Stephen Crosby
3 lutego 2012
Niewiele jest rzeczy, które są równie wyczerpujące jak robienie czegoś, do czego nie zostało się wyposażonym przez dar (obdarowanie Chrystusa), temperament i powołanie. Niestety, taka jest norma dla wielu wierzących, mających dobre intencje, lecz niewłaściwie rozumiejących wierność, miłość, i służbę dla (czy w) „kościoła”. Żyjemy tak, jakbyśmy byli transportowymi mułami służby, a nie synami i córkami Najwyższego. Motywuje nas religijny obowiązek i moralna powinność, zamiast uprawomocnienia Ducha. Albo nie wiemy jak, albo nie dano nam zgody na to, aby powiedzieć: „nie”.
Postawa bierności, obojętności czy ignorancji wobec darów Ducha nie jest pokorą i poddaniem Bożemu zaopatrzeniu. Jest to świadome lekceważenie kogoś w potrzebie. Jeśli nie uznajemy tego, kim jesteśmy w Nim i co mamy w Nim, i nie przekazujemy naszych darów duchowych wokół, okradamy innych członków Ciała. Depozyt Chrystusa został dany nam osobiście tylko w tym jednym celu, abym go rozpowszechniał! Przeznaczeniem tego jest zaspokajanie potrzeb innych w kościele i na świecie. Dary Ducha nie po to są, aby nam dostarczać cotygodniowych ciarek w czasie nabożeństwa [i]. Niemniej jeśli nie mam poczucia osobowości i miejsca (kontekst, należenie), nie mogę przekazywać wokół tego, czego nie jestem pewien. Próba „bycia chrześcijaninem” przez wykonywanie dobrych uczynków miłości oraz podejmowanie służb, które nie są spójne z moją tożsamością (unikalnym obrazem Boga we mnie), będą nieuchronnie prowadzić do tak zwanego ‘wypalenia’ .
Zazwyczaj uważa się, że wypalenie jest skutkiem nadmiernego dawania, lecz faktycznie jest ono końcem dawania zbyt mało. W rzeczywistości jest to stan pustki, który nie wynika z dawania wszystkiego, co się ma. Jest to skutek dawania z pustki, którą się ma i z której usiłuje się dawać [ii]. Jeśli dar, który daję komuś innemu jest spójny z moją tożsamością w Chrystusie , gdy pochodzi z miejsca, które jest organicznie zakorzenione we mnie, to taki dar będzie odnawiał się i mnie, nawet wtedy gdy dajesz. Tylko wtedy, gdy daję coś, co nie wypływa ze mnie, wyczerpuję siebie samego, jak tez ranię innych, ponieważ jedyne zranienie może pojawić się, gdy dar jest wymuszony, nieorganiczny i nieprawdziwy [iii]. Gdy daję coś, czego nie posiadam, daję fałszywy i niebezpieczny dar, który wygląda na miłość, lecz w rzeczywistości jest tej miłości pozbawiony. Jest to bardziej dar dawany z potrzeby udowodnienia czegoś sobie i nadania swojej ważności w oczach innych, a zatem z potrzeby, aby to o mnie się troszczono[iv].
Szanować naszą nową naturę oznacza uznać nasze ograniczenia jak też potencjał. Troska o siebie samego niekoniecznie jest egoistyczna w cielesny sposób. Troska o siebie wypełnia Słowo z 1Ptr. 4:10 przez działanie jako dobry szafarz, tego jedynego daru, który otrzymałem. Nie mogę oferować innym tego, co sam w sobie zniszczyłem czy zlekceważyłem. Ograniczenia i zobowiązania są dwoma stronami tej samej monety. Zostaliśmy przeznaczeni do tego, aby żyć w twórczym napięciu między naszymi ograniczeniami, a naszym potencjałem [v].
Z chwilą, gdy je poważnie potraktujemy, ograniczenia zostają zamienione w wygodna narzędzia służące do krzewienia królestwa. Musimy szanować swoje ograniczenia w taki sposób, który nie wypacza naszej natury, musimy również ufać naszym darom i używać ich w taki sposób, aby wypełnić potencjał, jak Bóg nam dał [vi].
