Author Archives: pzaremba

Dżihad przeciwko chrześcijańskiemu krzyżowi


Raymond Ibrahim
06/07/2019

37 letni imigrant, muzułmanin, został ostatnio aresztowany w Rzymie za zabójstwo, po tym, gdy pchnął nożem w gardło chrześcijanina za to, że nosił na szyi krzyż. „Religijna nienawiść” jest cytowana jako „jątrzący czynnik” tego przestępstwa.
Trudno powiedzieć, że jest to pierwszy włoski przypadek przestępstwa pod wpływem „jątrzącej nienawiści” w kontekście krzyża. Między innymi:

   Muzułmański chłopiec wybrał sobie na ofiarę 12 letnią dziewczynkę, wyzywał ją i ostatecznie pobił w szkole również za to, że nosiła krzyżyk.  
Muzułmański imigrant wtargnął do starego kościoła w Wenecji i zaatakował wielki 300 letni krzyż, wyłamując jedno z jego ramion równocześnie wykrzykując: „Wszystko, co jest w kościele, jest fałszem!”
Po zniszczeniu krucyfiksu w pobliżu masowo odwiedzanego meczetu, lokalny burmistrz powiedział, że jeśli chodzi o tożsamość winowajcy(ów): „Zanim okażemy jedność z muzułmanami, niech oni najpierw nauczą się szanować naszą cywilizację i naszą kulturę”.

Faktem jest, że islamska wrogość wobec krzyża jest zjawiskiem niezmiennym, które przekracza granice kontynentów i stuleci, i jest zdecydowanym wskaźnikiem islamskiej wrodzonej wrogości wobec chrześcijaństwa.

Kilka informacji dla początkujących: krzyż jest nie tylko podstawowym symbolem chrześcijaństwa – wszystkich denominacji w tym większości postaci obrazoburczych protestantów – lecz symbolizuje fundamentalną niezgodę między chrześcijanami, a muzułmanami. Jak ujął to prof. Sidney Griffith: „Krzyż oraz ikony publicznie ogłaszają właśnie te elementy chrześcijańskiej wiary, którym Koran, z muzułmańskiego punktu widzenia, jawnie zaprzecza: że Chrystus był Synem Bożym i że umarł na krzyżu”. Zatem „chrześcijańska praktyka czczenia krzyża … często wzbudza u muzułmanów wzgardę”, więc od samego początku muzułmańskie podboje chrześcijańskich terenów miały na celu „usunięcie tych publicznych chrześcijańskich symboli, a szczególnie wszechobecnego znaku krzyża”.

Te „kampanie” sięgają wstecz do proroka Mahometa. On prawdopodobnie „miał tak silną odrazę do formy krzyża, że zniszczył w swym domu wszystko, co miał na sobie ten kształt”, jak napisał jeden historyk (Cyt.: Sword and Scimitar. p.10). Mahomet twierdził również, że na koniec czasów Jezus (muzułmański Isa) sam doprowadzi do tego, aby „niszczyć ten krzyż”.
Współcześni muzułmańscy klerycy potwierdzają to. Zapytany o islamskie prawo, czy ktokolwiek – w tym przypadku chrześcijanie – może nosić krzyż czy modlić się przed krzyżem, Szeik Abdul Aziz al-Tarifi, saudyjski ekspert islamskiego prawa, powiedział: „Pod żadnym względem żaden człowiek nie ma zgody na noszenie krzyża” ani „nikomu nie wolno modlić się do krzyża”. Dlaczego? „Ponieważ prorok – pokój i błogosławieństwo dla niego – nakazał niszczenie go (krzyża)”.

Continue reading

Którym złodziejem jesteś?

Brad Jersak
Marek 10
(35)I przystąpili do niego Jakub i Jan, dwaj synowie Zebedeusza, i rzekli: Nauczycielu, chcemy, abyś nam uczynił, o co cię prosić będziemy.
(36) A On rzekł do nich: Co chcecie, abym wam uczynił?
(37) A oni mu rzekli: Spraw nam to, abyśmy siedzieli w chwale Twojej, jeden po prawicy Twojej, a drugi po lewicy. 
(38) A Jezus im powiedział: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja piję albo być ochrzczeni tym chrztem, którym Ja jestem ochrzczony? 
(39) Odpowiedzieli mu: Możemy. Wtedy Jezus rzekł im: Kielich, który ja piję, pić będziecie, i chrztem, którym jestem ochrzczony, zostaniecie ochrzczeni. 
(40) Ale sprawić, abyście zasiadali po mojej prawicy czy lewicy, nie moja to rzecz; przypadnie to tym, którym zostało zgotowane. 

