodkiego psalmisty Izraela”. Z pewnością, skoro był to mąż według serca Bożego, więc nigdy nie przeżywał straszliwych prób, nieszczęść, niezrozumienia, cierpienia, odrzucenia, bólu czy niepowodzenia! Jednak widzimy w osobie Dawida, który spełniał te warunki, który codziennie i często szukał Boga, pragnął Boga bardziej niż ktokolwiek innych, że TAKA osoba, a w szczególności SZCZEGÓLNIE tego rodzaju osoba! – będzie wezwana do znoszenia pewnych najbardziej nieznośnych fizycznie, emocjonalnie i duchowo rygorów jakie można sobie wyobrazić.

Klęska pod Syklag

Problemy Dawida zaczęły się jak tylko został namaszczony! W chwili, gdy jego powołanie i przeznaczenie zostały potwierdzone przez proroka Samuela, Dawid stał się celem zawistnej wściekłości Saula. Dla Dawida namaszczenie było jak wielki grzech zawieszony na szyi, który przyciągał problemy.

W 30 rozdziale 1Księgi Samuela opisana jest jedna z najtrudniejszych prób. Okoliczności doprowadziły go sytuacji decydującej o życiu lub śmierci, a jego reakcja na zaistniałą sytuację (test) mogła potwierdzić jego przeznaczenie na króla lub całkowicie go zniszczyć. Nic wcześniej nie zapowiadało tego, co się miało wydarzyć i nie miało być okazji na drugą próbę.

A gdy Dawid wraz ze swoimi wojownikami przyszedł do Syklag, był to już trzeci dzień od czasu, gdy Amalekici wtargnęli do Negeb i do Syklag, zdobyli Syklag i puścili je z dymem, Wzięli do niewoli kobiety, które w nim były, małe i dorosłe, lecz nikogo nie zabili, tylko uprowadzili z sobą i odeszli z powrotem. A gdy Dawid i jego wojownicy weszli do miasta, było ono spalone, a ich żony, ich synowie i córki uprowadzeni” (1Sam. 30:1-3).

Jak reagujesz na beznadziejne sytuacje? Jak reagujesz, gdy wszystko, co było dla ciebie cenne, zostaje ci zabrane? Pierwsza reakcja jest całkowicie naturalna, ludzka i zrozumiała:

I wybuchnął Dawid i wojsko, które z nim było, głośnym płaczem, tak że im wreszcie nie stało łez do płaczu” (30:4).

Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego jak brzmiał krzyk i płacz 600 mężczyzn. Musiała to być najstraszniejsza rzecz na świecie. Płakali i płakali, i krzyczeli głośno w agonii, aż brakło im łez. Jak długo mogło to trwać? Nie wiem, lecz to wydarzenie doprowadziło ich do emocjonalnego zniszczenia, całkowicie sparaliżowanych bólem, nie mogących już dłużej płakać, choć tego chcieli.

Ale oto sytuacja pogarsza się, zamiast poprawić!

Na co się zdecydujesz? Na zgorzknienie czy na to, żeby było lepiej?

zostały też uprowadzone obie żony Dawida: Achinoam z Jezreel i Abigail, wdowa po Nabalu z Karmelu. Dawid znalazł się w wielkim nieszczęściu, gdyż lud zamierzał go ukamienować. Wszyscy bowiem byli rozgoryczeni z powodu straty swoich synów i córek;…” (1Sam. 30:5,6a).

Dawid nie tylko musiał radzić sobie ze swoją własną stratą, lecz również wspólną stratą wszystkich jego wojowników, którzy szukali teraz winnego. Dawid, jako ich przywódca, był najbardziej prawdopodobnym celem. Stanąć przed Goliatem to jedna sprawa, a zmagać się z 600 rozgniewanych, uderzonych nieszczęściem mężczyzn to co innego. Wygląda na to, że Dawid był skończony. 600 wściekłych mężczyzn ruszyło na jednego, bez żadnej możliwości ratunku. Wierzę, że każdy z nas co najmniej raz w życiu znajduje się w podobnej sytuacji do tego, co się działo pod Syklag. Wszystko, co tylko miałeś na tym świecie, albo zostało zabrane, albo płonie na twoich oczach.

Przyjaciele, nauczyłem się tego, że gdy to, co dobre w twoim życiu „przechodzi do przeszłości”, stajesz przed wyborem: możesz albo zgorzknieć, albo stać się lepszym. 600 mężczyzn zdecydowało się na gorycz – to łatwa droga. Jeden postanowił być lepszy – to wąska drogą. Królowie byli namaszczani przez Boga a wybór dokonywany był na podstawie tego, jak reagują na takie sytuacje, a jak ty zareagowałbyś?

Wielu w podobnej sytuacji powiedziałoby do siebie: „Myślałem, że zostałem przez Boga powołany. Myślałem, że Bóg mnie namaścił, abym był królem Izraela, ale to było dawno temu a od tej pory spotykają mnie wyłącznie same problemy. Najlepsze lata spędziłem uciekając przed Saulem. Wiem, że postępowałem właściwie, a teraz jestem karany. Co mam za to okazać? Absolutnie nic! Straciłem rodzinę a wszystko co miałem unosi się z dymem. Ludzie gotowi są ukamienować mnie, wszystko jest przeciwko mnie. Mam dość! Poddaję się! Niech umrę, żeby mieć trochę spokoju. Niech sobie Bóg zatrzyma Swoje namaszczenie, to za wysoka cena dla mnie”.

Wiem, że większość z nas powiedziałaby tak, ponieważ większość już tak kiedyś zrobiła. Ja rezygnowałem wiele razy (co najmniej chwilowo), ponieważ presja była zbyt wielka. Najłatwiejsze w takiej sytuacji jest położyć się i umrzeć, i tak kończy większość ludzi.

Dawid mógł zrobić to samo.

Ten fragment mógłby równie dobrze brzmieć tak:

Dawid znalazł się w wielkim nieszczęściu, gdyż lud zamierzał go ukamienować. Wszyscy bowiem byli rozgoryczeni z powodu straty swoich synów i córek. Tak więc Dawid zrezygnował, lud ukamienował go a jego ciało wrzucono na płonące zgliszcza Syklag. A Bóg był bardzo niezadowolony i zaczął rozglądać się za nowym królem…”

Ten najgorszy scenariusz jest rzeczywiście realizowany w prawdziwym życiu przez prawdziwych braci i siostry, którzy mają prawdziwe powołanie do Boga lecz znajdują się na samym skraju rezygnacji, ponieważ zniszczenie Syklag zostawiło im rany, ból, zgorzknienie, zmęczenie, frustrację czy rozczarowanie. Bracia i siostry, Syklag może być albo waszym cmentarze, albo największą okazją. Decyzja należy do was.

Lecz Dawid nabrał odwagi/zachęcił się w Bogu swoim Panu.

Co więc zrobił Dawid?

Dawid pokładał zaufanie swoje w Panu, swoim Bogu

… lecz Dawid zachęcił się w Panu swoim Bogu” (1Sam. 30:6b wg wersji ang.)

Dzięki Panu za to „lecz”! Sprawy spiętrzały się, napięcie było nienormalnie wysokie. Jedno zło po drugim, wszystko przeciw Dawidowi i tylko jedno malutkie słowo „lecz” wprowadza coś nowego, coś odmiennego, coś, co powstaje, aby sprzeciwić się temu losowi, depresji, rozczarowaniu, cierpieniu i rozpaczy. Nic się nie zmieniło, sytuacja nadal wyglądała beznadziejnie, lecz Dawid zachęcił się w Panu swoim Bogu.

W podobnej sytuacji można wezwać pastora, aby się modlił, można szukać proroka, aby przekazał słowo. Można udać się do braci i sióstr i prosić ich, aby modlili się o przełom. Jeśli mamy wokół siebie ludzi możemy i powinniśmy prosić ich o modlitwę i wsparcie, lecz Dawid był w tym wszystkim sam. Co robisz, gdy wszelkie widzialne środki wsparcia zawodzą? Co robisz, gdy ludzie, którzy zazwyczaj byli przyjaciółmi teraz chcą cię ukamienować? Co robisz, gdy jesteś całkowicie sam? Najłatwiej jest zrezygnować.

Lecz Dawid zachęcił się i w Panu swoim Bogu„. Jedno z tłumaczeń mówi: „Lecz Dawid wzmocnił się w Panu Bogu swoim„, a inne „lecz Dawid nabrał odwagi w Panu swoim Bogu„. Jak to zrobił? Czy to była jakaś szczególna pieśń, specjalna modlitwa? Czy coś wyznał? Jak właściwie Dawid zachęcił samego siebie? Nie wiemy tego, ponieważ Biblia nie zajmuje się tym szczegółowo. Prawdopodobnie było w tym zachęcaniu siebie wszystkiego po trochę. Prawdopodobnie wrócił się w czasie i przypomniał sobie to, jak Pan pomagał mu w walce z lwem i niedźwiedziem, które próbowały zabić owce. Być może przypominał sobie o tym, jak Pan pomógł mu zgładzić Goliata. Może wrócił myślami do tego czasu, gdy Pan uwolnił go z rąk Saula. To wszystko tylko spekulacje, lecz chciałbym, abyście wiedzieli jedno: jeśli Dawid mógł zachęcić siebie samego (nabrać odwagi) w Panu, to wy również możecie. Możesz zachęcić SAMEGO SIEBIE.