Nasze talenty i ograniczenia składają się na pełny zestaw tego, kim jesteśmy. Tak naprawdę to nie ma żadnej możliwości na powstanie zintegrowanej osobowości człowieka czy skuteczny sposób reprezentowania królestwa, dopóki nie zaakceptujemy siebie.
Nie popieram egocentrycznej miłości własnej ani tego, żeby łagodnie traktować grzech. Mówię o zgodzie na to, co Bóg dla mnie przeznaczył: moje silne i słabe strony. Tutaj zaczyna się psychiczne i fizyczne zdrowie. Wspaniały 6 wers z Listu do Filemona mówi, że skuteczne chrześcijańskie życie oraz przemiana tego życia zaczyna się od poznania (praktycznego przeżycia) wszelkich dobrodziejstw, które są w nas, w Chrystusie Jezusie.
Znaczy to, że w porządku jest powiedzieć „nie” na żądania czy prośby o coś, do czego nie pasujemy. Tak naprawdę, powiedzieć w takiej sytuacji „nie”, to uczcić Boga. W sytuacji, w jakiej znajdują się małe kościoły, gdzie liderzy rozglądają się za „kimkolwiek ciepłym”, aby wypełnić potrzebę, może istnieć ogromna presja na to, aby mówić „tak” na każde żądanie przywódców. Liderzy, którzy nie mają poczucia bezpieczeństwa, którzy nie rozumieją właściwie swojej tożsamości i powołania, mogą zinterpretować to „nie” podwładnego, jako niepoddanie się wizji, niesubordynację czy niechęć do służenia. Tak naprawdę, osoba, która mówi „nie” może być całkowicie oddana tożsamości, którą otrzymała od Boga i nauczyła się szanować Chrystusa, mówiąc „nie” na te rzeczy, do których się nie nadaje.
Z własnego doświadczenia wiem, że Pan szanuje przez pewien czas sposób działania na zasadzie „kto żyw niech coś zrobi”. Niemniej, ostatecznie Jego łaska idzie za Jego uzdolnieniem. Jeśli z powodu błędnej definicji lojalności i służby oczekujemy od ludzi, że będą robić rzeczy, do których nie zostali wyposażeni, nie możemy być zaskoczeni logicznym skutkiem, jakim jest odpadnięcie od łaski Bożej. Bolesne problemy są nieuniknione jeśli systemy i oczekiwania nie rozwiną się i nie dostosują do przemieniającej łaski uzdolnienia do etos świadomości Chrystusa, zamiast mentalności „wszystkiego co żyje”, lojalności oraz etosu służby.
Przynosząca satysfakcję skuteczność jest prawem każdego z samego tytułu narodzenia się jako dziecka Bożego. Wypalenie jest formą przepłacenia i jeśli znajdziemy się sami w takim stanie, musimy uzyskać pomoc, ponieważ czasami coś w fundamencie naszej wiary, w naszym rozumieniu chrześcijańskiego życia jest bardzo skrzywione.
————————-
Copyright 2011 Dr. Stephen R. Crosby www.drstevecrosby.wordpress.com. Fragmenty tego artykułu są skrótami z książki Stevena Crosby „HEALING: HOPE OR HYPE”. Wolno kopiować, przekazywać dalej, rozpowszechniać w niedochodowych celach jeśli zachowana ta nota w całości, na wszystkich duplikatach, kopiach i odniesieniach linków. Aby uzyskać zgodę na drukowaną kopię w celach zarobkowych w jakiejkolwiek formie medialnej proszę o kontakt z: stephcros9 @ aol.com.
________________________________________
[i] Ostatnio zobaczyłem bilboardową reklamę kościoła, który promowa się w następujący sposób: “Ekscytujący Kościół” (dosł. The Church of Excitement). Jeśli to nie pokazuje nam, jak bardzo zniszczony jest nasz system wartości, to nie wiem, co pokaże. Od kiedy istotą chrześcijaństwa jest ekscytacja? Wyłącznie w naszej nadmiernie pobudzanej i uzależnionej od środków przeczyszczających kulturze jak nasza.
[ii] Parker Palmer. Let Your Life Speak. San Francisco: Jossey Bass, 2000. 49.
[iii] Ibid., 49-50.
[iv] Ibid., 48
[v] Ibid., 52.
[vi] Ibid., 55.
раскрутка