Łukasz 23
32) A prowadzono także dwóch innych złoczyńców, by ich razem z nim zgładzić.
(33) A gdy przyszli na miejsce, zwane Trupią Czaszką, ukrzyżowali go tam, także i złoczyńców, jednego po prawicy, a drugiego po lewicy.
(34) A Jezus rzekł: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią. A przy dzieleniu się jego szatami rzucali losy.
(35) A lud stał i przyglądał się. Przełożeni zaś naśmiewali się, mówiąc: Innych ratował, niechże ratuje samego siebie, jeżeli jest Chrystusem Bożym, tym wybranym.
(36) Szydzili z niego także i żołnierze, podchodząc doń i podając mu ocet,
(37) i mówiąc: Jeżeli Ty jesteś królem żydowskim, ratuj samego siebie.
(38) Był też i napis nad nim: Ten jest królem żydowskim.
(39) Tedy jeden z zawieszonych złoczyńców urągał mu, mówiąc: Czy nie Ty jesteś Chrystusem? Ratuj siebie i nas.
(40) Drugi natomiast, odezwawszy się, zgromił tamtego tymi słowy: Czy ty się Boga nie boisz, choć taki sam wyrok ciąży na tobie?
(41) Na nas co prawda sprawiedliwie, gdyż słuszną ponosimy karę za to, co uczyniliśmy, Ten zaś nic złego nie uczynił.
(42) I rzekł: Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego.
(43) I rzekł mu: Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju.

Rozważania 

Continue reading

Stan_27.05.2019

Stan Tyra
W sprawach duchowych chodzi o widzenie. Prawda objawiona w cudzie, jakiego Jezus dokonał na niewidomym człowieku nie dotyczyła cudu w wymiarze fizycznym, lecz duchowego widzenia nowymi oczyma. Niewidomy człowiek może zostać uzdrowiony i dalej wszystko widzieć z tego samego punktu widzenia co wcześniej. Nie tyle chodzi tu o to, co widzisz, lecz jak to widzisz i z jakiej perspektywy. Chodzi tu o uzdrowienie z naszych przepełnionych uprzedzeniami wersji rzeczywistości i spotkanie się z rzeczywistością. Pomyliliśmy nasze opinie z prawdą, ponieważ stworzyliśmy Boga na nasz własny obraz tak, aby zawsze zgadzał się z nami. Jakże to wygodne.

Pewien pijany mężczyzna zataczając się po moście wpadł na
przyjaciela.
Obaj nachylili się ku wodzie i zaczęli rozmowę.

  • Co jest tam na dole? – zapytał pijany.
  • To Księżyc – odpowiedział przyjaciel.
    Pijany popatrzył przez chwilę, potrząsną głową i powiedział:
  • Wiem, że to Księżyc! Chciałbym jednak wiedzieć, jak, do diabła,
    znalazłem się tutaj na górze”.

Problem, który mamy z Bogiem i ludzkością istnieje wyłącznie dlatego, że patrzymy na odbicie nas samych i organizujemy sobie życie wokół tego obrazu. Myślimy, że mamy ‘wysoką’ świadomość. Mylimy to, co widzimy „patrząc w dół” z tym, co prawdziwe. Nie zgadzamy się spojrzeć w górę i zobaczyć to, co prawdziwe, więc gapimy się na dół i organizujemy sobie świat wokół naszej „pijanej” zniekształconej percepcji.
Jeśli wskażesz na coś palcem i zachęcisz innych, aby tam spojrzeli, możesz spotkać się z ciszą, jeśli będą patrzeć na twój palec, zamiast tam, gdzie on wskazuje. Dlatego mamy tak wypaczone pisma. Zamiast patrzeć na to, na co one wskazują, na Jezusa, który zawsze wskazuje na Ojca, gapimy się na Biblię i organizujemy życie i Boga, wokół wyrazów i fragmentów.