Ponieważ większość ludzi jest biorcami, a nie dawcami, więc większość ludzi szuka tego, aby przyjąć zachęcenie, a nie dawać je. Bardzo trudno jest znaleźć zachętę u innych ludzi. Jestem szczególnie wdzięczny za listy i wszelkiego rodzaju dobre słowo, które w nich otrzymuje, lecz nie zawsze mogę polegać na tym, że ludzie mnie zachęcą; wy również.

Lecz Dawid zachęcił SAMEGO SIEBIE/nabrał odwagi

Musisz nauczyć się zachęcać samego siebie, nie zawsze znajdzie się jakaś zachęta w potęgujących się okolicznościach. Nie jest łatwo patrzyć na zgliszcza swojego życia i wyobrażać sobie, że wyniknie z tego cokolwiek dobrego. Ogniste próby i trudne sprawdziany nie dostarczają zachęty/pociechy. Większość rzeczy w tym świecie w szczególny sposób jest przeznaczona do ZNIEchęcenia cię.

Lecz Dawid nabrał odwagi W SOBIE

Gdy przeciwnik mówi: „Wszystko straciłeś”, możesz zachęcić się w Panu twoim Bogu!

Gdy przyjaciele zdradzają cię a ludzie mówią: „To wszystko twoja wina”, możesz zachęcić się w Panu twoim Bogu!

Gdy okoliczności mówią: „Nigdy nie wyjdziesz z tego żywy”, możesz zachęcić się w Panu twoim Bogu!

Jaka jest tajemnica siły Dawida? Gdzie Dawid znalazł wzmocnienie? Z pewnością nie w danej sytuacji, nie u proroka Samuela, nie u rodziny ani u przyjaciół.

Lecz Dawid zachęcił się W PANU swoim Bogu„.

W Panu! W Panu! W Panu!To dlatego Paweł mógł powiedzieć: „Gdy jestem słaby, wtedy jestem mocny. Radujcie się w Panu, powtarzam, radujcie się! Ponieważ Bóg, który pracuje w was, dokończy wszelkiego dobrego dzieła, które już rozpoczął, a wszystko współpracuje z nami ku dobremu dla osiągnięcia Jego celu!”  Nie jest to jakieś pozytywne wyznawanie czy formuła obietnicy wiary. To nie zależy od ciebie, lecz od Niego, a skoro mimo wszystko nie masz nic do stracenia, wszystko możesz zyskać rzucając się całkowicie na Pana i znajdując W NIM swoją siłę.

Wyrusz i odzyskaj wszystko!

Gdy Dawid zachęcił się w Panu, zapytał Boga, co ma dalej robić, a Pan powiedział:

I rzekł mu: Puść się w pogoń, a na pewno dogonisz i uratujesz!” (30:8b)

Tak więc Dawid otarł swoje łzy i wziął do ręki miecz. Poprowadził tych 600 rozgniewanych mężczyzn do bity, pokonał przeciwnika, odzyskał wszystko, co stracili.

To właśnie oznacza być królem.

Tego dnia Dawid zamienił tragedię w zwycięstwo, przeszedł test Syklag. Jeszcze nie miał korony na głowie, to przyszło później, lecz w tamtej chwili nie miało to znaczenia. Nie potrzebował korony ani tronu, by udowodnić, że jest królem. Udowodnił to tam, na rumowisku Syklag, gdzie nauczył się zachęcać siebie w Panu swym Bogu.

Nie rezygnuj! Syklag nie jest ostatnim miejsce odpoczynku, jest tylko miejscem, w którym odbywa się sprawdzanie królów. Zachęć siebie w Panu, puść się w pogoń, odzyskaj, co straciłeś, i idź dalej. To jest twoje przeznaczenie i to jest słowo Pana dla ciebie. Oby tak było!

 продвижение

Królestwo Niebios_3

John Fenn

Witajcie.

Wychodzenie z tego

Najlepszym sposobem na posegregowanie tego czym są kultura i wartości Królestwa, a czym nie są, jest porównanie, zestawienie obok siebie tego, co Słowo mówi oraz tego, co piszą autorzy Nowego Testamentu ze współczesną kulturą kościelną. Gdy już zostanie to rozdzielone, można szukać ludzi, którzy szanują wartości i kulturę Królestwa.

Weźmiemy pod uwagę pięć elementów Słowo, Uwielbienie, Modlitwę, Społeczność, Ewangelizację

Słowo

Słowo wówczas:

I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach„.

nie uchylałem się od zwiastowania wam wszystkiego, co pożyteczne, od nauczania was publicznie i po domach” (Paweł).

A gdy Piotr miał wejść (do domu Korneliusza), Korneliusz wyszedł mu naprzeciw„.

I pozostał przez całe dwa lata w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc Królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie …”

Cóż tedy, bracia? Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu” (Dz. 2:42, 20:20, 10:25, 28: 30-31, 1Kor. 14:26).

Widzimy więc, że przywództwo było z ludźmi, w ich domach. Nawet po zakończeniu pisania naszego Nowego Testamentu ciągle uczono Słowa w domach a liderzy przebywali wśród ludu. Gdy schodzili się razem, każdy mógł brać udział, samo uczenie odbywało się przez dyskusje, ponieważ spotykali się w domach.

Słowo dziś: wielkie grupy ludzi zbierają się w audytoriach, gdzie z tygodnia na tydzień jedna osoba jest wyznaczana na rzecznika tego, co Bóg mówi. Jest to jednokierunkowa komunikacja z kazalnicy do ludzi, nie ma dyskusji, nie ma współudziału, żadnej możliwości zadawania pytań czy kwestionowania nauczania.

Wniosek: Widzimy, że Jezus w konsekwentny sposób nauczał ludzi w ich domach, tam, gdzie odbywa się życie, widzimy to również w całej Księdze Dziejów, jest też o tym mowa i myśl wpleciona w pozostałe listy Nowego Testamentu. Tak więc to te spotkania w domach przywódców dzielących się Słowem w małych grupach, których celem była dyskusja, tak samo jak robił to Jezus i przywódcy w Nowym Testamencie należą do kultury królestwa. Jeśli jest inaczej jest to inna kultura i inny zestaw wartości.

Uwielbienie

Uwielbienie wtedy:

Cóż tedy, bracia? Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; ...”.

I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha, (19) rozmawiając z sobą przez psalmy i hymny, i pieśni duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu„.

Słowo Chrystusowe niech mieszka w was obficie; we wszelkiej mądrości nauczajcie i napominajcie jedni drugich przez psalmy, hymny, pieśni duchowne, wdzięcznie śpiewając Bogu w sercach waszych” (1Kor. 14:26, Ef. 5:18-19, Kol 3:16).

Należy wspomnieć o tym, że pierwotni gospodarze tych domów byli znani Pawłowi, wiemy więc, że to do nich pisał, jak wyżej, że mają śpiewać w czasie spotkań domowych: Justus w Koryncie – Acts 18:7, Akwila & Pryscilla w Efezie – 1Kor. 16:8, 19, Flm. w Kolosach – Flm. w2

Obecnie uwielbienie odbywa się audytoriach prowadzone przez wyselekcjonowanych wokalistów i muzyków stojących przed audiencją, zamiast spotkań domowych jak opisano powyżej.

Obecnie jest tak, że to zespół uwielbienia prowadzi zgromadzenie, zamiast sytuacji, w której to adoracja zgromadzenia JEST uwielbieniem. Uwielbienie jest wyznaczonym „czasem” uwielbienia, zamiast być czymś, co wypływa z serc Bożych ludzi i kończy się wtedy, gdy oni uznają to za właściwe.

Wniosek: Kultura i wartości królestwa to ludzie uwielbiający indywidualnie, jak też w małych grupach w domach, czasami przez znane pieśni jak psalmy i hymny, czasami spontanicznie, gdy ktoś porusza się w swym duchu, bądź gdy grupa w domu jest pobudzona do spontanicznego śpiewania duchowych pieśni.

Modlitwa

Modlitwa wtedy:

… zabrał z sobą Piotra i Jana, i Jakuba i wszedł na górę, aby się modlić„.

I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach„.

Strzeżono tedy Piotra w więzieniu; zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga… (aż do czasu uwolnienia go przez anioła) …Gdy sobie to uświadomił, udał się do domu Marii, matki Jana, którego nazywano Markiem, gdzie było wielu zgromadzonych na modlitwie„.

wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie, jak sądziliśmy, odbywały się modlitwy,...” (Łk. 9:28, Dz. 2:42, 12: 5,12; 16:13).

Mamy dużo poleceń, aby modlić się językami, za rząd, za siebie nawzajem, za duchowych przywódców i tak dalej, lecz istotą jest tutaj wyraźnie modlitwa indywidualna i wolność w modlitwie razem w małych grupach czy to w domach, czy nad rzeką, czy każdej chwili codziennego życia.

