John Burke
„Chodźmy tam dla zabawy! Zobaczymy na ile możemy ich wyprowadzić z równowagi”. Amy drażniła swoją dziewczynę, której nie podobał się pomysł zbliżania się do bandy chrześcijan. „No, chodź. – upierała się. – Słyszałam, że mają takie motto: „Przyjdź taki, jaki jesteś”. Chcę właśnie udowodnić, że tak naprawdę to jest to „Przyjdź taki, jaki jesteś…. o ile nie jesteś gejem”.
Amy właśnie rozpadł się dziewięcioletni związek lesbijski i zastanawiała się dlaczego jej najgłębsze pragnienia nigdy nie zostają zaspokojone. Tyle co zaczęły się spotykać z Rachel, gdy wymyśliła udział w niedzielnym nabożeństwie.
„Poszłam tam z misją wywołania u ludzi szoku, – przyznaje Amy – Weszłyśmy z Rachel trzymając się za ręce, lecz ludzie, zamiast spoglądać na nas z obrzydzeniem, patrzyli nam w oczy i traktowali nas jak zwykłych ludzi. Zaczęłyśmy więc chodzić do kościoła co tydzień. Za każdym razem podchodząc nieco bliżej do przodu, starając się uzyskać jakąś reakcję, aby nas wcześniej czy później odrzucono. Skoro nie mogłyśmy zaszokować ludzi, przestałyśmy próbować a zaczęłyśmy słuchać”.
„Wkrótce potem przestałyśmy się widywać, lecz ja dalej przychodziłam do kościoła, ponieważ szukałam czegoś. – przyznaje Amy. – Zdecydowanie nie szukałam jakiejś zmiany. Nie przynosiłam Bogu mojego lesbijskiego życia, lecz zastanawiałam się czy Bóg ma odpowiedzi na moje najgłębsze pragnienia. Problem polegał na tym, że zupełnie nie ufałam Bogu.
Im więcej słuchałam i uczyłam się o nauczaniu Jezusa, tym bardziej zaczynałam wierzyć, że Bóg rzeczywiście kocha mnie. Słyszałam coraz więcej i więcej o tym, że jestem Jego rękodziełem i po
jakimś czasie rzeczywiście zaczęłam w to wierzyć. Im bardziej wierzyłam Bogu i faktycznie coraz bardziej dostrzegałam w sobie coś wartościowego, tym bardziej Mu ufałam”.
Po pewnym czasie Amy pomału otworzyła swoje serce i zmagania na Chrystusa.