Wszelkie przeżycia i słowa są w najlepszym wypadku palcami wskazującymi na ostateczną tajemnicę. Wielkim niebezpieczeństwem jest sądzić, że wiemy (wierzymy) i kształtujemy swoje wnioski pełne szybkich, pełnych zadufania odpowiedzi, podczas gdy w rzeczywistości mylimy wskazujące palce z rzeczywistością, mieszamy mapę z terenem. Musisz przestać zwieszać głowę, a zacząć patrzyć w górę; to dlatego jest On nazwany „tym, który podnosi naszą głowę” (Ps 3:3).

2. Jezus 1.01

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.

Pewnego razu późno w nocy modliłem się, gdy nagle znalazłem się realności duchowej i zobaczyłem Pana stojącego w moim pokoju. Widziałem naturalne, fizyczne rzeczy w pokoju jak i widziałem też Jego. Pan powiedział: „Chcę cię pokazać, w jaki sposób nauczam ludzi.”

Pewne podstawy były już mi znane

W Mar.4:33 czytamy, że „zwiastował im słowo stosownie do tego, jak mogli słuchać”. To pokazuje nam, że Jezus, ani wtedy ani też teraz, nie przytłacza nas rzeczami, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć ani w nich chodzić. Jeśli nie jesteśmy jeszcze gotowi na przyjęcie prawdy, On się wstrzymuje, aż będziemy jej szukali.

Dobrym tego przykładem jest chrzest Duchem Świętym. Narodziłem się na nowo w wieku 16 lat, lecz bardzo szybko po paru tygodniach zacząłem odczuwać frustrację z powodu braku zrozumienia Słowa oraz braku mocy. Nic więcej na ten temat nie wiedziałem.  Pamiętam, jak pewnego dnia powiedziałem Ojcu: „Nie chcę wyjść na niewdzięcznika, Nie chcę Cię też obrazić, ale naprawdę nie ma już nic więcej? Spodziewałem się o wiele więcej”.

Następnego dnia przyjaciółka, która przyprowadziła mnie do Pana, zaczęła mówić mi o chrzcie Duchem Świętym. Do tej chwili nawet o tym nie słyszałem, ale kiedy powiedziała mi, że Duch Święty będzie mnie nauczał i da mi większe poznanie, byłem już na to gotowy. Pan czekał, aż będę gotowy aby otrzymać informacje na ten temat, czekał aż poproszę Go o więcej wiedzy – nie wciskał mi nowego nauczania.

Tej nocy Pan nauczał mnie, co czasem się dzieje, gdy osoba zaczyna w Niego wierzyć zanim wcześniej nie pokutuje ze swojego grzesznego życia.

W Jan.3:22-26 czytamy, że Jan Chrzciciel chrzcił ludzi w jednym miejscu …

..a Jezus i Jego uczniowie robili to w innym miejscu. Widzimy, że niektórzy uczniowie Jana byli zaniepokojeni, ponieważ Jezus przyciągał więcej ludzi niż Jan. Wtedy Jan powiedział: „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym”.

Rozdział 4 zaczyna się w ten sposób: „A gdy Pan się dowiedział, że faryzeusze usłyszeli, iż Jezus zyskuje więcej uczniów i więcej chrzci niż Jan, (chociaż sam Jezus nie chrzcił, ale jego uczniowie) opuścił Judeę i odszedł z powrotem do Galilei. A musiał przechodzić przez Samarię”.

Pan powiedział, że wiedział wtedy, że faryzeusze nie pójdą za Nim przez Samarię, więc użył tego jako pewnego rodzaju filtra, aby zmusić ich do powrotu do Jana. Oznaczało to, że musieli wrócić do Jana i jego chrztu upamiętania. Gdyby im był pozwolił, faryzeusze poszliby za Nim, bez uprzedniego przyjęcia chrztu upamiętania od Jana.