Dziś modlitwa skupiona jest na budynku. Gdy kościół przychodzi na całonocną modlitwę, odbywa się to w budynku, gdy wstawiennicza grupa spotyka się, jest to w budynku. Programy i książki o tym, jak się modlić sprzedają się w tysiącach egzemplarzy, a grupy spotykające się w domach czy gdzieś indziej są często zniechęcane do tego.

Wniosek: System, w którym pastor jest samotnym mężem na szczycie piramidy, wykonującym swoją wolę i kontrolę nad zgromadzeniem, oznacza, że ludzie modlący się poza budynkiem muszą być kontrolowani bądź uważnie obserwowani. W kulturze Królestwa w domach spotykają się ludzie, którzy się znają i kochają nawzajem, cenią, szanują jest znacznie więcej zaufania do Chrystusa w ludziach.

Społeczności/wspólnota

Społeczności/wspólnota wtedy: społeczność tak jak jest nauczana i praktykowana w Nowym Testamencie jest święta. Od Jezusa na przyjęciu weselnym, przez posiłki w domach do domowego 'kościoła’ Nowego Testamentu społeczność jest święta.

Gdy jacyś bardziej aroganccy Koryntianie zjadali swoją, przyniesioną część żywości, zanim pozostali zeszli się do domu Justusa z innym na spotkanie kościoła, a posiłek był częścią tych spotkań Paweł powiedział: „Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają? Co mam wam powiedzieć? Czy mam was pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam” (1Kor. 11:22).

Społeczność była i jest częścią kultury królestwa. Jest to jedna z przyczyn „wesela Baranka”… wspólne jedzenie, spędzanie czasu na rozmowach, dzielenie się JEST święte w kulturze Królestwa.

Teraz społeczność jest rozważaniem: „Po nabożeństwie będzie społeczność” – jakby 'społeczność’ była kolejnym programem, który należy ująć w planie. Nie da się utrzymać prawdziwej społeczności w audytorium, ponieważ opiera się ona na stałych, rozwijających się i trwających relacjach.

Wniosek: Wartości i kultura Królestwa najlepiej manifestują się w domach, w miejscu pracy, na drogach szybkiego ruchu i pobocznych drogach codziennego życia, a nie po nabożeństwie w czasie wydzielonym na kawę i orzeszki ziemne.

Ewangelizacja

Ewangelizacja wówczas:

Ewangelizacja tak jak nauczał i praktykował Jezus i przywódcy była szeregiem kręgów w kręgach. Najbardziej wewnętrznym kręgiem jest rodzina, jak widzimy w przypadku Andrzeja przedstawiającego swego brata Jezusowi. Następnym kręgiem są przyjaciele/lokalna społeczność, jak to mamy w przypadku Filipa, który przedstawił Jezusowi swego przyjaciela Natanaela. Dalszym kręgiem są współpracownicy: Piotr dzieli się Jezusem ze swymi biznesowymi partnerami: Jakubem i Janem, którzy również zostawiają pracę, aby iść za Jezusem.

Dalej, kolejnym kręgiem są ci, którzy szukają Boga: to jest ci, którzy już wierzą w Boga, lecz nie w Jezusa, jak Lidia z Filipii „która czciła Boga”, lecz jeszcze nie narodziła się na nowo. Do takich ludzi szedł Paweł i dlatego w pierwszej kolejności udawał się do synagog. Szukał tych, którzy już wierzyli w Boga, lecz jeszcze nie w Jezusa. Najbardziej zewnętrznym kręgiem byli obcy, którzy są przyjaźni wobec nas, bądź, jak ich opisał Jezus, ludzie pokoju. Polecono nam, abyśmy, jeśli nasze dzielenie się Panem zostało odrzucone, poszli gdzieś indziej. (Jn. 1:40-48; Lk 5: 3-11; Mt 10: 12-15; Łk 9: 5-9; Dz. 16:14-15; 17:1-2, 10-11; 18:4-8; 19:8-9)

Teraz ewangelista to tytuł przyznawany osobie, która z jakiegoś powodu przeważnie usługuje wierzącym w audytorium, bądź bierze udział w programach „sięgania dalej” (dosł. 'outreach’) aby 'świadczyć” niewierzącym, aby przyprowadzić ich do Pana a następnie do kościoła.

Wniosek: Kultura i wartości Królestwa są skierowane na ludzi, są naturalne, organiczne. To ludzie żyjący jako świadectwo tego, co Chrystus zrobił w ich życiu, następnie na zewnątrz rodzinie, przyjaciołom, współpracownikom, szukającym Boga i otwarci na ludzi pokoju, zgodnie z nauczaniem Jezusa i poszukiwaniami Pawła.

Co teraz zrobić?

Gdy człowiek raz zda sobie sprawę z tego, że kultura Królestwa rezonuje w jego duchu bardziej niż współczesna kultura kościelna, zaczyna się przemiana. Zaczyna kopać w Słowie, następnie szukać na zewnątrz nauczania i ludzi zbliżonych w duchu. Gdy już nastąpi wyłamanie się z kultury kościelnej i przejście do kultury Królestwa należy podjąć zamierzone, celowe działa w dziedzinie relacji. Często zaczyna się od tego, że zaprasza się kogoś na kawę czy wspólny posiłek i czas modlitwy czy uwielbienia. Czasami długie posiłki pomagają w przedyskutowaniu duchowej podróży, którą przeszli i o tym, jak to się zaczęło. Możecie nie wiedzieć o tym, że macie podobne poglądy na wartości Królestwa, dopóki ze się lepiej nie poznacie.

Miej cel, bądź stanowczy. Zmień swoje priorytety tak, aby umieścić na samej górze w priorytetach królestwa ludzi, których szukasz, z którymi chcesz mieć społeczność i chcesz poznać. Proś Ojca, aby skrzyżował ich drogi z twoimi. Ta podróż staje się stylem życia!

Następnym razem dalsze porównania zasad królestwa i znajdowanie tych, którzy są „tego samego ducha”.

Część czwarta

Wiele błogosławieństw

John Fenn

Remember to use

cwowi   @   aol.com

to email me personally, thanks!

deeo

Fałszywa łaska

George Sapp

Stało się ostatnio pragnieniem mojego serca zbadanie kultury Niemiec w czasach rozkwitu faszyzmu. Wydawało mi się, że będzie to historyczne i kulturalne ćwiczenia, a wprawiło mnie w całkowite zdumienie. Chciałbym się tym z wami podzielić.

Trafiłem na książkę Steve Gallagher’a zatytułowaną „Intoxicated With Babylon,’ (Upojeni Babilonem), wydaną po raz pierwszy w 1996 roku. Gallagher pisze o silnym ruchu ewangelicznym w latach 30tych w Niemczech. W tamtym czasie kultura była tam podobna do ówczesnej kultury Stanów Zjednoczonych. Grzech był obecny, lecz „większość Niemców w tamtych czasach to byli prości ludzie… których życie obracało się wokół kościoła i rodziny”.

Chrześcijański przywódca Dietrich Bohnoeffer dostrzegł alarmującego początki pewnego ruchu, którego „fundamentalne wierzenia spoczywają na błędnej koncepcji łaski, mówiącej, że gdy już raz człowiek zostaje chrześcijaninem, żadna ilość grzechy nie może zmienić jego duchowego stanu przed Bogiem”.

Bonhoeffer sprzeciwiał się temu ruchowi, lecz Niemcy odrzucili jego ostrzeżenia. Pod rządami Adolfa Hitlera Niemcy żyły w obfitości, duma narodowa została odzyskana, a duchowe życie Niemiec ostygło. „…Chrześcijański naród Niemiec dał władzę Adolfowi Hitlerowi, ponieważ ten dał im to, czego chcieli…brak konieczności całkowitego poddania się Chrystusowi spowodował, że brak duchowego rozeznania doprowadził ich do podatności na wpływową osobowość Fuhrera. Gdy już raz Hitler znalazł się u władzy, wielu z nich zostało przedstawicielami tej rzeźni, ponieważ ich chrześcijaństwo nie było zadomowione w ich sumieniu a moralny klimat tych dni pokonał ich. Nic nie było ich w stanie zatrzymać na drodze w dół…”

Przed śmiercią z rąk Nazistów, Bonhoeffer napisał następujące słowa w swym klasycznym dziele: „Koszt uczniostwa”:

„Tania łaska jest śmiertelnym wrogiem naszego Kościoła. Walczmy dziś o kosztowną łaskę,.. . Tania łaska to głoszenie przebaczenia bez konieczności pokuty, to chrzest bez kościelnej dyscypliny, Komunia bez wyznania, rozgrzeszenie bez osobistego wyznawania. Tania łaska to łaska pozbawiona dyscypliny, łaska bez krzyża, łaska bez Jezusa Chrystusa, życia i wcielenia,… cenna/kosztowna łaska jest skarbem ukrytym w ziemi; skarbem dla którego człowiek chętnie pójdzie i sprzeda wszystko, co posiada. Jest to perła o wielkiej wartości, dla której kupiec sprzeda wszelkie swoje dobra,…

Taka łaska jest „cenna”, ponieważ wzywa nas do podjęcia drogi za Jezusem i jest to 'łaska’, ponieważ sprawia, że idziemy w ślady Jezusa Chrystusa. Jest kosztowna, ponieważ jej ceną jest ludzkie życie i jest łaską, ponieważ daje człowiekowi jedyne prawdziwe życie”.

Fałszywa łaska zżera serce Ewangelii, szydzi ze świętości (bez której nikt nie zobaczy Boga) i uniemożliwia uczniostwo, sam Bóg zostaje przez nią zredukowany do irracjonalnego i egoistycznego człowieka z post-modernistycznej kultury, a co gorsza, wstrząsana jest wiara prawdziwych wierzących.

Ameryka ma problem. Stawką jest sam fundament naszego narodu. Szydzi się z naszego Prawa i Konstytucji i wmawia się nam, że są przestarzałe i nieodpowiednie. Jeśli nie nastąpi przebudzenie Ameryka będzie nadal chylić się ku upadkowi. Lecz Bóg nie da się z siebie naśmiewać, a fundament Jego królestwa nie zostanie poruszony. On jest Sprawiedliwym Sędzią świata i Jego gniew zostanie wylany na bezbożnych, bez względu na to, co w co wierzymy.

Czy pamiętacie początki „ewangelii sukcesu”? (lata 80te i 90te w USA). To, co było ugruntowane na solidnej biblijnej doktrynie, zaczęło rosnąć do groteskowych rozmiarów w kulturze, która chciała, aby ewangelia zamiast konfrontować, chroniła ich chciwość. Jak sprawić, aby ludzie sukcesu przyszli do kościoła? Zrównaj materialne bogactwo z pobożnością a zapełnisz ławy. Proś egoistów, aby wyrzekli się wszystkiego i poszli za Jezusem, a będziesz brzmiał staroświecko i niestosownie.

Podobnie jest z doktryną łaski, która jest mocno ugruntowana w Piśmie, choć w 13 rozdziale Ewangelii Mateusza stała się krzakiem gorczycy, na którego gałęziach odpoczywają ptaki fałszywej doktryny. Atakowany jest każdy standard postępowania, a bezprawie zostało teraz zrównane z pobożnością. Rozważ z modlitwą pytanie: Czy łaska, którą dziś głosimy jest prawdziwym biblijnym nauczaniem, czy też jest refleksem ducha tego świata, który wtargnął do kościoła? Jezus ostrzegał przed wzrostem bezprawia w dniach ostatecznych, mówił o tym, że Sam odrzuci tych, którzy CZYNIĄ bezprawie i osądzi tych, którzy POPEŁNIAJĄ nieprawość (Mat. 7:22-23, 13:41-42, 24:11-13). W 2 Liście do Tesaloniczan Antychryst nazwany jest Człowiekiem Niegodziwości (bezprawia).

Wiem, że pisząc to narażam się na to, że niektórzy nazwą mnie religijnym faryzeuszem, wynoszącym uczynki mego ciała, człowiekiem, który odpadł od łaski, legalistą, nie ufającym dziełu Chrystusa i być może nawet tak, jak jeszcze dotąd nie słyszałem! Wierzę jednak, że inni z modlitwą wezmą to słowo do serca i wrócą do Słowa, zaczną nauczać prawdziwej doktryny Łaski, używając do tego Pisma wraz z kontekstem. Niech was Bóg błogosławi.

To jest wezwanie do świętości, jest to wezwanie do wyjścia z tego świata i oddzielenia się. Nie sugeruję, abyśmy próbowali zarobić na sprawiedliwość uczynkami Prawa, lecz nakłaniam, abyśmy wydawali owoc, trwając w pokucie. Przestańmy silić się na oddzielenie tego kim jesteśmy od tego, co robimy: kto czyni sprawiedliwość, sprawiedliwy jest.

Zakończę tym poważnym ostrzeżeniem Piotra:

A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być wy W ŚWIĘTYM POSTĘPOWANIU i w pobożności, jeżeli oczekujecie i pragniecie gorąco nastania dnia Bożego, . . . Ale my oczekujemy, według obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość.

Przeto, umiłowani, oczekując tego starajcie się, ABYŚCIE ZNALEZIENI ZOSTALI PRZED NIM BEZ SKAZY I BEZ NAGANY, W POKOJU. A cierpliwość Pana naszego uważajcie za ratunek, jak i umiłowany brat nasz, Paweł, w mądrości, która mu jest dana, pisał do was; tak też mówi we wszystkich listach, [UWAGA: wszystkie listy Pawła, które już były napisane w chwili, gdy Piotr pisał ten] gdzie o tym się wypowiada; są w nich pewne rzeczy niezrozumiałe, które, podobnie jak i inne pisma, ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni przekręcają ku swej własnej zgubie. Wy tedy, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, MIEJCIE SIĘ NA BACZNOŚCI, abyście, ZWIEDZENI PRZEZ BŁĘDY LUDZI NIEPRAWYCH, NIE DALI SIĘ WYPRZEĆ Z MOCNEGO SWEGO STANOWISKA. [nieprawi: atesmos – ten kto łamie ograniczenia prawa i zaspokaja swoje żądze] WZRASTAJCIE RACZEJ W ŁASCE I W POZNANIU Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Jemu niech będzie chwała teraz i po wieczne czasy„.

Amen.сайт

Być pastorem w stylu Królestwa


Kingdom Pastoring

Dr  Stephen Crosby

Ubłocenie administracyjną melasą to nie to samo, co bycie pastorem w Królestwie. Wiele z „dobrze prowadzonych” społeczności trwa w duchowym bezwładzie i myli administracyjną skuteczność z życiem Królestwa. Może wydawać się, że las jest miejscem chaotycznym, lecz tam roi się życie. Jeśli zaś dobrze się przyjrzeć, ten pozorny chaos charakteryzuje porządek życia. Z drugiej strony, dobrze oporządzony cmentarz jest szczytem przyzwoitości, szacunku, skuteczności, przewidywalności oraz braku zakłóceń. Nic się tam nie zmienia poza rosnącą trawą. Jest to również królestwo martwych. Słabe zarządzanie/ organizacja nie jest cnotą, dobra administracja jest korzystna, ale one w żaden sposób nie określają tego czym jest istota bycia pastorem w Królestwie.

Dla wielu, „doskonały pastor” powinien być podobny do wiernego kustosza cmentarnego, najlepiej z męską anatomią i kobiecą psychiką… nieszkodliwa zamyślona dusza, która nigdy nie prowokuje, ani nie sprzeciwia się, nie da się go wyprowadzić z równowagi a jego uśmiech daje do zrozumienie, że bez względu na to, co robimy, lub czego nie robimy, . . . Jezus kocha nas i jest w porządku. Bóg chce nas błogosławić, uszczęśliwić i zrealizować nasze marzenia, jeśli tylko będziemy postępować zgodnie z Jego podręcznikiem szczęścia: Biblią. Korzystanie z ludzkiej siły czarującej osobowości, ciepłego uśmiechu, łagodnego głosu, kupieckich zdolności promocyjnych i rynkowych wzmacnia ten system wartości i skuteczność gromadzenia ogromnych ilości ludzi w budynku, lecz są to cechy powołania pastora Królestwa.

Pasterze Królestwa są powoływani i namaszczani przez Jezusa, aby troszczyć się o ludzi w unikalny sposób, przy pomocy unikalnych darów. Pasterze są ludźmi „łagodzącymi duszę” – bezpośrednimi opiekunami dusz, a nie dyrektorami administracyjnymi, którzy delegują zadanie troski o ludzi liderom małych grup, sami zajmując się zarządzaniem organizacją. Naprawdę tak jest, że na pewnych seminariach, przyszli „pastorzy” są uczeni tego, że ich obowiązkami są duszpasterstwo i administracja.

To nie jest pastorowanie, które cechuje Królestwo.

Nie można być pastorem ludzi na odległość. Można przekazywać tłumowi wykłady/kazania, Jezus często tak robił, lecz nie można paść tłumu. Jeśli „pastor”, jak jakiś Czarownik z Krainy Oz, spędza więcej czasu na prowadzeniu”systemu” zza sceny, pociągając za różne dźwignie mechanizmów organizacji, zamiast angażować się bezpośrednio w pracę z ludźmi, to taki osobnik pomylił powołanie, a tak naprawdę to nigdy go nie miał. Zastanowienie się nad sobą i pokuta są w takim wypadku właściwe.