Continue reading

Ateista gay o transgender

Wybitny ateista gay: „Transgenderism to kłamstwo. Zgoda na nie demoralizuje cię”.   30.05. 2019 (LifeSiteNews) – Brytyjski dziennikarz i pisarz, Douglas Murray, jest bez dwóch zdań jednym z najbardziej przenikliwych, ciętych i inteligentnych komentatorów współczesnej kultury. W swej ostatniej książce pt.: The Strange Death of Europe („Dziwna śmierć Europy”) znajduje się fascynująca analiza kryzysu emigracyjnego z 2015 roku, zaniku tożsamości europejskiej oraz duchowej próżni, którą obecnie islam w coraz większym stopniu zajmuje. Pomimo tego, że jest swego rodzaju ateistą, szczerze bierze się za bary z tą rzeczywistością, że bez Boga. Nasze prawa człowieka – faktycznie wszystkie nasze prawa – nagle nie mają w ogóle w czym się zakorzenić. Bez ogródek stwierdził,że powrót do chrześcijaństwa może okazać się konieczny jeśli ateiści dalej będą zawodzić w solidnych podstawach rzeczywistości. Murray posiada szczególny dar zwięzłego wyrażania się i w czasie ostatniej rozmowy w programie, Triggernometry rozmowa powędrowała ku sprawie współczesnych dogmatów i tabu. To zabawne, zaobserwował Murray z grymasem na twarzy, że postępowcy wydają się nie zauważać, że obecnie są dogmatykami.
Wtedy jeden z prowadzących postawił go wobec czegoś, co jest raczej niebezpiecznym we współczesnym medialnym klimacie, pytaniem: „ Co uważasz za największe kłamstwo naszego wieku, którym jeszcze nie zajęliśmy się?” Murray, który jest otwarcie homoseksualistą, odpowiedział, że jest ich wiele, lecz: „… wszystkie mają ze sobą jedną wspólną rzecz: wymaga się od społeczeństwo zgody na coś, na co zgoda jest niemożliwa, jeśli chce się zachować do siebie szacunek, a co najmniej chce się spoglądać na siebie w lustrze. Najbardziej oczywistym kłamstwem jest wszystko, co się wiąże z gender i płcią. Właśnie dlatego zwolennicy „trans” stale prowadzą nas do błędu”. Zwrócił uwagę na to, że przede wszystkim jest to obecnie tak mała sprawa, taka mniejszość, lecz nieustannie wprowadza ludzi w błąd, ponieważ ci nie chcą zgodzić się na to, co się im mówi, czyli, że nie ma żadnych różnic między kobietami i mężczyznami i że można zmieniać płeć, że nasze ciała są jak klocki Lego – można do nich przyczepiać kawałki, lub, jeśli ci się coś nie podoba, odpinać je. Ponieważ jest coś demoralizującego w przystawaniu na kłamstwo”

Continue reading

Stan_24/25.05.2019

Przez lata goniłem za  złudnym „czymś”,  czego można się było domagać. „Przyjdź Duchu Święty!” – takie było wołanie naszego uwielbienia. Zdaje się, że nigdy nie zwróciliśmy uwagi na to, że On już przyszedł. Myślę, że potrzebna nam była ta pogoń za Jego  obecnością, po to, abyśmy odkryli, że Boza obecność nie jest czymś, co się osiąga, jest to po prostu coś, co rozpoznajesz jako Jego  obecność stale otaczającą nas „będąc całkowicie oczywistą przez to, co zostało stworzone,… tak, że nie mamy wymówki” (Rzm 1:2).

To do czego tęsknimy to spotkanie z Bogiem, a obecność Jego Ducha umożliwia spotkanie. Dążenie do sensu jest po prostu rozpoznaniem Boga, ponieważ systemy prawdy nigdy nie zaspokoją naszej tęsknoty do sensu istnienia. Wraz z Jego obecnością całe życie zostaje nasączone znaczeniem.