Praca z rzeczami i systemami ma w sobie wielki urok. Szczerze mówiąc: jest łatwiejsza. Wysiłek jest zazwyczaj uznawany i nagradzany. Na systemie można wymusić porządek i doprowadzić do działania jeśli włoży się w to pewien wysiłek. Z drugiej strony, ludzie,… wiecie, tak zazwyczaj tak nie reagują. Kiedy system dobrze działa a plany są realizowane ludzkie ambicje są dobrze karmione, natomiast jeśli trzeba stać się nawozem przemiany czyjegoś życia to krzyżuje ambicje. Być pobudzonym przez Chrystusa do troski o ludzkie dusze jest świętym i wysokim powołaniem, o wiele bardziej wyzywającym niż sprawdzanie czy ostatni batonik w barze w foyer jest właściwie ułożony na niedzielę i realizacja planu pięcioletniego. Biblijne pasterzowanie jest zdefiniowane krzyż Chrystusa, a nie Wharton School of Business.1 (Szkoła Biznesu).

Biblijne bycie pastorem obejmuje dwa elementy: terapię i przemianę. Terapia składa się z uzdrowienia, żywienia, trosko, łagodności i zagnieżdżanie. Transformacja to z kolei: uczniostwo, wyzwania, wzrost i misja. Jeśli troska o tych w gnieździe jest większa od gromadzenia tych spoza to pojawia się stagnacja a często izolowany elitaryzm. Jeśli misja zdobywania zgubionych przerasta troskę o już obecnych, cierpi na tym wzrost osobisty a na horyzoncie pojawia się rozpad relacji. Aby właściwie reprezentowane były pasterskie zainteresowanie Jezusa ludźmi, jedno i drugie musi być obecne w każdej społeczności,

Na szczęście zgadzamy się co do tego, że Jezus jest dla nas wzorem pastora/pasterza. Powiedział, że być „dobrym pasterzem” to znaczy zostawić 99 owiec, które są już w zagrodzie, aby znaleźć jedną, której tam nie ma (Łk. 15:1-7). Ten fragment rutynowo jest źle interpretowany jako usprawiedliwienie dla „pastora”, aby ganiał za każdym niezadowolonym, zdenerwowanym nieobecnym członkiem społeczności, aby błagać go i nakłaniać do powrotu do regularnego uczestnictwa w spotkaniach (sprowadzając razem z nim jego pieniądze!). Nic bardziej mylnego. Przypowieści z 15 rozdziału Ewangelii Łukasza są MISYJNE: zgubiona owca (mam takie owce, które nie są w tej owczarni – Jn10:16), zgubiona moneta, zgubiony syn. Zajmują się one TYM, CO ZGUBIONE, a nie wiecznym kojeniem tych, którzy są już zgromadzeni.

Dobry pasterz robi coś znacznie więcej niż dostarczanie żywności obecnym. Dobry pasterz jest źródłem przemian i misji, tak jak TEN Dobry Pasterz. Jeśli jednostka z pasterskim powołaniem nie ma osobiście siły w kategoriach przemiany, prowokowania i misji ŻYWOTNĄ sprawą jest wprowadzenie tych łask do obiegu krwi społeczności przez innych obdarowanych łaską członków. Jeśli ktoś nie ma poczucia bezpieczeństwa, jest człowiekiem terytorialnym i kontrolującym to nigdy się to nie zdarzy.

Jest powód, dla którego Chrystus dał wszystkie dary w 4 rozdziale Listu do Efezjan. Nie jest możliwe właściwe reprezentowanie Jezusa przez Jego Ciało na ziemi, jeśli nie ma wkładu każdej z nich. Wynikiem pięciuset lat protestantyzmu uznającego podział na duchownych i laików, nadmiernego podkreślania, chorej definicji i kulturalnie określonego sposobu funkcjonowania „bycia profesjonalnym pastorem” i bezpodstawnej teologicznie eliminacji dwóch spośród 4 darów z Ef. 4 przez większość kościoła, jest jego katastrofalna sytuacja.

Żyjemy w dniach, gdy Duch Pański wprowadza zmiany i korektę kierunku Swego kościoła. O ile ekscytujące jest żyć w takich czasach, nie znaczy to, że pewne dobrze okopane interesy nie będą się sypać czy już się nie sypią.

Duch Pański zaczyna inaczej kroić Swoje ciasto. Niektórym ubędzie, innym przybędzie a to po to, aby całość skorzystała. Jako społeczności chodzących martwych mężczyzn i niewiast, lepiej uczynimy uczestnicząc w boskim planie przeorganizowania, zamiast brać udział w próżnych walkach o strefy wpływów.

________________

1. W zeszłym tygodniu naprawdę usłyszałem w lokalnym chrześcijańskim radiu pewnego „dobrze prosperującego” pastora, który beztrosko twierdzi: „Prowadzenie kościoła niczym nie różni się od prowadzenia biznesu. Chodzi tylko o to, aby pozyskać do ławek „klientów”, ponieważ bez finansów nie da się prowadzić skutecznie kościoła”. Zarówno on sam jak i gospodarz programu z całego serca zgadzali się z tym, że to, co czuli jest tak oczywiste, że tylko głupiec może się z tym nie zgadzać. Niemniej, uważny słuchacz powinien płakać. Ta opinia jest dokładnym odzwierciedleniem stanu dużej grupy amerykańskich kościołów ewangelicznych.

– – – – – – – – – –

Copyright 2011 Dr. Stephen R. Crosby www.drstevecrosby.wordpress.com. Udziela się zgody na kopiowanie, przekazywanie czy dystrybucję tego artykułu pod warunkiem, że ta informacja o prawach autorskich będzie znajdować się na wszystkich kopiach, duplikatach i referencjach.

topod

Łagodne napomnienie: Czemu nie zjadacie swojej dziesięciny?

Ken Talbott

(Rozdział z książki autora przygotowywanej do druku Judo Politics-Crucial Preparations for the Second American Revolution”)

Będziesz dawał dziesięcinę z każdego plonu twojego nasienia, które rokrocznie wydaje pole. Na miejscu, które Pan wybierze na mieszkanie dla swego imienia, będziesz jadł przed Panem, Bogiem twoim, dziesięcinę z twego zboża, wina i oliwy oraz z pierworodnych twojego bydła i trzody, abyś się uczył bojaźni Pana, Boga twego, po wszystkie dni. Jeśli jednak droga będzie dla ciebie za daleka i nie będziesz mógł jej tam zanieść, gdyż miejsce, które obierze Pan, Bóg twój, aby tam złożyć swoje imię, będzie zbyt oddalone od ciebie, kiedy Pan, Bóg twój, cię pobłogosławi,to możesz ją spieniężyć i zawiniesz pieniądze w swej ręce i pójdziesz na miejsce, które sobie wybierze Pan, Bóg twój,  i wydasz te pieniądze na to wszystko, czego zapragnie twoja dusza: z bydła, owiec, wina, napoju upajającego i wszystkiego, czego zapragnie twoja dusza, i będziesz tam jadł przed Panem, i będziesz się weselił, ty i twój dom  oraz Lewita, który jest w twoich bramach. Nie opuścisz go, gdyż on nie ma działu i dziedzictwa z tobą” (Pwt. 14:22-27).

Wyznaję jestem mocno spóźniony z usuwaniem bożonarodzeniowych światełek uczepionych gzymsów; prawo Starego Testamentu nakazywało zrobić to wokół dachów naszych domów (por. Pwt. 22:8). Jeszcze bardziej niedbale podszedłem do ściągnięcia stoiska „Święta Namiotów”, w którym mieszkaliśmy kilka dni na zakończenie zeszłego roku, co Bóg nakazał robić: „jako wieczna ustawa dla wszystkich pokoleń” (Kpł. 22:33-41). Ale Robin, krzątała się w kuchni przy czyszczeniu kuchennych sprzętów z resztek z ostatniej ofiary zwierzęcej, a dziś w końcu zacząłem rozbierać Świąteczne Namioty z wysuszonych liści kalifornijskich palm; tych wysuszonych lokalnych liściastych gałęzi, jak i tych drogich, sprowadzonych z Kantucky,.. no i tych irytujących bożenarodzeniowych światełek z balustrady!

Kiedy nad tym pracowałem, nagle uderzyło mnie głębokie poczucie winy. O, nie! W samym środku tych wszystkich świąt i innych zarządzeń Prawa Starego Przymierza, które musimy zachowywać (plus kilka innych, które zostały wrzucone tu i tam z Nowego Przymierza), całkowicie zapomniałem zrobić to, co najwidoczniej jest najważniejszą rzeczą w amerykańskim kościele: dać dziesięcinę! Ponieważ w Biblii wszystkie nawiązania do dziesięciny odnoszą się wyłącznie do żywności, a nie do pieniędzy, wygląda na to, że łatwo zrozumieć, jak to się stało, że w monetarnym systemie naszej rodziny całkowicie zapomnieliśmy „zjeść naszą dziesięcinę”, zgodnie z przykazaniami Świętego Pisma! Skoro nie jesteśmy już rolnikami, jak to było pierwotnie z Żydami, którzy otrzymali Stary Testament, który nas i dziś obowiązuje, wydaje mi się, że mamy obowiązek zamienić nasze pieniądze z powrotem na dziesięcinę z żywności w taki sposób:

… i wydasz te pieniądze na to wszystko, czego zapragnie twoja dusza: z bydła, owiec, wina, napoju upajającego i wszystkiego, czego zapragnie twoja dusza, i będziesz tam jadł przed Panem, i będziesz się weselił, ty i twój dom” (Pwt. 14:25-26).

Brzmi to niemal jak jakiś duchowe rekolekcje, prawda? A może jakieś małe rodzinne zebranie z boskim celem na oku! Tak więc, wydaje mi się, że Pismo wskazuje na to, że w ten piątek, gdy zacznie się sabat, abyśmy się zebrali w domu barci i sióstr i zjedli naszą dziesięcinę w czasie sabatowego obiadu. Ja przyniosę wino (lub mocny napój), a reszta „rodziny” może przynieść cokolwiek zechcą, mam nadzieję, że te najdroższe i najbardziej egzotyczne potrawy, jakie będą w stanie znaleźć, bo może się okazać, że wszyscy będziemy wyrywać coś z tej dziesięciny! Po prostu wiem, że uszczęśliwimy naszego Pana, gdy zjemy nasze dziesięciny w obecności Pana naszego Boga!

„Starszego mężczyzny nie strofuj ostro” – a co z młodszymi?

Odkładając wszelkie żarty na bok , chciałbym wyznać: jestem obecnie coraz starszy, byłem w szkołach biblijnych, na biblijnych obozach i teologicznych szkołach. Równocześnie z prowadzeniem biznesowych podróży przez całe moje dorosłe życie, przez 43 lata byłem pastorem założycielem niedochodowej korporacji, które są obecnie nazywane w Ameryce „organizacjami para kościelnymi”, co wiąże się ze wszystkimi ograniczeniami tego, co błędnie określa się „pastorem” niedochodowej organizacji, o której w Ameryce błędnie mówi się jako o „kościele”. W poprzednich dekadach w milczeniu znosiłem starszych pastorów nauczających na temat dziesięciny, powstrzymując się od wykrzyczenia „Gorze!” w teatrze, który nazywamy „kościołem”, ponieważ chciałem być posłuszny apostolskiemu zaleceniu, aby „starszego mężczyzny nie strofować ostro, lecz napominać jak ojca” (1Tym. 5:1). Następnie, przez 25 lat doszedłem do wniosku, że „mój kościół jest w foyer”, więc w znacznym stopniu zostało mi oszczędzone wysłuchiwanie bredni, w pełnym tego słowa znaczeniu, kazań/mantr o 'sianiu pieniędzy’ i dziesięcinie.

Teraz jednak jestem starszy, znacznie starszy, niż większość pastorów, którzy mogliby chcieć, abym się im podporządkował i ich dziwacznemu nauczaniu na temat dziesięciny. Kiedy więc około roku temu okazało się, że nie ma nikogo w foyer, ponownie trzeba było znosić któryś tam setny raz kazanie z obowiązkowym ostrzeżeniem, że jesteśmy „przeklęci” jeśli nie płacimy dziesięciny. W czasie tego, skądinąd znakomitego kazania, okazało się, że mam takie samo współczucie dla tego zindoktrynowanego mówcy, jak i dla nękanych ludzi, ponieważ kiepski kaznodzieja pochodził z obcego kraju, i można się było po nim spodziewać tylko małpowania dziesięcinowych sloganów, w których był szkolony przez swoich „starszych i mądrzejszych” amerykańskich mentorów, którzy zapłacili za jego bilet w tą stronę, aby mógł przekonać ten tłum na rzecz „kościoła matki”. Gdy przyglądałem się publiczności kolejno wabionej i przeklinanej dziesięcinową propagandą, Duch Święty powiedział do mego ducha:

„Ken, czy jest jakieś przekleństwo, którego mój Syn, Jezus, nie wziął na Siebie, gdy został ukrzyżowany, aby wypełnić wymagania Prawa? Skoro dzięki wielu przeżytym latom kontrolujesz swego ducha, uwalniam cię, abyś mówił na temat źródła nauczania na temat dziesięciny, lecz bądź łagodny dla nich, ponieważ kocham ich tak samo, jak i ciebie!”

Naprawdę: „Chrystus wykupił nas spod przekleństwa prawa, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie” (Gal. 3:13).

Kto wie, może teraz, po wielu latach jest czas na to, aby starszy mężczyzna udzielił co najmniej „łagodnego napomnienia” niektórym z młodszych braci i siostrom ciągle potrzebujących uwolnienia od przekleństwa Prawa.

Co jest we współczesnym kościele źródłem nauczania na temat dziesięciny?

Czego nauczył mnie Duch Święty przez ponad 40 lat oglądania przytłaczających dowodów o głoszeniu dziesięciny w Zachodnim kościele? Wyraźnie i po prostu tego:

Źródłem z którego czerpie współczesny amerykański kościół głoszenie dziesięciny jest bożek Mamony. I koniec.

Tak, wierzę, że to bożek bogactwa, Mamona, jest złym duchem, którego celem jest zniszczenie ludzkich istot, i że całkowicie ogłupił ogromną większość pastorów i parafian tej ziemi, aby rozbudowywali jego królestwa dzięki temu fałszywemu nauczaniu, głoszeniu, i wierze w temat dziesięciny. Dalej, celem tego złego ducha jest skuteczne zasilanie siostrzanych duchów strachu, chciwości, które nękają tak wielu moich kolegów, pastorów, jak też było z waszymi kolegami w przeszłości.

Pamiętam takie seminarium, gdzie pojawił się w czasie zajęć temat dziesięciny. Pozwólcie, że przytoczę ten fragment z mojej książki z 1982 roku: INPUTS: A Matter of Life-style or Deathstyle:

„Kiedyś w dyplomowej klasie na wykładach z „hermeneutyki” czy nauki biblijnej interpretacji profesor rozwijał zasadę mówiącą, że „Ponieważ starotestamentowy cień stanowi materiał, który znajdujemy w Nowym Testamencie, Nowy Testament interpretuje Stary”. W samym środku jego znakomitego wyjaśnienia na temat istoty Nowego Przymierza, jakie mamy w Chrystusie, ruszył w kierunku dygresji, która wyglądała na pokłon w stronę cienia. Ta dygresja to było jego bardzo silne przekonanie co do dziesięciny. Jako pastor lokalnego zboru uważał, że jego koledzy pastorzy znajdujący się na sali powinni konsekwentnie podkreślać dawanie dziesięciny w swoich zborach. Zgromadzeni pastorzy gorliwie przytaknęli temu. W tym momencie zadałem jakieś proste pytanie, w stylu: „Jak godzisz ze sobą silny nacisk na dziesięcinę z właśnie przedstawioną zasadą hermeneutyki, która umieszcza cień starotestamentowej dziesięciny, jako coś wypływającego z istoty Nowego Przymierza, gdzie wszystko należy do Chrystusa? Czy Bóg nie chce 100% naszych zasobów?”

Nieoczekiwanie przerwano mi głośnym krzykiem:”Bądźmy praktyczni, panie Talbott! Jeśli masz służbę dla Boga, to potrzebne są dolary! Gdy ja zaczynałem w moim kościele tylko 10% moich ludzi płaciło dziesięcinę, teraz, po okresie konsekwentnego głoszenia pełne 20% zgromadzenia to robi! [Inni pastorzy wydali z siebie: 'ach’ i 'och’.] Ostatniego roku budżet kościoła jest wyższy o 50.000$, kupiliśmy trzy dodatkowe autobusy i mamy 25.000$ na koncie oszczędnościowym. [„Ooch, oooh, ooh,ahhh”] A tego nie da się zrobić bez głoszenia o dziesięcinie!” Cóż mogłem zrobić innego jak z szacunkiem poddać się, „Czy takie stanowisko nie może wskazywać na brak zaufania do tego, że nowotestamentowi wierni mogą być prowadzeni przez Ducha Świętego również w tym, jak wykorzystują swoje finansowe zasoby? Czy wierzący, który jest nim rzeczywiście, został uwolniony, aby znaleźć się pod Panowaniem Chrystusa nie wrzuci co najmniej 10-cio procentowego cienia dawania?” A co powiedział profesor? Wyrzucił ręce w górę i wybuchając wesołością ogłosił: „Cóż, czasami hermeneutyka musi odpuścić!” Z humorem nauczyciel hermeneutyki wraz z pastorami pomocnikami pogrzebali temat w salwie śmiechu (str. 176-177)”.

Przepraszam, że przerwę wam w tym momencie, ale ja osobiście bywałem w tych pomieszczeniach, salach rad starszych, na seminariach dla pastorów, gdzie pastorzy dyskutowali o tym w jaki sposób najlepiej wykorzystać wersy, aby wyciągnąć mamonę. Pewien starszy pastor w największym „kościele” w mieście szkolił swoich rówieśników tak: „Patrzmy realnie. Aby nasze działania można kontynuować, musimy uzyskać 15$ na głowę z każdego nabożeństwa, więc dobrze będzie jeśli bądźcie skuteczni w zbieraniu ofiary!” Jego porada zaowocowała w służbie jednego z jego cudaków tym, że zaczynając od pięciu minutowego „mini-kazania-o-dziesięcinie” w czasie usługi w kościele przeszedł do 10 minut, potem 15, potem do 20 i do 25, a kiedy byłem tam ostatnio to „kazanie o dziesięcinie w kazaniu” zajmowało już pełne 30 minut!