Tylko w Jego obecności jesteśmy w stanie spotkać się z czymkolwiek bądź kimkolwiek. Inni mogą być dla nas obecni, lecz nie zwrócimy na to uwagi, dopóki nie będziemy obecni sami. To samo dotyczy Boga, Myślę, że naszym największym problemem z rozpoznawaniem Jego obecności jest nasza chęć do „bycia” obecnym. Jeśli „nigdy nas nie porzucił ani nie opuścił” to iluzja Jego nieobecności może być tylko po naszej stronie. Historycznie rzecz biorąc wolimy moralne osiągnięcia, kościelne nabożeństwa i biblijne studia aby osiągać świadomość. Zostaliśmy przekonani, że Bóg pojawi się, gdy wszystkie te zewnętrzne warunki, które musimy spełnić mając grupę ludzi, muzykę i namaszczonego lidera uwielbienia, modlitwy, płaczu i wykrzykiwania. Im bardziej „niesamowite” to się staje tym bardziej prawdopodobne, że Bóg pojawi się. Tak więc, kościelne nabożeństwa stały się substytutem, bądź jedynym środkiem do odczucia Jego obecności. Bądź, tak myśleliśmy.

W końcu, nie możemy kontrolować obecności Boga bardziej niż wiatru. W rzeczywistości: „wieje dokąd chce, a ty nie wiesz, skąd przychodzi ani dokąd idzie”(J 3:8). Faktycznie obecność jest tak bardzo poza naszą kontrolą, że nie jesteśmy nawet w stanie nadać jej jakiejś definicji.

Jedno, co wiem na pewno, to fakt, że Jego obecność wymaga przestrzeni. W przeciwieństwie do zdobywania jej, musisz pozwolić Duchowi dostać się do ciebie. Odkryłem, że bez względu na to, do czego tęsknisz, musisz zrobić na to miejsce. Musisz uporządkować sam siebie i być gotów na usunięcie tego, co magazynowałeś wewnątrz od dłuższego czasu, sądząc, że jest to coś wartościowego, choć pożytku z tego nie ma żadnego już od dawna. Stać się duchowym „minimalistą” to, moim zdaniem, najlepsza droga do życia w stale wzrastającej świadomości obecności, spotkania i przemiany. Da to niezbędną wewnętrzną przestrzeń i spokój do tego, abyś został pochwycony przez prawdę, która wychodzi „poza zrozumienie” umysłem, lecz jest w pełni rozpoznawana przez duszę (Ef 3:20).

Czym jest to dziwne coś, co nazywam „obecnością”. Zajmę się tym jutro. W międzyczasie czytajcie Izajasza 54 i zwróćcie szczególną uwagę na wers 2.

O co nam chodzi, gdy rozmawiamy o „obecności”? Obecność jest czymś, co zaprasza nas do zaangażowania się w pewien aspekt aktualnej chwili. Redukuje odległość między nami i tym, cokolwiek zauważymy w tej chwili. Odczuwamy połączenie, nawet jeśli nie jest to pozytywne połączenie, lecz w tym momencie, nie stoimy już patrząc do wewnątrz, lecz znajdujemy się w środku, przeżywając chwilę. Jesteśmy uczestnikami, a nie widzami.

Zwróćcie uwagę na to jak smużka perfum jest w stanie wprowadzić nas w obecność umiłowanego(ej). Podobnie jest z pieśnią, która potrafi przyciągnąć do chwili czasu, zdarzenia, przeżycia. Udało mi się rozwinąć wrażliwość na to czy ktoś niesie ze sobą pozytywną czy negatywną energię, nawet jeśli jestem w pobliżu po raz pierwszy. Atmosfera, która jest w nas wydobywa się na zewnątrz, nawet jeśli staramy się to zamaskować. Jestem bardzo cierpliwy wobec tego, co „rzeczywiste/prawdziwe”, lecz bardzo źle toleruję pozorowaną sprawiedliwość własną.

Czasami ta obecność kogoś innego zwraca naszą uwagę i domaga się naszej własnej obecności. Pismo opowiada nam o tym, jak Jezus nauczał w świątyni, a ci, którzy słuchali Go, byli zdumieni, ponieważ „nauczał jako moc mający” (Mk 1:21-28). Co było podstawą tego autorytetu? Nie był to wygładzony przekaz, pewność siebie, cecha osobowości czy bardzo dobrze wykształcone zdolności oratorskie. Była to moc obecności.

Zacząłem rozpoznawać tą obecność wiele lat temu, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, co przeżywałem. Byłem zbyt „wprawiony w osłupienie” przez ludzi, nawet czasami bardzo nie-znaczących, ich tryskającym autorytetem. Wydawało się, że są całkowicie obecni w danej/obecnej chwili i całkowicie wolni od zaabsorbowania, osądów, rozpraszania, niepokoju i jakiejkolwiek stronniczości. Zawsze w ich obecności czułem się zarówno komfortowo jak i równocześnie zaniepokojony. Tacy ludzie nawet nie muszą niczego mówić, aby mieć ten autorytet, ponieważ nie jest to coś, co oni robią, lecz to, kim są. Zauważyłem jedną rzecz, mianowicie to, że kiedykolwiek jestem w obecności takiego kogoś, nigdy już nie jestem taki sam, jako że doświadczenie autentycznej obecności i autorytetu służy pogłębieniu mojej własnej obecności. Prawdziwy autorytet/moc jest niezwykle fascynujący dlatego, że tak bardzo różni się od rozcieńczonej, pełnej uprzedzeń, egoistycznej energii, do której jesteśmy przyzwyczajeni u sobie i u innych.

Prawdziwa obecność zajmuje miejsce na długo zanim ty to zrobisz i trwa długo po tym, kiedy wyjdziesz. Ściany między ego a innym słabną i często znikają prowadząc do wspólnej jedności. Jest to tak euforyczne, że wydaje się nierealne, lecz tak naprawdę jest bardziej rzeczywiste niż wszystko, cokolwiek było chwilę wcześniej. Osobowość się posiada, lecz obecność może promieniować z przepełnionego serca. Ostatecznie, na dziś, to wiem na pewno, że tej obecności nie da się nigdy zrozumieć, lecz można ją głęboko poznać.

1. Jezus – wersja 1.01


John Fen

Tłum.: Tomasz S.

Odkąd stałem się uczniem Pana, coraz częściej widzę wierzących, którzy myślą, że są dojrzali, z powodu obfitości dostępnych nauczań, które znają oraz z powodu tego, co myślą, że wiedzą. Jednak wierzący ci nie czynią podstawowych rzeczy, których nauczał Jezus, a co nazwałbym ‘Jezus – wersja 1.01.’ czyli chrześcijańskie podstawy. Są oni obłudnikami najwyższego rzędu, ale jak w przypadku większości hipokrytów, nie dostrzegają własnej hipokryzji.

Na przykład wielu z nas doświadczyło bycia wyrzuconym z kręgu znajomych na Facebooku. A jeśli uczęszczasz do jakiegoś kościoła to na pewno doświadczyłeś tego na długo przed pojawieniem się Facebooka 😊. Człowiek wyrzucający cię spośród swoich znajomych w kościele, czy też na Facebooku,  jest najlepszym przykładem osoby która myśli, że jest dojrzała, ale w rzeczywistości  jest niemowlęciem w Chrystusie.

Co robisz w sytuacji, gdy ktoś w kościele kończy z tobą przyjaźń lub blokuje cię w mediach społecznościowych?

Polecenie Jezusa: Celem jest prawie zawsze pojednanie

Jezus powiedział w Mat.5:23-24 „Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój.

W Mat.18:15 powiedział, że jeśli brat twój zgrzeszył przeciwko tobie, idź do niego na osobności i pojednaj się z nim.

To są podstawy – Jezus wersja 1.01. Paweł i Jakub podkreślili to samo w Gal.6:1-3 oraz Jak.5:16, mówiąc, aby szukać pojednania z kimś, kto zgrzeszył przeciwko nam oraz, aby wyznawać nawzajem swoje błędy i modlić się o siebie nawzajem, aby relacja została uzdrowiona.

Przez wszystkie listy Nowego Testamentu widzimy przykazania, aby się nawzajem tolerować, aby kochać i przebaczać, starać się zachowywać jedność Ducha w pokoju, i wiele innych. Celem jest zawsze pojednanie.

Jedynym powodem, gdy nie musisz się starać dalej szukać pojednania jest to, gdy druga osoba upiera się, że ma rację i nie chce pójść na kompromis, albo gdy osoba powoduje podziały, wszczyna kłótnie i czyni krzywdę, albo odmawia pojednania, idzie dalej w grzech lub głosi błędne nauki (Mat.18: 15-20, Gal.6: 1-6, Rzym.16: 17-18, II Tym.2: 25-26)

Continue reading