Steve Crosby w książce pt.: Wealth Transfer and Marketplace Ministry, (Transfer bogactwa i targowa służba) podsumowuje to co rzeczywiście dzieje się we współczesnym kościele jeśli chodzi o nauczanie na temat dziesięciny, wiary w zasiewanie pieniędzy itp. w następujący sposób:

„Sytuacja we współczesnym kościele podobna jest do systemu świątynnego w czasach Chrystusa. Instytucje świątynne były zasadniczo rodzinnym biznesem Heroda stworzonym tylko z jednego powodu: aby wyciskać z religii pieniądze dla swojej dynastii… (str. 46).

Mówiąc o 3 rozdziale Księgi Malachiasza, który jest cytowany setki razy w każdy niedzielny poranek w Ameryce, inny przyjaciel napisał:

„Ten wers nie ma nic wspólnego z pieniędzmi. Nie pozwólcie, aby ktokolwiek straszył was tymi wersami, niech was nikt nie związuje prawem. Malachiasz nie pisał do nas. Przeczytajcie sobie jeszcze raz 3:9. Zostało to napisane do narodu Izraela, do ludzi, od których wymagano, aby postępowali według prawa, lecz tego nie robili. W tamtym czasie ludzie byli pod przekleństwem jeśli nie postępowali zgodnie z prawem. My jesteśmy pod przekleństwem jeśli tylko próbujemy podążać za prawem, z którego Jezus nas wykupił”.

Propaganda dziesięciny i zasiewania pieniędzy zawiera w sobie tylko prawdy przez małe „p”.

Prorocy prorokują fałszywie,

a kapłani nauczają według własnego widzimisię:

mój zaś lud kocha się w tym.

lecz co poczniecie, gdy się to skończy?” Jer. 5:31

Jacques Ellul będąc w starszym wieku napisał książkę pt. „Propaganda: The Formation of Men’s Attitudes” (Propaganda: kształtowanie ludzkich postaw) sugeruje, że dobra propaganda przedstawia tylko prawdy przez małe „p” (co Ellul nazywa „faktami”), aby namalować obraz z kłamstw.

Oczywiście, że istnieje wiele dobrych prawd, prawd przez małe „p”, które współcześni pastorzy propagandyści używają. Dziesięcina miała być wykorzystywana przez starotestamentowych kapłanów. Jednak Prawda o tej dziesięcinie przez duże „P” jest taka, że dziesięcina była składana wyłącznie z żywności, była dziesięcina przeznaczona dla kapłanów, aby udzielali z niej wdowom i sierotom i część dziesięciny przeznaczona dla kapłaństwa lewickiego, które nie miało dziedzictwa ziemi, domów ani regularnych wypłat (por. Pwt. 18:1-2).

Kiedy jednak współcześnie pastorzy propagandyści usiłują kopiować starotestamentowy system ofiarny (czy kapłaństwo), co obejmuje sanktuaria, rytuały i ofiary takie dziesięcinę to budują nowe prawo (swój własny „kulturowy kod zachowania i wiary”) zbudowany z arbitralnie wyciągniętych elementów ze Starego i Nowego Przymierza! Co się dzieje, gdy umieszczają siebie samych i innych pod tym Prawem, a pomijają posłuszeństwo innym? Skutek jest taki, że umieszczają siebie (i swoich ludzi) pod przekleństwem:

Bo wszyscy, którzy polegają na uczynkach zakonu, są pod przekleństwem; napisano bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu” (Gal. 3:10).

Weźmy na przykład propagandowe wykorzystanie fragmentu z Księgi Malachiasza 3:8-12, którego używa się jak kija do bicia słuchaczy i wymuszania poddania. 3 rozdział tej Księgi łączy się z prawem dawania dziesięciny wyłożonym w Starym Testamencie. Jest to prawda dotycząca tej sprawy przez małe „p”. Niemniej w drugim rozdziale znajduje się prawda przez duże „P” prowadząca do rozdziału trzeciego: prawda przez małe „p” wskazywałaby na to, że Bóg jest nadmiernie zainteresowany kapłanami, synami Lewiego, którzy sami byli przeklęci przez Boga i byli tymi, którzy przede wszystkim odpowiadali za przekleństwo sprowadzone na lud:

A teraz was, kapłani, dotyczy to postanowienie: Jeżeli nie usłuchacie i nie weźmiecie tego do serca, że macie oddawać cześć mojemu imieniu – mówi Pan Zastępów – to Ja rzucę na was klątwę i przeklnę wasze błogosławieństwo. Zaiste, przeklnę je, gdyż nie bierzecie tego do serca” (Mal. 2:1-2).

W jaki sposób kapłani sprowadzali przekleństwo na Izraela? Słowami Douglasa Weaver, mojego dobrego przyjaciela:

„Rozumiesz, oni zanieczyszczali naród okradając Pana, ponieważ wydawali dziesięciny na siebie samych, lekceważąc obcych, sieroty i wdowy”. Tak naprawdę, świetnie ten znany dziewiąty wers (z Mal. 3) nie mówi, że cały naród okrada Boga; dotyczy to raczej kapłanów, który okradają nie tylko Boga, lecz również całego Izraela. Ponieważ w takim samym stopniu jak lekceważyli obcych, sieroty i wdowy w takim sprowadzali przekleństwo na cały naród, skutecznie okradając ich z Bożego błogosławieństwa. Pamiętaj, tylko dziesięcina składana co trzeci rok była przeznaczona do spichlerza świątynnego. Tak więc, wyłącznie do części całego trzyletniego cyklu składania dziesięcin odnosił się Bóg; do tej części, za którą odpowiadali kapłani. Jakąż ironią jest to, że ten fragment Pisma jest powszechnie wykorzystywany do uprawomocniania i wymuszania praktyki płacenia dziesięciny, w rzeczywistości wypowiada się przeciwko tym, którzy ja gromadzą!”

Nowotestamentowi pastorzy propagandziści starają się podeprzeć swoje sztuczne arcy kapłaństwo sprawowane w świątynnym sanktuarium, którego zniszczenie i zastąpienia nami wszystkimi wierzącymi-kapłanami, wymagało śmierci Jezusa. O nich to można powiedzieć to, co „Pan wszechmogący” powiedział o ich starotestamentowych odpowiednikach, których naśladują:

Gdyż wargi kapłana strzegą poznania, a z jego ust ludzie chcą mieć wskazania, gdyż on jest posłańcem Pana Zastępów. Lecz wy zboczyliście z drogi i sprawiliście, że wielu się zachwiało w zakonie, zerwaliście przymierze z Lewim – mówi Pan Zastępów. Dlatego Ja sprawię, że będziecie wzgardzeni i poniżeni u całego ludu, gdyż nie trzymacie się moich dróg i jesteście stronniczy przy stosowaniu zakonu” (Mal. 2: 7-9).

„Oto patrzcie, dom wasz pusty wam zostanie”.

Wydaje się, że w naszych czasach „wzgardzenie i poniżenie u całego ludu” pastorów jest tylko kwestią czasu. Jest to już całkiem dobrze opisane w artykule Michaela Spencer‘a 2009 „Christian Science Monitor” pt.: „The Coming Evangelical Collapse” (Zbliżający się krach ewangelicznego kościoła). Osobiście wierzę, że ten krach już jest w drodze, jak postrzegam współczesny ruch dziesięciny-siania pieniędzy-wyłudzania-mega-kościołów, który jest symptomem zgonu amerykańskiego kościoła, a nie wskaźnikiem jego zdrowia. Jest to bezpośrednie odzwierciedlenie obecnego trendu łączenia i przyswajania niezdrowych instytucji przez niezdrowe instytucje prowadzące nasz wszystkich ku bankructwu.

Współcześnie, podpierane dziesięciną, którą postrzegam jako bezpośredni odpowiednik podatków, wymuszanych od obywateli przez państwo, tzw. mega-kościoły również stały się odbiciem opiekuńczego państwa, skąd zresztą czerpią swój wzór. Oba te pasożytnicze systemy nie mają szacunku dla życia swoich tłumów i z łatwością konsumują większość dolarów na siebie, po czym nędzne resztki ze stanu konta przekazują potrzebującym, przeważnie w uwłaczający sposób (podobnie jak lewici z czasów Malachiasza).

Na szczęście zawsze były wyjątki od reguł, jak to jest z grupką kościołów, które wierzą, że Duch może prowadzić ich członków do dawania, które nie mają długów, które kładą nacisk na małe grupy i pozwalają na to, że przekazywane przez ludzi środki są kierowane bezpośrednio do potrzebujących z pominięciem biurokratycznej pułapki. Wszyscy powinniśmy być czujni i wspierać takie miejsca. Dla waszej informacji: W sklepach Ace Hardware sprzedawane są obecnie okulary za jedyne 3,95$, które znakomicie nadają się do szukania potrzebujących w tym stogu siana!

Niemniej, zazwyczaj wygląda to tak, że jeśli amerykański wierzący staje wobec jakiegoś rodzaju potrzeby to, skoro został ograbiony z bogactwa przez bezbożne państwo i kościół, reaguje w ten sposób: „Z jaką społeczną agencją należałoby tego człowieka skontaktować?” Oczywiście, zanim rządowe biuro zostanie otwarte kilka godzin czy dni później, bądź będzie dostępny właściwy komitet kościelny parę tygodni później, rachunki za prąd wdowy, po tym, gdy już zamarzła na śmierć, zostaną zapłacone. Być może przesadzam, ale wiecie o co chodzi.

Istotą jest to, że opiekuńcze państwo i kościół skutecznie spłaszczyły nasze portfele i znieczuliły nasze serca na biednych. To my, jako kapłani Boga Najwyższego, mamy naszymi 'dziesięcinami’ usługiwać teraz! Jeśli chodzi o samozwańczych kapłanów, którzy sprowadzili to przekleństwo na nasz kraj, jestem szczerze przekonany, że te dom zbudowany przez ich gigantyczne kompleksy wkrótce opustoszeje. Dzięki naszym modlitwą wstawienniczym i gestom miłości i cierpliwości być może niektórzy z nich padną na kolana i będą błagać Boga i ludzi o przebaczenie za ogromne, wielomilionowe złodziejstwo, którego się dopuszczali każdego roku przez swoje służby.

Słowo do młodszych pastorów

Powiedziano: „Jedynym sposobem na zmiany u pastorów, jest śmierć tych pastorów”. Może jest to prawdą w stosunku do nas starszych, siwych, lecz co z wami młodszymi pastorami? Czy może tak być, że i wy znaleźliście się w miejscu, w którym przekazujecie dziesięcinową propagandę, którą sami zostaliście zindoktrynowani? Konsekwencje są takie, że złe duchy, takie jak Mamona, strach i chciwość wloką was, a „dziurawe portfele” nękają? Czy jest jakaś nadzieja na to, że przetrwacie radykalną nowotestamentową zmianę kierunku w finansowaniu waszego kościoła [Uwaga do siebie: „To jest kościół Jezusa”]? Jeśli wrócicie do miejsca, w którym wasze uczynki będą zrodzone z Boga, a nie z bożka Mamony, nie będziecie musieli obawiać się tego czy Bóg zaspokoi każdą potrzebę waszą i waszej trzody.

Tak naprawdę, gdy nie już będzie się już dłużej nauczać ludzi, że „są wolni”, po tym, gdy oddadzą dziesięcinę, nastąpi eksplozja dawania. Uwolnienie ludzi od obowiązkowego płacenia dziesięciny skieruje ich nowotestamentową kapłańską inspirację do dawania do Ducha Świętego, zamiast do kalkulatora.

Znam pewnego pastora, który konsekwentnie obecnie już od ponad 40 lat sprzeciwia się trzymania się starotestamentowego cienia dziesięciny i naucza na temat nowotestamentowej istoty prawa własności Chrystusa do 100% wszystkiego, co posiadamy. Gdy usłyszał moją historię o nauczycielu z seminarium, który głosił, że dziesięciny są potrzebne do płacenia rachunków, zaprzeczając swoim własnym zasadom biblijnej interpretacji i samemu Pismu, skomentował to: „Ken, mogę się podzielić z tobą pewną drobną tajemnicą? Czy wiesz o tym, że nasi ludzie raz solidnie zakotwiczeni w nowotestamentowym kapłaństwie naprawdę daję dwa, trzy razy więcej pieniędzy na pracę służby, niż te kościoły, które nauczają o dziesięcinie i zemście?”

Czy to było łagodne napomnienie?

оптимизация сайта для поисковых систем

Zmiana pór

Couchey Kriston

PAN ZASTĘPÓW POJAWIA SIĘ

Wszystko ma swój czas i każda sprawa pod niebem ma swoją porę. Zmiany w duchowej rzeczywistości przyspieszyły w dramatyczny sposób. Odezwał się okrzyk, którego natężenie wzrasta a jego kulminacyjnym puntem będzie wołanie: „Król jest tutaj!” Pora chodzenia po pustyni zakończona. Wchodzimy do Ziemi Obiecanej prowadzeni przez Samego Pana Zastępów. On przyszedł, aby prowadzić nas do zwycięstwa. Okres oczekiwania i obserwowania zbliżył się do końca. W miarę jak Król nadchodzi, aby zająć należne mu miejsce Pana kościoła, wszystko za czym tęskniliśmy eksploduje w postaci fali Chwały. Czas bólów porodowych i potu zmienia się w okrzyki radości! Armia Boża zajmuje swoje miejsce w bitewnym szyku, każdy na swoim właściwym miejscu a wrodzy Boga drżą i trzęsą się. Gotujcie drogę Pańską, wyprostujcie ścieżki dla stóp Jego! Nie jest to czas, aby bać się tego, co przeciwnik robi. To, co chciał nam wróg uczynić złego, Bóg obróci ku dobremu i zwycięstwo będzie jeszcze słodsze. Podnieście bramy wierzchy swoje, aby Król Chwały mógł tam wejść. To jest czas, gdy Dzień Pański jest u drzwi!

CHWAŁA BOŻA NAPEŁNIA ŚWIĄTYNIĘ

…. a Pan, którego szukacie, przyjdzie nagle do swojej świątyni, jako posłaniec przymierza, którego szukacie, przyjdzie nagle, mówi Pan zastępów. W dniach Salomona chwała Boża wypełniła świątynie. My, ludzie Boży, jesteśmy tą świątynią i czas Jego przyjścia do świątyni jest bliski. Dwa tygodnie temu w czasie uwielbienia nasz 8 letni syn miał wizję. Widział ciemność, lecz światło zajaśniało nad ciemnością, po czym powiedział: „Myślałem o tym, że Bóg zamierza przyjść i przyszedł!” Powstań, zajaśniej, bo zjawiła się światłość i chwała Pańska rozbłysła nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a jego chwałą ukaże się nad tobą. Przeżyjemy manifestację obecności i mocy Bożej jak jeszcze nigdy dotąd, a przed Jego chwałą każdy człowiek padnie albo ze strachu, albo w uwielbieniu.

WYCHODZENIE Z GROTY

Jest to czas wychodzenia z groty Adullam. Pan odrzucił Saula a ten upadł na swój własny miecz. Czas ukrywania się Dawida w grocie Adullam zakończył się. Ci, ukryci w grocie, byli zagrożeniem dla egoistycznych ambicji Saula. Izolacja spowodowała, że niektórzy z nich są zachowawczy i nie chcą wychodzić do innych, lecz ci, którzy wychodzą z tej pustynnej groty idą za Królem w jedności i miłości ze swymi braćmi. Jest to pora kształtowania się nowych kompanii wspaniałych wojowników królestwa Tego, który zasiada na tronie Dawida. Ten czas jest porą wychodzenia z izolacji, przygotowania i budowania nowych relacji, na których spocznie Chwała Boża i przez które będzie przepływać.

OGIEŃ SĄDU

Wtedy Eliasz przystąpił do całego ludu i rzekł: Jak długo będziecie kuleć na dwie strony? Jeżeli Pan jest Bogiem, idźcie za nim, a jeżeli Baal, idźcie za nim! To jest pora Eliasza stojącego na górze i wołającego: jak długo będziecie się trzymać dwóch stron? Spadnie ogień Boży, sprawdzając ludzkie serca i będzie sygnałem do upadku i powstania wielu. Dla wielu ten ogień Boży będzie żarem pasji, który odmieni ich serca, aby płonęły miłością do Niego, dla innych będzie to ogień, który doprowadzi ich do jeszcze głębszego buntu i zwiedzenia. Osąd jest czymś dobrym! Po prostu jest to oddzielenie tego, co nikczemne, od tego co cenne. Sąd zbliża się do serc poszczególnych jednostek, kościołów a następnie narodów.

POTOP WODY

Jest to pora wylewu Bożej rzeki. Deszcz zbliża się i wody podnoszą się, aby tych, którzy znajdują się w bezpiecznej Arce, unieść do obłoków chwały i zaspokoić spragnione dusze życiem, które zmyje brud perfidii. W czasie uwielbienia nasz dziesięcioletni syn zobaczył szybko płynącą rzekę, której wody podnosiły się błyskawicznie ponad głowy ludzi, następnie ponad poziom dachów budynków (stworzonych przez ludzi systemów) i płynęły tak, że znacznie przekraczały potrzeby. Mój trzyletni syn powiedział wtedy, że te wody zmyły błoto z naszych ust. Następnie zobaczył tysiące ludzi skaczących z radości. Pora na oczyszczający i życiodajny strumień rzeki pochodzący od Ojca jest blisko. Ta powódź przekroczy nasze możliwości ujęcia jej i przyniesie ze sobą oczyszczający i uzdrawiający strumień życia.

PAN jest święty w swej świątyni; niech cała ziemia zamilknie przed Nim.

W Jego Miłości

Kriston

продвижение сайта